"Tajne" stowarzyszenia i "teorie spiskowe" => "Teorie spiskowe" => Wątek zaczęty przez: Michał-Anioł Kwiecień 06, 2010, 22:59:19



Tytuł: Depopulacja ludzkości fakt czy mit
Wiadomość wysłana przez: Michał-Anioł Kwiecień 06, 2010, 22:59:19
Depopulacja ludzkości  fakt czy mit,trudno uznać to za teorie spiskową kiedy czyta sie takie informacje ze świata.

Tu miliony nie mają co jeść.

    Każdego dnia
    w moim kraju z głodu umiera co najmniej 700 dzieci. Wszystkie mają mniej niż 5 lat
    - powiedział Victor Makwenge, minister zdrowia
    Demokratycznej Republiki Konga.

Zdaniem władz Konga tylko natychmiastowa pomoc może uratować około 530 tys. głodujących dzieci
i ponad milion kobiet.

Głód najbardziej dotknął mieszkańców pięciu prowincji: Équateur, Kasai, Kasai West, Katanga i Maniema.

Według ostatnich danych z głodu może umrzeć aż 51 proc. mieszkańców Środkowej Afryki.
http://www.sfora.pl/Glod-tysiaclecia-Codziennie-umiera-700-dzieci-a18899


Czlowiek brzmi dumnie, ludzkość.... jaka ludzkość chyba chciwość.

 Gospodarka

Kraj rolniczo-przemysłowy o bogatych złożach surowców naturalnych. W rolnictwie zatrudnionych jest 59% ludności, chociaż wytwarza ono zaledwie 10% PKB (dla porównania przemysł 59% PKB). Uprawa palmy oleistej, kakaowca, kawy, orzeszków ziemnych, manioku, ryżu, kukurydzy i roślin cytrusowych. Znaczące wydobycie i eksport ropy naftowej, który przynosi najwięcej dochodów. Inne surowce naturalne to diamenty, sole potasowe i rudy żelaza. Znaczący przemysł drzewny.
Wiki

"Demokracją oligarchiczna". Jest to system polegający na panowaniu jakiejś uprzywilejowanej grupy, ukrywającej się pod płaszczykiem demokracji. Politycy takich krajów jawnie przyjmują łapówki od korporacji. Aby zobaczyć do czego to prowadzi wystarczy spojrzeć na Demokratyczną Republikę Konga (dawny Zair), która ze względu na posiadane surowce mogłaby stać się bogatym krajem, jednak zewnętrzne wpływy powodują kolejne niepokoje i rebelie. Również Nigeria stała się areną rozgrywek multikorporacji. Tutaj niechlubną rolę odegrał "Shell", wspierający wojskową dyktaturę generała Abachy. Gdy część ludności, głównie lud Ogoni zamieszkujący obszary na których koncern ten prowadził wydobycie, zaczęła się buntować przeciwko zanieczyszczeniom, doszło do dokonywanych przez armię masakr. Liderzy opozycji zostali uwięzieni, a część z nich stracona. Zginęło około 2000 osób, a ponad 100000 musiało uciekać z domów. Nie trzeba chyba dodawać dla kogo był korzystny taki obrót sytuacji. Rząd Nigerii gwarantował, że nie będzie mieszał się do interesów "Shell’a" i przymknie oko na rabunkową gospodarkę. Podobne akty przemocy wobec obywateli według Amnesty International miały miejsce w 36 krajach, w których działa "Shell". Korzystał on między innymi na indonezyjskiej okupacji Timoru Wschodniego, gdzie otrzymał aż 11 licencji wydobywczych.
http://archiwumlbc.w.interia.pl/964rowni.htm


Tytuł: Odp: Depopulacja ludzkości fakt czy mit
Wiadomość wysłana przez: east Kwiecień 07, 2010, 00:03:37
Nawoływania o zwiększenie pomocy żywnościowej dla tych biednych ludzi nic nie da. Nie dawało od wielu lat. Przeciwnie - mimo wysiłków międzynarodowych jest coraz gorzej.
Oznacza to, że:
 po pierwsze - dobra są źle dystrybuowane , a może nawet zamiast rozdawane, są sprzedawane przez elity państw "wiecznie potrzebujących", które sobie z tego niezły interes zrobiły.
Po drugie - że Afrykanie poprzez taką pomoc zewnętrzną zatracili swój instynkt samozachowawczy i  wiedzę o tym jak żyć na swoim własnym lądzie, chociaż setki lat temu od wieków radzili sobie bez żadnej zewnętrznej pomocy. To nie pomoc doraźna jest potrzebna, ale pomoc wiedzy i uświadamianie.
Mimo to uważam, że Afryka z tej biedy powstanie. Podniesie się umęczona, niczym feniks z popiołów. Nie mam na to żadnych dowodów, ale Ci ludzie , uważam, będą "pierwszymi", zaś "pierwsi", którzy  rabują - takie shelle i inne exxony, będą ostatnimi, kiedy świat się zmieni.


Tytuł: Odp: Depopulacja ludzkości fakt czy mit
Wiadomość wysłana przez: percepcja Kwiecień 07, 2010, 13:16:09
depopulacja - jakie to ładne słówko zamiast np. morderstwo, ale do rzeczy:

-celem jest zmniejszenie populacji Ziemi do np. ok. 500 000 - bo wtedy dopiero będzie można w pełni tą zmniejszoną liczbę ludzi kontrolować (np. Klub Rzymski uznał, że "Ziemia ma raka i tym rakiem jest człowiek" - przyjął dla terenu Polski zmniejszenie populacji do 17-20 mln do 2050 roku - co zresztą może się sprawdzić bo jak pokazują statystyki liczba urodzeń w Polsce gwałtownie zaczęła spadać od
1990 roku - ok. 18 urodzeń na 1000 mieszkańców do ok. 10 urodzeń na 1000 mieszkańców w 2000 roku).

Twierdzenia, że Ziemia nie wyżywi większej liczby ludzi są po prostu kłamstwem. Możemy się więc spodziewać kolejnych akcji w stylu szczepienia przeciw "świńskiej" (może też "ptasiej") grypie, produkcja kiepskiej jakości żywności, zwiększanie zanieczyszczenia wody i innych tego typu akcji, które doprowadzą do depopulacji, aby tym co pozostaną żyło się dobrze na czystej Ziemi.

W grupie 100 najbogatszych "społeczności" ponad 50% stanowią korporacje (cytuję: "Na przygotowywanej przez "Wprost" liście 100 najpotężniejszych organizacji ekonomicznych w 2003 r. znalazło się 51 koncernów." - źródło: http://www.wprost.pl/ar/59708/Rzady-antyglobalistow/?I=1119) więc prywatne korporacje będą robiły co zechcą i jak zechcą.

Poza tym ok. 400 najbogatszych ludzi świata posiada ok 48% zasobów materialnych całego świata, więc po co im tylu ludzi do obsługi... (i nie są to ludzie z listy Forbes'a bo np. na tej liście nie znajdziemy takich jak np. Rockefeller, który przez swoje fundacje jest właścicielem połowy wieżowców w Nowym Jorku itd. choć sam osobiście ich "nie" posiada).

Jedynym zagrożeniem dla rządzącej z ukrycia elity jest to, że jest nas tak dużo i swoją liczbą moglibyśmy wiele zrobić, ale tak mało ludzi zdaje sobie z tego sprawę (niestety życie ok 90% ludzi obraca się tylko w sferze dom, praca, rozrywka i niewiele poza tym).

Obecnie niszczy się więc państwa narodowościowe a następnie nastąpi proces rozbrajania ludzi.


Tytuł: Odp: Depopulacja ludzkości fakt czy mit
Wiadomość wysłana przez: radoslaw Kwiecień 07, 2010, 15:11:34
Klub Rzymski uznał, że "Ziemia ma raka i tym rakiem jest człowiek"

Wreszcie jakaś samokrytyka. A nie zauważyli że to oni są tym rakiem?
Depopulacja to straszonko i impreza owiana wieloma mitami - np ludność całej Ziemi zmieściłaby się powiedzmy w Australii i jedzenie też by się znalazło.

Choć z drugiej strony taki Bill Gates tłumaczy jak krowie na miedzy, że przydałby się nowy system opieki zdrowotnej i szczepień, taki bardziej efektywny:

"Bill Gates: "First we´ve got population. Now, the world today has 6.8 billion people. That´s headed up to about nine billion. Now, if we do a really great job on new vaccines, health care, reproductive health services, we could lower that by, perhaps, 10 or 15 percent, but there we see an increase of about 1.3."
"

"...jeśli zrobimy wspaniała robotę wprowadzajac nowe szepienia, opiekę zdrowotną, zdrowe usługi w zakresie kontroli narodzin - możemy zmniejszyć ilość ludności o jakieś 10-15 procent..."

