Nassim Haramein, 2012 i... zagadka "obcych" => Nassim Haramein - Przekroczyć Horyzont Zdarzeń => Wątek zaczęty przez: Xellos Listopad 09, 2009, 20:26:35



Tytuł: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Xellos Listopad 09, 2009, 20:26:35
Dla mnie każde bicie kasy na 2012 jest podejrzane. Dlatego nie przepadam za tymi "wybrańcami" co widzą jaszczury i doznają przekazów od Enki etc...etc...

Nie mieszał bym tego w żadnym stopniu z postacią Nassim Haramein, przede wszystkim jego słucham za darmo...włączając youtube. Cała reszta przekazów od ufo, jakiś tam tuneli, medytacji, channelingów i wizji to bicie kasy.

Także nie mam nic przeciwko, z czegoś trzeba żyć :) Natomiast przeciwstawiam się wrzucania wszystkich do jednego wora "znawców tematu". Bo później to jest główny argument dla sceptyków, praktycznie niepodważalny, że ktoś kręci lody by zarobić. I ciężko z tym polemizować. Co innego jak ktoś mówi o czymś ciekawym za darmo, wtedy sceptyk przynajmniej skupi się na merytorycznym przesłaniu.

Zostawmy przekaz Nassima taki jaki jest...bez dodawania wymiarów, innych światów i channelingów...jeśli mocno w to wierzysz to spoko, ale pisanie o tym pod wykładem gdzie są konkrety a nie fantazje to osłabianie świętej geometrii w oczach ludzi.


Tytuł: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Kapłan 718 Listopad 09, 2009, 22:07:22
właśnie piszę o tym pod Nassimem bo jego mam na myśli, otwieranie oczu a nie jak David Icke straszenie tym, że nie wolno się bać...

nie chodzi o bicie kasy, mi bynajmniej, ale o to CO się będzie dziać po 2012 - już za 2 lata zobaczymy, a za 3 całkiem

718'


Tytuł: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: konserwa Listopad 09, 2009, 23:16:45
właśnie piszę o tym pod Nassimem bo jego mam na myśli, otwieranie oczu a nie jak David Icke straszenie tym, że nie wolno się bać...

nie chodzi o bicie kasy, mi bynajmniej, ale o to CO się będzie dziać po 2012 - już za 2 lata zobaczymy, a za 3 całkiem

718'

wiesz, myślę że Icke nie zasługuje na takie podsumowanie...
jego droga była bardzo długa, a przede wszystkim pionierska bo to jedyny znany mi przedstawiciel szeroko rozumianego establishmentu, który odważył się na PRAWDZIWĄ szczerość i zapłacił za to dość wysoką cenę; teraz zbiera owoce w postaci przede wszystkim innych ludzi, którzy poszli za jego przykładem (mając łatwiejsze zadanie) i szukają SWOJEJ drogi; także jego poglądy na przestrzeni ostatnich kilku lat znacznie ewoluowały nie tracą przy tym swojej aktualności; sprzeczność? nie, raczej dobieranie do tej budowli kolejnych  pasujących (fraktalność?)"klocków"


Tytuł: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Kapłan 718 Listopad 09, 2009, 23:28:48
rozumiem, ale mi chodzi o jego specyficzne mówienie o tym, żeby się nie bać bo to pożywka dla gadów - a z drugiej straszy w ten sposób...

a do Icke nic nie mam w sumie, obejrzałem WSZYSTKIE wykłady i widzę WIELKĄ ZMIANĘ tego co było a co jest...



Tytuł: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Xellos Listopad 10, 2009, 20:03:54
Odstawiając wątek kasy na bok, chodziło mi o coś jeszcze innego. O fakty kontra mity. W wykładzie Nassima nie ma jaszczurów i innych cudów. O to też mi chodzi.

Ja rozróżniam co jest stroną naukową a co jest stroną fantasy/wiarą. Jak napisałeś o jakiś szeroko rozumianych praktykach duchowych, innych światach i wymiarach to sorry...robisz to o czym właśnie piszę dlatego zareagowałem. Bo dla mnie jest różnica między geometrią, bryłami i próbą udowodnienia tego w sposób naukowy - jako nowe spojrzenie na fizykę, a jaszczurami, wymiarami, channelingami i inną fantastyką na którą nie ma dowodów.

Trzymajmy się nauki tłumacząc innym a nikt się nie wystraszy a może nawet i zrozumie. Natomiast jak ktoś zacznie nawijać o jakiś cudach nie widach to się nie dziwię, że później każdy ucieka i nazywa to bredniami.


Tytuł: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Jerzy Karma Listopad 11, 2009, 01:05:35
No nie każdy ucieka, bo wielu właśnie z tego powodu się tym zainteresuje.
Jedni odniosą pożytek intelektualny - jak Ty.
Ci "inni" odniosą pożytek duchowy.

Wg tych "intelektualnych" nie ma duchowych pożytków.
Ale wg tych duchowych, sam pożytek intelektualny jest jak pożytek dla robota.


Tytuł: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: konserwa Listopad 11, 2009, 01:29:35
Jak dla mnie, niech każdy trzyma się tego co uzna dla siebie za najlepsze;
jedynym obiektywnym i nie podważalnym  dowodem jest istnienie nas jako istot świadomych; cała reszta, to iluzja;

każdy z nas jest niepowtarzalny, zatem nasze ścieżki też mogą być bardzo różne...chyba nie ma co wartościować? bo jak wartościować to w odniesieniu do czego/kogo?

przy okazji, Nassim jak opowiada swoją metodologię pierwszego wielkiego odkrycia dokonanego w autobusie (podróż poza ciałem od kosmosu do wnętrza dłoni) też chyba nie jest zbytnio naukowy ;)


Tytuł: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Jerzy Karma Listopad 11, 2009, 01:48:41
Tam, gdzie są odniesienia - tak są wartościowania.
Jak sam to ująłeś.
Np. jak ktoś odnosi do własnej postawy, wg której nie ma tego, czego nie widział.
Inny zaś nie odrzuca, lecz poznaje.

I to jest jakaś różność.
Jak różna jest mądrość od głupoty.
Co juz samo wskazuje, że nie każda różność jest dobra.
I nie każda wymaga wartościowania.
Bywają także różne wartościowania: szkodliwe i nieszkodliwe.

Najgorszym wartościowaniem jest ta niewiara, która z góry coś odrzuca, albo nie poznawszy występuje przeciw.



Tytuł: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Xellos Listopad 11, 2009, 11:22:55
@Jerzy Karma

Zaprawdę zbyt to uprościłeś :) To, że nie wierzę w wymiary, channelingi, jaszczury i inne cuda niewidy nie oznacza, że jestem intelektualistą z brakiem duchowości.

Podam Ci przykład jak to zrozumieć. Jakiś czas temu zapisałem się na zaitgeistmovement bo spodobał mi się ich Venus Project. Chciałem się temu bliżej przyjrzeć. Idee fajne, hasła i pomysły. Niby wszystko ok. Jednak po wymianie postów na tamtejszym polskim forum doszedłem do wniosku, że ci ludzie negują kompletnie jakikolwiek aspekt duchowy. Jest tylko nauka i nic więcej. Zero wiary, zero duszy, nie ma nic.

Próbowałem im zaproponować koncepcję, nauka jako podstawa a niech każdy wierzy w co chce. Ale spotkało się to z negacją, gdyż tam wiara nie ma prawa istnieć...

Ja swojego poglądu będę się trzymać, nauka jako podstawa, coś co da się udowodnić, coś co każdy z nas musi uznać. A dalej niech każdy sobie wierzy w co chce. Natomiast to co robią pewne osoby pod przykrywką świętej geometrii to jest przegięcie w drugą stronę w kontekście Venus Project. Otóż mieszają naukę i ich wiarę w jedność i pod szyldem naukowych dowodów przemycają wątpliwe teorie z dziedziny paranormalne. Jeszcze gorzej jak biją na tym kasę...

Tak robić nie wolno, samo zagadnienie świętej geometrii doskonale trzyma się kupy bez jaszczurów i innego ufo itp. Gdyż nawet jakby oni istnieli to też by jej podlegali. Święta geometria to przecież coś ponad wszystko, reszta jest jej wytworem. Opiera się o nią. Skupmy się na tym co tworzy fantazję a nie na fantazji stworzonej w czyjejś głowie. Przynajmniej w tym temacie, który jest pod wykładem merytorycznym a nie fantastycznym.


