Kluczem do zrozumienia jest wiedza => Metafizyka => Wątek zaczęty przez: Michał-Anioł Grudzień 04, 2009, 19:13:04



Tytuł: Drzewo Życia i Drzewo Poznania. Mistyka i gnoza — odrębności i podobieństwa
Wiadomość wysłana przez: Michał-Anioł Grudzień 04, 2009, 19:13:04
Jerzy Prokopiuk (Szacun. dla niego)


Drzewo Życia i Drzewo Poznania.
Mistyka i gnoza — odrębności i podobieństwa

 W mitycznym Raju ludzkości — jeśli wierzyć tradycji judeochrześcijańskiej — rosły dwa Drzewa: Drzewo Życia i Drzewo Poznania (dobra i zła). Biblia nie mówi nic o tym, czy rosły blisko, czy w oddaleniu od siebie. Ale w nadziejach wyznawców trzech wielkich „religii Księgi” (judaizmu, chrześcijaństwa, islamu) — przede wszystkim w ich nurtach ezoterycznych (w gnozie, mistyce i magii) — Drzewa te u kresu czasów mają stać się jednym Drzewem.

Ezoteryka wielkich (i małych) religii obejmuje trzy wspomniane już działy, czy nurty: gnozę, mistykę i magię) Kryterium takiego podziału ezoteryki, stanowią trzy zasadnicze duchowe potrzeby człowieka: pragnienie poznania (gnoza), pragnienie miłości (mistyka) i pragnienie działania (magia). Pragnienia te mają swą siedzibę — odpowiednio — w myśleniu, uczuciach i woli ludzkiej. A każda z wymienionych dziedzin ezoteryki żywi się procesem przemiany — wyzwoleńczej (Wschód) lub zbawczej (Zachód) — odpowiednich wymienionych władz duszy ludzkiej. Zapewne zbędnym jest dodawać, że gnoza, mistyka i magia współżyją ze sobą i wzajemnie się uzupełniają mimo dzielące je różnice (gnoza może zawierać elementy mistyki i magii, mistyka — elementy gnozy i magii, magia — elementy gnozy i mistyki).

Dzieje ezoteryki w jej trzech nurtach miały różny styl na Wschodzie i na Zachodzie: ich szkoły orientalne wskazywały drogę wyzwolenia z naszego świata, zaś szkoły okcydentalne pociągają człowieka możliwością zbawienia w tym świecie lub poprzez ten świat.

W niniejszym referacie chciałbym przedstawić relacje dzielące i łączące mistykę i gnozę.

Przez mistykę rozumiem świadome, transracjonalne doświadczenie przez człowieka jako podmiot (dusza) obecności w nim i działania Bóstwa jako Ducha, wyrastające z łączącej ich miłości i na niej oparte, a zmierzające do unii i przemiany, względnie utożsamienia.

Mistyka nie jest mistycyzmem. Przez mistycyzm rozumiem z kolei już to ogólną postawę duchową i życiową otwartą na doświadczenia mistyczne, już to światopoglądy starające się poznać doświadczenia mistyczne racjonalnie i je zwerbalizować (np. na gruncie teologii).

(Nie ma tu miejsca na przedstawienie bogatych dziejów mistyki Wschodu i Zachodu. Tu zresztą zajmuję się przede wszystkim mistyką zachodnią: pogańską (np. grecką), żydowską, chrześcijańską w jej trzech rozgałęzieniach: prawosławnym, rzymsko-katolickim i protestanckim, jak też muzułmańską.)

Mistyk, jak każdy człowiek, jest przede wszystkim podmiotem — duszą, żyjącą między ciałem i Duchem (jako Bóstwem immanentnym). Jego świadomość więc jest symbolem — mostem łączącym ciało i Ducha (dwie sfery pozaświadome). Dlatego też swe doświadczenia wyraża on przede wszystkim w języku symboli, rzadziej — pojęć. Doświadczenia te mają zarówno aspekt gnostyczny, jak i magiczny, dziś badane bywają przez parapsychologów i niekiedy — z konieczności — psychopatologów.

 Jak przedstawia się „ścieżka mistyczna”, jej rozwój?

Idąc za wybitną badaczką mistyki, Evelyn Underhill, możemy mówić o pięciu etapach tej ścieżki: przebudzeniu, oczyszczeniu, oświeceniu, poddaniu się i unii mistycznej. (...)

więcej znajdziesz tutaj
http://www.gnosis.art.pl/e_gnosis/anthropos_i_sophia/prokopiuk_mistyka_i_gnoza.htm


Tytuł: Odp: Drzewo Życia i Drzewo Poznania. Mistyka i gnoza — odrębności i podobieństwa
Wiadomość wysłana przez: Michał-Anioł Grudzień 06, 2009, 10:53:05
"Przez gnozę rozumiem świadome, transracjonalne poznawcze doświadczenie przez człowieka jako podmiot (dusza) — zarówno siebie, tj. swego Ducha, duszy i ciała, a poprzez nie, przemienione w tym doświadczeniu — także świata materialnego, świata duszy i świata Ducha. Intencją gnozy jest doświadczalne poznanie, zdobycie wiedzy o bóstwie zarówno immanentnym, jak i transcendentnym, a dzięki temu doprowadzenie ostatecznie do ontycznej przemiany człowieka (jego wyzwolenie lub zbawienie).
Gnoza nie jest równoznaczny z gnostycyzmem. Przez gnostycyzm należy rozumieć — historycznie — inspirowany przez gnozę ruch ezoteryczno-religijny z pierwszych trzech wieków naszej ery.
Także w przypadku gnozy nie mamy tu miejsca na prezentację jej dziejów na Wschodzie i na Zachodzie. Należałoby jedynie wspomnieć, że znajdujemy ją jako rdzeń wszystkich religii świata — od szamanizmu, poprzez religie pogańskie, judaizm, chrześcijaństwo i islam, po nowożytne różokrzyżostwo i współczesną antropozofię.

 Spróbujmy przyjrzeć się „ścieżce gnostyka”, jego rozwojowi.

Odwołam się tu do dzieła Rudolfa Steinera, twórcy antropozofii, jako współczesnej, powstałej w początkach XX wieku, szkoły będącej formą, czy metamorfozą gnosis aeternae. (Jej twórca tak ją określał: „Przez antropozofię rozumiem naukowe badanie świata duchowego, które przezwycięża jednostronność zarówno czystego przyrodoznawstwa, jak i zwykłej mistyki, i które — zanim podejmie próbę wniknięcia w świat nadzmysłowy — w poznającej duszy rozwija najpierw nieznane jeszcze zwykłej świadomości i zwykłej nauce siły, jakie wniknięcia takie umożliwiają”. W innym z określeń antropozofii, przeciwstawiał ją jako „wiedzę o człowieku kosmicznym” (potencjalnym) antropologii jako nauce o człowieku i teozofii jako wiedzy o Bogu. Antropozofii tak pojętej Steiner stawiał za zadanie „doprowadzenie Ducha ludzkiego do Ducha kosmicznego”.