źródło:
http://redicecreations.com/article.php?id=10381 (http://redicecreations.com/article.php?id=10381)

jak dla mnie bomba, wchodzę w ta nowa opiekę zdrowotną, trza dbać o Afrykę ;D

A tak z innej beczki - słyszałem o jakimś maximum słonecznym co to wypali pasożyty z Ziemii... ;D

pozdrawiam


Tytuł: Odp: Depopulacja ludzkości fakt czy mit
Wiadomość wysłana przez: east Kwiecień 07, 2010, 15:35:21
To wszytko prawda, ale o jakim rozbrajaniu ludzi piszesz percepcja ?
Ja nie jestem aż takim optymistą, żeby twierdzić, że wszyscy ludzie się nagle, w jednej chwili zjednoczą . Jednakże jest nas tak dużo, że choćby tylko 1% światowej populacji zaczął wykorzystywać z pełną świadomością moce, które w nas drzemią ( intencja, moc globalnej świadomości ) to globalne przebudzenie będzie z czasem możliwe , a wtedy wszystko ulegnie zmianie.

Moc myśli oraz intencji to potężne uzbrojenie i tych 400 najbogatszych ludzi o tym dobrze wie. Dlatego robią wszystko, żeby ograniczyć liczbę ludności, a tych , co pozostaną, gdyż jako siła niewolnicza  będą niezbędni , poddawać nieustannej kontroli.

Aby do tego nie dopuścić należy pozbyć się własnych uwarunkowań odnoszących się do posiadania, czy materialnego bogacenia się, uwarunkowań dotyczących poprawnej i dozwolonej wiedzy.

Przebudzenie nie będzie oznaczać natychmiastowej poprawy bytu , nowej pracy, sprawiedliwej wypłaty , nowych rzeczy itd. Nie będzie to również poprawa dystrybucji dóbr czy usług. Wszystko , co sądzimy , iż rzekomo potrzebujemy do istnienia zostanie zredukowane do jednego , prostego kanału wymiany informacji - od Ciebie, do Twojego wnętrza w którym znajduje się wszystko, co Ci potrzebne jest do życia.

W takiej sytuacji , owszem, najbogatszym pozostaną fabryki, koncerny , góra żywności i wszelakich dóbr , ogromny majątek, tyle, że nikt tego już nie będzie potrzebował. Nie będzie komu tego kupić. Bo jeśli możesz dostać o wiele więcej całkiem za darmo , to po co Ci płacić za odpadki z pańskiego stołu ciężko pracując za minimalne wynagrodzenie ?

Ktoś może zarzucić mi iż fantazjuję. Nic z tych rzeczy. To przyjdzie od wewnątrz, jak wezbrana fala tsunami - to już się dzieje .


Tytuł: Odp: Depopulacja ludzkości fakt czy mit
Wiadomość wysłana przez: bou Kwiecień 07, 2010, 16:24:45

A tak z innej beczki - słyszałem o jakimś maximum słonecznym co to wypali pasożyty z Ziemii... ;D

pozdrawiam
[/quote]

albo pasozyty, albo nas wszystkich, w sumie na jedno wychodzi i dobrze sie stanie. niech sie planeta na nowo odrodzi i moze jakies normalne stworzenia ja zamieszkaja:)


Tytuł: Odp: Depopulacja ludzkości fakt czy mit
Wiadomość wysłana przez: tijavar Kwiecień 07, 2010, 17:16:19
Podobają mi się wypowiedzi east'a, w sumie ostatnio zaczęłam myśleć o tych krajach "trzeciego świata" i całym natłoku zdarzeń wokół nich - nieustające konflikty, bieda, choroby - i tak się zastanawiam, czy przypadkiem nie jest to "zasłona dymna" dla nas. Co do dystrybucji żywności i leków, to pewnie więcej kosztuje sama obsługa tych działań aniżeli pomoc sama w sobie. W sumie firmy lubią, gdy ich nazwy figurują gdzieś w spisie wspomagających - zwiększa się ich zysk. Pomijam fakt istniejącego Banku Żywności, z którego rok rocznie utylizuje się jakieś tony żywności przeterminowanej i ogólnie całą tą mass produkcję i jej produkty.

Nie mówi się nam ile i jakich środków zostało gdzieś przekazanych, za to organizują koncerty, event'y i bankiety charytatywne, a losy prawdziwych ludzi zamieniono w cyferki i odsunięto na bardzo daleki, wręcz niewidoczny plan. Ale ja nie o tym...

Ta "zasłona dymna", zaczęła mi coś na sercu ciążyć i żądać zgłębienia tematu, snuć zaczęłam myśli i wyłaniać teorie: co jeśli to właśnie tam bronią się ostatni "normalni" ludzie. Tacy, którym zależy na niezależności od Amerykańskich i Unijnych łap (bez obrazy). Jeśli Ameryka i Unia są synonimem władzy - bo tych wspomnianych 400 z Afryki czy Indii wszak nie pochodzi, to gdzie leży biegun przeciwległy? I to powstanie, o którym east piszesz zaczęło mi się całkiem jawnie w głowie przejawiać. Wcześniej uważałam, że te kraje są zbyt słabe - brak żywności, środków higienicznych, warunków zapewniających, nam by się zdawało, normalny byt, ale przyjrzawszy się im bliżej, są to ludzie mocno doświadczeni przez życie - wiemy, jak potrafią kształtować nas bolesne doświadczenia - gdzie kult ziemi jest najmocniejszy, jest w nich pewna siła, której nie potrafię ubrać słowa. Ta moc nadana od Ziemi właśnie. Ci ludzie nie mają nic do stracenia (Irak), jedynym ich celem to nie dopuścić do "kolonizacji". Walczą o swoją tożsamość. A Afryka? To ona jest Kolebką Ludzkości..

jakby nie patrzeć, źródła wskazują na 3 świat, jeśli chodzi o wszelkie początki...

Jeśli zabłądzimy w świat SF (przepraszam za określenie, nie uważam, go za SF, ale łatwiej mi będzie operować takim pojęciem) do książek m.in. Sitchin'a znajdziemy mnóstwo informacji o dziejach dzisiejszego świata trzeciego. Pewnie otarliście się o "teorię" (?) że Afryka i Bliski Wschód są bazami jaszczurów, i to oni się tam kumulują i stąd te wszelkie zło i boleść (nie jestem zwolennikiem tej teorii, ani jej przeciwnikiem, uważam, że w każdym micie tkwi ziarenko prawdy), a ja pofantazjuję w drugą stronę  i zastosuję małe "przebiegunowanie ziemi" - może to właśnie tam trwa działanie ruchu oporu? Pomyślmy, co by było, gdyby zdołano zapanować nad tymi ogniskami zapalnymi, skolonizować je, podporządkować, czy cokolwiek stałoby na przeszkodzie w zdominowaniu całej ziemi?

Dodam w nawiasie, że znam wszystkie historie starożytne i nowożytne związane z tymi regionami, zdaję sobie sprawę o terrorystach złożach naftowych, wielkich biznesach etc itp pozwoliłam sobie jednak na małe oddalenie się od tych "utartych" myśli i słów podrzucanych nam przez media... Ci ludzie nie mają nic do stracenia, takich ludzi system boi się najbardziej.

Pozdrawiam

a i dodam małe P.S. Ziemia się odrodzi, nie wiem, czy jako planeta, ale świadomość Ziemi się odrodzi i dokona się to dzięki nam, jej mieszkańcom, taka rola i współpraca została nam naznaczona.  W jaki sposób się to dokona? od małej kostki domina


Tytuł: Odp: Depopulacja ludzkości fakt czy mit
Wiadomość wysłana przez: Michał-Anioł Kwiecień 07, 2010, 17:24:24
Metropolis spojrzenie w przyszłość?

Magnat przemysłowy Joh Fredersen (Alfred Abel) bezwzględnie panuje nad METROPOLIS - dwupoziomowym miastem, gdzie na powierzchni mieszkają panowie, zaś głęboko pod ziemią żyją i pracują robotnicy. Pewnego dnia w pełnych przepychu "Ogrodach Wieczności" Freder (Gustav Frohlich) (syn Fredersena) spotyka i zakochuje się w Marii (Brigitte Helm), kapłance podziemnego świata. Tymczasem jego ojciec pragnie zdusić żyjącą wśród robotników wiarę w mitycznego Rozjemcę, który ma przynieść pokój i wyzwolenie. Aby osiągnąć swój cel, przekonuje szalonego naukowca Rotwanga (Rudolf Klein-Rogge), by nadał skonstruowanemu przez siebie robotowi wygląd Marii... Sobowtór powoduje wybuch rewolty przeciw Fredersenowi, dając mu powód do użycia siły przeciw robotnikom. Rozwścieczony tłum niszczy maszyny, ale jednocześnie wywołuje powódź zalewającą ich domy...

http://video.google.com/googleplayer.swf?docid=5531266491091339456&hl=pl&fs=true style=width:400px;height:326px allowFullScreen=true allowScriptAccess=always type=application/x-shockwave-flash> </embed>


Tytuł: Odp: Depopulacja ludzkości fakt czy mit
Wiadomość wysłana przez: Michał-Anioł Kwiecień 07, 2010, 17:31:23
tijavar  jeśli słonice zaszaleje to kto będzie rządzić światem,Bogacze bez  technologi czy zacofanie ludzie z afryki którzy bez większych problemów wrócą do poprzedniego stylu życia?


Tytuł: Odp: Depopulacja ludzkości fakt czy mit
Wiadomość wysłana przez: percepcja Kwiecień 07, 2010, 19:03:32
Tak czytam wasze komentarze i myślę, że macie racje mówiąc, że los naszej Ziemi jest w naszych rękach, musi być tylko pewna masa krytyczna (minimalna liczba) ludzi, która "przeważy szalę" w stronę ludzi ogólnie mówiąc dobrych.

