Tytuł: Życie to proces przebudzenia Wiadomość wysłana przez: MEM HEJ SHIN Czerwiec 29, 2009, 21:48:13 To forum w istocie jest ścisłe tematycznie, ale może tu znajdzie się miejsce, aby o czymś powiedzieć. Właściwie to kolejny raz zadałem sobie to samo pytanie: co ja tu robię i dlaczego pisze na interenetowych forach, czyli jakie motywacje mnie do tego skłaniają. Myślę, że chęć pomocy innym ludziom, marzenia o szczęśliwym i dobrym życiu skłaniają mnie do tego, że zajmuję się jeśli mogę tak to nazwać - drobną ''pomocą psychologiczną'' Więc jeśli budzimy się niczym dzieci ze snu głębokiego, przecieramy oczy i nagle dostrzegamy, że ciemność właśnie minęła i nastała jasność, więc życie to proces przebudzenia, przebudzenia ku jasności, którą sami w sobie jesteśmy , lecz jej nie dostrzegamy. Ponieważ wielu ludzi szuka tej jasności, chcąc wpierw ją opisać słowami czego poszukują, jakimi metodami, drogami, czy nawet narzędziami do niej dotrzeć, więc muszę Was wszystkich ucziwie rozczarować : nie znajdziecie nigdzie gotowych odpowiedzi na te pytania, lub raczej odpowiedzi, które byłyby zgodne z Waszymi wewnętrznymi uwarunkowniami, wewnętrznym system wartości. Niemniej jednak postarm się o czymś napisać, lecz posłuże się trochę pewnymi cytatami : ''Nie musimy nic robić, aby żyć, kochać i żyć szczęśliwie. Musimy natomiast włożyć wiele energii w to, aby cieszyć się życiem. W praktyce nie jest to takie proste, ponieważ trudność wynika z głęboko zakorzenionych uwarunkowań, które wynikają z rodzinnego, społecznego i odziedziczonego oprogramowania. Więc zadajmy sobie pytanie ? Czy urodziliśmy się po to, aby tak postępować jak oferuje nam to społeczeństwo, jak nauczuli nas to nasi nauczyciele, rodzice, znajomi, kochani przyjaciele i przyjaciółki. Czy jesteśmy tu po to, aby tylko przetrwać, zgromadzić trochę dobytku, mieć trochę rozrywek, zarabiać pieniądze i bez końca znosić codzienną rutynę przeciętnego życia? A może mamy odkryć, kim, dlaczego i po co jesteśmy? Być może mamy tylko zrozumieć, że jesteśmy istotami kochającymi, radosnymi i wolnymi i że miłość, szczęście i wolność to nasze naturalne stany. Taka postawa otwiera serce na intuicyjne zrozumienie czegoś zupełnie nowego. Zrozumienia, jak wiele poświęciliśmy czasu na złe ocenianie swojego życia, sytuacji, wydarzeń i ludzi, na obwinianie się za doznawane uczucia i ''krzywdy'' Jak osądy te stały się naszą obsesją. Ile wysiłku włożyliśmy w ochranianie siebie, kontrolowanie innych ludzi, sytuacji i naszych uczuć. Ile energii wydatkujemy na ukrywanie tego, kim naprawdę jesteśmy, wstydząc się wstać i pokazać siebie takimi jakimi naprawdę jesteśmy Czy urodziliśmy się po to, by tak postępować? Czyli mamy zrozumieć kilka zaledwie prostych, wręcz może nawet banalnych w zrozumieniu rzeczy, czego nie możemy jakość zrozumieć, co powoduje tyle cierpienia, lęków, obaw, tyle niepowodzeń, rozczarowań, iluzji i fałszu. Mamy zrozumieć, że w każdym człowieku jest cudowność, moc i energia miłości, które kryją się tuż pod powierzchnią, czekając na wydobycie i uwolnienie, aby ukazać nam naszą własną wspaniałość. A ponieważ w procesie tego ''przebudzenia'' poszukujemy narzędzi , metod, wiedzy od razu powiem, że takie niezwykle skuteczne narzędzie istnieje i jest to oddech. Czyli mądra i doskonała Natura obdarzyła nas takim ''narzędziem'' , abyśmy mogli świadomie się rozwijać. Chodzi końcowo o to , że oddech jest łącznikiem między siłą życiową, a ciałem fizycznym. Świadomie łącząc wdech z wydechem (usuwając krótką przerwę pomiędzy oddechami, która występuje u większości ludzi), wprowadzamy wszystkie części ciała do naszej świadomości. Stłumione energie życiowe poprzez wiele żywotów zostają zaktywowane, co oznacza, że zaczynają wydostawać się na ''powierzchnię'' naszej świadomości i możemy dokonać ich integracji, czyli uwolnić się od nich, uwolnić pole naszej świadomości. W istocie łączymy oddech wewnętrzny, czyli siłę życiową, zwaną też „praną", z zewnętrznym oddechem układu oddechowego. Świadomie łączymy na nowo wszystkie obszary naszego istnienia, poszerzając świadomość do granic samych siebie, innych ludzi, życia i promieniując wokół współczuciem, radością, miłością, błogością i poczuciem naszej nienaruszalnej wolności. Wypada powiedzieć: Zajmijmy się swoim oddechem, jego świadomą częścią, czyli tzw. świadomym oddechem.Przestańmy kluczyć, fantazjować, dywagować, tworzyć różne wizje i scenariusze na temat tego kim sami jesteśmy. Przystąpmy lepiej od razu do dzieła. Do tego co jest autentycznie przeżywanym procesem, a nie żadną filozofią, ideą, religijną doktryną, naukową rozprawą. Pozdrawiam Tytuł: Odp: Życie to proces przebudzenia Wiadomość wysłana przez: radoslaw Czerwiec 30, 2009, 00:19:43 Hej Astro, znaczy MEM HEJ SHIN!
To bardzo ciekawe co piszesz o oddechu, większość wschodnich tradycji zaleca przerwę między oddechami (podobnie jak w ćwiczeniu podawanym na stronach Wingmakers) - możesz napisać coś więcej na temat źródeł swoich rad? pozdrawiam serdecznie! Tytuł: Odp: Życie to proces przebudzenia Wiadomość wysłana przez: MEM HEJ SHIN Czerwiec 30, 2009, 00:47:48 Hej Astro, znaczy MEM HEJ SHIN! To bardzo ciekawe co piszesz o oddechu, większość wschodnich tradycji zaleca przerwę między oddechami (podobnie jak w ćwiczeniu podawanym na stronach Wingmakers) - możesz napisać coś więcej na temat źródeł swoich rad? pozdrawiam serdecznie! Co prawda spotyka się w różnych tradycjach ćwiczenia z przerwami w oddechu, jednak po przyjacielsku Ci powiem, nie zajmuj sobie tym głowe. Oddech powienien być harmonijny, bez żadnych przerw, ponieważ współgra on fraktalnie z akcją serca ( o czym mówił Winter ) , dlatego bawiąc się oddechem, wstrzymując go itp.. to poprostu wpadasz w dysharmonię. Mogę Ci podesłać literaturę, (mailem ) ale najlepiej , abyś znalazł czas i skontaktował się z dobrym rebirtherem. Tytuł: Odp: Życie to proces przebudzenia Wiadomość wysłana przez: trzysz Listopad 19, 2009, 12:39:35 "Przychodzisz prosić o odpowiedzi, kiedy powinieneś szukać ich sam.
Mogę powiedzieć ci wszystko co wiem, ale i tak będą to dla ciebie tylko puste słowa. Oto skarb ponadczasowych pokoleń - perspektywa" Lata temu spotkałem się z tym cytatem (może go trochę zniekształciłem, bo nie potrafię ustalić źródła, ale nawet jeśli to tylko parafraza, to z zachowanym sensem) i wtedy nie potrafiłem zrozumieć ostatniego zdania, wydawało mi się, delikatnie mówiąc, bez sensu. Dziś wiem, że jest ono ważniejsze, niż wiele innych "mądrości" - ta sama informacja, czy wiedza, jest przez nas odbierana zupełnie inaczej, a zależne jest to właśnie od perspektywy, naszego punktu z którego patrzymy na daną rzecz. W liceum, na matematyce, kiedy ktoś nie mógł rozwiązać jakiegoś zadania pod tablicą, moja nauczycielka zwykła mówić: "zrób dwa kroki do tyłu (od tablicy) i przyjrzyj się uważnie na to, co napisałeś" - jakże wielka mądrość jest w tych słowach? ;) Jedni mówią "oddychać bez przerwy" inni "oddychać z przerwą", jedni krzyczą "wegetarianizm" inni "mięso", jedni mówią "tylko w grupie możesz coś osiągnąć" inni mówią "każda grupa ogłupia i tylko samemu można dojść do celu"... No to właściwie o co chodzi? Gdzie jest prawda? Prawda jest właśnie w tych wszystkich słowach razem wziętych ;) "Czego szukasz wędrowcze? Wszystko w sobie niesiesz!" - choć cel jest jeden, prowadzi do niego całe mnóstwo dróg. Sekret polega na tym, że najpewniejsza jest niewydeptana droga - jak to ładnie było powiedziane w filmie Religion (http://www.youtube.com/view_play_list?p=920B1F0B1F3DA9A1), rzeczywistość, którą odkrył Budda, mogła wyzwolić tylko jedną osobę, nie dwie - i tą osobą był właśnie Budda, nikt inny. Nikt inny nie może być wyzwolony jego mądrością - każdy musi odnaleźć swoją własną. Jak moglibyśmy otworzyć swój umysł, próbując zamknąć się w umysłach innych ludzi? Jak moglibyśmy iść swoją drogą i jednocześnie wypatrywać co i już śladów innych? Tak właśnie robimy, nie ma w tym nic złego, ale trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że drogą, dzięki której ktoś dotarł do celu, nie jest jedyną i słuszną - owszem, była jedyną i słuszną dla tego kto nią do celu doszedł, ale jeśli chcesz wskazówki (w prawo, teraz w lewo, jeszcze 20 kroków do przodu) zastanów się, czy startujesz z tego samego miejsca? Cytuj Oddech powinien być harmonijny, bez żadnych przerw, ponieważ współgra on fraktalnie z akcją serca Czyż samo serce nie robi sobie przerwy po każdym uderzeniu, żeby odpocząć? W takim razie i oddech musiałby mieć krótką przerwę, aby fraktalnie współgrać.Cytuj ...nie zajmuj sobie tym głowy ...ani jednym, ani drugim, jeśli już. A jeśli jednak chcesz się nad tym zastanowić, to rozważ wszystkie możliwe opcje, wypróbuj je na sobie i wybierz tę, która z tobą współgra. Lub jeśli nie chcesz, zajmij się jedną, ale wiedz, że są inne możliwości - całe spektrum innych możliwości, a wszystkie mają źródło w tobie.Tytuł: Odp: Życie to proces przebudzenia Wiadomość wysłana przez: east Listopad 20, 2009, 02:31:06 Witajcie