Warto jeszcze dodać, że antropozofia jest nie tylko metodą poznania świata duchowego, lecz także wyrastającym z niej światopoglądem i realizowanym projektem budowy kultury i cywilizacji alternatywnej (reforma chrześcijaństwa, wszystkie sztuki, pedagogika, medycyna z farmacją, koncepcja życia społecznego, bankowość, rolnictwo itp.)."


Tytuł: Odp: Drzewo Życia i Drzewo Poznania. Mistyka i gnoza — odrębności i podobieństwa
Wiadomość wysłana przez: east Grudzień 06, 2009, 14:18:08
Antropozofia jest widać tak szeroka i głęboka, że  ... w niej się rozpływa człowiek ,a  raczej jego wyobrażenie o samym sobie. Może to i dobrze , a może nie .
Zależy na którym etapie rozwoju się chcę znaleźć.
Od niedawna ilość postów na tym forum za Twoją sprawą Michale rośnie w tempie geometrycznym. Czy damy radę je wszystkie ogarnąć, doświadczyć, zgłębić ?  Oto jest przedsmak antropozofii . Pytanie brzmi, czy ta olbrzymia ilość nowych informacji jest w stanie wyzwolić nas z poziomu drugiej świadomości ?
Ktoś mógłby napisać, że kluczem do rozwoju jest dogłębne poznanie ( gnoza ) , ale ono jest najbardziej potrzebne umysłowi, który bez drogowskazów się zwyczajnie gubi.
Z drugiej strony , czy bez umysłu jakakolwiek eksploracja jest możliwa ?
W tym świecie iluzja jest tak bardzo realna, że aż boli czasami - dosłownie. A jednak to tylko iluzja. Zdaję sobie sprawę, że aby zmieniać rzeczywistość trzeba zmienić , przystosować siebie, przejść na wyższy poziom świadomości.
Czy to jest możliwe bez pomocy umysłu, antropozofii , jakichkolwiek systemów religijnych, szkół duchowych czy świętej geometrii ?
Bo czy ten brudny , chwiejący się na nogach od przepicia człowiek poorany bruzdami życia , którego dzisiaj minąłem w drodze do sklepu nie może wejść do Królestwa wyższej świadomości ? On raczej nie czytał Drunvallo Melchizedeka, nie oglądał wykładów Nassima i raczej nie ma pojęcia o świętej geometrii.
A jednak to on właśnie może być bliżej nowej świadomości niż ja , bo jemu głowy nie zawraca żadna filozofia poza jedną - przeżyć TERAZ , byle do jutra.  On bardziej niż ja może być otwarty na to, co każda chwila niesie, na emanacje Wszechświata, która przemienia ludzkie DNA . Bo przecież tego właśnie pragnie całym sobą - przeżyć. W jakiejkolwiek formie, ale przeżyć. I móc o tym przy butelce opowiedzieć innym ;)
I Wszechświat usłucha jego życzenia.



Tytuł: Odp: Drzewo Życia i Drzewo Poznania. Mistyka i gnoza — odrębności i podobieństwa
Wiadomość wysłana przez: Michał-Anioł Grudzień 06, 2009, 15:34:33
Aby dostrzec horyzont trzeba uświadomić sobie z jakiego punktu odniesienia staramy się go dostrzec .Z własnego doświadczenia wiem że przypomina to wyjście z doliny, gdy w niej jesteśmy wydaje nam się że krawędź jej to horyzont gdy z niej wyjedziemy okazuje się że dolina to tylko kawałek rzeczywistości ,nagle dostrzegamy że jest wiele takich dolin i każda ma swój mniej lub bardziej rożny ekosystem ,Patrzymy w dal gdzieś na horyzoncie majaczą nam góry gdy podejdziemy bliżej okazuje się że nie są one jednorodne składają sie z wielu gór i dolin gdy wejdziemy na szczyt nabieramy perspektywy i zaczynamy dostrzegać jaki ten świat jest wielki  i jak dużo jest jeszcze przed nami do odkrycia.Nie oznacza to że musimy poznać wszystko tylko raczej by zgromadzić wystarczającą ilość danych by usiąść pod drzewem i to wszystko połączyć. A są jeszcze morza i oceany oraz to co się znajduje poza Ziemią ,przesłanek do rozmyślań nam nie zabraknie ;)

ps .nie chce narzucać żadnego światopoglądu i moje wypowiedzi to tylko moje przemyślenia nic więcej ani mniej  ;D


Tytuł: Odp: Drzewo Życia i Drzewo Poznania. Mistyka i gnoza — odrębności i podobieństwa
Wiadomość wysłana przez: east Grudzień 06, 2009, 16:21:56
" są jeszcze morza i ocenany i tyle jeszcze przed nami do odkrycia  ... " .  A za jedną siną dalą druga dal  ...  było w piosence. Nassim powiedziałby, że takie jest właśnie doświadczanie fraktalności. Poznając zatem siebie poznajemy naturę wszystkich "sinądali " nie wychodząc nawet ze swojego dołka.
Bo wychodząc z dołka zauważamy nowe horyzonty . Czasami tak odległe, niezmierzone , niczym potężne Himalaje, że myśl niepokojąca ogarnia nas "po kiego grzyba wylazłem z tego dołka" ? I na dodatek jakiś wesołek macha mi z góry przyjaźnie. Czegóż on tak się szczerzy do mnie, na prawdę mnie wkurza.  No tak, temu to dobrze, siedzi sobie na tym szczycie, a przede mną tyle drogi, nogi bolą, a jak wody zabraknie ?
Jeszcze raz oglądam się w dół za siebie i dostrzegam tam w dole hen maleńkiego człowieczka, który patrzy zadziwiony w moją stronę. Hej hej , macham mu radośnie, ależ szczęściarz z niego, że może poznać ten wspaniały dołek w cieniu szczytów wśród których wyrosłem.  O - rozgląda się teraz czujnie po mojej dolince. Tak bardzo mi przypomina siebie, kiedy pierwszy raz uważnie rozglądałem się po okolicy. ... tak bardzo mi przypomina siebie .... zabawne, że ten w dole  jest taki mały jak ten facio tam hen na wysokim horyzoncie przede mną .....  a posiedzę chwilkę sobie na tej krawędzi i rozejrzę się po okolicy. Przynajmniej mam towarzystwo dwóch  maleńkich ludzików :)


Tytuł: Odp: Drzewo Życia i Drzewo Poznania. Mistyka i gnoza — odrębności i podobieństwa
Wiadomość wysłana przez: Michał-Anioł Grudzień 11, 2009, 22:42:46
Człowiek szuka całe życie odpowiedzi ,szuka w różnych miejscach,ale w sumie żadne odpowiedzi nie są satysfakcjonujące , nie pokazują jednorodnego obrazu rzeczywistości.Zaczynam sie zastanawiać czy nie zacząć szukać tych odpowiedzi w sobie tylko jak się do tego zabrać ?