Przyglądając się jednak przeszłości widać, że cywilizacje ludzkie na Ziemi były wielokrotnie "spychane w dół" swojego rozwoju (obecnie też taka możliwość istnieje) a ponieważ jak sądzę zbliżamy się razem z Ziemią do pewnego punktu, który nazwę punktem kulminacji mamy możliwość jako cała ludzkość dokonać skoku ewolucyjnego (potrzeba tylko odpowiedniej liczby "przebudzonych" świadomości) i dobrze by było, aby stało się jak przepowiadał wieszcz Adam Mickiewicz w "Odzie do młodości": "...Ziemio nowymi Cię pchniemy tory..".

A co do pasożytów ludzkości to nikt niczego za nas nie zrobi aby wyzwolić ludzkość

@east
To rozbrajanie ma polegać na tym, że dostęp do broni dla "szarego obywatela" ma być stopniowo ograniczany wprowadzanym prawem.


Tytuł: Odp: Depopulacja ludzkości fakt czy mit
Wiadomość wysłana przez: Szewc Kwiecień 07, 2010, 19:11:04
Nie żebym był ignorantem, ale osobiście uważam ,że to całe pomaganie trzeciemu światu nie ma sensu....
Tam głód, wojny i ubóstwo są stanem normalnym. Stwierdzamy że są biedni, i niedożywieni tylko z tego powodu że patrzymy na ten region świata z perspektywy tak zwanego bogatego pierwszego świata.  Ale tak na prawdę to przecież oni nigdy nie zbiednieli, u nich stan obecny jest stanem takim jak zawsze był... Zaczęliśmy z tego samego poziomu, tylko że oni nie wyszli z poziomu plemiennego, i dla tego nie rozwinęli się gospodarczo.
Aby uświadomic sobie że im nasza pomoc nic nie da, tony leków i żywności pójdą jak krew w piach, jeśli nie nauczą się gospodarowac tym co mają. Wystarczy spojrzec na kraje typu RPA albo WKS które poradziły sobie jakoś i już nie wołają ciągle o pomoc jak Etiopia... Głód i EIDS w krajach trzeciego świata nie są efektem planu depopulacyjnego.
To są efekty ich własnej głupoty i braku gospodarności.


Tytuł: Odp: Depopulacja ludzkości fakt czy mit
Wiadomość wysłana przez: bou Kwiecień 07, 2010, 19:31:04
@percepcja dlaczego w naszych rekach? czy my jestesmy jakims wybitnym stworem "narodem wybranym"  posrod zyjacych istot?


Tytuł: Odp: Depopulacja ludzkości fakt czy mit
Wiadomość wysłana przez: tijavar Kwiecień 07, 2010, 19:31:56
Aniele, musisz wypracować sobie insze spojrzenie, przekroczyć horyzont zdarzeń bym rzekła, ja w innej perspektywie wizualizuję :) ale filmik całkiem całkiem podałeś, znów coś, z czym się kiedyś gryzłam, może kiedyś rozwinę temat gdzie indziej by nie robić znów off-topów.

Szewc, zgadzam się, że ta pomoc dla trzeciego świata jest bezsensowna, nieefektywna i ogólnie odbieram ją jak coś źle pomyślanego. Nie zgodzę się jednak, że oni sami się w to wkopali, jeśli weźmiemy pod uwagę istnienie "mądrzejszych" kolegów z zachodu (jakby nie było nas), którzy pozostawili ich samych sobie, to wina leży po obu stronach. Mówię ogółem, nie tylko o Etiopii. Mamy XXI wiek, jedni podróżują międzywymiarowo (prawda mit sami decydujcie) inni umierają na AIDS i mieszkają w buszu, w izolacji. Powtórka z historii? Czyżby do głosu dochodziły geny naszych "bogów"?


Tytuł: Odp: Depopulacja ludzkości fakt czy mit
Wiadomość wysłana przez: Michał-Anioł Kwiecień 07, 2010, 21:48:28
Szewc napisał:
Ale tak na prawdę to przecież oni nigdy nie zbiednieli, u nich stan obecny jest stanem takim jak zawsze był...


Nie bierzesz pod uwagę odpowiedzialności za swoje czyny ,to biały człowiek tam wparował i zrobił kipisz , to biały człowiek prowadzi rabunkową gospodarkę  zasobów naturalnych i to biały człowiek destabilizuje te regiony gospodarczo do dziś.
Dlatego mamy moralny obowiązek naprawić(choć jest to o wiele trudniejsze niż zniszczenie tej kultury) to co zepsuliśmy ,a to że nasza pomoc powoduje więcej szkód niż pożytku ,jest tylko dowodem na to że wszyscy mają w du..ie Afrykę, biedę i dramat ludzi tam żyjących,bo jak ktoś napisał wcześniej na tym też można zarobić .Swoją drogą jestem zaskoczony że wypowiedź choć na wyższym poziomie przypominają te z portalu  skąd zaczerpnąłem tą informację (sami sobie zrobili takie bagna, niech gniją teraz .trudno to ich problem niech się wezmą do pracy, a nie wybijają się wzajemnie, w imię różnych bogów, prawdę mówiąc im więcej pomocy tym gorzej w Afryce, kiedyś byli ograniczeni własnymi zasobami i nie mnożyli się tak, głupia rasa i tyle robić się nie chce, tylko bić pić i dzieci robić, a każdemu obrońcy czarnych proponuję rok w RPA, nawet w Johannesburgu, zapewniam że zmieni zdanie o czarnych o 180*, nawet wystarczy pomieszkać na przedmieściach Paryża )

Dziś Afryka jutro będzie tak wszędzie,to celowe działanie,by skłócić ludzi by się sami wybili jak np. w Sudanie.
Wyciągajcie wnioski nie dajcie sobą manipulować wszyscy ludzie są równi tylko świnie równiejsze.
http://www.youtube.com/v/THrltK9cGo8&hl=pl_PL&fs=1&"></param><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/THrltK9cGo8&hl=pl_PL&fs=1&" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="480" height="385"></embed></object>


Tytuł: Odp: Depopulacja ludzkości fakt czy mit
Wiadomość wysłana przez: Szewc Kwiecień 08, 2010, 11:30:50
Przepraszam bardzo ale nie zniszczyliśmy żadnej bardziej zaawansowanej kultury, tylko jakieś plemienne.
I dlaczego mam brac odpowiedzialnośc za coś czego nie zrobiłem? Jeśli już się upierac aby kazac komuś prostowac sprway w afryce to niech to robią kraje które ją kolonizowały.
Z resztą biali tylko pokazali Afrykanom jak może byc, jak jest w europie... A to już Afrykańczycy zadecydowali, czy chcą miec porządek europejski, czy swój własny.
oni sami zadecydowali jak będzie wyglądac porządek w trzecim świecie.... Nic ci nie pomorze jeśli sam tego nie będziesz chciał....


Tytuł: Odp: Depopulacja ludzkości fakt czy mit
Wiadomość wysłana przez: Echnaton Kwiecień 08, 2010, 12:46:15
Ciekawi mnie i jednoczesnie przeraża, jaki procent populacji buduje w ten sposób swój światopogląd, opierając się jedynie na własnych domysłach i tego co obija im się o uszy z radia i TV. Straszne to jest. W okolicach XII w. proponowano przedstawić zło jako niewiedzę. Kościół nie miał w tym interesu, wolał trzymać trzódkę głupich baranków. Jak sie okazało, jest to najlepsza broń (zniewolenie) i w dzisiejszych czasach.
Przecież wystarczy dzisiaj choć trochę zainteresować się historią ostatnich dwóch wieków żeby obraz dzisiejszej Afryki wyłonił się sam. Na dobrą sprawę wystarczyłoby sprawdzić ostatnie 50 lat interwencji polityczno-gospodarczych na ten kontynent. Wystarczy trochę chęci i zainteresowania i tutaj jak ulał pasuje Twoje ostatnie zdanie "...Nic ci nie pomorze   jeśli sam tego nie będziesz chciał...." (to nie o to pomorze chodzi nad morzem, tylko od pomagać - dla niewtajemniczonych ;) ).

...i jeszcze w stopce o sobie masz: fikcji nie tworzyć... no właśnie!

Pozdrawiam


Tytuł: Odp: Depopulacja ludzkości fakt czy mit
Wiadomość wysłana przez: percepcja Kwiecień 08, 2010, 19:58:30
@bou

@percepcja dlaczego w naszych rekach? czy my jestesmy jakims wybitnym stworem "narodem wybranym"  posrod zyjacych istot?

Nie, nie jesteśmy "stworem" wybranym, ale mówiąc o tym, że wszystko jest w naszych rękach miałem na myśli, że w rękach ludzi jest los ludzi/ludzkości a ponieważ większość (może 90 %) ludzi na tej planecie poddaje się bezwolnie/bezwiednie prowadzeniu niewielkiej grupy ludzi niekoniecznie ogólnie mówiąc dobrych to nadal tkwimy w "piekle" na Ziemi choć może niezbyt zdajemy sobie z tego sprawę.

