Tytuł: ÂŚwiat jako wola i przedstawienie Arthur Schopenhauer Wiadomość wysłana przez: MichaÂł-AnioÂł Maj 03, 2010, 12:10:38 "ÂŚwiat jest moim przedstawieniem" - jest to prawda, ktĂłra obowiÂązuje w odniesieniu do kaÂżdej Âżywej i poznajÂącej istoty, chociaÂż tylko czÂłowiek moÂże jÂą przywieœÌ do refleksyjnej, abstrakcyjnej ÂświadomoÂści - a jeÂśli faktycznie to czyni, to pojawia siĂŞ u niego filozoficzna refleksja. Staje siĂŞ wtedy dla niego wyraÂźne i pewne, Âże nie zna Âżadnego sÂłoĂąca ani Âżadnej ziemi, lecz tylko oko, ktĂłre widzi sÂłoĂące, rĂŞkĂŞ, ktĂłra czuje ziemiĂŞ; Âże Âświat, ktĂłry go otacza, istnieje tylko jako przedstawienie, tj. wy³¹cznie w odniesieniu do czegoÂś innego, czegoÂś przedstawiajÂącego, czym jest on sam.
Jeœli mo¿na jak¹œ prawdê wypowiedzieÌ a priori, to jest ni¹ ta w³aœnie; albowiem wyra¿a ona tê formê wszelkiego mo¿liwego i daj¹cego siê pomyœleÌ doœwiadczenia, która jest ogólniejsza od wszystkich innych, od czasu, przestrzeni i przyczynowoœci; albowiem wszystkie one ju¿ j¹ zak³adaj¹, a jeœli ka¿da z tych form (...) obowi¹zuje tylko wobec jakiejœ szczególnej klasy przedstawieù, to przeciwnie, rozpad na podmiot i przedmiot jest wspóln¹ form¹ wszystkich owych klas, t¹ form¹, w jakiej w ogóle mo¿liwe i do pomyœlenia jest jakiekolwiek doœwiadczenie, obojêtnie jakiego rodzaju, abstrakcyjne czy intuicyjne, czyste czy empiryczne. ¯adna prawda nie jest wiêc bardziej pewna, bardziej niezale¿na od innych i ¿adna nie wymaga mniej dowodu od tej, ¿e wszystko, co istnieje dla poznania, a wiêc œwiat ca³y, jest tylko przedmiotem w odniesieniu do podmiotu, naocznoœci¹ tego, kto ogl¹da, jednym s³owem, przedstawieniem. Oczywiœcie, dotyczy to zarówno teraŸniejszoœci, jak wszelkiej przesz³oœci i wszelkiej przysz³oœci; tego, co najdalsze, podobnie jak tego, co bliskie; dotyczy bowiem samego czasu i samej przestrzeni, a w nich wy³¹cznie wszystko to siê wyró¿nia. Wszystko, co nale¿y i mo¿e nale¿eÌ do œwiata, obarczone jest w sposób nieuchronny uwarunkowaniem przez podmiot i istnieje tylko dla podmiotu. Œwiat jest przedstawieniem. (...) A zatem tylko od podanej tu strony, tylko o ile jest przedstawieniem, rozpatrujemy œwiat w tej pierwszej ksiêdze. O tym jednak, ¿e rozpatrywanie takie, bez szkody dla jego prawdziwoœci, jest jednostronne, a zatem spowodowane przez jak¹œ dowoln¹ abstrakcjê, poucza ka¿dego wewnêtrzny opór, z jakim przyjmuje œwiat jako swe tylko przedstawienie, ale od przyjêcia tego nie mo¿e siê w ¿aden sposób uchyliÌ. JednostronnoœÌ tego rozpatrywania uzupe³ni jednak nastêpna ksiêga za pomoc¹ prawdy, która nie jest tak bezpoœrednio oczywista jak ta, od której tu wychodzimy, lecz do której doprowadziÌ mo¿e tylko g³êbsze badanie, trudniejsza abstrakcja, rozdzielenie tego, co ró¿ne, i po³¹czenie tego, co identyczne - prawdy bardzo powa¿nej i dla ka¿dego, jeœli nie strasznej, to przynajmniej ryzykownej, tej mianowicie, ¿e i on w³aœnie mo¿e i musi te¿ powiedzieÌ: "Œwiat jest moj¹ wol¹". Dot¹d jednak, czyli w