Nassim Haramein, 2012 i... zagadka "obcych" => Nassim Haramein - Przekroczyć Horyzont Zdarzeń => Wątek zaczęty przez: Xellos Listopad 09, 2009, 20:26:35



Tytuł: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Xellos Listopad 09, 2009, 20:26:35
Dla mnie każde bicie kasy na 2012 jest podejrzane. Dlatego nie przepadam za tymi "wybrańcami" co widzą jaszczury i doznają przekazów od Enki etc...etc...

Nie mieszał bym tego w żadnym stopniu z postacią Nassim Haramein, przede wszystkim jego słucham za darmo...włączając youtube. Cała reszta przekazów od ufo, jakiś tam tuneli, medytacji, channelingów i wizji to bicie kasy.

Także nie mam nic przeciwko, z czegoś trzeba żyć :) Natomiast przeciwstawiam się wrzucania wszystkich do jednego wora "znawców tematu". Bo później to jest główny argument dla sceptyków, praktycznie niepodważalny, że ktoś kręci lody by zarobić. I ciężko z tym polemizować. Co innego jak ktoś mówi o czymś ciekawym za darmo, wtedy sceptyk przynajmniej skupi się na merytorycznym przesłaniu.

Zostawmy przekaz Nassima taki jaki jest...bez dodawania wymiarów, innych światów i channelingów...jeśli mocno w to wierzysz to spoko, ale pisanie o tym pod wykładem gdzie są konkrety a nie fantazje to osłabianie świętej geometrii w oczach ludzi.


Tytuł: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Kapłan 718 Listopad 09, 2009, 22:07:22
właśnie piszę o tym pod Nassimem bo jego mam na myśli, otwieranie oczu a nie jak David Icke straszenie tym, że nie wolno się bać...

nie chodzi o bicie kasy, mi bynajmniej, ale o to CO się będzie dziać po 2012 - już za 2 lata zobaczymy, a za 3 całkiem

718'


Tytuł: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: konserwa Listopad 09, 2009, 23:16:45
właśnie piszę o tym pod Nassimem bo jego mam na myśli, otwieranie oczu a nie jak David Icke straszenie tym, że nie wolno się bać...

nie chodzi o bicie kasy, mi bynajmniej, ale o to CO się będzie dziać po 2012 - już za 2 lata zobaczymy, a za 3 całkiem

718'

wiesz, myślę że Icke nie zasługuje na takie podsumowanie...
jego droga była bardzo długa, a przede wszystkim pionierska bo to jedyny znany mi przedstawiciel szeroko rozumianego establishmentu, który odważył się na PRAWDZIWĄ szczerość i zapłacił za to dość wysoką cenę; teraz zbiera owoce w postaci przede wszystkim innych ludzi, którzy poszli za jego przykładem (mając łatwiejsze zadanie) i szukają SWOJEJ drogi; także jego poglądy na przestrzeni ostatnich kilku lat znacznie ewoluowały nie tracą przy tym swojej aktualności; sprzeczność? nie, raczej dobieranie do tej budowli kolejnych  pasujących (fraktalność?)"klocków"


Tytuł: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Kapłan 718 Listopad 09, 2009, 23:28:48
rozumiem, ale mi chodzi o jego specyficzne mówienie o tym, żeby się nie bać bo to pożywka dla gadów - a z drugiej straszy w ten sposób...

a do Icke nic nie mam w sumie, obejrzałem WSZYSTKIE wykłady i widzę WIELKĄ ZMIANĘ tego co było a co jest...



Tytuł: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Xellos Listopad 10, 2009, 20:03:54
Odstawiając wątek kasy na bok, chodziło mi o coś jeszcze innego. O fakty kontra mity. W wykładzie Nassima nie ma jaszczurów i innych cudów. O to też mi chodzi.

Ja rozróżniam co jest stroną naukową a co jest stroną fantasy/wiarą. Jak napisałeś o jakiś szeroko rozumianych praktykach duchowych, innych światach i wymiarach to sorry...robisz to o czym właśnie piszę dlatego zareagowałem. Bo dla mnie jest różnica między geometrią, bryłami i próbą udowodnienia tego w sposób naukowy - jako nowe spojrzenie na fizykę, a jaszczurami, wymiarami, channelingami i inną fantastyką na którą nie ma dowodów.

Trzymajmy się nauki tłumacząc innym a nikt się nie wystraszy a może nawet i zrozumie. Natomiast jak ktoś zacznie nawijać o jakiś cudach nie widach to się nie dziwię, że później każdy ucieka i nazywa to bredniami.


Tytuł: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Jerzy Karma Listopad 11, 2009, 01:05:35
No nie każdy ucieka, bo wielu właśnie z tego powodu się tym zainteresuje.
Jedni odniosą pożytek intelektualny - jak Ty.
Ci "inni" odniosą pożytek duchowy.

Wg tych "intelektualnych" nie ma duchowych pożytków.
Ale wg tych duchowych, sam pożytek intelektualny jest jak pożytek dla robota.


Tytuł: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: konserwa Listopad 11, 2009, 01:29:35
Jak dla mnie, niech każdy trzyma się tego co uzna dla siebie za najlepsze;
jedynym obiektywnym i nie podważalnym  dowodem jest istnienie nas jako istot świadomych; cała reszta, to iluzja;

każdy z nas jest niepowtarzalny, zatem nasze ścieżki też mogą być bardzo różne...chyba nie ma co wartościować? bo jak wartościować to w odniesieniu do czego/kogo?

przy okazji, Nassim jak opowiada swoją metodologię pierwszego wielkiego odkrycia dokonanego w autobusie (podróż poza ciałem od kosmosu do wnętrza dłoni) też chyba nie jest zbytnio naukowy ;)


Tytuł: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Jerzy Karma Listopad 11, 2009, 01:48:41
Tam, gdzie są odniesienia - tak są wartościowania.
Jak sam to ująłeś.
Np. jak ktoś odnosi do własnej postawy, wg której nie ma tego, czego nie widział.
Inny zaś nie odrzuca, lecz poznaje.

I to jest jakaś różność.
Jak różna jest mądrość od głupoty.
Co juz samo wskazuje, że nie każda różność jest dobra.
I nie każda wymaga wartościowania.
Bywają także różne wartościowania: szkodliwe i nieszkodliwe.

Najgorszym wartościowaniem jest ta niewiara, która z góry coś odrzuca, albo nie poznawszy występuje przeciw.



Tytuł: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Xellos Listopad 11, 2009, 11:22:55
@Jerzy Karma

Zaprawdę zbyt to uprościłeś :) To, że nie wierzę w wymiary, channelingi, jaszczury i inne cuda niewidy nie oznacza, że jestem intelektualistą z brakiem duchowości.

Podam Ci przykład jak to zrozumieć. Jakiś czas temu zapisałem się na zaitgeistmovement bo spodobał mi się ich Venus Project. Chciałem się temu bliżej przyjrzeć. Idee fajne, hasła i pomysły. Niby wszystko ok. Jednak po wymianie postów na tamtejszym polskim forum doszedłem do wniosku, że ci ludzie negują kompletnie jakikolwiek aspekt duchowy. Jest tylko nauka i nic więcej. Zero wiary, zero duszy, nie ma nic.

Próbowałem im zaproponować koncepcję, nauka jako podstawa a niech każdy wierzy w co chce. Ale spotkało się to z negacją, gdyż tam wiara nie ma prawa istnieć...

Ja swojego poglądu będę się trzymać, nauka jako podstawa, coś co da się udowodnić, coś co każdy z nas musi uznać. A dalej niech każdy sobie wierzy w co chce. Natomiast to co robią pewne osoby pod przykrywką świętej geometrii to jest przegięcie w drugą stronę w kontekście Venus Project. Otóż mieszają naukę i ich wiarę w jedność i pod szyldem naukowych dowodów przemycają wątpliwe teorie z dziedziny paranormalne. Jeszcze gorzej jak biją na tym kasę...

Tak robić nie wolno, samo zagadnienie świętej geometrii doskonale trzyma się kupy bez jaszczurów i innego ufo itp. Gdyż nawet jakby oni istnieli to też by jej podlegali. Święta geometria to przecież coś ponad wszystko, reszta jest jej wytworem. Opiera się o nią. Skupmy się na tym co tworzy fantazję a nie na fantazji stworzonej w czyjejś głowie. Przynajmniej w tym temacie, który jest pod wykładem merytorycznym a nie fantastycznym.


Tytuł: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: east Listopad 12, 2009, 00:48:43
Witaj Xellos
Sęk w tym, że święta geometria , którą omawia w Nassim dotyka budowli starożytnego Egiptu, ale także kręgów w zbożu i UFO.
Lecz u Nassima UFO, Egipt, czy równania Einsteina są tylko EFEKTAMI tej podstawowej fraktalnej świętej geometrii. Podejrzewam że dla Nassima nawet wizerunek Boga-Ojca jest efektem geometrycznej doskonałości, a nie praprzyczyną. Święta geometria jest bardzo pojemna. Tak pojemna, że w niej zawiera się wszystko to, czego doświadczamy, a nawet to, o czym jeszcze nic nie wiemy.
Horyzont Zdarzeń, którym jesteśmy to punkt przez który re-organizuje się wszystko , co nas otacza i to zachodzi bo istniejemy.
To tylko jedno "niewinne" zdanie, ale tak na prawdę to jest definicja ludzkiej boskości. The Secret.
Możemy przeobrażać i organizować, zagnieżdżać fale tak, jak jesteśmy je w stanie zrozumieć w ramach dostępnych nam narzędzi,  palców, dłoni, rąk ( jak wiemy opisanych św geometrią 1,618 ), zmysłów, umysłów.
W całym tym glimatiasie o jaszczurach itp  moim zdaniem powinno się szukać harmonii i ładu. Jeśli się ją znajdzie to czy da się ją harmonicznie wkomponować w większą całość ? Jeśli ten klocek pasuje, to znaczy, że jest ważną częścią całości. Jeśli nie to jest dysonansem psującym harmonie i nie warto go zasilać.  I tak dalej.


Tytuł: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Jerzy Karma Listopad 12, 2009, 02:36:21
Witaj Xellos.
Bardzo dziękuję CI za odpowiedź, gdyż była bardzo potrzebna.
I nie postrzegaj mojej w kategoriach uproszczenia. Była odpowiednia do treści Twojej.
Nie była to odpowiedź do Ciebie, lecz do treści.
Np. jedna myśl w Twojej głowie wyzwala następną – tworzą związek i wspólny zbiór.
Dlaczego myśli dwóch ludzi miałyby nie tworzyć wspólnego zbioru, zamiast tworzyć podziały…
Wszyscy ludzie powinni wreszcie zacząć postrzegać rozmowy jako przebiegi myśli we wspólnym ludzkim dokonaniu.
Czas zrozumieć, że „moja” myśl nie jest wyłącznie moją.

Co do Venus Projekt. Jakiś czas temu zapoznałem się z pomysłami jakie reprezentują.
Ale tu nie miejsce na ten temat. Napiszę tylko tyle, że my Polacy komunizm i socjalizm już przerobiliśmy.

To, że jacyś ludzie odrzucają wiarę... Należy starać się zrozumieć, co uważają za wiarę.
Dla nich pewnie wiara jest przyjęciem jako pewnik czegoś nie udowodnionego.
Z określonej perspektywy mają swoiste podstawy, by odrzucać tak pojmowaną wiarę.
Tymczasem sami wierzą, że mają rację ;-)
Zatem bez wiary i oni obejść się nie mogą.
Śmieszne jest to, ze odrzucają i stosują.

