Choose fontsize:
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
 
Strony: 1   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Czym jest szamanizm?  (Przeczytany 11998 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Leszek
Administrator
Ekspert
*****
Wiadomości: 1391



Zobacz profil WWW Email
« : Maj 21, 2009, 21:30:20 »

Szamanizm i Okolice - Najstarsza Forma Religijnego Postrzegania Rzeczywistości

Autor: Marcin Kuźniak

Tematyka dotycząca szamanizmu i jego związków ze współczesną zachodnią kulturą, nie pojawia się niestety zbyt często w programie studiów. A szkoda, bo jest to zagadnienie po pierwsze mocno zakorzenione w specyfice Ameryki Łacińskiej, a po drugie wciąż żywe, ewoluujące, widoczne coraz częściej i na coraz bardziej nieoczekiwane sposoby również po naszej stronie oceanu. Interesujący sam w sobie jest również sposób postrzegania szamanizmu i jego elementów przez naukę oraz  ich obecność w kulturze (i popkulturze). Tego właśnie dotyczy poniższy tekst, z konieczności mocno przekrojowy i niekompletny, cóż jednak robić, temat jest bardzo obszerny. Dodatkowo jest to też w pewnym sensie artykuł okolicznościowy, tak się bowiem przypadkiem złożyło, że już wkrótce, w styczniu 2006 mianowicie, obchodzona będzie 100 rocznica urodzin Alberta Hofmanna, niezwykle istotnego bohatera tej historii. Ale nie uprzedzajmy faktów...

Zgodnie z dość ogólną definicją obecną w fachowej literaturze[1] , szamanizm jest wspólną dla całej ludzkości i zarazem najstarszą formą religijnego postrzegania rzeczywistości.  Różne jego formy pojawiały się we wszystkich kulturach świata, o czym mogą świadczyć choćby liczne znaleziska archeologiczne. Jeden istotny szczegół odróżnia szamana od zwykłego człowieka, potrafi on mianowicie w kontrolowany sposób wejść w unikalny, wizjonerski stan świadomości, podczas którego doświadcza „podróży” do niedostępnych zwykłym ludziom obszarów egzystencji, gdzie może zdobyć wiedzę i moc, możliwą do wykorzystania z pożytkiem dla siebie i całej wspólnoty. Rola szamana w pierwotnej społeczności była niezwykle istotna, pełnił jednocześnie funkcję uzdrowiciela, kapłana, pośrednika między światem duchów a światem ludzi, strażnika tradycji i zwyczajów, czasem wręcz wodza, a przynajmniej liczącego się autorytetu.

Sposobów osiągania szamańskiego stanu świadomości było i jest bardzo wiele, dla porządku można wymienić tu długotrwały post, medytację, modlitwę, taniec przy monotonnej muzyce czy nawet chorobę psychiczną; obszar Ameryki Łacińskiej od innych miejsc na świecie odróżnia powszechność stosowania do tego celu roślin halucynogennych, obficie tam występujących. Setki lat intensywnej ale i powierzchownej chrystianizacji sprawiły, że w wielu rejonach Ameryki Łacińskiej wytworzyła się niezwykła, synkretyczna mieszanka pierwotnych praktyk szamańskich, chrześcijaństwa, a np. w Brazylii czy na Karaibach dodatkowo wierzeń afrykańskich. Dlatego warto przyjrzeć się ewolucji południowoamerykańskiej wersji szamanizmu.
Trudno o niezbite dowody na wykorzystywanie roślin halucynogennych do celów religijnych w okresie przedkolumbijskim, istnieją jednak liczne poszlaki, m.in. tak zwane grzybowe kamienie, czyli rzeźby kamienne w formie grzyba kapeluszowego z wyrzeźbioną na nóżce twarzą boga lub demona, znajdowane np. w Salwadorze, Gwatemali czy górzystej części Meksyku. Pierwsze wzmianki na temat użycia halucynogennych roślin i grzybów pochodzą od XVII-wiecznych kronikarzy, zwłaszcza od franciszkanina, ojca Bernardino de Sahagún. Opisuje on ceremonie z użyciem świętych grzybów (teonanacatl) odbywające się przy ważniejszych okazjach (takich jak choćby szczęśliwy powrót kupców z wyprawy handlowej), powtarza też za swoimi azteckimi informatorami, że owe grzyby oraz kaktus peyotl znane były już plemionom chichimeckim[2] , które złupiły Teotihuacan i z czasem rozwinęły kulturę Tolteków. Lekarz Francisco Fernandez, wysłany do Meksyku przez Filipa II w celu przestudiowania medycyny indiańskiej, wspomina o pnączu ololiuqi, zwanym także rośliną węża, używanym przez kapłanów jako środek służący do komunikacji z bogami. Kronikarz Don Jacinto de la Serna pisze o kapłanach rozdających grzyby podczas ceremonii  w sposób w jaki podaje się komunię, z kolei dominikanin Diego Durán donosi, że święte grzyby spożywane były w czasie obchodów z okazji wstąpienia na tron Montezumy II, w roku 1502. Środki zmieniające świadomość znalazły zatem swoje miejsce w zorganizowanej, nabierającej ostatecznego kształtu, religii Azteków. Rzecz jasna, chrystianizacja sprawiła, że wiedza o nich przetrwała do dziś tylko dzięki obrzędom czysto szamańskim, odprawianym w ścisłej tajemnicy przed białymi. Konspiracja była tak doskonała, że nauka dopiero w XX wieku przestała kwestionować relacje kronikarzy, a nawet sam fakt szerokiego stosowania halucynogennych roślin w Ameryce Łacińskiej. Wyjątkiem był peyotl, z którego jeszcze w XIX wieku udało się wyizolować, a wkrótce potem zsyntetyzować meskalinę, która zyskała sobie nawet pewną ograniczoną popularność wśród artystów „przeklętych” (skrót MM widoczny na kilku portretach Witkacego oznacza meskalinę firmy Merck).

