Przy okazji Świąt Bożego Narodzenia nasunęły mi się refleksje o... MISTRZACH
A bo... oto dziś nieznana jest data narodzin Mistrza Jezusa...
Zatem poszła w zapomnienie?
Czyżby żyjący Mu współcześnie nie interesowali się Jego narodzinami?
Czyżby wtedy nie był mistrzem jakim jest dziś - na dzisiejszą skalę?
Za życia człowiek nie ma uznania... chyba, że ze względu na swoją władzę, urząd, lecz niech tylko ją utraci...
Sam Jezus rzekł, że nie ma proroka we własnym kraju...
Z powodu zawiści ludzkiej.
Wszyscy wielcy mieli obok siebie, w pobliżu, jakieś typy, które występowały przeciw nim. Mojżesz także miał.
Ludzie najchętniej za mistrzów przyjmą kogoś, kto juz nie żyje - bo człowieka już nie ma i można samemu jechać na jego chwale. On sam bowiem już nie pojedzie wśród ludzi
Albo przyjmuje się tych - którzy są dalej... bo przeciez nie przyjmiemy sąsiada, ani krajana... Bo co? Taki Polak jak ja będzie mistrzem?! A co on za jeden?
Jezus był mistrzem?
Zatem mistrzów się krzyżuje?
Na to wygląda.
Tacy są ludzie.
Tacy Wy też jesteście.
Z paroma wyjątkami.
Niektórzy z Was narzekają, iż w Polsce nie ma mistrzów, czy nauczycieli, lecz pierwsi ich skłonni jesteście ukrzyżować albo obrzucać błotem.
Dlatego mądrze ktoś rzekł:
Póki nie ma ucznia - nie ma mistrza.