Początkowo miałem zamiar założyć nowy temat , aby w nim kontynuować rozmowę z Jerzy Karma, ale z chwilą, kiedy znalazłem ten topic ... to zrozumiałem , ze po co zakładać jakikolwiek inny temat skoro w tym jest wszystko ? Od wyrazów tutaj umieszczonych bije ta sama jasność, którą dostrzegam czytając np Eckharta Tolla. Te słowa pochodzą ze źródła i , chociaż dekodowane są przez umysł, to mają moc , aby zabrać mnie tam skąd pochodzą... Zdanie, od którego chciałem zacząć ( a które się tutaj ładnie wkomponowuje ) to cytat z @Jerzy Karma : "Do prawdziwej ciszy nic sie nie wdziera. Jest ona jak światło w które nie moze wedrzeć się ciemność. Światło ciemność rozprasza. Cisza ta jest absolutnym pokojem." Cisza jest bowiem nawet wśród kakofonii hałaśliwych dźwięków . Dlatego, że bez niej one nie mogłyby się przejawić. Tak samo , jak istota naczynia, jego użyteczność nie tkwi w ściankach naczynia tylko w jego pustym wnętrzu. Zatem dźwięki są ściankami .. ciszy Tak samo 64 wektorowa równowaga dynamiki świętej geometrii jest ... "ścianką " próżni. Tą ścianką, którą możemy dotknąć czyli - materią. Próżnia jest istotą materii , gdyż w nią nic się nie wdziera . Próżnia jest użytecznością materii . Próżnia ( ta buddyjska "pustka " ) jest ISTOTĄ pokoju - dosłownie. W najprostszym skojarzeniu pokój , a w nim całe umeblowanie, są zawarte POMIĘDZY ścianami . W pustce . I to jest ten punkt widzenia DWA KROKI WSTECZ. Kiedy jesteś wewnątrz pokoju po prostu użytkujesz pustkę. Wypełniasz ją sobą. Nie rozmyślasz nad istotą rzeczy. ALE ... w pewnych warunkach , w pewnym specyficznym punkcie o "dwa kroki wstecz" zdajesz sobie sprawę w jakiej ważnej ( choć od wewnątrz z pozoru banalnej ) czynności się podjąłeś. PERSPEKTYWA . Czy mamy pozostać w tym stanie ważności własnych poglądów ? Nie ma takiej potrzeby, gdyż wszystkie poglądy są ważne. W UŻYTECZNEJ praktyce możemy po prostu poczuć ,że kochamy odmienność / inność poglądów. W użytecznej praktyce próżni WSZYSTKIE poglądy i uczucia pozostają w równowadze wektorowej. DOSŁOWNIE - to całe spektrum możliwości, a wszystkie mają źródło w Tobie , we mnie w innym człowieku. Nierozpoznane źródło, ale ...nie do końca Bo jeśli potrafisz WSPÓŁ-CZUĆ, czyli WSPÓŁODCZUWAĆ , to zrozumiesz spektrum. Jeśli potrafisz miłować odmienność ( która tak na prawdę nią nie jest ), to zrozumiesz .. proces przebudzenia, harmonię wszechświata . I zaczniesz wreszcie z niej korzystać w ramach współczucia i miłości. Bowiem bez współczucia i miłości moc zniknie. ps. w kontekście tego forum - w moim rozumieniu - miłość i współczucie to częstotliwości rezonansowe ze świętą geometrią, czyli ze złotą proporcją 1,618 . Można ją uznać za fraktalną, gdyż działa na wielu poziomach ie : architektury, magii, nauki, duchowości , religii ( gotyk ) i przyrody ( budowa ludzkiego ciała, roślin , zwierząt .. galaktyk ). Tytuł: Odp: Życie to proces przebudzenia Wiadomość wysłana przez: Jerzy Karma Listopad 21, 2009, 02:02:13 Pozdrawiam Wszystkich
Nie wiedziałem, że będę produkował jakieś myśli tutaj. Po prostu jestem zmęczony rozmowami. Produkowanie myśli jest męczące. Choć nie tyle może myśli – co relacje z ludźmi powstające na bazie myślowej. @East, dziękuję Ci, za zaproszenie do kontynuacji rozmowy tutaj. Nie dlatego, że pragnę rozmawiać, lecz dlatego, że w jakiś sposób okazałem się użyteczny. Cisza i spokój są najwspanialszym doświadczeniem. Rozmowy i relacje z ludźmi są zaś różnorodne. Relacja oznacza zawsze jakieś połączenie, czyjąś reakcję – przyciągającą lub odpychającą. Człowiek posiada ego, te zaś z własnej natury potrzebuje różnicowania, które pozwala by doświadczać odrębności – utrzymania statusu ego. Różnicowanie zazwyczaj powoduje odpychanie. W świetle tego staje się jasne dlaczego miłość powoduje przyciąganie :-) oraz to, że ego staje się zdolne do ofiarowania siebie w imię doświadczanej miłości. Drogi @East, w zasadzie rozmowę tam chyba zakończyliśmy. Tyle ważnych rzeczy zostało tam napisane przez tyle osób, które poważam. Masz jednak też rację /w chęci kontynuacji/, że są to tematy na miliony lat :-) One ciągle się toczą… Stoją ponad nami – ponad naszymi egocentryzmami. Już mędrcy w lesie Najmiszaranja prowadzili te rozmowy. Były one na bardzo wysokim etycznym poziomie, o którym zawsze marzyłem, aby stał się poziomem rozmów między ludźmi dzisiaj – szczególnie ludźmi omawiającymi tematykę związaną z duchowym rozwojem człowieka. Etyka rozmowy, dyskusji, polega na rozumieniu tego – co mówi rozmówca. Nie tyle intelektualnym, co chociaż na emocjonalnej akceptacji zjawiska jakim jest słyszany pogląd wraz z tym wszystkim, co go spowodowało. Wiedząc o tym nie napada się na rozmówcę, lecz dostarcza mu się nowych przesłanek by, jeśli zechce, mógł rozszerzyć swój bagaż wiedzy. Niech Bóg sprawi, abym pisząc – nic nie pisał i pozostał wewnętrznie wolny od wszelkiej myśli. Natomiast to, co zostanie napisane, niech będzie jedynie najlepszym przetworzeniem tego, co wypowiedzieli inni. Zatem pozostaję wolny od dzieła – od pracy. Oczywiście, ktoś może napisać tu: Kogo to obchodzi? I będzie miał rację – względem swojej pozycji. Rzeczywiście to nie było do takiej osoby. Ufam jednak, że znajdzie się chociaż jedna istota, której przyda się to, iż dzielę się tym, czego doświadczam. Niektórzy wolą to, niż teorię. Zarzut teoretyzowania postawiono mi kilka razy :-) Nic nie wiedząc o mnie. To jest takie „ludzkie”. Teoria jednak jest ważna. Na początku jest podstawą dla wielu ras. Gdyby tak nie było – nie byłoby pism świętych. Nikt by o tych sprawach nie pisał. Umysł ludzki najpierw potrzebuje teorii. Od niej zaczyna się nauka. Słowo i tu jest na początku. :-) Dlaczego o tym tu piszę? To założony temat sam się tu pisze. „Życie to proces przebudzenia” – stało się odpowiednim ziarnem i rośnie. Muszę jednak uszanować sprawy ludzkie, czyli wolę Leszka, który wcześniej napisawszy do mnie na priv zaakcentował właśnie to, o czym na wstępie napisał MEM HEJ SHIN, iż to forum ścisłe tematycznie. Dla zaistnienia takich tematów założyłem forum na www.boga.fora.pl Kierując się wolą Leszka nie zakładałem tu takich tematów. Widzę jednak, że wątek istnieje już od czerwca i Leszek nie wyraził wobec niego sprzeciwu. Potraktuję zatem to miejsce jako taki azyl. :-) Choć jak widzę Leszek jest bardzo tolerancyjny, bo także sam zaproponował, gdy spontanicznie pojawiła się duchowa tematyka, abyśmy założyli dla niej oddzielny wątek pt.: „Co mi w duszy gra”. Tam właśnie między innymi były rozmowy o których łaskawie wspomniał @East. Oto link: http://www.swietageometria.darmowefora.pl/index.php?topic=444.0 Uzbierało się już tam 9 stron :-) Obawiam się Leszku – jeśli to czytasz – że nie unikniesz tego zjawiska. Szczególnie w tematyce związanej ze świętą geometrią. Jako przykład historyczny :-) niech Ci posłuży wcześniejsze forum Cheopsa, które także w założeniach miało być forum tematycznym. Każdy z Was we wszystkim, co pisze ma rację z jakiejś perspektywy. Także MEM HEJ SHIN pisząc na wstępie, że pisze z pobudek chęci pomocy innym. To jest prawda. Bardzo ważna prawda. Jednak znając tę prawdę dobrze jest też mieć świadomość, by ta pomoc innym nie wynikała z samej chęci uczynienia świata lepszym. Choć na początku tak jest u większości. Jeśli jednak przy tym zostaną – wówczas wielu w imię czynienia świata lepszym czynią go gorszym… To ja mam być doskonały, a świat niekoniecznie. Właściwe działanie musi przepływać przeze mnie. I nie chodzi tu o mnie, czy o Ciebie – chodzi o właściwe działanie. Królestwo Boże zaczyna się od własnego wnętrza, następnie od własnych działań. Nauczanie, czyli dzielenie się, jest po drodze, Doskonała istota może nawet znaleźć się w piekle, które zweryfikuje siłę jej doskonałości. Oczywiście dążący do doskonałości żyją bardziej tym, co zewnętrzne, dlatego nie będą w stanie tego pojąć. Kto jednak ma całe wnętrze przeniknięte doskonałością – tego cierpienia własne nie złamią. Zatem siła ducha jest tu bardzo istotna i znane są, oraz opisane, przypadki, gdy demony miały większą siłę ducha, niż niektóre istoty boskie. Nie wspominam o tym jako o ciekawostce. Jest ważne by to wiedzieć. By uświadomić sobie jak ważna jest wiedza o stopniu swojej siły. Ważna jest praca nad zdobywaniem tej siły. A zdobywa się tę siłę inaczej, niż siły ziemskie. Bo jest inną siłą. Inną jest także siła ducha demona, a inną siła ducha istoty boskiej. Oczywiście dla wielu z Was takie określenia nie są „naukowe” – czyli nie pasują do współczesnej religii, jaką jest nauka. Niech więc sobie zamienią je na jakieś odpowiedniki odpowiadające współczesnej psychologii ;-) MEM HEJ SHIN napisałeś o przebudzeniu i jasności, oraz że narzędziem ku temu jest technika oddychania. Twoja rada dla wielu może okazać się skuteczna, ale nie dlatego, że zlikwidują bezdech, lecz dlatego iż zajmą się koncentracją. Sam bezdech /owa przerwa pomiędzy wdechem i wydechem jest zupełnie dobry – produkujesz mniej wolnych rodników i masz głodówkę od szkodliwego tlenu/ jest w porządku. Poza tym statystycznie tego typu koncentracje na przedmiotach nie przynoszą zazwyczaj wielu pożytków, a jeśli to jest to bardzo powolny proces rozwojowy. Działają na takiej zasadzie, że lepiej koncentrować się na np. oddechu, niż na własnej złości. Zawsze to jakaś metoda. Jednak są to sztuczne techniki rozwojowe. Naturalne techniki rozwojowe były podawane od wieków jako zasady moralne, etyczne, miłość, pokój, życzliwość i chęć bycia pomocnym dla innych. Niektórym się wydaje, że duchowość to NIE WIADOMO CO, a to zwyczajne bycie dobrym. Bycie dobrym w sposób naturalny – płynące z czystego serca. Płynące z