Przełom nastąpił dopiero w roku 1943, kiedy to dr Albert Hofmann[3] odkrył LSD i rozpoczął szersze badania nad zmieniającymi świadomość środkami chemicznymi innymi niż meskalina, dzięki czemu w końcu znalazły one drogę do  „poważnej” nauki. W roku 1953 para etnologów, Valentina i Gordon Wassonowie rozpoczęli pracę w mazateckiej wiosce Huautla de Jimenéz, gdzie wcześniej, w roku 1938, grupę amerykańskich antropologów dopuszczono do obserwacji ceremonii grzybowej. Dopiero jednak Wassonom udało się zdobyć zaufanie Indian (zwłaszcza szamanki Marii Sabiny[4] ), uzyskać od nich cenne informacje i w końcu, w 1955 roku, prawdopodobnie jako pierwsi biali, wzięli oni czynny udział w obrzędzie. Jednak o sprawie zrobiło się głośno dopiero 2 lata później za sprawą artykułu Wassona opublikowanego w magazynie Life, a wkrótce potem próbki grzybów teonanacatl (Psilocybe mexicana) wysłano do analizy do Europy do prof. Hofmanna, który wraz ze swym doktorantem w ciągu paru lat wyizolował z nich aktywny składnik (psylocybinę) i opracował metodę jego sztucznej syntezy. Niedługo później rozszyfrował też zagadkę pnącza ololiuqi, z którego wydzielił związek chemiczny praktycznie identyczny z LSD. Idąc za ciosem, w roku 1962 prof. Hofmann z małżonką zaproszeni przez Wassona pojechali do  Huautla de Jimenéz, aby rozwiązać zagadkę kolejnej rośliny (hojas de Maria Pastora) oraz podarować Marii Sabinie fiolkę syntetycznej psylocybiny; po wybróbowaniu prezentu orzekła ona, że tabletki mają taką samą moc jak grzyby i ucieszyła się, że odtąd będzie mogła udzielać konsultacji również poza sezonem. Maria Sabina została uznana przez niektórych współplemieńców za zdrajczynię, która ujawniając białym tajemnicę grzybów sprofanowała ich świętość, wygoniono ją z wioski, a dom spalono. Niestety też, niedługo potem rozpoczął się najazd na Oaxaca hippisów i wszelkiej maści poszukiwaczy narkotyków, powodujący spore szkody dla lokalnej kultury. Nie tylko zresztą lokalnej, niekontrolowany boom narkotykowy, swoista moda, która opanowała po kilku latach USA, doprowadziła szybko do równie niekontrolowanej reakcji władz, w tym do kompletnego wstrzymania na kilka dekad niemilitarnych badań nad wszelkimi halucynogenami i to nie tylko w USA, ale i w wielu innych krajach.

Warto przyjrzeć się ewolucji jaką przeszedł szamanizm Mazateków w kontakcie z ideami chrześcijańskimi. W obecnej formie tego kultu wierzy się, że święte grzyby rosną tam, gdzie krople krwi lub śliny Chrystusa spadły na ziemię i że to właśnie sam Jezus przez nie przemawia. Nazewnictwo magicznych roślin również jest znamienne: na ololiuqi mówi się Senilla de Virgen, a nazwą hojas de Maria Pastora, określa się pewną halucynogenną odmianę szałwii rosnąca w Pd. Meksyku. Ceremonia grzybowa ma dla Indian sens bardzo zbliżony do chrześcijańskiej eucharystii, wierzą oni, iż Bóg dał im grzyby z powodu ich ubóstwa, analfabetyzmu i braku dostępu do nowoczesnej medycyny. Innymi słowy, ponieważ nie potrafią czytać książek, w szczególności zaś Biblii, Bóg postanowił dotrzeć do nich właśnie za pośrednictwem grzybów. Magiczne rośliny umożliwiają wgląd w sprawy niebiańskie i ustanowienie komunikacji z samym Bogiem, dlatego darzone są  ogromnym szacunkiem i mogą być spożywane wyłącznie przez osoby czyste, tzn. po kilkudniowym okresie abstynencji seksualnej i postu. Znaczenie postu w przypadku kilku roślin ma nawet uzasadnienie naukowe – niektóre substancje halucynogenne, wchodząc w interakcje ze związkami zawartymi w zwyczajnym pożywieniu, stają się truciznami, bywa, że śmiertelnymi. Do roślin można zwracać się po radę w konkretnych sytuacjach, np. choroby lub podczas poszukiwania sprawców kradzieży, zabójstw, złych uroków. Podczas całonocnej ceremonii szaman (curandero, machi, sabio, co-ta-ci-ne) przyjmuje dużą dawkę halucynogenów (pacjent zwykle również, choć dużo mniej) przy akompaniamencie modłów i śpiewów (icaros), często przed krzyżem lub obrazkami świętych. Dla odpędzenia złych duchów, które zawsze przyciągane są przez tego typu środki, palone jest kadzidło. W trakcie obrzędu szamanowi objawiona zostaje odpowiedź, np. rodzaj leczniczych roślin, które powinno się zastosować w terapii.

Nieco inną drogę przebył pierwotny szamanizm na obszarach Brazylii/Amazonii, gdzie najpopularniejszym halucynogenem była zawsze  ayahuasca (czyli wywar z liany yage, nazywanej winoroślą duszy, lub pnączem umarłych). Ayahuasca zawiera DMT, czyli jeden z najsilniejszych psychodelików w ogóle znanych współczesnej nauce, a od pewnego czasu również element  tamtejszej ludowej religii. W Brazylii od lat istnieją trzy zarejestrowane, w pełni legalne religie, w których zażywanie ayahuaski jest głównym sakramentem[5] . Najstarszą z nich jest kościół Santo Daime[6] , założony w latach 30-tych przez Raimundo Irineu, czarnego zbieracza kauczuku ze stanu Acre. Podczas ayahuaskowych „podróży”, w których Irineu brał udział pod okiem szamana, objawiła mu się bogini, odziana w błękitne szaty (nie różniąca się zbyt mocno od Maryi Panny z katolickich obrazów) i przedstawiła się jako Królowa Lasu. Powierzyła mu misję stworzenia religijnego ruchu, w którym magiczny wywar miał być sakramentem. W ciągu wielu kolejnych sesji udzielała mu też dodatkowych szczegółowych wskazówek dotyczących stosowania sakramentu, przekazywała mu pieśni, podobne do icaros, zapewniające nabożeństwom stosowną oprawę oraz służyła pomocą i praktycznymi poradami, dzięki którym w amazońskim mieście Rio Branco doprowadzono do oficjalnego zarejestrowania nowej religii. W obrębie tego kościoła wywar z ayahuaski nazywany jest daime („daj mi”) albo po prostu „herbatą”. Twórcą innego wyznania zwanego Uniao do Vegetal[7] (UDV), obecnie największej z tych grup, był inny zbieracz kauczuku, Gabriel de Costa ze stanu Rondonia. W roku 1954 on również miał wizje, wzywające go do założenia religii opartej na piciu „herbaty”, zwanej jednak inaczej: hoasca. Trzeci z halucynacyjnych kościołów, pod nazwą Barquinia, powstał w latach pięćdziesiątych po rozłamie w Santo Daime, włączył do swoich obrzędów elementy Umbandy (czyli w uproszczeniu religii afrykańskich połączonych ze spirytyzmem i wiarą w reinkarnację).