Tytuł: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: east Listopad 12, 2009, 00:48:43
Witaj Xellos
Sęk w tym, że święta geometria , którą omawia w Nassim dotyka budowli starożytnego Egiptu, ale także kręgów w zbożu i UFO.
Lecz u Nassima UFO, Egipt, czy równania Einsteina są tylko EFEKTAMI tej podstawowej fraktalnej świętej geometrii. Podejrzewam że dla Nassima nawet wizerunek Boga-Ojca jest efektem geometrycznej doskonałości, a nie praprzyczyną. Święta geometria jest bardzo pojemna. Tak pojemna, że w niej zawiera się wszystko to, czego doświadczamy, a nawet to, o czym jeszcze nic nie wiemy.
Horyzont Zdarzeń, którym jesteśmy to punkt przez który re-organizuje się wszystko , co nas otacza i to zachodzi bo istniejemy.
To tylko jedno "niewinne" zdanie, ale tak na prawdę to jest definicja ludzkiej boskości. The Secret.
Możemy przeobrażać i organizować, zagnieżdżać fale tak, jak jesteśmy je w stanie zrozumieć w ramach dostępnych nam narzędzi,  palców, dłoni, rąk ( jak wiemy opisanych św geometrią 1,618 ), zmysłów, umysłów.
W całym tym glimatiasie o jaszczurach itp  moim zdaniem powinno się szukać harmonii i ładu. Jeśli się ją znajdzie to czy da się ją harmonicznie wkomponować w większą całość ? Jeśli ten klocek pasuje, to znaczy, że jest ważną częścią całości. Jeśli nie to jest dysonansem psującym harmonie i nie warto go zasilać.  I tak dalej.


Tytuł: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Jerzy Karma Listopad 12, 2009, 02:36:21
Witaj Xellos.
Bardzo dziękuję CI za odpowiedź, gdyż była bardzo potrzebna.
I nie postrzegaj mojej w kategoriach uproszczenia. Była odpowiednia do treści Twojej.
Nie była to odpowiedź do Ciebie, lecz do treści.
Np. jedna myśl w Twojej głowie wyzwala następną – tworzą związek i wspólny zbiór.
Dlaczego myśli dwóch ludzi miałyby nie tworzyć wspólnego zbioru, zamiast tworzyć podziały…
Wszyscy ludzie powinni wreszcie zacząć postrzegać rozmowy jako przebiegi myśli we wspólnym ludzkim dokonaniu.
Czas zrozumieć, że „moja” myśl nie jest wyłącznie moją.

Co do Venus Projekt. Jakiś czas temu zapoznałem się z pomysłami jakie reprezentują.
Ale tu nie miejsce na ten temat. Napiszę tylko tyle, że my Polacy komunizm i socjalizm już przerobiliśmy.

To, że jacyś ludzie odrzucają wiarę... Należy starać się zrozumieć, co uważają za wiarę.
Dla nich pewnie wiara jest przyjęciem jako pewnik czegoś nie udowodnionego.
Z określonej perspektywy mają swoiste podstawy, by odrzucać tak pojmowaną wiarę.
Tymczasem sami wierzą, że mają rację ;-)
Zatem bez wiary i oni obejść się nie mogą.
Śmieszne jest to, ze odrzucają i stosują.

Ty np. przyjąłeś tez coś, wierząc że masz rację. Np. że nauka to podstawa.
Tymczasem z powodu nauki ludzki świat szybciej może przestać istnieć istnieć, niż istniał bez nauki.
Oto Twoja nauka...  Twoja podstawa.

Ktoś zarabia pieniądze? Bo ludźmi kierują pragnienia /nie nauka!/.
Goniący za pieniędzmi szukają narzędzi do zarobienia ich. Wykorzystają co się da. Także religie i chleb.
Jednak z tego powodu chleb nie jest zły.

UFO? Jaszczury? Węże Edenu?
Żadna informacja dla naukowca nie powinna być złem.
Niech je bada.
Nawet jeśli Jaszczury są tylko w czyichś umysłach. Jednak tam są.

Skupmy się na tym co tworzy fantazję a nie na fantazji stworzonej w czyjejś głowie. Przynajmniej w tym temacie, który jest pod wykładem merytorycznym a nie fantastycznym.

Oczywiście.
Tylko akurat temat w którym piszemy brzmi:
Wszystko Jest Czarną "Całością"
:-)

Polecam ciekawostkę
http://www.youtube.com/watch?v=_om4LEe_vsQ&NR=1
Wystarczy zacząc od 8 minuty
Jest tam mowa o sile świadomości. Jest o tym na samym początku tutaj:
http://www.youtube.com/watch?v=iBBYW2hkiUg&NR=1

Nikt w to nie musi wierzyć. Warto jednak zrobić refleksje nad tym, czym jest świadomość.
_____________________________

Do East
Mam nadzieję, że dobrze odebrałem przekaz Twojej wypowiedzi.
Również uważam, że owe stałe prawa geometryczne są czymś w rodzaju pierwotnej materii.
Same w sobie są bez wartości.
Dopiero nabierają wartości wówczas, gdy KTOŚ je powoła do wyrażenia się.
______________________________

Wszystkich wielkich myślicieli serdecznie pozdrawiam



Tytuł: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: konserwa Listopad 12, 2009, 10:59:59

Tak robić nie wolno, samo zagadnienie świętej geometrii doskonale trzyma się kupy bez jaszczurów i innego ufo itp. Gdyż nawet jakby oni istnieli to też by jej podlegali. Święta geometria to przecież coś ponad wszystko, reszta jest jej wytworem. Opiera się o nią. Skupmy się na tym co tworzy fantazję a nie na fantazji stworzonej w czyjejś głowie. Przynajmniej w tym temacie, który jest pod wykładem merytorycznym a nie fantastycznym.

@Jerzy Karma, po mojemu, dobrze wskazał na istotę polemiki, a więc @Xellos nie traktuj nieco innych pomysłów jako jakąkolwiek formę presji czy agresji na Ciebie; wszyscy mamy rację....bo ta "racja" to bardzo wielowymiarowe pojęcie;

ale wracając do cytatu, to trafiłeś w sedno problematyki reptiliańskiej! właśnie cały majstersztyk stworzenia naszego matrixa polegał na wiedzy programisty, która niestety została nam "odinstalowana" - względnie umieszczona w zasobach podświadomości i nieświadomości zbiorowej; dzisiaj nabieram przekonania, że ta wiedza przez duże "W" zawiera się właśnie w świętej geometrii; Dan Winter wyjaśnia w jaki sposób wątek reptiliański łączy się ze świętą geometrią poprzez "rozprojektowanie" DNA;
zgadzam się w 100% z oceną wykładu Nassima i dobrze że jego wykład unika złożonych (drobne są...) antropologiczno-ezoterycznych odniesień;
jednakże ta Wiedza, aby w końcu stała się dla nas w pełni użytecznym softwarem, wymaga dokonania konfiguracji naszej lewej półkuli z prawą, świadomości z podświadomością, a tego z nieświadomością zbiorową; mam głębokie przekonanie, że ten proces konfiguracji jest już mocno zaawansowany, z tym że w wymiarze indywidualnym przebiega on inaczej bo każdy z nas ma swoją niepowtarzalną ścieżkę życia;
ale niestety w każdym z nas upakowana jest ta ciemna strona, którą według wielu indiańskich kultur rządzą smokowaci/wężowaci; zbieżność doświadczeń szamańskich opisanych przez Castanedę i Harnera z zapisami biblijnymi, oraz dorobek Ickea są (przynajmniej) godne rzetelnej analizy; ta ciemna strona każdego z nas jest zaporą, z którą musimy się uporać, a wtedy software świętej geometrii stanie się dla nas w pełni użyteczną zabawką;
zatem moja propozycja jest taka : nie odrzucajmy poprzez lewopółkulową zaporę "fantastyki" bo ona czerpie garściami z zasobów ludzkiej podświadomości i nieświadomości zbiorowej, gdzie ukryta jest brakująca część prawdy o nas samych, której tak wytrwale od tysięcy lat poszukujemy;
ta "część prawdy" to niestety nie jest fraktal to frakcja (dlatego i my jesteśmy "zfrakcjonawani" zamiast być fraktalni) i, stąd tak głęboko doskwierające ludzkości uczucie  dysharmonii - tak ciężko tą "część" odtworzyć (bez fraktalu nie ma wzorca)


Tytuł: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Xellos Listopad 12, 2009, 12:40:36
Witajcie :)

Od czego tu mogę zacząć...może od setna sprawy. Są rzeczy, które każdy z nas może wykonać i sprawdzić i sam się przekonać...i są rzeczy, które tylko ktoś opowiada. Te opowieści dla drugiego człowieka są tylko opowieściami. I nikt ich nie zweryfikuje i pozostaje tylko uwierzyć bądź nie.