Ponieważ ludzie dają się łatwo "ponieść" innym to możliwa jest też taka sytuacja, gdzie ludzie o "dużej" świadomości też mogą za sobą pociągnąć innych i skierować rozwój cywilizacji na Ziemi na nowe tory.


Tytuł: Odp: Depopulacja ludzkości fakt czy mit
Wiadomość wysłana przez: bou Kwiecień 08, 2010, 20:33:58
sa inne stworzenia, cala fauna i flora ktora swietnie sobie da rade bez czlowieka


Tytuł: Odp: Depopulacja ludzkości fakt czy mit
Wiadomość wysłana przez: MEM HEI SHIN Kwiecień 08, 2010, 21:16:34
 Spróbuje te wasze wywody jakoś podsumować.

Właściwie spróbuje dać odpowiedź na pytanie Nie co się dzieje, lecz dlaczego ?
I dotyczy to nie tylko ludzi, ale również innych bytów (innych cywilizacji), które zostały wrzucone tutaj do tej części wszechświata celem - resocjalizacji.

Więc.....
Niezwykle ważne jest uświadomienie sobie, że wszystkie sytuacje w życiu tworzymy Sami (świadomie lub nieświadomie). Musimy kierować uwagę nie na sytuację, ale na jej przyczynę (dlaczego wykreowaliśmy taką sytuację). Tylko wtedy naprawdę mamy WYBÓR. Możemy zostać z tym, co mamy, lub wykreować coś innego. Wybór jest możliwy tylko w stanie świadomości !  Gdy jesteśmy nieświadomi, nie umiemy skorzystać z możliwości wyboru. Potrafimy tylko, za podszeptem swojego ego ( systemu przekonań)  osądząć lub oceniać to co się  dzieje na zewnątrz ....

Ale pamiętacie może porównanie, którego użyłem w poprzednich postach - porównując  umysł do projektora slajdów?

To, co pojawia się na ekranie i to, co postrzegamy jako obiektywną rzeczywistość, jest tylko wygenerowaną przez "ja" iluzją, widoczną na slajdzie.
 Przestańmy marnować życie, daremnie próbując zmienić obraz na ekranie! Jeśli decydujemy się pozostać przy swych nawykowych sposobach rozwiązywania problemów życiowych swoich , innych ludzi, świata, musimy zrozumieć, że  n i e  j e s t e ś m y  o f i a r a m i czegoś z zewnątrz,  ale po prostu  g r a m y  r o l ę  ofiary.
Lecz takie zjawisko jak ofiara nie istnieje w obiektywnej rzeczywistości. Nie istnieje też żaden upadek.
Nic nie mamy do stracenia i nigdy nic nie utracimy ponieważ My (prawdziwi My ) mamy naprawdę wszystko czego poptrzebujemy.
Tym wszystkim jesteśmy właśnie My, jest nim całe nasze istnienie.
Jednak grając role ofiary nie dostrzegamy tego co najwazniejsze.
Nie dostrzegamy nieocenionego  piękna i nieocenionej wartości naszego własnego bytu.
Wciąż szukamy czegoś na zewnątrz.Szukamy jakby od tego czegoś co jest na zewnątrz zależało całe nasze życie !

 Wielki filozof Diogenes należący do nurtu zwanego  cynizmem rzekł :

''Tracisz  całe bogactwo życia jeśli gonisz za głupimi luksusami. Nie potrzebujesz nawet dziewięciu dziesiątych rzeczy, za którymi się uganiasz. Nie obawiaj się nie mieć nic. Nie wahaj się być nikim. Szczęście nie jest tym, co masz, lecz tym, kim jesteś. A jesteś już dokładnie tym, kim potrzebujesz być.''

Gdy uważnie zastanowimy się nad tymi słowami to dostrzeżemy, że Diogenes mówi o szczęściu. Może to nie jasne i nie wynika to z jego słów, ale może spróbuję wpierw odpowiedzieć na pytanie, czym jest szczęście ?
Szczęście jest to podjęcie decyzji, że będę kochać. Czyli miłość jest wybraniem szczęścia.
Konstatując filozofię Diogenesa dochodzimy do wniosku, że chce nam on powiedzieć o bardzo ważnej rzeczy :
Chce nam powiedzieć, że do szczęścia potrzebujemy określonej sumy pieniędzy, satysfakcjonującego zawodu, przyjaciół, właściwego partnera, potrzebujemy wciąż i bez koooooońca czegoś na zewnątrz...... !!!!

Czyli poświęcamy całą swą własną wolność i szczęście dla potrzeby posiadania i przetrwania w świecie !
Tak.Tak właśnie robimy !

W kontekście poglądów Diogenesa możemy zadać istotne pytanie ?
Czy naprawdę musimy dostosowywać swoje zachowanie i sposób życia do standardów stworzonych przez innych
skoro to szczęście i miłość jest FUNDAMENTEM WSZYSTKIEGO.

Jak długo będziemy odgrywać rolę ofiary i pozwalać na to jak życie wymyka się nam spod kontroli nie rozumiejąc jednej prostej rzeczy. 

 Że to miłość i szczęeście jest TYM z czego wyrasta wszystko i pociąga za sobą całą resztę !

 Miłość i Szczęście. Miłość i szczęście, którym jesteśmy - My Sami.

Definicje szczęścia i miłości wyżej podałem.

TERAZ gdy odnajdziesz i zrozumiesz czym jest miłość i szczęście to TERAZ przyciągnie to do Ciebie odpowiednich ludzi, sytuacje, przyciągnie WSZYSTKO, zgodnie z tym co napisałem na początku : ''co na slajdzie, to samo na ekranie''.

Czy jesteśmy w stanie świadomie zmierzyć się z własną prawdą -zmienić slajd i zmienić obraz na ekranie.
Czy dalej chcemy odgrywać rolę ''ofiary'', narzekając na to lub tamto, snując wyobrażenia jak powinno być, a nie jest ! ... ?









 


Tytuł: Odp: Depopulacja ludzkości fakt czy mit
Wiadomość wysłana przez: tijavar Kwiecień 08, 2010, 22:44:25
Z mojej perspektywy  ;) -  Miłość jest środkiem/ narzędziem tworzącym duchową rzeczywistość, ta duchowa rzeczywistość przejawia się w fizycznym świecie  i na niego wpływa – to dlatego tak ważny jest stan naszego ducha..

Wszystkie problemy i „wybrzuszenia” wynikające na Ziemi są tzw. „przetarciem” w jej strukturze duchowej. Przetarcia takie, z reguły, biorą się z braku uwagi – jak wiemy, energia podąża za uwagą (znów upraszczam pewne schematy, łatwiej zrozumieć). Trudno nam będzie te przetarcia cerować z perspektywy fizycznej, gdyż nas przerastają. Dlatego tak ważna jest „inwestycja” w naszego ducha, który może uczynić w tym zakresie znacznie więcej. Natomiast dobrze rozwinięta świadomość ludzka umożliwia duchowi szerokie spektrum działania, przemieszczania, łączenia i uzdrawiania świata fizycznego, gdyż w tym momencie to z nim związani jesteśmy. Taka świadomość działa jak kanał łączący kolejne elementy (ludzkie świadomości) tak, aby powstała sieć miłości oplatająca swoje stworzenie.

Dobrze rozwinięta świadomość ludzka współpracując ze swoim duchem dokonuje zmian na wielu płaszczyznach, dzięki czemu szybciej widać efekty tej współpracy, dzięki czemu taka współpraca jest w ogóle możliwa. Aby uzyskać taką świadomość, musimy wyzbyć się ignorancji oraz wyjść poza iluzję, świat zbudowany i aplikowany nam przez "oślepione" społeczeństwo. I dalej iść za głosem serca.

Ta Afryka (i cała reszta cierpiącego świata) właściwie robi dla nas wszystkich coś bardzo dobrego: zmusza do myślenia, współodczuwania, pobudzenia ducha i świadomości ludzkiej. „Afryka” nie żąda od nas bicia się w piersi, nie chce wpędzić w poczucie winy ani odebrać nam tego, co już osiągnęliśmy. „Ona” jedynie zwraca nam uwagę, że jeszcze wiele pracy przed nami, że jeszcze wiele pracy musimy w nas samych włożyć, aby wyrównać potencjał energetyczny Ziemi. Lecz najważniejsze jest to, abyśmy w tym dążeniu nie poprzestali, ale pobudzali w nas te Wielkie Boskie Istoty do ciągłego rozwoju, do wysiłku, abyśmy mogli tą drzemiącą w nas siłę wykorzystać do utkania złotej sieci miłości opasającej i wnikającej głęboko w strukturę świadomości Ziemi. Sieci miłości, która, w końcu, przyniesie nam długo oczekiwaną satysfakcję z bycia Człowiekiem.