miłości. Płynące z potrzeby pokoju - spokoju. @trzysz słusznie zwrócił uwagę na PERSPEKTYWĘ. Trzeba jednak mieć także perspektywę do samej perspektywy ;-) Mądrość stoi ponad perspektywą. Perspektywa oznacza także otwartość, lecz otwartość bez czujności nie będzie mądrością. Dlaczego zaś perspektywa może spowodować błędy? Dlatego, iż wielu przestępców z własnej perspektywy było ludźmi w porządku… Powtarzam zatem za Jezusem: Tu potrzebna jest mądrość. Nie ma wielu mądrości jak napisał @trzysz. Madrość to mądrość. Poza tym Budda niczego nie stworzył. Niczego nie odkrył. Znalazł to, co istnieje od zawsze. Każdy może znaleźć to samo. Sam lub z pomocą innych. Nie ma tu ograniczeń. „Niesiesz w sobie” – jak zacytowałeś. Mówił o tym tez Jezus. Jednak rzecz w tym, że mało kto chce wziąć się za łopatę i kopać, by znaleźć skarb. Większość tylko lubi gadać o nim. Gadanie jednak jest także przydatne, bo niektórzy gadający kiedyś biorą tę łopatę… mimo niechęci wobec łopaty ;-) W zasadzie droga jest jedna – nie w sensie religii, systemu, metody. Tych jest tysiące. One w zasadzie prowadzą do drogi. Tej drogi prawdziwej. I ta prawdziwa droga w rzeczywistości jest czymś najbardziej zwyczajnym i pospolitym. Pospolitym w tym sensie, że nie kojarzy się jej z salonami, czy rzeczami niezwykłymi. Choć jest niezwykła dzięki własnemu pięknu. Bardzo dobrze wkomponowałeś @east do tematu istotę CISZY. Ona zawiera przecież w sobie także bezpragnieniowość o której głośno ;-) w buddyzmie. Bezpragnieniowość to uwolnienie od ego – stracenie samego siebie – o czym nauczał Jezus. Co nie znaczy śmierci. To jest największa tajemnica, że ego i tak umrze naturalnie, lecz jeśli duch sam zabije ego, wówczas narodzi się TO NOWE – które zyska nieśmiertelność. Żadne oddechy tego nie dokonają. Oddechy jedynie są środkami przygotowującymi właściwy grunt ku temu. Co wcale nie oznacza osiągnięcia celu – o czym nie jeden zawiedziony praktykujący się przekonał. Właściwe narzędzie, czy metoda, powinny działać na wszystkich. Nie działają, bo nie one są źródłem sukcesu u tych, którzy go osiągnęli. One tylko pomogły stworzyć im podstawy. I równie dobrze mogły pomóc inne metody. @east, ja nie użytkuję pustki, to ona użytkuje mnie. I niczego innego nie pragnę. Jednak ta pustka nie jest pusta. Jest pusta jedynie od znanego. Zatem jest wolnością. Jest ciszą w której dopiero rozkwita niczym niezakłócona miłość. To jak w seksie – musisz się poddać fali. Gdy zaczniesz myśleć nad techniką, albo nad tym jak to robić, albo czy Ci wyjdzie … ;-) To fala odejdzie i Ty nie zrobisz tego lepiej od niej. Kunszt w seksie osiągają Ci, którzy mogą powiedzieć o sobie: Nie ja uprawiam seks – to seks mnie uprawia. Oczywiście obserwacja fali czasem, szczególnie na początku, jest przydatna. Dlatego powstał tantryzm. Jednak w tantryźmie nie chodzi o tworzenie fali i panowanie nad nią. Chodzi o pozbycie się magnetyczno-społecznościowych zależności, by fala mogła zaistnieć zgodnie ze sobą, a nie wg społecznych programów ograniczających ją. Poglądy? To tylko gry, które zawsze czemuś służą. Wystarczy być w CISZY i znikają wszystkie poglądy. Jednak w świecie poglądów wartościowe są poglądy niosące pożytek innym. Warto zatem oceniać je pod względem przydatności. Są jednak dwojakiego rodzaju kryteria przydatności. Kryterium duchowe i kryterium materialne. Niektórzy wymieniliby kryterium teistyczne i ateistyczne. Istnieje jednak duchowość ateistyczna, gdy odrzucający istnienie Boga dąży do świętego postępowania. Wynikać to może z kilku rzeczy. I zawsze z istniejących negatywnych fobii. O ile zatem człowiek taki idzie w dobrym kierunku, to jednak nie osiągnie pełni. Wynika to także z określonych pułapek-mechanizmów psychologicznych zastawionych przez Boga, by tylko prawdziwie czyści mogli osiągnąć pełnię. Dążący do świętości ateiści będą u Boga zawsze w stanie szansy. Spójrzmy na to inaczej: Nawet jeśli ateista uważa, że jedyna boskość tkwi w człowieku, to jak ją zdoła osiągnąć – skoro neguje jej istnienie? Negując istnienie Boga neguje się istnienie boskości. Boskość zaś to doskonałość, dobroć i piękno. Wiele o tym napisałem na swoim forum. Jeśli będzie więcej osób zainteresowanych to dam tam więcej materiałów. Jednak zainteresowanie jest znikome. Co mnie chyba powinno cieszyć, bo wygląda na to, że ludzie już wiedzą co trzeba. Piszmy w ciszy. P.s. Kto mi to podyktował? ;-) Tytuł: Odp: Życie to proces przebudzenia Wiadomość wysłana przez: east Listopad 21, 2009, 03:22:13 @Jerzy Karma napisałeś
Cytuj ja nie użytkuję pustki, to ona użytkuje mnie. I niczego innego nie pragnę. ć.Jednak ta pustka nie jest pusta. Jest pusta jedynie od znanego. Zatem jest wolnością. Jest ciszą w której dopiero rozkwita niczym niezakłócona miłoś Bardzo dobrze napisane . Ta pustka jest pełna energii NIEZAKŁÓCONEJ. Czystej miłości, która w niej powstaje. Na początku wystarczy , gdy bedziemy ją zauważać że istnieje w każdej sekundzie naszego postrzegania . Potem dojdzie do nas, że ona jest niezmienna, stała , wszechpotężna. Cytuj Poglądy? To tylko gry, które zawsze czemuś służą. Wystarczy być w CISZY i znikają wszystkie poglądy. Jednak w świecie poglądów wartościowe są poglądy niosące pożytek innym. Pożytek innym ( i nam samym ostatecznie ) niosą myśli nasze i poglądy zorientowane na współ-odczuwanie oraz na miłość .. Dziękuję CI z Twoje zdanie . Tytuł: Odp: Życie to proces przebudzenia Wiadomość wysłana przez: Bezimienny Listopad 21, 2009, 12:56:34 Mooji
http://www.youtube.com/user/Moojiji#p/a/u/1/xKBySosMIBM -wyraża Całym Sobą to COŚ:) Pozdrawiam Tytuł: Odp: Życie to proces przebudzenia Wiadomość wysłana przez: Michał-Anioł Listopad 21, 2009, 16:43:46 Ale po co ?
Po co to wszystko ? Jaki jest cel, dokąd zmierzamy? Tyś jest bogiem, jam jest bogiem, wszystko jest bogiem,kim jest bóg? i po co? Tytuł: Odp: Życie to proces przebudzenia Wiadomość wysłana przez: east Listopad 21, 2009, 20:21:15 Michał-Anioł , ten film o Mooji, wklejony tutaj przez Bezimiennego prowadzi do innego filmu w którym Mooji wyraźnie mówi JA JESTEM TOBĄ = I AM YOU.
Majowie pozdrawiali się słowami In Lakeech = ja to inny Ty ( jestem Tobą, w dosłownym tłumaczeniu ). Nassim ze swojego naukowego punktu widzenia często powtarza ,że jesteśmy JEDNYM. Tacy ludzie jak Mooji i inni powiadają, że wszystko, co postrzegamy jest w nas , przejawia się , bo JESTEM . To jest interakcja . Każdy dzień stwarza świat na nowo. Czy beze mnie nie istniałby świat ? Cóż , jeśli by mnie nie było, to jakie to miałoby dla mnie znaczenie ? Nie miałoby znaczenia, prawda ? Dla mnie świat by nie istniał, a rzeczywistość by się toczyła w innych, ale przecież JESTEM. W moim życiu wszystko się porusza, myśli przychodzą i znikają, inne się pojawiają, a ja JESTEM tym , który je postrzega. Jestem tym, który postrzega ruch ( jak mówi Mooji ). Kto /co postrzega ten ruch i czym jest ta widzialna obecność ? Każdego ranka otwierasz oczy , rzeczy się dzieją, i Ty zapisujesz swoją część i to się nigdy nie kończy, więc chyba nie o to chodzi .Kto jest świadkiem tego , co się pojawia ? TY, ja. Bo gdyby nie było mnie , nie byłoby świata dla mnie. Najbardziej rewolucyjne stwierdzenie jak dla mnie, które padło w filmie I am You to , że : .. " wszystkie te istnienia, które Cię otaczają są w Tobie " naucza Mooji - " są w Twoim umyśle, są w Twojej świadomości . Wydaje Ci się , że patrzysz na inne ludzkie umysły , ale wszystkie te umysły egzystują w Tobie ponieważ Ty jesteś tym, który je postrzega. TO JEST ŚWIAT WEDŁUG CIEBIE " To są podobne poglądy do obrazu człowieka jako " horyzontu zdarzeń" Nassima. Tak samo świat według mnie. Tak samo według niej , niego ... ich . Jaki jest obiektywny obraz całości ? Czy jest wypadkową wszystkich ? I kto nadaje temu kierunek ? Wydaje mi się, że najsilniejsze oddziaływanie na świat przebiega najbliżej mnie . Ja przekształcam swoje bezpośrednie otoczenie. Im dalej ode mnie tym moje postrzeganie i mój wpływ jest słabszy, ale .. jeśli znajdę się w otoczeniu większej liczby osób o zbliżonych poglądach, wówczas nasza wizja rzeczywistości jest bardziej trwała, bardziej obecna w otaczającej nas materii , jak i niematerii. Teraz .. Jak bardzo trwała to konstrukcja ? Tak bardzo, jak bardzo i jak długo ludzie będą ją zasilać. Czy może przetrwać bez zasilania ? Mi się wydaje ,że tak, bo istnieją takie podstawowe prawa, które samoorganizują rzeczywistość. Spójrz, przecież świat materii ożywionej , nieożywionej oraz przyrody , całych planet i galaktyk trzyma się kupy . Wg Nassima dlatego, że podstawową zasadą wokół której to wszystko się organizuje jest "złoty czynnik" czyli 1,618 . Moim zdaniem im ludzkie poglądu oraz postrzeganie jest bardziej kompatybilne z tym harmonicznym podziałem tym bardziej trwała rzeczywistość . Oczywiście każda inna formacja jest dozwolona, ale czas jej istnienia wydaje się ograniczony. Tytuł: Odp: Życie to proces przebudzenia Wiadomość wysłana przez: Bezimienny Listopad 21, 2009, 20:36:58 Właśnie, dlatego tak ważne jest co czujemy, gdy myślimy o tych, co są najbliżej, najczęściej goszczą w Naszych umysłach. Im w danej, tej chwili mamy do zaofiarowania/zaoferowania najwięcej. To właśnie ONI wprost pokazują, co niesiemy w Sobie.Wyrażają Nas, wyrażają to co w Nas piękne, ale także to czego unikamy, nie chcemy widzieć, słyszeć.