Ty np. przyjąłeś tez coś, wierząc że masz rację. Np. że nauka to podstawa.
Tymczasem z powodu nauki ludzki świat szybciej może przestać istnieć istnieć, niż istniał bez nauki.
Oto Twoja nauka...  Twoja podstawa.

Ktoś zarabia pieniądze? Bo ludźmi kierują pragnienia /nie nauka!/.
Goniący za pieniędzmi szukają narzędzi do zarobienia ich. Wykorzystają co się da. Także religie i chleb.
Jednak z tego powodu chleb nie jest zły.

UFO? Jaszczury? Węże Edenu?
Żadna informacja dla naukowca nie powinna być złem.
Niech je bada.
Nawet jeśli Jaszczury są tylko w czyichś umysłach. Jednak tam są.

Skupmy się na tym co tworzy fantazję a nie na fantazji stworzonej w czyjejś głowie. Przynajmniej w tym temacie, który jest pod wykładem merytorycznym a nie fantastycznym.

Oczywiście.
Tylko akurat temat w którym piszemy brzmi:
Wszystko Jest Czarną "Całością"
:-)

Polecam ciekawostkę
http://www.youtube.com/watch?v=_om4LEe_vsQ&NR=1
Wystarczy zacząc od 8 minuty
Jest tam mowa o sile świadomości. Jest o tym na samym początku tutaj:
http://www.youtube.com/watch?v=iBBYW2hkiUg&NR=1

Nikt w to nie musi wierzyć. Warto jednak zrobić refleksje nad tym, czym jest świadomość.
_____________________________

Do East
Mam nadzieję, że dobrze odebrałem przekaz Twojej wypowiedzi.
Również uważam, że owe stałe prawa geometryczne są czymś w rodzaju pierwotnej materii.
Same w sobie są bez wartości.
Dopiero nabierają wartości wówczas, gdy KTOŚ je powoła do wyrażenia się.
______________________________

Wszystkich wielkich myślicieli serdecznie pozdrawiam



Tytuł: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: konserwa Listopad 12, 2009, 10:59:59

Tak robić nie wolno, samo zagadnienie świętej geometrii doskonale trzyma się kupy bez jaszczurów i innego ufo itp. Gdyż nawet jakby oni istnieli to też by jej podlegali. Święta geometria to przecież coś ponad wszystko, reszta jest jej wytworem. Opiera się o nią. Skupmy się na tym co tworzy fantazję a nie na fantazji stworzonej w czyjejś głowie. Przynajmniej w tym temacie, który jest pod wykładem merytorycznym a nie fantastycznym.

@Jerzy Karma, po mojemu, dobrze wskazał na istotę polemiki, a więc @Xellos nie traktuj nieco innych pomysłów jako jakąkolwiek formę presji czy agresji na Ciebie; wszyscy mamy rację....bo ta "racja" to bardzo wielowymiarowe pojęcie;

ale wracając do cytatu, to trafiłeś w sedno problematyki reptiliańskiej! właśnie cały majstersztyk stworzenia naszego matrixa polegał na wiedzy programisty, która niestety została nam "odinstalowana" - względnie umieszczona w zasobach podświadomości i nieświadomości zbiorowej; dzisiaj nabieram przekonania, że ta wiedza przez duże "W" zawiera się właśnie w świętej geometrii; Dan Winter wyjaśnia w jaki sposób wątek reptiliański łączy się ze świętą geometrią poprzez "rozprojektowanie" DNA;
zgadzam się w 100% z oceną wykładu Nassima i dobrze że jego wykład unika złożonych (drobne są...) antropologiczno-ezoterycznych odniesień;
jednakże ta Wiedza, aby w końcu stała się dla nas w pełni użytecznym softwarem, wymaga dokonania konfiguracji naszej lewej półkuli z prawą, świadomości z podświadomością, a tego z nieświadomością zbiorową; mam głębokie przekonanie, że ten proces konfiguracji jest już mocno zaawansowany, z tym że w wymiarze indywidualnym przebiega on inaczej bo każdy z nas ma swoją niepowtarzalną ścieżkę życia;
ale niestety w każdym z nas upakowana jest ta ciemna strona, którą według wielu indiańskich kultur rządzą smokowaci/wężowaci; zbieżność doświadczeń szamańskich opisanych przez Castanedę i Harnera z zapisami biblijnymi, oraz dorobek Ickea są (przynajmniej) godne rzetelnej analizy; ta ciemna strona każdego z nas jest zaporą, z którą musimy się uporać, a wtedy software świętej geometrii stanie się dla nas w pełni użyteczną zabawką;
zatem moja propozycja jest taka : nie odrzucajmy poprzez lewopółkulową zaporę "fantastyki" bo ona czerpie garściami z zasobów ludzkiej podświadomości i nieświadomości zbiorowej, gdzie ukryta jest brakująca część prawdy o nas samych, której tak wytrwale od tysięcy lat poszukujemy;
ta "część prawdy" to niestety nie jest fraktal to frakcja (dlatego i my jesteśmy "zfrakcjonawani" zamiast być fraktalni) i, stąd tak głęboko doskwierające ludzkości uczucie  dysharmonii - tak ciężko tą "część" odtworzyć (bez fraktalu nie ma wzorca)


Tytuł: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Xellos Listopad 12, 2009, 12:40:36
Witajcie :)

Od czego tu mogę zacząć...może od setna sprawy. Są rzeczy, które każdy z nas może wykonać i sprawdzić i sam się przekonać...i są rzeczy, które tylko ktoś opowiada. Te opowieści dla drugiego człowieka są tylko opowieściami. I nikt ich nie zweryfikuje i pozostaje tylko uwierzyć bądź nie.

Czyli jeżeli Nassim wspomina o kręgach w zbożu czy Egipcie, opiera się na tym co każdy może sam zobaczyć i sprawdzić. On tych piramid nie stworzył, ani kręgów, one tam są, on je bada i stara się rozszyfrować. To jest dla mnie spora różnica między próbą rozwikłania zagadki czegoś co istnieje...a tworzenie opowieści, które owszem istnieją ale tylko w naszej głowie i nikt tego nie zweryfikuje...

Czyli teraz tak, z jednej strony rozumiem jeśli dla kogoś ma sens jakaś opowieść to jest ok, dla niego się to komponuje i on czuje się z tym świetnie. Nie mam nic przeciwko. Natomiast ideą powinno być nauczanie tego co ma sens dla każdego. Sens dla każdego może mieć podstawa czyli święta geometria.

Teraz tak, z tego co rozumiem Jerzy Karma to trochę opisujesz chyba chaos. Twierdzisz, że ja przyjmuje naukę jako podstawę. Tymczasem odrzuć ją więc i spróbuj żyć...nie da się. Nauka opisuje całe procesy naszego życia. Bez tego nie umiał byś się porozumieć w sklepie by kupić żywność. Bez tego byś nie miał dachu nad głową, ubrania, niczego. To są te podstawy, o których na co dzień zapominamy.

Sam fakt, że się tu porozumiewamy na forum, za pomocą komputera, internetu...wszystko jest nauka. I tu upatruje sens świętej geometrii jako kolejnej podstawy, której znajomość może ulepszyć nasze życie. Natomiast czyjeś opowieści mogą ulepszyć życie nielicznych, a pewne podstawy życie wszystkich na ziemi.

Jeszcze inaczej na to patrząc, każdy z nas używa jakiegoś języka do komunikacji. Nawet głusi mają swój migowy a ślepi alfabet Braille. Można więc to uznać za coś co używa każdy na ziemi. Natomiast z wiarą...każdy wierzy w co innego, jest ich wiele odmian i każda z odmian służy tylko danej grupie ludzi. Przekładając to na tematykę tego forum, wiedza o geometrii, o fraktalności etc.., o tym co nam sprzyja a co niszczy, użyteczna może być dla każdego. A wiara w jaszczury tylko dla nielicznych.

Teraz tak, jeśli każdy z nas stworzy swoją wiarę i na sztywno połączy ją ze świętą geometrią to popadniemy w rozdrobnienie. Bo zamiast się skupić na podstawie, która tworzy wszystko, to skupimy się na tym co stworzone. Zauważcie, że ja też mam swoją wiarę tylko np. o niej nie piszę tutaj. Gdyż zdaję sobie sprawę, że to rozmywa główne zagadnienie. Co więcej mam więcej niż jedną koncepcję ;) Nic mnie jednak nie ciągnie do tego by robić sensację i zarabiać na tym. Jak widać da się obejść bez robienia sztucznej sławy i zbijania wiernych...

Ja jak najbardziej dostrzegam świat jako całość. Dlatego staram się nie działać swoją ciemną stroną, o której pisze konserwa. Ja ciemną stronę postrzegam jako działanie fałszywego ego. Tego co właśnie pchnęło by mnie do stworzenia jakiś własnych historii w celu otumanienia większości.

Przecież od lat to robią główne religie, trzymając ludzi z historyjkami zapisanymi choćby w Biblii. Po co wymyślać nowe historyjki ? Niech fantastyka nie przysłoni tego co ważne. A tym grozi właśnie mieszanie świętej geometrii z fantastyką i zapisywanie w jednej książce. Gdyż tylko intencje autora decydują jak tą wiedzę przekaże. Równie dobrze, może on tam zapisać, że by zrozumieć świętą geometrię co dzień stańcie na głowie i powtarzajcie "abra kadabra bęc". Zrozumcie, że to grozi kolejnym otumanieniem ludzi, przez innych ludzi, czyli znów zła strona zwycięży.


Tytuł: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: konserwa Listopad 12, 2009, 13:07:09
Xellos!
o ile dobrze Cię zrozumiałem, to nie chcesz sprzedawać swoich koncepcji i robić na tym kasy...

druga część zdania - OK., i myślę że Dan i Leszek to żywe przykłady dzielenia się Wiedzą zamiast jest sprzedawania, zatem jesteś we właściwym towarzystwie;

ale na litość B.... właśnie pisz o swoich koncepcjach związanych choć trochę ze św. geometrią, bardzo Cię o to proszę;

jeśli są "głupie" i ja się na nie złapie to oznacza tylko tyle, że "taki mój los-taka karma" i jeśli z góry chcesz mnie ochronić to daremny trud bo na pewno coś kupię od "innego głupka" ;D także tym się nie przejmuj....

taki widzę sens tego naszego forumowania, bo wymiana między nami naszych myśli to baaaardzo ważny proces i nie mam wątpliwości że skuteczny; jak w peletonie kolarskim musimy się nawzajem ciągnąć - to jest niestety nasza lewopółkulowa implikacja;

nie mam na to dowodów, uwierz mi.... :)


Tytuł: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Jerzy Karma Listopad 12, 2009, 14:24:18
@Konserwa.

Jest to odpowiedź na Twoją poprzednią wypowiedź.
Wniosłeś świetny wkład do tematu.
Czytałem dzisiaj przekazy Saint Germaina i trafiłem na nauki, które doskonale korespondują z moimi wewnętrznymi obserwacjami. W takich chwilach następuje specyficzne doświadczenie czegoś, co powoduje nieprzepartą chęć rozwinięcia tego i przekazania komuś.
Jednak stwierdziłem, że nie mam komu. I mimo nieprzepartej chęci dokonania kompilacji moich doświadczeń i słów Saint Germaina, zrezygnowałem.
Wtedy, po jakimś czasie, trafiłem na Twój powyższy tekst. Zaznaczam jeszcze raz, że bardzo cenny.
Padają bowiem w nim akcenty na to, co obecnie jest najważniejsze dla ludzkości, a co ma związek z nowym rodzajem komunikacji międzyludzkiej. I nie chodzi tu o środek komunikacji, lecz o to, jak ludzie mają odbierać „innych”.

