Choose fontsize:
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
 
  Pokaż wiadomości
Strony: « 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 »
391  ŚWIĘTA GEOMETRIA / W TEORII / Topologia w geometrii : Luty 01, 2010, 20:11:25
Topologia w geometrii, szczególnie omawianej na tym forum, wydaje się łączyć bardzo wiele, od tetragramatonu  nakładania figur i ich powielanie, po torusy i toroidy
Polecam też ten tekst
http://ogigi.polsl.pl/biuletyny/zeszyt_7/mirski_kpl.pdf

Wstęga Möbiusa i aksjomat Pascha leżą u początków topologii, dyscypliny matematycznej zdającej sprawę z najogólniejszych zasad geometrii, której potrzebę przeczuwał Leibniz, inspirował Gauss, a której powstanie przypada na drugą połowę XIX wieku.

Jej siostrzycą jest topologia ogólna - nazywana też mnogościową - której motywacje sięgają Arystotelesa i Scholastyków XIV wieku - ale która w matematyce pojawiła się w końcu wieku XIX jako zbiór środków dowodowych analizy i geometrii, a z początkiem naszego wieku wyodrębniła się jako dyscyplina samodzielna. Bada obiekty mnogościowe, więc mogłaby być uważana za gałąź teorii mnogości, ale sposób traktowania zadań jest taki, jak w powstałej wcześniej topologii geometrycznej.
Geometryczny nurt topologii rozwijał się - począwszy od Gaussa - pod wpływem potrzeb analizy. Teoria funkcji analitycznych postawiła zadanie wyeliminowania z rozważań funkcji wielowartościowych poprzez zinterpretowanie ich jako funkcji jednowartościowych na powierzchniach nakrywających ich dziedziny. Redukcje tego zagadnienia - nazywanego zagadnieniem uniformizacji - wiodły do twierdzenia nazywanego twierdzeniem o zachowaniu obszaru, które miało orzekać, że podzbiór otwarty przestrzeni euklidesowej, przeniesiony za pomocą homeomorfizmu punktowego w inne jej miejsce, nadal będzie zbiorem otwartym. Twierdzenia dowiódł Brouwer, nie bacząc, że problem uniformizacji został rozstrzygnięty wcześniej przez Koebego na innej drodze. Jeden z wniosków tego twierdzenia orzekał, że przestrzeni euklidesowych różniących się wymiarami nie można odwzorować na siebie homeomorfizmem punktowym. Uprawomocniło to stosowalność metod mnogościowych w geometrii. Prace Brouwera zawierały poza tym rozwinięcie procedury aproksymacyjnej łączącej metody istniejącej już wcześniej topologii symplicjalnej z metodami mnogościowymi. Dzięki nim i programowej rozprawie Dehna i Heegarda, dotyczącej topologii wielościanów, topologia o ukierunkowaniu geometrycznym określiła się jako dyscyplina niezależna od problemów zewnętrznych.
Jej podkładem stricte geometrycznym była topologia wielościanów - rozumianych jako bryły kompleksów symplicjalnych - z ich odwzorowaniami kawałkami liniowymi. Tu problemem stała się wkrótce hipoteza podstawowa - Hauptvermutung - według której dwie rozmaitości wielościenne, dające się odwzorować na siebie homeomorfizmem punktowym, miały dać się na siebie odwzorować homeomorfizmem kawałkami liniowym. Wcześniejszym problemem było to, czy rozmaitości - rozumiane jako sumy mnogościowe obszarów euklidesowych tego samego wymiaru - mogą być traktowane jako wielościany, tj. czy są triangulowalne. Hauptvemutung zapewniałaby, że triangulacja jest w określonym sensie jedyna. Zapewniałaby, że charakterystyka Eulera sumująca ze znakami na przemian ilości sympleksów traingulacji - kolejno według ich wymiarów - nie zmienia się, jeśli bryłę triangulacji poddać przekształceniu będącemu homeomorfizmem punktowym. Problem triangulacji został rozwiązany w wymiarze 2 w latach dwudziestych przez Radó, a w wymiarze 3 w latach czterdziestych przez Moise'a, który potwierdził Hauptvermutung do wymiaru 3. Mimo że w wymiarach wyższych Hauptvemutung jest nierozstrzygnięta bądź fałszywa, to charakterystyka Eulera okazała się niezmienna przy homeomorfizmach punktowych; dzięki wykorzystanej - poprzez teorię homologii - metodzie aproksymacji symplicjalnej, sumowanie ilości sympleksów można zastąpić sumowaniem liczb Bettiego, które są niezależne od triangulacji.
Topologia mnogościowa jest nie tylko dlatego inna, że jest mnogościowa, lecz głównie dlatego, iż nie stawia sobie niczego za cel. Jej charakter metafizyczny określił Cantor w swoim manifeście matematyki wyzwolonej. Chociaż początkowo traktowana była przede wszystkim jako pomoc w badaniu własności figur geometrycznych danych punktowo, to już od lat trzydziestych obiekty, takie jak N, discontinua Cantora, przestrzenie normalne Moore'a, uwolniły topologię mnogościową z więzów użytkowości. Patrząc na ten okres topologii mnogościowej, trudno nie poddać się nostalgii.
Mówiąc o wymiarze przestrzeni, myślimy o trzech wzajemnie prostopadłych wektorach, nie zważając na to, że fizyczność reperu trzech wektorów ma uzasadnienie jedynie w naszych warunkach ziemskich, gdzie Ziemia w swojej płaszczyźnie daje dwa z nich, a kierunek ciężaru trzeci. Jeśliby nam przyszło rozwinąć cywilizację w miejscu, gdzie brak grawitacji, skąd wzięłaby się w naszym umyśle prostopadłość? Niech to pytanie będzie sygnałem wątłości naszych przesłanek co do wyboru konwencji matematycznych, które są dalekie od uniwersalności. Mimo to wymiarem, opartym na pojęciu reperu wzajemnie prostopadłych wektorów, fizycy posługują się nie tylko w makroświecie, ale i w mikroświecie, o którym już Riemann pisał, że zapewne rządzi się inną geometrią.
Odgałęzieniem topologii przestrzeni euklidesowych jest teoria kontinuów, najpierw lokalnie spójnych, które są figurami o dostatecznej regularności. Ale uwagę bardziej przyciągają ich osobliwości. Krzywa trójkątowa Sierpińskiego - przy opisie globalnym - dostarcza nadal trudnych problemów dotyczących jej zachowania się przy odwzorowaniach. Krzywa Mengera ukazuje swoje różne nieoczekiwane oblicza, zależnie od położenia w przestrzeni. Ale jeszcze osobliwsze jest zachowanie się pseudołuku - continuum dziedzicznie nierozkładalnego wężowego. Jest ono homeomorficzne z każdym swoim podcontinuum wielopunktowym, na które można je zretrahować - w czym jest podobne do odcinka - ale - podobnie jak okrąg - jest przestrzenią jednorodną. Ma na sobie nietożsamościowe inwolucje ciągłe dowolnie bliskie tożsamości. Niektóre z kontinuów wężowych - przy pewnych położeniach na płaszczyźnie - są atraktorami homeomorfizmów płaszczyzny, ale nie wiadomo, czy atraktorem może być pseudołuk. Wspólne brzegi trzech obszarów - jezior Wady - zapoczątkowały dyscyplinę, która atrakcyjnością porównywalna jest z teorią liczb.
http://www.wiw.pl/delta/wiek.asp
Teoria węzłów


    Szczególną gałęzią topologii rozmaitości jest teoria węzłów, która zajmuje się krzywymi zwykłymi zamkniętymi, zanurzonymi w przestrzeni trójwymiarowej. O ile w przestrzeniach dwuwymiarowych, a także cztero- i więcej wymiarowych każda taka krzywa daje się bez rozcinania przekształcić w okrąg, to w przestrzeni trójwymiarowej istnieje nieskończona liczba takich nierównoważnych krzywych, zwanych węzłami. Najprostszy z nich (oprócz trywialnego okręgu) to koniczynka, pokazana wyżej.

    Teoria węzłów zajmuje się też położeniem w trójwymiarowej przestrzeni euklidesowej skończonych układów krzywych zamkniętych badając przy tym sposób ich zaczepienia. Oprócz wspomnianych węzłów jednowymiarowych, rozwijana jest także teoria węzłów wielowymiarowych,

Topologiczna teoria wymiaru
 
    Teoria wymiaru topologicznego znajduje się na granicy topologii ogólnej i algebraicznej.
    Kiedy Peano odkrył odwzorowanie ciągłe odcinka domkniętego na kwadrat, powstało niepokojące pytanie, czy topologia w ogóle jest w stanie rozróżnić wyżej wymiarowe przestrzenie euklidesowe, czy przypadkiem przestrzenie cztero- i pięciowymiarowe nie są homeomorficzne. Problem ten rozstrzygnął Brouwer, dowodząc niehomeomorficzności przestrzeni euklidesowych o różnym wymiarze. Brouwer był jednym z głównych prekursorów topologicznej teorii wymiaru, stworzonej przez Urysohna i Mengera.
    Teoria wymiaru przypisuje przestrzeniom topologicznym liczbę całkowitą ≥ -1. Istnieje więcej niż jedno pojęcie wymiaru, są to m.in. klasyczne funkcje dim, ind i Ind oraz pewne algebraicznie subtelne definicje. Jednak wszystkie te funkcje przypisują wymiar równy -1 tylko i wyłącznie przestrzeni pustej, z kolei wymiar zerowy mają wszystkie przestrzenie dyskretne, ale nie tylko one. Wszystkie trzy powyższe funkcje pokrywają się w zakresie przestrzeni polskich (czyli metrycznych, ośrodkowych).
    Nawet w tym ograniczonym zakresie wymiar topologiczny różni się cechami od algebraicznego lub geometrycznego. W przypadku przestrzeni liniowych lub zbiorów i rozmaitości algebraicznych, podobnie jak w przypadku wielościanów, wymiar ma własność logarytmiczną: wymiar iloczynu kartezjańskiego jest równy sumie wymiarów czynników. Topologia, nawet przestrzeni polskich, zajmuje się znacznie bogatszą rodziną obiektów i prawo logarytmiczne w topologii nie zachodzi, co pokazuje piękny przykład pochodzący od Erdősa:

        Przestrzeń wszystkich ciągów klasycznej przestrzeni Hilberta o wymiernych współrzędnych, która jest jednowymiarowa, a jej kwadrat jest homeomorficzny z nią samą. Zgodnie z prawem logarytmicznym druga przestrzeń powinna mieć wymiar 1+1, ale ma wymiar 1. Trudniej o takie przykłady w przypadku zwartych przestrzeni metrycznych. Ich wymiar dim musi wynosić co najmniej dwa. Przykład dwóch przestrzeni o wymiarze dwa, ale wymiarze ich iloczynu wynoszącym trzy podał Pontriagin, a Bołtiański  skonstruował taką zwartą, dwuwymiarową przestrzeń metryczną, której kwadrat wynosi trzy. Prawo logarytmiczne jest jednym z szeregu problemów teorii wymiaru.

    Topologiczna teoria wymiaru jest (w dużej mierze) zawarta w teorii funkcji uniwersalnych,
Kształt Wszechświata jest jednym z zakresów zainteresowania kosmologii. Kosmologowie i astronomowie rozumieją przez to pojęcie zarówno lokalną geometrię jak i geometrię całości Wszechświata. Geometria globalna w skrócie zwana jest topologią, chociaż ściśle rzecz biorąc wybiega poza topologię.

Kształt Wszechświata nie odnosi się do zakrzywienia przestrzeni w pobliżu gęstej masy, a rozważane geometrie zakładają raczej równomierny rozkład masy. Dane astronomiczne wskazują, że mimo pewnej niejednorodności i anizotropowości struktury kosmosu w wielkiej skali, cały obserwowalny Wszechświat jest (uśredniając) jednorodny, izotropowy i rozszerza się jednostajnie lub w tym rozszerzaniu przyśpiesza.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Topologia

TOPOLOGICZNY MODEL WEKTOROWY

W prostym modelu wektorowym obiekty opisywane są bezpośrednio przez ciągi współrzędnych punktów. Jest to opis kompletny pod względem geometrycznym, ale nie dający bezpośrednio informacji o wzajemnym powiązaniu obiektów między sobą. Ewentualne powiązania między obiektami (np. sąsiedztwo) mogą być wykrywane jedynie przez zastosowanie geometrii analitycznej. Inaczej sytuacja wygląda w topologicznym modelu wektorowym, który oprócz informacji geometrycznych definiujących położenie I kształt obiektów zawiera również informacje o wzajemne powiązania między obiektami. W topologicznym modelu wektorowym wyodrębnia się trzy rodzaje elementów topologicznych:

• zerowymiarowe - punkty węzłowe,

• jednowymiarowe - linie graniczne,

• dwuwymiarowe - obszary,
 http://209.85.135.132/search?q=cache:_08wOLJG-I4J:aragorn.pb.bialystok.pl/~dmalyszko/GIS2008.2009/gis2008_L4.ppt+topologia+w%C4%99z%C5%82%C3%B3w&cd=4&hl=pl&ct=clnk&gl=pl&client=firefox-a
392  Kluczem do zrozumienia jest wiedza / Fizyka / Buckminster Fuller — u siebie we Wszechświecie : Styczeń 30, 2010, 18:46:41
Fuller dla milionów słuchaczy i czytelników na całym świecie pozostał mistykiem, ale także wieszczem nowej rzeczywistości XXI w. Kluczem do jego filozofii była zasada synergii stanowiąca, że zachowania całości nie można określić na podstawie analizy zachowania jej podzespołów. Fuller uważał się przede wszystkim za „odkrywcę” ogólnych zasad — kierując się przypuszczeniem, że umysł ludzki odwzorowuje w jakimś sensie te „ogólne zasady” i dzięki temu jest w stanie je odkrywać. Był prorokiem postępu technicznego, którego zadaniem powinno być zapewnienie dobrobytu wszystkim mieszkańcom Ziemi dzięki wykorzystaniu energii słonecznej w jej licznych postaciach.
Aby wyrazić swoje idee i wizje, często uciekał się do poezji i to z takim skutkiem, że swego czasu piastował Katedrę Poetyki na Harvardzie. Jako filozof uważany był za transcendentalistę, którego ideą przewodnią, podobnie jak u świętych i mędrców, była praca, której dzieło miała cechować wierność prawdzie.
 Nikt nie powinien pracować dla pieniędzy

i nikt nie powinien pracować dla sławy,

lecz tylko dla samej przyjemności pracy.[1]

 

Aby uniknąć sprzeczności interesów różnych grup zawodowych, postanowił myśleć „przyszłościowo” i projektować z pięćdziesięcioletnim wyprzedzeniem. Jego zainteresowanie nowoczesną architekturą poszło jednak w kierunku przeciwnym niż Waltera Gropiusa z Bauhausu i Franka Lloyda Wrighta. Punktem wyjścia była tu znajomość wytrzymałości materiałów, która jest znacznie większa (szczególnie dla stali stopowych) w warunkach rozciągania niż ściskania. Nazwany przez niego 4D budynek na planie sześciokąta, którego 10 czy 12 pięter miało być podwieszone na stalowych linach do centralnego masztu, był tak lekki, że mógł być dostarczony do dowolnego miejsca za pomocą modnego wówczas sterowca Zeppelina. Dom przyszłości miał mieć zdalnie otwierane okna i drzwi — intuicyjnie przewidziane — i wkrótce zrealizowane w firmie General Electric z wykorzystaniem fotokomórki. Przy tej okazji przewidział również (w 1928 r.) wynalezienie osłonowych tworzyw sztucznych oraz klimatyzacji.