Czyli jeżeli Nassim wspomina o kręgach w zbożu czy Egipcie, opiera się na tym co każdy może sam zobaczyć i sprawdzić. On tych piramid nie stworzył, ani kręgów, one tam są, on je bada i stara się rozszyfrować. To jest dla mnie spora różnica między próbą rozwikłania zagadki czegoś co istnieje...a tworzenie opowieści, które owszem istnieją ale tylko w naszej głowie i nikt tego nie zweryfikuje...

Czyli teraz tak, z jednej strony rozumiem jeśli dla kogoś ma sens jakaś opowieść to jest ok, dla niego się to komponuje i on czuje się z tym świetnie. Nie mam nic przeciwko. Natomiast ideą powinno być nauczanie tego co ma sens dla każdego. Sens dla każdego może mieć podstawa czyli święta geometria.

Teraz tak, z tego co rozumiem Jerzy Karma to trochę opisujesz chyba chaos. Twierdzisz, że ja przyjmuje naukę jako podstawę. Tymczasem odrzuć ją więc i spróbuj żyć...nie da się. Nauka opisuje całe procesy naszego życia. Bez tego nie umiał byś się porozumieć w sklepie by kupić żywność. Bez tego byś nie miał dachu nad głową, ubrania, niczego. To są te podstawy, o których na co dzień zapominamy.

Sam fakt, że się tu porozumiewamy na forum, za pomocą komputera, internetu...wszystko jest nauka. I tu upatruje sens świętej geometrii jako kolejnej podstawy, której znajomość może ulepszyć nasze życie. Natomiast czyjeś opowieści mogą ulepszyć życie nielicznych, a pewne podstawy życie wszystkich na ziemi.

Jeszcze inaczej na to patrząc, każdy z nas używa jakiegoś języka do komunikacji. Nawet głusi mają swój migowy a ślepi alfabet Braille. Można więc to uznać za coś co używa każdy na ziemi. Natomiast z wiarą...każdy wierzy w co innego, jest ich wiele odmian i każda z odmian służy tylko danej grupie ludzi. Przekładając to na tematykę tego forum, wiedza o geometrii, o fraktalności etc.., o tym co nam sprzyja a co niszczy, użyteczna może być dla każdego. A wiara w jaszczury tylko dla nielicznych.

Teraz tak, jeśli każdy z nas stworzy swoją wiarę i na sztywno połączy ją ze świętą geometrią to popadniemy w rozdrobnienie. Bo zamiast się skupić na podstawie, która tworzy wszystko, to skupimy się na tym co stworzone. Zauważcie, że ja też mam swoją wiarę tylko np. o niej nie piszę tutaj. Gdyż zdaję sobie sprawę, że to rozmywa główne zagadnienie. Co więcej mam więcej niż jedną koncepcję ;) Nic mnie jednak nie ciągnie do tego by robić sensację i zarabiać na tym. Jak widać da się obejść bez robienia sztucznej sławy i zbijania wiernych...

Ja jak najbardziej dostrzegam świat jako całość. Dlatego staram się nie działać swoją ciemną stroną, o której pisze konserwa. Ja ciemną stronę postrzegam jako działanie fałszywego ego. Tego co właśnie pchnęło by mnie do stworzenia jakiś własnych historii w celu otumanienia większości.

Przecież od lat to robią główne religie, trzymając ludzi z historyjkami zapisanymi choćby w Biblii. Po co wymyślać nowe historyjki ? Niech fantastyka nie przysłoni tego co ważne. A tym grozi właśnie mieszanie świętej geometrii z fantastyką i zapisywanie w jednej książce. Gdyż tylko intencje autora decydują jak tą wiedzę przekaże. Równie dobrze, może on tam zapisać, że by zrozumieć świętą geometrię co dzień stańcie na głowie i powtarzajcie "abra kadabra bęc". Zrozumcie, że to grozi kolejnym otumanieniem ludzi, przez innych ludzi, czyli znów zła strona zwycięży.


Tytuł: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: konserwa Listopad 12, 2009, 13:07:09
Xellos!
o ile dobrze Cię zrozumiałem, to nie chcesz sprzedawać swoich koncepcji i robić na tym kasy...

druga część zdania - OK., i myślę że Dan i Leszek to żywe przykłady dzielenia się Wiedzą zamiast jest sprzedawania, zatem jesteś we właściwym towarzystwie;

ale na litość B.... właśnie pisz o swoich koncepcjach związanych choć trochę ze św. geometrią, bardzo Cię o to proszę;

jeśli są "głupie" i ja się na nie złapie to oznacza tylko tyle, że "taki mój los-taka karma" i jeśli z góry chcesz mnie ochronić to daremny trud bo na pewno coś kupię od "innego głupka" ;D także tym się nie przejmuj....

taki widzę sens tego naszego forumowania, bo wymiana między nami naszych myśli to baaaardzo ważny proces i nie mam wątpliwości że skuteczny; jak w peletonie kolarskim musimy się nawzajem ciągnąć - to jest niestety nasza lewopółkulowa implikacja;

nie mam na to dowodów, uwierz mi.... :)


Tytuł: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Jerzy Karma Listopad 12, 2009, 14:24:18
@Konserwa.

Jest to odpowiedź na Twoją poprzednią wypowiedź.
Wniosłeś świetny wkład do tematu.
Czytałem dzisiaj przekazy Saint Germaina i trafiłem na nauki, które doskonale korespondują z moimi wewnętrznymi obserwacjami. W takich chwilach następuje specyficzne doświadczenie czegoś, co powoduje nieprzepartą chęć rozwinięcia tego i przekazania komuś.
Jednak stwierdziłem, że nie mam komu. I mimo nieprzepartej chęci dokonania kompilacji moich doświadczeń i słów Saint Germaina, zrezygnowałem.
Wtedy, po jakimś czasie, trafiłem na Twój powyższy tekst. Zaznaczam jeszcze raz, że bardzo cenny.
Padają bowiem w nim akcenty na to, co obecnie jest najważniejsze dla ludzkości, a co ma związek z nowym rodzajem komunikacji międzyludzkiej. I nie chodzi tu o środek komunikacji, lecz o to, jak ludzie mają odbierać „innych”.

Podstawowym problemem w komunikacji jest postrzeganie odrębności, mającej związek z ego, oraz z aktualną percepcją zmysłową.
Już wszyscy wiecie, a wręcz staje się to banałem, że należy pozbyć się swojego ego. W określonym sensie, polegającym na postrzeganiu własnej izolacji od reszty. Nawet pomimo nieustannego współistnienia z ową resztą i byciem skazanym na nią :-)
Czym bylibyśmy bez innych?
Bo w rzeczywistości i w określonych sensach, jesteśmy też wszystkimi innymi.
Skoro przynależymy np. do jednego rodzaju ludzkiego. Tak w największym uproszczeniu.

Np. co wynika z naszego ego oraz postrzegania własnej odrębności?
Jeśli bliźni zrobi błąd „y”, to większość ludzi potraktuje to bardziej krytycznie, niż by zrobiła to sama.
Wskazywał na tę skłonność już Jezus w przypowieści o belce w oku swoim, której nie widzimy, a źdźble trawy widzianym u bliźniego.
Czy jest w kimś jakaś niechęć do kogoś drugiego?
A czy ma on też niechęć do siebie?

Jeśli nie masz niechęci do siebie, to nie powinieneś mieć jej do nikogo.
To jest bardzo ważne. Wskazuje na to Saint Germain i wskazywał jego mistrz Jezus.
Jezus argumentował to tym, że jesteśmy właśnie jednym ciałem. Ciałem Chrystusowym. I tylko takie ciało może zbawić ludzi. To ciało jedności. Tu jest całe zbawienie. Oczywiście ma ono silny związek z miłością itp.