Tytuł: Odp: Drzewo Życia i Drzewo Poznania. Mistyka i gnoza — odrębności i podobieństwa
Wiadomość wysłana przez: east Grudzień 12, 2009, 11:08:56
Jeśli o mnie chodzi , to nie szukam na siłę. Kiedy dowiem się czegoś nowego, co jestem w stanie przyłączyć do mojej wewnętrznej kosmologii to cieszę się ogromnie, a jednocześnie doznaję krótkotrwałego stanu "oświecenia" , ze to już było we mnie. Teraz się uaktywniło i dalej jestem to ten sam ja z tym, że to mój własny horyzont zdarzeń się lekko przesunął.
Dzisiaj miałem dziwny sen o naturze rzeczy. We śnie byłem "lewitującym nauczycielem"  oraz jego nie lewitującymi uczniami  - kilkoma ludźmi jednocześnie. Ciekawy sen , bo nie  zdarzyło mi się dotąd, żebym we śnie był kimś innym niż jedną osobą.
I bardzo interesujące doświadczenie.
Byłem nauczycielem, który WIEDZIAŁ że wszytko jest wirami skupionej  energii, a człowiek i otaczająca go materia to zaledwie szczególny rodzaj skupienia tej energii, tej samej spajającej cały Wszechświat energii. Lewitujący nauczyciel, którym byłem zastanawiał się jak przekazać słuchaczom prawdę o Wszechświecie tak, aby była użyteczna DLA NICH . Martwiło go ,że ludzie nie dostrzegają w tym prostoty .
Byłem słuchaczem , który patrzył na Lewitującego Nauczyciela . Oto żywy dowód, którego szukałem. Jak on to robi , że rozmawia i jednocześnie unosi się w powietrzu ? Co w nim jest takiego, czego nie ma we mnie ? I byłem słuchaczem innym jeszcze, mnichem usiłującym poznać drogę świętości. Jak świętym i skupionym  trzeba być, aby móc manifestować swobodę lewitacji.

Nie otrzymałem za pomocą tego snu żadnych epokowych odpowiedzi. Poza jedną. Jesteśmy połączonym światem. Ja to inny TY.

Wszystko , co mnie otacza jest ze mną w pewnym stopniu związane, jest mną . Jest teraz. Jak to ogarnąć, jak zrozumieć, jak z tego dziedzictwa korzystać ? Czy starczy mi sił i czasu w tym wcieleniu  ?
Wszystkie te pytania prowadzą do jednego punktu. Do wnętrza mnie samego. I w jakimś stopniu to właśnie te pytania otwierają we mnie kolejne "pudełko" .
Lepiej ( a na pewno zabawniej )  ideę "pudełek" w głowie wyjaśnia gościu na tym filmie :
http://www.youtube.com/v/UgWHIguqnGg&hl=pl_PL&fs=1&"></param><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/UgWHIguqnGg&hl=pl_PL&fs=1&" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="425" height="344"></embed>

I okazuje się, że prowadzą "do" i "z"  Pudełka Nicości .
:)


Tytuł: Odp: Drzewo Życia i Drzewo Poznania. Mistyka i gnoza — odrębności i podobieństwa
Wiadomość wysłana przez: Michał-Anioł Maj 28, 2010, 22:01:29
 Gnoza – w dużym skrócie
Opublikowano: 28.05.2010

Gnoza jest formą teologiczną, wiedzą objawieniową, która dostępna jest w momencie symbolicznego poznania. Poznanie (gnosis) wiąże się mocno z ludzką duchowością. Są to „informacje” rozłożone na różnych płaszczyznach świadomości, które ukazują człowiekowi, że prawdziwy świat nie ogranicza się jedynie do sfery materialnej; jest światem energii, duchowym i energetycznym. W gnozie świat materialny nie jest odpowiednim środowiskiem dla naszej pełnej egzystencji. Ów świat jest jedynie placem doświadczalnym, symboliczną drogą, która służy jako mapa czy też podręcznik do wskazywania drogi w kierunku absolutu, wyższej jedności. Z tej jedności pochodzą wszystkie iskry boskie, które są w nas. Gnostycy uważają jednak, że nie każdy człowiek posiada taką iskrę; uważali siebie z tego powodu za „wyższych”, jako, że utwierdzali się w tym, że są bliżej poznania jako wybrani. Ten boski płomień winien zatem przypominać gnostykom o tym, że wszyscy oni są częścią jednego uniwersalnego absolutu. Można by powiedzieć, iż według tej koncepcji wszystko jest częścią uniwersalnej, ponad materialnej całości. Istotnym elementem gnozy jest jej ideologia dwoistości, współistnienia dwóch bóstw. Łączy się pośrednio powyższy fakt z symboliką Bafometa, który symbolizuje, najogólniej rzecz mówiąc, to, iż każda „rzecz” posiada z racji swojego bytu swoje przeciwieństwo (góra i dół, mrok i światło), bez którego nie może istnieć; druga połówka jest o tyle ważna, że stanowi dopełnienie tej pierwszej.

Dwoistość gnostycka występuje praktycznie od samego początku istnienia gnozy. Istnienie dwóch bóstw, a właściwie bogów, było głównym czynnikiem niezgody i niemożności pogodzenia się z chrześcijanami już w pierwszych wiekach po Chrystusie. Pierwszym bogiem jest „Dobry Bóg”, prawdziwy i ten, który jest symbolem nieskończonej egzystencji (nie uznającym śmierci, gdyż śmierć jest jedynie etapem przejściowym) i pełnego poznania. Poznanie wiąże się przede wszystkim z tym, co jest w nas. Odkrycie samego siebie i poznanie siebie w pełni było tematem przerabianym przez wiele starożytnych cywilizacji. Do dzisiaj np. jogini poprzez ascezę i głęboką medytację starają się docierać do wnętrza samego siebie, jak i do poznania poza swoim ciałem. Oprócz tego, „Dobrego Boga” istnieje drugi bóg, zwany „Demiurgiem”, który dla gnostyków jest symbolem uwięzienia w świecie materialnym, który na dobrą sprawę jest tylko iluzją. Głosili w swoich pismach, iż „Demiurg”, jako bożek drugiej kategorii, jest twórcą materialnego więzienia, zacieśniania postrzegania ponad-materialnego. Jest odpowiedzialny także za odciąganie ludzi od prawdy; co ciekawe, „Demiurg”, według gnostyków, był Bogiem chrześcijan. Na podstawie badań gnostyków można wysunąć hipotezę, jakoby „Demiurg” był w gnozie kreatorem negatywnych emocji.

Na wszelkiego rodzaju obrazach, rysunkach itp. wyobrażenia dwóch gnostyckich bóstw zawsze wyglądają dosyć podobnie. Zwykle demiurg przedstawiany jest jako gad, jaszczurka lub obiekt przypominający wyglądem nawet smoka. „Dobry Bóg” występuje ponad nim, co symbolizuje jego wyższość. Często w rycinach różokrzyżowych ów „Demiurg” leży na kuli ziemskiej, a na nim, na jego grzbiecie, triumfuje „Dobry Bóg”. Gnoza stawała się w linii czasowej zagrożeniem kościoła nie tylko ze względu na to, iż sprzeciwiała się nauczaniu kleru czy wygłaszała bluźnierstwa i herezje, lecz także z powodu niekiedy silnego parcia, aby wręcz zająć miejsce kościoła. Innym ważnym powodem, dla którego kościół nie wyrażał zbytniej sympatii dla gnostyków, był fakt wtapiania się i kamuflowania wewnątrz środowiska chrześcijańskiego.