Rozważania nad istotą Wszechświata doprowadziły Fullera do własnego systemu geometrii oraz teorii pochodzenia człowieka (z rejonu zachodniego Pacyfiku) i fundamentalnej zasady (głoszonej dzisiaj m.in. przez Sai Babę), że jesteśmy jedną ludzką rasą.
 Dzięki swym radykalnym poglądom był szczególnie popularny w Związku Radzieckim i Japonii. W 1964 roku na konferencji „Dartmouth” w Leningradzie mówił o tym, że świat mógłby być lepszy, gdyby granice krajów nie krępowały ludzi więzami obywatelstwa i mogli czuć się bardziej „u siebie we Wszechświecie”.

 

Jedną z najciekawszych koncepcji Fullera była „Gra światowa” (gra słów: War Game — gra wojenna, World Game — gra światowa), oparta na przewidywaniu sytuacji „na froncie” i doborze najlepszej strategii działania. Celem Gry światowej miała być „inwentaryzacja” fizycznych i metafizycznych zasobów Ziemi oraz potrzeb ludzkości, a następnie, przy pomocy systemu komputerowego, opracowanie najlepszej strategii ich zaspokojenia. Pierwsza taka Gra, jeszcze bez użycia komputerów, odbyła się w nowojorskiej Studio School na początku 1969 r. Mapa o wielkości boiska futbolowego miała zawierać informacje o zasobach naturalnych i przemysłowych świata. Miała ona być okablowana i przyłączona do centrum obliczeniowego (przewidywano koszt na 16 milionów dolarów) celem przetwarzania informacji, które miały być uwidoczniane na mapie tak, aby mogły być obserwowane z balkonów umocowanych pod wielką kopułą zakrywającą cały teren. Całkowity koszt instalacji został oszacowany na 30 milionów dolarów, które miały pochodzić z funduszy wpływających z całego świata (należy wziąć pod uwagę, że komputery były wtedy bardzo drogie). Został powołany dwudziestoosobowy zespół projektowy wspomagany przez rzesze studentów z amerykańskich i zagranicznych uniwersytetów, który odbył swoje pierwsze „warsztaty” latem 1969.

Celem oszacowania zapotrzebowania na energię Fuller posłużył się „energetycznym niewolnikiem” — ilością energii, jaką człowiek może wytworzyć w ciągu roku. Obliczono, że w 2.000 wyniesie ono 1.242 jednostki odpowiadające 15.000 kWh (równoważnik 800 ton węgla) na osobę. Wykonano ogromną tabelę wszystkich źródeł energii, łącznie z potencjałem hydroelektrycznym Afryki i Pd. Ameryki. Do tego doszły wykazy energii wiatru, pływów i słońca, które poprzez sieć linii przemysłowych miały być przekazywane na wszystkie kontynenty w okresie szczytowego zapotrzebowania.

W oparciu o badania Narodowej Fundacji Nauki Fuller stwierdził, że najbardziej obiecującym nowym źródłem energii jest energia wiatru w połączeniu z ogniwami paliwowymi opracowanymi przez NASA w ramach programu badań kosmicznych. Ogniwa te mają sprawność dochodzącą do 85%, podczas gdy sprawność silników spalinowych nie przekracza 25%. Generatory wiatrowe produkowałyby energię elektryczną użytą do wytwarzania z wody wodoru (metoda elektrolityczna), służącego jako paliwo do samochodów niepowodujące zanieczyszczenia powietrza. Podobne ogniwa paliwowe, również zasilane wodorem, będą wytwarzać całą potrzebną energię elektryczną. Z pomocą Hansa Meyera, jednego z najlepszych inżynierów-aerodynamików na świecie, skonstruował turbiny wiatrowe (1972) tańsze i sprawniejsze od wcześniej używanych, użyte do wytwarzania wodoru i sprężonego powietrza. W Filadelfii powstała kompletna instalacja dużej mocy na dachu nowego budynku Wydziału Elektrycznego Uniwersyteckiego Centrum Nauki.

Z czasem opracowano szereg innych „scenariuszy” Gry Światowej z zakresu rolnictwa, budownictwa mieszkaniowego, komunikacji, przemysłu odzieżowego i telekomunikacji. Chociaż Fuller nigdy nie zdobył 16 milionów na komputery, dzięki kupowaniu usług komputerowych udało się zgromadzić ogromną ilość danych. Ustalono m.in., że ilość siarki uchodząca rocznie z dymem do atmosfery równa jest w przybliżeniu jej wydobyciu.
Dzisiaj realizacja tej wielkiej idei jest już praktycznie możliwa. Trzeba przyznać, że w czasach Lenina (opłacalne) przesyłanie energii możliwe było na odległość do ok. 600 km. Osiągnięcia technologiczne programów kosmicznych zwiększyły ten zasięg do ok. 2.500 km. Natomiast u progu XXI w. wielkie sieci ultra-wysokich napięć osiągają odległości 7.000 km (stałoprądowe) i 4.000 km (zmiennoprądowe). Należy dodać, że instalacje stałoprądowe „wracają do łask” szczególnie tam gdzie (np. na Bliskim Wschodzie) sąsiadujące ze sobą systemy energetyczne różnią się częstotliwością (tj. 50 i 60 Hz).
http://www.gnosis.art.pl/e_gnosis/pracownia/dom_kopula/czachowski_rylski_fuller_u_siebie_we_wszechswiecie.htm
Równie prorocza była jego ocena „metafizyki”, której wyższość nad fizyką określiła historyczna formuła Einsteina E=Mc2 (a oficjalny jej powrót do łask zapowiada ostatnia encyklika papieska). B. F. formułuje „ogólną teorię systemów” i podaje własną fizyczno-metafizyczną definicję wszechświata jako: całości obejmującej wszystkie świadomie pojęte i zarejestrowane osiągnięcia ludzkości oraz niejednoczesne, nieidentyczne, tylko częściowo nakładające się, zawsze komplementarne sekwencje zdarzeń.
 Skoro mowa o definicjach to warto tu przytoczyć pojęcie synergii lub synarchii (synergy), mało znane nawet w kręgach uniwersyteckich. Według B. F. synergia oznacza: zachowanie się systemu, które nie daje się przewidzieć z obserwacji poszczególnych części tego systemu, lub ich podzespołów (np. wytrzymałość stali chromoniklowej jest o 50% wyższa niż suma wytrzymałości jej składników stopowych).

 

Kolejna definicja: bogactwo jest naszą zorganizowaną umiejętnością właściwego korzystania z naszego (ziemskiego) środowiska, zapewniającą jego regenerację przy równoczesnym zmniejszaniu zarówno fizycznych, jak i metafizycznych ograniczeń w przyszłych dniach naszego życia. Oczywiście źródłem „ziemskiego” bogactwa jest promieniowanie słoneczne oraz wpływ grawitacyjny Księżyca, a kurczące się zasoby paliw kopalnych powinny być traktowane jako rodzaj „kapitału zakładowego”, który miał zapewnić bieżącą i przyszłą „samowystarczalność” pojazdu kosmicznego „Ziemia”; a obecny etap „podróży” Fuller przyrównuje do momentu wyklucia się pisklęcia, które wykorzystało już zasoby zawarte w swoim „jaju” i teraz musi samo starać się o zdobywanie środków do życia.
W ciągu 150 lat od pierwszego spisu powszechnego w 1810 r., zamożność obywateli USA wzrosła 10-krotnie, przeciętna długość życia 3-krotnie, a możliwości podróżowania 100-krotnie. Można pokusić się o „naukową” prognozę, że w XXI w. musi nastąpić radykalna zmiana jakościowa, o ile ludzkość ma nadal kontynuować swą kosmiczną podróż: fizyczna i ekonomiczna wolność jednostki bez wykorzystywania kogokolwiek, bez „walki o byt”, bez podziału na „ja” i „ty”, przy oparciu stosunków międzyludzkich na wzajemnym zaufaniu i spontanicznej współpracy. Jednym słowem, istnieją na Ziemi warunki, aby ludzie mogli spełnić swe marzenia i potrzeby. Podstawowym warunkiem jest oczywiście globalna reforma walutowa (czy raczej „waloryzacyjna”) tak, aby ślusarz w Indiach nie zarabiał 1/30 tego, co jego kolega w Detroit; jak również obalenie mitu, że bogactwo jest dziełem bankierów i kapitalistów.
http://www.gnosis.art.pl/e_gnosis/pracownia/dom_kopula/czachowski_rylski_fuller_wciaz_aktualny.htm
 Na początek stawiam kilka retorycznych niemal pytań: 1. Jaka struktura wymaga najmniej materiałów, by zamknąć konkretną przestrzeń mieszkalną? 2. Jaki kształt stwarza dla określonej pojemności wnętrza najkorzystniejsze warunki gospodarki cieplnej? Jaki wreszcie kształt jest strukturą najwytrzymalszą na obciążenia zgniatające lub próbujące go rozerwać? Odpowiedź na wszystkie te pytania jest oczywista — to kula, lub kształty będące jej pochodnymi — czasze, kopuły.

To nie przypadek, że unosząca się w stanie nieważkości kropla wody przyjmuje kształt kuli, to nie przypadek, że nauczeni zmaganiem z morderczym mrozem Eskimosi budują igloo w formie półkuli, wreszcie to wybór optimum funkcjonalnego, wypracowany w toku trwającej setki tysięcy lat ewolucji i weryfikującej jej wynik bezpardonowej walki, sprawił że nasze czerepy mają formę niewiele od kuli odbiegającą. O domach w kształcie kopuł dość powiedzieć, że to niemal jedyne, które przetrwały zwycięsko napór miażdżących wszystko huraganów w południowych stanach USA.
 Punktem wyjścia do stworzenia klasycznej kopuły fullerowskiej był dwudziestościan foremny (ikosaedr) — bryła bardzo ciekawa, jedna z szeregu tzw. brył platońskich, do których zaliczają się: czworościan, sześcian, ośmiościan i dwunastościan — mające do siebie to, że ich powierzchnie boczne są figurami regularnymi (trójkąt równoboczny, kwadrat, pięciokąt), a zamknięte wewnątrz kuli, sięgają jej powierzchni wierzchołkami — można rzec, że to kule obkurczone na składających się z prętów szkieletach, bądź — że poczynając od czworościanu, a na dwudziestościanie kończąc — coraz doskonalsze kuli przybliżenia.

Kształt ostatniej z tych brył, 20-ścianu można jeszcze przybliżyć do ideału, dokonując podziału jego krawędzi na odcinki i powstałe w tych miejscach nowe wierzchołki wypychając ku powierzchni kuli. Tym sposobem przy podziale na 2 odcinki otrzymujemy pochodną o oznaczeniu 2V (częstość=2), kiedy tych odcinków jest 5 — analogicznie: 5V — bryłę b. już do kuli przybliżoną. Operacje tego rodzaju „rozdymania” brył platońskich można wykonywać na każdej z nich, otrzymując rozmaitego pokroju kopuły, tu jednak pozostaniemy przy pochodnych 20-ścianu, jako najczęściej stosowanych w konkretnych planach kopuł mieszkalnych.
 Konstrukcja szkieletu kopuły fullerowskiej opiera się na sferycznej sieci węzłów i belek zwanych też odpowiednio piastami (jak w kole szprychowym — ang. hub) i zastrzałami (strut). Trójkątne pola na powierzchni kopuły układają się w zespoły tworzące rysunek sześcio- i pięciokątów. Belki nie są jednakowej długości — w kopule o częstości=3 mamy trzy rodzaje belek, w 4V — 6, a w 5V aż 9. Wydawałoby się więc, że lepsza jest struktura prostsza w wykonaniu, jednak dla domu typu 3V o promieniu podstawy 7,5 m., belki mają długość od 2,5 do 3m, dla 4V od 1,9 do 2,4 m., a dla 5V — od 1,5 do 2 m., co powoduje, że po pierwsze w wypadku kopuły 3V ze względu na dużą odległość belek należałoby użyć b. grubej sklejki poszyciowej, lub zastosować dodatkowe rozpórki (stud) dla wzmocnienia trójkątów, po drugie zaś, kształt jej w sposób znaczniejszy odbiega od kuli, a zatem i korzyści płynące z formy się zmniejszają (nie wspomnę o walorach estetycznych), tak więc jako domy mieszkalne preferowane są konstrukcje 4V, a przy promieniu powyżej 8 m — 5V, gdy prostsze używane są do sporządzania domków letniskowych, kopuł o przeznaczeniu technicznym, czy szklarni.

 

Przy próbie zgniatania jajka w dłoni napotykamy ten sam opór, jaki wytwarza kopuła fullerowska przeciwstawiająca się deformacji pod wpływem punktowego obciążenia. Napięcie zostaje momentalnie przekazane przez siatkę belek i węzłów całej strukturze i rozłożone na bardzo wiele składowych, a całość sprężyście usztywniona. W fullerowskiej terminologii tego typu reakcja układu nosi nazwę tensegrity — napięciosieć.