Pozdrawiam Was serdecznie, zaprawdę dobrze jest móc Was poznać  :)


Tytuł: Odp: Depopulacja ludzkości fakt czy mit
Wiadomość wysłana przez: bou Kwiecień 08, 2010, 23:15:18
a tu kilka ciekawych slow
http://www.youtube.com/v/Fhw7tKMnsuo&hl=pl_PL&fs=1&"></param><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/Fhw7tKMnsuo&hl=pl_PL&fs=1&" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="425" height="344"></embed></object>
http://www.youtube.com/watch?v=Fhw7tKMnsuo


Tytuł: Odp: Depopulacja ludzkości fakt czy mit
Wiadomość wysłana przez: MEM HEI SHIN Kwiecień 08, 2010, 23:24:59
a tu kilka ciekawych slow
http://www.youtube.com/watch?v=Fhw7tKMnsuo

No cóż..... szaman ma obsolutną rację.
Zadziwia mnie wręcz, że z pozoru taki prosty człowiek, a potrafi rozróżnić, (czyli jest świadomy) co jest czym.Czyli co jest narzędziem,  co jest  dziełem, a co jest jego interpretacją.

Mówi on też o bardzo ważnej rzeczy.Mówimy o pospolitym wręcz zjawisku w społecznej świadomości zwanej przywiązaniem, lub utożsamianiem.
Czyli identyfikacji z czymś, kim nie jesteśmy i nie ma to wpływu na nasze życie, co jest kolejną iluzją i projekcją.


 


Tytuł: Odp: Depopulacja ludzkości fakt czy mit
Wiadomość wysłana przez: east Kwiecień 08, 2010, 23:39:40
tijavar pięknie napisałaś. Oczywiście "Afryka" ma naszą świadomość pobudzać do współczucia oraz dobrych intencji, wszak Afryka to kolebka ludzkości.

Afryka o której wiem z różnych źródeł, to świat wielkich kontrastów, W Grudniu 2009 miałem przyjemność uczestniczyć w spotkaniu z autorami foto-wyprawy do Ugandy. Projekt Uganda :

W czerwcu tego roku Michał Kruszona i Robert Swornowski – podróżnicy, goście grudniowego „Projektu Uganda” - przejechali ponad tysiąc kilometrów przez Ugandę, korzystając wyłącznie z lokalnej komunikacji. Ostatnim celem ich podróży była misja franciszkańska w Kakooge, niewielkiej miejscowości położonej na północ od Kampali, i realizacja w tamtejszej szkole projektu fotograficznego. Kilkanaście jednorazowych aparatów fotograficznych zostało rozdanych wybranym z tłumu dzieciom, dla których był to pierwszy kontakt z fotografią. Efektem ich pracy to dziesiątki klisz pełnych pięknych zdjęć. Spośród czterystu fotografii wybrano 35.
http://cjg.gazeta.pl/cjg_szczecin/2,0E,,,,-17821131,V_CJG_EVENTS.html

Na spotkaniu na żywo bohaterowie wyprawy opowiadali o życiu w Afryce, o tym jak szybko można tam stracić życie i jak mocno jest ono powiązane z muzyką , jak wplecione w otaczającą ludzi naturę. Dzień przynosi rozliczne tragedie . Ludzie umierają na poboczach ulic i tam , na miejscu są grzebani - nie ma żadnych krzyży. Nikt nie rozpacza specjalnie , bo śmierć jest wpisana w życie. Za to każdej nocy rozbrzmiewają afrykańskie bębny tak jakby dźwięk był sam w sobie jednym z najważniejszych rytuałów życia.

Potrzebowalibyśmy na prawdę dużo miłości, aby zrozumieć Afrykę i aby ona zrozumiała nas.

Na tym najbiedniejszym z kontynentów ludzie żyją zupełnie innym rytmem, którego my, naszym europejskim rozumem nie potrafimy objąć, gdyż jesteśmy ukształtowani przez wartości, wpajane nam od dziecka w naszej cywilizacji.
Jedynie empatia i zwykła, ludzka życzliwość umożliwiły naszym białym rodakom na ukończenie tego Projektu. Być może dlatego zdjęcia wypadły na prawdę pięknie.
Nasłuchałem się wielu opowieści o ludziach z Europy, którzy w Ugandzie próbowali odnaleźć nowe życie. Niektórym udało się przystosować, ale generalnie europejskie organizmy są w Afryce wystawione na zagrożenia , które tubylcy znoszą bez większego uszczerbku dla zdrowia , a to z powodu tego, że w Europie nigdy nie byliśmy  narażeni na afrykańską egzotykę ( malaria , ukąszenia jadowitych owadów, oparzenia słoneczne, dokuczliwe drobnoustroje, bakterie ) . To jest zupełnie inny świat i nawet największa miłość nie jest w stanie tego zmienić.
Być może niektórzy Mistrzowie są w stanie z pola świadomości dostroić swoje organizmy do zupełnie nowych warunków, jednak wymagałoby to na prawdę mistrzowskiego opanowania technik rezonansowych.
Zresztą kto wie  czego tak na prawdę jesteśmy w stanie dokonać.


Tytuł: Odp: Depopulacja ludzkości fakt czy mit
Wiadomość wysłana przez: tijavar Kwiecień 09, 2010, 00:52:53
east, <przytul>   :)


Tytuł: Odp: Depopulacja ludzkości fakt czy mit
Wiadomość wysłana przez: Michał-Anioł Kwiecień 10, 2010, 02:07:01
Są i dobre wiadomości?

Żyjemy w kraju, który ma pod dostatkiem wody pitnej. Wprawdzie hydrolodzy alarmują, że ilość dostępnej, czystej wody się zmniejsza, ale przeciętny Polak tego nie odczuwa. Wartość wody doceniają naprawdę dopiero ludzi z obszarów dotkniętych suszą, gdzie każdy kubek pitnej wody jest niemal na wagę złota. Wprawdzie większość obszaru naszej planety pokrywa woda, ale słona - nie nadająca się do picia. Również większość wód słodkich jest już zanieczyszczona.

Tam gdzie nie ma źródeł słodkiej wody, a jest dostępna woda morska, można ją odsalać. Niestety, istniejące instalacje odsalające to olbrzymie kompleksy, drogie w budowie i utrzymaniu nawet dla zamożnych krajów, a co tu dopiero mówić o biednych regionach, które najczęściej dotknięte są brakiem wody. Są też oczywiście inne technologie. Wiele osób słyszało o woreczkach, w jakie wyposażona jest na przykład armia amerykańska:,wystarczy wlać do nich dowolną wodę: słoną, brudną, a z drugiej strony wylatuje już czysta. Ale cóż tu kilka łyków czystej wody, kiedy głodująca Afryka potrzebuje niezliczonej jej ilości?

Najnowocześniejsze dotąd metody odsalania wody to filtrujące membrany, działające na zasadzie tzw odwróconej osmozy. Ten tajemniczy termin oznacza tyle, że pod wysokim ciśnieniem przez niewielkie otwory w półprzepuszczalnej błonie woda przenika bez trudu, natomiast sól i inne zanieczyszczenia zatrzymują się na niej. Jednak poza koniecznością zapewnienia odpowiedniego ciśnienia, a więc dużych kosztów energii, metoda ta ma wiele innych wad.
Nowa nadzieja zaświtała dzięki naukowcom i inżynierom z UCLA
http://kopalniawiedzy.pl/odsalanie-woda-pitna-odwrocona-osmoza-UCLA-Nancy-H-Lin-Yoram-Cohen-10115.html

no i złe


Właśnie trwa budowa tamy Gible III, która będzie najwyższą i drugą co do wielkości taką konstrukcją w Afryce. Projekt uderzy w 200 tysięcy rdzennych mieszkańców niższej Doliny Omo, którzy egzystując w trudnym półsuchym klimacie już teraz zmagają się z okresowym niedoborem żywności.

1. DOLINA OMO I JEJ MIESZKAŃCY

Niższa Dolina Omo stanowi szczególny obszar kulturowy i przyrodniczy północnej Afryki. Pomimo gorącego, półsuchego klimatu dolina odznacza się urozmaiconym krajobrazem, począwszy od łąk a skończywszy na starych nadrzecznych lasach. Ze względu na swoją wartość archeologiczną i geologiczną kraina znajduje się na liście światowego dziedzictwa UNESCO.
(http://www.wol-media.yoyo.pl/duze/omo-1.jpg)
Wzdłuż rzeki Omo żyje szereg plemion takich jak Bodi, Daasanach, Kara, Mursi, Kwegu (Muguji) i Nyangaton. Chociaż sucha ojczyzna tych ludów należy do jednej z najmniej sprzyjających na ziemi tutejsi mieszkańcy doskonale wpasowali się w ograniczenia środowiskowe, tworząc unikatowe i samowystarczalne społeczności.

Kapitalne znaczenie dla przeżycia tubylców oraz środowiska obszarów nadrzecznych mają okresowe wylewy rzeki, które użyźniają wysuszone grunty i utrzymują bioróżnorodność regionu. Wycofujące się wody powodziowe pozostawiają żyzne muły na szkielecie, których tubylcy sadzą min. kukurydzę i fasolę. Niewielkie, półwędrowne plemię zbieraczy i myśliwych, lud Kwegu polega na rzece Omo jako miejscu połowu ryb, które stanowią ważny składnik ich diety.

Najważniejszym, swoistym centrum wokół, którego toczy się życie większości plemion to hodowla zwierząt: bydła, kóz i owiec. Hodowla zwierząt dostarcza mleka, krwi i mięsa i jest kotwicą, która zabezpiecza egzystencje plemienia gdy deszcze i zbiory zawiodą oczekiwania społeczności. Bydło to również ważny środek płatniczy oraz towarzysz niedoli. Bodi intonują pieśni i wiersze dla swych krowich ulubieńców. Podczas pory suchej tutejsze plemiona, w tym Mursi i Nyangton kopią głębokie doły w korycie rzeki tak aby pozyskać wodę pitną dla siebie i zwierząt.