Podstawowym problemem w komunikacji jest postrzeganie odrębności, mającej związek z ego, oraz z aktualną percepcją zmysłową.
Już wszyscy wiecie, a wręcz staje się to banałem, że należy pozbyć się swojego ego. W określonym sensie, polegającym na postrzeganiu własnej izolacji od reszty. Nawet pomimo nieustannego współistnienia z ową resztą i byciem skazanym na nią :-)
Czym bylibyśmy bez innych?
Bo w rzeczywistości i w określonych sensach, jesteśmy też wszystkimi innymi.
Skoro przynależymy np. do jednego rodzaju ludzkiego. Tak w największym uproszczeniu.

Np. co wynika z naszego ego oraz postrzegania własnej odrębności?
Jeśli bliźni zrobi błąd „y”, to większość ludzi potraktuje to bardziej krytycznie, niż by zrobiła to sama.
Wskazywał na tę skłonność już Jezus w przypowieści o belce w oku swoim, której nie widzimy, a źdźble trawy widzianym u bliźniego.
Czy jest w kimś jakaś niechęć do kogoś drugiego?
A czy ma on też niechęć do siebie?

Jeśli nie masz niechęci do siebie, to nie powinieneś mieć jej do nikogo.
To jest bardzo ważne. Wskazuje na to Saint Germain i wskazywał jego mistrz Jezus.
Jezus argumentował to tym, że jesteśmy właśnie jednym ciałem. Ciałem Chrystusowym. I tylko takie ciało może zbawić ludzi. To ciało jedności. Tu jest całe zbawienie. Oczywiście ma ono silny związek z miłością itp.

Koncentracja na własnym ego przekraczająca koncentrację na innych, stwarza w świecie negatywno – karmiczne konsekwencje. Taki ośrodek /np. człowiek/ zapada się w zupełnie inne rejony egzystencji. Sam je stwarzając swoimi choćby zachowaniami.
Dlatego od tysięcy lat kładziono taki akcent na służbę dla innych. Była ona bowiem doskonałą przeciwwagą wobec zapadającego się w sobie ego. Służył Jezus i służyli wszyscy bodhisattvowie.
Saint Germain podaje, że u tego, kto chce dokonać własnej przemiany w nowego człowieka nie może pojawić się element nienawiści, ani nawet nieco niechęci odnośnie kogokolwiek!
Zaś każda inna postawa wynika albo z ignorancji, albo z chęci krzywdzenia innych – a w rzeczywistości jest krzywdzeniem siebie.
Saint Germain stwierdza: „… którzy żywią uczucia krytycyzmu, zazdrości i irytacji odnośnie czynów i osiągnięć swojego przyjaciela albo wroga, w ten sposób wyrządzają często tyle krzywdy co ci, u których podstawą złośliwości działania jest zła wola.” /str.120: „O alchemii”/ Jako jedno z takich negatywnych działań wymienia on plotkowanie, a zatem krytyczne wyrażanie się o innych.
Błędy wskazujmy, gdy to niesie pożytek, lecz osoby nie tykajmy.
Niestety mamy nawyki tykania innych, takie wzorce przyjęte od poprzednich pokoleń.
Nawet na forach Internetu łatwo to zjawisko spotkać. Nawet szczególnie tu, gdzie natura ego nie musi tak bardzo udawać.
Saint Germain zwraca uwagę jak istotne jest utrzymywanie „nieskalanie czystej świadomości, przepełnionej miłością, świadomej nieskończonego potencjału kosmicznego umysłu Boga, i całkowicie utożsamionej z wszelką konstruktywną działalnością.”
Ten stan jest receptą na pozbycie się wad płynących z ego.
On zapewnia koncentrację na tym, co właściwe, czyli na wielkim planie Boga.
Wówczas z łatwością można zrealizować kolejne zalecenie Saint Germaina: „Nikt nie powinien potępiać tych, których pojęcia są ciasne i ograniczone, lecz jedynie naśladować tych, którzy posiedli wyższe i szersze zrozumienie.”

Dlaczego niektórzy ludzie gościli aniołów i nie wiedzieli o tym?
Dlatego, iż aniołowie nie narzucali swojej wiedzy nie wiedzącym. Szanowali ich osobowości, oraz byli względem nich delikatni.
Żaden człowiek nie może nagle przyjąć zbyt wiele. Mówił o tym także Jezus.
__________

Twoje stwierdzenie @Konserwa o „wiedzy programisty, która niestety została nam "odinstalowana" - względnie umieszczona w zasobach podświadomości i nieświadomości zbiorowej” - zmotywowało mnie do napisania tego, co wyżej napisałem.
Zbyt to łatwe i proste byłoby, gdyby słusznym okazało się Twoje przekonanie, iż: „ta wiedza przez duże "W" zawiera się właśnie w świętej geometrii”
Bo jak sugerowałem post wcześniej, owa geometria jest tylko swoistą prima-materią. I choć będąc geometrycznym pięknem i harmonią staje się doskonałą wiedzą sama w sobie, a nie o sobie, to jednak nie jest wszystkim.

Dlaczego zaś jest doskonała dla nas?
Bo z niej jesteśmy, a ona jest w nas.
Postrzegając ją widzimy siebie.
Mimo tego jesteśmy czymś więcej.

Póki trwamy w izolacji od innych, jakże możemy mieć doskonałą łączność z tym, co zbiorowe?
Wiedza, aby w końcu stała się dla nas w pełni użytecznym softwarem, wymaga dokonania konfiguracji naszej lewej półkuli z prawą, świadomości z podświadomością, a tego z nieświadomością zbiorową;

Podstawą jest jak tego dokonać. Człowiek nie jest teorią. Jesteśmy działającym systemem.
Zmiany muszą dokonać się poprzez praktyczne działanie. Teoretyczna wiedza może jedynie zmobilizować do właściwych praktycznych działań.
To, co nazwałeś ciemną stroną w nas, to rodzaj nawyku. Gdy chory zdejmie gips, to nawet ze zdrową nogą jeszcze kuleje. Tymczasem są właściciele złamanych nóg, którzy boją się gipsu. Nawet twierdzą, że ich zniewoli.

ta ciemna strona każdego z nas jest zaporą, z którą musimy się uporać, a wtedy software świętej geometrii stanie się dla nas w pełni użyteczną zabawką;

Tylko ta strona wg Ciebie?
Póki człowiek jest przywiązany do siebie i pragnie zabawek – nadal będzie skazany na ciemne strony.

Twoje myśli wnoszą wiele do całości @Konserwa.
Szczególnie w temacie jaki wykluł się i który powiązałeś z działaniem półkul mózgu.
Każdy ma je obie. I każdy korzysta z tej, którą bardziej lubi.
Sam zamykając się przed używaniem tej drugiej staje się niepełny w swoim poznawaniu.

Serdecznie pozdrawiam poszukiwaczy i  myślicieli
Poszukiwanie nie wypływa z myśli

_____________________________________
Alchemicy Ducha jednoczmy się w jednym ciele. W ciele tym jest jak w jednym człowieku. Jak w jednym umyśle. Myśli wiele, lecz nie ma sporów. Trwa zaś proces poznawania.



Tytuł: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: east Listopad 12, 2009, 14:34:54
Xellos napisal
Cytuj
Teraz tak, jeśli każdy z nas stworzy swoją wiarę i na sztywno połączy ją ze świętą geometrią to popadniemy w rozdrobnienie. Bo zamiast się skupić na podstawie, która tworzy wszystko, to skupimy się na tym co stworzone. Zauważcie, że ja też mam swoją wiarę tylko np. o niej nie piszę tutaj.


W tym punkcie poprę raczej punkt widzenia konserwy. I Twój poniekąd też  :)

Święta geometria jako podstawa - bez dwóch zdań.

Bo była tu zawsze na długo przed ludźmi, a nawet zanim powstała Ziemia. Jest w każdym człowieku bez względu na to jakie wartości wyznaje i w przyrodzie, która nie ma przecież żadnego światopoglądu .
Ale my mamy JAKIŚ światopogląd zawsze. Moim zdaniem nie ma się tego co wypierać, czy przed nim wzbraniać.
Natomiast w kwestii  przyłączania tego światopoglądu  ( wiary - w Twoim rozumieniu ) do świętej geometrii. Jeśli to rezonuje, i pasuje i ulega wzmocnieniu poprzez oddziaływanie fraktalne to nie ma obawy, że coś jest nie tak.

Przykładowo, aby to zobrazować : przypomina mi się wykład o obecności matematyki (bądź co bądź ) fraktalnej w  afrykańskich motywach zdobniczych. Kiedy naukowiec pytał się artystów afrykańskich jaka jest zasada takiego , a nie innego konstruowania  wyrobów , jaką matematyką się kierują jej twórcy, Ci popatrzyli się na niego dziwnie mówiąc  "robimy tak , bo to jest po prostu ładne ... głupcze".   ;)
Dwie różne kultury, kompletnie różne podejścia, ten sam efekt.

W kontekście tego , co napisałem powyżej odniosę się jeszcze do Twojej wypowiedzi @Jerzy Karma.
Oczywiście ego stawia różne przeszkody , ale tylko początkowo. Ego jest częścią nas samych, a więc jest ważne. Nie można go ot tak sobie do kosza wyrzucić. Nasz wewnętrzny Obserwator, nasza Świadomość , jakkolwiek jest elementem większej całości to moim zdaniem ma prawo przekształcić ego do nowego poziomu pojmowania wszechświata WSPÓŁPRACUJĄC Z NIM.  Czeka nas zadanie PRZEPRORGRAMOWANIA EGO, a nie zamiatania go pod dywan, Piszę o tym dlatego, żeby zwrócić Wam uwagę na to, iż poczucie bycia jednością czasem niebezpiecznie dryfuje w kierunku totalnej unifikacji. Tymczasem święta geometria nie jest wzorcem unifikacji. Jest raczej spoiwem różnorodności. Kiedy to piszę mam przed oczyma fraktal Mendelbrota. Medytujący człowiek jest kompletny sam w sobie jest częścią większej całości też na takiej samej zasadzie, jak w nim samym zawierają się wysoce wyspecjalizowane komórki ciała , 50 trylionów indywidualnych , samodzielnych komórek, które wykształciły wysoce indywidualne cechy celem pełnej współpracy w ramach konkretnej, choć równie indywidualnej całości. Komórki te, choć wyspecjalizowane SĄ jednocześnie fraktalnie wspólne z całym człowiekiem. Komponują się w większym fraktalu. W komórkach zaś cząsteczki, w nich atomy itd. I w drugą stronę - cały człowiek wkomponowany jest w organizm społeczny, a ten w ekosystem Ziemi , a ta w Układ Słoneczny , galaktykę itd
Na każdym etapie możemy zauważyć inną fizykę, ale co do zasady tę samą geometrię, która to wszystko spaja.


Tytuł: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Jerzy Karma Listopad 12, 2009, 15:17:51
Drogi Xellosie.