Wg mnie to bardzo ważny aspekt drogi ku Przebudzeniu i największe pole do zmiany:) Tytuł: Taka sobie gadka Wiadomość wysłana przez: Jerzy Karma Listopad 21, 2009, 21:53:13 Ale po co ? Po co to wszystko ? Jaki jest cel, dokąd zmierzamy? Tyś jest bogiem, jam jest bogiem, wszystko jest bogiem,kim jest bóg? i po co? Jako dziecko wiedziałem więcej, bo czułem więcej. Jako młodzieniec szukałem sensu i celu wszystkiego. Jaki jest sens picia piwa? Odpowiedź: Picie piwa. Po co szukać rzeczy poza nią samą? Zatem nauczyłem się dostrzegać to - co jest. Podobnie jak oddychasz - po prostu oddychasz. To wszystko. Delektuj się. Oddech jest czymś tak wspaniałym - ilu ludzi doznaje ciagłej rozkoszy z oddychania? Przeważnie nawet go nie zauważają. Teraz właściwa odpowiedź na to, co napisałeś. To - czym jesteś teraz, w sensie tego, co przejawiasz - nie jest Bogiem. Zatem nie ulegaj iluzjom. Natomiast podobne stwierdzenie, choć odmiennej treści do tego - co napisałeś - jest znane w świecie i wielu wybitnych mędrców z najwyższego poziomu stwierdziwszy, że wszystkie istoty w swej najgłebszej istocie są zbawione, pogrążali się w ekstazie. Nie zajmując się zupełnie takimi światami jak ziemski. Jednak sama Najwyższa Istota powoływała ich z tego stanu do misji, by szli nauczać. Wydawać się może to dziwne... bo kogo nauczać? Skoro świat z natury jest cały oświecony. Dawałem wcześniej na tym forum /dzisiaj/ przykład z rękawicami. Innymi słowy: To, że masz rękawice, nie oznacza, że nie masz już ręki. Ręce są. Ktoś tylko powinien powiedzieć, że ręce są ważniejsze od rękawic. To tylko przenośnia. Dalsze jej rozwijanie doprowadzi do błędów. _________________________________________ To, co odpisał Ci @East jest właściwe. Dzisiaj idąc po ziemi wśród krzewów, drzew i roślin doświadczzyłem, że bardziej jestem nimi. Najbardziej zaś samym piaskiem. Jak zatem mogę umrzeć? Skoro będę trwał także jako choćby doniczkowa ziemia. Zapyta ktoś o ducha? Są poziomy, gdzie istnieje widzenie różnic. Są gdzie nie widzi się jej. Uprzedzam, iż wielu straciło zmysły. Nastąpiło mieszanie się poziomów, a trzeba wiedzieć co jest gdzie. Jak zachować się na salonach, a jak w knajpie. ;-)) Jednak i w knajpie przyda się wiedzieć o istnieniu salonów. Tak samo w salonach o istnieniu knajpy. Mogę utożsamiać się z ziemią, ale i umieć wyrażać sie jako istota ludzka - bez przywiązania. Mogę też koncentrować się na duchu. Mogę widzieć jedność (piszę bezosobowo) i różność - lecz nie w sensie wrogości i walki. Tu ważne jest przestrzenne widzenie. Umysł ma zbyt mało tej przestrzeni. Ćwiczenia ją poszerzają - poprzez poznawanie wypowiedzi początkowo zróżnicowanych - później okaże się, iż różnic nie ma. Nie należy początkowo przyjmować żadnej prawdy jako prawdy - by poznać ich cały ogrom. Nie należy mieć żadnych autorytetów wiedzy, poza moralnymi. Konieczzna jest elastyczność umysłu i intelektu. Konieczna jest uwaga na logikę, by nie zwiodła, Jest bowiem jedną z oszustek - przy ludzkim zakresie pojęć. ________________________________________ @East Nie spotkałem się z wypowiedziami Mooji. Poznałem je dzięki Twojemu ich opisowi. I widzę, że są w nich bardzo stare nauki. Wiele podobnych wypowiedzi znalazłbyś na moim forum, lecz szerzej i głębiej objaśnionych. Wynika to pewnie z tego, że głównym moim celem jest objaśnienie. Zatem nie mam pośpiechu. W rozmowie istnieje coś takiego jak umysł słuchacza, który narzuca ograniczenia tłumaczącemu. (Powinienes to rozumieć, bowiem napisałeś: " jeśli znajdę się w otoczeniu większej liczby osób o zbliżonych poglądach, wówczas nasza wizja rzeczywistości") Dodatkowo są kwestie których nie da się wyjaśnić w mowie liniowej. Jeśli chodzi o 1,618 - to nie tyle ważna jest ta liczba, lecz zjawisko z którego ona wynika. Chodzi o proporcję i podobieństwo. I oto, by jedno będąc oddzielnym od drugiego przejawiało tę samą naturę względem siebie wzajemnie. Dlatego zostało to nazwane złotym podziałem. Dostrzegamy tu harmonię. Harmonia jest pięknem i miłością. Czyż nie kochamy pięknych i harmonicznie zbudowanych kobiet? ;-) /Panie jakoś tu nie pisują...?.../ I czy mężczyzna zauroczony piekną dziewczyną zastanawia się: Czy to ma sens? ;-) Podsumowując: ELASTYCZNOŚĆ i PRAKTYCZNOŚĆ. Kto się tego trzymać będzie - ten nie zwariuje :-)) Wyjaśniając odrobinę: Praktyczność pod kątem duchowości, by Bogu sprawiać co boskie. Praktyczność pod kątem ziemskim - bo skoro tu jesteś, to graj dobrze ;-) A co z ateistami począć? Niech stają się humanitarni ofiarowując humanitaryzm humanitaryzmowi. I też niech grają dobrze. To tyle o głupocie ;-) Tylko co jest głupotą? Zamknięte umysły. Otwarty umysł nie jest już umysłem. Zatem to umysł jest głupotą. Czyż nie powiedział tego Bóg o mądrości ludzkiej? Zatem nie mówię sam z siebie. I nic nie mówię. Nie mając nic do powiedzenia od siebie. Ty przeczytałeś? A jeśli nic nie było napisane? Co czytałeś? Siebie? Gdyby Cię nie było nie czytałbyś. Ty jesteś tym. Nie jesteś bowiem tylko tym - co postrzegasz jako własne wnętrze. Czy jest możliwe określenie wewnętrznego? Co zdołasz zupełnie oddzielić od siebie? Bum,,,,,,,,,,,,,,,, __________________________________ W trakcie wysyłania pojawiła sie odpowiedź @Bezimiennego To - co napisałeś Bezimienny - jest wspaniałe. Obyśmy ogladali to codziennie zamiast lusterka /np. przy goleniu/ Serdecznie wszystkich uczestników tej komunikacji pozdrawiam pozostając w szacunku Tytuł: Odp: Życie to proces przebudzenia Wiadomość wysłana przez: Bezimienny Listopad 25, 2009, 15:31:24 Witam w Parku:)
Oto kwintesencja Przebudzenia, podług mnie rzecz Jasna: 1. http://www.youtube.com/watch?v=g9Q14FbHw4A&feature=related 2. http://www.youtube.com/watch?v=DfvgvDkdG2M&feature=related Kolejność oglądania BARDZO istotna:) pOdrooooowienia:) Tytuł: Odp: Życie to proces przebudzenia Wiadomość wysłana przez: east Listopad 29, 2009, 16:55:51 Bezimienny , DZIĘKUJĘ CI
Uuuj , heheeh uśmiałem się setnie ... A jeśli już o Mooji wspominamy , to załączam jeszcze ten film http://www.youtube.com/watch?v=1O6RizcAigs Dużo śmiechu i refleksji w jednym . To lubię. ;D Życie to proces przebudzenia .. mówimy . A co, jeśli zdarzyłby się on Tobie tu i teraz ? Przypadek, który nie był przypadkiem, chociaż nie da się tego udowodnić . Sytuacja z dnia wczorajszego. Pada marznący deszcz. Niebezpieczne warunki do jazdy , a ja odwiedzam Klientów. Na trasie psuje mi się auto, typowa sprawa "chrzczone" paliwo. Zimno, ściemnia się powoli , do domu niedaleko więc już nie będę tego próbował naprawiać. Na szczęście parking w pobliżu , buda z szaszłykiem jakich wiele. Zamawiam herbatę z cytryną, opowiadam swoją historię awarii, a w tle słyszę charakterystyczne wycie syren karetek pogotowia. Na to Pani starsza, sprzedawczyni , filozoficznie pratrząc w na mknące za oknem auta mówi "popatrz pan na szyby jak zamarza na nich deszcz - gdyby nie zepsuł się panu samochód to ta karetka mknęła by do pana może - przeznaczenie ". Uśmiecham się pod nosem, ale przypominam sobie, ze dokładnie o tej porze rok temu auto w podobny sposób odmówiło mi posłuszeństwa na innej trasie. Jakieś fatum czy co ? Słucham milknącego w oddali sygnału karetki - a może przeciwnie -dostąpiłem łaski życia ? Dopijam herbatę , a pani starsza opowiada mi jak to w zeszłym roku w maju na parkingu TIR rozwalił auto i zabił na miejscu 23 letnią dziewczynę. Sama widziała. Ot przeznaczenie - człowiek nigdzie nie jest bezpieczny, ale czasami odwrotnie - mówi - bywa , że człowiek zostanie uratowany zanim mu coś zagrozi. Tacy są w czepku urodzeni . Patrzy na mnie przeciągle. Przyjeżdża pomoc drogowa, płacę za herbatę, dziękuję, życzę wesołych świąt. Siedząc w holowniku ( auto na pace ) nie czuję jakoś żalu z wydanych na holowanie pieniędzy. Rozmyślam nad tym co pani starsza opowiadała. Możliwe ,że 250 zł to niewielka cena za życie. Na parkingu przed domem jeszcze z ciekawości próbuję czy zapali. Silnik startuje bez większego problemu . Już sam nie wiem co mam o tym myśleć. Na spotkanie do miasta jadę jednak autobusem. Lepiej nie kusić losu , tłumaczę sobie. Dzień się skończył refleksyjnie, zadumany wracam autobusem do domu. Czy to możliwe ,że otrzymałem wsparcie ? A jeśli tak, to od kogo ? A może to przypadek ?. Jednakże nie ma przypadków ... Tytuł: Odp: Życie to proces przebudzenia Wiadomość wysłana przez: Bezimienny Grudzień 28, 2009, 21:05:09 :)
W "Drodze" można również zainspirować się tym Gościem http://www.youtube.com/user/VincentyDocent#p/a/u/1/Dww-8T650bg pzr Tytuł: Odp: Życie to proces przebudzenia Wiadomość wysłana przez: trzysz Luty 28, 2010, 10:43:43 Co do technik oddechowych i tego która lepsza, która gorsza, a ostatecznie do tego, że wszystkie jednakowo słuszne, odnosi się kilka pierwszych minut poniższego filmu:
http://www.youtube.com/watch?v=uj6B0gF8ttc (http://www.youtube.com/watch?v=uj6B0gF8ttc) (niestety nie umiem u was dodać okienka jutubowego ;) ) Gorąco polecam cały materiał, gdyż zawiera bardzo proste, zajmujące często zaledwie kilka sekund techniki, służące rozbudzaniu naszej świadomości w pełni radości i możliwości ;D Nawet jeśli ktoś nie jest przekonany, czy aby na pewno działają, to warto je sprawdzić, bo są śmiesznie proste i bardzo mało czasochłonne, przez co brak czasu może być tylko i wyłącznie wymówką ;) Playlista (4 x ~10min): http://www.youtube.com/view_play_list?p=F78909328E0B8F0B (http://www.youtube.com/view_play_list?p=F78909328E0B8F0B) EDIT (by Leszek) FIlmy i listę odtwarzania osadza się tak (wyedytuj swój post i od razu się połapiesz... ;) http://www.youtube.com/p/F78909328E0B8F0B&hl=pl_PL&fs=1"></param><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/p/F78909328E0B8F0B&hl=pl_PL&fs=1" type="application/x-shockwave-flash" width="480" height="385" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true"></embed></object> Cały opis opis czynności jest tutaj: http://www.swietageometria.darmowefora.pl/index.php?topic=248.msg593#msg593 Pozdrawiam Tytuł: Odp: Życie to proces przebudzenia Wiadomość wysłana przez: MEM HEI SHIN Luty 28, 2010, 12:15:01 Gorąco polecam cały materiał, gdyż zawiera bardzo proste, zajmujące często zaledwie kilka sekund techniki, służące rozbudzaniu naszej świadomości w pełni radości i możliwości ;D Nawet jeśli ktoś nie jest przekonany, czy aby na pewno działają, to warto je sprawdzić, bo są śmiesznie proste i bardzo mało czasochłonne, przez co brak czasu może być tylko i wyłącznie wymówką ;) Doskonały materiał i trzeba będzie go rozpowszechnić na innych forach. I tu widzimy narzędzia, dzięki którym możemy powrócić do ''Domu'', do swej pierwotnej doskonałej świadomości, czyli tego po co tu przybyliśmy.Wszelkie inne rzeczy mają pomniejszą wartość. Jest to też doskonałym sprawdzianem ( ćwiczenia), że to My tworzymy naszą rzeczywistość, jak również tego, że wiedza, której nie możemy potwierdzić swoim doświadczeniem, ma niewielką wartość. Niestety programowanie społeczne doprowadziło do tego, że większość z nas nie potrafi osiągnąć najważniejszych celów w życiu: nie umie znaleźć trwałej miłości, szczęścia i wolności. W miarę jak oczyszczamy się z blokad, wzorców i fałszywych przekonań zaczynamy pojmować kim jesteśmy i co tu robimy. Zaczynamy pojmować, że jesteśmy świadomościa, która jest poza wszelkimi ograniczeniami. Dopiero wtedy, gdy doswiadczymy tego, będziemy mogli wziąć odpowiedzialność za swoje życie, swoje całe istnienie. ŚWIADOMY ODDECH - ŁĄCZNIK ENERGII ŻYCIA Z ENERGIĄ POLA POWSZECHNEGO. Jak pisała światowej sławy psychoterapeutka Lousie.L.Hay mogę żyć na bezludnej wyspie i uzyskać pełną świadomość siebie, ''Boga'' i całego wszechświata stosując tylko - świadomy oddech. Oto macie Państwo mapę i drogę - klucz do wszystkiego.... Czasu jest mało, wręcz bardzo mało, a każda stracona godzina, minuta, to czas utracony w doświadczeniu swojej tożsamości, swojej prawdy, swojego świadectwa..... Dziękuję Trzysz za linki do tych niezwykłych filmów............ Tytuł: Odp: Życie to proces przebudzenia Wiadomość wysłana przez: brahman Kwiecień 22, 2010, 14:47:41 Witam!
