Różne koncepcje świata i człowieka => Kreacjonizm i ewolucjonizm => Wątek zaczęty przez: ravenno Maj 28, 2009, 23:06:26



Tytuł: Emile Borel, Fred Hoyle, prawdopodobieństwo a powstanie życia...
Wiadomość wysłana przez: ravenno Maj 28, 2009, 23:06:26
Witam!

Emile Borel (wybitny matematyk i autor prac z zakresu analizy matematycznej, rachunku prawdopodobieństwa oraz fizyki matematycznej) w swojej pracy "Single Law of Chance" twierdził, iż jeżeli szansa wystąpienia danego zdarzenia wynosi 1/10^15 wówczas jest to bez znaczenia na skalę ziemską, zaś przy szansie równej 1/10^50 jest nieprawdopodobne na skalę kosmiczną.

Nieprawdopodobne nie znaczy, że niemożliwe - ale w powstaniu życia jest jeszcze coś...

Wyliczenia astrofizyka Freda Hoyle doprowadziły go do wniosku, że powstanie prostej komórki jest wysoce nieprawdopodobne
ponieważ wyniosło 1/10^40000   (Hoyle był ateistą i ewolucjonistą - takim też umarł)

* * * * *
Dodam tylko tyle, że w świetle obecnych badań genetyków - mutacje nie wnoszą niczego naprawde nowego (poza uszkodzeniami)
nawet jeśli sie wydarzą są albo śmiertelne bądź wybitnie pogarszające jakość organizmu - albo odwracane.
Nie stwierdzono pozytywnego przypadku mutacji. Gdyby taki przypadek się wydarzył - niechybnie CAŁY świat by się
o czymś takim dowiedział.
Byłoby to coś podobnego do nagłośnienia "odnalezienia" szkieletu lemura(?) Ida nazwanego też ósmym cudem świata
przez naukowców-ewolucjonistów.
Jednak odnośnie mutacji nic takiego się nie wydarzyło, więc można spokojnie założyć, iż nie ma takich przypadków.

* * * * *

Z tego wynika, że nie dość, iż wydarzył się CUD - to jeszcze powtórzył się niezliczoną ilość razy... i na dodatek w olbrzymiej ilości
wydarzeń równoległych. W świetle tak dużych liczb i kompletnej nieznajomości początków samego Wszechświata okłamuje się
bezczelnie ludzi i co ciekawe - te kłamstwa mają wielu zwolenników, którzy bez zbędnego zastanowienia powtarzają jak maszyny,
którymi są - jak twierdzą - oklepane stwierdzenia na temat masy czasu jaki ewolucja miała do dyspozycji. A co okazuje się być
bardzo mocno naciągane nawet w świetle hipotez dot. powstania Wszechświata oraz Ziemi tworzonych przez ewolucjonistów.
Nawet i 50 miliardów lat to o wiele za mało aby samodzielne powstanie życia miało choć cień szansy.

Odsyłam więc do dalszego czytania i samodzielnego szukania.

Zaznaczę tu, że gdyby został mi przedstawiony kompletny dowód na to, iż właśnie z chaosu wyłoniło się życie -
bez wahania stanąłbym po stronie prawdy a tak - nie mogę i nie chcę. Nie mam zamiaru sam siebie okłamywać.
A tym bardziej innych ludzi...

pozdrawiam

ravenno


Tytuł: Odp: Emile Borel, Fred Hoyle, prawdopodobieństwo a powstanie życia...
Wiadomość wysłana przez: AzzziRel Czerwiec 09, 2009, 17:21:16
Dodam tylko tyle, że w świetle obecnych badań genetyków - mutacje nie wnoszą niczego naprawde nowego (poza uszkodzeniami)
nawet jeśli sie wydarzą są albo śmiertelne bądź wybitnie pogarszające jakość organizmu - albo odwracane.
Nie stwierdzono pozytywnego przypadku mutacji. Gdyby taki przypadek się wydarzył - niechybnie CAŁY świat by się
o czymś takim dowiedział.
Byłoby to coś podobnego do nagłośnienia "odnalezienia" szkieletu lemura(?) Ida nazwanego też ósmym cudem świata
przez naukowców-ewolucjonistów.
Jednak odnośnie mutacji nic takiego się nie wydarzyło, więc można spokojnie założyć, iż nie ma takich przypadków.