Koncentracja na własnym ego przekraczająca koncentrację na innych, stwarza w świecie negatywno – karmiczne konsekwencje. Taki ośrodek /np. człowiek/ zapada się w zupełnie inne rejony egzystencji. Sam je stwarzając swoimi choćby zachowaniami.
Dlatego od tysięcy lat kładziono taki akcent na służbę dla innych. Była ona bowiem doskonałą przeciwwagą wobec zapadającego się w sobie ego. Służył Jezus i służyli wszyscy bodhisattvowie.
Saint Germain podaje, że u tego, kto chce dokonać własnej przemiany w nowego człowieka nie może pojawić się element nienawiści, ani nawet nieco niechęci odnośnie kogokolwiek!
Zaś każda inna postawa wynika albo z ignorancji, albo z chęci krzywdzenia innych – a w rzeczywistości jest krzywdzeniem siebie.
Saint Germain stwierdza: „… którzy żywią uczucia krytycyzmu, zazdrości i irytacji odnośnie czynów i osiągnięć swojego przyjaciela albo wroga, w ten sposób wyrządzają często tyle krzywdy co ci, u których podstawą złośliwości działania jest zła wola.” /str.120: „O alchemii”/ Jako jedno z takich negatywnych działań wymienia on plotkowanie, a zatem krytyczne wyrażanie się o innych.
Błędy wskazujmy, gdy to niesie pożytek, lecz osoby nie tykajmy.
Niestety mamy nawyki tykania innych, takie wzorce przyjęte od poprzednich pokoleń.
Nawet na forach Internetu łatwo to zjawisko spotkać. Nawet szczególnie tu, gdzie natura ego nie musi tak bardzo udawać.
Saint Germain zwraca uwagę jak istotne jest utrzymywanie „nieskalanie czystej świadomości, przepełnionej miłością, świadomej nieskończonego potencjału kosmicznego umysłu Boga, i całkowicie utożsamionej z wszelką konstruktywną działalnością.”
Ten stan jest receptą na pozbycie się wad płynących z ego.
On zapewnia koncentrację na tym, co właściwe, czyli na wielkim planie Boga.
Wówczas z łatwością można zrealizować kolejne zalecenie Saint Germaina: „Nikt nie powinien potępiać tych, których pojęcia są ciasne i ograniczone, lecz jedynie naśladować tych, którzy posiedli wyższe i szersze zrozumienie.”

Dlaczego niektórzy ludzie gościli aniołów i nie wiedzieli o tym?
Dlatego, iż aniołowie nie narzucali swojej wiedzy nie wiedzącym. Szanowali ich osobowości, oraz byli względem nich delikatni.
Żaden człowiek nie może nagle przyjąć zbyt wiele. Mówił o tym także Jezus.
__________

Twoje stwierdzenie @Konserwa o „wiedzy programisty, która niestety została nam "odinstalowana" - względnie umieszczona w zasobach podświadomości i nieświadomości zbiorowej” - zmotywowało mnie do napisania tego, co wyżej napisałem.
Zbyt to łatwe i proste byłoby, gdyby słusznym okazało się Twoje przekonanie, iż: „ta wiedza przez duże "W" zawiera się właśnie w świętej geometrii”
Bo jak sugerowałem post wcześniej, owa geometria jest tylko swoistą prima-materią. I choć będąc geometrycznym pięknem i harmonią staje się doskonałą wiedzą sama w sobie, a nie o sobie, to jednak nie jest wszystkim.

Dlaczego zaś jest doskonała dla nas?
Bo z niej jesteśmy, a ona jest w nas.
Postrzegając ją widzimy siebie.
Mimo tego jesteśmy czymś więcej.

Póki trwamy w izolacji od innych, jakże możemy mieć doskonałą łączność z tym, co zbiorowe?
Wiedza, aby w końcu stała się dla nas w pełni użytecznym softwarem, wymaga dokonania konfiguracji naszej lewej półkuli z prawą, świadomości z podświadomością, a tego z nieświadomością zbiorową;

Podstawą jest jak tego dokonać. Człowiek nie jest teorią. Jesteśmy działającym systemem.
Zmiany muszą dokonać się poprzez praktyczne działanie. Teoretyczna wiedza może jedynie zmobilizować do właściwych praktycznych działań.
To, co nazwałeś ciemną stroną w nas, to rodzaj nawyku. Gdy chory zdejmie gips, to nawet ze zdrową nogą jeszcze kuleje. Tymczasem są właściciele złamanych nóg, którzy boją się gipsu. Nawet twierdzą, że ich zniewoli.

ta ciemna strona każdego z nas jest zaporą, z którą musimy się uporać, a wtedy software świętej geometrii stanie się dla nas w pełni użyteczną zabawką;

Tylko ta strona wg Ciebie?
Póki człowiek jest przywiązany do siebie i pragnie zabawek – nadal będzie skazany na ciemne strony.

Twoje myśli wnoszą wiele do całości @Konserwa.
Szczególnie w temacie jaki wykluł się i który powiązałeś z działaniem półkul mózgu.
Każdy ma je obie. I każdy korzysta z tej, którą bardziej lubi.
Sam zamykając się przed używaniem tej drugiej staje się niepełny w swoim poznawaniu.

Serdecznie pozdrawiam poszukiwaczy i  myślicieli
Poszukiwanie nie wypływa z myśli

_____________________________________
Alchemicy Ducha jednoczmy się w jednym ciele. W ciele tym jest jak w jednym człowieku. Jak w jednym umyśle. Myśli wiele, lecz nie ma sporów. Trwa zaś proces poznawania.



Tytuł: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: east Listopad 12, 2009, 14:34:54
Xellos napisal
Cytuj
Teraz tak, jeśli każdy z nas stworzy swoją wiarę i na sztywno połączy ją ze świętą geometrią to popadniemy w rozdrobnienie. Bo zamiast się skupić na podstawie, która tworzy wszystko, to skupimy się na tym co stworzone. Zauważcie, że ja też mam swoją wiarę tylko np. o niej nie piszę tutaj.


W tym punkcie poprę raczej punkt widzenia konserwy. I Twój poniekąd też  :)

Święta geometria jako podstawa - bez dwóch zdań.

Bo była tu zawsze na długo przed ludźmi, a nawet zanim powstała Ziemia. Jest w każdym człowieku bez względu na to jakie wartości wyznaje i w przyrodzie, która nie ma przecież żadnego światopoglądu .
Ale my mamy JAKIŚ światopogląd zawsze. Moim zdaniem nie ma się tego co wypierać, czy przed nim wzbraniać.
Natomiast w kwestii  przyłączania tego światopoglądu  ( wiary - w Twoim rozumieniu ) do świętej geometrii. Jeśli to rezonuje, i pasuje i ulega wzmocnieniu poprzez oddziaływanie fraktalne to nie ma obawy, że coś jest nie tak.

Przykładowo, aby to zobrazować : przypomina mi się wykład o obecności matematyki (bądź co bądź ) fraktalnej w  afrykańskich motywach zdobniczych. Kiedy naukowiec pytał się artystów afrykańskich jaka jest zasada takiego , a nie innego konstruowania  wyrobów , jaką matematyką się kierują jej twórcy, Ci popatrzyli się na niego dziwnie mówiąc  "robimy tak , bo to jest po prostu ładne ... głupcze".   ;)
Dwie różne kultury, kompletnie różne podejścia, ten sam efekt.

