Czas?
To coś, co nie istnieje. Prawda ?
Hehehe
Oczywiście Drogi Xeliosie, że nie istnieje.
Myślisz, że jak używam czasem tego określenia to potwierdzam jego istnienie? Nie.
Używam zaś czasem dlatego, że słowo to ma u większości ludzi określone znaczenie.
Szczególnie jest kojarzone z przemijaniem i następującymi zjawiskami, które "on powoduje".
Zgadzasz się?
W takim sensie używam słowa czas.
Z jednym zastrzeżeniem, że to nie czas powoduje zjawiska, lecz zjawiska sprawiają wrażenie czasu. Zatem mówiąc o czasie ja mam na myśli wszystkie zjawiska jakie zamanifestowały się :-)
Nie ma zatem sprzeczności w tym, co tu napisałem i w innych miejscach.
Na ogół, oraz w klasycznej fizyce, uważa się, że czas to określona samodzielna wielkość /zjawisko/ niezależna od innych wielkości.
Newton założył istnienie trwałego zjawiska czasu, czas jako coś istniejące samo z siebie: "jeden, uniwersalny i wszechobejmujący czas – płynący w jednostajnym tempie i nic nie wywiera na niego wpływu".
A gdzie on ten czas widział? ;-)
Gdzie Ty go widzisz?
Ruch ziemi, słońca itp., lata, doby - nazywasz czasem?
To są kosmiczne zjawiska.
Istnieją tylko liczne oddziaływania: większe i mniejsze.
Sumę tych oddziaływań - ich wypadkową - "manifestację" - ludzie nazwali czasem.
I chcąc widzieć tę wypadkową jako "coś" różnorodnie definiowali czas...
Einstein w szczególnej teorii względności uzależnił czas od prędkości układu odniesienia.
(Widział tu tylko jeden czynnik.)
W swojej ogólnej teorii Einstein za jedyny czynnik powodujący czas uznał grawitację - im mniejsza, tym czas szybciej płynie. Zegary szybciej chodzące na Księżycu niż na Ziemi są marnym dowodem naukowym, gdyż nie bierze się tu pod uwagę "czasu" biologicznego organizmów żywych np. na ziemi - u których "czas" życia bywa zróżnicowany. I właśnie te zróżnicowanie wynika z innych czynników, mniejszych, wpływajacych na oddziaływanie czynników większych, takich jak np. grawitacja ziemi.
Mozliwe, że dlatego nazwał tę teorię ogólną, gdyż uwzględnił w niej ogólne czynniki powodujące wrażenie czasu, a pominął te mające drobne znaczenie - drobne, lecz jakże istotne.
Teraz idąc dalej śladami wikipedii widzę co następuje :-)
Prawdę o czasie wyraził Leibniz.
Wg niego "czas jest porządkiem następstwa zdarzeń zachodzących w świecie - bez świata (zdarzeń) nie może być mowy o żadnym czasie."
To samo - choć z innej strony - wyraził Husserl: "strumień czasu oglądany w swym czystym przepływie staje się tożsamy z samą świadomością".
Bo ów czas jest tylko tworem odbioru świadomości, która postrzega tylko wypadkową wszystkich czynników. Świadomości, która odniosła pomiar czasu do pomiaru i obserwacji czynników najbardziej widocznych i najsilniejszych, działających najbardziej ogólnie. Mimo, że kolosalnie inaczej na skały, a inaczej na istoty żywe. Cóż za przywilej dla skał? ;-) Czyżby one lepiej umiały pokonywać czas, niż ludzie? :-)
Kant widział to samo, co Leibniz i Husserl, choć opisał to jeszcze innymi objaśnieniami. Mianowicie wg opisu Kanta: czas jest aprioryczną formą naszej zmysłowości i ma swoje źródło w podmiocie, należy go odnosić do wszystkich zjawisk. Ukazuje się nam w doświadczeniu jako realny, jednak podczas transcendentalnej analizy staje się niczym, gdy chcemy go rozważać niezależnie od doświadczenia.
Pitagorejczyk Paron widział to samo opisując czas jako "jedynie ilość ruchu, odliczanie poszczególnych momentów 'teraz' ze względu na 'wcześniej' i 'później'."
I miał rację wiedząc, że obok nas wszystko jest w jakichś ruchach :-)
To samo wyraził Heidegger pytając: "Jak więc czas w ogóle "jest"?"
Tłumacząc w swoim Sein und Zeit:
"Czas nie "jest" obecny ani w podmiocie, ani też w przedmiocie; nie jest wewnątrz bytu, ani na jego zewnątrz i "jest" on "wcześniej" od wszelkiej subiektywności oraz obiektywności, ponieważ stanowi warunek możliwości nawet dla owego "wcześniej".
Także św. Augustyn w XI księdze Confessiones jest bliski widzenia tego samego.
Pisząc, że jest czas "nierozłączny ze zmianą (ruchem), stanowi pewien wymiar świata materialnego i wiąże się z przemijalnością."
Przyzwyczajony jednak do pospolitego widzenia czasu nie mógł zgłębić tego intelektualnie do końca.
Intuicyjnie jednak stwierdził, że Bóg znajduje się poza czasem.
Wielu sie nad tym głowiło - w jaki sposób Bóg znajduje sie poza czasem.
Odpowiedź jest taka: Bóg jest niezależny od czegokolwiek.
Jest przecież poza wszelkimi oddziaływaniami zewnętrznymi.
Nikt i nic nie ma nad Nim władzy.
Dlatego jest Bogiem.
Z powodu tych przymiotów, a ma je, gdyż jest Bogiem.
Jeśli zaś czynniki zewnetrzne, inaczej: uwarunkowania, tworzą czas /oddziaływania/ np. wobec człowieka, to jeśli nad Bogiem nic nie ma władzy, nic nie oddziaływuje tak, by Go uwarunkować wbrew Niemu, to własnie dlatego jest poza tym - co ludzie nazywają czasem, a co ściślej jest zespołem oddziaływań.
Łączę najserdeczniejsze pozdrowienia za wspaniałą sugestię napisania objaśnienia
Twoja chwała Xellosie