Kopuły mieszkalne są w stanie wytrzymać skrajne warunki środowiskowe, które powodują dezintegrację tradycyjnych konstrukcji — nasza przykładowa kopuła (o r=7,5 m.) może bez uszczerbku wytrzymać huragan wiejący z szybkością 200 km/godz., czy też nacisk 6 ton śniegu, bądź trzech ton przy wichurze 130km/godz., a wreszcie trzęsienie ziemi 6,5 stopnia w skali Richtera połączone z takim samym naciskiem od góry.
Zgodnie z zasadą formowania się kropli wody, do zamknięcia konkretnej objętości kula potrzebuje 27% mniejszej powierzchni (materiału) niż bryła prostopadłościenna. To oczywiście rzutuje na koszty ogrzewania/utrzymania domu. Powierzchnia promieniowania ściano-dachu kopuły jest bowiem przynajmniej o tyleż mniejsza niż analogicznej objętości domu tradycyjnego — do ogrzania jej potrzeba więc o owe 27% energii mniej. Również w odniesieniu do powierzchni użytkowej otrzymujemy podobny rezultat — w wypadku przykładowej kopuły (r=7,5 m.) powierzchnia ściano-dachu jest o około 26% mniejsza niż domu sześciennego o tej samej powierzchni użytkowej.
 Kopuła, odzwierciedla w miniaturze kosmos otaczający zewsząd człowieka. Przypomina antyczne świątynie (choćby rzymski Panteon), a rozległa, kulista niemal przestrzeń z odległym, wygiętym sklepieniem wnętrza czaszy, nie podzielonej żadnymi pomocniczymi elementami konstrukcyjnymi, wywołuje przemożna wrażenie wyjątkowej jednolitości, wręcz idealnej, fascynującej harmonii. To nie przypadek więc, że w przeciągu tysiącleci budowle mające ucieleśniać to, co najszczytniejsze, najdoskonalsze w człowieku — jak świątynie, czy parlamenty, wieńczono kopułami.

Nie dziwi powtarzane przez budowniczych fullerowskich domów zdanie, że to wnętrze jest nie tylko nową jakością i wyzwaniem poprzez ofiarowanie niespotykanej w tradycyjnych rozwiązaniach swobody, jest materializacją, ucieleśnieniem tej wolności, która tkwi w nas samych — bez względu na okoliczności, jest wreszcie zwierciadłem, w którym naszego kosmosu wewnętrznego możemy tak namacalnie i tak blisko doświadczać.

http://www.gnosis.art.pl/e_gnosis/pracownia/dom_kopula/robakiewicz_lech_fullerowskie_kopuly_mieszkalne.htm

 

Nine chains to the Moon (Dziewięć łańcuchów do Księżyca)książka napisana została pod wpływem teorii względności Alberta Einsteina, który w prywatnej rozmowie z autorem nie ukrywał swojego zaskoczenia możliwością praktycznego zastosowania swojej słynnej formuły E=mc2. Tym samym B. Fuller stał się faktycznie jedenastą osobą zdolną zrozumieć idee Einsteina (znane było już powiedzenie, że osób takich jest na świecie zaledwie dziesięć). Projekt „Manhattan” i błysk bomby nad Hiroszimą były już tylko oczywistym zastosowaniem teorii Einsteina przez fizyków (Meitner i Frish).

W książce znalazł się również zarys energetyczno-synergicznej geometrii Fullera oraz teorii rozwoju rasy ludzkiej od zarania dziejów manipulowanej przez kapłanów i „wielkich piratów”). Mimo znacznych uproszczeń i naiwności książka ta, początkowo trudna do zrozumienia, została później zaliczona do klasyki i do dziś jest dostępna w księgarniach na całym świecie, pozostając „podręcznikiem”, a zarazem zapisem marzeń o przyszłym świecie.

393  ŚWIĘTA GEOMETRIA / Artykuły, książki, filmy, LINKI / Odp: Filmy o... tajemnicach istnienia : Styczeń 30, 2010, 16:28:32
Ram Bahadur Bomjon (znany jako: Palden Dordźe , ang. Palden Dorje i Tamang Tulku Rimpoche, a także potocznie, jako Buddha boy) (ur. 9 kwietnia 1990 r.) – chłopiec pochodzący z wioski Ratnapuri w dystrykcie Bara w Nepalu; w 2005 roku światowe media obwołały go reinkarnacją Buddy.
Ram Bahadur Bomjon

Stało się tak głównie z powodu pogłosek mówiących, iż przeżył przez ponad sześć miesięcy medytując pod świętym dla buddystów drzewem Bodhi, bez picia i jedzenia oraz załatwiania innych podstawowych potrzeb fizjologicznych. Jest to historia podobna do legendy pochodzącej z księgi Jataka, która mówi o medytacji Siddharthy Gautamy pod drzewem Bodhi. Sam Banjan określa się mianem Rinpocze mówiąc, że nie posiada energii Buddy.

Shanta Raj Subedi, burmistrz Bara poprosił naukowców, lekarzy i religioznawców o zbadanie fenomenu chłopca, jednak sam zainteresowany pozwolił im na zbliżenie się na niespełna 5 metrów. Wszyscy pielgrzymi przybywający do tego miejsca mogą się zbliżyć jedynie na odległość 50 metrów. Dziennie miejsce medytacji Banjana odwiedzało nawet 10 000 osób. Szacuje się, że miejsce to odwiedziło już ponad 100 000 osób. W nocy towarzysze 15-latka zasłaniają go kurtyną, przez co lekarze nie mogą potwierdzić jego breatharianizmu. Określili jednak stan chłopca jako "słaby".

Ram Bahadur Banjan medytował w Katmandżu, 250 km od miejsca narodzin Buddy, Kapilavastu, nieustannie od 16 maja 2005 roku. Siedział ze skrzyżowanymi nogami, owinięty szatą od pachy do ramienia, w takiej samej posturze jak Budda na obrazach. 11 marca 2006 rano zanotowano nieobecność medytującego; nikt nie potrafi powiedzieć gdzie się znajduje. Wg informacji podanych 20 marca 2006 przez serwis Nepalnews.com [1], młody człowiek pojawił się na chwilę dzień wcześniej, w lesie bliskim miejsca jego medytacji, obiecując, że wróci tam za sześć lat.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Ram_Bahadur_Bomjon

<a href="http://www.youtube.com/v/JH_WEyqzmyA&amp;hl=pl_PL&amp;fs=1&amp;&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowFullScreen&quot; value=&quot;true&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowscriptaccess&quot; value=&quot;always&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;embed src=&quot;http://www.youtube.com/v/JH_WEyqzmyA&amp;hl=pl_PL&amp;fs=1&amp;&quot; type=&quot;application/x-shockwave-flash&quot; allowscriptaccess=&quot;always&quot; allowfullscreen=&quot;true&quot; width=&quot;425&quot; height=&quot;344&quot;&gt;&lt;/embed&gt;&lt;/object&gt;" target="_blank">http://www.youtube.com/v/JH_WEyqzmyA&amp;hl=pl_PL&amp;fs=1&amp;&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowFullScreen&quot; value=&quot;true&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowscriptaccess&quot; value=&quot;always&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;embed src=&quot;http://www.youtube.com/v/JH_WEyqzmyA&amp;hl=pl_PL&amp;fs=1&amp;&quot; type=&quot;application/x-shockwave-flash&quot; allowscriptaccess=&quot;always&quot; allowfullscreen=&quot;true&quot; width=&quot;425&quot; height=&quot;344&quot;&gt;&lt;/embed&gt;&lt;/object&gt;</a>


<a href="http://www.youtube.com/v/nlMX-JaoWh8&amp;hl=pl_PL&amp;fs=1&amp;&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowFullScreen&quot; value=&quot;true&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowscriptaccess&quot; value=&quot;always&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;embed src=&quot;http://www.youtube.com/v/nlMX-JaoWh8&amp;hl=pl_PL&amp;fs=1&amp;&quot; type=&quot;application/x-shockwave-flash&quot; allowscriptaccess=&quot;always&quot; allowfullscreen=&quot;true&quot; width=&quot;425&quot; height=&quot;344&quot;&gt;&lt;/embed&gt;&lt;/object&gt;" target="_blank">http://www.youtube.com/v/nlMX-JaoWh8&amp;hl=pl_PL&amp;fs=1&amp;&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowFullScreen&quot; value=&quot;true&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowscriptaccess&quot; value=&quot;always&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;embed src=&quot;http://www.youtube.com/v/nlMX-JaoWh8&amp;hl=pl_PL&amp;fs=1&amp;&quot; type=&quot;application/x-shockwave-flash&quot; allowscriptaccess=&quot;always&quot; allowfullscreen=&quot;true&quot; width=&quot;425&quot; height=&quot;344&quot;&gt;&lt;/embed&gt;&lt;/object&gt;</a>

<a href="http://www.youtube.com/v/iIGk27j7148&amp;hl=pl_PL&amp;fs=1&amp;&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowFullScreen&quot; value=&quot;true&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowscriptaccess&quot; value=&quot;always&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;embed src=&quot;http://www.youtube.com/v/iIGk27j7148&amp;hl=pl_PL&amp;fs=1&amp;&quot; type=&quot;application/x-shockwave-flash&quot; allowscriptaccess=&quot;always&quot; allowfullscreen=&quot;true&quot; width=&quot;425&quot; height=&quot;344&quot;&gt;&lt;/embed&gt;&lt;/object&gt;" target="_blank">http://www.youtube.com/v/iIGk27j7148&amp;hl=pl_PL&amp;fs=1&amp;&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowFullScreen&quot; value=&quot;true&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowscriptaccess&quot; value=&quot;always&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;embed src=&quot;http://www.youtube.com/v/iIGk27j7148&amp;hl=pl_PL&amp;fs=1&amp;&quot; type=&quot;application/x-shockwave-flash&quot; allowscriptaccess=&quot;always&quot; allowfullscreen=&quot;true&quot; width=&quot;425&quot; height=&quot;344&quot;&gt;&lt;/embed&gt;&lt;/object&gt;</a>

<a href="http://www.youtube.com/v/f5r4tcDV-MY&amp;hl=pl_PL&amp;fs=1&amp;&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowFullScreen&quot; value=&quot;true&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowscriptaccess&quot; value=&quot;always&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;embed src=&quot;http://www.youtube.com/v/f5r4tcDV-MY&amp;hl=pl_PL&amp;fs=1&amp;&quot; type=&quot;application/x-shockwave-flash&quot; allowscriptaccess=&quot;always&quot; allowfullscreen=&quot;true&quot; width=&quot;425&quot; height=&quot;344&quot;&gt;&lt;/embed&gt;&lt;/object&gt;" target="_blank">http://www.youtube.com/v/f5r4tcDV-MY&amp;hl=pl_PL&amp;fs=1&amp;&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowFullScreen&quot; value=&quot;true&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowscriptaccess&quot; value=&quot;always&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;embed src=&quot;http://www.youtube.com/v/f5r4tcDV-MY&amp;hl=pl_PL&amp;fs=1&amp;&quot; type=&quot;application/x-shockwave-flash&quot; allowscriptaccess=&quot;always&quot; allowfullscreen=&quot;true&quot; width=&quot;425&quot; height=&quot;344&quot;&gt;&lt;/embed&gt;&lt;/object&gt;</a>
394  Kluczem do zrozumienia jest wiedza / Kluczem do zrozumienia jest wiedza / Korporacje uzyskały osobowość fizyczną : Styczeń 30, 2010, 16:08:01
Jakiś czas temu oglądaliśmy filmy fantastyczne, w których świat zdominowany przez korporacje, prowadził korporacyjne wojny, a żołnierze nosili emblematy korporacyjne na swoich uniformach. Okazuje się, że jak często to już bywało, fantastyka szybko okazuje się być naszą rzeczywistością.   

Już od jakiegoś czasu rosną na świecie obawy, iż w USA nie dzieje się dobrze, tak w polityce, jak i w gospodarce i finansach. Mówi się o uzależnieniu polityków amerykańskich od wielkiego biznesu i bankierów. Mówi się o tym, że USA powoli niszczy demokrację, przekształcając się w kraj który uprawia swoją politykę, kierując się interesami wielkich korporacji i finansjery z Wall Street.

Nie wszyscy jeszcze w to wierzą, ponieważ zwykłemu człowiekowi trudno jest sobie uzmysłowić, jak dalece zmienił by się świat, gdyby to korporacje decydowały o jego kształcie.

USA jest miejscem, gdzie mają swoje centrale największe korporacje świata. Świat przy tym wszystkim jest aktualnie jakby zespołem naczyń połączonych. Nie ma już lokalnych interesów. Na świecie dominują teraz interesy silnych bloków i organizacji (unie gospodarcze i polityczne, pakty wojskowe, ONZ, etc.),  rządzonych zakulisowo przez tzw. wpływowe elity, czyli tych co kontrolują pieniądz.   

Coraz więcej ludzi, coraz lepiej uzmysławia sobie, jak wielki wpływ mają światowe korporacje, na politykę w USA i na świecie. Są jednak jeszcze tacy, którzy wierzą w to, iż jakkolwiek pieniądz zawsze grał ważną rolę, to polityka potrafi utrzymać dużą część swojej niezależności.

Dla tych, którzy jeszcze w to wierzyli, mamy niestety bardzo złą wiadomość. W USA nastąpiła prawna zmiana, która raz na zawsze odmieni oblicze USA i świata. Wyrokiem Sądu Najwyższego USA korporacje uzyskały osobowość fizyczną, obok osobowości prawnej. Oznacza to ich prawo do wolności wypowiedzi, a co za tym idzie - zostały zniesione wszelkie restrykcje, ograniczające korporacje w kwestiach udzielania poparcia politycznego.