Nowe religie wraz ze swym sakramentem dość szybko przeniknęły z amazońskiej puszczy do miast Brazylii. Oczywiście początkowo znane były tylko wśród biedoty, zbieraczy kauczuku i kolorowych, do dziś jednak zdążyły zyskać sobie rzesze wyznawców ze wszystkich warstw społecznych tego kraju. Obecnie ceremonie odbywają się już nie w dżungli lecz w salach w wielkich miastach, nie w ciemnościach dżungli lecz pełnym świetle, zwykle bierze w nich udział kilkadziesiąt lub nawet kilkaset osób naraz. W porównaniu z dawnymi praktykami szamańskimi zmienił się też nieco charakter ayahuaskowych przeżyć: ważniejsze od indywidualnych doświadczeń i duchowych przemian jest dziś poczucie przynależności do wspólnoty i odnalezienie sensu życia w ramach społeczności religijnej. Wciąż jednak dla wielu wyznawców ayahuaskowe doświadczenia są głębokim i wstrząsającym przeżyciem, często takim, które trwale zmienia ich życie. Z powodu zakorzenienia w kulturze chrześcijańskiej bywa, że w wizjach  osobiście pojawiają Matka Boska i Jezus, Bóg Ojciec, Szatan i święci, a wierni często miewają najbardziej znaczące wizje w dniach wielkich świąt katolickich. Z drugiej strony częstym doświadczeniem jest też np. podróż po dżungli lub wręcz przemiana w dzikie zwierzę, a zdarza się, że i złudzenie własnej śmierci (bo takie właśnie jest pochodzenie nazwy „pnącze umarłych”).

<a href="http://www.youtube.com/v/dVB0fxF6aQA&amp;hl=en&amp;fs=1&amp;" target="_blank">http://www.youtube.com/v/dVB0fxF6aQA&amp;hl=en&amp;fs=1&amp;</a>

W ostatnich latach Kościoły Uniao do Vegetal i Santo Daime przestały być tylko egzotyczną ciekawostką z brazylijskiego interioru. Walcząc z oporem władz, podejrzewających je o szerzenie narkomanii i pogaństwa, wysłały swoje misje do USA i Holandii[8] . W związku z tym, w roku 1994, specjalny zespół naukowców oddelegowany do zbadania sprawy przez władze przeprowadził badania na członkach UDV (z co najmniej 10-letnim stażem). Stwierdzono, że byli oni na ogół o wiele zdrowsi fizycznie i psychicznie niż grupa kontrolna. Ludzie z UDV mieli także podwyższone stężenie receptorów serotoniny, neurotransmitera odpowiedzialnego za odporność na depresję i inne zaburzenia psychiczne. Wielu członków UDV powiedziało naukowcom, że ayahuasca pomogła im przezwyciężyć alkoholizm, uzależnienie od narkotyków i inne zachowania prowadzące do samozniszczenia, że pozytywnie wpłynęła na życie rodzinne, pozwoliła zaakceptować samych siebie i odczuć radość z życia i pracy. W rezultacie UDV otrzymało od rządu USA pozwolenie na wykorzystywanie ayahuaski w ceremoniach religijnych (na podobnej zasadzie na jakiej Kościół Rdzennych Amerykanów, Native American Church, ma pozwolenie na uprawę i  używanie peyotlu). Pozwolenie to zostało cofnięte dopiero w ostatnich latach, z przyczyn, jak się wydaje, politycznych.

Jest jeszcze jedna odmiana szamanizmu, o której dla porządku należy wspomnieć, zupełnie jednak inna od poprzednich. W roku 1960 Carlos Castaneda, młody amerykański antropolog peruwiańskiego pochodzenia, natknął się w Pn. Meksyku na Don Juana Matusa, czarownika i szamana z plemienia Yaqui. Z czasem udało mu się zdobyć jego zaufanie, a nawet zostać jego uczniem; całą serię spotkań, rozmów i halucynacyjnych sesji z Don Juanem opisał w swoich książkach. Zagadnienie roślin magicznych, kluczowe w pierwszych dwóch książkach, w kolejnej okazuje się tylko pretekstem, mającym przyciągnąć żądnego sensacji autora (a wraz z nim i czytelnika)  i w kolejnych ustępuje miejsca interesującym rozważaniom filozoficznym dotyczącym natury rzeczywistości i szamańskiego sposobu postrzegania świata. Castaneda szybko zyskał sobie miano „guru pokolenia dzieci kwiatów” (o czym można wyczytać choćby na okładkach jego książek), a Sonora przeżyła najazd młodych ludzi poszukujących Don Juana (oraz peyotlu). Za swą 3 książkę pt. Podróż do Ixtlan[9] , Castaneda otrzymał tytuł doktora antropologii na Uniwersytecie Kalifornijskim w Los Angeles, niestety jego dalsze książki były już znacznie mniej wiarygodne (choć wciąż znakomite), w dodatku po latach okazało się, że cała historia została najprawdopodobniej wymyślona, a czas spędzony rzekomo z Don Juanem, Castaneda spędził w bibliotece uniwersyteckiej. Tu wypada zauważyć, że biorąc pod uwagę potęgę indiańskich czarowników z książek  Castanedy – a i jego samego, jako ich ucznia, również – umiejętność jednoczesnego przebywania w kilku miejscach na raz nie jest już niczym aż tak nadzwyczajnym. Zatem dla tych, którzy chcą Castanedzie wierzyć, żadne kwity biblioteczne nie są przekonującym dowodem oszustwa, choćby i nawet były autentyczne.  I pewnie właśnie dlatego Tensegrity, założony przez niego ruch religijny, będący grząską mieszanką szamanizmu, New Age i religii Wschodu prężnie działa do dziś zarówno w USA jak i w Europie.

Skoro już mowa o odmiennych stanach świadomości, czy w ogóle o odmiennościach na skale światową, nie może rzecz jasna zabraknąć akcentu polskiego. Oczywiście mam na myśli Stana Tymińskiego, który przy okazji ostatnich wyborów prezydenckich postanowił przypomnieć o sobie rodakom, choć już nie tak w tak spektakularny sposób jak przy poprzedniej okazji. Dla tych nielicznych osób, jeśli istnieją, które mogą nie pamiętać Stana, jego czarnej teczki, peruwiańskiej żony i hipnotyzującego spojrzenia – człowiek ten wszedł do drugiej tury wyborów prezydenckich, gdzie przegrał już tylko z Lechem Wałęsą (i pomyśleć tylko, wydawało się wtedy, w tych pięknych czasach, że głupiej już nie będzie). I stało się tak pomimo, a może właśnie dzięki, nie można być tu niczego pewnym, jego umiejętnościom szamańskim. Bo, choć wprawdzie Stan nigdy się tym specjalnie nie chwalił, nie było żadną tajemnicą, że przeżył on w peruwiańskiej dżungli niejedną ayahuaskową sesję, korzystając z gościnności znajomego brujo[10] , mało tego, innych też namawiał. Tą i inne rewelacje znaleźć można w niewielkiej książeczce Romana Samsela pt. Dałem się  ukrzyżować Stanowi Tymińskiemu[11] , na okładce której widnieje zdjęcie autora, w chwilę po tym, gdy, jak łatwo się zresztą domyśleć, został ukrzyżowany przez Stana Tymińskiego. Przeczytać warto w charakterze przestrogi, aby nie zapomnieć tego, o czym zgodnie mówią wszyscy naukowcy  i szamani: środki zmieniające świadomość nie służą do zabawy, mogą być niebezpieczne, nieprzygotowanym lub niezrównoważonym mogą mocno zaszkodzić, a z niektórych wypraw można wręcz nie wrócić lub wrócić już jako, delikatnie mówiąc, nieco inna osoba (choćby obdarzona tym wspomnianym już wcześniej spojrzeniem Kaszpirowskiego).