W kontekście tego , co napisałem powyżej odniosę się jeszcze do Twojej wypowiedzi @Jerzy Karma.
Oczywiście ego stawia różne przeszkody , ale tylko początkowo. Ego jest częścią nas samych, a więc jest ważne. Nie można go ot tak sobie do kosza wyrzucić. Nasz wewnętrzny Obserwator, nasza Świadomość , jakkolwiek jest elementem większej całości to moim zdaniem ma prawo przekształcić ego do nowego poziomu pojmowania wszechświata WSPÓŁPRACUJĄC Z NIM.  Czeka nas zadanie PRZEPRORGRAMOWANIA EGO, a nie zamiatania go pod dywan, Piszę o tym dlatego, żeby zwrócić Wam uwagę na to, iż poczucie bycia jednością czasem niebezpiecznie dryfuje w kierunku totalnej unifikacji. Tymczasem święta geometria nie jest wzorcem unifikacji. Jest raczej spoiwem różnorodności. Kiedy to piszę mam przed oczyma fraktal Mendelbrota. Medytujący człowiek jest kompletny sam w sobie jest częścią większej całości też na takiej samej zasadzie, jak w nim samym zawierają się wysoce wyspecjalizowane komórki ciała , 50 trylionów indywidualnych , samodzielnych komórek, które wykształciły wysoce indywidualne cechy celem pełnej współpracy w ramach konkretnej, choć równie indywidualnej całości. Komórki te, choć wyspecjalizowane SĄ jednocześnie fraktalnie wspólne z całym człowiekiem. Komponują się w większym fraktalu. W komórkach zaś cząsteczki, w nich atomy itd. I w drugą stronę - cały człowiek wkomponowany jest w organizm społeczny, a ten w ekosystem Ziemi , a ta w Układ Słoneczny , galaktykę itd
Na każdym etapie możemy zauważyć inną fizykę, ale co do zasady tę samą geometrię, która to wszystko spaja.


Tytuł: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Jerzy Karma Listopad 12, 2009, 15:17:51
Drogi Xellosie.

Rozumiem, że Twoja wypowiedź wynika z Twoich doświadczeń. Co jest zresztą naturalne.
Dlatego też jest poprawna w określony sposób.
Moje doświadczenia jednak nauczyły mnie, że są rzeczy, które nie każdy z nas może wykonać i sprawdzić i sam się przekonać...
Np. ktoś widział ducha i opowie to. Duch jest kapryśny i zjawił się na krótko i jedynie raz. Jak to sprawdzisz? Było i minęło.
Jedni przez całe życie nie zobaczą ducha. Inni wiele razy.
Hehehe… znałem takich, co nie wierzyli…aż sami zobaczyli, ale – mogli całe życie nie zobaczyć. Mieli zatem w końcu ten fart :-)
Znam nawet przypadek zagorzałego komunisty  i ateisty, który po wojnie usuwał krzyże z miejsc publicznych. Zagorzały i postawiony aparatczyk.
Gdy spotkała go bardzo przykra przygoda z duchem… co niedzielę biegał pierwszy do kościoła :-)

Oczywiście możesz myśleć, że zmyślam :-)
Jednak wg naukowych zasad powinieneś założyć tez taką ewentualność, że napisałem może prawdę.
Ja wiem jak jest. Ty musisz jedynie założyć i zbierać kolejne przesłanki.
Zapewniam Cię jednak, że nie znajdziesz żadnej podważającej to, że duchy są.
Nie widzenie czegoś, nie jest żadnym dowodem, że tego nigdzie nie ma i nie było.

Ja osobiście przez swoje życie zgromadziłem wiele przesłanek, które tworzą wypadkową tego, co wiem o istnieniu duchów.
Czy ktoś to zweryfikuje?
Z pewnością przy mnogości ludzi na ziemi nie ja jeden doświadczyłem tych określonych przesłanek, czy wydarzeń.
Co łatwo sprawdzić.
Ale ktoś uparty i zaślepiony oczywiście może stwierdzić, że wszyscy oszukujemy albo jesteśmy wariatami.
I zamiast być naukowcem obraża innych.

Jeśli zaś ta grupa ludzi poznała coś, czego inni jeszcze nie poznali, to chcesz im odebrać prawo do uczenia o tym innych?

__________________

Nie opisuję chaosu. W rzeczy samej chaos nie istnieje.
Zresztą zależy, co przez chaos rozumiesz.
Dlatego nie rozwinę tu tematu chaosu.

Podobnie odwołujesz się do nauki nie podając, co przez naukę pojmujesz.
Na ogół, gdy mówimy o nauce, mamy na myśli tzw. naukę nowożytną – naukę naukowców.
Nie każdy jest naukowcem.
Ty zaś, jako naukowca przedstawiasz każdego, kto ma dach nad głową.
Tak pisząc bardzo łatwo o wzajemne niezrozumienie, a wręcz pojawi się bezsensowna dyskusja, której końcowym efektem jest zawsze kłótnia albo ucięcie rozmowy.

Zanim powstało pojęcie nauki ludzie także mieli dachy nad głową.

Domyślam się zatem, że tutaj poszerzasz pojęcie nauki jako gromadzenie doświadczeń i wyciąganie z nich pożytków, oraz przekształcanie tych doświadczeń, by tworzyć nowe.
W tym ujęciu łupanie kamienia też jest nauką. Jak i spotkanie z duchem.
Zatem cokolwiek by ktoś nie robił jest naukowcem w sensie kontaktu z nauką, czyli z świadomym doświadczaniem czegoś.
Ba! Nawet nieświadomym. Nauka sztuki walki jest bardziej skuteczna jako nauka odruchów, nie zaś analizy intelektualnej.
Zanim pomyślisz, co zrobić, możesz już nie mieć zębów.

_____________________

O wierze piszesz mając na myśli religię, że każdy wierzy w co innego.
Nieprawda.
W każdej religii ludzie wierzą w Boga lub w bogów, albo w Coś Istotnego.
Inność polega jedynie na tym, jak sobie wyobrażają NAJWYŻSZOŚĆ.
I to jest piękne.
Spory wynikają jedynie z poczucia własnej wyższości i niezrozumienia bogactwa rzeczywistości.
Osobiście rozumiem wszystkie religie, a mimo to są one we mnie w harmonii.
Zatem można i tak.
Zresztą i sam napisałeś jak niżej:
Ja jak najbardziej dostrzegam świat jako całość.


______________________________

ciemną stronę postrzegam jako działanie fałszywego ego. Tego co właśnie pchnęło by mnie do stworzenia jakiś własnych historii w celu otumanienia większości


Napisałeś samo sedno. Zauważ jednak, że "odkupienie" zaczyna się także w ego. Nauka zaś jest jednym z narzędzi ego. Może służyć do zapadania się w ego, jak i wyjściu z niego. Tak samo religie i wiara /niewiara jest też wiarą w sensie siły, tylko inaczej skierowaną/.

Apropo „historyjek” z Biblii. Czy nie wydaje Ci się, że równie dobrze Twój pogląd na ich temat można potraktować jako Twoją historyjkę?

Jeśli lubisz marzyć o czymś, masz historyjki które Cię uszczęśliwiają, czynią lepszym, co komu do Twojego życia wewnętrznego?
Ważne jakim to Cię czyni człowiekiem.

Serdecznie pozdrawiam ceniąc co napisałeś



Tytuł: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Leszek Listopad 12, 2009, 15:50:43
Xellos, rozumiem twoje intencje. Mamy podobne. Po Nassimie pogadamy. Zacząłeś od tego jak ma się Nassim do Dana. Jak chcesz to załóż tu oddzielny wątek np. Geometria N. H. i geometria D. W. i postaw kilka konkretnych kwestii.
Pozdrawiam



Tytuł: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Jerzy Karma Listopad 12, 2009, 15:57:16
@ east,

To co napisałeś o ego nie jest niczym nowym. Takie próby zachowania go już były.
Twoje prawo. I wskazuje to na przebiegłość ludzką  ;D
Myślę, że rozumienie tej kwestii pozostaje siłą rzeczy z rozumieniem ega.
Tymczasem ja, jak i wszyscy moi poprzednicy /piszę o owym ego jakie przejawia się u człowieka - jest to przejaw niewłaściwy/ mówimy o pozbyciu się ega.
Nic – co jest niewłaściwe – nie wejdzie do Królestwa Niebios.
Nie wierzysz mi – poczytaj nauki starych znanych dobrych nauczycieli.
Oni wiedzieli co mówią.

Chcesz przeprogramować ego.
Czyń wg woli.

Tymczasem tu trzeba stworzyć zupełnie coś nowego.
Stare musi być odrzucone precz.

Żadne ego nie może wejść do Ciała Chrystusowego.

Twój umysł postrzega jedność jako totalną unifikację.
A co z Twoim ciałem?
Ręka z nogą przynależą do jedności. Czy są totalnie zunifikowane?
Różnorodność Twojego ciała przekracza ludzkie wyobrażenia!
A jest jednością.