Od teraz korporacje mogą mieć własne preferencje polityczne i zgodnie z nimi w sposób dowolny wspierać preferowanego kandydata na jakiekolwiek stanowisko polityczne. Wyobraźcie sobie reklamę kandydata na opakowaniach produktów Mc Donalds, albo Snickers. Wyobraźcie sobie reklamy GM, Texaco i Adidasa z udziałem kandydata na Prezydenta, albo Senatora. To wszystko jest już całkowicie dozwolone. Korporacje otrzymały prawo otwarcie zwalczać każdego nieodpowiadającego im kandydata, w wszelki dozwolony prawnie sposób.
Każda korporacja, ma także prawo do wspierania swojego kandydata, wszelkimi dostępnymi środkami, bez konieczności rozliczania się z tego, poza fiskusem oczywiście. Utrzymano jedynie nakaz zgłaszania wszelkich bezpośrednich dotacji pieniężnych, przekazywanych w ramach wyborów lokalnych i federalnych (osoby fizyczne powyżej 1000 USD i osoby prawne powyżej 10000 USD).

Następnym legalnym problemem jest korporacyjne prawo do głosowania. Tak ! To nie żart !

Samo przyznanie korporacjom osobowości fizycznej, wiąże się z jej podstawowymi prawami konstytucyjnymi i korporacje mają zamiar także to prawo sądownie wyegzekwować. Wyobraźcie sobie głosujące korporacje !

Przestrzegamy wszystkich przed lekceważeniem implikacji, jakie ta zmiana ze sobą niesie. Postaramy się je Wam pokrótce przybliżyć:

Powinniśmy sobie uzmysłowić, iż to właśnie korporacje dysponują olbrzymią większością gotówki, która może zostać przeznaczona na sponsorowanie kandydatów na polityczne stanowiska. To właśnie korporacje zarządzają praktycznie wszystkimi mediami w USA, które same w sobie są też strukturami korporacyjnymi. Mają  więc one największy wpływ (a od teraz, w praktyce monopol) na kształtowanie sceny politycznej w USA.

Taki stan rzeczy, w praktyce oznacza, iż każde następne wybory w USA, będą  otwartą wojną. Wojną o wpływy polityczne. Tak było też dotychczas, ale od teraz nikt nie będzie się musiał z tym kryć i możemy spodziewać się, iż taka wojna będzie dużo intensywniejsza i dużo brutalniejsza, a jej koszty będą ukryte w cenach produktów korporacyjnych.

W praktyce oznacza to, iż to obywatele będą obciążeni kosztami tych wojen, czy to poprzez ukrywanie ich w cenach produktów, czy też w podatkach (zwiększone koszty zamówień rządowych, płaconych z budżetu federalnego lub stanowego oraz pomniejszone o te koszty podatki korporacyjne, co oznacza mniejsze wpływy do skarbca).  Każdy następny Prezydent, Gubernator i Senator będzie silnie związany z daną grupą korporacji i mniej lub bardziej oficjalnie, będzie reprezentował ich interesy. To korporacje będą wyznaczać kandydatów i to one będą decydować o ich politycznych istnieniu albo niebycie. Ludzie będą mogli wybierać tylko tych kandydatów, którzy zostaną im zaprezentowani przez korporacje. Kandydat nie związany z dużymi korporacjami, nie będzie miał praktycznie żadnych szans politycznych.

Jeszcze raz powtarzamy - każdemu jest wiadomo, że tak się już od dawna dzieje, lecz do teraz było to utrudnione i było realizowane za pomocą podwójnej agendy politycznej - oficjalny program wyborczy, oraz ukryta agenda celów korporacji. Od teraz, nie ma już potrzeby się z tym wszystkim ukrywać. Nowe prawo otwiera korporacjom drogę do zintensyfikowania swoich nacisków na politykę, czego skutkiem będzie także korporacyjna polityka USA względem reszty świata.

Wojny będą prowadzone zgodnie z korporacyjnymi interesami. Słabsze kraje będą uzależnione w swych możliwościach, od preferencji jakie te kraje udzielą danym korporacjom. To oznacza, iż także wewnętrzna polityka większości krajów na świecie, będzie znajdować się pod silną presją tych samych korporacji, a to nie wróży nam wszystkim niczego dobrego !

Kto wie, może już niedługo rozpocznie się pierwsza wojna związku wielkich korporacji przeciwko jakiemuś krajowi... i zamiast filmów fantastycznych, będziemy oglądać te same obrazy, w filmach dokumentalnych.
http://www.globalnaswiadomosc.com/korporacjeprzejmujausa.htm
395  Kluczem do zrozumienia jest wiedza / Fizyka / Pamięć i czasoprzestrzeń w poszukiwaniu całości. : Styczeń 29, 2010, 21:07:48
Pamięć i czasoprzestrzeń w poszukiwaniu całości.
Bohdan Kos
http://www.gnosis.art.pl/e_gnosis/anthropos_i_sophia/kos_pamiec_i_czasoprzestrzen_w_poszukiwaniu_calosci.htm

 Gdzie mieszka pamięć? W czasie raczej czy w przestrzeni?  Z kim się przyjaźni? Nie - gdzie przebywa w naszej głowie. Lecz w której z apriorycznych (prawie apriorycznych) kategorii? Dziecinne pytanie od kiedy wiemy, że pływamy w sklejonej wyrafinowaną geometrią czasoprzestrzeni. A jednak jesteśmy skłonni sądzić, że pamięć prowadzi gry z czasem raczej, pozostawiając przestrzeń dziwnie neutralną, obojętną. W zabarwionym eschatologicznie misterium pamięci postacią główną, głównym adwersarzem jest czas. To on odbiera nam, zgarniając w zapomnienie, prawie w nieistnienie to, co dziś faktyczne i konkretne, i co (wydaje się wbrew zamiarowi czasu) ocalić zdolna jest jedynie pamięć[1]. Bo pamięć to wiara w możliwość podróżowania po zamkniętej księdze świata. Bilet w obie strony, nie tylko w przód strzałki czasu. To taka gra, w której czas jawi nam się jak przyjazny pejzaż, którego miejsca możemy odwiedzać w nieskończoność.

Czy przestrzeń tylko przygląda się biernie naszym dramatycznym poczynaniom, próbom ocalenia? Czy też jest naszym potajemnym wspólnikiem?

A może przyjdzie nam uwierzyć w istnienie takich punktów, gdzie czas i przestrzeń nie przeciwstawiają się sobie, lecz wzajemnie splecione w węzłach swej jednakowości-niejednakowości rodzą fenomen pamięci.

Wbrew naszej dzisiejszej intuicji, renesansowe metody mnemoniczne z jakąś tajemniczą ufnością odwołują się właśnie do przestrzeni i zdają się przyjmować od niej cenne dary, których sensu nie bardzo jesteśmy w stanie dziś pojąć. A świadectwo to znaczące, zważywszy że sztuka pamięci jest dla Renesansu osią, wokół której obraca się intelektualny kosmos tej epoki[2].

Oto teoretycy zalecają konstruowanie w wyobraźni najrozmaitszych przestrzeni: budynków, scen teatralnych, placów, korytarzy, nisz, wyodrębnianie w nich miejsc i umieszczanie w nich wyobrażeń, które chcemy zapamiętać. Przy czym ten szczególny układ współrzędnych, ta mnemoniczna machina odwołuje się nie tylko do mechanizmów naszej percepcji, lecz w równej mierze do zasady odpowiedniości między makrokosmosem i mikrokosmosem.

Z pewnym zdziwieniem konstatujemy, że system miejsc-odciśnięć stanowi jakąś naturalną ramę pamięci.

Wśród miejsc o szczególnym znaczeniu pojawia się co prawda zodiak. Ten twór w oczywisty sposób czasoprzestrzenny, ślad rocznego ruchu ziemi, zegar przyporządkowujący pory roku miejscom na niebie ma i dla nas mnemoniczną moc. A jednak mimo chwilowych zachwytów, koncept miejsc budzi raczej zdziwienie. Wydaje się nam, że za pomocą dość topornych machiny usiłuje się tkać subtelną sieć pamięci.

Dlaczego tak rozpaczliwie retoryczne wydają się nam renesansowe koncepty przestrzeni? Jakiej wrażliwości nam brakuje, że nie w pełni czujemy smak tamtego misterium?

Wydaje się, że z jakichś powodów przestrzeń zbanalizowała się w nas. Jakby za szybko, za wcześnie oddała swoje skarby i tajemnice. Geometryczne misteria perspektywy naiwnym jak dzieci malarzom, swoje symetrie fizykom i iluzjonistom. Kiedyś szkatułka tajemnic – przestrzeń. Dziś wobec nas: panna zbyt niewinna dla nas zbyt dorosłych.

Lecz czy dzisiejsze intuicje i ostrożności nie wiodą nas na manowce, czy w każdym razie nie porzucamy dawnych znaków zbyt lekkomyślnie?

Wzruszająca jest u twórców renesansowej mnemoniki pokładana w przestrzeni ufność, przekonanie o jej swojskości. W teatrze pamięci Giulio Camilla renesansowi intelektualiści czuć się musieli jak w domu.

I może nie mylili się w swej ufności.

Rola przestrzeni jako receptaculum przeszłości, zbioru dokumentów, wielkiego archiwum powraca w całej swej powadze i dostojeństwie i staje się fizykalną realnością, gdy spoglądamy na Wszechświat jako całość. W skali kosmicznej gradacja przestrzeni w sposób cudownie nieunikniony niesie w sobie gradację czasu. Dzieje się tak za sprawą skończonej prędkości światła[3]. Skierowując teleskopy w odległe rejony kosmosu sięgamy jednocześnie w jego przeszłość, bo obraz dociera do nas z opóźnieniem. Obiekty odległe to świadkowie odległej przeszłości, zapisy z dzieciństwa Wszechświata.

Wszechświat jako całość jawi się więc jako twór obdarzony absolutną pamięcią. Przeszłość istnieje w nim rozlokowana przestrzennie jak alegoryczne figury w renesansowym teatrze pamięci.

Człowiek-mikrokosmos wydaje się tu uboższy od swego kosmicznego analogonu; nie ma wewnątrz siebie naturalnego, docierającego ciągle z głębi siebie z opóźnieniem nośnika informacji. Nie umiemy tak podróżować po swojej jaźni jak porusza się światło po Wszechświecie. Lecz tak jak powolne światło po kosmosie, tak w nas krąży nieustannie pamięć przynosząc nieustannie spóźnione, błogosławione wiadomości.

W rzeczywistości języka niewątpliwie właśnie pamięć pozwala przerzucić intuicje przestrzenne w świat czasu, budując analogie: dalekie – dawne, w tym samym miejscu – jednoczesne. Być może bez tej przestrzennej frazeologii przeniesionej w niegościnną geografię czasu, nasza pamięć byłaby jeszcze bardziej bezradna i osamotniona.

Pamięć to budowanie relacji z przeszłością; wiara w jej nieprzemijające trwanie, może w ogólności tworzenie relacji z innymi światami, których status ontyczny jest czymś drastycznie obniżany, które właśnie jak teraźniejszość oddalają się, są nam odbierane i z którym to oddalaniem trudno jest nam się pogodzić.

Jest więc tak, że w istocie przestrzeń i czas prowadzą nie tylko ten ściśle fizyczny dialog wyrażony w języku niezmienniczości interwału czasoprzestrzennego. Gdzieś indziej, ponad nim, czy obok, toczy się równoległy dialog, w który jesteśmy wplątani, którego może jesteśmy podmiotem i który ma związek z pamięcią. Subtelna przemienność czasu i przestrzeni, przelewanie się jednego w drugie odwołuje się do nas ludzi, szczególnego miejsca gdzie pamięć, dodana do świata tajemnicza struktura, integruje rozpraszające się ciągle teraźniejszości w upragnioną całość.

Bo całość, właśnie ona, jest ostatecznym celem pamięci.

I tak jak wszechświat w którymś momencie swojej historii musiał stać się przezroczysty, stworzyć możliwość wglądu w samego siebie, zbudować zalążek własnego poczucia całości, tak mikroświat musiał dodać do swojej historii pamięć[4]. Dzięki jej całkującej roli pamięci słowo wszystko nabiera sensu, konstytuuje odpowiadające mu przestrzenie i umożliwia nasze bardziej lub mniej mądre podróże po CAŁYM.
 

[1] Jak wiadomo żyjemy w świecie który daje się parametryzować czterema współrzędnymi; trzema przestrzennymi i jedna czasową. Gdzie i kiedy (cztery liczby) określa jednoznacznie punkt zdarzenia. Problem pamięci związany jest niewątpliwie z nieredukowalną innością czasu wobec czterech pozostałych współrzędnych. Nad przestrzenią panujemy, wybieramy miejsce gdzie jesteśmy i chcemy być. Czas zaś porywa nas, unosi ze sobą. Pamięć w pewnym sensie łagodzi bezwzględną naturę czasu. Dzięki niej możemy cofać się względem jakiegoś łagodniejszego niż on sam analogonu czasu wracając do przeszłości.

[2] Frances A. Yates. Sztuka pamięci. Warszawa 1977.

[3] Szokująca w ziemskiej skali dysproporcja między sekundą a jej przestrzennym odpowiednikiem wynoszącym 300 000 km, w skali kosmicznej znika. Tu prędkość światła wydaje się mała, harmonijna względem odległości, które przebywa. To właśnie powolność światła wobec rozmiarów Wszechświata, (światło wlecze się po kosmosie), predestynuje ją do roli wielkoskalowej pamięci.

[4] Promieniowanie reliktowe, zawsze obecne elektromagnetyczne tło wygwieżdżonego nieba jest otwartym dokumentem tego doniosłego momentu w historii Wszechświata.
396  Kluczem do zrozumienia jest wiedza / Metafizyka / Treść naprzeciw treści : Styczeń 29, 2010, 20:24:29
Treść naprzeciw treści
Lech Robakiewicz

 Myślałem rano o Energii (pranie?), która jest Czystą Informacją, a z której umiemy (b. nieliczni — osoby o tzw. wysokich kwalifikacjach duchowych) czerpać mniej więcej tyle, co prostak, cieszący się, że podpięta do kabla infostrady dioda — świeci. Świeci! A więc — myślimy — to prawda, że poprzez eter przenosi się energia! I czerpiąc zeń, można się może obyć bez jedzenia! A że cokolwiek nadto, że może coś ta energia niesie — nawet się nie przyśni nam i nie zmajaczy. To tak, jakbyśmy w książce widzieli paliwo do pieca. Tak więc niezły to numer <kawał, kabal, sifer, sefer> z tej księgi praniem.