Najwyraźniej więc szamanizm jako zjawisko wciąż ma się świetnie, wydaje się, że jak na razie wychodzi obronna ze starć z religia, nauką, a w Polsce raz niemal poradził sobie nawet z wyborcami. Mało tego, ewoluuje, rozwija się, podąża różnymi drogami, co widać na paru opisanych wyżej przykładach; z synkretycznej Ameryki Łacińskiej powoli przenika do cywilizacji białego człowieka, z której przed ponad tysiącem lat został niemal całkowicie wyeliminowany podczas ekspansji chrześcijaństwa. Nie powinno w tym kontekście nikogo dziwić ogromne zainteresowanie, którym cieszy się trzydniowe sympozjum naukowe[12] organizowane w styczniu w Bazylei z okazji setnych urodzin Alberta Hofmanna; z powodu dużej ilości uczestników wykłady mają się odbywać aż w pięciu równoległych sesjach. Na liście mówców obok samego Odkrywcy znaleźć można m.in. etnologów, socjologów, psychologów, psychiatrów, botaników, mykologów, artystów, chemików  i jednego szamana. Z naszego kraju jednak nikogo.
________________________________________
[1] Szamanizm w praktyce, Robert Palusiński, Wydawnictwo T.T., Kraków 1999.
[2] Mitologia Azteków, Maria Frankowska, Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, Warszawa 1987.
[3] LSD... moje trudne dziecko, Albert Hofmann, Wydawnictwo Latawiec, Warszawa 2001.
[4] http://www.erowid.org/culture/characters/sabina_maria/sabina_maria.shtml
[5] Halucynacyjne kościoły, Wojciech Jóźwiak, http://www.taraka.pl/index.php?id=halukosc.htm
[6] http://www.santodaime.org/
[7] http://www.udv.org.br/
[8] http://www.santodaime.nl/
[9] Podróż do Ixtlan, Carlos Castaneda, Dom Wydawniczy REBIS, Poznań 1996.
[10] Brujo w przeciwieństwie do zwykłego szamana, nie kieruje się dobrymi intencjami, stara się raczej szkodzić, niż pomagać.
[11] Dałem się  ukrzyżować Stanowi Tymińskiemu, Roman Samsel, Instytut Wydawniczy Książka i Prasa, Warszawa 1992.
[12] http://www.lsd.info


Źródło:
http://ayahuasca.ec/index.php/20080530114/artykuly/szamanizm/szamanizm_i_okolice_-_najstarsza_forma_religijnego_postrzegania_rzeczywistosci.html
« Ostatnia zmiana: Lipiec 20, 2009, 12:32:30 wysłane przez Leszek » Zapisane

miłość radość piękno
radoslaw
Aktywny użytkownik
***
Wiadomości: 209



Zobacz profil
« Odpowiedz #1 : Maj 29, 2009, 00:56:42 »

Drugi artykuł wprowadzający:
"
KOSMICZNY WĄŻ: DNA I POCHODZENIE WIEDZY
Autor: Jeremy Narby

"Wszystkie rzeczy rozważone, wiedza wymaga nie tylko śledztwa w sprawie wielu rzeczy ale też  kontemplacji tajemnicy." - Jeremy Narby, "The Cosmic Serpent" ("Kosmiczny Wąż")
"The Cosmic Serpent : DNA and the Origins of Knowledge" w prostym tłumaczeniu - "Kosmiczny wąż: DNA i pochodzenie wiedzy"

Autor Jeremy Narby (antropolog z Uniwersytetu Stanford)
Twarda okładka - 257 stron 1 edycja (Kwiecień 1998)
J P Tarcher; ISBN: 0874779111

OPIS KSIĄŻKI:

