Jednolitość lub jednorodność (wolę to drugie) oznacza, że wszechświat jest : jednorodnym kwantowym polem energii o nieskończonej ziarnistości. Podkreślę słowo (nieskończonej ziarnistości) odnosząc się do faktu, że gdyby jej nie było, nie było by jednorodności.
Dalej pozwolę sobie rozszerzyć, że ta powyższa defincja jest mocno nieścisła, gdy nie przyjmiemy jednoznacznie faktu, że owe pole jest falowym zaburzeniem.Czyli obserwator będący w dowolnym punkcie obserwacji może jedynie stwierdzić fakt zaburzenia energii.
Niby symfonia, a jednak gdy się temu potokowi słów przysłuchać uważnie to nie da się ukryć, że jest to akademicka kakafonia dźwięków. Typowe dla oficjalnej fizyki zmyślenia i przeinaczenia. A co tam! Jaka różnica czy pole, czy energia? I tak przecież nie definiujemy ani jednego, ani drugiego. "Nieskończoność ziarnistości" - jaka głębia wyrazu! A że niczego za sobą to pojęcia nie niesie? Jaka różnica? Kto będzie dociekał? waldemar.m? Zakrzyczymy, zaśmiejemy, przypomnimy mu żydowskie pochodzenie (przy takiej ziarnistości, kto nie jest Zydem?!)
A to już czysta matafizyka, rodem z osiedlowego podwórka
Bez tego podwórka i bez tego kamienia, nie byłoby Pana i mnie. Dostał Pan kiedyś kamieniem w głowę? A ja dostałem i noszę ślad tego wydarzenia już 50 lat.
Gdy dzisiaj zastanawiam się nad tym - kto rzucał - to dochodzę do wniosku, że napewno - METAFIZYK!
Więc jeśli miałbym na to pytanie uczciwie odpowiedzieć to znaczenie ma odpowwiedź na fundamentalne pytanie : kim jestem i co ja tu robię ? A skoro nie znamy odpowiedzi na o pytanie, to wszelkie inne działania uważam za buńczuczne i zadufane.
Na to pytanie odpowiada każdy z nas za każdym razem, gdy idzie do urn wyborczych. Na to pytanie odpowiada Pan sobie swoją reakcją na słowa takiego idioty jak Niesiołowski. Zareagował Pan jakoś na oświadczenie tego faceta o Katyniu? Nie? Reszta to metafizyka!
I na koniec tych pseudoakademickich dysput : nie jest ważne dziś i jutro, lecz ważna jest chwila obecna ta która jest, czyli TERAZ.
Dobrze, że znalazł Pan w sobie odwagę na kilka słów samokrytyki. Powtarzanie za kimś i przedstawianie tego jako swoje argumenty - typoowo pseudoakadmickie.
Ludzkie wyobrażenia typu dziś, jutro , wczoraj, przedwczoraj i kiedyś
to dobra dyskusja na temat, czy dziś piłem piwo, a jeżeli nie to wypije go jutro...
Rozczaruję Pana! Nie piję alkoholu, a piwa w pierwszym rzędzie.
Ps. Nie jestem pewien odnośnie wcześnieszych dyskusji na temat C jest constans, lecz powiem, że D.Winter prawidłowo odniósł się do C, ponieważ w swej tezie przyjął jedynie fakt prędkości obiektu o zerowej masie jakim jest foton poruszający się w próżni.
Więc w tym momencie przyjął on wzorzec jakim jest prędkość fotonu w póżni, która jest constans !
Jednym słowem: BZDURA !!! P.S.: i kosmiczna do tego, ale nie będę tracił czasu na wyjaśnienia.
Inna zupełnie kwestią jest rozważanie absorcji, załamania, dyfrakcji fali itd.. w środowiskach innych niż próżnia, gdzie nastepuję fazowe przesunięcie prędkości.
Druga bzdura. Przymiotnik ten sam.
Kończąc ten dyskurs powiemy : C jest constans w próżni, a poza próżnią nie jest.
Oto dowód na to, że kłamstwo powtarzane wielokrotnie, nie zamienia się w prawdę.
P.S.: Bzdura dotyczy próżni, jeśli pamiętać, że pod terminem światło rozumiemy promień monochromotyczny światła naturalnego, lub promień monochromotyczny światła lasera i przyjmujemy do wiadomości, że tak jeden, jak i drugi nie porusza się z prędkością, którą oficjalna nauka przypisuje c.