Rozumiem, że Twoja wypowiedź wynika z Twoich doświadczeń. Co jest zresztą naturalne.
Dlatego też jest poprawna w określony sposób.
Moje doświadczenia jednak nauczyły mnie, że są rzeczy, które nie każdy z nas może wykonać i sprawdzić i sam się przekonać...
Np. ktoś widział ducha i opowie to. Duch jest kapryśny i zjawił się na krótko i jedynie raz. Jak to sprawdzisz? Było i minęło.
Jedni przez całe życie nie zobaczą ducha. Inni wiele razy.
Hehehe… znałem takich, co nie wierzyli…aż sami zobaczyli, ale – mogli całe życie nie zobaczyć. Mieli zatem w końcu ten fart :-)
Znam nawet przypadek zagorzałego komunisty  i ateisty, który po wojnie usuwał krzyże z miejsc publicznych. Zagorzały i postawiony aparatczyk.
Gdy spotkała go bardzo przykra przygoda z duchem… co niedzielę biegał pierwszy do kościoła :-)

Oczywiście możesz myśleć, że zmyślam :-)
Jednak wg naukowych zasad powinieneś założyć tez taką ewentualność, że napisałem może prawdę.
Ja wiem jak jest. Ty musisz jedynie założyć i zbierać kolejne przesłanki.
Zapewniam Cię jednak, że nie znajdziesz żadnej podważającej to, że duchy są.
Nie widzenie czegoś, nie jest żadnym dowodem, że tego nigdzie nie ma i nie było.

Ja osobiście przez swoje życie zgromadziłem wiele przesłanek, które tworzą wypadkową tego, co wiem o istnieniu duchów.
Czy ktoś to zweryfikuje?
Z pewnością przy mnogości ludzi na ziemi nie ja jeden doświadczyłem tych określonych przesłanek, czy wydarzeń.
Co łatwo sprawdzić.
Ale ktoś uparty i zaślepiony oczywiście może stwierdzić, że wszyscy oszukujemy albo jesteśmy wariatami.
I zamiast być naukowcem obraża innych.

Jeśli zaś ta grupa ludzi poznała coś, czego inni jeszcze nie poznali, to chcesz im odebrać prawo do uczenia o tym innych?

__________________

Nie opisuję chaosu. W rzeczy samej chaos nie istnieje.
Zresztą zależy, co przez chaos rozumiesz.
Dlatego nie rozwinę tu tematu chaosu.

Podobnie odwołujesz się do nauki nie podając, co przez naukę pojmujesz.
Na ogół, gdy mówimy o nauce, mamy na myśli tzw. naukę nowożytną – naukę naukowców.
Nie każdy jest naukowcem.
Ty zaś, jako naukowca przedstawiasz każdego, kto ma dach nad głową.
Tak pisząc bardzo łatwo o wzajemne niezrozumienie, a wręcz pojawi się bezsensowna dyskusja, której końcowym efektem jest zawsze kłótnia albo ucięcie rozmowy.

Zanim powstało pojęcie nauki ludzie także mieli dachy nad głową.

Domyślam się zatem, że tutaj poszerzasz pojęcie nauki jako gromadzenie doświadczeń i wyciąganie z nich pożytków, oraz przekształcanie tych doświadczeń, by tworzyć nowe.
W tym ujęciu łupanie kamienia też jest nauką. Jak i spotkanie z duchem.
Zatem cokolwiek by ktoś nie robił jest naukowcem w sensie kontaktu z nauką, czyli z świadomym doświadczaniem czegoś.
Ba! Nawet nieświadomym. Nauka sztuki walki jest bardziej skuteczna jako nauka odruchów, nie zaś analizy intelektualnej.
Zanim pomyślisz, co zrobić, możesz już nie mieć zębów.

_____________________

O wierze piszesz mając na myśli religię, że każdy wierzy w co innego.
Nieprawda.
W każdej religii ludzie wierzą w Boga lub w bogów, albo w Coś Istotnego.
Inność polega jedynie na tym, jak sobie wyobrażają NAJWYŻSZOŚĆ.
I to jest piękne.
Spory wynikają jedynie z poczucia własnej wyższości i niezrozumienia bogactwa rzeczywistości.
Osobiście rozumiem wszystkie religie, a mimo to są one we mnie w harmonii.
Zatem można i tak.
Zresztą i sam napisałeś jak niżej:
Ja jak najbardziej dostrzegam świat jako całość.


______________________________

ciemną stronę postrzegam jako działanie fałszywego ego. Tego co właśnie pchnęło by mnie do stworzenia jakiś własnych historii w celu otumanienia większości


Napisałeś samo sedno. Zauważ jednak, że "odkupienie" zaczyna się także w ego. Nauka zaś jest jednym z narzędzi ego. Może służyć do zapadania się w ego, jak i wyjściu z niego. Tak samo religie i wiara /niewiara jest też wiarą w sensie siły, tylko inaczej skierowaną/.

Apropo „historyjek” z Biblii. Czy nie wydaje Ci się, że równie dobrze Twój pogląd na ich temat można potraktować jako Twoją historyjkę?

Jeśli lubisz marzyć o czymś, masz historyjki które Cię uszczęśliwiają, czynią lepszym, co komu do Twojego życia wewnętrznego?
Ważne jakim to Cię czyni człowiekiem.

Serdecznie pozdrawiam ceniąc co napisałeś



Tytuł: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Leszek Listopad 12, 2009, 15:50:43
Xellos, rozumiem twoje intencje. Mamy podobne. Po Nassimie pogadamy. Zacząłeś od tego jak ma się Nassim do Dana. Jak chcesz to załóż tu oddzielny wątek np. Geometria N. H. i geometria D. W. i postaw kilka konkretnych kwestii.
Pozdrawiam



Tytuł: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Jerzy Karma Listopad 12, 2009, 15:57:16
@ east,

To co napisałeś o ego nie jest niczym nowym. Takie próby zachowania go już były.
Twoje prawo. I wskazuje to na przebiegłość ludzką  ;D
Myślę, że rozumienie tej kwestii pozostaje siłą rzeczy z rozumieniem ega.
Tymczasem ja, jak i wszyscy moi poprzednicy /piszę o owym ego jakie przejawia się u człowieka - jest to przejaw niewłaściwy/ mówimy o pozbyciu się ega.
Nic – co jest niewłaściwe – nie wejdzie do Królestwa Niebios.
Nie wierzysz mi – poczytaj nauki starych znanych dobrych nauczycieli.
Oni wiedzieli co mówią.

Chcesz przeprogramować ego.
Czyń wg woli.

Tymczasem tu trzeba stworzyć zupełnie coś nowego.
Stare musi być odrzucone precz.

Żadne ego nie może wejść do Ciała Chrystusowego.

Twój umysł postrzega jedność jako totalną unifikację.
A co z Twoim ciałem?
Ręka z nogą przynależą do jedności. Czy są totalnie zunifikowane?
Różnorodność Twojego ciała przekracza ludzkie wyobrażenia!
A jest jednością.

Pięknie opisałeś fraktalne poziomy.
A co z komórkami nowotworowymi?
To właśnie ego.

P.s.
Przeprogramowanie mozna różnie rozumieć. Jeśli przeprogramowanie komórek nowotworowych w zdrowe dokona się, to nie ma już nowotworu - nie ma ego. Ego zostało zniszczone. Nie ma czegos takiego jak zmiana jednego nowotworu w inny.
Komórki obce nie przynależą do ciała.
Bardzo lubię rozważania jakich dokonałeś.
Serdecznie pozdrawiam


Tytuł: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Leszek Listopad 12, 2009, 16:00:21
Mam prośbę, aby nie pisać o wszystkim w jednym miejscu... Robi się po prostu bałagan... Jak kogoś interesuje chaos, to niech założy wątek o chaosie, jak religia, to niech założy wątek o religii, jak ego, nauka, UFO itd to niech zakłada oddzielne wątki, etc

Jerzy Karma
Mam prośbę o trzymanie się tematu. Jeśli ktoś chce dyskutować o Saint Germainach, Bogach i filozofiach życiowych, medytacjach, mądrościach życiowych różnych tradycji duchowych i tym, że doświadczenia wewnętrznego nie da się "tak naprawdę" wyrazić słowami etc. to niech po prostu założy oddzielny temat. Ja niedługo zacznę po prostu przerzucać zbiorczo wpisy nie na temat w inne miejsce na forum i dam im zbiorczy tytuł w rodzaju: "Co mi w duszy gra"
Tam będzie wszystko pasować...




Tytuł: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: konserwa Listopad 12, 2009, 16:33:41
Biedny Leszek....
porządkowanie tych wątków/tematów, to beznadziejne zadanie, powodzenia ;D

Biedny Xellos...
mam nadzieję, że doceni jak wiele wniosły jego wątpliwości w nasz rozwój ;)

Bracie Jerzy,
zabawa! tak święta geometria tak jak nasze życie służy zabawie!!!
ale cóż to znaczy? słowa - uboga formuła wyrażania myśli, stąd jest ich tak wiele...
zabawa: po to się rodzimy, spójrz na dzieci!
zabawa, ale nigdy cudzym kosztem,
jasność, ciemność , dobro , zło....
niestety od tego nie uciekniemy  w 3Dlife i zawsze będzie zagrożenie, że ktoś wykorzysta tą Wiedzę przeciwko komuś; są szamani służący, są i szkodzący :(
pamiętajmy jednak, że ciemność nie ma szans ze Światłem - wystarczy je zapalić

a ego, cóż to tylko czasowo ograniczona forma funkcjonowania w 3Dlife i za bardzo nie wiem jak to odinstalować bez wywrócenia całego systemu pn. umysł, zatem próbuję go konfigurować z resztą aparatury umysłowej (prawa półkula jak sądzę?) w celu użytkowania jej dla potrzeb Świadomości jaką jestem - czyli doświadczania rzeczywistości trójwymiarowej; a jej prawdziwe doświadczanie to w moim przekonaniu korzystanie z dobrodziejstw oprogramowania świętej geometrii, tworzenie swoich rzeczywistości itp. fantastyka
w tym sensie każdy może nazwać mnie fantastą i wariatem ...

Leszku,
mam nadzieję że nie odbiegłem od tematu....