niniejszej pierwszej ksiêdze, jest rzecz¹ niezbêdn¹ rozpatrywanie bez ustanku tej strony œwiata, od której wychodzimy, strony [jego] poznawalnoœci, a w konsekwencji rozpatrywanie bez oporów wszelkich istniej¹cych przedmiotów, ba, nawet w³asnego cia³a (co niebawem rozwa¿ymy bli¿ej) tylko jako przedstawienia i nazywania ich tylko przedstawieniem. Tym, od czego tu abstrahujemy, co potem, mamy nadziejê, dla ka¿dego stanie siê oczywiste, jest zawsze tylko wola, tylko ona bowiem stanowi drug¹ stronê œwiata; œwiat bowiem, tak jak z jednej strony jest na wskroœ przedstawieniem, tak z drugiej jest na wskroœ wol¹. Natomiast realnoœÌ, która nie by³aby ¿adnym z tych dwóch, lecz przedmiotem samym w sobie (w który, niestety, wyrodzi³a siê w rêkach Kanta równie¿ rzecz sama w sobie) jest urojon¹ chimer¹, a przyjêcie jej jest w filozofii œwiat³em wiod¹cym na manowce. (...) Tym, co wszystko poznaje, a przez nikogo poznane nie jest, jest podmiot. Na nim wiêc opiera siê œwiat, jest on nieustannyrn, stale zak³adanym warunkiem wszystkiego, co siê jawi, ka¿dego przedmiotu. Cokolwiek bowiem istnieje, jest tylko dla podmiotu. Podmiot ten ka¿dy odnajduje w sobie, lecz tylko kiedy poznaje, a nie kiedy jest przedmiotem poznania. Przedmiotem natomiast jest ju¿ jego cia³o i dlatego, z tego punktu widzenia, nazywamy je przedstawieniem. Cia³o jest bowiem przedmiotem wœród przedmiotów i podlega ich prawid³owoœciom, mimo ¿e jest przedmiotem bezpoœrednim. Podobnie jak ka¿dy przedmiot naocznoœci podlega ono formom wszelkiego poznania: czasowi i przestrzeni, dziêki którym istnieje wieloœÌ. Natomiast podmiot, to co poznaje, nigdy nie bêd¹c poznane, formom tym nie podlega, nie przys³uguje mu wiêc ani wieloœÌ, ani jej przeciwieùstwo, jednoœÌ. Nie poznajemy go nigdy, bo to on w³aœnie poznaje, ilekroÌ poznanie ma miejsce. Na œwiat jako przedstawienie, a tylko pod tym wzglêdem go tu rozpatrujemy, sk³adaj¹ siê dwie istotne, konieczne i nieroz³¹czne po³owy. Jedn¹ jest przedmiot; jego form¹ jest przestrzeù i czas, a dziêki nim wieloœÌ. Natomiast druga po³owa, podmiot, nie mieœci siê w przestrzeni i w czasie. Tkwi bowiem w ca³oœci i niepodzielnie w ka¿dej istocie, która ma przedstawienia, dlatego równie dobrze jak ich miliony, tak i jedna jedyna spoœród nich wspólnie z przedmiotem sk³ada siê na œwiat jako przedstawienie, ale gdyby choÌ tylko jedna z nich znik³a, nie by³oby te¿ œwiata jako przedstawienia. Te po³owy s¹ zatem nieroz³¹czne nawet w myœli; ka¿da ma bowiem znaczenie tylko dla drugiej; dla niej istnieje, razem z ni¹ jest i razem z ni¹ znika. Granicê wyznaczaj¹ sobie bezpoœrednio: gdzie zaczyna siê przedmiot, tam koùczy siê podmiot. Wspólna granica przejawia siê w tym w³aœnie, ¿e istotne, a wiêc tak¿e ogólne formy ka¿dego przedmiotu, tj. czas, przestrzeù i przyczynowoœÌ mo¿na znaleŸÌ i poznaÌ w pe³ni równie¿ bez poznania samego przedmiotu, wychodz¹c od podmiotu, tj. mówi¹c jêzykiem Kanta, ¿e zawarte s¹ a priori w naszej œwiadomoœci. (...) Idealizm W nieskoùczonej