Nie zapominajmy, że w XVI i XVII w. gnoza zaczęła pojawiać się w środowiskach diaspory (określenie rozproszonej ludności jakiegoś narodu, przebywających na terenie innego. Analogiczne rozumowanie również w przypadku religii itp.) żydowskiej. Gnostycy poprzez infiltrację diaspor starali się wtłoczyć swoje poglądy i wiarę w judaizm. Robili to względnie ostrożnie, gdyż zdawali sobie sprawę z siły silnie zakorzenionego judaizmu. Dochodziło do tego, iż przekonywali Żydów, że ich Bóg jest Bogiem zła i cierpienia, że sprowadził narów żydowski na wygnanie i rozproszenie w świecie. Gnostycy, którzy dopasowywali swoje poglądy do poglądów Żydów, osiągnęli nowy twór jakim była gnoza kabalistyczna, czyli kabała. Kabała, której wyznawcy są również wśród nas, zakorzeniła się z wielką siłą w najprzeróżniejszych tajnych towarzystwach (różokrzyżowcy, masoneria), których członkowie do dnia dzisiejszego uważają ją za ważny element ich tradycji.

Autor: K.C.
Kontakt: fender73@gmail.com
Nadesłano do “Wolnych Mediów”


Tytuł: Odp: Drzewo Życia i Drzewo Poznania. Mistyka i gnoza — odrębności i podobieństwa
Wiadomość wysłana przez: Michał-Anioł Lipiec 04, 2010, 13:38:53

Drzewo Życia w mitach starożytnych

Drzewo Życia jest związane z tymi opowieściami mitycznymi, które uwypuklają sferyczną budowę kosmosu z jego podstawowymi trzema strefami: niebiosami, światem ziemskim i wreszcie podziemiem, które wertykalnie rzecz ujmując, odpowiadają konarom, pniowi i korzeniom kosmicznego Drzewa. Tak więc Drzewo pełni rolę axis mundi, która może być przejmowana przez Górę Kosmiczną czy Filar; te ostatnie mają wtedy dodatkowy sens — są wspornikami niebios.

Ale jednocześnie Drzewo, przechodząc przez wszystkie sfery, jest łącznikiem między światami, to dzięki niemu możliwa jest między nimi mediacja, i właśnie dlatego drzewa jako „byty" mediacyjne są wybierane przez bóstwa za miejsca swych objawień. Ten punkt uporządkowanego świata, który opiera się na kosmicznym Drzewie jest jednocześnie centrum uniwersum. A przecież to w centrum zrodził się świat, a tam gdzie rodzi się świat, ten prawdziwy, święty — tam musi pojawić się raj...

Aby zrozumieć czym naprawdę w myśleniu mitycznym jest Drzewo Życia czy Rajskie Drzewo, należało by podkreślić konieczność zmiany optyki — otóż nie jest tak, że w raju znajduje się Drzewo, innymi słowy, że Drzewo jest tu dlatego, że zaistniała przestrzeń sakralna zwana rajem (czy jakkolwiek inaczej) — przeciwnie — to Drzewo ewokuje świętość przestrzeni rozciągającej się wokół niego. Dlaczego? Bo podstawowa intuicja mityczna to idea centrum — a to centrum stanowi Drzewo — albo Góra, świątynia itd. To od centrum począwszy sakralizuje się przestrzeń, stąd „rozwija się" obszar życia. Centrum — to koncentracja mocy witalnych, absolutny warunek zaistnienia wszystkiego, co ma być rzeczywiste czyli święte (to utożsamienie rzeczywiste=święte wywiódł M. Eliade analizując niezliczoną ilość mitów). Najlapidarniej — centrum to punkt pozwalający na zaistnienie Życia. Zatem — raj jest rajem właśnie dlatego, że poprzedziło go Drzewo wyznaczające sam środek świata. A nie ma innego świata niż ten powstały ze środka. Przy czym należy dodać, że centrum w myśleniu mitycznym nie jest jakimś konkretnym miejscem geograficznym (choć w nim ono się objawia), dlatego też na obszarze jakiejś społeczności może być kilka takich miejsc świętych; nie jest to wcale niedorzeczne, lecz zgodne z „logiką" mitu. Chodzi wszak o ideę środka, nie o jego faktyczne wyznaczenie.

Drzewo „ze środka świata" jest przy tym obrazem „życia w ogóle", życia nieustającego, jako że mimo podleganiu cyklicznym zmianom, ono jest zawsze, mimo pozornej „śmierci" wciąż się odradza. Jest — i rodzi owoce. Dlatego też jest par excellence drzewem karmiącym.

(http://www.racjonalista.pl/img/strony/f3.jpg)

Wyżej była już mowa, iż Drzewo pojawia się w wielu mitologiach świata, najstarsze i zapewne znane nam najlepiej tradycje to oczywiście egipska, mezopotamska, starogrecka. Owszem, niektóre elementy zdają się wskazywać, że Drzewo pojawiało się tu w roli axis mundi. Także w Indiach, w tradycji upaniszadowej, Drzewo ma wyraźne konotacje kosmologiczne (jest zresztą drzewem „odwróconym" korzeniami ku niebu, jak sumeryjskie kiskanu  i wiele innych drzew w mitach różnych ludów). Zwie się je tam Aśwattha. U Egipcjan rzadko pojawia się figura Drzewa Świata jako filara uniwersum. Jeśli już, to nie drzewo było tą wspierającą sklepienie rośliną, ale wyłonione z pierwotnych wód trzciny (por. motywy na kolumnach egipskich). A w tradycji sumeryjskiej byłoby to Drzewo rosnące w abzu (Praoceanie) — zwane mes, a było to drzewo „wznoszące się nad wszystkimi krajami, jak wielki smok stojące w Eridu" [ 1 ]. Inne z kolei nazywane było kiskanu (wyżej już padła ta nazwa). W ikonografii mezopotamskiej dość często napotkamy stylizowane drzewa w „towarzystwie" węży, demonów o postaci podobnej do gryfa, czy też emblematów niezoomorficznych. Jest wreszcie drzewo zwane po sumeryjsku huluppa. Przytoczmy obszerniejszy fragment mitu, bowiem są w nim zgromadzone liczne elementy pewnego mitycznego kompleksu, a kto wie czy w tej lub podobnej opowieści nie kryją się prototypy niektórych motywów biblijnych.