Witam! No cóż, to słabo szukałeś, ja mogę podać przynajmniej jeden przykład pozytywnej mutacji: niektóre kobiety w wyniku mutacji genu odpowiadającego za kodowanie barwnika dla czopków posiadają cztery typy czopków nie zaś jak reszta ludzi trzy, cech..ą (co za idiotyczna cenzura! wycina mi "uj" ze słowa bo co? Bo to brzydkie słowo jest? (SIC!)) się więc tetrachromatycznym widzeniem co może przyczyniać się do zwiększenia ilości postrzeganych odcieni i nawet poszerzać zakres długości fal dostrzeganych. Czy to jest przykład pozytywnej mutacji?


Tytuł: Odp: Emile Borel, Fred Hoyle, prawdopodobieństwo a powstanie życia...
Wiadomość wysłana przez: east Czerwiec 09, 2009, 18:21:35
Nie tylko prawdopodobieństwo samoistnego powstania tak skomplikowanej, żywej komórki ( choćby nawet najprostszej ) jest nad wyraz mało prawdopodobne . W książce "Kto zbudował Księżyc" czytam, że również prawdopodobieństwo samoistnego powstania układu Ziemia-Księżyc-Słońce jest nieskończenie małe. I to nie chodzi o jednorazowy, niezależny akt uformowania się tych trzech ciał, ale o zależności pomiędzy nimi w kontekście  ... podtrzymania życia na Ziemi. Prawdopodobieństwo tego, że Ziemia znajdzie sie na określonej orbicie umożliwiającej utrzymanie optymalnej temp na jej powierzchni + tego że z płaszcza Ziemi uformuje się dokladnie taki , a nie inny Księżyc, w dodatku krążący po takiej a nie innej  orbicie idealnie naśladujacej pozorny  ruch Słońca na niebie ( widziany z Ziemi), o osi nachylonej do płaszczyzny wyznaczonej przez środki Ziemia- Słońce pod takim kątem, aby stabilizować ruch precesyjny Ziemi w stos do Słońca i to w dodatku taki  Księżyc, który idealnie zakrywa swoją tarczą Słońce ( widok z Ziemi ), czyli , ze jest z tej perspektywy 400 razy bliżej od Słońca  i jest od niego około 400 razy mniejszy + jeszcze kilka innych zależności, które ŁĄCZNIE kostruują niezwykle stabilny układ umożliwiający podtrzymanie życia na Ziemi ,jest praktycznie równe zeru... chyba że nie stało się to samoistnie, tylko ktoś w tym pomagał. Prawdopodobieństwo co do tego  jest niewspółmiernie wyższe.
Dlatego jestem zwolennikiem kreacjonizmu . Ale kreacjonizmu logicznego. Skoro istnieje dające się uznać za wysokie ( w porównaniu do swojego przeciwieństwa) prawdopodobieństwo ,tego ,że coś , CO JEST i DZIAŁA  zaistniało na skutek zewnętrznej interwencji to tak na pewno było. Biorąc pod uwagę ogrom logistycznych zadań  i warunków wymagających spełnienia ŁĄCZNIE, jest dzieło KOGOŚ INTELIGENTNEGO . Przy czym nie twierdzę wcale, że tym kimś był bezpośrednio Stwórca wszystkiego. Mogłaby to być jakaś kosmiczna prastara , bardzo inteligentna rasa, nazwijmy ich ... hmhmh  Ogrodnikami.
Ich zadaniem było budować inkubatory zdolne do podtrzymania życia. Jeśli tak, to czemu nie mieliby potem zasadzać w nich życia , pielęgnować je, doglądać, stymulować do rozwoju .... aż po dzień dzisiejszy i dalej ..


Tytuł: Odp: Emile Borel, Fred Hoyle, prawdopodobieństwo a powstanie życia...
Wiadomość wysłana przez: (Nie)Ja Czerwiec 10, 2009, 12:35:21
przypuszczam, że gdyby to była TYLKO ewolucja to pewnie wyglądalibyśmy mniej więcej tak:(http://img41.imageshack.us/img41/2933/g1138427.jpg);D. Ciekawe tylko kiedy w szkołach będą mówić, że pochodzimy od Gadów, Jaszczurów czy legendarnych Smoków..  ::)


Tytuł: Odp: Emile Borel, Fred Hoyle, prawdopodobieństwo a powstanie życia...
Wiadomość wysłana przez: east Czerwiec 10, 2009, 18:11:21
Chciałbym tylko przestrzec w tych naszych rozważaniach, abyśmy z kolei nie przeginali w drugą stronę, to znaczy ,żebyśmy nie zwalali wszystkiego na kosmitów .