Ponieważ czasami zastanawiałem się skąd w człowieku cała ta bieganina myśli i ciągłe jej zwiększanie jak w kole co obraca się coraz szybciej, to postanowiłem zebrać trochę informacji na temat naszego ego, które jest źródłem tej gonitwy. Przedstawiam to rysunkowo, może się kumuś przyda do rozmyślań nad iluzją tego świata i nad tym co trzeba zrobić aby się od niej uwolnić. (http://img217.imageshack.us/img217/6200/prezentacja1x.jpg) (http://img217.imageshack.us/my.php?image=prezentacja1x.jpg) Tytuł: Odp: Życie to proces przebudzenia Wiadomość wysłana przez: Jerzy Karma Kwiecień 22, 2010, 22:59:57 Wartościowa rzecz - patrzenie na tę mapę /najlepiej medytacyjne/ pozwolic może człowiekowi nie tylko coś uświadomić, ale także coś poruszyć w sobie i poprzesuwać koncentracje podswiadomosciowe w bardziej własciwe rejony ;-)
Choć najlepsze jest wyjscie poza to wszystko - zgodnie z tym, że wyzwolenie jest poza JA. Morał z tego taki, że zniewoleniem jest JA :-) Ale jak być tu bedąc wolnym od samego siebie? Skoro jesteśmy w ciele zmysłów - te zaś tworzą magnetyczne przywiazania /umysł to też zmysł/. Rada taka: czujność i pamiętanie o tym, czym co i kto jest :-) Tak się składa, że na forum jakie założyłem napisałem dziś: Sześć rzeczy jest ważnych w życiu człowieka. 1. Świat 2. Inni ludzie 3. On sam Następnie: 1. Jego relacje ze światem 2. Jego relacje z innymi 3. Relacja ze sobą - poznawanie siebie Dlaczego nas, czyli człowieka, wymieniłem w punkcie trzecim, a nie pierwszym? Bo gdy zniknie świat, to i zniknie człowiek. Zaś świat bez człowieka będzie dalej Robiono badania w których pozbawiano człowieka odczuć zmysłowych. Umysł wtedy fiksował... jednostka jakby zaczynała znikać...w sensie osobowościowym... nie wiadomo, co byłoby dalej. Potrzebujemy zatem świata w sensie jakiego na ogół nie podejrzewamy. On nas definiuje i określa nasze jakieś podstawowe ramy w których dalej malujemy się sami. A inni ludzie? Odpowiem na to tak: np. Jednostka chce być sławna. Co wskazywałoby na jej ego. Zatem pytanie zasadnicze: Jeśli nie będzie innych ludzi, to czy będzie potrzebować jednostka sławy? Dla kogo zatem ta sława? Dla niej, czy dla ludzi? Skoro bez ludzi sława jest zbędna Wygląda zatem na to, że nasze ego samo w sobie sławy nie potrzebuje. Zaś to ego potrzebujące sławy jest jakby nie naszym ego, lecz ego opierającym swój byt na innych ludziach - jakby to inni je tworzyli. Zatem relacje z innymi tworzą ego, które nas silnie determinuje. Jednak nie można mniemać, że obecny świat i obecni ludzie nas stworzyli i zrzucić winę za np. nasze grzechy na nich Bo przecież - jakby nie było - oprócz świata i innych ludzi, my także jesteśmy! I jesteśmy jacyś - bo każdy z nas ma niepowtarzalną (w sensie ogólnym, bo cechy są powtarzalne - w różnych jednak też stopniach siły i jakościach) własną indywidualność. I każdy człowiek może poznawać nie tylko świat, innych ludzi, ale też samego siebie. Powinien nawiązywać relacje nie tylko ze światem i z innymi, ale też sam ze sobą. Nazywa się to obserwowaniem siebie i pracą nad sobą. Wiadomo, że o ile świat i inni ludzie są widziani na zewnątrz - to patrzenie na siebie wymaga bardziej zwrócenia się jakby do wewnątrz. Zaś relacje ze światem i z innymi są wówczas naszym oglądaniem się w lustrze - jako pomoc, aby lepiej zobaczyć siebie. To lustro ma jednak wiele warstw... Polega to na tym, że w miarę wzrostu świadomości będziemy dostrzegać zupełnie inne przyczyny zjawisk - inne warstwy. I odpowiednio do tego nasze reakcje będą inne. Nasz charakter to nasze działania, te zaś są naszymi reakcjami - i relacjami ze światem, innymi oraz nami samymi. Jesteśmy jak ziarno, które bez odpowiedniego środowiska pozostanie jedynie ziarnem. W środowisku zaś ziarno może przejawić swój potencjał. Stać się istotą żywą. I będzie bezwzględnie zależne od środowiska. Gdy jednak przejawiamy swój potencjał ziarna – to jednocześnie tworzymy w sobie nowe ziarno, czyli siebie – to kim stajemy się wg naszej nowej woli, czy nowej świadomości. http://www.boga.fora.pl/kim-jest-czlowiek-i-czym,6/kim-jestem,218.html#1021 W tym zawarte są dwa wątki. Jeden może bardziej widoczny, drugi może mniej. Pierwszy wskazuje na to, jak ważni są dla nas inni i jak ważny jest świat - choć nam się wydaje, że to my jesteśmy dla siebie najważniejsi :-) Na nim powinna zakwitnąć motywacja właściwej pracy, postawy i właściwego działania. By... czynić z siebie... wlasciwe ziarno ku przyszłosci naszego nowego EGO... Ale po cóż nowe EGO słusznie zapyta ktoś - skoro wyzwolenie jest poza ego? Po to, by miec właściwe ego - czyli zdolne do wyzwolenia ;-) "Ukrytym" wątkiem jest wskazanie źródeł naszych motywacji, które są poza nami - idąc tym tropem dochodzimy do źródła ego :-) Okazuje się, że jest poza ego :-) Czym zatem jest ego? I co ma być wyzwalane? ;-) Póki jednak tkwi się w ego - tkwi się w zniewoleniu ego. Wyrzućcie to do śmietnika. /W obu znaczeniach - jakby ktoś pytał ;D/ Tytuł: Odp: Życie to proces przebudzenia Wiadomość wysłana przez: east Kwiecień 23, 2010, 02:08:20 Witam
Tworzyć można różnorakie teorie i wizje piękne można roztaczać. Można surfować po sieci znaczeń dostarczając słów pięknych , przemyślanych krocie. Ale czy to zmieni cokolwiek ? Moim zdaniem trzeba się liczyć z tym, co dostarcza nauka na miarę naszego zrozumienia. Jesteśmy częścią większej całości więc w niej spróbujmy się odnaleźć, aby siebie nie zagubić. Na cóż mi bowiem zdań gładkich firmament,kiedy sam nie czuję ich znaczeń ? Zapewne są światy niezwykłe, jak i niezwykłe tego świata rozumienie, ale ja jestem tu i teraz od tego oddzielony - poniżej górnolotnych myśli pułapu . Czego mi dostarczysz , o mądry apologeto wzniosłości , abym poczuł boskość z twych słów płynącą ? Nie pomny swej własnej chwały i potęgi zwracam się do Ciebie o radę. Tytuł: Odp: Życie to proces przebudzenia Wiadomość wysłana przez: Jerzy Karma Kwiecień 23, 2010, 10:31:09 Dobre pytanie: Czy to zmieni cokolwiek?
I kto jest tym – który zmienia? I czym jest? Słowa wchodzą na wiele sposobów: znacząc coś lub nic nie znacząc, te znaczące rysują coś w umyśle albo jedynie się odkładają (niczym tkanka tłuszczowa), wchodzą pozornie i niepozornie, te pozornie wchodzące „wylatują drugim uchem”, niepozornie wchodzące bywają lekceważone, lecz zostawiają swój ślad u wrażliwych albo u mądrych. Każdy człowiek tworzy osobistą perspektywę – zaś wszelka zmiana jest uzależniona od perspektywy. Czy rozumienie albo odczuwanie znaczenia każdego zdania jest koniecznością? Gdyby tak było nie istniałoby powiedzenie: „Zrozumienie przyjdzie z czasem”. Czucia zaś nasze zależą od naszej osobistej perspektywy. Tę zaś stale i nieustannie tworzymy – jednocześnie podlegając tej już istniejącej. Zatem sami siebie ograniczamy. Wówczas ratunek może płynąć jedynie z zewnątrz albo … nasza własna perspektywa tak musi dać nam w kość… że ją odrzucimy. Drogi Eaście - wspominasz, że "jesteśmy częścią większej całości", a czy nie ujrzałeś też tego w w/w sześciu ważnych rzeczach w życiu człowieka?. Tymczasem chcesz spróbować w niej „się odnaleźć, aby siebie nie zgubić.” Szukający jest już w określony sposób tym – który znalazł. Bowiem sama świadomość szukania jest wstępną formą znalezienia. Natomiast nie szukający nawet nie wiedzą o tym, ze coś JEST DO SZUKANIA ;-) Oni jeszcze nawet tego nie znaleźli. By szukać konieczna jest świadomość o poszukiwanym TYM – nawet w formie odczucia, czy intuicji. Kolejna sprawa /poruszana niejednokrotnie przez innych/ to: Kto jest zagubiony, a kto znaleziony? Np. czy Ty jako poszukujący jesteś zagubiony, czy znaleziony - inaczej: nie mający RZECZY, czy TKWIĄCY JUŻ W NIEJ w pewien sposób i w określonym sensie? Wg najwyżej oświeconych nie ma nikogo do oświecenia :-) Oni rzeczywiście mają spokój. Inni oświeceni dostrzegają cierpienia, zaś widząc ich przyczyny widzą też możliwości ich usunięcia. Zatem znowu dochodzimy do PERSPEKTYWY. Perspektywa też tworzy to, co określiłeś jako „światy niezwykłe”, czy też jako „niezwykłe rozumienie”. Ty zaś napisałeś, że jesteś „tu i teraz od tego oddzielony”. Wg wielu mędrców kto jest w TU I TERAZ nie jest już oddzielony :-) Oczywiście Ty miałeś na myśli inne tu i teraz ;-) Chodzi Ci o świat zjawiskowy i postrzeganie osobistej odrębności w nim. I co jest przecież naturalne przy postrzeganiu odrębności /i logiczne/ to wrażenie oddzielenia. Kolejną kwestią jest szukanie NIE WIADOMO CZEGO :-) czyli jakichś, jak to określiłeś, górnolotnych myśli, czy niezwykłych światów itp. cudów i jakichś nieziemskich rzeczy. Na zasadzie „cudze chwalicie, a swego nie znacie.” Znowu zatem kłania się perspektywa. Np. ktoś chce poczuć boskość i szuka jej nie wiadomo gdzie. Np. będzie wznosił piękne świątynie i widząc je poczuje się bardziej religijnie. Da pieniądz na tacę, by poczuć się lepiej, a nie zapłaci pracownikowi i też poczuje się lepiej, bo więcej mu zostało. Oczywiście w kolejnych etapach szukający szukają inaczej tej boskości. Kto jednak czyni dobrze to już jest boski. I nie potrzeba tu żadnych niezwykłych światów – bo dobre uczynki są najpiękniejszymi światami. I są one w zasięgu ręki każdego. Dobre uczynki są niezwykłymi światami – lecz tylko wtedy, gdy je czyniący postrzega je za coś najbardziej zwykłego. Wówczas jest to prawdziwie jego świat – dla niego codzienny, a nie niezwykły :-) Albo czy ja jestem mądry? Jestem tylko falą na wodzie eteru. Każdy falę ocenia jak chce. Na takiej zasadzie oceniamy innych ludzi. Czy coś poradziłem? Nie wiem. Wiem, że nic nie radziłem. Dokonał się tylko proces :-) Jeśli zaś coś okazało się radą – wówczas proces stał się pełniejszy. Nie ja zatem jestem tym procesem. Ewentualnie mogę być jego składowymi, ale i nimi nie jestem – te bowiem tylko płyną. P.s. Przytoczony w poprzednim poście tekst z boga.fora.pl został napisany jako odpowiedź pewnej osobie, która w liście do mnie przedstawiła swój problem z którym nie może sobie poradzić w tej kwestii, że czasami jest niemiła do innych ludzi. Dzieje się to poza kontrolą tej osoby. Zatem tekst nie miał być teorią, ani wizją, lecz praktyczną wskazówką :-) A czy zmieni cokolwiek w przypadku tej osoby? Zmieni nawet jeśli tego nie zrozumie. Zresztą może w przyszłości poinformuję jak będzie :-) Tytuł: Odp: Życie to proces przebudzenia Wiadomość wysłana przez: east Kwiecień 23, 2010, 14:48:24 Czyli , że "oświecenie", to proces indywidualnego odrzucania tego, co nas ogranicza, lub więzi w określonej perspektywie.