"Dawno temu drzewo huluppu/ rosło nad brzegiem Eufratu/ i Eufrat użyczał mu swej wody./ Naraz gwałtowny wiatr południowy wyrwał je z korzeniami (...)/ Niewiasta krążąc tu i tam w bojaźni przed słowem boga Anu,/ krążąc tu i tam w bojaźni przed słowem Enlila,/ schwyciła drzewo w rękę i przyniosła do Uruk:/ „Zaniosę je do sadu czystej Inany". (...)/ Inana pielęgnowała drzewo własną ręką,/ zasadziwszy je (...)/ Drzewo wyrosło olbrzymie, jego pień nie wypuszczał już liści,/ wąż głuchy na zaklęcia założył swe gniazdo w jego korzeniach,/ ptak Imdugud umieścił swe młode na jego wierzchołku,/ a pośrodku (demonica) Lilit urządziła sobie dom"

(http://www.racjonalista.pl/img/strony/f2.jpg)

Pierwotnie drzewo rośnie nad brzegiem Eufratu. Ma to duże znaczenie, w znakomitej bowiem części mitów, w których pojawia się Drzewo Życia pojawia się również woda, owa materia prima… Nie inaczej jest zresztą w Biblii — właśnie z raju, gdzie rosną sakralne drzewa wypływają cztery główne rzeki uniwersum (liczba cztery także ma swoje znaczenie, por. np. cztery główne kierunki świata). Następuje jednak coś dramatycznego — drzewo z przestrzeni odległej, która nie jest w pełni uporządkowana (ów gwałtowny wiatr jako oznaka chaosu) zostaje przeniesione do miasta. Miasto, co zresztą wymagałoby osobnego omówienia, nie było w myśleniu mitycznym zaledwie „miejscem do mieszkania", jego znaczenie było daleko bogatsze. W jego rozplanowaniu, zabudowie tkwi czynnik takiego ładu, który w zamyśle miał imitować czy powtarzać uporządkowanie świata „w ogóle" — było więc ludzkim mikrokosmosem. Jednak aby nabrało cech sakralnych, należało dokonać pewnych czynności — np. sprowadzić święte drzewo. I posadzono je w Uruk, w ogrodzie czy sadzie Wielkiej Bogini Inany… To że pełni tu funkcję kosmologiczną nie ulega wątpliwości. Na dwóch końcach owego axis mundi widzimy „kosmologiczne" zwierzęta — węża u korzeni i ptaka w koronie. To rozpowszechniony obraz. Wąż „rządzi" sferą podziemną, ptak — niebiosami. A pośrodku… Pojawia się tu postać Lilit, postać ambiwalentna, albo i ciemne alter ego samej Inany? Zaś dowodem, że Hebrajczycy zetknęli się z tą lub podobną opowieścią jest to, że w wersjach niekanonicznych pisma pojawia się postać Lilit jako „pierwsze wcielenie" (nieudane wedle autorów) Ewy.

W cywilizacji Harappy świętymi miejscami — jak setki lat potem w buddyzmie — była ogrodzona niewielka przestrzeń, ze świętym drzewem pośrodku. Nieraz w ten najbardziej podstawowy kompleks sakralny wchodziła jeszcze skała, kamień, kamienny ołtarz. W zabytkach tamtej kultury nie brak wizerunków niemal nagich boginek (prototypy jakszów?), nieraz wylewających dzban z wodą spośród gałęzi drzewa, identyfikowanego najczęściej przez badaczy, przez wzgląd na późniejszą tradycję, jako figowiec.

W Indiach nierzadko zespół „bogini i drzewo" otoczone było czymś w rodzaju płotku, który zakreślał miejsce święte przygotowane na zstąpienie sacrum. Czyż nie podobnie było w Egei? Wydaje się, że na Krecie, nawet jeszcze w epoce palatialnej (w okresie wznoszenia wspaniałych pałaców) ten aspekt wierzeń był bardzo żywy, wszak na niektórych dziedzińcach pałacowych Minojczycy sadzili jakieś drzewo, obok którego sytuowali ołtarz (por. pałac w Archanes); miało to swoje znaczenie w ceremoniach, których sensu możemy się tylko domyślać.
Dobrze jest uzmysłowić sobie, że w mitologiach nigdy nie mamy do czynienia z sytuacją, gdzie jeden obraz równa się jedno i tylko jedno właściwe znaczenie — poszukująca ustawicznie analogii i homologii myśl mityczna buduje jakby ciągi pewnych obrazów, których tożsamość zasadza się np. na posiadaniu przez dwa „obiekty" jakiejś wspólnej cechy. Jedno zaś znaczenie natychmiast „obrasta" w nowe konteksty i rozpoczyna się znowu budowanie kolejnej grupy. Dlatego obraz Drzewa Życia jako axis mundi nakłada się na obraz filara świata, słupa lub góry, w innej natomiast funkcji dwa drzewa „rozumiane są" jako odrzwia, bramy, flanków bramy świątynnej i ewokują obraz ekwiwalenty — na przykład rozwidlonego wierzchołka w jeszcze innej — właśnie drzewa karmiącego, nieustannie odradzającego się i darzącego owocami pokrywa się z wszelkimi mitycznymi akcesoriami typu „róg obfitości". A skoro mowa o dwóch drzewach i to drzewach „żywych", to nic dziwnego, że powiązano je z cechami kojarzącymi się z dualizmem niemal odruchowo — mianowicie z płcią.
Dwa drzewa symbolizować mogły, jak wiele innych „podwójnych obiektów", komplementarność pierwiastków. Jakiś rodzaj drzewa związano z bóstwem męskim, inny — z żeńskim. W całej tej skomplikowanej materii warto zwrócić uwagę na mit biblijny — może bowiem ukazać nam nowe sensy. W Edenie znajdowały się właśnie dwa najważniejsze drzewa — Drzewo Znajomości Dobra i Zła czy prościej Drzewo Wiedzy oraz Drzewo Życia rosnące, jakżeby inaczej, pośrodku Edenu. Ten motyw „podwójności" tradycja biblijna dzieliła z tradycją i sumeryjską, i egipską, jakkolwiek inne sensy z niego „wyczytywała". W Piśmie nie są wprost podane gatunki obu drzew, a w świecie starożytnym miały one swoje znaczenia; dowiadujemy się tylko, że Ewa podaje Adamowi owoc (jabłko to wynik późniejszych interpretacji), a gdy zaczęli wstydzić się swej nagości, przysłonili się liśćmi figowymi. W całym powyższym wywodzie figowiec pojawia się często jako drzewo znaczące — święte i to we wszystkich najstarszych cywilizacjach Wschodu. Nic przeto dziwnego, że także Hebrajczycy ten motyw przejęli.
W pozabiblijnej tradycji hebrajskiej jest o tym mowa wprost: za Drzewo Życia uważano właśnie figowiec. Drzewo Wiedzy z kolei uważano za olbrzymie źdźbło pszenicy, albo pęd winnej latorośli, może też palmę daktylową . Jest jasne, że w świecie starożytnym jakieś gatunki drzew związano z jedną płcią, inne — z drugą. Zresztą nie tylko w świecie starożytnym tak się działo — np. w polskiej tradycji ludowej dąb jest drzewem „męskim", a z „żeńskością" związana jest lipa. Wiele zdaje się wskazywać, że figowiec obdarzano konotacjami żeńskimi, zaś palmę daktylową, a może i latorośl — męskimi.
Tyle, że archaiczny kompleks „bogini+drzewo" w interpretacji hebrajskiej nabrał sensów złowieszczych… A przecież owoce podawane przez owe postacie zawsze były „darem" - nie przekleństwem. To wynika z logiki myślenia mitycznego: Drzewo Życia pochodzi ze świata świętego i z czasów początków, usytuowane jest w centrum uniwersum, na styku wszystkich sfer, tam gdzie możliwy jest przepływ mocy „stamtąd", ze świata sakralnego, boskiego — i dlatego jego owoce muszą mieć cudowne właściwości. Owszem, owoce, które spożyli Ewa i Adam także są niezwykłe — obdarzają świadomością, ale w Biblii aspektem pierwszoplanowym nie jest akurat to, w ogóle przecież nie postrzega się tego jako „daru", lecz jako złamanie boskiego zakazu. Już nie mówiąc, że w przeciwieństwie do np. tradycji egipskiej spożycie owoców nie niesie nadziei na nieśmiertelność, ale wręcz jest przyczyną jej utraty… Chyba że… teraz już pospekulujemy na całego. Jeśli figowiec był drzewem Ewy, to jakimż drzewem było drzewo Adama? Palmą daktylową, a może winoroślą? Jeśli zaś tą ostatnią, to czy konotacje związane ze śmiercią (por. Ozyrys i Dionizos — bogowie okresowo umierający) — a przecież w wyniku spożycia owoców (winogron?) oboje prarodzice nabywają kondycji śmiertelników -nie przedostały się do mitu edeńskiego? Trudno zresztą oprzeć się wrażeniu, że w opowieści biblijnej mamy do czynienia z kontaminacją obrazów „klasycznych" dla starych kultur: Drzewo Życia stoi co prawda, jak pan bóg przykazał, w centrum raju, ale odgrywa rolę drugorzędną, z drugiej strony pojawia się wszak wątek śmiertelność-nieśmiertelność, tyle że związany bardziej z sytuacją spod Drzewa Wiedzy (i ze złamaniem zakazu).
Joanna Żak-Bucholc
http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,2540/k,2