Tytuł: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Leszek Listopad 12, 2009, 16:37:28
Zakładam wątek "Co mi w duszy gra". To nie jest złośliwość. Albo sami wymyślcie nazwę dla takiej ekspresji osobowości. To jest fajne i ciekawe, ale nie w każdym miejscu!   ::)


Tytuł: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: east Listopad 12, 2009, 16:42:46
@Jerzy Karma  no właśnie o tym pisałem , że "ręka i noga"  diametralnie się różnią, a jednak są jednością. Nie napisałem, że jestem za czymś  takim  jak totalna unifikacja , bo takowej nie ma. Jeszcze raz powtórzę : "Na każdym etapie (fraktala Mendelbrota ) możemy zauważyć inną fizykę, ale co do zasady tę samą geometrię, która to wszystko spaja."
Zapytałeś : a co z komórkami nowotworowymi ?  to także ego.
Owszem, ale zanim stały się rakowymi to nimi nie były. Były integralną częscią jednego organizmu w ramach swojej specjalizacji. Pytanie o komórki rakowe brzmi : co powoduje , że stają się rakowe, że ulegają transformacji ? Niektórzy naukowcy twierdzą, ze jakakolwiek choroba w organizmie  wynika z niedoborów. Tak organizm sygnalizuje co należy poprawić. Na przykład rak to skutek niedoboru witaminy B17  w organizmie. Szkorbut to brak witaminy C. Rozbuchane ego, to niedobór świętej geometrii w społeczeństwie. I rozczaruję Cię nieco może, ale widzę to tak, że skoro coś stanowczo twierdzisz i się przy tym upierasz, to jest także robota ego, mimo iż deklarujesz chęć wyrzucenia go za burtę. Człowiek nie rodzi się tabula rasa, jakby chcieli niektórzy. Od oseska przejawia swoje egotyczne zachcianki. A to łatwo się rozdrażnia, często płacze, albo znowu w skupieniu chłonie otoczenie. Mówimy potocznie - to dziecko jest nadpobudliwe, albo - nad wyraz spokojne. Bliźniaki wychowywane w tych samych warunkach nie są identyczne. Przejawiają osobowość już w łonie matki. Rodzimy się KOMPLETNI we wszystko, tylko czasami pewne aspekty naszej osobowości przejmują dowodzenie nad innymi, lub też są celowo trenowane do przejęcia dowództwa ( wychowanie, społeczne wzorce, archetypy )
Nieco off-topowo się zrobiło fakt, lecz może to i dobrze, gdyż dzięki temu kontrastowi widać iż jednak Wszystko Jest Całością. Czy czarną to już kwestia tego jaki kolorek kto preferuje ;)
Bo o czym mamy pisać jeśli nie o tym, jak funkcjonujemy ? Święta geometria nie jest jakimś zewnętrznym egregorem, jest we mnie i w Tobie i organizuje , a raczej harmonizuje wszystkie aspekty naszych osobowości. Moim zdaniem aby harmonia zadziałała  wystarczy zaaplikować sobie świadomy stan zrozumienia, poczucia świętej geometrii. W tym stanie jest miejsce i dla komórek, dla różnych ego i zróżnicowanych umysłów. Dyskusyjny może być sposób zorganizowania lub zharmonizowania tych wewnętrznych aspektów i o tym piszemy.
Bez Twojego postu Jerzy nie byłoby mojej wypowiedzi. Treść by się nie wypełniła, fraktal by się nie rozwijał.

pozdrawiam
East



Tytuł: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Jerzy Karma Listopad 12, 2009, 19:04:57
Leszek,
Zrobiłeś tu czarna dziurę /nazwa tematu/, a teraz sie dziwisz, że tak tu wiele wpada.
:-)
Ale skoro zamykasz, to na tym kończę. Wg Twojej woli i przepraszam, ale jak sam pewnie widziałeś, każda odpowiedź wszystkich uczestników wynikała z poprzedniej.

Założyłeś wątek: Co mi w duszy gra?
Leszku, gdybyśmy sie zajmowali tym, co nam gra. To poszlibyśmy na piwo ;-)

P.s.
Do @Easta bardzo skrótowo.
Nic nie twierdzę stanowczo.
Dlatego choćby, że wszystko ma wiele brzmień - nawet przeciwstawnych.
Które z nich odczyta czytelnik?
Rzeczywistość polega na umiejętności widzenia wszystkiego.


Tytuł: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Leszek Listopad 12, 2009, 21:57:48
Jerzy
Oczywiście, że możemy pójść na żywioł, ale proponowałbym prosty zabieg. Jeśli czyjaś myśl nasuwa nowe zagadnienia, to może po prostu zakładać nowy temat i tam przenosić dyskusje na temat zagadnienia, które się pojawia?

Nie chcę blokować dyskusji, jeśli ludzi coś tam kręci. Chodzi tylko o to, aby to jakoś poukładać, bo lepiej 3 sprawy zgłebić niz przelecieć się po kilkunastu "po łebkach"....
Jeśli jednak tylko mi przeszkadza ta wielowątkowość, to nie przeszkadzajcie sobie.

 Jak ze swojej strony chciałbym pójść w kierunku połączenia niektórych wątków Nassima i Dana, ale to dopiero po skończeniu Nassima.

Więc róbcie jak chcecie. Tylko co z tego Nassima tu zostanie?
Może faktycznie zrobić nowy wątek o tym "co komu w duszy gra względem tego, co i owszem".

P.S
Nie pijam piwa (może jedno na rok?) Kumpel przyniósł jedno w lutym i dalej stoi. Nie mówiąc już o wódce, która stoi od.... 2002 roku...  ;)


Tytuł: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Jerzy Karma Listopad 12, 2009, 22:47:32
Zanim napisałeś to wiedziałem, że masz rację.
Temat tak szybko leciał, że nie pomyślałem, by założyć nowy.
Faktycznie wiele postów nadaje się do przeniesienia.
Wg mojego zdania już od 3-ciego postu strony 5.
Ponadto rozmowa nadaje się na kilka tematów.
W lażdym razie przepraszam za spontaniczność.

P.s.
Leszku, nie proponowałem Ci piwa. Zatem nie ma problemu.
No chyba, że ten raz w roku gdy ja piję zbiegnie się z Twoim razem ;-)
Miałem na myśli, że dyskutanci by poszli.
I nie chodziło o dosłowne piwo. Ono było tylko symbolem potrzeb, tego co ludziom gra ;-)
Gdybym miał mozliwość, to przez 1 dzień bym poprzenosił te posty na nowe tematy.
Przynajmniej tyle mogę zaproponować jako zadośćuczynienie.



Tytuł: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Leszek Listopad 12, 2009, 23:35:17
Jeśli chcesz się to zrobić, to możemy pogadać na PW, bo jak wrzucimy w sobotę 4.0 Nassima, to już będzie kompletna masakra, bo sam Nassim już leci w pewnej części wg biblijnych cytatów...
Nie przepraszaj za spontaniczność. Przecież o to chodzi.
Ja się nie nadaję na porządkowanie, bo mam duszę raczej artystyczną....


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Xellos Listopad 13, 2009, 01:26:51
Wygląda na to, że jestem sprawcą małego zamieszania  ;D

Czytając po kolei nowe posty, zastanawiałem się co w ogóle mam odpisać - za dużo tego ;p Aż dojechałem do postu Leszka i mnie oświeciło :) Napisał on dokładnie o to o co mi chodzi od samego początku !!! Czyli "co mi w duszy gra".

O tym piszę od samego początku, że pisząc książkę o świętej geometrii autor chce tam nawrzucać "co mi w duszy gra".

To, że święta geometria zawiera w sobie wszystko, nie oznacza by pisać o wszystkim ! Po to jest podział by był zrozumiały dla odbiorcy. I o to mi chodzi od samego początku, że mieszanie wszystkiego w kotle robi czytelnikowi wodę z mózgu i w ten niezrozumiały sposób można mu wcisnąć każdą bzdurę nawet nie zgodną z żadnymi faktami ani dowodami. A do tego można na tym zarobić ;) Krótko mówiąc to tak jakby wszystkie przedmioty ze szkoły/studiów nazwać jednym, i zawrzeć w jednej książce, i pisać w niej na przemian raz, jeden wzór z matematyki, jeden wiersz z polskiego, nagle wkakuje fauna flora z amazonii a za chwile 2 wojna światowa...chyba przekaz by był nieczytelny ?

@Jerzy Karma to, że temat jest "Wszystko Jest Czarną "Całością". To tylko tytuł filmu. A dyskusja powinna się toczyć o tym co jest w filmie. I o tym piszę, mając na myśli konkrety, nauka czy co tam. W 4 części rozumiem jest mniej nauki, to powinny być też tam bardziej fantastyczne posty.

Teraz tak, wracając w tył hm

@konserwa z moich nowych dziwnych przemyśleń, zastanawiałem się nad znakiem atlantów. Noszę taki od kilku lat. Ma chronić od złych mocy :) Wcześniej myślałem nad jakimiś mocami z Atlantydy z za grobu ;p Ostatnio jednak zastanawiam się czy te wzory może mają jakieś znaczenie w kontekście geometrii i dlatego jakoś to działa ;p Dwa trójkąty a w środku prostokąciki hmm Osobiście wierze, że to działa. Czuje się lepiej z tym na szyi :) Jak zdejmuje jest jakoś dziwnie. A kiedyś bardzo złą energie bez tego miałem, po to mi to mama kupiła. I jak kiedyś zapomniałem to byłem niemiły dla otoczenia i różne inne historie z tym związane hehe Myślę, że to może mieć coś ze świętą geometrią i te wzory są korzystne dla człowieka.

Widzisz to jest często tak, że jak człowiek w jednym poście nie napiszę co mu w duszy gra to od razu jest szufladkowany. A z moich doświadczeń wynika, że tematy trzeba segregować by był sens przekazu informacji. Przykładowo nie do końca podoba mi się styl przekazu Dana Wintera. Odbieram jego styl przekazu jako coś takiego co pokażę jako małą parodię, nie chodzi o ujmowaniu mu czegoś ale dla mnie nikt nie jest idealny, i choćby Dan miał zawsze 100% racji w tym co chce przekazać robi to według mnie mało profesjonalnie. Każdy kto studiował pewnie nie raz natrafiał na takich wykładowców co chętnie się słucha i od razu łapie i na takich co nie wiadomo o co chodzi. Mimo, że i jedni i drudzy mają dobrą wiedzę na dany temat. Ja odbieram Dana mniej więcej tak:

Dzień Dobry nazywam się Dan Winter dzisiaj wam pokaże na czym polega twierdzenie Pitagorasa.
a[2]+b[2]=c[2]
Tak więc mamy trójkąt, który tak przy okazji w wersji 3D jeśli zbudujemy z niego bryłę jest też podstawą do skontrowania większej bryły, które tworzą fraktal. A skoro już o fraktalach, to świetnym przykładem fraktalności jest nasze serce, kiedy jest w miłości. Mówimy wtedy o złotej proporcji. A skoro mówimy o złotej proporcji to warto zauważyć, że rośliny też jej używają. I występuje też w egipcie przy piramidach gdzie są dziwne posągi przedstawiające inną cywilizację. A tak w ogóle to w książce "rozmowy z obcymi", Pan Iksiński rozmawiał w channelingu z Enkim, i twierdzi że jaszczury są wśród nas...
I dlatego a[2]+b[2]=c[2]

@Jerzy Karma

Piszesz ciekawie, filozoficznie. Tylko trochę za dużo na raz wątków. Postaram się więc wrzucić mały kamyczek do ogródka by wywołać ciekawy temat :) Bo z tym mózgiem, nie wiem czy wiesz ale istnieją przypadki ludzi co im ten mózg tam zgnił czy po wypadku nie mają całego i żyją dalej. To w mojej opinii dyskredytuje pogląd na lewą czy prawą półkule. Sprawa jest chyba bardziej złożona i niezbadana.

Jeśli chodzi o mnie, trochę mnie zmartwił wywód o duchach :) Bo przyjąłeś postawę człowieka z innego tematu, który mi sugerował niewiedzę o czymś - nie znając rozmówcy. Jest taki gość w temacie, w dziale o PRAKTYCE. Musiałbym Cię tu ostrzec przed ego, o którym tyle piszesz, a chyba trochę tu zadziałało :)

Teraz tak, generalnie by było jasne, ja niczego nie neguje. To mnie często wyróżnia od innych osób. Jednak brak negacji nie oznacza zgody, oznacza akceptację. To jest dla mnie życie w miłości, ja się nie zgadzam z różnymi fantastykami ale ok niech są. Ale po co je wrzucać do jednego wora pod tytułem "co mi w duszy gra".