Odgarnąć siebie. Tam, które jest tu.

 

Rozmowy ze zwierzakami bardzo pomagają w wyczuleniu ucha na tę odmienną składnię, na inne rejestry znaczeń, na język (słowo) różny od tego, który jest tym wierzchnim mną.

Uwewnętrznienie władz poznawczych. Czy ucho może zrozumieć, że aby słyszeć (w zachwyceniu?), trzeba (czasem) zwrócić się ku centrum. Trzecie (wewnętrzne) ucho. Zintegrowany, koherentny, holostezyjny „przekaz”, który nie tyle się odbiera, co się nim staje, albo się go dostępuje. Oczywiście narzuca się łatwe skojarzenie z tzw. łaską, ale o żadnej tego typu łasce[1] mowy być nie może, bo nikt nikomu łaski (łaskawie) nie robi, choć warunkiem sine qua non „dostąpienia” (do) tej (diachronicznej, pozaczasowej, „będącej się” non stop) „transmisji” jest rzeczywista, prawdziwa pokora.

O ileż prawdziwsza i trudniejsza od tej (będącej artykułem dewocji), do której się nas namawia, wprawia od stuleci, a mającej swój wyrazisty, mitologicznie obwiedziony mocnym konturem przymiotów obiekt (Patris nostri) — będącej de facto zdaniem całej swojej władzy wyboru, suwerenności, na antropomorficzny byt nadrzędny, swoistą transakcją handlową (ja Ci dam siebie, a Ty mi w zamian <pojmowane jako bez-pieczeństwo od niepewności, od zmiany> zbawienie) — jakże podobną do sprzedawania (za pokój wieczny tym razem) duszy, częstokroć zaś wręcz groteskowym upokorzeniem, lękliwym (bojaźń boża?), pochlebczym, budzącym co najwyżej litość, albo i politowanie — płaszczeniem.

Jednak użyłem słów przekaz i dostępuje, co świadczyć się zdaje o pewnym gradiencie kompetencji i sugestii, że dostępując — korzystamy. Przeciwnie — stąd przekaz ujęty w cudzysłów. Zresztą to jest, ogólnie, obszar — jeśli nie zawieszenia, to pulsowania, migotania znaczeń, gdzie znakomita większość przydatnych tu, swojskich pojęć, okazuje się bardzo wątpliwymi przyrządami, dlatego, gdy już się do nich uciekać, lepiej cechować je znakiem umowności — choćby cudzysłowu[2].

Ale do rzeczy — o czym jest ta Czysta Informacja, której się „dostępuje” (w cudzysłowie, bądź bez)? Co daje wzniesienie się na taki poziom świadomości, że nie tylko można (dajmy na to) nie jeść, ale jeszcze... Co? I po co? Czemu się tam wpychać? (Jeśli wolno się tak obcesowo, w tym przybytku ducha, wyrażać.) Odpowiedź — kłopotliwa. Za przyczynek niech posłuży pewna przypowieść. To

 

bardzo trudny ustęp z tzw. Kazania na górze [Ewangelia wg Mateusza[3], 5,3]: Makarioi oi ptochoi to pneumati oti auton estin e basileia ton ouranon (Szczęśni nędzarze ducha, ich jest bowiem królowanie[4] niebieskie[5]) — z całego kontekstu wynika, że chodzi o prześladowanych przez ciemną tłuszczę[6] świadków Prawdy, czemu jednak Jezus nazywa ich nędzarzami ducha? Ptochoi to ludzie wyzuci ze wszystkiego, pariasi nie mogący nawet nająć się do pracy za strawę i dach nad głową; pokrewne temu słowu ptosso to kulić się, kurczyć — tak przed zimnem, jak w obliczu wystawienia na wszelki cios. A więc to nie tylko nędznicy, ale ludzie nadzy, a pamiętać należy, że przez dalsze (bez mała) dwa tysiąclecia dostatek będzie się wiązał z bezpieczeństwem, a nie posiadający nic, będą ustawicznie igrzyskiem przeciwności losu. Czego więc mówca od słuchaczy oczekuje? Czy chce jedynie przekazać, że ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi [Mt 20,16[7]] — że wezmą odwet na doczesności? Że ich poniżenie zostanie nagrodzone w zaświecie? Nie myślę. Do jednych wszak „powieda w przypowieściach” (en parabolais[8]; Mt 13,10), do inych mawia wprost — wszystko zależy, czy komu dane jest poznać misteria (tajemnice) królowania (basileias — władztwa, powodowania wpływami, misternego nastawiania, sterowania, a wreszcie i stwarzania) niebieskiego (ouranon to z pewnością nie niebiosa jako sklepienie niebieskie, czy przestrzeń nadniebna, ale — one w nas i pomiędzy nami[9]) — jeśli kto został wprawiony w posłudze — rozumie i tam jest, kto nie — temu i co ma, odjętym będzie [Mt 13,12[10]] (bo się z treści wypatroszy). Tak więc, rekapitulując: (ojciec duchowny) naucza o przekroczeniu przywiązania — primo: trudnym dziele odsupłania, odplątania węzła uwikłań rzeczowych, doczesnych (ubóstwo pojmowane literalnie), secundo: piętro głębiej — o ubóstwie (nędzy), nagości ducha, a więc o uwolnieniu od przywiązań psychicznych — przede wszystkim o wyzwoleniu od odruchów, nawyków, obyczajów [Łk 9,59[11]], a wreszcie i od istotnych organów samej osoby — całego bagażu spowitych emocjami engramów pamięci[12], skrzeplin i skrofułów doświadczonego bólu — lecz nie od summy osoby jako pozawerbalnej, pozafabularnej jej treści, co jest żywotnym przejawem trwania w pokorze[13]. Rzec można, że duch rozpoznaje wówczas, w stanie nędzy — siebie, swoje czyste, nieskalane ja — bo nic już nie ma, nic, co by nie było nim, bo został tych rozmaitych mebli, przyrządów, aparatów zbawiony. Jezus nie zaprasza do udziału w przyszłej władzy, ale stawia znak równości pomiędzy tak pojętą nędzą ducha a nacechowanym mistycznie rozumianą świętością nowego gatunku powszechnym kapłaństwem — bowiem owa nędza implikuje wprost królowanie, nie jest jego warunkiem, ale jest z nim tożsama. A więc makarioi oi ptochoi — zaprawdę szczęśni nędznicy.



[1] Spotkał mnie zarzut niezrozumienia pojęcia łaski. W rewanżu winienem może przypomnieć (adaptując) Mickiewicza: czemu mi zarzucacie, że źle o łasce piszę, kiedy piszę o łasce z pełnym rozmysłem tak właśnie. Łaska sensu stricto nie może być pojmowana w oderwaniu od podmiotu (obszaru? przestrzeni?) łaskawcy — łaski udzielającego, lub atrybuty (przymioty) łaski udostępniającego. Właśnie Patris nostri — bytu o większych kompetencjach poznawczych i sprawczych.

Samo pojęcie łaski jest składową lękowego paradygmatu, sytuującego słabego, nieświadomego (przyszłości zwłaszcza), zalęknionego człowieka w czyhającym na każdy jego błąd (zły wybór) świecie; zaś afiliacja do przemożnej mocy, której zaś ten groźny świat musi ulec (bo się jej boi), jest pokusą nie do przezwyciężenia. Łaska więc jest przez byt wyższy ontycznie: dawana, zesłana, udzielana, przez niższy zaś: otrzymana, uzyskana, wyjednana, wymodlona, wystarana.

Próby zidiomatyzowania pojęcia łaski — mające za cel jego swoiście pojętą autonomizację (uniezależnienie od hipotetycznego bytu poza światem) (sam się tak pojmowanym pojęciem łaski posługiwałem) — muszą narażać na połowiczną „dzielność”, nośność, zdolność znaczeniową — ponieważ rudymentami powiązań z owym bytem zawsze będzie podszyte.

Niesymetryczna relacja z Bogiem daje nadzieję na „wzmożenie człowieczeństwa”, na „ubogacenie” go bez kosztownej rezygnacji z (a choćby zawieszenia prawomocności) aparatów oglądu — świata i siebie, ze znajomych przyzwyczajeń, obrzędów, na podkręcenie napięć (uatrakcyjnienie), podniecenie fabuły, wprowadzenie nowej, c i e k a w e j  intrygi — niczym wyrafinowanego podkładu muzycznego do naszego filmu, przyprawy intelektualnej, mieszczącej się jednak w obrębie paradygmatu, nie wymagającej ani dramatycznych przemeblowań (czy wręcz mebli porzucania), ani — zwłaszcza — tego paradygmatu przekraczania (metanoja — Łk 4,17). W gruncie rzeczy jest jednak rodzajem usankcjonowania niedojrzałości, niesamodzielności, a wreszcie nieodpowiedzialności.

Tak pojęta łaska jest przede wszystkim przedmiotem, fantem w relacji pomiędzy bytami. Co znamienne dla przedmiototwórczego paradygmatu lęku (i jest dlań). Byt wyższy daje, a niższy przyjmuje i ma. I można prawomocnie orzec, że obdarzony łaską Pańską, że ją posiada.

[2] Kiedy obszar znaczeń został wytyczony, można by na powrót zacząć mówić o łasce — jako o stanie zmienionej, otwartej świadomości, „natchnienia” (w sensie idiomatycznym, nie — etymologicznym) — pod warunkiem niezbędnego napięcia uwagi (czujności), przy każdorazowym jego przywołaniu — by nie dać się znieść inercyjnemu balastowi wyobrażeń do słowa przyczepionemu.

[3] Zdumiewającą paralelę dla Mateuszowego Kazania na górze daje w swojej ewangelii Łukasz [6,20]. Rzec by należało — zlaicyzowaną, spłaszczoną, wyzutą z impulsu sprawczego, jaki niesie przeszywający tekst Mateusza. Ciekawe, że wielu badaczy skłania się ku przekonaniu, że Łukasz spisywał i z Marka, i Mateusza. Byłaby to więc interpretacja, rodzaj przekładu na konserwatywny system pojęciowy (w podobnym duchu, jak przeciwstawione w przyp. 4 królestwo i królowanie). Zestawienie ustępów z obu ewangelii:

Mateusz [5,3]:

I otworzywszy swe usta, nauczał ich mówiąc: Szczęśni nędzarze ducha, ich jest bowiem królowanie  niebieskie. Szczęśni bolejący, oni bowiem będą pocieszeni. Szczęśni łagodni, bowiem oni odziedziczą ziemię. Szczęśni łaknący i pragnący sprawiedliwości, bowiem oni będą nasyceni. Szczęśni litościwi, bowiem oni litości doznają. Szczęśni czyści sercem, bowiem oni Boga ujrzą. Szczęśliwi pokój czyniący, bo oni synami Boga zostaną nazwani. Szczęśni prześladowani z powodu prawości, bowiem ich jest królowanie niebieskie. Szczęśniście, gdy lżyliby was i prześladowali, i kłamliwie wylewali złość na was z mego powodu. Radujcie się i weselcie, bowiem nagroda wasza wielka w niebiosach. Tak bowiem prześladowali proroków przed wami. [na podst. Grecko-polski Nowy Testament. Wydanie interlinearne z kodami gramatycznymi, tłum. R. Popowski, M. Wojciechowski, Warszawa 1994]

Łukasz [6,20]:

I on podniósłszy oczy jego na uczniów jego mówił: Szczęśliwi biedni, bo wasze jest królestwo Boga. Szczęśliwi zgłodniali teraz, bo nasyceni będziecie. Szczęśliwi, płaczący teraz, bo śmiać się będziecie. Szczęśliwi jesteście, kiedy będą nienawidzili was ludzie i kiedy oddzielać będą was. I będą lżyli, i odrzucać będą imię wasze jako złe z powodu Syna Człowieka. Uradujcie się w ów dzień i podskoczcie, oto bowiem zapłata wasza wielka w niebie. Według tego samego bowiem czynili prorokom — ojcowie ich. Lecz biada wam — bogatym, bo otrzymujecie pociechę waszą. Biada wam — nasyceni teraz, bo głodni będziecie. Biada wam — śmiejący się teraz, bo boleć będziecie i zapłaczecie. Biada, kiedy (o) was dobrze będą mówić wszyscy ludzie, według tego samego bowiem czynili kłamliwym prorokom — ojcowie ich. [Grecko-polski Nowy Testament… dz.cyt.]

[4] Słowo basileia jest najczęściej przekładane rzeczownikowo — jako królestwo, ale w ewangelii zastępuje hebr. melek, malkut, co oznacza tak królestwo, jak królowanie. Tu — z przyczyn zasadniczych — przyjmuję wykładnię czasownikową, która — moim zdaniem — implikuje zbawczą metanoję, w odróżnieniu od prowokującej fatalne skojarzenia (i zapętlenie) mitotwórcze — rzeczownikowej.

[5] Przekł. L.R.

[6] Pośród niej i pozornych mędrców — faryzeuszy i uczonych w piśmie.

[7] Tak będą ostatni — pierwszymi i pierwsi — ostatnimi. [Grecko-polski Nowy Testament… dz.cyt.]

[8] I podszedłszy, uczniowie rzekli mu: Dlaczego w przykładach mówisz im? On zaś, odpowiadając, rzekł im, że: Wam dane jest poznać tajemnice królestwa niebios, tamtym zaś nie jest dane. [Grecko-polski Nowy Testament… dz.cyt.]; Tedy przystąpiwszy uczniowie, rzekli mu: Dlaczegoż im w podobieństwach mówisz? A on odpowiadając, rzekł im: Wam dano wiedzieć tajemnicę królestwa niebieskiego, ale onym nie dano. [Biblia Gdańska, 1632.]

En parabolais — od para (obok, poza, przy) ballein (rzucać, miotać, ciskać) — spolszczane również jako: w przykładach, w podobieństwach. (Przerzutnia?, przymiot?, przemiot?, zamiot?, pocisk?).

[9] Łk 17,20 — Zapytany zaś przez faryzeuszy, kiedy przychodzi królestwo Boga, odpowiedział im i rzekł: Nie przychodzi królestwo Boga w sposób obserwowalny. Ani powiedzą: Oto tu, lub: Tam. Oto bowiem królestwo Boga jest wewnątrz was. [na podst. Grecko-polski Nowy Testament… dz.cyt.]