Kosmiczny wąż jest świetną, osobistą, przygodową historią, fascynującym studium antrolpologii i etno farmakologii i najważniejsze, prawdziwym, rewolucyjnym spojrzeniem na to, jak wiedza i świadomość może zaistnieć. Przez dziesięć lat, Jeremy Narby badał Amazońskie lasy deszczowe, biblioteki Europy oraz niektóre z najbardziej tajemniczych na świecie, naukowych czasopism, podążając dziwnymi tropami, nie tłumionymi intuicjami oraz niezwykłymi zbiegami okoliczności.
Zgromadził on dowody i zbadał na pozór nieprawdopodobne możliwości na temat tego, że wiedza może w jakiś sposób być przenoszona poprzez DNA, genetyczną informację w sercu każdej komórki wszystkich istot żyjących, do leczniczo przygotowanej świadomości. Początek poszukiwań Narby' ego leży u Peruwiańskich Indian, którzy twierdzą, że ich wiedza dotycząca chemicznych interakcji - teraz naukowo potwierdzonych, ma swoje źródła w roślinie wywołującej halucynacje. Podczas tych doświadczeń oni uzyskują wiedzę, która nie mogłaby być zdobyta poprzez metodę prób i błędów.
Narby dowodzi, że tubylcy i starożytni ludzie wiedzieli o tym od tysiąca lat - i nawet narysowali strukturę podwójnej spirali, coś, co konwencjonalna nauka odkryła dopiero w 1953 roku. Sugeruje również, że DNA i życie, które są zakodowane na poziomie komórkowym są "ukierunkowane". W pierwszoosobowej narracji na temat naukowego odkrycia, które otwiera nowe perspektywy w biologii, wiedzy o rdzennych ludach, antropologii i limitach racjonalizmu "The Cosmic Serpent" odkrywa, jak zadziwiająco inny świat wokół nas pojawia się, kiedy otworzymy na to nasze umysły.
To jest jedna z najważniejszych książek tego stulecia. Rzadko książka lub odkrycie jakiegokolwiek rodzaju ma efekt na tak wiele przełomowych zagadnień, zarówno w rozwoju jednostki, jak i ewolucji ludzkiego społeczeństwa. Ze swoją inteligencją i odświeżająco rzetelnym studium kultury zaklasyfikowanej jako "prymitywna", wspólnie z najnowszymi odkryciami dokonanymi przez biologię molekularną, Dr Narby spina mostem lukę pomiędzy tym, co postrzegamy jako prawdziwe oraz zbiorową nieświadomością każdej żyjącej rzeczy znanej w egzystencji. Jego książka określa cel i niewiarygodną moc DNA.
Niezwykłe wglądy w mistyczną wiedzę; Autor, Jeremy Narby skacze między nauką a mistycyzmem w jego dążeniu do wyjaśnienia, jak kilka tysięcy lat temu, myśliwi epoki kamienia, żyjący w Peruwiańskich lasach deszczowych nauczyli się botanicznych właściwości i chemii roślin. Dr Narby, urodzony w Kanadzie, naukowiec, żył dwa lata z ludźmi Ashaninca w dżunglach doliny Pichis w Peru. Wcześnie w swojej pracy z Ashaninca Dr Narby dostrzegł zagadkę. Pisze on: "Ci niezmiernie praktyczni i szczerzy ludzie, żyjący prawie autonomicznie w Amazońskim lesie upierali się, że ich poszerzona wiedza botaniczna pochodzi od rośliny wywołującej halucynacje". Dla Dr Narby halucynogenne pochodzenia botaniki przeczy dwóm fundamentalnym zasadom zachodniej wiedzy. Pierwsze, to, że halucynacje nie mogą być źródłem prawdziwej informacji, ponieważ uznanie jej za taką byłoby definicją psychozy.
Zachodnia wiedza uważa halucynacje w najlepszym wypadku za iluzje, w najgorszym za chorobliwe zjawisko. Po drugie rośliny nie komunikują się tak, jak ludzkie istoty. Naukowe teorie komunikacji uważają, że tylko ludzkie istoty używają abstrakcyjnych symboli, takich jak słowa i obrazy i że rośliny nie powtarzają informacji w formie umysłowych obrazów. Dr Narby powiedział, że często prosił Carlosa (tłumacza), aby wyjaśnił pochodzenie nazw miejsc i Carlos niezmiennie odpowiadał, że natura sama skomunikowała się z szamanem podczas ich halucynacji.
Wszędzie w Zachodniej Amazonii ludzie piją Ayahuasca (lek halucynogenny). Carlos powiedział: "W taki sposób natura mówi, ponieważ w naturze jest Bóg i Bóg mówi do nas w naszych wizjach. Kiedy szaman pije swój wywar z roślin, duchy przedstawiają się jemu i wszystko wyjaśniają". Narby zauważa, że w dżungli w Peru są ludzie bez elektronowych mikroskopów, którzy wydają się wiedzieć na temat molekularnych właściwości roślin i sztuce mieszania ich. Kiedy spyta się ich, skąd wiedzą te rzeczy, oni mówią, że ich wiedza pochodzi wprost z halucynogennych roślin. Narby mówi: "Byłem osłupiony ich znajomością rzeczywistości, która odwróciła mnie do góry nogami i którą wcześniej totalnie ignorowałem".
Na przykład myśliwi w Amazońskich lasach deszczowych rozwinęli substancję paraliżującą mięśnie, kurarę, jako truciznę do dmuchawek. Tłumaczy on, że w przypadku kurary, szanse na odkrycie wydają się mało prawdopodobne, ponieważ... "Istnieje czterdzieści typów kurary, zrobionych z siedemdziesięciu gatunków roślin. Rodzaj używany w nowoczesnej medycynie pochodzi z Zachodniej Amazonii. Żeby to wyprodukować, ważne jest aby zmieszać kilka roślin i gotować je przez 72 godziny, podczas tego unikając zapachowych ale śmiertelnych oparów emitowanych przez bulion. Produktem finalnym jest pasta, która jest nieaktywna dopóki nie wstrzyknięta pod skórę. Jeśli połknięta, to nie ma efektu.
"Narby doświadczył dwóch zaindukowanych środkiem psychoaktywnym halucynacji; wspomnienia, które zmotywowały go dziesięć lat później (kiedy gorący temat, etno - biologia był podkreślany w Rio na Konferencji Ziemi) do rozwinięcia hipotezy zbadanej w "The Cosmic Serpent": Rośliny ujawniają swoje własne cechy, Indianie zdobywają molekularnie weryfikowalne informacje poprzez halucynacje zaindukowane wywarem.
Jego badania popychają go wzdłuż najbardziej zawiłej i zakręconej drogi i jest coś, co zafascynuje czytelników, którzy doceniają naukę, jak również tych z nas, którzy czytają o duchowości i wiedzy tajemnej. Dr Narby zauważa, że szamani upierają się z rozbrajającą konsekwencją na istnienie na całym świecie żywych esencji (lub duchów), które są powszechne dla wszystkich form życia. Tłumacz, Carlos, odnosi się do niewidzialnych istot, zwanych Maninkari, które można znaleźć w zwierzętach, roślinach, górach, strumieniach, jeziorach i poszczególnych kryształach oraz które są źródłem wiedzy. Duchy materializują się, kiedy szaman przyjmuje tytoń i ayahuascę. Aborygeńscy szamani w Australii osiągają wyniki podobne do tych, co Amazońscy, bez używania psychoaktywnych roślin, pracując głownie ze swoimi snami.
Dr Narby uparcie tropi fakty, choć badania zabierają go w obszary, które nauka waha się eksplorować. Obszary, które on nazywa "martwymi punktami". Zbiera on dowody, by dojść do wniosku, że szamani wiedzą na temat ukrytej jedności natury bardzo precyzyjnie, ponieważ posiadają dostęp do rzeczywistości biologii molekularnej.
Mam nadzieję zaciekawić cię następującymi, intrygującymi zwrotami, zaczerpniętymi z tekstu "The Cosmic Serpent". Wiem, że jakakolwiek żyjąca lub też martwa dusza jest jak radiowe fale, latające dookoła w powietrzu. To oznacza, że nie widzisz ich, ale one tam są, jak fale radiowe. Kiedy włączysz radio, możesz je odbierać: szaman jest wprost przewodnikiem, który prowadzi nowicjusza w kontakcie z duchami. Nowicjusz zbiera informacje ujawnione przez duchy i robi to, co on lub ona chce. Racjonalizm oddziela rzeczy aby je zrozumieć. Ale jego podzielone dyscypliny mają ograniczone perspektywy oraz słabe, martwe punkty. I tak jak każdy kierowca wie, jest to ważne aby zwracać uwagę na martwe punkty, ponieważ one mogą zawierać podstawowe informacje. Aby osiągnąć pełniejsze rozumienie rzeczywistości, nauka będzie musiała zmienić swój sposób patrzenia. Czy szamanizm mógłby pomóc nauce skupić się  w inny sposób? Prawdziwa rzeczywistość jest bardziej skomplikowana niż nasze oczy prowadzą nas aby uwierzyć. To jest być może jedna z najważniejszych rzeczy, których nauczyłem się podczas tego śledztwa: My widzimy to, w co wierzymy i na odwrót; i aby zmienić to, co widzimy, czasem jest ważne aby zmienić to, w co wierzymy. Szamani wszędzie mówią sekretnym językiem, językiem całej natury, który pozwala im komunikować się z duchami.
DOSKONAŁY OPIS SYMBOLICZNYCH SCHEMATÓW WSZECHŚWIATA
Użycie kosmicznej symboliki węża jest niezwykle starą metodą przedstawiającą powiązania, które opisują wszechświat. Starożytni Minoanie znad Morza Śródziemnego, Amerykańscy Indianie, Kultury Wschodnich Indian, pierwsi Druidzi Europy, Żydzi, Egipcjanie i inni, wszyscy używali wizerunków Węża i / na Drzewie Życia (Kadyceusz) lub Drzewa Poznania Dobra i Zła do reprezentacji makro i mikro kosmicznego obrazu oraz rozumienia wszechświata. Starożytna uniwersalność tego symbolicznego obrazu i późniejsze zaprzestanie jego używania po rozkwicie Chrześcijaństwa prowadzi do rozmyślań na temat sensu kryjącego się w historii Św. Patryka, kiedy on prawdopodobnie "wypędził węże z Irlandii" (mało prawdopodobne wydarzenie, jeśli brane dosłownie i bez kontekstu lub przyczyny).
Nowoczesna nauka jest niestety wybrakowana w metodologii aby rozumieć kryteria oparte na cechach, które wychodzą poza możliwości analizy ilościowej. Ocena tej książki zbudowana na ograniczonych poglądach naukowej weryfikacji nie jest stosowna, aby zrobić to sprawiedliwie. DNA jest tylko jedną aplikacją, do której obraz kosmicznego węża może być zastosowany. Ekstrapolacja tej koncepcji niesie ze sobą ogromne zrozumienie dla naukowców zdolnych do przeszczepienia układu tego obrazu na inne związki.
 