Pięknie opisałeś fraktalne poziomy.
A co z komórkami nowotworowymi?
To właśnie ego.

P.s.
Przeprogramowanie mozna różnie rozumieć. Jeśli przeprogramowanie komórek nowotworowych w zdrowe dokona się, to nie ma już nowotworu - nie ma ego. Ego zostało zniszczone. Nie ma czegos takiego jak zmiana jednego nowotworu w inny.
Komórki obce nie przynależą do ciała.
Bardzo lubię rozważania jakich dokonałeś.
Serdecznie pozdrawiam


Tytuł: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Leszek Listopad 12, 2009, 16:00:21
Mam prośbę, aby nie pisać o wszystkim w jednym miejscu... Robi się po prostu bałagan... Jak kogoś interesuje chaos, to niech założy wątek o chaosie, jak religia, to niech założy wątek o religii, jak ego, nauka, UFO itd to niech zakłada oddzielne wątki, etc

Jerzy Karma
Mam prośbę o trzymanie się tematu. Jeśli ktoś chce dyskutować o Saint Germainach, Bogach i filozofiach życiowych, medytacjach, mądrościach życiowych różnych tradycji duchowych i tym, że doświadczenia wewnętrznego nie da się "tak naprawdę" wyrazić słowami etc. to niech po prostu założy oddzielny temat. Ja niedługo zacznę po prostu przerzucać zbiorczo wpisy nie na temat w inne miejsce na forum i dam im zbiorczy tytuł w rodzaju: "Co mi w duszy gra"
Tam będzie wszystko pasować...




Tytuł: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: konserwa Listopad 12, 2009, 16:33:41
Biedny Leszek....
porządkowanie tych wątków/tematów, to beznadziejne zadanie, powodzenia ;D

Biedny Xellos...
mam nadzieję, że doceni jak wiele wniosły jego wątpliwości w nasz rozwój ;)

Bracie Jerzy,
zabawa! tak święta geometria tak jak nasze życie służy zabawie!!!
ale cóż to znaczy? słowa - uboga formuła wyrażania myśli, stąd jest ich tak wiele...
zabawa: po to się rodzimy, spójrz na dzieci!
zabawa, ale nigdy cudzym kosztem,
jasność, ciemność , dobro , zło....
niestety od tego nie uciekniemy  w 3Dlife i zawsze będzie zagrożenie, że ktoś wykorzysta tą Wiedzę przeciwko komuś; są szamani służący, są i szkodzący :(
pamiętajmy jednak, że ciemność nie ma szans ze Światłem - wystarczy je zapalić

a ego, cóż to tylko czasowo ograniczona forma funkcjonowania w 3Dlife i za bardzo nie wiem jak to odinstalować bez wywrócenia całego systemu pn. umysł, zatem próbuję go konfigurować z resztą aparatury umysłowej (prawa półkula jak sądzę?) w celu użytkowania jej dla potrzeb Świadomości jaką jestem - czyli doświadczania rzeczywistości trójwymiarowej; a jej prawdziwe doświadczanie to w moim przekonaniu korzystanie z dobrodziejstw oprogramowania świętej geometrii, tworzenie swoich rzeczywistości itp. fantastyka
w tym sensie każdy może nazwać mnie fantastą i wariatem ...

Leszku,
mam nadzieję że nie odbiegłem od tematu....





Tytuł: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Leszek Listopad 12, 2009, 16:37:28
Zakładam wątek "Co mi w duszy gra". To nie jest złośliwość. Albo sami wymyślcie nazwę dla takiej ekspresji osobowości. To jest fajne i ciekawe, ale nie w każdym miejscu!   ::)


Tytuł: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: east Listopad 12, 2009, 16:42:46
@Jerzy Karma  no właśnie o tym pisałem , że "ręka i noga"  diametralnie się różnią, a jednak są jednością. Nie napisałem, że jestem za czymś  takim  jak totalna unifikacja , bo takowej nie ma. Jeszcze raz powtórzę : "Na każdym etapie (fraktala Mendelbrota ) możemy zauważyć inną fizykę, ale co do zasady tę samą geometrię, która to wszystko spaja."
Zapytałeś : a co z komórkami nowotworowymi ?  to także ego.
Owszem, ale zanim stały się rakowymi to nimi nie były. Były integralną częscią jednego organizmu w ramach swojej specjalizacji. Pytanie o komórki rakowe brzmi : co powoduje , że stają się rakowe, że ulegają transformacji ? Niektórzy naukowcy twierdzą, ze jakakolwiek choroba w organizmie  wynika z niedoborów. Tak organizm sygnalizuje co należy poprawić. Na przykład rak to skutek niedoboru witaminy B17  w organizmie. Szkorbut to brak witaminy C. Rozbuchane ego, to niedobór świętej geometrii w społeczeństwie. I rozczaruję Cię nieco może, ale widzę to tak, że skoro coś stanowczo twierdzisz i się przy tym upierasz, to jest także robota ego, mimo iż deklarujesz chęć wyrzucenia go za burtę. Człowiek nie rodzi się tabula rasa, jakby chcieli niektórzy. Od oseska przejawia swoje egotyczne zachcianki. A to łatwo się rozdrażnia, często płacze, albo znowu w skupieniu chłonie otoczenie. Mówimy potocznie - to dziecko jest nadpobudliwe, albo - nad wyraz spokojne. Bliźniaki wychowywane w tych samych warunkach nie są identyczne. Przejawiają osobowość już w łonie matki. Rodzimy się KOMPLETNI we wszystko, tylko czasami pewne aspekty naszej osobowości przejmują dowodzenie nad innymi, lub też są celowo trenowane do przejęcia dowództwa ( wychowanie, społeczne wzorce, archetypy )
Nieco off-topowo się zrobiło fakt, lecz może to i dobrze, gdyż dzięki temu kontrastowi widać iż jednak Wszystko Jest Całością. Czy czarną to już kwestia tego jaki kolorek kto preferuje ;)
Bo o czym mamy pisać jeśli nie o tym, jak funkcjonujemy ? Święta geometria nie jest jakimś zewnętrznym egregorem, jest we mnie i w Tobie i organizuje , a raczej harmonizuje wszystkie aspekty naszych osobowości. Moim zdaniem aby harmonia zadziałała  wystarczy zaaplikować sobie świadomy stan zrozumienia, poczucia świętej geometrii. W tym stanie jest miejsce i dla komórek, dla różnych ego i zróżnicowanych umysłów. Dyskusyjny może być sposób zorganizowania lub zharmonizowania tych wewnętrznych aspektów i o tym piszemy.
Bez Twojego postu Jerzy nie byłoby mojej wypowiedzi. Treść by się nie wypełniła, fraktal by się nie rozwijał.

pozdrawiam
East



Tytuł: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Jerzy Karma Listopad 12, 2009, 19:04:57
Leszek,
Zrobiłeś tu czarna dziurę /nazwa tematu/, a teraz sie dziwisz, że tak tu wiele wpada.
:-)
Ale skoro zamykasz, to na tym kończę. Wg Twojej woli i przepraszam, ale jak sam pewnie widziałeś, każda odpowiedź wszystkich uczestników wynikała z poprzedniej.

Założyłeś wątek: Co mi w duszy gra?
Leszku, gdybyśmy sie zajmowali tym, co nam gra. To poszlibyśmy na piwo ;-)

P.s.
Do @Easta bardzo skrótowo.
Nic nie twierdzę stanowczo.
Dlatego choćby, że wszystko ma wiele brzmień - nawet przeciwstawnych.
Które z nich odczyta czytelnik?
Rzeczywistość polega na umiejętności widzenia wszystkiego.


Tytuł: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Leszek Listopad 12, 2009, 21:57:48
Jerzy
Oczywiście, że możemy pójść na żywioł, ale proponowałbym prosty zabieg. Jeśli czyjaś myśl nasuwa nowe zagadnienia, to może po prostu zakładać nowy temat i tam przenosić dyskusje na temat zagadnienia, które się pojawia?

Nie chcę blokować dyskusji, jeśli ludzi coś tam kręci. Chodzi tylko o to, aby to jakoś poukładać, bo lepiej 3 sprawy zgłebić niz przelecieć się po kilkunastu "po łebkach"....
Jeśli jednak tylko mi przeszkadza ta wielowątkowość, to nie przeszkadzajcie sobie.