To ze mną rezonuje. Z PERSPEKTYWY tej mądrości, którą zechciałeś się podzielić inaczej postrzegam rolę takich instytucji, jak szkoła czy przedszkole. Są to instytucje, które mają za zadanie , w toku wieloletniego procesu, tak urobić młodego człowieka, aby łatwo było mu w programować treści pożądane z punktu widzenia Systemu. Na "dziką" naturę człowieka zostaje nałożony szereg wzorców , takich "złączy" , w które później można się z łatwością wpiąć poprzez taką czy inną dyrektywę, nakaz, prawo. Stąd nie powinno dziwić nikogo, że w naturalny sposób taki człowiek się buntuje , nie chce się uczyć, ani zasługiwać na łaskawość tego systemu i nie jest to nic nowego pod słońcem. W latach 80 tych ( a jeszcze wcześniej ruch hippies ) ten sprzeciw całego pokolenia znalazł swój wyraz w piosence Pink Floyd " Brick in the wall" . Jak mantrę powtarzaliśmy w szkole " nie potrzebujemy edukacji, nie potrzebujemy więcej kontroli .. nauczycielu, zostaw nas w spokoju ". Z tym, że ten młodzieńczy bunt nie mógł się dłużej utrzymać, gdyż nie był podparty "inną perspektywą". Za tym nie szło nic. Po prostu sprzeciw dla sprzeciwu, zapatrzenie się w jakieś bliżej nieokreślone , mgliste ideały, które nie mogły zastąpić ani systemu, ani edukacji, ani pieniądza. Ale czy musiały cokolwiek zastępować ? Jeśli tak , to konieczna byłaby walka , a zatem wynikające stąd cierpienie, trauma, niepokój, lęk i śmierć. Nigdy nie było to celem wtedy, ani teraz spadkobierców tamtych marzeń w postaci ruchu New Age . Może zrozumiano, iż świata nie da się zmienić poprzez rewolucję. Może nie jest potrzebne tak na prawdę żadne spektakularne działanie, wystarczy tylko i aż zmiana własnej PERSPEKTYWY postrzegania. Ciągła, permanentna zmiana .. Czegoś podobnego dokonał niegdyś Buddha . Osiągną nirvanę by z niej powrócić do świata jaki istnieje TU I TERAZ. Z tym , że każdy aspekt, każde TERAZ postrzegał jakby z innej perspektywy , z perspektywy głębin, z których powrócił. Na którymś z filmików na tym forum, nie pamiętam teraz już na którym, padła taka uwaga, że w odległych czasach żył jeden taki Buddha, zaś dzisiaj w każdym większym mieście znajdzie się takich pięciu ( a może więcej ?). Tak jak napisałem - chcę siebie odnaleźć w tej wielkiej całości, której jestem częścią, której częścią i Ty jesteś. Chcę siebie odnaleźć, tylko właśnie - jakiego siebie ? Również zadawałem i codziennie zadaję sobie pytanie o to kim jestem. Odpowiedź , która do mnie dociera od wewnątrz mnie samego jest prosta - jestem tym, kim jestem TERAZ. Choćby z biologicznej perspektywy ( choć to zapewne nie do końca doskonałe porównanie ) nie ma we mnie już ani jednej komórki "mnie" sprzed 10 ciu , czy 20 lat. Nawet wspomnienia z przeszłości postrzegam wyłącznie jako ich odbicie poprzez to kim jestem TERAZ. Jeśli nie dbałem o ciągłość swojej tożsamości ( edukacja, status społeczny, wyobrażenia rodziców itd ) , to również nie istnieje ten "ja" , który istniał choćby wczoraj. Kim zatem jestem ? Czyli jestem tym kim zechcę być ? I kto jest tym, który to postrzega ? Prowadzi mnie to do wniosku , że jest ktoś wieczny, nieśmiertelny , kto zapewnia ciągłość mojego istnienia, kto zmienia tożsamości jak rękawiczki. Jest odwieczny Obserwator we mnie, jakieś potężne , "nieruchome królestwo", które nie ma żadnych ściśle określonych tożsamości, odwieczne JAM JEST. I jest to ten sam ktoś, kto jest i w Tobie i w każdej innej tożsamości na Ziemi i poza nią, uważam. Można się bawić w próby opisu tego , który JEST za pomocą miliarda słów odmienianych w setkach języków, ale to nie przybliży nas w ten sposób do tego Źródła ani na jotę bardziej niż przeżywając po prostu kontakt w sobie. Z opisów dostępnych w naszym materialnym świecie najbliższy jest mi ten, który roztacza Nassim Haramein w swoim wywiadzie po otrzymaniu nagrody Casys 09 http://www.swietageometria.darmowefora.pl/index.php?topic=464.0 Logicznym dla mnie jest, że Ten Który Jest powinien być jakoś rozpoznawalny poprzez swoją powszechność , swoją oczywistość. To jest Świadomość obecna wszędzie , w każdym elemencie mojej rzeczywistości, Istnienie, które "splątuje" ze sobą wszystkie "cegiełki" materii i tego, co niematerialne za pomocą określonych , mierzalnych i niezniszczalnych praw. Tak, jak wykazał to Nassim Haramein - od tej pory nie musimy opisywać tego swoimi słowami. Istnieje 8 równań , na 14 stronach, które wykazują iż każdy proton każdego atomu jest "oknem" ( czarną dziurą ) do wszystkiego, co jest sam będąc zaledwie maleńką "cegiełką" atomu , budulcem materii. Czy może więc dziwić to , iż ilość atomów we Wszechświecie jest stała od samego początku ? Oto w każdym z tych atomów mojego ciała znajduje się punkt dostępu do całej energii wszechświata, która wspiera mnie w każdej chwili, całym swoim potencjałem. Wszystko, co znajduje się na orbicie tego osobliwego punktu , poza promieniem Schwartzchilda "kręci się" wokół nieruchomego centrum i bez niego nie mogłoby istnieć. Zatem kim jestem "ja", który to wszystko postrzega, który to nazywa i przetwarza ? Krążąc "dookoła próżni" jestem tym, który istnieje w każdej możliwej perspektywie - ojca, syna, przyjaciela , kolegi, kontrahenta i pracobiorcy, ucznia i mistrza , słowem -zawsze byłem obecny w każdej z tych perspektyw nawet o tym nie wiedząc. Jednak mając świadomość tego mogę więcej , mogę byś świadomym "inżynierem próżni", jak mawia Nassim. A raczej współ-inżynierem próżni. Mogę i chcę poznawać zasady tej inżynierii . A to dopiero początek .. nieograniczonych możliwości. I bardzo mi się to podoba. Tytuł: Odp: Życie to proces przebudzenia Wiadomość wysłana przez: MEM HEI SHIN Kwiecień 23, 2010, 22:23:48 Jeżeli życie to proces przebudzenia i zdajemy sobie sprawę jak bardzo zgubiliśmy drogę do Domu, to zaczynamy się budzić.
Wiemy już, że nie mamy wyboru. Albo ruszymy naprzód, albo pozostaniemy w hipnotycznym stanie nieświadomości trwającym już całe wieki. Wybór należy do Nas. Kluczem do przebudzenia jest Samobserwacja. Pisaliśmy już o tym, ale warto ciągle powracać do tego co pozwolić nam wrócić do Domu. Samoobserwacja to drzwi do prawdziwego samopoznania. Zamiast piastować złudne wyobrażenia o sobie i świecie, zaczynamy widzieć siebie takimi, jacy naprawdę jesteśmy. Jest to klucz do ''wyzwolenia'', ponieważ pozwala nam oddzielić siebie od swych identyfikacji. Gdy stoimy zbyt blisko lustra, obraz jest zamazany. Trzeba więc stanąć trochę dalej, by osiągnąć właściwy ogląd i zobaczyć znacznie więcej. Na tym polega obserwacja Siebie. Samobserwacja jest jednym z kluczowych narzędzi bycia w TERAZ. Stąd moja uwaga do Nassima i i innych, którzy o czymś wspomnieli, ale nie wyjaśnili tego szerzej, aby obserwator mógł to wpełni zrozumieć, jak i zrozumieć co ma właściwie robić ? ''Diabeł'' tkwi zawsze w szczegółach ! Krishnamurti, w książce The First and Last Freedom napisał : Świadomość jest obserwacją bez potępiania. Świadomość przynosi zrozumienie, ponieważ nie ma żadnego potępiania ani utożsamia się z niczym, tylko obserwacja. Gdy chcę coś zrozumieć, muszę to obserwować. Nie wolno mi tego krytykować. Nie wolno mi tego potępiać, ani oceniać. Musi być tylko spokojna obserwacja faktu. Nie ma w tym żadnego celu, lecz tylko świadomość wszystkiego, co się dzieje i pojawia. P.D. Uspieński pisze: Obserwujący siebie człowiek zauważa, że samoobserwacja przynosi zmiany w jego wewnętrznych procesach. Zaczyna rozumieć, że obserwowanie siebie jest instrumentem zmiany, drogą do przebudzenia. Obserwując siebie, kieruje, jak gdyby, promień światła na swoje wewnętrzne procesy, które do tej pory pozostawały w całkowitej ciemności. Pod wpływem tego światła procesy zaczynają się zmieniać. Dopiero wtedy, gdy przybędziemy do tego miejsca, zaczynamy doświadczać życia, zaczynamy naprawdę ŻYĆ. Dzień przeżywany jest tylko przez tych, którzy są w pełni świadomi. Samoobserwacja sprawia, że budzimy się ku temu, co się naprawdę wydarza w naszym życiu. Samoobserwacja jest mikroskopem świadomości. Ps. Na jednym z filmów Drunvalo Melchizedek odpowiadał na pytania ludzi. Jeden człowiek zapytał : a co ma robić w oczekiwaniu na otwarcie się tego okna świadomości ? Drunvalo odpowiedział. Żyć jak Pan żyje.Chodzić do pracy, płacić podatki itd... Przykro mi bardzo, ale taka odpowiedź , to jakieś głębokie nieporozumienie. Mamy starać się żyć coraz bardziej świadomie. I ''walczyć'' 24 godzin na dobę o swój energetyczny potencjał. Oto moja odpowiedź. pozdrawiam Tytuł: Odp: Życie to proces przebudzenia Wiadomość wysłana przez: east Kwiecień 23, 2010, 23:13:19 Skoro już podajesz, MHS, cytaty to nie sposób nie wspomnieć o Eckharcie Toole , który tak wyrażał się o samoobserwacji :
...Możesz się uwolnić od swojego umysłu. Jest to jedyna szansa prawdziwego wyzwolenia. Pierwszy krok możesz zrobić choćby teraz. Postaraj się jak najczęściej wsłuchiwać w głos, przemawiający z wnętrza głowy. Zwracaj szczególną uwagę na wszelkie powtarzające się schematy, myślowe refreny – stare płyty gramofonowe, które grają ci w głowie być może od wielu lat. To właśnie nazywam „obserwowaniem myśliciela”. Innymi słowy – słuchaj głosu, rozbrzmiewającego w twojej głowie, bądź w niej jako przytomny świadek. Tytuł: Odp: Życie to proces przebudzenia Wiadomość wysłana przez: Jerzy Karma Kwiecień 23, 2010, 23:24:48 Drogi East.