Inne ludy takie jak Hamar żyją dalej od rzeki ale sieć etnicznych zależności i przymierzy pozwalają im uzyskać dostęp do obszarów zalewowych, zwłaszcza w okresach niedoboru. Współpraca to nie jedyny model relacji międzyplemiennych w obszarze Omo. Dolina wielokrotnie stawała się już świadkiem tubylczych potyczek dyktowanych nie tylko zaszłościami ale i rywalizacją o wąskie zasoby naturalne (pastwiska dla bydła, krowy, żyzne obszary)

2. TAMA NA RZECE OMO

Wiele dzielnic współczesnej Addis Abeby, stolicy Etiopii nie różni się szczególnie od innych dobrze prosperujących miast w Azji i w Europie. Samochody sunące miejskimi arteriami oraz wysokie, wielopiętrowe budynki rosnące jak grzyby po deszczu, to wyraz pędu ku tzw. dobrobytowi i zasobności tak często przedkładanych ponad wartości oraz idee wyższe. Współczesna Etiopia to już zupełnie inny kraj aniżeli ten do, którego przy niemej akceptacji Ligi Narodów, wkroczyła faszystowska armia Mussoliniego w 1936 roku. Zmiany technologiczne i industrialne również i tu generują nowe potrzeby oraz żądania, w tym rosnące zapotrzebowanie na energię.

Rosnące zapotrzebowanie na energię rząd etiopski postanowił rozwiązać, wykorzystując naturalne siły i pokłady przyrodnicze. Jednym z głównych projektów stała się budowa serii 5 kaskadowych tam ochrzczonych nazwą Gible, które położą się klamrą na rzece Omo. Pierwsze dwie serie tamy są już gotowe zaś trzecia, Gible III jest właśnie w budowie. Budowę tamy prowadzi włoskie przedsiębiorstwo Salini Constructori, które rozpoczęło prace w 2006 roku. Gible III ma być gotowa w roku 2012 (chm)a już teraz włoscy inżynierowie mogą pochwalić się 1/3 ukończonych prac. Projekt budowy tamy Gible III stanowi największą inwestycje w historii Etiopii. Tama pochłonie kwotę w wysokości 1,4 miliarda Euro, stając się najwyższą i drugą co do wielkości tego typu konstrukcją w Afryce. Ściana Gible III będzie mieć 240 metrów wysokości i wygeneruje energię o wartości 1800 MW.

Zainteresowanie projektem wyraził szereg inwestorów z, których wielu rozważa ostateczne poparcie dla budowy Gible III. Wśród nich są: Afrykański Bank Rozwoju, Europejski Bank Inwestycyjny, Bank Światowy, JP Morgan Chase (tutaj możliwość pożyczki w wysokości 400 mln dolarów) oraz rząd włoski.

3. KONSEKWENCJE BUDOWY TAMY

Rzeka Omo liczy sobie 760 km długości, kładąc swój bieg między wyżyną po stronie etiopskiej a Jeziorem Turkana w Kenii do, którego zarazem wpływa. Budowa serii tam spośród, których rozmiarami wyróżni się właśnie wznoszona Gible III, skutkować będzie znacznymi konsekwencjami dla środowiska oraz biegu rzeki. Obecnie wznoszona konstrukcja przyniesie znaczne zaburzenia w dotychczasowym życiu rzeki oraz jej terenów nadbrzeżnych. Gible III utworzy olbrzymie rozlewisko, sztuczne i bierne jezioro, którego długość może sięgać nawet 150 kilometrów.

Budowa tamy zakłóci proces wylewania, niszcząc lasy dookoła rzeki oraz niwelując zdolność plemion niższej Doliny Omo do uprawy i zbioru wystarczającej liczby żywności. Już teraz tubylcze społeczności niższej doliny Omo borykają się z okresowym głodem. W listopadzie 2009 roku zmarło sześciu członków plemienia Kwegu, w tym dwójka dzieci oraz czwórka dorosłych. Kwegu, polegający – w większym stopniu niż inne społeczności – na zbieractwu i połowie ryb będą szczególnie podatni na perturbacje spowodowane uruchomieniem tamy. Członek plemienia Kwegu przestrzegał: „Ludzie Kwegu są głodni. Inne plemiona mają bydło i krew. My nie mamy bydła; jemy z rzeki Omo. Zależymy od ryb, one są jak nasze bydło. Jeżeli powodzie rzeki Omo odejdą, umrzemy.”

Ostatnie duże deszcze w obrębie Doliny Omo spadły trzy lata temu.

Gible III będzie mieć niepomierny wpływ na życie społeczności w obszarze Doliny Omo. Zmiany środowiskowe zakłócą podstawowe dobra egzystencjalne tubylców oraz zatrzęsą wątłym, ciągle niestabilnym pokojem w regionie.

Rzeka Omo jest najważniejszym ciekiem wodnym zasilającym Jezioro Turkana po stronie kenijskiej. Wokół jeziora żyje około 300 tysięcy ludzi, którzy pasą tam bydło oraz łowią ryby. Prognozy ostrzegają, że budowa tamy w znacznym stopniu zmniejszy ilość wody docierającej bezpośrednio do jeziora za pośrednictwem rzeki Omo. Najbardziej pesymistyczne przypuszczenia zakładają, że poziom wód w jeziorze, będącym podstawą przeżycia wielu kenijskich plemion, spadnie nawet o 10 metrów.

4. ZUCHWAŁOŚĆ ETIOPSKICH POLITYKÓW

Już od kilkudziesięciu lat plemiona niższej Doliny Omo pozbawiane są dostępu do ziemi oraz jej kontroli. W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XX wieku w obrębie doliny powstały dwa parki narodowe: Mago i Omo a tubylców wyłączono z programu zarządzania zasobami. Nie byłoby w tym nic kontrowersyjnego gdyby równocześnie nie udostępniono terenu parku dla turystów, którzy odtąd mogli korzystać z bogatej oferty safari. W latach osiemdziesiątych dużą część szczepowych ziem przemianowano na państwowe, zakładając nań irygowane gospodarstwa rolne.

Najnowszy projekt etiopskich notabli zakłada wydzierżawienie dużych obszarów plemiennej ziemi dla zagranicznych przedsiębiorstw i rządów w celu uprawy roślin służących do produkcji biopaliw.

Rdzenni mieszkańcy Doliny Omo nie mają wystarczających informacji na temat zagrożeń jakie niesie za sobą budowa tamy Gible III. Tubylcy wciąż tworzą wysoce zintegrowane społeczności plemienne, pozostając często poza etiopskim programem edukacyjnym. Procent osób posługujących się pismem jest tu najniższy w kraju.

Rząd Etiopii oraz kręgi zainteresowane realizacją projektu nie tylko negują zagrożenia jakie niesie za sobą projekt budowy tamy ale co więcej, skłonne są twierdzić, że przyniesie on tubylcom same korzyści. Już teraz zadbano o to aby powstrzymać wszelkie głosy krytyczne, mogące wywołać reakcje sprzeciwu ze strony tubylców i etiopskiego społeczeństwa. W lutym 2009 roku uchwalono dekret, który określa finansowanie organizacji pozarządowych. Według nowego prawa organizacje zajmujące się kwestiami związanymi z dobroczynnością, prawami człowieka oraz demokracją tylko 10% swoich środków mogą pozyskiwać z zewnętrznych źródeł.

Jest to posunięcie nie przypadkowe, mające zaszachować działania opozycyjne, zwłaszcza jeśli uświadomimy sobie, że niemal wszystkie środki wspierające organizacje o tym profilu pochodzą właśnie ze źródeł zewnętrznych. W lipcu 2009 roku Biuro Bezpieczeństwa Regionu Południowego odwołało upoważnienia dla 41 lokalnych stowarzyszeń społecznych, oskarżając je o brak kooperacji z polityką rządu. W obliczu ostatnich apodyktycznych posunięć rządu oraz administracji można śmiało zasugerować, że to jawna próba wyciszenia dyskusji i sprzeciwu wobec tamy Gible III.

5. OSTATNI DZWONEK DLA DOLINY OMO

Na początku 2010 roku w czterech miastach w Kenii zebrali się demonstranci aby zaprotestować przeciwko budowie tamy Gible III na rzece Omo. Reprezentanci organizacji FoLT (Przyjaciele Jeziora Turkana) wyrazili swoje zaniepokojenie projektem wskazując, że tama zmniejszy dopływ rzeki do Jeziora Turkana tak dalece, że zachwiana zostanie jego ekologiczna równowaga. Nie należy spodziewać się równie trzeźwej reakcji ze strony rządu kenijskiego. Już wcześniej umowa między rządami Etiopii i Kenii zagwarantowała temu ostatniemu bonus w postaci 500 MW produkcji jaką wygeneruje nowo budowana tama.