przestrzeni miliardy kul ognistych, wokó³ ka¿dej ko³o tuzina mniejszych, oœwietlonych, wewn¹trz rozpalonych, na zewn¹trz okrytych zastyg³¹, zimn¹ skorup¹, na której warstw¹ pleœni osiad³y ¿ywe, poznaj¹ce istoty - oto prawda empiryczna, rzeczywistoœÌ, œwiat. Nie do pozazdroszczenia to jednak dla myœl¹cej istoty sytuacja, kiedy stoi na jednej z owych licznych kul, swobodnie unosz¹cych siê w przestrzeni, i nie wie, sk¹d siê bierze ani dok¹d d¹¿y, i jest tylko jedn¹ z niezliczonych, podobnych do siebie istot, które cisn¹ siê, pêdz¹, drêcz¹, szybko powstaj¹, szybko gin¹ - i tak bez wytchnienia, przez wiecznoœÌ bez pocz¹tku ni koùca; a przy tym nic trwa³ego prócz materii i wiecznego powrotu tych samych, najrozmaitszych form organicznych ustalon¹, zaistnia³¹ ju¿ drog¹, ustalonym, zaistnia³ym kana³em. Wszystko, o czym potrafi pouczyÌ wiedza empiryczna, to tylko dok³adniejsza znajomoœÌ charakteru tych procesów i regu³, co nimi rz¹dz¹. I oto wreszcie filozofia nowo¿ytna zda³a sobie sprawê - przede wszystkim w osobach Berkeleya i Kanta - ¿e wszystko to jest tylko fenomenem mózgu, obwarowanym tak wielkimi, licznymi i ró¿norodnymi warunkami subiektywnymi, ¿e znika jego domniemana bezwzglêdna realnoœÌ, a otwiera siê miejsce dla zgo³a innego ³adu œwiata, który le¿y u podstaw owego fenomenu, tj. pozostaje w takim stosunku do niego, jak rzecz sama w sobie do zjawiska. "Œwiat jest moim przedstawieniem" - jest to zdanie które uznaÌ za prawdê musi ka¿dy, tak jak pewniki Euklidesa, gdy tylko je pojmie, choÌ nie jest to zdanie, które ka¿dy pojmie natychmiast, gdy je us³yszy. - Uœwiadomienie sobie tego twierdzenia i powi¹zanie go z zagadnieniem stosunku miêdzy myœl¹ i rzeczywistoœci¹, czyli miêdzy œwiatem w umyœle i œwiatem poza nim - oto co obok problemu wolnoœci moralnej cechuje filozofiê nowo¿ytn¹. Gdy bowiem przez tysi¹ce lat próbowano swych si³ wy³¹cznie na polu filozofii obiektywnej, dopiero potem odkryto, ¿e wœród rozlicznych rzeczy, które czyni¹ œwiat tak zagadkowym i w¹tpliwym, pierwsza i podstawowa polega na tym, i¿ niezale¿nie od niezmiernego ogromu i masywnoœci, istnienie jego wisi na w³osku, a jest nim ka¿dorazowa œwiadomoœÌ, w której jest dany. Warunek ten, od którego bezapelacyjnie zale¿y istnienie œwiata, wyciska na nim swe piêtno: mimo ca³ej jego empirycznej realnoœci œwiat staje siê idealny, staje siê zwyk³ym zjawiskiem, dziêki czemu trzeba w nim rozpoznaÌ przynajmniej pod pewnym wzglêdem pokrewieùstwo ze snem, ba, przynale¿noœÌ obu do tej samej klasy. Albowiem ta sama czynnoœÌ mózgu, która wyczarowa³a we œnie œwiat w pe³ni obiektywny, naoczny, ba, namacalny, musi te¿ mieÌ taki sam udzia³ w ukazaniu obiektywnego œwiata na jawie. Oba œwiaty mianowicie, choÌ ró¿ne co do swej materii, wysz³y niew¹tpliwie z jednej formy. Form¹ t¹ jest umys³, czynnoœÌ mózgu. (...) Zgodnie z tym prawdziw¹ filozofi¹ musi byÌ w ka¿dym wypadku idealizm; co wiêcej, filozofia musi nim byÌ, aby by³a rzetelna. Nie ma bowiem nic bardziej pewnego ni¿ to, ¿e nikt