"Duchy, które niektórzy widzą podczas halucynacji są trójwymiarowymi, emitującymi dźwięki obrazami i mówią też językiem zbudowanym z trójwymiarowych, emitujących dźwięki obrazów. W innych światach one są zbudowane z ich własnego języka, jak DNA. "......." przedstawia "wizualną muzykę" projektowaną przez duchy przed oczami szamana : Jest to zrobione z trójwymiarowych obrazów, które łączą się w dźwięk i które szaman naśladuje poprzez wydawanie odpowiednich melodii. ".........." Nawiązując do mojej hipotezy szaman zestawia ich świadomość do molekularnego poziomu i otrzymuje dostęp do molekularnych informacji.
Jeremy Narby: "The Cosmic Serpent"

Około piętnastu lat temu Narby studiował na temat rdzennych ludzi z Peruwiańskiej Amazonii i był zafascynowany ich wprawiającą w osłupienie wiedzą botaniczną, konkretnie ich użyciem roślin w celach medycznych i innych. Co zaintrygowało go najbardziej, to jak ci ponoć prymitywni ludzie zdobyli tę wiedzę.
Jako że oni nie mają nauki w sensie, jaki my rozumiemy, musieli nauczyć się, jak wytwarzać lekarstwa metodą prób i błędów. Jednakże w Amazońskich lasach deszczowych rośnie około 80.000 gatunków roślin, więc do odkrycia efektywnego lekarstwa używając tylko dwóch z nich, teoretycznie wymagałoby to testowania każdej możliwej kombinacji - trochę mniej niż 4 biliony razy. Dodatkowo wiele z ich lekarstw zawiera nie tylko dwie rośliny, ale kilka. Jeśli znaleźli swoje receptury poprzez eksperymenty, mogłoby to zająć miliony lat aby odkryć kilka, a jednak oni mają ogromny zasób leków i innych substancji.
Dodając do tego - przygotowanie wielu z nich wymaga długiego i skomplikowanego procesu z wieloma fazami. Klasycznym przykładem tego jest Kurara. Jest to potężna trucizna, której składniki pochodzą od kilku różnych roślin i których, jak Narby podkreśla, dopasowanie wymaga bardzo precyzyjnego zestawu składników. Myśliwi potrzebowali czegoś takiego, co posmarowane na czubku strzałek, które wydmuch..e się przez rurkę, nie tylko zabiłoby zwierzę, ale także zapewniło, że nie zaciśnie się ono gdzieś w śmiertelnym uścisku na gałęzi i umrze poza zasięgiem (jak często zdarzało się ze zwierzętami zabitymi strzałami). No a mięso musiałoby być bezpieczne do jedzenia. To wydaje się być bardzo trudnym zadaniem - ale kurara spełnia perfekcyjnie wszystkie wymogi. Jest rozluźniaczem mięśni, co zabija poprzez zahamowanie pracy mięśni dróg oddechowych. Jest tylko wtedy efektywna, kiedy wstrzyknięta prosto do obiegu. Transportowana jest przy pomocy dmuchawki ustnej i nie ma efektu, kiedy wzięta doustnie.
Najbardziej popularny typ kurary wymaga skomplikowanych metod przygotowania, w których ekstrakty kilku roślin są gotowane razem przez 3 dni, podczas czego wydzielane są śmiertelne wyziewy. Końcowy rezultat wymaga specyficznego kawałka technologii - dmuchawki ustnej - aby to dostarczyć. Jak to wszystko zostało wynalezione?
Problem staje się jeszcze bardziej zbijający z tropu, ponieważ nie mniej niż czterdzieści różnych rodzajów kurary jest używanych w Amazońskich lasach deszczowych. Wszystkie spełniają tę samą rolę, ale wykorzystują trochę inne składniki, ponieważ te same rośliny nie rosną w każdym regionie. Dlatego też, w efekcie, kurara była wynajdywana czterdzieści razy.  Po głowieniu się nad takimi pytaniami od dłuższego czasu, Narby zrozumiał, że najlepszą drogą do znalezienia odpowiedzi, było zapytanie się samych Amazończyków. Więc jak oni twierdzą, że odnaleźli kurarę - i wszystkie inne rośliny - pochodne substancje, które oni używają? W rzeczywistości oni nie przypisują zaszczytu sobie. Twierdzą, że wszystko było im dane od duchów poprzez ich szamanów.
Szamani istnieli na całym świecie, szczególnie w społecznościach plemiennych. Oni są, jak zwykło się nazywać znachorów lub czarowników, osobami specjalnie utalentowanymi oraz o zdolnościach parapsychologicznych, wyćwiczonych we wchodzeniu w trans, które wykorzystują swoje dary aby leczyć, lokalizować najlepsze miejsca do polowań, oraz znajdywać wodę w czasach suszy. W skrócie oni pomagają rozwiązywać problemy plemienia i pomagają przeżyć. Szaman dokonuje tego poprzez wejście w trans, który może być zapoczątkowany na różne sposoby, od kręcenia się, uderzania w bębny i tańczenia do wzięcia psychoaktywnych substancji pochodzących od roślin lub grzybów. Ci, na temat których prowadził badania Narby w Peru, osiągają swój trans poprzez przyjęcie mikstury z roślin zwanej Ayahuasca, której tę samą, naturalną substancję znaleziono w ludzkim mózgu i która w dużych dawkach jest potężnym halucynogenem.
Podczas bycia w transie duch szamana udaje się w podróż do innego wymiaru, gdzie staje twarzą w twarz z okropnymi niebezpieczeństwami. Ale kiedy pokona swoich przeciwników, komunikuje się z wyższymi inteligencjami, które często pojawiają się pod postacią zwierząt i które odpowiadają na jego pytania.