Realizacja projektu trwa więc w najlepsze. Partnerstwo rządu etiopskiego i włoskiego przedsiębiorstwa Salini Constructori posuwa przedsięwzięcie do przodu. Ostatnim ratunkiem, który może zablokować lub tymczasowo wstrzymać zamierzenia zespołu to wycofanie poparcia ze strony inwestorów i instytucji finansowych. Afrykański Bank Rozwoju, Europejski Bank Inwestycyjny, Bank Światowy, rząd włoski. Czy którykolwiek z owych decydentów opamięta się wznosząc się ponad pragmatyzm rynku i ekonomii? Oczywiście, można zasłonić się ślepym argumentem, że budowa tamy to zastrzyk dla etiopskiej gospodarki i ekonomii (czyt. propagandowe: „Super! Wszystkim będzie żyło się lepiej”).

Ostatnie kilkadziesiąt lat to powolne pozbawianie tubylców z niższej Doliny Omo ich niezależności oraz stabilności gospodarczej. W latach osiemdziesiątych XX wieku fala głodu jaka przetoczyła się przez Etiopię poruszyła obiektywy medialne na całym świecie. Dzisiaj jednak, gdy z wolna, korzystając z podium władzy spycha się ku przepaści podstawy utrzymania względnie niezależnych społeczności takich jak Kwegu , nie widzimy już równie krzepkich reakcji.

Etiopskie rządy, jako nominalni ojcowie wszystkich ludów żyjących w granicach etiopskiego państwa powinny wspierać wszelką niezależność oraz podstawy utrzymania lokalnych społeczności. Tymczasem stajemy się świadkami starej reguły kiedy tzw. dobro społeczne próbuje realizować się kosztem lub na szkielecie praw i dobra innych. Zastanawiającym jest paraliż reakcyjny Unii Europejskiej (mam tu na myśli również wszystkie jej państwa), która odwołuje się do idei solidarności i sprawiedliwości społecznej a, której podmioty pośrednio a nawet bezpośrednio uczestniczą w procesie uwierzytelniającym realizację budowy tamy Gible III.

Plemię Surma spokrewnione z Mursi, zamieszkującymi niższą Dolinę Omo słynie z zwyczajowych walk kijami podczas ceremonii donga. Te walki mające podstawę kulturową służą również rozładowaniu napięć społecznych. Brutalność tych potyczek mogąca zaszokować obserwatora z zewnątrz pozostaje niczym w porównaniu z usystematyzowanym i odgórnym procesem przemocy ekonomicznej jakiemu poddawani są tubylcy ze strony magla ekonomicznego z Addis Abeby. Jego najważniejsza i nieuchronnie zbliżająca się odsłona to tama Gible III, która zmieni środowisko regionu. Za nią przyjdą uprawy i biopaliwa; a, że rynek inwestycji nie lubi wegetacji w następnych latach możemy spodziewać się nowych pomysłów.

Drogi czytelniku! Pomimo, że dzieje przedstawione powyżej realizują się najprawdopodobniej daleko od miejsca w, którym się znajdujesz to masz wszelkie prerogatywy, własne sumienie, wolę i godność aby już dziś, we własnym zakresie przeciwstawić się budowie tamy oraz zagrożeniu jakie czyha na mieszkańców Doliny Omo.

Napisz list na poniższy adres, domagając się wstrzymania budowy tamy Gible III oraz obrony niezależności plemion z Doliny Omo. Wskaż na to, że projekt zachwieje podstawowymi środkami utrzymania tubylców, przyczyniając się do zaistnienia ognisk głodu:

Meles Zelawi
Prime Minister
Prime Minister’s Office
PO Box 1031
Addis Abeba
Ethiopia

Ambasada Etiopii
Boothstrasse 20 A,
D-12207 Berlin

Poinformuj o sytuacji przedstawiciela polskiego rządu:

Kancelaria Prezesa Rady Ministrów
Donald Tusk
Premier Rzeczpospolitej Polski
Al. Ujazdowskie 1/3
00-583 Warszawa

Masz również możliwość podpisania poniższych petycji, które bezpośrednio ujmują się za obroną Doliny Omo oraz jej mieszkańców:

http://www.survivalinternational.org/actnow/writealetter/omovalley

http://www.stopgibe3.org/pages/petition.php
http://wolne.media.pl/


Tytuł: Odp: Depopulacja ludzkości fakt czy mit
Wiadomość wysłana przez: east Kwiecień 11, 2010, 14:19:04
Ludzkie życie jest nierozerwalnie związane z pitną wodą. Wymyślamy różne technologie oczyszczania wody i wciąż się .. nie opłaca.
Tymczasem natura daje nam w prezencie oczyszczalnie i to za darmo...

Cytuj
W sytuacji, gdy aż 1,1 miliarda ludzi na świecie nie ma łatwego dostępu do wody pitnej, każda technologia pozwalająca na oczyszczenie tej niezwykle ważnej cieczy jest na wagę złota. Na szczęście wiele wskazuje na to, że przygotowanie wody nadającej się do picia przez ludzi jest możliwe (lub przynajmniej znacznie ułatwione) dzięki nasionom pospolitej rośliny uprawianej... na wielu terenach dotkniętych jej niedoborem.

Zespół Habauki Kwaambwy z Uniwersytetu Botswany zajął się drzewem Moringa oleifera nieprzypadkowo. Jest to pospolita roślina uprawiana w niektórych krajach Afryki, Ameryki Południowej i Centralnej oraz Azji. Już kilka lat temu ustalono, że jedna z protein wytwarzanych przez nasiona tego organizmu, zwana białkiem koagulującym, posiada zdolność do wychwytywania wielu rodzajów substancji zawieszonych w wodzie i wytrącania się wspólnie z nimi z zawiesin. Naukowcy chcieli obliczyć, na ile silne jest wiązanie potencjalnych zanieczyszczeń przez to białko.

Na podstawie przeprowadzonych analiz ustalono, że zdolność białka koagulującego do wiązania drobin zawieszonych w wodzie zaczyna się już przy jego stężeniu odpowiadającym 0,025% stężenia występującego w nasionach. Co więcej, pomiary dynamiki tego procesu wskazują, że nawet niewielki wzrost stężenia badanej proteiny pozwala na znaczne zwiększenie skuteczności procesu oczyszczania.

Odkrycie dokonane przez zespół pana Kwaambwy potwierdza zdolność białka koagulującego do usuwania niektórych substancji obniżających jakość wody. Dodatkowo badacze wstępnie ustalili dawki potrzebne do skutecznego oczyszczenia wody z myślą o jej przeznaczeniu do konsumpcji przez ludzi. Biorąc pod uwagę, że nasiona M. oleifera są łatwo dostępne w wielu rejonach o utrudnionym dostępie do wody pitnej, praca zespołu z Uniwersytetu Botswany może więc doprowadzić do znacznej poprawy jakości życia na tych obszarach.
http://kopalniawiedzy.pl/forum/index.php?topic=14793


Ja ze swojego podwórka jeszcze dodam informację o wodzie z brzozy. Jest lekko słodka, orzeźwiająca i czysta. Pozyskać ją można wprost z rosnącej brzozy i od razu ugasić pragnienie.
To stary survivalowy sposób na napicie się czegoś dobrego w lesie. Natura jest pełna gotowych rozwiązań technologicznych i zawsze gotowa nam służyć, tylko my, ludzie dawno o tym zapomnieliśmy ....


Tytuł: Odp: Depopulacja ludzkości fakt czy mit
Wiadomość wysłana przez: Michał-Anioł Kwiecień 19, 2010, 18:29:04

Pod lufą karabinu – zapomniane konflikty
Opublikowano: 19.04.2010

Wiele kilometrów od naszych granic trwają wojny, w niejasnych okolicznościach znikają przeciwnicy rządu, a lokalnymi drogami suną sznury uchodźców. O wielu z tych wydarzeń nigdy nie usłyszysz.

Tysiące dzieci, kobiet i mężczyzn giną w trakcie konfliktów, które zwykło się określać jako “zapomniane”. Ich dramat rozgrywa się z dala od kamer światowych mediów. Te, zaprzątnięte “modnymi” tematami nie chcą lub nie mogą przybliżać dramatów peryferyjnych regionów, małych państw i odległych ludów.

TAK DALEKO STĄD

Istotą “zapomnianych” konfliktów jest nie tyle nawet ich “geograficzne”, co “geopolityczne” i “ekonomiczne” oddalenie. Z reguły toczą się bowiem z dala od granic najbogatszych państw świata, a jednocześnie dotyczą najbiedniejszych. Los tych krain i ludów ma minimalny wpływ na interesy głównych graczy naszego globu. Stąd też i zainteresowanie opinii publicznej (przynajmniej zdaniem medialnych decydentów) tą tematyką pozostaje minimalne.

Granica między “zapomnianym” a “nagłośnionym” konfliktem jest zresztą płynna. Podobnie rozmyta jest granica między tym, co już jest wojną, a tym co można scharakteryzować przez eufemizm “napięta sytuacja”.

“Zapomniane konflikty” rzadko są regularnymi wojnami prowadzonymi przez wrogie sobie państwa. Najczęściej stronami jest władza centralna i występujące przeciwko niej ugrupowania rebelianckie.