Tytuł: Odp: Drzewo Życia i Drzewo Poznania. Mistyka i gnoza — odrębności i podobieństwa
Wiadomość wysłana przez: east Lipiec 05, 2010, 11:00:12
Koncepcja "Drzewa Życia" jako takiego, ślicznie wyłożona przez w/w osobę ma jeszcze jeden , ważny, o ile nie najważniejszy aspekt. Aspekt wewnętrzny. Nasze płuca wyglądają jak "drzewo" . Poprzez skład powietrza są powiązane z tymi drzewami, które możemy oglądać na co dzień zwykle przechodząc obok nich obojętnie. Wdychamy bowiem to, co wydychają drzewa, a wydychamy to, czego one potrzebują. Tylko na tym fakcie się opierając można by rozpocząć całą filozofię i reinterpretację opowieści o Drzewie Życia. Można tu dostrzec fraktalność i samopodobieństwo . Jesteśmy integralną częścią Drzewa Życia nawet istniejąc w pozornym oddzieleniu od niego. W rzeczy samej "Drzewo Życia ", czyli płuca, nosimy w sobie, żyjemy dzięki nim w świecie fizycznym transformując oddech na energię życia. Nasze fizyczne, wewnętrzne drzewo życia ponownie scala w Jedno i transformuje koncepcje rozdzielenia człowieka od boskiego życia . Dodajmy do tego obieg wody ( wdychana para wodna) mając na względzie wodę jako nośnik informacji , a stanie się to jeszcze bardziej oczywiste nawet na poziomie biologicznym. Nie wnikam już nawet w poziom metafizyczny, czy ezoteryczny.


Tytuł: Odp: Drzewo Życia i Drzewo Poznania. Mistyka i gnoza — odrębności i podobieństwa
Wiadomość wysłana przez: Leszek Lipiec 05, 2010, 11:57:44
Dodam może do tego tylko małe obrazki - włókna Purkiniego ;)

"Włókna Purkiniego zwane też komórkami Purkiniego – tkanka odpowiedzialna za rozprowadzanie pobudzenia w ścianach komór serca. Układ włókien powstaje na skutek rozwidlenia się pęczka Hisa. Za ich odkrywcę uważa się Jana Evangelistę Purkyněgo."


(http://www.goldenmean.info/tunnelling/Neuromation.gif) (http://www.goldenmean.info/tunnelling/PerkinjeNeuronAnim.gif)
http://www.swietageometria.darmowefora.pl/index.php?topic=281.msg708#msg708
lub http://www.swietageometria.info/wyklad-z-barcelony-luty-2009?start=2

(http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/0/0b/ECG_Principle_fast.gif)
"Schemat przewodzenia bodźców w sercu oraz zapis EKG. Na przekroju mięśnia komór widoczne impulsy elektryczne przewodzone przez włókna Purkiniego."

Źródło cytatów
Źródło: http://www.naukowy.pl/encyklopedia/W%C5%82%C3%B3kna_Purkiniego


Pozdrawiam!


Tytuł: Odp: Drzewo Życia i Drzewo Poznania. Mistyka i gnoza — odrębności i podobieństwa
Wiadomość wysłana przez: Michał-Anioł Sierpień 13, 2010, 15:16:59
HOLOGRAFICZNY WYMIAR ŻYCIA.

jak powstał świat? Co było na początku? Religie mówią :”na poczatku było słowo”.

Najpierw była pustka wypełniona nieskończoną ilością możliwości.Potem była myśl, czyli fale energii o bardzo wysokiej częstotliwości, a potem stała się materia.

Nowa , rodząca się świadomość życia otwiera ludzkości bramę do wejścia w nowy świat, pojmowany przez pryzmat bezgranicznych możliwości.

Stare paradygmaty, mówiące o linearności zasad fizycznych leżących u podłoźa zjawisk na planie ziemskim stały się przestarzałe, a ich miejsce wypiera nowy obraz życia, będącego hologramem.

Jesteśmy już świadomi faktu, że to co widzimy jest tylko fragmentem tego co jest, zaledwie małym wycinkiem. Istniejemy na dużo wiekszej ilości planów, niż nasz uwarunkowany mózg jest sobie w stanie wyobrazić. Jesteśmy równoczasowo “wszędzie”, a zapis informatyczny o każdej, bez wyjątku, części znajduje się na wszelkim planie naszego istnienia.

Upraszczając , można powiedzieć, ze szczegółowe dane dotyczące aktualnego i przeszłego , a nawet przyszłego stanu naszego ciała i naszej sytuacji są niejako “zapisane” w polu elektro-magnetycznym, które nie tylko nas przenika , ale również istnieje poza naszym ciałem fizycznym. Również każda nasza część ciała fizycznego niesie w sobie zapis wszystkich pozostałych.

Weźmy choćby namacalny przykład pełnego zapisu informacyjnego o stanie wszystkich narządów, znajdujący się w tęczówce oka. Jeśli na przykład wytniemy przerośnięte migdałki, zapis ich stanu nadal istnieje zarówno w naszej fizyczności, jak też w strefie energii subtelnych. Choroba nadal jest ,tylko wycięliśmy jej “widzialny”aspekt.