nie przeskoczy sam siebie, by uto¿samiÌ siê bezpoœrednio z odrêbnymi od siebie rzeczami; natomiast wszystko, o czym posiada wiedzê pewn¹, czyli bezpoœredni¹, le¿y w obrêbie naszej œwiadomoœci. Poza ni¹ nie ma zatem pewnoœci bezpoœredniej; tak¹ zaœ pewnoœÌ powinny posiadaÌ podstawowe zasady wszelkiej nauki. Inne dyscypliny stoj¹ce na stanowisku empiryzmu maj¹ pe³ne prawo zak³adaÌ œwiat obiektywny jako po prostu dany; filozofii to nie dotyczy, gdy¿ ma docieraÌ do Ÿróde³ i pocz¹tków. Bezpoœrednio dana jest wy³¹cznie œwiadomoœÌ, dlatego podstawa filozofii ogranicza siê do faktów œwiadomoœci; jest wiêc z istoty swej idealistyczna. Realizm, który poci¹ga prymitywne umys³y tym, ¿e na pozór opiera siê na faktach, on w³aœnie wychodzi od zupe³nie dowolnego za³o¿enia, a zatem jest zamkiem na lodzie, gdy¿ pomija lub odrzuca fakt najbardziej podstawowy - ten fakt, ¿e wszystko co znamy tkwi w œwiadomoœci. Albowiem pogl¹d, ¿e obiektywne istnienie rzeczy uwarunkowane jest przez coœ, co je sobie przedstawia, i ¿e skutkiem tego œwiat obiektywny istnieje tylko jako przedstawienie, nie jest bynajmniej hipotez¹ ani tym bardziej koniecznoœci¹ lub zgo³a paradoksem ukutym w ogniu dyskusji, lecz jest prawd¹ najpewniejsz¹ i najprostsz¹, której poznanie utrudnia to tylko, ¿e jest a¿ zbyt prosta, a nie ka¿dy ma doœÌ rozwagi, by od rzeczy cofn¹Ì siê do podstawowych elementów swej œwiadomoœci. Nie mo¿e byÌ istnienia absolutnego, obiektywnego samego przez siê; co wiêcej, jest ono nie do pomyœlenia, gdy¿ zawsze i z samej swej istoty to, co obiektywne, istnieje w œwiadomoœci jakiegoœ podmiotu, czyli jest jego przedstawieniem, a w konsekwencji jest przezeù uwarunkowane, a ponadto przez formy jego przedstawienia, które przynale¿¹ do podmiotu, nie do przedmiotu. Istnienie œwiata obiektywnego, gdyby nawet nie by³o ¿adnego podmiotu poznaj¹cego, wydaje siê wprawdzie na pierwszy rzut oka spraw¹ oczywist¹, gdy¿ mo¿na go sobie pomyœleÌ in abstracto i zawarta w tym sprzecznoœÌ wewnêtrzna nie wychodzi przy tym na jaw. Ale kiedy chce siê zrealizowaÌ tê abstrakcyjn¹ myœl, tzn. sprowadziÌ j¹ do przedstawieù naocznych, a tylko im mo¿e ona (jak ka¿da abstrakcja) zawdziêczaÌ sw¹ treœÌ i prawdziwoœÌ, czyli gdy próbujemy wyobraziÌ sobie œwiat obiektywny bez poznaj¹cego podmiotu, wówczas uœwiadamiamy sobie, ¿e osi¹gnêliœmy wynik odwrotny od zamierzonego, a mianowicie, ¿e wyobraziliœmy sobie tylko coœ, co zachodzi w poznaj¹cym umyœle, kiedy ogl¹da on obiektywny œwiat, czyli w³aœnie to, czego chcieliœmy unikn¹Ì. Ten naoczny i realny œwiat jest bowiem niew¹tpliwie tylko fenomenem mózgu; dlatego w za³o¿eniu, jakoby mia³ on istnieÌ tak¿e sam w sobie, niezale¿nie od czyjegokolwiek mózgu, tkwi sprzecznoœÌ. (...) Mimo wszystko, co mo¿na powiedzieÌ, nic nie wywo³uje tak ustawicznie tylu nieporozumieù jak idealizm interpretowany jako odmówienie œwiatu zewnêtrznemu realnoœci empirycznej. (...) Idealizm prawdziwy nie jest empiryczny, lecz transcendentalny. Nie kwestionuje empirycznej