Pisałem już wcześniej, nauka jako podstawa, a wierzyć niech każdy wierzy w co chce. Pisałeś co rozumiem pod nauka. Chyba to definiowałem dość zrozumiale. Rozumiem to jako coś co się przyda każdemu na tej planecie. I teraz tak. Jeżeli mówimy np. o wykorzystaniu świętej geometrii w budownictwie w celu poprawienia naszego samopoczucia...to mówimy o konkretnych korzyściach dla każdego niezależnie od wiary/rasy/poglądów.
Jeżeli mówimy natomiast o świętej geometrii w kontekście bo kiedyś niby były tu jaszczury/albo są nadal. To mówimy o korzyściach dla nielicznych, którzy z tą wiedzą czują się lepiej. I o to mi chodzi z historyjkami religijnymi, że są pożytkiem dla nielicznych. Odpisałeś, że mój wywód też jest historyjką i masz rację ! Dlatego ja nie uważam swojej wypowiedzi za istotną dla każdego na ziemi. To są historyjki. Dla każdego na ziemi, będzie wykorzystaniem świętej geometrii w celu ulepszenia codziennych czynności, które każdy z nas wykonuje. I od nich Ty też nie uciekniesz. Dlatego mówiłem o budownictwie bo gdzieś mieszkać musisz. Tak samo jak jedzenie, coś jeść musisz ! To są podstawy, i ciekawe jakie zastosowanie może mieć święta geometria w podstawach funkcjonowania każdego człowieka na planecie. A wierzyć możesz w co chcesz...ja naprawdę toleruję wszystko :) I może Cię tu zaskoczę, ja nie wierzę w najwyższość ani własną ani obcą. Nie potrzebne mi to do życia. Wyzbyłem się tego dawno temu podczas odrzucenia katolicyzmu. I zapewniam Cię, moje podstawy by to zrobić nie były ani trochę naukowe, ani 1%, nie było wtedy żadnych filmików, for, w sumie chyba nie było internetu w Polsce albo raczkował. Były to moje własne duchowe przemyślenia po licznych medytacjach i rozmyślaniach godzinami w samotności wśród drzew w lesie :)

Teraz odnośnie tego co pisałeś o Saint Germain. Mam tu pytanie, jak widzisz zastosowanie tego w takim świecie jaki jest ? Moje zdanie jest takie, że by zastosować się do takich przemyśleń to trzeba być mnichem i sobie medytować w samotności. Jak to ma wyglądać bowiem w przykładzie statystycznego Kowalskiego i jego wykonywanego zawodu ? W większości zawodów trzeba być twardym i potocznie mówiąc kawał ch...by przetrwać i nie wylecieć. Oczywiście ktoś powie, taką mam pracę co ja na to poradzę ? Ale czy w kontekście jednostki możemy mówić o rozdzieleniu osobowości ? Czy to, że w wykonywanym zawodzie nie da się żyć miłością czymś nas usprawiedliwia ? Czy mamy porzucić pracę i żebrać na ulicy ? Znowu wracamy trochę do tego co pisałem wcześniej. Czyli co dane rzeczy oznaczają dla każdego z nas na tej planecie. Takie pięknie filozofię są bowiem znowu użytkiem tylko dla nielicznych...

@East

Cytuj
Bo była tu zawsze na długo przed ludźmi, a nawet zanim powstała Ziemia. Jest w każdym człowieku bez względu na to jakie wartości wyznaje i w przyrodzie, która nie ma przecież żadnego światopoglądu .
Ale my mamy JAKIŚ światopogląd zawsze. Moim zdaniem nie ma się tego co wypierać, czy przed nim wzbraniać.
Natomiast w kwestii  przyłączania tego światopoglądu  ( wiary - w Twoim rozumieniu ) do świętej geometrii. Jeśli to rezonuje, i pasuje i ulega wzmocnieniu poprzez oddziaływanie fraktalne to nie ma obawy, że coś jest nie tak.

I tak to właśnie widzę. Zgoda. Z tym, że widzisz to czy rezonuje i pasuje zależy od tego dla jak wielu ludzi na tej planecie to czyni coś dobrego o czym pisałem powyżej. I tu właśnie moja uwaga, by pod czystym pojęciem świętej geometrii używać dóbr dla każdego bez wrzucania "co mi w duszy gra". Jeżeli ktoś chce pisać o wymiarach i jaszczurach czemu nie nazwać książki "wymiary i jaszczury" ? Z tych nauk, które są przekazywane przez Dana Wintera np. wynika, że pewne materiały mają taką a nie inną fraktalność. Czyli są to rzeczy uniwersalne. Jeżyli złoto dobrze reaguje a aluminium źle. To ponieważ każdy z nas jest zbudowany tak samo, jest to wiedza uniwersalna, działająca na każdego tak samo. Bez miejsca na osobliwy światopogląd. Jeżeli jakiś kształt ma dobrze na nas oddziaływać bo wysyła takie a nie inne pole magnetyczne to znowu mamy uniwersalność a nie wiarę.

@Leszek

Odnośnie tematu "Nassim do Dana". Uznaję Cię za eksperta w tej dziedzinie. Dlatego ja tu tylko pytam :) Jestem pewien, że skoro ja jako laik dostrzegłem coś co spowodowało zadanie pytania, to Ty takie rzeczy widzisz z zamkniętymi oczami. Dlatego nie widzę powodów bym ja się męczył i szukał więcej różnic. Jeżeli w danej dziedzinie jest ktoś lepszy to wolę przyjąć pozycję studenta i się uczyć. Tym bardziej, że Ty tłumaczysz filmy Nassima i Dana to nie ma innej osoby tutaj, która by od deski do deski znała ich zdania i dostrzegła różnicę o ile takie są, od tak po prostu.

Co do nazwy tematu mi się bardziej podoba "Co mi w duszy gra". Serio :)


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Jerzy Karma Listopad 13, 2009, 02:03:25
 ;D ;D
Xellos, nie Ty odbiegłeś od głównego wątku.
Jednak Twój post wybrałem jako pierwszy do przeniesienia, bo ze wzgledu na swoją wartość najlepiej pasował jako pierwszy na ten nowo załozony /z przeniesienia/ temat.

Wybacz, ale dziś nie odpowiem na Twoje pewnie wspaniałe myśli, bo już padam i nawet ich nie miałem siły przeczytać.

W każdym razie z góry serdecznie dziekuję za napewno ciekawą lekture na jutro  :o

Pozdrawiam serdecznie

P.s.
Zostały tam watki bardziej odbiegające od tematu - ale nas one nie dotyczyły  ;D
I one jeszcze się wtedy mieściły w granicach cierpliwości Leszka.



Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Leszek Listopad 13, 2009, 03:11:37
@Leszek
Odnośnie tematu "Nassim do Dana". Uznaję Cię za eksperta w tej dziedzinie. Dlatego ja tu tylko pytam :) Jestem pewien, że skoro ja jako laik dostrzegłem coś co spowodowało zadanie pytania, to Ty takie rzeczy widzisz z zamkniętymi oczami. Dlatego nie widzę powodów bym ja się męczył i szukał więcej różnic. Jeżeli w danej dziedzinie jest ktoś lepszy to wolę przyjąć pozycję studenta i się uczyć. Tym bardziej, że Ty tłumaczysz filmy Nassima i Dana to nie ma innej osoby tutaj, która by od deski do deski znała ich zdania i dostrzegła różnicę o ile takie są, od tak po prostu.
Nie przesadzaj z tym ekspertem. Po prostu może trochę więcej przeczytałem/obejrzałem w tym temacie. Ty pewnie więcej przeczytałeś/obejrzałeś w innym. Ludzie czytają i oglądają różne rzeczy... :) Różniąc się możemy się fajnie uzupełniać.

Tak więc zerknij sobie na budowę "Gwiezdnej Matki" Wintera i zobacz jak wygląda Danowski "jedyny możliwy trójwymiarowy fraktal"... Jest nieco inny niż Nassimowy "jedyny możliwy trójwymiarowy fraktal"... Obaj posługują się do opisu swoich fraktali frazą
"jedyny możliwy trójwymiarowy fraktal" - to może być temat nowego wątku ;)

Gwiezdna Matka Dana jest tutaj:
http://www.swietageometria.darmowefora.pl/index.php?topic=15.msg107#msg107

P.S
Przychylam się do nazwy "Co mi w duszy gra..."
Temat "Ludzkie prawdy" na forum, na którym wspomina się o innych cywilizacjach brzmi nieco podejrzanie.  ;) Zmieniłem więc nazwę wątku.
Jak ktoś tylko chce, to może zmienić nazwę tematu w edycji posta


Tytuł: Nieoświecone refleksje
Wiadomość wysłana przez: Jerzy Karma Listopad 13, 2009, 09:41:04


Ostatnio jednak zastanawiam się czy te wzory może mają jakieś znaczenie w kontekście geometrii i dlatego jakoś to działa ;p Dwa trójkąty a w środku prostokąciki hmm Osobiście wierze, że to działa. Czuje się lepiej z tym na szyi  Jak zdejmuje jest jakoś dziwnie. A kiedyś bardzo złą energie bez tego miałem, po to mi to mama kupiła. I jak kiedyś zapomniałem to byłem niemiły dla otoczenia i różne inne historie z tym związane hehe Myślę, że to może mieć coś ze świętą geometrią i te wzory są korzystne dla człowieka.

Zrobiłeś Xellos tu świetną robotę. Bo miałem to samo napisać o syrwetkach, na których Leszek pijał u cioci herbatę  :) I by nie gadać tu jak Dan  daję link do wątku:
http://www.swietageometria.darmowefora.pl/index.php?topic=425.30
Zatem te wzory od dzieciństwa oddziaływały na Leszka  ;D
W ogóle dla mnie cała Polska kiedyś była serwetkowa, bo moja babcia ją też tworzyła taką.
Kto wie, czy to nie wywierało wpływu na Polaków?
Z praktycznych doświadczeń wiem, jak pewien radiesteta, stosował odpowiednie wzory do odpromieniowywania mieszkań. Działały w taki sposób, że ludzie którzy wcześniej mieli problemy z zaśnięciem, zaczęli spać lepiej. Tylko na mnie to nie działało  ::)
Zatem nie jest to kwestia tego, że mi to gra w duszy ;-)

O Danie Winterze napisałeś mniej więcej to samo, jak ja go odbieram. Choć mi nie przeszkadza, że czasem przyprawi swoja mowę "solą", czyli wtrąci o czymś wydającym się odległym od tematu. By słuchacze np. nie przysnęli ;-)
Jednak masz rację, że mówi w stylu jakby rozmawiał z własnym asystentem, który już wszystko wie, to co sam Dan wie  ;D
Jego przekazy dlatego mogą wzbudzać wiele wątpliwości.
Czasem można odnieść wrażenie jakby chciał zaczarować słuchacza tylko samym naukowym słownictwem, z którego nie płynie żadna nauka do słuchacza, gdyż nic nie rozumie. Temat zaś musi odebrać bardziej na wiarę, az w końcu pomyśli sobie któryś słuchacz, że Dan zmyśla w stylu jak wielu pisarzy przed nim, którzy tworzyli mity pisząc jedynie opowieści.

Jednak to powinien być temat poświecony Danowi Winterowi, gdyż omawia odbiór na pewno jakiejś istniejącej grupy ludzi. Zaś temat, "co mi w duszy gra" ja odbieram zupełnie inaczej. Inni odbierają pewnie jeszcze inaczej - dlatego wg mnie tytuł nie jest najlepszy.