Wyjaśnianie wszelkich zjawisk natury przez stary pryzmat nauki stał się już nieadekwatny, dlatego zrodziła fizyka kwantowa, będąca fizyką prawdopodobieństw i traktująca człowieka jako projekcję, hologram. Jedynie zmiana modelu postrzegania człowieka jako istoty energetycznej umożliwia nam wkroczenie w nowa erę medycyny, która dopiero wtedy ma szansę zyskać miano holistycznej. Narazie tak nie jest, bowiem zalęknione umysły większości ludzi, zaprogramowane przez wąski pryzmat postrzegania zmysłowego, hamują szersze poznanie, które umożliwia wydostanie się ze strefy chorób i cierpienia.

A więc jaka jest różnica pomiędzy sposobem, w jaki odbieramy świat, a światem, który jest w rzeczywistości? Czy kiedykolwiek zadawaliśmy sobie pytanie, jaką strukturę, czy energię mają myśli? Czy mają one jakieś fizyczne oddziaływanie na materię? Jestem pewna, ze w chwili, gdy większośc ludzi na Ziemi zrozumie i głęboko poczuje zróżnicowaną energetykę każdej myśli , która rodzi w konsekwencji słowo, mające zawsze swój “emocjonalny dźwięk” , życie nasze automatycznie stanie się wolne od przemocy, agresji i cierpienia.

Nadal jesteśmy tak uwarunkowani w naszym codziennym życiu, w sposobie, w jaki je realizujemy, że ślepo kupujemy twierdzenie, iż nie mamy na większość rzeczy wpływu.

Zostaliśmy uwarunkowani, by wierzyć, ze świat zewnętrzny jest bardziej realny niż wewnętrzny.

Nowy paradygmat mówi natomiast,że jest odwrotnie i to co dzieje się wewnątrz nas tworzy to, co jest na zewnątrz. W ten sposób otwierają się nowe kierunki istnienia w tym świecie. Mamy więc możliwości, które istnieją , lecz których nie jesteśmy wogóle świadomi.

Zapewne największą sztuką w podejsciu do życia nie jest umiejętność życia w świecie znanym, lecz w otoczeniu tajemnicy.

Rejestracja aktywności mózgu przy pomocy aparatury medycznej, wykazała,ze niezależnie od tego czy obserwujemy jakiś obraz na jawie, czy przywołujemy go tylko w pamięci z zamkniętymi oczami, te same obszary mózgu ulegają uaktywnienu. Zadano sobie pytanie, co widzi? Mózg czy oczy? Co jest realne, a co nie? Okazuje się, że dla mózgu nie istnieje różnica pomiędzy tym co widzi, a tym co pamięta , ponieważ w jednym i drugim przypadku aktywizowane są te same sieci neuronów.

Na codzień jesteśmy bombardowani ogromną ilością informacji , ale tylko częśc z nich sobie uświadamiamy, choć wszystkie są rejestrowane. Uważa się ,że w każdej sekundzie dochodzi do nas 400 miliardów bitów informacji, z czego tylko 2 tysiące dociera do świadomości. Od czego więc zależy, która informacja będzie uświadomiona, a która nie? Od poziomu naszej świadomości i rodzaju przekonań, którymi “żywimy się”na codzień . Myślokształty będące “nośnikiem” adekwatnych do nich emocji, mają bezpośredni wpływ nie tylko na ich “producenta” ale również na wszystkich ludzi wokół. Właśnie z tego powodu wszelkie środki przekazu medialnego mają tak ogromny wpływ na stan emocjonalny odbiorców. Możliwość masowej manipulacji uczuciami i świadomością ułatwia sprzedaż każdego produktu na świecie.

Jeśli mózg nie zna różnicy pomiędzy tym co dzieje się na zewnątrz , a tym co dzieje się w środku, to znaczy, ze wszystko co myślisz jest rzeczywistością. Materia nie jest więc czymś statycznym i przewidywalnym. Wyobraźmy sobie atom jako punkt bardzo gęstej materii , wokół którego jest chmura elektronów. Okazuje się,ze co chwilę wyskakują one w nicość.Co wiecej, nawet jądra atomów, które wydawały nam sie tak stabilne także wyskakują “nie wiadomo dokąd”,pomimo że nikt ich z zewnątrz ich nie popycha. Jeśli tak się dzieje z pojedyńczym atomem, to znaczy że nic nie jest statyczne ani niezmienne i przez cały czas istnieje na wielu planach , a ten który widzą nasze oczy to jeden z wielu. Jeśli stale atomy i molekuły są w ruchu, tworzą pewną wibrację. A więc cały świat wibruje i dosłownie wszystko, niezależnie od stanu skupienia, czy wielkości jest w stałej dynamice. Wibracje myślokształtów, słów, gestów, ruchów przenikają się nawzajem działając również na te materię, która zwykliśmy postrzegać jako statyczną, która taka nie jest i nigdy nie była. Cząsteczka, którą uważamy za rzecz “pełną” jest tak naprawdę w “superpozycji”, rozprzestrzenionej fali możliwych lokalizacji. Jest ona wszędzie jednocześnie, a fakt, że widzimy ją w danym miejscu wynika z tego, ze wybraliśmy sobie właśnie tę jedną z możliwych pozycji. I tam ją widzimy. Właśnie dlatego jedni widzą “szklankę do połowy pustą “ a inni “do połowy pełną”.

Jeśli chcemy widzieć pustkę to ja mamy, jeśli w tym samym miejscu chcemy widzieć pełnię to też ją mamy. Z reguły myślimy ,ze wszystko co nas otacza jest już rzeczą, która nie podlega naszym wyborom. To oczywiście wynika tylko z naszego zawężonego postrzegania rzeczywistości i przekazywania sobie tego typu przekonań , ugruntowujących nas w nieświadomości.

Heisenberg,współodkrywca fizyki kwantowej powiedział ,że “atomy nie są rzeczami, ale skłonnościami” a więc zamiast myślenia o rzeczach należy myśleć o prawdopodobieństwach.

Jak widzimy postrzeganie rzeczy odbywa się zawsze przez pryzmat obserwatora. Ale kim , badź czym jest obserwator? Jest nim świadomość, albo inaczej duch kierujący pojazdem w postaci naszego ciała zaopatrzonego w system czujników rejestrujących sygnały z otoczenia.

Widzimy rzeczy dokładnie takimi jakie one są w naszych myślokształtach.

Masaru Emoto badał molekularną strukturę wody i jej zmiany pod wpływem niefizycznych oddziaływań, takich jak słowa,modlitwa, muzyka, kolory, obrazy. Wykonał tysiące mikroskopowych zdjęć obrazujących kryształy wody, których kształt zmieniał się w zależności od rodzaju oddziaływania. Unaocznił jak piękne geometryczne wzory powstają na skutek ekspozycji wody na słowa miłości, wdzięczności, modlitwy, muzyki relaksacyjnej,zdjęcia dzieci oraz miejsc mocy. Natomiast słowa związane z agresją , nienawiścią, muzyka rockową powodowały rozpad pięknych kryształow ,a woda zamieniała się w bezkształtną ciecz.