realnoœci œwiata, obstaje jednak przy tym, ¿e wszelki przedmiot, czyli ka¿da rzeczywistoœÌ empiryczna w ogóle, jest przez podmiot dwojako uwarunkowany: po pierwsze, materialnie, jako przedmiot w ogóle, gdy¿ byt przedmiotowy jest do pomyœlenia tylko wobec podmiotu i jako jego przedstawienie; po wtóre, formalnie, gdy¿ sposób istnienia przedmiotu, tj. sposób jego przedstawienia (przestrzeù, czas, przyczynowoœÌ) wywodzi siê z podmiotu, jest w nim predysponowany. Do prostego idealizmu Berkeleya, który dotyczy przedmiotu w ogóle, do³¹cza siê wiêc idealizm Kanta, który dotyczy danego szczególnie sposobu istnienia przedmiotu. Wykazuje on, ¿e ca³y œwiat materialny, wszystkie cia³a, które rozci¹gaj¹ siê w przestrzeni i za poœrednictwem czasu wchodz¹ w zwi¹zki przyczynowe oraz wszystko, co z tym zwi¹zane - ¿e to wszystko nie istnieje niezale¿nie od naszego umys³u, lecz ma swe przes³anki w czynnoœciach naszego mózgu i ¿e w³aœnie taki, obiektywny porz¹dek rzeczy mo¿liwy jest tylko za ich poœrednictwem i w nich, gdy¿ czas, przestrzeù i przyczynowoœÌ, na których opieraj¹ siê wszystkie te realne i obiektywne zdarzenia, nie s¹ same niczym innym ni¿ tylko funkcj¹ mózgu, i ¿e wobec tego ów niezmienny porz¹dek rzeczy, który stanowi kryterium i jest nici¹ przewodni¹ ich empirycznej realnoœci, sam bierze siê z mózgu dopiero i z niego czerpie ca³¹ sw¹ wiarygodnoœÌ. (...) Z ca³ego tego wyk³adu wynika niezbicie i wyraŸnie, ¿e po prostu nieosi¹galne jest uchwycenie samej istoty rzeczy za pomoc¹ zwyk³ego poznania i przedstawienia, gdy¿ dociera ono do rzeczy zawsze od zewn¹trz i dlatego zawsze musi pozostaÌ na zewn¹trz. Cel ów moglibyœmy wtedy tylko osi¹gn¹Ì, gdybyœmy my sami znaleŸli siê wewn¹trz rzeczy, dziêki czemu poznalibyœmy je bezpoœrednio. (...) Z drugiej strony subiektywny punkt wyjœcia "œwiat jest moim przedstawieniem" te¿ jest nieœcis³y; po czêœci dlatego, ¿e jest jednostronny, gdy¿ œwiat jest przecie¿ ponadto czymœ wiêcej jeszcze (mianowicie rzecz¹ sam¹ w sobie, wol¹), co wiêcej, przedstawieniem jest on do pewnego stopnia akcydentalnie; po czêœci zaœ dlatego, ¿e wyra¿a tylko uwarunkowanie przedmiotu przez podmiot - nie mówi¹c zarazem, ¿e i podmiot jako taki jest uwarunkowany przez przedmiot. Równie b³êdna jest bowiem teza zdroworozs¹dkowa, ¿e "œwiat istnia³by nawet wtedy, gdyby nie by³o ¿adnego podmiotu", jak teza, ¿e "podmiot poznawa³by przecie¿, nawet gdyby nie mia³ ¿adnego przedmiotu, tj. ¿adnego przedstawienia". ŒwiadomoœÌ bez przedmiotu nie jest w ogóle œwiadomoœci¹. Dla podmiotu myœl¹cego przedmiotem s¹ pojêcia, dla podmiotu naocznoœci zmys³owej - przedmioty, których jakoœÌ odpowiada jego organizacji. Jeœli pozbawimy podmiot wszystkich bli¿szych okreœleù i form jego poznania, to znikn¹ te¿ wszystkie w³aœciwoœci przedmiotu i nie pozostanie nic poza materi¹ bez formy i jakoœci, która tak samo nie pojawia siê w doœwiadczeniu, jak podmiot pozbawiony form poznania, lecz stoi przed nagim podmiotem jako jego odbicie, które znikn¹Ì mo¿e tylko