 Jak ze swojej strony chciałbym pójść w kierunku połączenia niektórych wątków Nassima i Dana, ale to dopiero po skończeniu Nassima.

Więc róbcie jak chcecie. Tylko co z tego Nassima tu zostanie?
Może faktycznie zrobić nowy wątek o tym "co komu w duszy gra względem tego, co i owszem".

P.S
Nie pijam piwa (może jedno na rok?) Kumpel przyniósł jedno w lutym i dalej stoi. Nie mówiąc już o wódce, która stoi od.... 2002 roku...  ;)


Tytuł: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Jerzy Karma Listopad 12, 2009, 22:47:32
Zanim napisałeś to wiedziałem, że masz rację.
Temat tak szybko leciał, że nie pomyślałem, by założyć nowy.
Faktycznie wiele postów nadaje się do przeniesienia.
Wg mojego zdania już od 3-ciego postu strony 5.
Ponadto rozmowa nadaje się na kilka tematów.
W lażdym razie przepraszam za spontaniczność.

P.s.
Leszku, nie proponowałem Ci piwa. Zatem nie ma problemu.
No chyba, że ten raz w roku gdy ja piję zbiegnie się z Twoim razem ;-)
Miałem na myśli, że dyskutanci by poszli.
I nie chodziło o dosłowne piwo. Ono było tylko symbolem potrzeb, tego co ludziom gra ;-)
Gdybym miał mozliwość, to przez 1 dzień bym poprzenosił te posty na nowe tematy.
Przynajmniej tyle mogę zaproponować jako zadośćuczynienie.



Tytuł: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Leszek Listopad 12, 2009, 23:35:17
Jeśli chcesz się to zrobić, to możemy pogadać na PW, bo jak wrzucimy w sobotę 4.0 Nassima, to już będzie kompletna masakra, bo sam Nassim już leci w pewnej części wg biblijnych cytatów...
Nie przepraszaj za spontaniczność. Przecież o to chodzi.
Ja się nie nadaję na porządkowanie, bo mam duszę raczej artystyczną....


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Xellos Listopad 13, 2009, 01:26:51
Wygląda na to, że jestem sprawcą małego zamieszania  ;D

Czytając po kolei nowe posty, zastanawiałem się co w ogóle mam odpisać - za dużo tego ;p Aż dojechałem do postu Leszka i mnie oświeciło :) Napisał on dokładnie o to o co mi chodzi od samego początku !!! Czyli "co mi w duszy gra".

O tym piszę od samego początku, że pisząc książkę o świętej geometrii autor chce tam nawrzucać "co mi w duszy gra".

To, że święta geometria zawiera w sobie wszystko, nie oznacza by pisać o wszystkim ! Po to jest podział by był zrozumiały dla odbiorcy. I o to mi chodzi od samego początku, że mieszanie wszystkiego w kotle robi czytelnikowi wodę z mózgu i w ten niezrozumiały sposób można mu wcisnąć każdą bzdurę nawet nie zgodną z żadnymi faktami ani dowodami. A do tego można na tym zarobić ;) Krótko mówiąc to tak jakby wszystkie przedmioty ze szkoły/studiów nazwać jednym, i zawrzeć w jednej książce, i pisać w niej na przemian raz, jeden wzór z matematyki, jeden wiersz z polskiego, nagle wkakuje fauna flora z amazonii a za chwile 2 wojna światowa...chyba przekaz by był nieczytelny ?

@Jerzy Karma to, że temat jest "Wszystko Jest Czarną "Całością". To tylko tytuł filmu. A dyskusja powinna się toczyć o tym co jest w filmie. I o tym piszę, mając na myśli konkrety, nauka czy co tam. W 4 części rozumiem jest mniej nauki, to powinny być też tam bardziej fantastyczne posty.

Teraz tak, wracając w tył hm

@konserwa z moich nowych dziwnych przemyśleń, zastanawiałem się nad znakiem atlantów. Noszę taki od kilku lat. Ma chronić od złych mocy :) Wcześniej myślałem nad jakimiś mocami z Atlantydy z za grobu ;p Ostatnio jednak zastanawiam się czy te wzory może mają jakieś znaczenie w kontekście geometrii i dlatego jakoś to działa ;p Dwa trójkąty a w środku prostokąciki hmm Osobiście wierze, że to działa. Czuje się lepiej z tym na szyi :) Jak zdejmuje jest jakoś dziwnie. A kiedyś bardzo złą energie bez tego miałem, po to mi to mama kupiła. I jak kiedyś zapomniałem to byłem niemiły dla otoczenia i różne inne historie z tym związane hehe Myślę, że to może mieć coś ze świętą geometrią i te wzory są korzystne dla człowieka.

Widzisz to jest często tak, że jak człowiek w jednym poście nie napiszę co mu w duszy gra to od razu jest szufladkowany. A z moich doświadczeń wynika, że tematy trzeba segregować by był sens przekazu informacji. Przykładowo nie do końca podoba mi się styl przekazu Dana Wintera. Odbieram jego styl przekazu jako coś takiego co pokażę jako małą parodię, nie chodzi o ujmowaniu mu czegoś ale dla mnie nikt nie jest idealny, i choćby Dan miał zawsze 100% racji w tym co chce przekazać robi to według mnie mało profesjonalnie. Każdy kto studiował pewnie nie raz natrafiał na takich wykładowców co chętnie się słucha i od razu łapie i na takich co nie wiadomo o co chodzi. Mimo, że i jedni i drudzy mają dobrą wiedzę na dany temat. Ja odbieram Dana mniej więcej tak:

Dzień Dobry nazywam się Dan Winter dzisiaj wam pokaże na czym polega twierdzenie Pitagorasa.
a[2]+b[2]=c[2]
Tak więc mamy trójkąt, który tak przy okazji w wersji 3D jeśli zbudujemy z niego bryłę jest też podstawą do skontrowania większej bryły, które tworzą fraktal. A skoro już o fraktalach, to świetnym przykładem fraktalności jest nasze serce, kiedy jest w miłości. Mówimy wtedy o złotej proporcji. A skoro mówimy o złotej proporcji to warto zauważyć, że rośliny też jej używają. I występuje też w egipcie przy piramidach gdzie są dziwne posągi przedstawiające inną cywilizację. A tak w ogóle to w książce "rozmowy z obcymi", Pan Iksiński rozmawiał w channelingu z Enkim, i twierdzi że jaszczury są wśród nas...
I dlatego a[2]+b[2]=c[2]

@Jerzy Karma

Piszesz ciekawie, filozoficznie. Tylko trochę za dużo na raz wątków. Postaram się więc wrzucić mały kamyczek do ogródka by wywołać ciekawy temat :) Bo z tym mózgiem, nie wiem czy wiesz ale istnieją przypadki ludzi co im ten mózg tam zgnił czy po wypadku nie mają całego i żyją dalej. To w mojej opinii dyskredytuje pogląd na lewą czy prawą półkule. Sprawa jest chyba bardziej złożona i niezbadana.

Jeśli chodzi o mnie, trochę mnie zmartwił wywód o duchach :) Bo przyjąłeś postawę człowieka z innego tematu, który mi sugerował niewiedzę o czymś - nie znając rozmówcy. Jest taki gość w temacie, w dziale o PRAKTYCE. Musiałbym Cię tu ostrzec przed ego, o którym tyle piszesz, a chyba trochę tu zadziałało :)

Teraz tak, generalnie by było jasne, ja niczego nie neguje. To mnie często wyróżnia od innych osób. Jednak brak negacji nie oznacza zgody, oznacza akceptację. To jest dla mnie życie w miłości, ja się nie zgadzam z różnymi fantastykami ale ok niech są. Ale po co je wrzucać do jednego wora pod tytułem "co mi w duszy gra".