[10] Kto bowiem ma, dane będzie mu i będzie uczyniony obfitującym, kto zaś nie ma, i co ma, zabrane będzie od niego. [Grecko-polski Nowy Testament… dz.cyt.]

[11] Powiedział zaś [Jezus] do drugiego: Towarzysz mi. On zaś powiedział: [Panie,] zezwól mi, odszedłszy, najpierw pogrzebać ojca mego. Powiedział zaś mu: Zostaw (by) — martwi (pogrzebali) — swoich martwych, ty zaś, odszedłszy, oznajmiaj — królestwo — Boga. [Grecko-polski Nowy Testament… dz.cyt.]

[12] Jakże odpowiednie zdaje się tu do przytoczenia opinii Jana od Krzyża, twierdzącego, że o ile uda się człowiekowi umartwić pamięć, wówczas będzie tylko o krok od doskonałego i szczęsnego stanu zjednoczenia z Bogiem.

[13] Wcześniej [Łk 4,17] Jezus mówi: Metanoeite, h’ggiken gar h’ basileia ton ouranon — Przemieńcie [umysł, nastawienie, widzenie siebie i świata, tego, co doczesne i święte] się, przybliżyło się bowiem królowanie niebieskie [na podst. Grecko-polski Nowy Testament… dz.cyt.].

 

http://www.gnosis.art.pl/e_gnosis/anthropos_i_sophia/robakiewicz_lech_tresc_naprzeciw_tresci1.htm
397  Kluczem do zrozumienia jest wiedza / Metafizyka / "Mózg i umysł: rozwój od strony ducha" : Styczeń 29, 2010, 20:20:06
Duchowi nauczyciele od wieków wiedzą, że nasze ciało programowane jest między innymi przez słowo, myśli, dźwięk. Ludzkie DNA jest naszym biologicznym komputerem. DNA kształtowane jest ilością światła wnikającego w nasze komórki. Od niego zależy kim jesteśmy: czy duchowymi istotami czy tylko żywymi materialnymi bytami.

Każda żywa istota posiada komórki a każda z nich zawiera program. Samo życie potrafi zmieniać na tyle genetyczny program, że człowiek w tym samym życiu naradza się od nowa, ale jego wzorzec myślenia musi ulec radykalnej zmianie. Negatywne myśli blokują duchowe drogi.
Forma fizyczna, symbolizm, dźwięk, światło łączą ze sobą wiele potężnych duchowych sił . Obecnie już w nauce istnieją dowody, że najlepszym lekarstwem programującym nasze DNA jest pozytywne słowo i dźwięk a nie wycinanie czy zastępowanie pojedynczych genów.

Powszechnie jest wiadomo, że tylko 10% naszego DNA jest wykorzystywane, a co robi pozostałe 90 % DNA? Nadal jest to dla naukowców wielka zagadka.

W ostatnich latach znaleźli się naukowcy, którzy rozumieją, że właśnie w tych 90% tkwi większa tajemnica i nie można tej części DNA określać jako “śmietnik”. Odzywa się również grupa “lingwinistów genetycznych”, którzy rozumieją czym jest język (słowo) dla ludzkiego DNA. Według ich ustaleń DNA jest odpowiedzialne nie tylko za budowę naszego ciała ale służy jako miejsce do przechowywania danych i komunikacji.
Rosyjski biofizyk i biolog molekularny Piotr Garjajev poddaje DNA działaniu różnych wibracji, czyni to za pomocą promieniowania laserowego. Zauważył, że dźwięk wpływa na DNA. Niekoniecznie trzeba sięgać po laser aby modulować DNA; wystarczy użyć słów, zdań, w zależności od mantry jaką użyjemy dekodujemy DNA. Podobnie wpływa muzyka, odpowiednia częstotliwość dźwięku ma potężny wpływ na nasze DNA.

Spokojna muzyka relaksuje umysł i będzie dobrym lekarstwem dla DNA lecz harde dźwięki, typu heavy metal, rock już źle wpływają na DNA. Właśnie w ten sposób można przeprogramować nasze DNA, przekształcić działania niepożądane przez wyciszenie i wprowadzenie wysokich częstotliwości za pomocą pozytywnych słów, dźwięków.

Częstotliwość musi być prawidłowa, zawsze o tej samej sile. Indywidualne osoby powinny pracować oddziałowując na siebie, np: modlitwą, mantrą, dźwiękiem. Tylko świadoma komunikacja z DNA przyniesie największe korzyści. Ważne jest aby nauczyć się pracować w ciszy, wszystkie zakłócenia przyciągają do naszego DNA kawałki tych innych informacji, które nam przeszkadzają w czasie stanu relaksacyjnego zakłócając prawidłowe wibracje. Wynik nakładania się różnych dźwięków, które ulegają zmieszaniu w sposób pozbawiony ładu niewątpliwie przyczynia się do powstawania i rozwoju chorób o podłożu nerwicowym. Wpływ hałasu na organizm ludzki jest różny, lecz przede wszystkim atakuje układ nerwowy. Jest on tym bardziej niebezpieczny, że jego skutki rzadko ujawniają się od razu - częściej kumulują się w czasie. Jednak czasem może on być powodem nawet natychmiastowej śmierci.
  W warunkach fizjologicznych powstają fale mózgowe o częstotliwości w zakresie 1 - 100 Hz. W przypadku jakiejkolwiek patologii przepływ fal będzie opóźniony lub przyśpieszony, zwiększy lub zmniejszy się ich amplituda oraz zmieni się ich kształt lub konfiguracja.

Znane są nam fale mózgowe:
Fale delta mają częstotliwość 0 - 4 Hz.
Fale teta mają częstotliwość od 4 Hz do 7 Hz.
Fale alfa mają częstotliwość od 8 Hz do 13 Hz.
Fale beta mają częstotliwość od 12 Hz do około 28 Hz,
Fale gamma powyżej 40 Hz, do 80 -100 Hz.

Odpowiednie dźwięki tworzą doskonałą, czystą i pełną harmonię, otwierają wrota do uzdrawiania i wyższej świadomości.

Obecnie żyjemy w piątej rasie ludzi. Jest to również czas na przeskok kwantowy, który ma się odbyć przy częstotliwości 13 Hz, jednak ludzkość zamieszkująca obecnie planetę Ziemię jest opóźniona w rozwoju z powodu niskiego poziomu duchowości. Od zarania dziejów człowiek poszukiwał sensu swoich działań i sensu życia. Dzięki inteligencji duchowej ludzie mogą być wyposażeni w zmysł moralny, dzięki któremu możliwe jest odróżnienie dobra od zła.
Biochemicy używają częstotliwości 528 Hz do naprawy DNA człowieka. 528 Hz, tz; transformacja cudów (reperacja DNA). Stwierdzono, że już w wibracji 417 Hz cofają się wadliwe sytuacje i zachodzą pozytywne zmiany. Przebudzenie duchowe jest określone przez biochemików na 741 Hz, a 825 Hz – powrót do Źródła. W starym paradygmacie nauki i religii te informacje pozostały tajemnicą.

Kiedy wibracja naszego ciała zaczyna sięgać tak daleko wszystko w ciele zaczyna wibrować i powstaje energia potrzebna do transformacji.W naszych mózgach emitowane są fale o niskich i wysokich częstotliwościach, produkowane są najczęściej przez nasze myśli. Te pozytywne zawierają ogromną energię i są zdolne do mutacji naszych genów.

cały text tutaj
http://www.vismaya-maitreya.pl/zmiany_w_dna_dna_-_swiatlo_wewnetrzne_cz9.html

– Dźwięk jest uważany za jedną z głównych sił odpowiedzialnych z tworzenie się materii. Większość starych świętych pism mówi, że „na początku było słowo a słowo było u Boga” (ew. Wg Jana)

Indianie Hopi twierdzą, że ich starożytni szamani potrafili wypowiedzieć w stronę piasku słowo i natychmiast tworzyły się na nim geometryczne wzory.

Kiedy prastare Hinduskie słowo "OM" jest śpiewane do tonoskopu, urządzeni zamieniającego ludzki głos na formy wizualne pojawiają się geometryczne kształty przypisywane świętym znakom starożytności. Geometria jest nierozerwalnie związana z dźwiękiem a fizyczność rzeczywistość jak się wydaje jest rządzona przez geometryczne układy także związane z
częstotliwościami dźwięków.
– Dźwięk jest uważany za jedną z głównych sił odpowiedzialnych z tworzenie się materii. Większość starych świętych pism mówi, że „na początku było słowo a słowo było u Boga” (ew. Wg Jana)


CYMANTYKA to nauka o falach dźwiękowych i ich oddziaływaniu na substancje fizyczne. Jednym z pionierów cymantyki był szwedzki naukowiec Hans Jenny. Rejestrował on na taśmie filmowej oddziaływanie dźwięku na proszki i płyny. Zauważył, że drgania dźwiękowe wytwarzają geometryczne kształty. Niskie częstotliwości wytwarzały proste koło opisane pierścieniami. Przy wyższych częstotliwościach wzrastała liczba kręgów umieszczonych koncentrycznie wokół jednego koła. Wraz ze wzrostem częstotliwości rosła złożoność kształtów. Można wśród nich wyróżnić , czworościany, mandale.
Starożytni Egipcjanie określali geometrie jako "Zamrożona muzykę. Hans Jenny pokazał ludziom jak to wygląda. Wzory, które uzyskiwał były podobne do tych powstających na polu w zbożach. Istnieje wiele doniesień o słyszeniu dziwnych dźwięków przy tworzeniu piktogramów. Badacze z Cheesefood Head w Anglii nagrali taki dźwięk na polu podczas powstawania piktogramów i w laboratorium Napędu Odrzutowego w NASA wykazano, że to dźwięki o charakterze mechanicznym, zapętleniu rytmicznym, co wskazuje na inteligentne tworzenie. Zawierały one częstotliwości od 5,0 do 5,2 kiloherca.
Gdyby skierować na dana osoba wiązkę fal dostrojonych do częstotliwości pracy serca, następnie systematycznie zmieniać ich wartość mogłoby to zaburzyć prace jego i doprowadzić do śmierci. Podobnie reaguje mózg – który również nadaje na niskich falach – przez to staje się łatwym obiektem manipulacji. Niektóre źródła wojskowe w Stanach Zjednoczonych podają, że od dawna dysponują bronią o działaniu dźwiękowym, która steruje zachowaniami i nastrojami społecznymi.
Najnowsza teoria fizyki dążąca do ustalenia teorii wszystkiego to teoria SUPERSTRUNY

Głosi ona, ze wszystkie podstawowe cząstki wszechświata sa wibracjami nieskończenie małych strun (liczba ta nosi miano długości plancka)
Stanowimy jako gatunek część wszechświata więc i funkcjonujemy z nim w ścisłych relacjach – Jeśli wszechświat wibruje to ma razem z nim!
cały text tutaj
http://www.oobe.pl/park/lofiversion/index.php?t1609.html
398  "Tajne" stowarzyszenia i "teorie spiskowe" / "Teorie spiskowe" / Bilderberg stowarzyszeniem sponsorowanym przez banki : Styczeń 29, 2010, 13:35:31
Bilderberg okazuje się być stowarzyszeniem sponsorowanym przez banki!
27-01-2010



Granice przyzwoitości i absurdu są wciąż brutalniej przekraczane. Otóż okazało się, że jedna z najbardziej tajemniczych organizacji na ziemi, skupiająca elity polityczne, bankowe, biznesowe i arystokratyczne, jest zarejestrowana w Wielkiej Brytanii, jako stowarzyszenie i otrzymuje dotacje !

Ci ludzie podejrzewani są o tworzenie tzw. rządu cieni, realnie wpływającego na politykę światową. Nie są wybierani demokratycznie i nikt ich nie prosi o to, żeby się dorocznie spotykali. Są to ludzie albo bajecznie bogaci, albo nawet należą do najbogatszych w świecie.

Mimo to zarejestrowali swoją organizacje jako stowarzyszenie, aby móc legalnie otrzymywać fundusze na dalszą działalność. Ich podstawowymi sponsorami okazują się być banki, których przedstawiciele zasiadają w dorocznych obradach grupy Bilderberg. Czy może istnieć bardziej rażący konflikt interesów ? Jest to szczyt bezczelności w sytuacji, kiedy Unia Europejska ciuła grosze dla Haiti, a nam wszystkim wmawia się kryzys.

Poniżej przedstawiamy Wam roczne sprawozdanie tego "stowarzyszenia", w którym jako jedną ze swoich działalności wymieniono edukacje społeczną w zakresie polityki. Ciekawe jest to, że grupa ta, jak na razie ukrywa się ze swoją działalnością i jeszcze nikt nie słyszał aby edukowali kogokolwiek poza swoimi własnymi ludźmi. Jest tam też zapis, iż Bilderberg otrzymał donacje od Banku Goldman Sachs, którą grupa ta przeznaczyła na finansowanie swojego własnego spotkania. Najciekawsze jest przy tym to, ze ich siedziba mieści się w budynku tegoż samego Golden Sachs Bank, w Londynie.

399  Kluczem do zrozumienia jest wiedza / Metafizyka / Czy mózg jest urządzeniem kwantowym? : Styczeń 28, 2010, 23:23:39
Czy mózg jest urządzeniem kwantowym?
Autor tekstu: Victor J. Stenger

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

W 1989 roku wybitny matematyk i kosmolog z Oksfordu, Roger Penrose, opublikował bestseller pod tytułem Nowy umysł cesarza, pełen wspaniałego materiału dotyczącego fizyki, matematyki i komputerów. Główną tezą Penrose’a jest twierdzenie, że mózg człowieka nie przypomina komputera, ale musi działać w jakiś sposób, którego nie można odtworzyć na żadnym komputerze, niezależnie od jego mocy. To znaczy, że mózg nie podąża „algorytmami" dla rozwiązywania problemów, przed którymi staje. Jak dotąd, wszystko w porządku. Następnie jednak wypływa na szerokie wody z nieprawdopodobną tezą, że faktyczny mechanizm ma coś wspólnego z grawitacją kwantową.