Tytuł: Odp: Emile Borel, Fred Hoyle, prawdopodobieństwo a powstanie życia...
Wiadomość wysłana przez: (Nie)Ja Czerwiec 10, 2009, 20:53:55
ależ to przecież tylko hipotezy, gdzie tu przegięcie?  :)
po prostu moja filozofia życiowa czyli:
podważam wszystko i zarazem uznaję wszystko za wielce prawdopodobne    ;)

 


Tytuł: Odp: Emile Borel, Fred Hoyle, prawdopodobieństwo a powstanie życia...
Wiadomość wysłana przez: east Czerwiec 11, 2009, 00:16:53
Zatem  przychylam się do Twojej filozofii życiowej.
Zauważmy przy tym,, że jeśli podważyć podstawę na której ludzie budują światopoglądy i przekonania, to co zostanie  ?
Jeszcze 3 lata temu myślałem podobnie do większości "uśpionych" ludzi. Nie mieściło mi sie w głowie, że ktoś mógłby podważyć powszechnie obowiązujący , naukowo uznany  porządek świata.
Niemniej jednak jedyna teoria , która oficjalnie tłumaczy powstanie Księżyca nie trzyma się kupy , a to powoduje, że alternatywne rozwiązania , a w tym sztuczne pochodzenie Księżyca stają się bardziej prawdopodobnymi wersjami.
Poważni naukowcy postulują ,że Kisiężyc jest pusty w środku !!
Skoro Księżyc jest sztuczny i jest pusty , to znaczy , że jest czymś więcej nawet niż stabilizatorem życia na Ziemi  ( łącznie ze Słońcem i samą Ziemią jako taką ) .  Ma służyć naszej Planecie nie tylko jako stabilizator , ale również jako ochroniarz ( przed meteorytami głównie  - ściągając co większe kamyki na siebie ) , a może i nie tylko przed nimi. Gdyby życiu na Ziemi groziło prawdziwe niebezpieczeństwo z zewnątrz , to uważam, że Księżyc by się uaktywnił. Byłoby to ewidentnie widoczne i bardzo spektakularne działanie .



Tytuł: Odp: Emile Borel, Fred Hoyle, prawdopodobieństwo a powstanie życia...
Wiadomość wysłana przez: (Nie)Ja Czerwiec 11, 2009, 21:40:41
Ciekawe jak jest prawda z tym Księzycem.. ciekawe jest choćby to, że na wiele lat wstrzymano wszelkie ekspedycje bo "tam nie ma nic ciekawego" a teraz wszyscy się tam pchają :)

Ciekawy jest jego wpływ na ludzi.. np. na kobiecy cykl.. z niektórych źródeł wynika że Księżyc ma pewien określony progrem, który wpływa na naszą płodność. Ten program ma ponoć w przyszłości ulec zmianie

I te opowieści o wilkołakach.. przypuszczam że w każdej bajce jest trochę prawdy :)


Tytuł: Odp: Emile Borel, Fred Hoyle, prawdopodobieństwo a powstanie życia...
Wiadomość wysłana przez: east Czerwiec 12, 2009, 09:09:18
No właśnie . Zauważ, że cała wiedza, którą od przedszkola człowiek uznawał za niepodważalną dzisiaj sypie się jak domek z kart.
W przedszkolu była taka bajka o złym wilku i czerwonym kapturku. Nie ma chyba dziecka, które nie bałoby się wilka , a przecież ewidentnie psy to takie udomowione wilki. Chodzi o to ,że wilk to dzikie zwierze, bliżej mu w naszych wyobrażeniach do wilkołaka niż do psa.
Wilkołaki , Księżyc, wampiry , krew.. Te słowa układają nam się w umysłach w zagadkę pełną strachu i zagrożenia .Krew to życie , które wysysają z nas te "złe" istoty  , itd itp.
Lecz jeśli odrzucić bajkową  otoczkę to co zostanie ? 

Księżyc - superkomputer , stabilizator, a może również stabilizator/ modulator  pola morfogenetycznego Ziemi ? Kto ma w ręku wyłącznik ten ma całkowitą władzę, a ten jest na Księżycu -stąd te wyścigi ..

Krew- życie , geny DNA

Wilkołak / wampir - przemienienie ,zdrowie, natura ,  nieśmiertelność ... nowy gatunek

Reszta to bajki, ale czy już nie czas je napisać na nowo ?