Pisałem już wcześniej, nauka jako podstawa, a wierzyć niech każdy wierzy w co chce. Pisałeś co rozumiem pod nauka. Chyba to definiowałem dość zrozumiale. Rozumiem to jako coś co się przyda każdemu na tej planecie. I teraz tak. Jeżeli mówimy np. o wykorzystaniu świętej geometrii w budownictwie w celu poprawienia naszego samopoczucia...to mówimy o konkretnych korzyściach dla każdego niezależnie od wiary/rasy/poglądów.
Jeżeli mówimy natomiast o świętej geometrii w kontekście bo kiedyś niby były tu jaszczury/albo są nadal. To mówimy o korzyściach dla nielicznych, którzy z tą wiedzą czują się lepiej. I o to mi chodzi z historyjkami religijnymi, że są pożytkiem dla nielicznych. Odpisałeś, że mój wywód też jest historyjką i masz rację ! Dlatego ja nie uważam swojej wypowiedzi za istotną dla każdego na ziemi. To są historyjki. Dla każdego na ziemi, będzie wykorzystaniem świętej geometrii w celu ulepszenia codziennych czynności, które każdy z nas wykonuje. I od nich Ty też nie uciekniesz. Dlatego mówiłem o budownictwie bo gdzieś mieszkać musisz. Tak samo jak jedzenie, coś jeść musisz ! To są podstawy, i ciekawe jakie zastosowanie może mieć święta geometria w podstawach funkcjonowania każdego człowieka na planecie. A wierzyć możesz w co chcesz...ja naprawdę toleruję wszystko :) I może Cię tu zaskoczę, ja nie wierzę w najwyższość ani własną ani obcą. Nie potrzebne mi to do życia. Wyzbyłem się tego dawno temu podczas odrzucenia katolicyzmu. I zapewniam Cię, moje podstawy by to zrobić nie były ani trochę naukowe, ani 1%, nie było wtedy żadnych filmików, for, w sumie chyba nie było internetu w Polsce albo raczkował. Były to moje własne duchowe przemyślenia po licznych medytacjach i rozmyślaniach godzinami w samotności wśród drzew w lesie :)

Teraz odnośnie tego co pisałeś o Saint Germain. Mam tu pytanie, jak widzisz zastosowanie tego w takim świecie jaki jest ? Moje zdanie jest takie, że by zastosować się do takich przemyśleń to trzeba być mnichem i sobie medytować w samotności. Jak to ma wyglądać bowiem w przykładzie statystycznego Kowalskiego i jego wykonywanego zawodu ? W większości zawodów trzeba być twardym i potocznie mówiąc kawał ch...by przetrwać i nie wylecieć. Oczywiście ktoś powie, taką mam pracę co ja na to poradzę ? Ale czy w kontekście jednostki możemy mówić o rozdzieleniu osobowości ? Czy to, że w wykonywanym zawodzie nie da się żyć miłością czymś nas usprawiedliwia ? Czy mamy porzucić pracę i żebrać na ulicy ? Znowu wracamy trochę do tego co pisałem wcześniej. Czyli co dane rzeczy oznaczają dla każdego z nas na tej planecie. Takie pięknie filozofię są bowiem znowu użytkiem tylko dla nielicznych...

@East

Cytuj
Bo była tu zawsze na długo przed ludźmi, a nawet zanim powstała Ziemia. Jest w każdym człowieku bez względu na to jakie wartości wyznaje i w przyrodzie, która nie ma przecież żadnego światopoglądu .
Ale my mamy JAKIŚ światopogląd zawsze. Moim zdaniem nie ma się tego co wypierać, czy przed nim wzbraniać.
Natomiast w kwestii  przyłączania tego światopoglądu  ( wiary - w Twoim rozumieniu ) do świętej geometrii. Jeśli to rezonuje, i pasuje i ulega wzmocnieniu poprzez oddziaływanie fraktalne to nie ma obawy, że coś jest nie tak.

I tak to właśnie widzę. Zgoda. Z tym, że widzisz to czy rezonuje i pasuje zależy od tego dla jak wielu ludzi na tej planecie to czyni coś dobrego o czym pisałem powyżej. I tu właśnie moja uwaga, by pod czystym pojęciem świętej geometrii używać dóbr dla każdego bez wrzucania "co mi w duszy gra". Jeżeli ktoś chce pisać o wymiarach i jaszczurach czemu nie nazwać książki "wymiary i jaszczury" ? Z tych nauk, które są przekazywane przez Dana Wintera np. wynika, że pewne materiały mają taką a nie inną fraktalność. Czyli są to rzeczy uniwersalne. Jeżyli złoto dobrze reaguje a aluminium źle. To ponieważ każdy z nas jest zbudowany tak samo, jest to wiedza uniwersalna, działająca na każdego tak samo. Bez miejsca na osobliwy światopogląd. Jeżeli jakiś kształt ma dobrze na nas oddziaływać bo wysyła takie a nie inne pole magnetyczne to znowu mamy uniwersalność a nie wiarę.

@Leszek

Odnośnie tematu "Nassim do Dana". Uznaję Cię za eksperta w tej dziedzinie. Dlatego ja tu tylko pytam :) Jestem pewien, że skoro ja jako laik dostrzegłem coś co spowodowało zadanie pytania, to Ty takie rzeczy widzisz z zamkniętymi oczami. Dlatego nie widzę powodów bym ja się męczył i szukał więcej różnic. Jeżeli w danej dziedzinie jest ktoś lepszy to wolę przyjąć pozycję studenta i się uczyć. Tym bardziej, że Ty tłumaczysz filmy Nassima i Dana to nie ma innej osoby tutaj, która by od deski do deski znała ich zdania i dostrzegła różnicę o ile takie są, od tak po prostu.

Co do nazwy tematu mi się bardziej podoba "Co mi w duszy gra". Serio :)


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Jerzy Karma Listopad 13, 2009, 02:03:25
 ;D ;D
Xellos, nie Ty odbiegłeś od głównego wątku.
Jednak Twój post wybrałem jako pierwszy do przeniesienia, bo ze wzgledu na swoją wartość najlepiej pasował jako pierwszy na ten nowo załozony /z przeniesienia/ temat.

Wybacz, ale dziś nie odpowiem na Twoje pewnie wspaniałe myśli, bo już padam i nawet ich nie miałem siły przeczytać.

W każdym razie z góry serdecznie dziekuję za napewno ciekawą lekture na jutro  :o

Pozdrawiam serdecznie

P.s.
Zostały tam watki bardziej odbiegające od tematu - ale nas one nie dotyczyły  ;D
I one jeszcze się wtedy mieściły w granicach cierpliwości Leszka.



Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Leszek Listopad 13, 2009, 03:11:37
@Leszek
Odnośnie tematu "Nassim do Dana". Uznaję Cię za eksperta w tej dziedzinie. Dlatego ja tu tylko pytam :) Jestem pewien, że skoro ja jako laik dostrzegłem coś co spowodowało zadanie pytania, to Ty takie rzeczy widzisz z zamkniętymi oczami. Dlatego nie widzę powodów bym ja się męczył i szukał więcej różnic. Jeżeli w danej dziedzinie jest ktoś lepszy to wolę przyjąć pozycję studenta i się uczyć. Tym bardziej, że Ty tłumaczysz filmy Nassima i Dana to nie ma innej osoby tutaj, która by od deski do deski znała ich zdania i dostrzegła różnicę o ile takie są, od tak po prostu.
Nie przesadzaj z tym ekspertem. Po prostu może trochę więcej przeczytałem/obejrzałem w tym temacie. Ty pewnie więcej przeczytałeś/obejrzałeś w innym. Ludzie czytają i oglądają różne rzeczy... :) Różniąc się możemy się fajnie uzupełniać.

Tak więc zerknij sobie na budowę "Gwiezdnej Matki" Wintera i zobacz jak wygląda Danowski "jedyny możliwy trójwymiarowy fraktal"... Jest nieco inny niż Nassimowy "jedyny możliwy trójwymiarowy fraktal"... Obaj posługują się do opisu swoich fraktali frazą
"jedyny możliwy trójwymiarowy fraktal" - to może być temat nowego wątku ;)

Gwiezdna Matka Dana jest tutaj:
http://www.swietageometria.darmowefora.pl/index.php?topic=15.msg107#msg107

P.S
Przychylam się do nazwy "Co mi w duszy gra..."
Temat "Ludzkie prawdy" na forum, na którym wspomina się o innych cywilizacjach brzmi nieco podejrzanie.  ;) Zmieniłem więc nazwę wątku.
Jak ktoś tylko chce, to może zmienić nazwę tematu w edycji posta


Tytuł: Nieoświecone refleksje
Wiadomość wysłana przez: Jerzy Karma