Zważywszy fakt, że nasze ciała stanowią ponad 90% wody możemy sobie wyobrazić jak wiele zła czynimy sobie samym na codzień, a jak wiele dobra możemy uczynić sobie świadomie unikając słów, gestów, hałasów, ludzi, którzy rozbijają nam wszystkie życiodajne kryształy, tworzac bezkształtną masę z naszej egzystencji.

Nasze stare przekonanie, że nie możemy nic zmienić w istniejącej nas realnie rzeczywistości, oparte jest na deterministycznym, linearnym postrzeganiu życia, które takim nie jest. To my w każdej minucie swojej egzystencji kreujemy obraz naszej rzeczywistości, będącej dokładnym odwzorowaniem naszych myśli, czyli tego , co mieści się w naszej głowie. Pozwólmy więc sobie na myślenie “magiczne”, poeksperymentujmy ze strefą możliwości, których do tej pory nikt nam nie uzmysłowił. Jeśli myśl może zmienić kształt kryształu wody w ułamku sekundy, to wyobraźmy sobie , co może ona zrobić z nami. Okazuje się ,ze w holograficznej przestrzeni istnieją równolegle wszystkie stany rzeczywistości, równoległe światy, a każdy ma swoją własna wibrację. Dopóki nie uruchomimy w sobie nowych programów myślenia “możliwościami” w miejsce starych charakteryzujących się “ograniczeniami” , dopóty nie będziemy w stanie udać się w zaczarowaną, cudowną podróż samorealizacji, podczas której każdy dzień jest fascynującym odkrywaniem kolejnej tajemnicy życia. W pojmowaniu kwantowym na najgłębszym, subatomowym poziomie naszej rzeczywistości wszyscy jesteśmy dokładnie jednym , znika dualizm życia.

Poczucie jedności ze wszechświatem , czyli stan oświecenia, zjednoczenia się z Prawda, zmienia diametralnie postrzeganie z poziomu jednostkowego na poziom świadka.

Tak więc najpierw jest myśl, a potem materia. Nigdy nie dzieje się odwrotnie.

Religie uwięziły Boga w ciasnych systemach wyznaniowych, sprowadziły Go do odległego, personalnego bytu, który wymaga od nas posłuszeństwa absolutnego i rozlicza nas z dobra i zła. A przecież Kosmiczna, transcendentna energia , czyli Bóg przenikający każdą cząstkę istnienia , jest w nas stale , a więc nasza potencjalna zdolność czynienia boskich cudów czeka w każdym z nas jedynie na odkurzenie i wykorzystanie jej w celu wykonania boskiego planu naszego przeznaczenia.

Mózg to ogromnie złożona pajęczyna neuronów, będąca naszym “twardym dyskiem”,w którym zapisują sie wszystkie nasze doświadczenia w obrazach holograficznych, bowiem wszystkie informacje są wbudowane według prawa stowarzyszeniowej pamięci. Każdej idei towarzyszą obrazy, kolory, zapachy, dźwięki i emocje. Wszystko zapisane w postaci elektromagnetycznej fali. Dlatego właśnie nasz mózg można “zresetować” i zaprogramować inaczej, wedle naszej woli. Kazdemu pojeciu towarzyszy tyle innych informacji, ale dla każdego człowieka te zapisy się różnią , bowiem każdy z nas ma inne doświadczenia.Każda informacja docierająca do naszej świadomości, ulega kolorowaniu przez nasze doświadczenia i przekonania, dlatego zawsze towarzyszy jej konkretne odczucie. Jeśli doświadczamy czegoś często lub podtrzymujemy określone stany emocjonalne, to zapis informacyjny ulega nieustannemu wzmacnianiu, poprzez związki chemiczne, odpowiadająje konkretnym doznaniom . W momencie doświadczania jakiegokolwiek stanu emocjonalnego powstaje w podwzgórzu określony peptyd, który drogą krwioobiegu dociera natychmiast do każdej tkanki naszego ciała , bowiem na błonach komórek wchodzacych w skład struktury wszystkich tkanek , znajdują się receptory dla docierających tam peptydów.W chwili znalezienia swojego receptora dokuje się on na błonie ,dając sygnał do wnętrza komórki. Właśnie dlatego mówi się,ze każda cząstka ciała jest świadoma, bowiem dostaje błyskawiczną informację biochemiczną, która odwzorowuje stan emocjonalny osoby w danej chwili.

Jeśli ktoś tkwił przez dłuższy czas w cierpieniu albo był wychowywany na “zimnego twardziela”, jego naturalne mechanizmy ulegają wypaczeniu i rejestr wydarzeń jest zupełnie odcięty od emocji, których już nie wytwarza. Żyje w oderwaniu od swego wyższego ja, na podobieństwo maszyny. Myślę, ze takie jest podłoże problemów ludzi wykorzystywanych wbrew ich woli, a także zachowań wielu wysokich rangą polityków,przywódców,biznesmenów, czy seryjnych morderców.

Wracając do kwestii neuropeptydów przypisanych konkretnym emocjom, po związaniu się z receptorem błonowym, wywołują całą kaskadę procesów biochemicznych , zachodzących w komórkach. Komórka jest więc najmniejszą jednostką świadomości w naszym ciele.

Dotychczasowe medyczne paradygmaty wynikające z linearnego, newtonowskiego postrzegania człowieka, jako struktury jedynie materialnej, muszą dać miejsca nowemu, szerszemu widzeniu istoty ludzkiej w holograficznym (wielowymiarowym) wszechświecie. Trójwymiarowe postrzeganie, za pośrednictwem 5-ciu zmysłów, okazuje się być niewystarczającym do tego by zbliżyć się do zrozumienia zjawisk związanych ze stanem zdrowia i choroby. Poza wzrokowo widzialnym ciałem człowieka, istnieje pole energii subtelnych, przenikających i otaczających, którego stan wibracji decyduje o poczuciu, zdrowiu a także zachowaniu każdej istoty ludzkiej.

Ciało jest jedynie naszym materialnym pojazdem, dzięki któremu możemy poruszac się w trzecim wymiarze egzystencji na Ziemi. Kierunek podróży nie zostaje wyznaczony przez pojazd, ale jego kierowcę, co oznacza w tym przypadku “wysokowibracyjną”, a więc niewidzialną zasadniczą część człowieka.To nie tkanka mózgowa “rozumuje” ale wyższa część naszego Ja, które jedynie poprzez mózg realizuje swoje życie. Może to się wydać dziwne i niezrozumiałe na początek nauki innego modelu postrzegania,ale jest on nieodzowny do tego by móc otworzyć się na dużo większe możliwości jakie niesie ze sobą nasze życie.
http://www.nellyradwanowska.com/index.php?id=3&name=Holograficzny_Wymiar_Zycia


Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

sithowie mylife my-wery-world republikasarmacka speedwaylm