Nie odniosę się dziś do wszystkich kwestii jakie poruszyłeś. Może w ogóle zostawię je w spokoju tutaj :-) Bowiem perspektywy ludzkie są różne i każdy może postrzegać inaczej. Jednak do jednego się odniosę ;-) Do szkół czy np. przedszkoli. Sądzisz, że urabiają człowieka? Proponuję pooglądać program SUPERNIANIA. Ona też "urabia" młode "demony" :-) Uwierz mi, że przedszkola pełnią podobną rolę. Jeśli bowiem piszemy o systemie edukacji, to nie możemy zapomnieć o edukowanym... A kogo edukuje się na ziemi? Zapewniam, że nie rodzą się tu doskonałe istoty. Systemy edukacyjne statystycznie wznoszą je wyżej. A systemy są jak fabryki - produkcja jest i są także buble. A że w systemach działają niedoskonali ludzie, to nie sposób uniknąć błędów. Jednak odrzucenie edukacji z pewnością nie poprawiłoby ludzkiego losu. Ciągle poprawiajmy zatem systemy edukacji, nimi ludzi, ludźmi systemy i tak w kółko ku doskonałości obu przejawów. Dużo pozdrowień i miłej nocy W trakcie wysyłania mojej odpowiedzi MEM HEI SHIN wysłał odpowiedź Podkreśla w nie rolę samoobserwacji, Ty zaś stwierdzasz: „jestem tym, kim jestem TERAZ” i dalej nadajesz temu powierzchowne znaczenie pisząc: „nie istnieje ten "ja" , który istniał choćby wczoraj”. Ja to samo bym stwierdził w innym znaczeniu :-) Dla mnie TERAZ jest czymś stałym i niezmiennym. Pewnie wynika to z tego, że jestem prymitywniejszy od Ciebie i nie widzę w sobie żadnych zmian. Oczywiście pewne „komary” siadają na mnie, ale ja raczej się z nimi nie utożsamiam – przynajmniej wtedy, gdy jestem sobą, a nie „komarmi”. Kiedyś – przed wielu laty – szukałem siebie i … nie znalazłem… Bowiem szukałem w sensie jakiejś rzeczy, przedmiotu… a tymi nie byłem – i w takim sensie słusznie stwierdziłem, ze jestem nikim. Inaczej, ze mnie nie ma – w sensie przedmiotu. Jestem zatem kim? Obecnością. Obserwacja ma sprowadzić – przywołać OBECNOŚĆ jako wolną od przedmiotów. Jeśli ona staje się zależna od nich, to ulega zagubieniom zwanym subiektywizmami. Niebezpieczeństwem na drodze SAMOOBSERWACJI są oczekiwania – szczególnie jeśli oczekuje się czegoś nadzwyczajnego… Wielu mówi o poznaniu siebie. To jednak jest w zasadzie bardzo łatwe – w porównaniu z poznaniem innych. I tu nasuwają mi się słowa Krishnamurtiego jakie przytoczył MEM HEI SHIN o potępianiu… Na ile zatem znamy innych tak, aby nikogo nie potępiać bez względu nawet na zło jakie czyni. Przytoczone słowa Krishnamurtiego są niezwykle cenne. Jednak zwróciłem uwagę na jedno szczególne zdanie: „zrozumienie, ponieważ nie ma żadnego … utożsamia się” Czy można zrozumieć bez określonego utożsamiania się? Mam na myśli np. empatię. Także głębokość obserwacji. Totalne przeniknięcie i … wyjście – z powodu pełnego przeżycia – nadutożsamienia się. Oznacza ono: Wiem więcej o tym z którym się utożsamiłem, niż on sam o sobie. Owe nadutożsamienie uwolni nas od utożsamiania się właśnie. Jednak nie mogłoby nastapić zrozumienie – gdybyśmy nie przeszli poprzez drogę utożsamiania. Możliwe, że Krishnamurti wypowiadał się już poza procesem utożsamienia – będąc w pozycji nadutożsamienia. Ci jednak, którzy zechcą to osiągnąć odrzucając np. empatię za daleko nie zajdą, a wręcz upadną jeszcze niżej. Samoobserwacja nie jest wielką sztuką. Większą sztuką jest obserwacja innych – lecz taka jakbyśmy obserwowali samych siebie. Uspieński ma rację pisząc, że dopiero wtedy zaczynamy żyć /kiedy – patrz cytat jaki wytoczył :-) Mem/. Jednak kolejne życie zjawi się, gdy przenikniemy obserwację INNYCH. O ile po dokonaniu samoobserwacji siebie zbudzisz się „ku temu, co się naprawdę wydarza” w Twoim życiu – to po dokonaniu obserwacji innych, będziesz wolny nawet od budzenia się. A w Twoim życiu nic się nie będzie wydarzać. Co jest zresztą logiczne, bo skoro obserwuję – to jestem poza wydarzeniami. Istoty snu mogą mniemać, ze mnie dotykają, czy nawet zabijają, ja zaś obserwując mogę opuścić taki sen. Całe szczęście, że nie maiłem intencji i sił do odpisywania. Przynajmniej nie napisałem wiele ;-) Łączę pozdrowienia i podziękowania Tobie Mem za cenne cytaty – zawsze lubię je czytać Tytuł: Odp: Życie to proces przebudzenia Wiadomość wysłana przez: MEM HEI SHIN Kwiecień 23, 2010, 23:37:22 ...Możesz się uwolnić od swojego umysłu. Jest to jedyna szansa prawdziwego wyzwolenia. Zgadzam się z E.Toole, lecz muszę niestety wnieść głęboką poprawkę. Otóż błędem jest myśleć , że... mamy się z czegoś wyzwalać. Głębokie badania potwierdziły, że termin ( wyzwolenie) znacząco i zdecydowanie kojarzy się ludziom z czymś złym, nieprawidłowym, niewłaściwym, niepotrzebnym, itd...itp. Więc z niczego się nie wyzwalamy, lecz ... pozwalamy tylko temu odejść. To odejście następuje w momencie, gdy świadomie zmierzymy się z tymi ''refrenami'' i ''starymi płytami gramofonywymi''. Lecz nie używał bym takich terminologi, bo są one mylące i niezbyt dobrze się niestety kojarzą. Bądźmy więc konkretni i rzeczowi i starajmy się zrozumieć co się właściwie dzieje? Te stare płyty, refreny ( o których pisze Toole) wysyła podświadmość. Wysyła to, .... co wcześniej osądziliśmy jako złe i wrzuciliśmy do podświadomości. Podświadomość zaprojektowana jest tak, aby zrealizować jednostkę, zrealizować jej potencjał.Więc następuje werbalizacja poprzez operatora wolnej woli, to co zostało do niej zepchnięte, aby to zintegrować, czyli świadomie się z tym zmierzyć. np.przez samobserwację. A co wrzucamy przez wieki do podświadomości ? Wrzucamy to co uznaliśmy za złe ! A kto nauczył i wciąż i bez konca uczy Nas dzielić ten świat na dobro i zło ! Społeczeństwo ! Czas się przebudzić i zrozumieć, że w tym doskonałym wszechświecie niczego nie ma złego, ani dobrego.Wszystko po prostu JEST i nie podlega ludzkim wyobrażeniom ani osądom. Ten ''świat'' jest przewrócony do góry nogami. Życie walczy z życiem, doświadczenie z doświadczeniem. Słowo - wyzwolenie jest nieprawidłowym określeniem i powoduje głęboki zamęt w zrozumieniu, z czym tak naprawdę mamy do czynienia. ;) Tytuł: Odp: Życie to proces przebudzenia Wiadomość wysłana przez: east Kwiecień 24, 2010, 12:45:51 W takim razie MHS , należałoby zmienić słownik, albo wręcz napisać go od nowa, nadać słowom nowe znaczenia. Niestety , używamy słów za którymi idą określone skojarzenia. To jest oprogramowanie na poziomie umysłu za pomocą określonych znaczeń. Jak widać język ( i to tłumaczony ) nie jest najdoskonalszym sposobem opisu duchowości. Dlatego uważam, że o wiele lepiej jest skorzystać z języka matematyki czy fizyki w ujęciu takim w jakim to prezentuje Nassim chociażby.
Tytuł: Odp: Życie to proces przebudzenia Wiadomość wysłana przez: tijavar Kwiecień 25, 2010, 00:47:43 W takim razie MHS , należałoby zmienić słownik, albo wręcz napisać go od nowa, nadać słowom nowe znaczenia. Niestety , używamy słów za którymi idą określone skojarzenia. To jest oprogramowanie na poziomie umysłu za pomocą określonych znaczeń. Jak widać język ( i to tłumaczony ) nie jest najdoskonalszym sposobem opisu duchowości. Dlatego uważam, że o wiele lepiej jest skorzystać z języka matematyki czy fizyki w ujęciu takim w jakim to prezentuje Nassim chociażby. w rzeczy samej east, coś o tym wiem ;) jakiś nowy wątek? ;D Tytuł: Odp: Życie to proces przebudzenia Wiadomość wysłana przez: MEM HEI SHIN Kwiecień 25, 2010, 01:41:17 W takim razie MHS , należałoby zmienić słownik, albo wręcz napisać go od nowa, nadać słowom nowe znaczenia. Niestety , używamy słów za którymi idą określone skojarzenia. To jest oprogramowanie na poziomie umysłu za pomocą określonych znaczeń. Jak widać język ( i to tłumaczony ) nie jest najdoskonalszym sposobem opisu duchowości. Dlatego uważam, że o wiele lepiej jest skorzystać z języka matematyki czy fizyki w ujęciu takim w jakim to prezentuje Nassim chociażby. Moim zdaniem błąd nie leży tylko w samym języku, lecz w jego interpretacji. Interpretacja z kolei zależy od percepcji, a percepcja od świadomości. Nikt nie karze nam przecież wierzyć, że coś jest złe ! Czy świat jest zły, pogoda jest zła, jedzenie jest złe, samochód jest zły, komputer jest zły. Jest taki jaki jest ! Wszystko nie może być takie samo ! Te wszystkie rzeczy biorą się z porównywania rzeczy ze sobą i braku zrozumienia, że przecież nie wszystko musi być zgodne z naszymi oczekiwaniami, bo takie akurat nam pasują. Ale innym pasują inne... Cała rzecz bierze się z nieracjonalnej wiary, braku zrozumienia i życie w tzw.społecznych automatyzmach, a powodem tego jest świadomość, która buduje takie, a nie inne wyobrażenia. Co do języka. Język też stworzyli Ci, którzy w taki sposób rozumieli rzeczywistość. Budowali go różni ludzie i na przestrzeni wielu, wielu wieków. Budowali tak, jaka była ich świadomość. Problem w tym, że czasy plemienne juz dawno minęły, a ludzie pomimo swojego ''oświecenia'' wciąż posługują się takimi samymi lub bardzo podobnymi przekonaniami, rzako zadając pytanie, czy oby na pewno są one w pełni słuszne. Kolejny problem ( bardzo znaczący) bierze się z edukacji, gdzie wzorce myślowe ( ta siatka pojęć jest z pokolenia na pokolenie powielana). Już jako małe dzieci dowiadujemy się od swoich rodziców co jest dobre, a co złe. I to nasi rodzice pierwsi podzielili nam ten świat na dwie połowy - świat dobry i zły.Dalej wchodząc w społeczeństwo ten wzorzec inni nam potwierdzili i utrwalili. .Uwierzyliśmy w dobro i zło. Problem w tym, że ani jedno , ani drugie obiektywnie nie istnieje. Jeżeli chcemy uparcie wierzyć, że istnieje, oznacza to, że w dalszym ciągu posiadamy okrojone pole energii świadomości, które nie pozwala nam sięgnąć w zrozumieniu dalej..... Mamy jeszcze kolejne problemy, które wynikają z takich przekonań. Ponieważ jak by nie było przekonanie o złu jest w końcu naszej własnej produkcji ma to negatywny wpływ na nasze życie. Zło jest energo - emocją, jeżeli coś pojawi się tzw. złego wywołuje to w nas dyskomfort. Aby poczuć się lepiej tłumimy to doświadczenie o nazwie ( zło), a stłumione emocje, lokują się jako energetyczne wzorce w naszym organizmie, utrudniając przepływ energii życia. A stłumionie przewpływu energii życia to słumienie życia, czyli choroby i śmierć, po nieważ śmierć to nic innego tylko stłumienie życia. Największym więc problemem jest tzw. wpływ programowania społecznego, czyli ta nieprawdziwa siatka społecznych pojęć. Jako dzieci rodzimy się wolni i szczęśliwi. W miarę upływu czasu nabieramy od społeczeństwa wzorce myślowe (przekonania), które powoli, lecz z determinacją dokonują naszej własnej destrukcji życia. :( Więc to o czym piszemy wbrew pozorom ma dla nas przeogromne znaczenie. Tytuł: Odp: Życie to proces przebudzenia Wiadomość wysłana przez: east Kwiecień 25, 2010, 03:10:32 W takim razie MHS , należałoby zmienić słownik, albo wręcz napisać go od nowa, nadać słowom nowe znaczenia. Niestety , używamy słów za którymi idą określone skojarzenia. To jest oprogramowanie na poziomie umysłu za pomocą określonych znaczeń. Jak widać język ( i to tłumaczony ) nie jest najdoskonalszym sposobem opisu duchowości. Dlatego uważam, że o wiele lepiej jest skorzystać z języka matematyki czy fizyki w ujęciu takim w jakim to prezentuje Nassim chociażby. w rzeczy samej east, coś o tym wiem ;) jakiś nowy wątek? ;D A co proponujesz ? Nadawanie słowom nowych znaczeń ? Nie wiem, czy koniecznie musimy brnąć w nowe uwarunkowania, w nowe znaczenia. Jak rozumiem to, co MHS zaproponował - na początek nadajmy słowom świadomość. Zakorzeńmy je w świadomości, niczym nasiona. Mam nadzieję, że to coś zmieni. pozdr Tytuł: Odp: Życie to proces przebudzenia Wiadomość wysłana przez: tijavar Kwiecień 25, 2010, 11:51:15 To było east z przymrużeniem oka, rozluźnij się :)
Tytuł: Odp: Życie to proces przebudzenia Wiadomość wysłana przez: east Kwiecień 25, 2010, 15:18:35 Wcale się nie spiąłem.