Penrose spotkał się ze znacznym sceptycyzmem, szczególnie wśród naukowców zajmujących się sztuczną inteligencją, którą w zasadzie próbował doprowadzić do upadku, ale także wśród fizyków, którzy nie widzieli, co grawitacja kwantowa może mieć wspólnego z dużą, gorącą strukturą, taką jak mózg.

Penrose połączył następnie siły z anestezjologiem Stuartem Hameroffem i zaproponowali model tego, jak mechanika kwantowa działa w mózgu. Oto jak to wyjaśniają:

Według zasad OR (obiektywna redukcja, zaproponowana przez Penrose’a w jego książce z 1994 roku, Shadows of Mind) nałożone stany mają własne geometrie czasoprzestrzenne. Kiedy stopień spójnej różnicy masy-energii prowadzi do wystarczającego oddzielenia geometrii czasoprzestrzeni, system musi wybrać i rozpada się (redukuje, zapada) w pojedynczy stan wszechświata, zapobiegając w ten sposób „wielości wszechświatów". W ten sposób przejściowe nałożenie się nieco różniących się geometrii czasoprzestrzeni trwa do pojawienia się nagłej klasycznej redukcji kwantowej i jedno lub drugie zostaje wybrane. W ten sposób świadomość może wiązać się z samozakłóceniem geometrii czasoprzestrzeni.

Hameroff był jedną z osób, z którymi przeprowadzano wywiad do filmu dokumentalnego z 2004 roku „What the (Bleep) do We Know?" Film ten, wraz z kolejnym filmem z 2005 roku oraz nadal znajdującą się na listach bestsellerów książką The Secret, eksploatuje koncepcję, że według mechaniki kwantowej sami tworzymy własną rzeczywistość (patrz „Reality Check", wrzesień 2007).

W „Scientific American" ze stycznia 2005 roku Michael Shermer napisał zjadliwą recenzję z filmu "What the (Bleep)". Odnośnie modelu Penrose’a i Hameroffa Shermer odwołuje się do mojej książki z 1995 roku The Unconscious Quantum, w której omawiam tę tezę dość szczegółowo, jak również poruszam ogólną kwestię, czy mózg jest urządzeniem kwantowym. W szczególności Shermer wskazywał na kryteria, które zastosowałem do zdecydowania, czy system musi być opisany przez mechanikę kwantową. Jeśli produkt typowej masy (m) i prędkości (v) oraz odległości (d) dla cząsteczek tego systemu jest rzędu stałej Plancka (h) lub mniejszy, to nie można użyć mechaniki klasycznej, by go opisać, ale musi użyć się mechaniki kwantowej.

Stosując to kryterium do mózgu posłużyłem się typową masą cząsteczki neuroprzekaźnika, jego ruchem cieplnym opartym na prędkości i odległością przez synapsę i stwierdziłem, że mvd jest o około dwa rzędy wielkości zbyt duże, by efekty kwantowe musiały być obecne.

W liście odpowiadającym na artykuł Shermera Hameroff napisał:

"Aby obalić naszą teorię, Shermer cytuje twierdzenie z książki Victora Stengera, że produkt masy, prędkości i odległości w układzie kwantowym nie może przekraczać stałej Plancka. Nie widziałem tej propozycji w piśmie recenzowanym przez specjalistów, ani nie słyszałem nigdzie jako poważnej interpretacji mechaniki kwantowej. W każdym razie twierdzenie Stengera obalił Anton Zeilinger w eksperymencie pokazującym zachowanie fali kwantowej w fulerenach i biologicznych białkach porfiru. (Sceptycyzm, panie Shermer, działa na obie strony.) Niemniej zgadzam się ze Stengerem, że synaptyczna transmisja chemiczna między neuronami jest całkowicie klasyczna. Obliczenia kwantowe, które proponujemy, są izolowane w mikrotubulach wewnątrz neuronów. Klasyczna neurotransmisja dostarcza danych wejściowych i danych wyjściowych, mikrotubulowe obliczenia kwantowe przekazują świadomość w dendrytach neuronowych".

Przede wszystkim kryterium, które proponowałem, opiera się na podręczniku mechaniki kwantowej, pochodzącym od Nielsa Bohra z 1913 roku — nie wydaje się, by potrzebowało recenzji specjalistów. Po drugie, przedstawiam je jako kryterium koniecznego użycia mechaniki kwantowej w sytuacjach, w których nie można obejść się użyciem mechaniki klasycznej. Zauważam, że istnieją makroskopijne systemy kwantowe, takie jak lasery i nadprzewodniki. Polegają one na zjawisku koherencji kwantowej, która może działać na dużych odległościach.

W każdym razie Hameroff przyznaje, że zgadza się ze mną w kwestii wniosku, że „synaptyczna transmisja chemiczna między neuronami jest całkowicie klasyczna". Powiada on, że jego i Penrose’a zdaniem efekty kwantowe zachodzą w mikrotubulach wewnątrz neuronów. Mikrotubule to wydrążone, cylindryczne polimery, które są częścią struktury podporowej komórki. Ten model opisuję w mojej książce i głowię się nad tym, że zdarza się to tylko w komórkach mózgu, a nie na przykład komórkach dużego palca u nogi.

W artykule z 1999 roku fizyk Max Tegmark przyjrzał się problemowi koherencji kwantowej w mózgu i ustalił, że skale czasowe dekoherencji byłyby o dziesięć lub więcej rzędu wielkości krótsze niż skale czasowe zdarzeń w mózgu. Mózg jest po prostu zbyt duży i zbyt gorący, by być urządzeniem kwantowym, koherentnym czy niekoherentnym.

Można bezpiecznie powiedzieć, że model Penrose’a i Hameroffa nie został poparty dowodami wystarczającymi dla olbrzymiej większości neuronaukowców. Załóżmy jednak, że Penrose ma rację co do tego, że mózg nie jest zwykłym komputerem algorytmicznym. Istnieje prosty mechanizm, dobrze znany teoretykom złożoności, który potrafi umożliwić mózgowi czy obwodowi elektronicznemu na działanie w nie dający się obliczyć sposób.

Zewnętrzne źródła w środowisku, takie jak promieniowanie kosmiczne, czy wewnętrzne, takie jak radioaktywny potas (K40) we krwi, mogą spowodować fluktuacje w prądach w mózgu. Te procesy są pochodzenia kwantowego, co oznacza, że są losowe — przynajmniej w większości interpretacji mechaniki kwantowej. Podobnie jak fluktuacje, które umożliwiają mutacje w procesie ewolucyjnym, mogą one wyzwalać to, co teoretycy złożoności nazywają bifurkacją, kiedy system przechodzi z jednego quasi stabilnego stanu do drugiego.

Mózg mógłby działać w ten sposób, będąc zasadniczo klasyczny i deterministyczny, ale czasami wstrząsany losowym zdarzeniem kwantowym. Ciekawe jest to, czy decyzje podejmowane w ten sposób byłyby nie do odróżnienia od aktów twórczych lub wolnej woli. Czy to jest wszystko, o co tu chodzi?

http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,5821/q,Czy.mozg.jest.urzadzeniem.kwantowym
Ewolucyjna specjalizacja zwojów

Mózg jest powiększonym i wyspecjalizowanym zwojem w ośrodkowym układzie nerwowym, położonym najbliżej przedniego końca lub najwyżej. Kiedy zaczyna się posiadanie mózgu? Rośliny nie posiadają go wcale. Glista Ascaris pasożytująca w przewodzie pokarmowym ma dokładnie 162 komórki w swym mózgu, plus 92 komórki w obrębie ogona i układu trzewnego. Układ nerwowy pszczoły składa się z około 7 tys. neuronów. U Amphioxus,zwierzęcia niesłychanie prymitywnego, wzdłuż grzbietu tuż za struną grzbietową biegnie struna nerwowa z wyodrębnionym, podzielonym na trzy części mózgiem. Mózg gadów ulega dalszemu zróżnicowaniu, można wyodrębnić w nim rdzeń przedłużony, móżdżek, śródmózgowie i półkule mózgowe. Mózg ptasi góruje nad mózgiem gadzim, który góruje nad mózgiem płazów, a ten nad mózgiem ryb, ale wszystkie, w ich ewolucyjnym rozwoju, zbudowane są według tego samego wzorca typowego dla kręgowców. Ptaki są najwyżej stojącymi kręgowcami, które przeżywają usunięcie mózgu. Przez pewien czas mogą latać, biegać i zbierać pokarm, choć nie potrafią łączyć się w pary, budować gniazd ani opiekować się potomstwem.

Porównując mózgi ssaków z ptasimi, najmniejsze zmiany zauważymy w rdzeniu przedłużonym (zwanym też opuszką mózgu), który spełnia funkcję sterowania oddychaniem, krążeniem krwi i innymi podstawowymi procesami fizjologicznymi. Móżdżek ssaków jest znacznie większy i bardziej złożony, a traci na znaczeniu śródmózgowie, którego funkcje wzrokowe i słuchowe przejmują półkule mózgowe. I tu następuje największa zmiana. Półkule mózgowe ssaka dramatycznie powiększają się przejmując tak wiele funkcji, że reszta mózgu nie tylko w ich cieniu niknie optycznie, ale także traci się poczucie innych istotnych zmian, jakie dokonały się w całym mózgu. W półkulach wyodrębnia się konkretne obszary, zawiadujące zmysłami i mięśniami, oraz tak zwane obszary nieme. Płaty czołowe mózgu są w większości złożone z obszarów niemych, a procentowo są one największe u najwyższych gatunków ssaków.

W przyrodzie można dostrzec stopniowy i nieustanny rozwój od najbardziej prymitywnej sieci nerwowej jamochłonów, aż po najdoskonalsze narzędzie, jakim jest mózg człowieka. Żaden układ nerwowy nie ma takiej złożoności, sprawności i przemyślności. Jego rozwój jest zdumiewający, a nie mówimy tu o masie (mózg wieloryba jest sześciokrotnie większy, mózg słonia cztery razy cięższy od ludzkiego) tylko o organizacji. W nim mieści się wszystko, co stanowi o mądrości człowieka: myśl, wyobraźnia, wynalazczość, przezorność, wrażliwość, współczucie.
Człowiek przez swój mózg stał się zwieńczeniem zwierzęcego świata. Można dokonywać anatomicznych porównań zwierząt współczesnych lub zastanowić się nad rozwojem mózgowia naczelnych w ostatnich 500 tysiącach lat. W tym czasie rozwinęło się ono w masie od 500 cm3 (tyle np. posiada współczesny goryl) do 1400 cm3 (przeciętny mózg współczesnego człowieka).

Z trzech części wspólnych dla kręgowców najbardziej „starożytne" części to tyłomózgowie i śródmózgowie, które stanowią u ludzi około 15%. W ewolucyjnym rozwoju najbardziej rozwinęło się u nas przodomózgowie — dzielone jeszcze na międzymózgowie, kresomózgowie i węchomózgowie - zajmujące 5/6 pojemności czaszki. Kresomózgowie prawie w całości to kora mózgowa (nowa), choć mała część węchomózgowia wraz hipokampem odpowiedzialnym za tworzenie śladów pamięciowych, zaliczana jest do kory starej.
W wielkim uproszczeniu centralny układ nerwowy to: kora podzielona na dwie półkule po cztery półpłaty, plus układ limbiczny, plus pień mózgu, plus rdzeń kręgowy.
W mózgach mamy upakowane kilkadziesiąt (źródła podają od 15 do 150, ale za każdym razem jest bardzo dużo) miliardów neuronów. Oczywiście liczba połączeń między nimi idzie jeszcze parę rzędów wyżej. Aby to zobrazować, Susan Greenfield, autorka monograficznej pracy o mózgu, porównuje ten układ z liczbą drzew rosnących na 600 tysiącach hektarów dżungli amazońskiej. Gdyby każdemu drzewu odpowiadał jeden neuron, to połączeń (synaps) jest w przybliżeniu między nimi tyle, ile liści na owych drzewach. A jest to dopiero początkiem złożoności procesów, gdyż synapsy tworzą sieć wzajemnych połączeń na całe gamy sposobów i liczba możliwych połączeń jest właściwie nieskończona.

Mówiąc najprościej, mózg składa się z komórek nerwowych, które przewodzą i przekazują bodźce innym komórkom nerwowym. Każda z nich jest zdolna do przyjęcia i przewodzenia bodźca z jednego końca na drugi, gdzie uwalnia substancję chemiczną (neuroprzekaźnik) — stanowiącą bodziec dla drugiej komórki. A następnie ładuje się na nowo, przygotowując do przekazania następnego bodźca.
Wytworem materialnego mózgu jest niematerialny umysł wraz z najbardziej oczywistą i najbardziej tajemniczą jego cechą, jaką jest świadomość. Czyli samowiedza o naszym istnieniu oraz o tym, co aktualnie w naszym umyśle się dzieje.
Od początku dwudziestego wieku zaczęto stosować nieinwazyjne badania fal mózgowych. Rozpoczęły od zapisania przez Hansa Bergera fal mózgowych jego syna za pomocą elektroencefalografu (elektrycznego opisywacza głowy) nazwanego w skrócie EEG.
Świadomość w mózgu można śledzić nie tylko w przestrzeni, ale także w czasie. Neuronaukowcy od dawna wiedzieli, że świadomość zależy od pewnych częstotliwości oscylacji na encefalografie (EEG). Te fale mózgowe składają się z pętli aktywacji między korą (pomarszczoną powierzchnią mózgu) a wzgórzem (zestaw węzłów komunikacyjnych pośrodku, które służą jako stacje przekaźnikowe danych wejściowych i wyjściowych). Duże, powolne, regularne fale oznaczają śpiączkę, narkozę albo głęboki sen, kiedy nic się nie śni; mniejsze, szybsze, bardziej spiczaste fale odpowiadają stanowi obudzenia i czujności. Te fale nie są jak bezużyteczny szum z hałaśliwego urządzenia, ale pozwalają świadomości na wykonywanie swojej pracy w mózgu. Mogą wiązać aktywność daleko rozrzuconych obszarów (jednego dla koloru, drugiego dla kształtu, a trzeciego dla ruchu) w koherentne, świadome przeżycie, trochę tak jak nadajniki i odbiorniki radiowe nastawione na tę samą częstotliwość. I rzeczywiście, kiedy dwa wzory współzawodniczą o uwagę w obuocznej rywalizacji, neurony reprezentujące to oko, które „zwycięża" we współzawodnictwie, oscylują synchronicznie, podczas gdy te, które reprezentują stłumione oko, tracą synchronizację.