Tytuł: Odp: Emile Borel, Fred Hoyle, prawdopodobieństwo a powstanie życia...
Wiadomość wysłana przez: radoslaw Czerwiec 12, 2009, 16:41:38
Księżyc http://www.redicecreations.com/specialreports/2006/01jan/moon.html

Księżyc, życie i wpływ na planetę wg Wintera:

"
A good example of Jose Arguelles confusion due to lack of science, is the way he talks about the moon as the essence of Mayan calender timing.  This would give the impression that the moon and it's timing (rotation period) were somehow sacred. When actually – from a purely biologic perspective the OPPOSITE is the case.  The moon IS important, but mostly because it is so poisonous to all of life – it needs to be avoided!

 If we study agricultural research carefully - we see it is actually necessary to AVOID the moon in order to get a seed to germinate optimally. The moon's timing itself - is not so much sacred - as it is a poison to be avoided. What we need to do here, is to understand WHY the moon is proveably a biologic poison (we all know the full moon prevents seed germination, fills hospitals, and causes Earthquakes).

 For example – in the Sumerian and Hermetic history we learn that one aspect of the poison sent here when Draconian wars sent our moon, was the way the moon artificially sped up female ovulation – to weaken our genes and psychokinesis. Humanoid women elsewhere – like Sirian we presume, ovulate more slowly – with more power. 

As biologists we must teach - that the word sacred - means timing which nests or embeds or phase locks with waves and rotations which produce survival and growth. So what is it about the moon that 'fails to embed' as a wave? This is about as close as science can come to defining 'evil'.

 In order to understand WHY the moon is poison to seed germination (and presumeably to all DNA) versus the SUN which is not, we need to focus on basic principle. This will help us pick out the correct calendar. You see the first thing we need to learn is the TIME like space and mass - are ONLY defined by ROTATION. And the ONLY thing rotating is energy or charge.
"

tak na szybko, mam nadzieję że mnie nie zabijecie za jakość tłumaczenia:

"Dobrym przykładem zamieszania wprowadzanego przez Jose Arquilesa, a spowodowanego brakiem naukowych podstaw; jest sposów w jaki mówi o Księżycu jako esencji kalendarza Majów. Daje to wrażenie że Księżyc i jego szybkość obrotowa były święte  wjakiśtam sposób. Podczas gdy obecnie - z najczystrzej biologicznej perspektywy - mamy w tym przypadku dokładne PRZCIWIEŃSTWO stawianej przez Arquilesa tezy. Księżyc JEST ważny, ale glównie z powodu jego DESTRUKTYWNEGO WPŁYWU NA BIOLOGICZNE ŹYCIE - powinniśmy go unikać.

Jeśli zgłębimy zagadnienia agrokultury - widzimy że właściwue NIEZBĘDNE jest pomijanie PEŁNI KSIĘŹYCA jeśli chcemy z sukcesem wysiać nasiona. Cykle Księżyca wcale nie są święte. To co powinniśmy zrobić to zrozumienie CZEMU Księżyc jest biologiczną trucizną (dowody na jego toksyczność to niekiełkowanie nasion, wypełnione po brzegi szpitale i wzmożone trzęsienia Ziemii - wszystko podczas pełni).

Na przykład - z Sumeryjskich i Hermetycznych (???) historii możemy się dowiedzieć że jednym z trujących apektów wstawienia na naszą orbitę Księżyca (w czasie wojen Draco) było PRZYSPIESZENIE owulacji u kobiet - żeby osłabić nasze geny i zdolności psychokinezy. Humanoidalne kobiety wszędzie - ja te z Syriusza - przechodzą o wiele dłuższą owulację z większą MOCĄ.

Jako biolog musimy uczyć - że słowo "święte" - oznacza zagnieżdżanie czy osadzanie fal i obrotów wytwarzających przetrwanie i wzrost roślin. Co jest więc w Księżycu co nie pozwala odpowiednio osadzać fal. Jesteśmy w tym momencie blisko zdefiniowania przez naukę słowa "zło".