Wątków nowych jeszcze nie jeden i nie dwa tutaj założymy ;) Pozdrawiam Tytuł: Odp: Życie to proces przebudzenia Wiadomość wysłana przez: Michał-Anioł Kwiecień 25, 2010, 15:56:24 MHS może pokusił byś się na mały felietonik ,chętnie bym poczytał twoją interpretację rzeczywistości.
Tytuł: Odp: Życie to proces przebudzenia Wiadomość wysłana przez: MEM HEI SHIN Kwiecień 25, 2010, 20:08:14 MHS może pokusił byś się na mały felietonik ,chętnie bym poczytał twoją interpretację rzeczywistości. Nie mogę podarować nikomu żadnej prawdy. Mogę wskazywać tylko na pewne narzędzia, które pozwolą łatwiej odkryć nie prawdę, lecz przeszkody prowadzące do niej. Tylko Ty znasz całą prawdę. Jesteś wielki, potężny, twórczy i nieograniczony. Po co Ci więc moja opowieść ? Po co Ci też opowieść innych ludzi, bez wględu na to kim oni są, jaką posiadają wiedzę, naukowy autorytet, czy cokolwiek ? Ludzie, którzy chcą powiedzieć innym prawdę o człowieku, świecie, ''Bogu'', wszechświecie są fałszerzami. Jedynymi prawdziwymi nauczycielami są Ci, którzy pomagają innym odkryć własną prawdę ! Oni nie mówią co jest, jakie jest, nie mówią jakie powinno być, lecz tylko zachęcają do podróży, która jest przygodą w poznawaniu samego siebie.Siebie, w którym mieści się wszystko, mieści się cały potencjał, całe istnienie, cała prawda. Cytat, który uproszczę i napiszę po swojemu : Zdumiewa niechęć ludzi do zbadania, dlaczego ich życie jest nieudane, lub nie jest takie jakie powinno być ? Jedni przywykli do tego co jest, inni narzekają, a jeszcze inni stosują ucieczkowe zachowanie. Wydają sporo pieniędzy i spędzają mnóstwo czasu na seminariach, warsztatach próbując się udoskonalić, szukają wiedzy w akademickich progach chcąc w ten sposób zapełnić ''wewnętrzną pustkę''. Ale nie poświęcają ani chwili na zrozumienie, co się dzieje TERAZ w danym momencie. Gdyby naprawdę poobserwowali siebie bez przywiązania, uzyskaliby prawdziwe Poznanie i Wolność. Mając świadomość tego możemy ropocząć swoją własną podróż uświadamiając sobie, że życie jest procesem przebudzenia. Jeśli zrozumiemy, to zdobędziemy narzędzia do "zintegrowania" każdej ''negatywności'' która pojawi się na naszej życiowej drodze. Nie zdążyliśmy na autobus! Jakaż to wspaniała okazja do obserwowania swych osądów związanych z tym wydarzeniem. Krytykują nas i oto mamy kolejną wspaniałą okazję, by zaobserwować, jak ciężko pracuje nasze (Ego), aby wzbudzić w nas nieprzyjemne uczucia. Przyjaciel nie przyszedł na spotkanie i czekamy na niego całą godzinę. Jaka wspaniała okazja do przebudzenia się i otworzenia się na proces życia ! Celebrujmy wszystko! Tytuł: Odp: Życie to proces przebudzenia Wiadomość wysłana przez: Michał-Anioł Kwiecień 25, 2010, 22:07:17 MEM HEI SHIN napisal
"Tylko Ty znasz całą prawdę. Jesteś wielki, potężny, twórczy i nieograniczony. Po co Ci więc moja opowieść ?" By poznać twoją opowieść z drogi którą nazywamy Życiem ,każdy z nas podąża swoją drogą lecz dzięki temu forum możemy wymienić się opowieściami z naszych dróg,by móc iść pewniej ,śmielej ,dalej lub wręcz zrobić pierwszy krok na drodze do poznania siebie. (ten pompatyczny styl jest wynikiem muzy jaka leci u mnie w tle[AZJA] ) Co nie zmienia faktu że odpowiedziałeś treściwie ;) Tytuł: Odp: Życie to proces przebudzenia Wiadomość wysłana przez: MEM HEI SHIN Kwiecień 25, 2010, 23:39:09 To było east z przymrużeniem oka, rozluźnij się :) Sorry, bo nie w temacie wątku, ale napisałaś kiedyś, że Twoja mama jest fizykiem. W związku z tym mam pytanie co Twoja mama jako fizyk o tym sądzi ? Rzekł bym,... temat jest niezwykły i jest tu ''ukryte'' bardzo wiele rzeczy o naturze fizycznej rzeczywistości. http://www.swietageometria.darmowefora.pl/index.php?topic=47.msg5171#msg5171 Tytuł: Odp: Życie to proces przebudzenia Wiadomość wysłana przez: MEM HEI SHIN Maj 03, 2010, 00:47:53 MHS może pokusił byś się na mały felietonik ,chętnie bym poczytał twoją interpretację rzeczywistości. Bramą do prawidłowej interpretacji rzeczywistości jest TRZECIE OKO. Różne tradycje określają ją jako ''brama'' do wszelkiego widzenia i wszelkiego słyszenia. Gdy ta ''brama'' się w Tobie otworzy doświadczysz wszystkich aspektów tworzących rzeczywistość, w której to My ''żyjemy'' jako konstrukcje ENERGII-ŚWIADOMOŚCI. Bardzo dobrą lekturą wprowadzająca w ten temat jest książka - OSHO -Trzecie Oko. Jak nie znajdziesz ebooka w necie to Ci wyślę mailem. pozdr Tytuł: Odp: Życie to proces przebudzenia Wiadomość wysłana przez: Echnaton Maj 03, 2010, 10:25:21 Sorry, bo nie w temacie wątku, ale napisałaś kiedyś, że Twoja mama jest fizykiem. W związku z tym mam pytanie co Twoja mama jako fizyk o tym sądzi ? Rzekł bym,... temat jest niezwykły i jest tu ''ukryte'' bardzo wiele rzeczy o naturze fizycznej rzeczywistości. http://www.swietageometria.darmowefora.pl/index.php?topic=47.msg5171#msg5171 W czasie kiedy Tijavar będzie konsultowała te kręgi z mamą ja od siebie dodam, że fizycy z mojej rodziny mają neutralno-pozytywny stosunek do teorii Nassima, Wintera, czy ŚG. Ojciec, emerytowany fizyk (wieloletni wykładowca) porównuje te teorie jako trochę szersze rozwinięcie ówczesnych akademickich "kółek dociekań" (mówimy o początkach lat 60-tych). Jak to w każdej dziedzinie życia są pewnie mniej lub bardziej ortodoksyjne osoby. Bardzo dobrze mieć pod ręką taki niewielki kubełek zimnej wody :) Najlepsze w tym wszystkim jest jednak jego pytanie, nie moje: " Jeżeli te teorie zostaną komleksowo opracowane i udowodnione, co zrobisz z tą informacją, jak ją wykorzystasz ? Przecież to tylko rodzaj innej filozofii" Tytuł: Odp: Życie to proces przebudzenia Wiadomość wysłana przez: east Maj 03, 2010, 11:51:24 Cytuj " Jeżeli te teorie zostaną komleksowo opracowane i udowodnione, co zrobisz z tą informacją, jak ją wykorzystasz ? Przecież to tylko rodzaj innej filozofii" Bardzo dobre pytanie. Uważam, że kluczowe dla tego wątku. "Przecież to tylko rodzaj innej filozofii" - ja bym obok wyrazu "tylko " dodał " I AŻ" . Wszystko zależy od naszej uwagi jaką będziemy przywiązywać do filozofii. Każdy poszukuje "filozofii" jemu odpowiadającej w życiu. Filozofii, czyli zespołu takich prawd, które przyniosą nam spełnienie i szczęście. Jeśli ta "tylko i aż" filozofia spełnia się w Twoim życiu , ma sens w odniesieniu do innych prawd uznanych za naukowe, w szerszym kontekście, to już połowa sukcesu. Druga połowa sięga głębiej. Moim zdaniem personalna filozofia powinna odzwierciedlać możliwie najbardziej kompleksową prawdę harmonizującą zarówno ponadczasowym otoczeniem człowieka ( np odwiecznymi prawami przyrody i fizyki ), jak i z tym dzisiejszym , najbardziej aktualnym otoczeniem ( np ekonomia ). I dalej mamy pytanie "co zrobisz z tą informacją, jak ją wykorzystasz ?" Pytanie dotyczy Ciebie i mnie, czyli tak na prawdę - kogo ? Kto wykorzystuje i kto musi coś zrobić z określoną informacją ? W takim pytaniu mamy zwykle na myśli po prostu umysł człowieka. Wszystko w porządku , jeśli uważasz siebie wyłącznie za bycie swoim umysłem. W takim razie proszę - zacznij "coś" z tym robić, tworzyć nowe koncepcje, wykorzystywać tą informację na tysiące egotycznych sposobów . Lecz jeśli tym kimś nie jest umysł, a Świadomość, która wykorzystuje umysł do działania , to czy w ogóle będziemy musieli wykorzystać nowe informacje ? Moim zdaniem te nowe informacje albo rezonują z Tobą/mną , albo nie. Po prostu stają się częścią mnie , albo je pomijam. Niczego z nimi nie muszę robić, Już sama świadomość istnienia nowych informacji , o ile się je zauważy, niczym nowy pryzmat zmienia obraz świata, który odbieram, ale żeby prawdziwie dostrzec ich znaczenie w ogólnym obrazie rzeczywistości to trzeba wycofać się z pędzącego wiru znaczeń do "oka cyklonu" wewnątrz siebie i przyjrzeć się wirującej na zewnątrz formie. Uważam, ze wówczas da się dostrzec wir główny - będący globalną świadomością całej natury, a na tym tle moje własne wirowanie - mniej lub bardziej zgodne , harmoniczne z głównym nurtem. Wczoraj wieczorem coś takiego mi się chyba przytrafiło. Bolała mnie trochę głowa. Usiłowałem zasnąć , ale sen nie nadchodził. Wówczas przestałem chcieć zasnąć, tylko starałem się wczuć w siebie, w ten ból. Po pewnym czasie zacząłem pulsować i wirować wraz z tym bólem, co wcale nie było przyjemnie. Było mi niedobrze, ale ostatkiem siły woli jakby "strząsnąłem" z siebie wciągające mnie w ten wir macki jednocześnie cofając się gwałtownie wstecz - nieoczekiwanie znalazłem się w ciszy , w miejscu braku czegokolwiek - dookoła wirowało sobie to szaleństwo, ale już nie ja. Wejściu w strefę towarzyszył krótki błysk oślepiającego światła, który zaraz zniknął. Wnikając w strefę ciszy jednocześnie zostawiłem za sobą ręce i ..zęby, które usiłowały mnie złapać, aby wessać z powrotem w pędzący wir. Bezsskutecznie, gdyż oddzielała nas jakaś bariera. Przyglądałem się tym zębom w jakiś sposób rozumiejąc , że to moje własne ego. Już się z nim nie utożsamiałem, chociaż też wcale nie uważałem go za wroga. Uważam, że to , co mi się przytrafiło , to była zmiana perspektywy patrzenia. Moje wirujące "ja" było zaledwie wąskim paskiem wśród gigantycznej ilości warstw różnorakich wirów ponad nim i pod nim. I niczego więcej nie musiałem z tym robić. Tytuł: Odp: Życie to proces przebudzenia Wiadomość wysłana przez: Leszek Sierpień 30, 2010, 21:08:19 Prosimy Was o pisanie nowych postów w tym temacie w nowej lokalizacji.
Tutaj: http://forum.swietageometria.info/index.php/topic,265.msg1633.html#msg1633 Wątki przekopiowane do nowej lokalizacji będą tutaj zamykane i z podaniem linka do nowej lokalizacji - jak wyżej. (Jest to zawsze link do OSTATNIEGO posta, który widzisz w wątku na starym forum) Przepraszamy za mały kłopot, bo trzeba się zarejestrować ponownie w nowej lokalizacji. Mogę (jako admin) zrobić to za każdego, który sobie tego zażyczy i przesłać mu na e-maila nowe hasło (z nowego forum), które sam łatwo sobie zmieni w zakładce PROFIL/Ustawienia dotyczące konta. Wyślę wszystkim instrukcję jak to zrobić. Wszystkich poinformuję w środę/czwartek o powodach przenoszenia forum. Wyślę wówczas wszystkim forumowiczom wiadomość na PW. Przepraszamy za tą niedogodność. Liczymy na wyrozumiałość. Pozdrawiamy! :) Zespół Forum |