Dzisiejsza aparatura jest coraz bardziej precyzyjna, ale ciągle rezultaty jej stosowania przypominają poznawanie miasta z dużej wysokości po dochodzących do nas dźwiękach.
http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,4826
400  Nassim Haramein, 2012 i... zagadka "obcych" / Starożytne cywilizacje i zagadka "obcych" / Odp: Starożytne miasto pod piaskami Gizy : Styczeń 28, 2010, 22:23:29
Szyb Gantenbrinka, komnaty i tunele pod Sfinksem, Komnata zapisków, Atlantyda, osuszanie podziemnego jeziora, skrywana prawda , inne wielkie tajemnice i archeologia w pełni zakazana. Opis ten można ciągnąć dalej , bo kraj faraonów wciąż zdumiewa. Istnieje jednak silne przeświadczenie, że egiptologom nie wolno mówić o wszystkim, co odnajdują w państwie nad Nilem. Na czele tajemnicy stoi nieugięty żelazny dr Hawass, który całkiem niedawno poszczycił się pracami melioracyjnymi pod Sfinksem, które udowodniły, że nie ma pod nim ukrytych komnat. Co ciekawe, w 1996 roku twierdził on co innego. Czy w Egipcie toczy się tajemnicza archeologiczna gra? A może to tylko wiele Hawassu o nic?


____________________
Philip Coppens

Przed dekadą trzy książki pt. „Giza: The Truth" (Chrisa Ogilvie-Heralda i Iana Lawtona), „The Stargate Conspiracy" (Lynn Picknett i Clive'a Prince'a) oraz „Secret Chamber" (Roberta Bauvala) zaprezentowały przegląd kontrowersji wokół piramid i płaskowyżu w Gizie. Kluczowe pytanie dotyczyło tego, czy znajdują się tam do tej pory nieodnalezione przez ludzi czy też celowo ukrywane komnaty, które leżą albo pod piramidami albo też w okolicach Sfinksa.

Miniona dekada była także świadkiem odnowienia się zainteresowania kwestią Gizy, po części za pośrednictwem teorii Bauvala i Hancocka oraz wskutek pewnego odkrycia w Wielkiej Piramidzie, które stanowiło intrygującą zagadkę. Dokonał go 22 marca 1993 roku inżynier niemiecki Rudolf Gantenbrink w czasie instalacji systemu klimatyzacyjnego. Odkrycie to miało skutek w powstaniu kilku twierdzeń i przypuszczeń, które zaczęły jednak zanikać wraz z początkiem nowego tysiąclecia i brakiem nowych informacji.

Obecnie zainteresowanie tajemnicami starożytnego Egiptu wydaje się jednak powoli słabnąć, a kwestia kontrowersji stopniowo wygasa. Jednakże z rozmowach z ludźmi nadal zaangażowanymi na polu egiptologii wyłania się zupełnie inny obraz, w którym potępia się głównie Naczelną Radę ds. Starożytności pod przewodnictwem dr Zahiego Hawassa, który kieruje nią od roku 2002. Co ciekawe, wielu egipskich archeologów uważa, że jego dyktatorskie rządy to jedynie czubek „góry piaskowej" obok prób tuszowania faktów, rzucania oszczerstw, przywłaszczeń i innych niegodnych uczonego czynów. Przez kilka lat nikt nie pisał na ten temat jednakże sytuacja jest co najmniej tak zła jak pod koniec ubiegłego wieku.

Naczelna Rada Starożytności stanowi część Egipskiego Ministerstwa Kultury odpowiadając za konserwację, zabezpieczenie oraz regulacje prawne dotyczące starożytnych zabytków oraz wszelkich prac archeologicznych na terenie państwa. Przez ostatnią dekadę przeciętny widz telewizyjny mógł dojść do wniosku, że na świecie istnieje jeden egiptolog i jest nim właśnie stylizowany na poszukiwacza przygód pan Hawass. W rzeczywistości jest on jednak bardziej zarządcą aniżeli archeologiem. Można nawet spierać się, czy przy tak dużej ilości czasu spędzanej na wykopaliskach ma on jeszcze chwilę na zarządzanie, jednakże pierwsze z zajęć przyciąga znacznie więcej uwagi mediów, do których wiele osób (w tym jego) ciągnie jak ćmy do światła. Hawass pozostaje zatem postacią kontrowersyjną, która znalazła się w centrum uwagi Egiptu i świata w latach 90-tych ub. wieku.

Według biografa słynnego jasnowidza Edgara Cayce'go, A. Roberta Smitha, w latach 90-tych Hugh Lynn Cayce (syn Edgara) powiedział rzekomo: „Załatwiłem mu [tj. Hawassowi-przyp.autora] stypendium na Uniwersytecie Pensylwańskim, gdzie miał zdobyć doktorat. Stało się to dzięki osobie z ARE [Stowarzyszenia Badań i Oświecenia - organizacji założonej, aby promować dzieło „śpiącego proroka", E.Cayce'go-przyp.tłum.], która należała także do rady ds. stypendiów w Fundacji Fulbrighta" Hawass jednak wszystkiemu zaprzecza, choć faktem jest, że ukończył uczelnię, o której mówił Cayce i to dzięki stypendium fundacji.
Powróćmy jednak do Hawassa i Sfinksa. W kwietniu 2009 roku donosił on:

- Naczelna Rada ds. Starożytności pod moim kierownictwem prowadzi prace nad obniżeniem poziomu wód gruntowych wokół egipskich zabytków. Dzięki wykorzystaniu amerykańskich środków udało się osuszyć świątynie w Karnaku i Luksorze, a prace postępują również w innych miejscach. Jednym z naszych największych osiągnięć w ostatnim czacie było opracowanie systemu chroniącego przed podziemnymi wodami Sfinksa.

W swym raporcie pt. „Historia Sfinksa" zawarł on jednak intrygujące informacje: „Jednakże najbardziej ważnym rezultatem projektu osuszania było położenie kresu spekulacjom o tajemniczym systemie tuneli i sal wykutych przez przedstawicieli „starożytnej cywilizacji" pod Sfinksem. Przez lata prowadziłem dyskusję z osobami takimi jak John Anthony West, Robert Bauval czy Graham Hancock, którzy twierdzą, że przedstawiciele zaginionej cywilizacji przed 10.000 laty zakopali swe sekrety pod monumentem. Co więcej twierdzą oni też, że erozja Sfinksa spowodowana jest przez wodę, co wskazywać ma na fakt, że pochodzi on z okresu na długo przed Starym Państwem. Żadna z tych teorii nie ma jednak poparcia w faktach, jednakże ich zwolennicy naciskali na nas twierdząc, że powinniśmy wiercić dziury w poszukiwaniu ukrytych komnat. Odmawiałem zgody na przeprowadzenie podobnych badań w przeszłości, bowiem nie istnieją naukowe fakty mogące je wspierać. Ponieważ podobne odwierty stanowiły integralną część naszych prac konserwacyjnych nad Sfinksem postanowiliśmy ostatecznie wykonać je w pobliżu monumentu, jednak nie odnaleziono żadnych ukrytych korytarzy czy komnat."

Mimo rozgłosu, jaki towarzyszy przedsięwzięciom Hawassa, jego słowa nie są ani odpowiednim ani naukowym wyjaśnieniem. Istnieją bowiem wyniki badań, takich jak te z 1992 roku czy też badanie radarowe wykonane cztery lata później, które jasno wskazują na istnienie geologicznych anomalii (czyli pieczar), z których część ma najprawdopodobniej pochodzenie naturalne.

Niektórzy mogą, a niektórzy otwarcie twierdzą, że Hawass specjalnie szukał wód gruntowych w tych miejscach, w których wiedział, że nie natrafi się na puste przestrzenie oraz naturalne czy też wykonane ręką ludzką komnaty i korytarze. Przeprowadzone przez niego badania wobec zagrożenia wodą były sensowne, jednakże oświadczenie o „braku podziemnych przejść i komnat" nie może być uznane za wiarygodne i wiążące a to z racji ograniczonej skali przedsięwzięcia. Bez wątpienia pod Sfinksem coś się znajduje, a potwierdziły to nie słowa natchnionych jasnowidzów, a badania innych uczonych. Zatrzymajmy się jednak na chwilę w tym punkcie. Na konferencji w kwietniu 1996 roku sam Hawass ogłosił krajowym dziennikarzom, że pod Sfinksem i wokół piramid znajdują się tajemnicze tunele. Oświadczył wówczas, że wierzy w to, że istnienie tych korytarzy może „odsłonić wiele sekretów budowniczych piramid". Nie jest jednak niczym nowym, że poglądy często się zmieniają.
„Historia Sfinksa" zawiera także kilka perełek autorstwa Hawassa będących elementem jego długotrwałego show. Dodatkowe informacje wskazują nam, że każdej godziny na powierzchnię wypompowuje się 260 m. sześciennych wody, co dziennie daje nam 6240000 litrów. Basen olimpijski zawiera 2500000 l. wody. Mówiąc krótko, spod Sfinksa wydobywa się jej tyle, że można by zapełnić nią dziennie trzy takie baseny. Tak ogromna jej ilość wskazuje na istnienie pod monumentem podziemnego jeziora, zatem słowa relacji zdają się przeczyć twierdzeniom Hawassa.

Powstaje zatem kolejne pytanie - dlaczego osusza się podziemne jezioro? Czy chodzi tylko o stabilność, a może coś jeszcze? Uważa się że usunięcie wody może pozbawić Sfinksa stabilności, zaś obawy te są na tyle poważne, że rozpoczęto monitorowanie monumentu pod tym kątem. Mimo to długotrwałe badania wskazują, że opróżnianie podziemnych szczelin nie wpływa na bezpieczeństwo struktur naziemnych. Czemu jednak najpierw podjęto decyzję o osuszaniu? Niektóre ze źródeł twierdzą, że podziemny zbiornik wodny został odnaleziony przez Hawassa (i egiptologa Marka Lehnera) już przed kilkoma laty. Jezioro rozciąga się pod całym płaskowyżem - obszarem otoczonym betonową ścianą (której konstrukcja rozpoczęła się w 2002 roku). Dodaje się, że projekty te mają na celu przygotowanie się do eksploracji podziemnej części Gizy, o której mówił w 1996 roku sam Hawass.
W czasie transmisji z 2002 roku Hawass poczynił także kilka ciekawych uwag twierdząc m.in., że piramidy „nie zbudowali niewolnicy a wielcy Egipcjanie". Potem oświadczył jednak arabskiej gazecie Al-Dżomhoriya, że „wyniki prac robota położyły kres domniemaniom Żydów i niektórych zachodnich krajów, że to oni zbudowali piramidę". Oczywiście nie wiadomo, jak wpadł na ten pomysł, jednakże naukowym faux pas jest już samo to, że w zasadzie nikt nie wysuwał podobnych twierdzeń tym bardziej, że są historycznie nie do pogodzenia. Dziwne, że nie zauważa tego osoba, w której rękach spoczywa los egipskiego dziedzictwa narodowego. Stanowi to także doskonały przykład na to, w jaki sposób Hawass gra nacjonalistycznymi nastrojami rodaków. Inni upatrywali w tym dowodów jego antysemityzmu, jednakże jest to najprawdopodobniej dobra ilustracja występującego u niego słowotoku, który prowadził do wielu innych ciekawych „oświadczeń".
W roku 2008 roku prof. Barry Kemp donosił o swych odkryciach w Amarnie - mieście stworzonym przez faraona Echnatona, którego starano się wymazać z kart historii kraju. Donoszono, że w mieście Kemp natrafił na szczątki ludzi wskazujące na oznaki „wyczerpania, ekstremalnego wysiłku oraz największej śmiertelności widzianej kiedykolwiek w miejscach wykopalisk". Dowody wskazywały zatem na brutalny reżim Echnatona, jednakże dowodom tym od razu sprzeciwił się Hawass, który zwykł znieważać w krajowych serwisach informacyjnych wszystkich tych, którzy według niego „zniekształcają historię". Twierdził on, że odkrycia nie mają jakichkolwiek naukowych podstaw dodając, że „budowa miasta Echnatona była obsesją starożytnych Egipcjan, podobnie jak piramidy w Gizie i wielu robotników chciało brać udział w narodowym przedsięwzięciu, z czego byli dumni" (kolejny przykład łączenia współczesnego nacjonalizmu z dorobkiem starożytnych).

Odnosząc się do teorii geologa Roberta Schocha mówiącej, że Sfinks jest znacznie starszy aniżeli piramidy, Hawass stwierdził:

- Jeśli geolodzy udowodnią to, co mówi Schoch, moja opinia jako egiptologa i tak będzie taka jak była.

Mówiąc krótko, nie liczą się dowody, bowiem dla dr Zahiego jego dziedzina to nie nauka, ale religia, której on broni przed wywrotowcami.
Jak zauważył Bauval, kontrowersje wokół Hawassa i Gizy ciągną się od dziesięcioleci: „W międzyczasie stało się coś niezwykłego i to z udziałem Zahiego Hawassa. Z jakichś niejasnych powodów rozpoczął wykopaliska naprzeciw świątyni Sfinksa, najprawdopodobniej we współpracy z Ministerstwem Irygacji. Po 15 m. wiercenia w miejscu, gdzie naturalnie występuje wapień natrafiono na czerwony granit, a ten nie występuje naturalnie w Gizie. Jedynym jego źródłem był Asuan oddalony o setki mil na południe. Sama obecność czerwonego granitu odkrytego w 1980 roku w pobliżu Sfinksa udowadniała, że pod płaskowyżem w Gizie coś się znajduje. Jeśli Hawass mówi coś zupełnie innego, trzeba uznać go za człowieka, który za dużo protestuje."
cały text tutaj
http://www.newworldorder.com.pl/artykul.php?id=1834&tytul=Sfinks%2C+Hawass+i+spisek+
Strony: « 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 »
Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap
BlueSkies design by Bloc | XHTML | CSS

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

swiatludzkichemocji coffee presta smallskill world-anime