Pierwszą podstawową rzeczą jakiej musimy się nauczyć to fakt że CZAS tak samo jak przestrzeń i masa jest definiowany przez ROTACJĘ. A jedyną rotującą rzeczą jest energia.
"


Tytuł: Odp: Emile Borel, Fred Hoyle, prawdopodobieństwo a powstanie życia...
Wiadomość wysłana przez: (Nie)Ja Czerwiec 12, 2009, 21:34:58
Krew to życie , które wysysają z nas te "złe" istoty  , itd itp.
Lecz jeśli odrzucić bajkową  otoczkę to co zostanie ? 


tylko ciekawe kto jest tu naprawdę "zły" a kto "dobry"? mówi się, że czasem ciemność przybiera postać światła i odwrotnie..


jednym z trujących apektów wstawienia na naszą orbitę Księżyca (w czasie wojen Draco) było PRZYSPIESZENIE owulacji u kobiet - żeby osłabić nasze geny i zdolności psychokinezy. Humanoidalne kobiety wszędzie - ja te z Syriusza - przechodzą o wiele dłuższą owulację z większą MOCĄ.

(..) Jesteśmy w tym momencie blisko zdefiniowania przez naukę słowa "zło".


bardzo ciekawe rzeczy :)

rozumiem, że dłuższa owulacja to rzadsza zdolność do rozrodu, powiedzmy raz w roku.. super sprawa! :)
jak dla mnie to zdolność do rozrodu powinna zależeć od wielu czynników np. poziomu rozwoju moralnego

ale czy naprawdę Księżyc aż tak nas determinuje? czy naprawdę jest "zły"?  ::)


Tytuł: Odp: Emile Borel, Fred Hoyle, prawdopodobieństwo a powstanie życia...
Wiadomość wysłana przez: east Czerwiec 12, 2009, 23:59:24
Cytuj
Księżyc JEST ważny, ale glównie z powodu jego DESTRUKTYWNEGO WPŁYWU NA BIOLOGICZNE ŹYCIE - powinniśmy go unikać.

Jeśli zgłębimy zagadnienia agrokultury - widzimy że właściwue NIEZBĘDNE jest pomijanie PEŁNI KSIĘŹYCA jeśli chcemy z sukcesem wysiać nasiona. Cykle Księżyca wcale nie są święte. To co powinniśmy zrobić to zrozumienie CZEMU Księżyc jest biologiczną trucizną (dowody na jego toksyczność to niekiełkowanie nasion, wypełnione po brzegi szpitale i wzmożone trzęsienia Ziemii - wszystko podczas pełni).
(..)
Jako biolog musimy uczyć - że słowo "święte" - oznacza zagnieżdżanie czy osadzanie fal i obrotów wytwarzających przetrwanie i wzrost roślin. Co jest więc w Księżycu co nie pozwala odpowiednio osadzać fal. Jesteśmy w tym momencie blisko zdefiniowania przez naukę słowa "zło".
Ośmielę się nie zgodzić z tezą,że Księżyc to destrukcja.

Księżyc nie może być nigdy rozpatrywany w oddzieleniu od całego Układu , to jest  Ziemia-Księżyc-Słońce .
Tylko taki, pełen układ zapewnia stabilizację i warunki dla rozwoju życia .
Są planety takie jak Mars i Venus, które nie mają TAKIEGO Księżyca i na nich życie, o ile kiedykolwiek było  - nie zdołało się utrzymać . Możliwe ,że istniały tam przejściowo warunki dla jakiegoś życia, ale raczej wątpliwe, aby kiedykolwiek mogło się rozwinąć do tak bujnych form jak na Ziemi, a do tego, aby to życie rozwinęło się do wysoce zorganizowanych form inteligentynych , które spełniałyby przy tym fraktalne założenia budowy wszechświata .
Pierwsza ludzka , globalna cywilizacja, czyli ludzie epoki neolitu , wznosiła swoje neolityczne budowle ( takie jak Stonhenge )  NA CAŁEJ ZIEMI  zawsze  uwzględnieniając  zależności UKŁADU Ziemia-Księżyc-Słońce wskazując wyraźnie na szczególne momenty przesilenia zima/wiosna i potem jesień/zima . Można przy ich pomocy było wyliczyć nawet zaćmienia Słońca.
Zwracając uwagę wyłącznie na pełnię Księżyca, jako na działanie destrukcyjne naszego satelity jako takiego dokonuje się nadużycia, gdyż trzeba brać pod uwagę cały jego cykl i to w powiązaniu ze wspomnianym Układem.Jeden fakt : Księżyc jest "odpowiedzialny" za utrzymanie tej cieniutkiej warstwy atmosfery wokół Ziemi , dzięki której oddychamy. Gdyby nie było Księżyca , promienie Słońca już dawno spaliłyby powierzchnię tej  Planety na suchy pył.
Na przestrzeni dziejów Księżyc był zawsze wiązany z kobiecością zapewne ze względu na swoje powiązanie z cyklem miesięcznym ( 28 dni ) u kobiet, zaś Słońce to był silny , męski awatar. Starożytni wiedzieli, że Księżyc zawsze naśladuje pozorny ruch Słońca po nieboskłonie, czyli ,że droga Księżyca latem jest drogą Słońca po niebie zimą. I odwrotnie . Pierwiastki  żeński i męski, jak wiemy zawsze występują łącznie, są swoim dopełnieniem , jedno , bez drugiego nie zapewni życia . Zatem nawet hamowanie procesów zagnieżdżania fal przez określoną fazę Księżyca ma jakiś cel . Dobro i zło nie mają z tym nic wspólnego. Jest to część skomplikowanego procesu , o którym zapewne musimy się jeszcze wiele nauczyć zanim zaczniemy wygłaszać autorytatywne osądy ...