Jak w bajkach, duchy odpowiadają tylko na pytania, które zostały zadane - one rzadko, jeśli w ogóle, same od siebie udzielają dodatkowych informacji. Więc jeśli szaman spyta się ich, jak uleczyć miejscową dziewczynkę z zapalenia opon mózgowych, one udzielą mu tej informacji - ale nie powiedzą mu przy tym, jak na przykład uleczyć raka jego matki, chyba że on konkretnie się o to spyta. A to może wymagać kolejnej podróży. To właśnie powiedzieli Amazończycy Jeremiemu Narby na temat tego, skąd oni wiedzą o właściwościach roślin i jak je mieszać. Ale oni również twierdzą, że w ten sposób nauczyli się specyficznych technik, takich jak przemysł drzewny i tkactwo - w rzeczywistości wszystkich sztuk i rzemiosł potrzebnych do przeżycia.
Musimy podkreślić, że Amazońska wiedza o farmakologii (leki pochodzące od roślin i ich potencjalne i aktualne użycie) nie jest zadziwiająca tylko w stosunku do ludów, które są uznawane za prymitywne, ale w rzeczywistości przewyższa to nowoczesną, Zachodnią naukę. Wiele nowoczesnych lekarstw było zaczerpniętych od tych używanych w Amazonii - kurara na przykład jest używana w operacjach serca. Nawet gigantyczne firmy farmaceutyczne nie mają zdolności rozwoju produktów aby osiągnąć specyficzne wymagania tak szybko, łatwo - i naturalnie - jak potrafią Amazońscy szamani.
To przyszło do głowy Narbiemu z tego stwierdzenia, w którym te dwa powszechne obrazy bliźniaczych węży i zakręconych drabin są opisami podwójnej spirali DNA. W rzeczywistości, gdyby wyprostować nitki DNA, wyglądałyby one identycznie, jak drabina sznurowa. Narby sugeruje, że szaman w pewien sposób komunikuje się ze swoim własnym DNA i to jest miejsce, skąd bierze informację. To może brzmieć dziwacznie, ale musimy pamiętać, że nie znamy funkcji 97% DNA, które nauka określa "zbędnym DNA" a Narby sugeruje aby używać zwrotu "tajemnicze DNA". Cała rozmaitość życia jest zaliczana na konto 3% DNA, więc wydaje się niewyobrażalne, że dalsze 97% nie ma funkcji. Ale jaką funkcję mogłoby pełnić?
Narby idzie dalej. On zwraca uwagę, że jest to znane, że DNA w jednej komórce wymienia sygnały z DNA w innych komórkach. On twierdzi, że kiedy ktoś zwróci się raz do własnego DNA, to może później rozszerzyć komunikację na organizmy, gatunki - nawet na granicę między zwierzęciem a rośliną - i ta suma całego DNA na świecie formuje rodzaj matrycy. Być może to mogłoby wyjaśniać zjawiska takie jak telepatia lub ESP.
DNA w jednej komórce wysyła i odbiera sygnały od DNA z innych komórek. To się odbywa dzięki fotonom emitującym - tak jest. One w rzeczywistości wymieniają sygnały pod postacią światła, dziwnie przy częstotliwości, która jest widziana dla ludzi. Może to jest miejsce, w którym dochodzimy do koncepcji bycia przez coś oświeconym i mogłoby to być dosłownym opisem "Światła" Gnostycyzmu. To są początki dla teorii DNA, ale w naszym rozumieniu ona dotyczy bardzo wielu rzeczy. Nie wzbudzające wątpliwości jest to, że szaman zbiera wiedzę wprost z jakiegoś źródła, bez procesu prób i błędów. To jest wiedza, której oni nie mieli wcześniej. Użyteczna wiedza, której my nie umiemy wytłumaczyć - i która jest bardzo często bardziej zaawansowana niż nasza. To jest coś, co dzieje się teraz i nie ma wytłumaczeń na temat przybyszów z zaginionych kontynentów lub lądujących statków kosmicznych.
WYWIAD PRZEPROWADZONY PRZEZ TODDA STEWARTA Z "ASCENT MAGAZINE"
1. Czy mógłbyś podsumować swoją książkę "The Cosmic Serpent, DNA and the Origins of Knowledge"?

Badania wskazują, że szamani mają dostęp do inteligencji, która, jak oni mówią, pochodzi z natury i daje im informację szokująco zgodną z biologią molekularną.
2. Twoja hipoteza ukrytej inteligencji zawartej w DNA wszystkich żyjących rzeczy jest interesująca. Czym jest ta inteligencja?

Słowo inteligencja pochodzi z Łaciny - (inter - legere ) - wybrać pomiędzy. Wydaje się istnieć zdolność do podejmowania wyborów skutkujących wewnątrz każdej komórki naszego ciała, idąc głębiej do poziomu pojedynczych protein i enzymów. DNA samo w sobie jest rodzajem "tekstu", który funkcjonuje poprzez system kodujący zwany "kodem genetycznym" i który jest uderzająco podobny do kodów używanych przez istoty ludzkie. Niektóre enzymy edytują zapis RNA tekstu DNA i dodają nowe litery do niego; jakikolwiek błąd zrobiony podczas tego edytowania może być fatalny w skutkach dla całego organizmu; więc te enzymy konsekwentnie dokonują właściwych wyborów; jeśli nie, to coś często pójdzie w złym kierunku prowadząc do raka i innych chorób. Komórki wysyłają kolejne sygnały pod postacią protein i molekuł. Te sygnały znaczą: podziel, lub nie dziel, porusz lub nie poruszaj, zabij siebie lub pozostań przy życiu. Każda inna komórka słucha setek sygnałów w tym samym czasie i musi je zintegrować i zdecydować co robić. Pytaniem jest, jak ta inteligencja funkcjonuje?
3. DNA zasadniczo utrzymuje swoją strukturę od 3,5 bilionów lat. Jaką rolę odgrywa DNA w naszej ewolucji?