AFRYKA SPŁYWA KRWIĄ

Wśród regionów szczególnie często nawiedzanych wojnami złowrogie pierwsze miejsce należy z pewnością do Afryki, gdzie w ostatnich latach toczyło się bądź nadal toczy szereg mniej lub bardziej “zapomnianych” konfliktów. Wojenny walec przetoczył się przez takie państwa jak Liberia, Wybrzeże Kości Słoniowej, Demokratyczną Republikę Konga, Angolę, Burundi, Somalię, Sudan (m.in. dramat Darfuru) i Ugandę. Ale tak naprawdę, w ostatnich dekadach niewiele państw kontynentu długo cieszyło się pokojem i spokojem.

(http://wolnemedia.net/obrazki/konflikty_02.jpg)
Dziecko-żołnierz podczas szkolenia wojskowego. Demokratyczna Republika Konga, 13.12.2003.

Polityka na Czarnym Lądzie latami budowana była na braku pozytywnych wzorców legalnego przejmowania władzy i tradycji społeczeństwa obywatelskiego – za co często znaczną winę ponoszą też kraje europejskie, w tym dawni kolonizatorzy. Zamiast demokracji i dobrobytu była bieda, analfabetyzm, powszechna korupcja i … całkiem sporo broni, o którą to dbali sponsorzy lokalnych satrapów – sponsorzy ze Wschodu i Zachodu, liczący na lojalność bez oglądania się na detale takie jak, “demokracja” i “prawa człowieka”.

Gdy skończyła się zimna wojna, dawne reżimy pozbawiane zewnętrznego wsparcia zaczęły się chwiać. Część upadła, oddając władzę tym, którzy z dużą trudnością budują dziś demokrację, ale spora część odchodząc, pogrążyła swe dawne włości w politycznym niebycie. Przez kontynent przetoczyła się fala wojen sukcesyjnych, w której stronami najczęściej były plemiona i klany.

Z czasem wojna stawała się dopuszczalnym i praktycznie jedynym znanym narzędziem zdobywania władzy w szeregu państw afrykańskich. Dziś z dużym trudem wychodzi ten kontynent z dekad naznaczonych przemocą.

Ale przecież na Afryce nie kończy się historia “zapomnianych konfliktów”.

RADYKALIZM I PRZEMOC

Jednym z czynników, które powodują zaostrzenie sytuacji w skali globalnej jest radykalizacja ruchów religijnych podszytych nacjonalizmem. Odnosi się to m.in. do integrystów islamskich, którzy na swój przewrotny sposób interpretują zasadę “świętej wojny”.

Tak jest w Azji Południowo-Wschodniej, a przykładem punktu zapalnego może być Mindanao na Filipinach, gdzie mniejszość Moro walczy o utworzenie niezależnego państwa islamskiego. Podobnie wygląda sytuacja w indyjskiej części Kaszmiru czy południowych rejonach Tajlandii. Z terrorem islamistów mierzy się Afganistan, o którym ostatnio ciszej, a w którym radykałowie wszelkimi metodami zwalczają “zachodnie” wpływy.

Południowe rejony Azji są też terenem starć pomiędzy małymi grupami etnicznymi a władzą centralną. Często konflikty te trwają od dziesięcioleci. Tak jest choćby w Birmie, gdzie z wojskami rządowymi walczą separatyści z ludów Karen, Szan i Kaczin. Niewiele lepiej sytuacja wygląda w Wietnamie i Laosie, gdzie mniejszościowe grupy etniczne pozostają w sporze z władzą centralną.

O własne państwa zbrojnie występują partyzanci z dwóch indonezyjskich prowincji: Aceh oraz Irian Jaya (Papua Zachodnia). Obie “zapomniane wojny” wiążą się z licznymi naruszeniami praw człowieka, głównie przez stronę rządową.

BARONOWIE NARKOTYKOWI I SZWADRONY ŚMIERCI

Wraz z zakończeniem zimnej wojny spadły na znaczeniu partyzantki lewicowe, w których “specjalizowała” się Ameryka Łacińska. Powody ich powstania nie znikły: rozpaczliwa bieda większości, bogactwo nielicznych. Jednak demokratyzacja państw regionu, jak też rozpad ZSRR, który wspierał finansowo wiele z tych ruchów spowodowały, że większość z nich przeszła od aktów przemocy do pokojowej walki wyborczej. Niemniej są takie kraje, gdzie mnogość formacji zbrojnych i nakładających się interesów nadal paraliżują działania na rzecz pokoju. Szczególne miejsce zajmuje tu Kolumbia, gdzie w różnych konfiguracjach występują (i z reguły zwalczają się) wojska rządowe, lewacka partyzantka, antypartyzanckie podziemne siły prawicowe i baronowie narkotykowi. Przy czym niełatwo zorientować się, gdzie kończy się polityka, a zaczyna narkobiznes.

Ameryka Łacińska naznaczona jest też niechlubnym dziedzictwem “szwadronów śmierci”, które bynajmniej nie zakończyły swego żywota wraz z zimną wojną. Formacje powiązane z policją, wojskiem czy latyfundystami nadal dokonują samosądów na ludności indiańskiej, rolnikach walczących o swą ziemię, miejskiej biedocie, działaczach na rzecz praw człowieka i ekologach. I jakkolwiek skala tego zjawiska jest różna, to z całą pewnością wiadomości, które o tych masakrach docierają do przeciętnego Europejczyka są nikłe, jeśli nie żadne.

Lista “zapomnianych konfliktów” jest oczywiście znacznie dłuższa. Są na niej też m.in. Nepal (krwawa wojna rządu z maoistowską partyzantką), Haiti (starcia przeciwników i zwolenników obalonego prezydenta Aristide’a), Czeczenia (temat, który często znika na długie miesiące mimo ogromu zbrodni popełnianych przez wojska Federacji Rosyjskiej) i szereg innych.

WIEDZA BOLESNA, ALE POTRZEBNA

Często podnoszą się głosy, że to nie nasz (czyli Europy, Stanów Zjednoczonych, cywilizacji zachodniej itp.) problem. “Jeśli chcą się mordować, niech to robią”.

To ciekawe, bo przecież historia pełna jest wydarzeń, które w dwuznacznym świetle stawiają nasz humanitaryzm i “cywilizacyjną wyższość”. W końcu to nasi przodkowie mordowali się w wojnach sukcesyjnych, religijnych i etnicznych. To w centrum Europy rozgrywał się koszmar Nocy Świętego Bartłomieja, na stosach płonęły tysiące “czarownic”, dymiły kominy hitlerowskich obozów śmierci, a komunistyczne represje pochłaniały miliony ludzkich istnień. A było jeszcze Kosowo, Srebenica, Naddniestrze, Irlandia Północna…




Gdy jest konflikt, są i jego ofiary, a w “zapomnianych konfliktach” duży ich odsetek stanowią najbardziej bezbronni i często najmniej lub wcale nie zaangażowani w walkę, w tym kobiety i dzieci. Są zatem ranni, są uchodźcy, są ofiary głodu będącego następstwem napiętej sytuacji, chorzy, pozbawieni domostw zniszczonych na skutek działań zbrojnych i represji. Są wreszcie dzieci wcielane do formacji militarnych wbrew swej woli. Jest więc problem, a w zasadzie cała masa problemów, które czekają na rozwiązanie. Przypomnijmy: kraje, które objęte są “zapomnianymi konfliktami” należą z reguły do najbiedniejszych, o słabym aparacie państwowym i systemie zabezpieczeń socjalnych. Nawet, gdy już zapanuje względna stabilizacja, same nie są w stanie poradzić sobie z ogromem problemów. A tu stawką jest człowiek i jego życie.

Dlatego właśnie “zapomniane konflikty” nie powinny być “zapomniane”.

Ale wiedza potrzebna jest i dlatego, by do takich konfliktów nie dopuszczać lub przynajmniej wpływać na ich ograniczenie. I tu jest najtrudniejsze zadanie. Niektórzy sądzą, że niewykonalne. Jednak lata pracy mediatorów, działaczy ruchów pokojowych i obrońców praw człowieka pokazały, że wszystko jest możliwe. Tak stało się choćby w Indonezji, gdzie nadal w prowincjach Aceh i Irian Jaya giną ludzie. Ale w tej samej Indonezji jeszcze niewiele lat temu trwał inny “zapomniany konflikt” – w Timorze Wschodnim. I mimo, że referendum w sprawie losów tego terytorium poprzedziły krwawe wydarzenia prowokowane przez stronę rządową, to jednak w efekcie politycznego rozwiązania zapanował pokój.

Na przemoc rozgrywającą się z dala od “spokojnej” Europy czy Ameryki Północnej można oczywiście zamknąć oczy. Ale można też je szeroko otworzyć by zobaczyć aż nazbyt wyraźnie , że pokój (podobnie jak dobrobyt) jest wartością będącą udziałem tylko części mieszkańców naszego globu. Zapominanie o reszcie może na dłuższą metę okazać się zawodne. Bo pożar, choć rodzi się daleko i od małej iskierki, to w końcu dociera jako niszcząca siła w najmniej oczekiwanym czasie i miejscu.

Choć może lepszym doradcą niż strach o siebie, powinna jednak być empatia? Ale to takie idealistyczne podejście.

Autor: Artur Sałaszewski
Zdjęcia: Eliana Aponte, Finbarr O’Reilly, Antony Njuguna i Carlos Barria
Źródło: Pomagamy
http://wolne.media.pl/


Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

babor masterjayz-games sod kociakowo watahapradawnych