pozdrawiam,.


Tytuł: Odp: Emile Borel, Fred Hoyle, prawdopodobieństwo a powstanie życia...
Wiadomość wysłana przez: radoslaw Czerwiec 13, 2009, 00:28:05
Wiesz East ktoś go projektował, więc musiał spełniać parę warunków.
Niedobrze że jest z metalu...
(http://www.goldenmean.info/architecture/archmat2.gif)
Koncepcja wprowadzenia tutaj Księzyca zaczęła się ostatnio dzięki Vieliczkowskiemu, a wspomia o niej dużo osób.
Alex Colier, Steward Swerdlow, Al Bielek, Dan Burish i inni.
Księzyc ma niewątpliwie duży wpływ na nas, ale "stabilizacja pola magnetyczmego Ziemii" to już dość blisko "manipulacji polem magnetycznym Ziemii", wpływ magnetyzmu na świadomość jest chyba gdzieś poruszony na forum Bracie...
piss!


Tytuł: Odp: Emile Borel, Fred Hoyle, prawdopodobieństwo a powstanie życia...
Wiadomość wysłana przez: (Nie)Ja Lipiec 16, 2009, 22:08:54
ktoś go projektował, więc musiał spełniać parę warunków.
Niedobrze że jest z metalu...

być może jestem totalną ignorantką i nie wiem o rzeczach oczywistych, ale niby skąd wiadomo że Księżyc jest z metalu?

ps. wielokrotnie planowałam wystawiać kryształy na światło Księżyca, ale zawsze jakoś wypadało mi to z głowy.. przypadek? :)


Tytuł: Odp: Emile Borel, Fred Hoyle, prawdopodobieństwo a powstanie życia...
Wiadomość wysłana przez: east Lipiec 17, 2009, 11:49:17
radosławie. Ok ,
Istnieją hipotezy, że Księżyc , pod swoją skorupą jest zbudowany z gigantycznych płyt na teleskopach zogniskowanych w jądrze. Już kilka razy obeserwowano efekty "drżenia" całego Księżyca po eksplozji odrzuconych zbiorników z paliwem z naszych satelitów.
Według obserwatorów "Księżyc zadrżał jak dzwon"
Wskazuje to na fakt, że Księżyc jest wewnątrz z metalu ,ale jeśli ten metal to złoto ?
Wg. Dana Wintera właśnie złoto i Pallad są metalami "harmonicznymi", spełniającymi założenia golden ratio, co tłumaczy ich długowieczność.
Jakoś nie wyobrażam sobie ,aby maszyna , która ma funkcjonować 4,6 mld lat zbudowana była z jakiegoś nietrwałego metalu typu żelazo, albo stal.
Możliwe, ze każdej nocy  nad naszymi głowami przemieszcza się skarbnica, przy której mityczne Klondike to małe miki ;-)


Tytuł: Odp: Emile Borel, Fred Hoyle, prawdopodobieństwo a powstanie życia...
Wiadomość wysłana przez: (Nie)Ja Lipiec 17, 2009, 15:38:27
fakt, kiedyś obiło mi sie o uszy, że Księżyc to taki gigantyczny gong, ale żeby był ze złota? :)
..to już teraz wiemy czemu "dwóch takich" chciało go ukraść  ;D

dzięki ;)


Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

watahawilkowmagii icecraft nautical-battles zwierzaki novasaecula