razem z nim. Jeœli wiêc materializm ³udzi siê, ¿e nie postuluje niczego poza tak¹ materi¹, np. poza atomami, to jednak przydaje do niej nieœwiadomie nie tylko podmiot, lecz tak¿e przestrzeù, czas i przyczynowoœÌ, które polegaj¹ na szczególnych okreœleniach podmiotu. Œwiat jako przedstawienie, œwiat obiektywny ma zatem niejako dwa bieguny; mianowicie po prostu podmiot poznaj¹cy, bez form jego poznania, oraz nag¹ materiê bez formy i jakoœci. Jedno i drugie jest ca³kowicie niepoznawalne: podmiot, gdy¿ jest tym, co poznaje; materia, gdy¿ nie mo¿na jej ujrzeÌ bez formy i jakoœci. Mimo to s¹ podstawowym warunkiem wszelkiej empirycznej naocznoœci. Tak wiêc naprzeciw surowej, bezkszta³tnej, martwej zupe³nie (tj. pozbawionej woli) materii, nie danej w ¿adnym doœwiadczeniu, ale w ka¿dym za³o¿onej, stoi jako jej czyste przeciwstawienie podmiot poznaj¹cy jedynie jako taki, który jest te¿ przes³ank¹ wszelkiego doœwiadczenia. Ten podmiot nie le¿y w czasie, gdy¿ czas jest dopiero bli¿ej okreœlon¹ form¹ wszelkich jego przedstawieù; stosownie do tego materia, która stoi naprzeciwko, jest wieczna, nieprzemijaj¹ca, trwa po wsze czasy, ale w³aœciwie nie jest nawet rozci¹g³a, gdy¿ rozci¹g³oœÌ nadaje kszta³t, a wiêc materia jest nieprzestrzenna. Wszystko inne stale powstaje i ginie, podczas gdy tych dwoje stanowi¹ nieruchome bieguny œwiata jako przedstawienia. Mo¿na zatem potraktowaÌ trwa³oœÌ materii jako odbicie ponadczasowoœci czystego podmiotu, który jest jedynie warunkiem wszelkiego przedmiotu. Obydwa przynale¿¹ do zjawiska, a nie do rzeczy samej w sobie; s¹ jednak koœÌcem zjawiska. Obydwa odkryÌ mo¿na tylko za pomoc¹ abstrakcji; nie s¹ one dane bezpoœrednio w czystej postaci ani same w sobie. G³ówny b³¹d wszystkich systemów polega na przeoczeniu tej oto prawdy, ¿e umys³ i materia s¹ korelatami, tj. ¿e istniej¹ tylko dla siebie nawzajem, razem trwaj¹ i razem gin¹; jedno jest tylko odbiciem drugiego, ba, s¹ w³aœciwie jednym i tym samym, rozpatrywanym z dwóch stron, przy czym - antycypuj¹c dalsze wywody - owo jedno jest przejawem woli, czyli rzeczy samej w sobie, a zatem, ¿e oba s¹ wtórne; dlatego Ÿród³a œwiata nie nale¿y szukaÌ w ¿adnym z nich. Ale wszystkie systemy (bodaj z wyj¹tkiem spinozyzmu) to w³aœnie przeocza³y i szuka³y w jednym z nich Ÿród³a wszystkich rzeczy. (...) Natomiast u mnie materia i umys³ s¹ nierozdzielnymi korelatami, istniej¹ tylko dla siebie i dlatego tylko wzglêdnie; materia jest przedstawieniem w umyœle, umys³ jest czymœ, w czego przedstawieniu wy³¹cznie istnieje materia. Obydwa razem sk³adaj¹ siê na œwiat jako przedstawienie, który jest kantowskim zjawiskiem, czyli czymœ wtórnym. Pierwotne jest to, co siê pojawia, rzecz sama w sobie, któr¹ póŸniej poznamy jako wolê. Ta rzecz sama w sobie nie jest to ani coœ, co sobie przedstawia, ani coœ, co zostaje przedstawione, lecz ró¿ni siê ca³kowicie od swego sposobu pojawiania siê. (...) file:///C:/DOCUME~1/Miki/USTAWI~1/Temp/Schopenhauer%20-%20Swiat%20jako%20przedstawienie.htm |