DNA jest pojedynczą molekułą ze strukturą podwójnej spirali; to są dwie pełne wersje tego samego "tekstu" zawinięte wokół siebie; to pozwala rozwinąć i zrobić kopię samego siebie: bliźniaki! Ten łączący w pary mechanizm jest w sercu życia od momentu, kiedy ono się zaczęło. Bez tego jedna komórka nie mogłaby się stać dwoma i życie nie mogłoby istnieć. I od jednego pokolenia do drugiego tekst DNA również może być modyfikowany, więc to pozwala zarówno na niezmienność, jak i na transformację. To oznacza, że istoty mogą być takie same i różne. Jedną z tajemnic jest to, co kieruje zmianami tekstu DNA w procesie ewolucji. DNA najwyraźniej istniało dookoła od bilionów lat w swojej aktualnej postaci, w praktycznie wszystkich formach życia.  Stara teoria "przypadkowego nagromadzenia się błędów związanych z selekcją naturalną" nie wyjaśnia w pełni informacji aktualnie wytwarzanych przez genom sekwencyjny. To pytanie jest nadal szeroko otwarte.
4. Struktura DNA jaką znamy, jest zbudowana z liter a zatem ma specyficzny tekst i język. Można by powiedzieć, że nasze ciała zbudowane są z języka, choć i tak przypuszczamy, że tego typu słowa pochodzą z umysłu.

Poprzez studiowanie go! Jest kilka dróg do wiedzy, włączając w to naukę i szamanizm.
5. Symbol kosmicznego węża, wąż, jest głównym tematem w twojej powieści i w badaniach odkrywasz, że obrazy węży są główną częścią symboliki w większości światowych tradycji i religii. Dlaczego istnieje taki złożony system naturalnych symboli na świecie? Czy świat jest z natury symboliczny?

To jest obserwacja, która mnie doprowadziła do śledztwa kosmicznego węża. Odnalazłem ten symbol w szamanizmie na całym świecie. Dlaczego? To jest dobre pytanie. Moja hipoteza jest taka, że jest to powiązane z podwójną spiralą DNA wewnątrz praktycznie wszystkich żyjących istot. I DNA samo w sobie jest symbolicznym kodem Saussure'a. Więc tak, w przynajmniej jednym ważnym przypadku żyjący świat jest z natury symboliczny. Jesteśmy zbudowani z żyjącego języka.
6. Piszesz o tym, jak ideologia "racjonalnej nauki", wpływowej myśli jest i była w dużym stopniu ograniczająca w swoim podejściu do nowych i alternatywnych, naukowych teorii; jest uważane, że "tajemnica jest wrogiem". W swojej książce opisujesz, jak musiałeś zmienić swoje osądy, aby "skupić się" i w ten sposób uzyskać głębszy wgląd. Dlaczego myślisz, że jesteśmy często ograniczeni w naszym racjonalnym, liniowym myśleniu i dlaczego tak niewielu jest skłonnych i zdolnych przekroczyć te granice?

Nie wierzę, że jesteśmy. Ludzie spędzają godziny każdego dnia myśląc nie - racjonalnie. Nasz emocjonalny mózg zajmuje się wszystkimi informacjami, które odbieramy zanim nasza mózgowa kora nowa (neo-cortex) to zrobi. Naukowcy często dokonują odkryć, kiedy marzą, biorą kąpiel, biegają, leżą w łóżku i tak dalej.
7. Jakie są zgodności pomiędzy Peruwiańskimi szamanami i mikrobiologią?

Zarówno szamani, jak i biolodzy molekularni zgadzają się, że jest jedność pod powierzchnią rozmaitości życia; oboje łączą tę jedność z kształtem podwójnej spirali (lub dwóch splecionych węży, zakręconej drabiny, spiralnych schodów, dwóch winorośli zawiniętych wokół siebie); oboje uważają, że trzeba pracować na tym poziomie rzeczywistości w celu leczenia. Można zapisać książkę na temat zbieżności między szamanizmem i biologią molekularną.
8. Czy myślisz, że to nie jest tylko inteligencja oparta na DNA, ale także świadomość?

Myślę, że powinniśmy zająć się słowami, których używamy. "Świadomość" niesie inny ładunek niż "Inteligencja". Wielu mogłoby zdefiniować ludzką świadomość, jako inną od, mówiąc wprost, zwierzęcej świadomości, ponieważ ludzie są świadomi bycia świadomym. Ale skąd wiemy, że delfiny nie myślą o tym, że są delfinami? Nie wiem, czy jest "świadomość" wewnątrz naszych komórek; jak na razie pytanie wydaje się być poza zasięgiem; mamy niewystarczająco czasu na zrozumienie naszej świadomości - choć używamy jej przez większość czasu. Proponuję określenie "inteligencja" do opisania, co proteiny i komórki robią wprost, ponieważ to sprawia, że dane są bardziej zrozumiałe. To pojęcie będzie wymagać przynajmniej dekady lub dwóch dla biologów do rozważenia i zbadania. Później możemy być zdolni do ruszenia dalej i rozważenia idei "świadomości komórkowej".
9. Konsekwencje niektórych z twoich odkryć w "The Cosmic Serpent" mogą być całkiem duże. Co czujesz w związku z tą książką i tym, co ona mówi? Dlaczego ją napisałeś?

Napisałem książkę, ponieważ uważam, że pewne rzeczy musiały być powiedziane. Pisanie książki jest jak wysyłanie wiadomości w butelce: czasami dostanie się odpowiedź. Wnioskując z odpowiedzi, zadziwiająca liczba ludzi otrzymała wiadomość głośno i jasno.
10. Jak szamanizm może uzupełniać współczesna naukę?

Większość definicji "nauki" obraca się wokół testowania hipotez. Claude Levi - Strauss pokazał w swojej książce "The savage mind", że ludzkie istoty dokładnie obserwowały naturę i niezliczoną ilość razy testowały hipotezy od przynajmniej 10.000 lat. W ten sposób zwierzęta i rośliny zostały udomowione. Cywilizacja opiera się na tysiącleciu Neolitycznej nauki. Myślę, że nauka szamanów może uzupełnić nowoczesną naukę poprzez pomoc w znalezieniu sensu w danych, która ona tworzy. Szamanizm jest jak odwrócona kamera odnosząca się do nowoc