Zarzuciłeś mi, że sugerowałem Ci niewiedzę o duchach. W żaden sposób z punktu widzenia prawa mi tego nie wykażesz  ;D Bo rzeczywiście nie miałem ani takich intencji, ani nic takiego pod Twoim adresem nie robiłem. Jedynie wątek wymagał uzupełnienia o te szczegóły.  Nie chodziło, zatem także o moje ego, lecz o to, by ewentualny czytelnik miał większy teren do penetracji. Nawet jesli jest to czytelnik wyrobiony i obeznany - to sam temat wymagał bycia pełniejszym.

Po raz drugi wspomniałeś o wierze. O wierze napisałem wcześniej tutaj:
http://www.boga.fora.pl/przypomnienie,8/23a-trzy-rodzaje-wiary,42.html
Wiara nie jest tylko intelektualnym działaniem.

co rozumiem pod nauka. Chyba to definiowałem dość zrozumiale. Rozumiem to jako coś co się przyda każdemu na tej planecie. I teraz tak. Jeżeli mówimy np. o wykorzystaniu świętej geometrii w budownictwie w celu poprawienia naszego samopoczucia...to mówimy o konkretnych korzyściach dla każdego niezależnie od wiary/rasy/poglądów.
 

Najwyraźniej jestem – zgodnie z tym, co sugerujesz – tępy - i dlatego nie było to chyba mi tak czytelne, jak tego oczekiwałeś :-)
Poza tym, to jak do tej pory rola „świętej geometrii” w poprawianiu zdrowia nie jest naukowa i stawiam na to, że długo się tego nie doczekamy. Pozostanie jako paranauka, czyli jako rodzaj intelektualnej wiary.
Taka jest właśnie współczesna nauka.
Mimo, że „świętą geometrię” stosowano praktycznie już od niewiadomo jak dawna. I traktowano niegdyś jak naukę.
Zatem nauka, a nauka – różnice kosmiczne.
A chcesz, bym ja wiedział, co każdy rozumie przez naukę?

Jeżeli mówimy natomiast o świętej geometrii w kontekście bo kiedyś niby były tu jaszczury/albo są nadal. To mówimy o korzyściach dla nielicznych, którzy z tą wiedzą czują się lepiej. I o to mi chodzi z historyjkami religijnymi, że są pożytkiem dla nielicznych.   

Słowo niby sugeruje, że jest to fałsz.
Tymczasem jest cała masa przesłanek wskazująca na to, że ten „kontynent” na którym nie byliśmy – może faktycznie istnieć ;-)
Zaś tych nielicznych na pewno byśmy obaj nie zdołali policzyć.

Ty sam także należysz do jeszcze mniej licznej grupy wierzącej w świetą geometrię – do tego uważając ja za naukę! Bo „tamci nieliczni” przynajmniej swoich światopoglądów nie nazywają nauką.
Miliony ludzi mieszka w domach bez świętej geometrii i większość z nich budując dom, nie zechce jej brać pod uwagę. Długo tak jeszcze będzie. Przekonasz się.

I może Cię tu zaskoczę, ja nie wierzę w najwyższość ani własną ani obcą. Nie potrzebne mi to do życia.   

Zaskoczyłeś mnie rzeczywiście. Nie samym stwierdzeniem tego, lecz tym, że spotykam kogoś, kto tę prawdę pojmuje podobnie do mnie:
http://www.boga.fora.pl/kim-jest-czlowiek-i-czym,6/kredyty-czlowiek-a-tyrania,37.html#539
http://www.boga.fora.pl/przypomnienie,8/19-wyzsza-madrosc-droga-dla-dojrzalych-milosc,22.html#100

Wspomniałeś o Saint Germainie, jego naukach, byciu mnichem, a normalnym życiem.
Napisałem o tym, choć nie na tym forum.
Natomiast tutaj:
http://www.boga.fora.pl/kim-jest-czlowiek-i-czym,6/dyscyplina-albo-lenistwo,125.html#647

Tu będę się starał pisać jak najmniej. Leszek napisał do mnie:
„Chodzi mi po prostu o dyskusję na tematy poruszane w filmach i dopiero jak się coś "urodzi" to zakładanie oddzielnych tematów, które się spontanicznie pojawiają. Nie chciałbym natomiast zmieniać charakteru forum i z góry proponować tematy, które się nie pojawiają. Bo wówczas to forum zmieniłoby charakter...”
Zgadzam się z nim i myślę (sądząc po Twoich ostatnich wypowiedziach), że Ty także.
Dlatego staram się ograniczać swoje wypowiedzi – co jakoś mi chyba nie wychodzi ;-)

O zagadnieniu, które poruszasz w związku z Saint Germainem znajdziesz także tutaj:
http://www.boga.fora.pl/kim-jest-czlowiek-i-czym,6/falowa-natura-i-prawa-karmy,71.html#469
http://www.boga.fora.pl/kim-jest-czlowiek-i-czym,6/falowa-natura-i-prawa-karmy,71.html#477
http://www.boga.fora.pl/przypomnienie,8/25-zerwane-przymierze-symbolika-obrzezki-i-krwi,59.html#463
http://www.boga.fora.pl/przypomnienie,8/19-wyzsza-madrosc-droga-dla-dojrzalych-milosc,22.html#99
O celu wyrzeczenia i czym ono jest wiele można znaleźć także tutaj:
http://www.boga.fora.pl/przypomnienie,8/28-zbawienna-roza-archetypy,47.html#156
Czym jest wyrzeczenie bez wyrzeczenia:
http://www.boga.fora.pl/przypomnienie,8/8-zle-pokarmy,30.html#116

Sam widzisz, że temat jest obszerny. Nikt jednak nie musi go czytać, jeśli pojmuje co to normalność. Ale jak ją mają ludzie pojmować? Skoro nawet Ty raz nie interesujesz się „najwyższością”, a drugim razem zastanawiasz się jak być człowiekiem wg Saint Germaina (czyli człowiekiem normalnym, bo wg Boga to właśnie jest normalność) w normalnym życiu?
Ileż tu pojęć normalności… Do tego sobie przeciwstawnych hehehe
 Bo to zależy – co komu jest normalnością.
Jednak prawdziwa normalność to jest tym, co Jezus nazywał Prawdą.
Tak, to ta Prawda, która właśnie wyswobadza z nienormalności.
Nienormalności /inaczej choroby/ postrzeganej przez chorych duchowo jako normalność.

Podsumowując:
Wystarczy być prawdziwie normalnym w życiu.
To wszystko.
Sztuka polega na tym, by wiedzieć na czym to polega.
W tym pomocne mogą być linki jakie podałem wyżej, np. one. Bowiem pomocnych materiałów na ziemi jest mnóstwo!

Oczywiście, że na początku mnichem jest najłatwiej być, i dlatego najczęściej jest to konieczny początek. Bowiem wszyscy jesteśmy ciężko chorzy i wymagamy izolacji :D

Napisałeś:
„W większości zawodów trzeba być twardym i potocznie mówiąc kawał ch...by przetrwać i nie wylecieć.”

Widzisz Drogi Przyjacielu,
Kwestie te już dawno przed nami wyjaśniono.
I wiem, że wiesz, iż najsilniejszym wektorem wpływającym na nasze działanie jest to – co komu jest priorytetem.
Jak pieniądze i praca – to ich jest sługą. Siłą rzeczy jest to trzymanie jego karmy. Im silniejsza, tym trudniej się wyrwać i większego samozaparcia wymaga.
Ale mędrkować można, co nie jeden mi zarzucić może…
Napiszę więc o swoim życiu.
Karmicznie i na wskutek działań w tym życiu znalazłem się w określonej sytuacji. Jest sprzyjająca i niesprzyjająca, i zjawiska te przeplatają się. Przywykam coraz bardziej koncentrować się na Bogu w sensie BEZKRESU SPOKOJU, gdy znajdę podatną chwilę. Np. przed zaśnięciem albo w ubikacji :-)
(Kiedyś ludziom zainteresowanym duchowym rozwojem na prezentacji filmu o życiu w klasztorze buddyjskim pokazano małe budynki pytając, co to jest? Wszyscy zgodnie orzekli, że mnisi tam medytują, gdyż czuć tam bardzo dobrą energię. Prowadzący rzekł: To są wychodki mnichów ;-) Po Sali przebiegł śmiech i… rozczarowanie.)
Co muszę rozbić robię. Starając się spełniać swoje obowiązki. Nawet jeśli nie chcę. Jest to jednak rodzaj praktyki. /I tak w zakonach mają ciężej. ;-)/
Przyjemności? Także są potrzebne. Szczególnie te służące zdrowiu duchowemu i fizycznemu. Inne staram się omijać. W końcu po coś jest rozum ;-)
Co komu mam okazać, a owa istota tego chce, i przynależy to mojej roli, staram się okazywać. Nie formalnie lecz całym sobą, czyli szczerze.
Przede wszystkim staram się być normalnym w sensie nie widzenia różnic między mną, a .. właśnie: miedzy kim? Dobra – niech będzie jak przyjęte: między innymi istotami. Choć widzę różnice między ich działaniami, a moimi. Większe lub prawie żadne.
W zasadzie staram się nie działać - wewnętrznie. Pod wpływem okoliczności i obowiązku, jak i potrzeby właściwego działania – działam na zewnątrz.
Staram się aby jedynym wewnętrznym działaniem było trwanie w nieustannym spokoju.
Staram się… bo mi to nie zawsze wychodzi, gdyż mam miliony nieoświeconych komórek.
Te nie oświecenie to ich ego. Choć i tak mniejsze, niż ludzkie.
O ego, oświeceniu i innych wpływach można poczytać /i podyskutować/ tutaj:
- http://www.boga.fora.pl/swiadomosc-umysl,25/inne-wplywy,190.html#813
- http://www.boga.fora.pl/kim-jest-czlowiek-i-czym,6/hipnoza-a-status-czlowieka,167.html

„Czy mamy porzucić pracę i żebrać na ulicy ?”

Niekoniecznie. To sprawa zależna od indywidualnej relacji pomiędzy karmą jednostki, a jego siłą osobowości. Zatem nie dla każdego.
I podkreślam, czynnikiem decydującym jest owa relacja, a nie siła osobowości.
Uwaga: Bycie ateistą też jest rodzajem karmy. /Zaznaczam, że to nie odnosi się do Ciebie./

Łączę wyrazy szacunku



Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: konserwa Listopad 13, 2009, 10:28:17
No teraz to Wam w duszach zagrało....

nie mam czasu na równe Wam przemyślenia, powiem Wam zatem, że Dan broni się sam, ale trzeba do niego wracać...

przy okazji różnych wątków poruszanych tutaj zaglądam do jego twórczości, ale w formie napisów edytowanych przez Leszka i to jakoś lepiej wchodzi, także zgodnie z "tu i teraz" dawajmy nieustannie Danowi szanse w "teraz"...

mi jego wielowątkowość bardzo odpowiada, zresztą widzę w tym swego rodzaju harmonię - fraktalność, mimo iż podczas oglądania/słuchania ego się burzy, bo zwyczajnie nie nadąża; po prostu nadążanie "na bieżąco" za Danem wymaga dość wszechstronnej wiedzy, której My w większości dopiero się uczymy;

Nassim, wbrew pozorom, też jest wielowątkowy, ale jego wykłady są lepiej przygotowane pod względem retorycznym i realizacyjnym;
ale też ubóstwiam moment, gdy na jednym z filmów Dan w ogrodzie opowiada swoje historie i nagle zawiesza głos czekając aż skończy się hałas przejeżdżającej "w tle" ciężarówki - cudowna naturalność...poza tym ten jego laptop w ogrodzie :)

mamy swoje drogi, niepowtarzalne wzorce energetyczne a przełożenie ich na konwencjonalny język jest megatrudne im bardziej te doświadczenia sięgają "kosmosu"(mikro i makro) - dlatego mówimy często to samo, a się różnimy, a także mówimy inne rzeczy, które w istocie są tym samym;

w duszy gra mi cały czas wizja sympozjum/spotkanie w polskim towarzystwie fanów świętej geometrii, są wśród nas znawcy którzy mogą temat pociągnąć nie gorzej niż Winter i Haramein; namawiam Leszka i wiem że jak skończy ten benedyktyński projekt tłumaczeń Nassima, to coś się urodzi;
może porównanie twórczości Dana i Nassima to byłby fajny główny temat takiego spotkania?




Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: east Listopad 15, 2009, 01:19:14

w duszy gra mi cały czas wizja sympozjum/spotkanie w polskim towarzystwie fanów świętej geometrii, są wśród nas znawcy którzy mogą temat pociągnąć nie gorzej niż Winter i Haramein; namawiam Leszka i wiem że jak skończy ten benedyktyński projekt tłumaczeń Nassima, to coś się urodzi;
Oj urodzi się . Już się rodzi. Dzisiaj miałem przeogromną przyjemność spotkać się z Leszkiem i z Panią Barbrarą Wojtkowską przy okazji cyklu imprez w Szczecinie spod znaku  WESTIVAL  "labirynt przestrzennych zdarzeń "
Pomimo tego, że było to króciutkie spotkanie zauroczyło mnie . Przeżyłem taki moment już po wykładzie , na korytarzu, kiedy wszyscy ( a było nas wtedy 4 osoby ) stojąc w kole na planie krzyża ;)  uśmiechnęliśmy się naraz. Jakby przepraszająco, z samego wnętrza, wstydliwie, że nam się to wyrwało. Nikt nie wiedział jak sobie z tym poradzić, więc pożegnaliśmy się do dnia jutrzejszego.
Myślę, że był to moment głębokiego zrozumienia w którym słowa już są właściwie zbędne. Nie śmiem nazwać tego uczucia, a może nie potrafię.
Jedno wiem. Ciąg dalszy nastąpi. W mojej duszy gra dzisiejsze spotkanie i wszystkie spotkania, które, jestem tego pewien, w konsekwencji tego wydarzenia jeszcze nastąpią.

pozdr


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Xellos Listopad 15, 2009, 18:43:23
Muszę przyznać, że nie pociągnę tego wszystkiego Jerzy Karma. Widzę masz swoje forum religijne i wiele przemyśleń filozoficznych. Mogę jedynie napisać to co konserwa ale nie Wam ale Ci. Czyli "nie mam czasu na równe Ci przemyślenia". Przykro mi.

Z drugiej strony jako, że dla mnie jak już wcześniej zdążyłeś zobaczyć nie ma żadnych bogów. Po drugie zawarte treści w książkach religijnych to historyjki. I po trzecie, nie wierze w najwyższość jakąkolwiek. Tym samym nie wiem czy w ogóle by była jakaś polemika między nami. Patrzę na Twoje forum i widzę "Bóg po prostu jest" a ja mogę napisać "boga po prostu nie ma". Dlaczego jednak mój światopogląd jest niekolizyjny ?

Bo jak pisałem wcześniej, dla mnie każdy może wierzyć w co chce. Święta geometria jest tylko światopoglądem dla tych, którzy nie chcą jej znać. Nie zgodzę się więc z tym, że święta geometria jest jako wiara tak jak dla kogoś jaszczury. Dlatego, że przyjmując ją jako budulec świata, przyjmujemy ją jako prawdę. A nie czyjeś widzimisię. Piszesz, że miliony żyją bez świętej geometrii, ale jeśli ona jest wszystkim to nie mogą żyć bez niej. Dan Winter pokazuję fraktalność materiałów. Jak spojrzysz w tabelkę to szybko się okaże, że lepiej się czujemy np. w ubraniach  naturalnych niż sztucznych i robimy tak od dawna. Nie znając teorii świętej geometrii. Budowa domów...oczywiście bieda mieszka w bloku ale chce tam mieszkać ? Ile to osób marzy o własnym domu jednorodzinnym z ogrodem, czemu każdy kto ma kasę ładuje w drewno i ogólnie jest powrót do korzeni w budownictwie. Bo ludzie sami z siebie się lepiej czują w pewnych materiałach od tak. Nie potrzebują do tego Dana Wintera, Nassima, ani tego forum. Naturalne ludzkie odczucia mówią same za siebie w czym, gdzie i jak się czujemy. Po co ludzie robią spacery po parku czy idą do lasu. Czemu istnieje pogląd by odpocząć to na łonie natury. Człowieka ciągnie automatycznie tam gdzie są dobre wibracje, tam gdzie się dobrze czuje.

Niby nie używamy świętej geometrii tymczasem podam taki przykład, o którym sobie przypomniałem jak napisałeś o radiostecie. Otóż przypomniałem sobie o takim urządzeniu stojącym u nas.  Nazywa się to neutralizator tm-015r. Wypytałem moją Mamę o to urządzenie, powiedziała mi że kupiła to bo kwiaty nie chciały rosnąć w doniczkach w pokoju. I od kiedy to postawiła zaczęły rosnąć. Ona to nazywa "odpromiennik". Urządzenie jest stare, więc nie jest to wiedza nowa. Ale z ciekawości wpisałem w google i tam pisze tak:

"W środku znajduje się układ geometryczny elementów wykonanych z trzech różnych metali"

Wygląda więc na to, że sporo osób używa czegoś nie wnikając w sens działania tego. Przecież ten sprzęt stoi u nas z lat 90-tych. I nikt się nie zastanawia co jak i dlaczego.

Co więcej z tego co tu widzę:

http://www.pcr.org.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=112&Itemid=1

Ten sprzęt otrzymał Jan Paweł II. Coś więc chyba jest na rzeczy, a sprzedają to do dzisiaj.

Może Ci się wydawać, że zbyt wszystko sprowadzam na ziemię ;) Ale doprawdy nie mam czasu na filozofię. Zresztą nie mam też zbytnio ochoty, bo dawno temu stwierdziłem, że z wiarą się nie walczy tylko akceptuje. I to chciałem przekazać im w tym Venus Project, że niepotrzebnie najechali na tych chrześcijan bo bez nich nic nie zbudują. Jedyne co łączy ludzi to prawda, a w kwestii filozofii to prawda jest jak d...każdy ma swoją. Natomiast prawda w kwestii nauki jest tam gdzie dowody. I wrócę tu do wykładu Nassima, który za swoją teorię o czarnej dziurze dostał wyróżnienie. Czyli jednak nie jesteśmy skazani na paranaukę dla intelektualistów. Mnie to właśnie cieszy, że są ludzie, którzy szukają dowodów i je znajdują. Dowodów naukowych, z wzorami i liczbami. Chyba nic w tym złego, że oprócz tego co każdy czuje, że lepiej chodzić w bawełnie niż w sztucznym, to dowie się dlaczego.

Jeszcze w kwestii łączenia, ostatnio oglądałem dokument o mtDNA, o tym że pochodzimy z Afryki, 250 tys. lat temu etc. etc. to wiadomo. Ale w tym dokumencie urzekło mnie coś innego, bo była tam grupa ludzi, którym tą naukę przedstawiono i faktycznie było po nich widać że ich to łączy. Ludzie różnych narodowości, różnych wyznań, bardzo się cieszyli, że pochodzą od tego samego i wszyscy jesteśmy jednością. Jak widać nauka może bardziej łączyć niż wiara przez którą aby są wojny i to do dzisiaj.


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: east Listopad 16, 2009, 01:03:10
W kwestii religii i nauki mała dygresja, na którą pozwolę sobie w tej dyskusji. Dzisiaj, podczas drugiego dnia spotkania z p. Barbarą Wojtkowską , bio-architektem dowiedziałem się rzeczy dla mnie niezwykłej.
Otóż świątynie gotyckie wznoszone przez chrześcijan były niezwykle przemyślanymi , bardzo skomplikowanymi pod kątem energetycznej konstrukcji, budowlami. Całe budynki wykonywano z litego kamienia , tudzież "ozdobniki" , które wszak z pełnym rozmysłem projektowano w myśl reguł świętej geometrii. Dzisiaj możemy z nich odczytać to, co niewidzialne -  przedłużenia łuków tworzące okręgi, motywy "koniczyny" będące esencją ziarna życia , większych okręgów wpisanych w całość budowli , zazębiających się w przestrzennym planie świątyni. Majstersztyk i maestria , które nawet dzisiaj wydają się niedoścignione. Ktoś to musiał skrupulatnie sobie na planie OBLICZYĆ, wyrysować, użyć odpowiednio nośnych i wytrzymałych materiałów  itd ..
Takie budynki powstawały najczęściej w miejscach mocy , czyli tam, gdzie wcześniej znajdowały się pogańskie miejsca kultu. Z całą premedytacją i konsekwencją wykorzystywano starożytną naukę i działanie świętej geometrii , której sekretów zazdrośnie strzeżono przed gawiedzią, Dlatego powszechna edukacja średniowieczna była wręcz zakazana dogmatem kościelnym. Czego tak zawzięcie chroniono ? Ta wiedza dawała nieograniczoną władzę i pomyślność temu, kto ją dla siebie stosował.
 
Mało tego, dzisiaj z ust architekta usłyszałem, że starożytni ludzie posiadali  bardzo rozwinięte tzw trzecie oko. Za jego pomocą widzieli np aurę ludzi, przedmiotów czy zwierząt. Możliwe, ze postrzegali również zjawiska na nieboskłonie , których my dzisiaj nie dostrzegamy. Fizycy wywodzą , że wszechświat ma naturę elektryczną - starożytni to WIEDZIELI  i widzieli , co skrupulatnie odwzorowywano w rysunkach naskalnych  ( dokładne wyjaśnienie jest przedstawione w filmie Thunderbolds of Gods z polskimi napisami na YT ) na każdej szerokości geograficznej.  Dzisiaj  powracamy do WIEDZENIA ( anglicy ukuli na to nowe słowo GNOWING), przeczuwamy wiele rzeczy, badamy je radiestezyjnie itd, ale ich nie postrzegamy.Rzekomo dlatego, że organ, który nam służył do wiedzenia - trzecie oko dzisiaj jest w stanie zaniku.
Ja mam na to swoją teorię. Otóż moim zdaniem trzecie oko nie zanikło. Zanikło coś, co stymulowało nam WIEDZENIE . Rodzaj promieniowania kosmicznego, które utrzymywało w sprawności nasze parapsychiczne umiejętności z jakichś powodów ( cykle  Słońca wokół galaktyki ) zanikł, lub uległ znacznemu osłabieniu. Obecnie te umiejętności powoli ulegają ponownemu pobudzeniu , gdyż wchodzimy w nowy wielki  cykl. Stąd realne "odkrycia"  dotyczące swiętej geometrii, która przecież nigdy nie przestała działać .

Dowodów na to dostarcza choćby sonda Casini w postaci najnowszych zdjęć Saturna
(http://www.focus.pl/uploads/pics/PIA11214_modest.jpg)
cytat z Focusa :
"Sonda kosmiczna Cassini już w roku 2007 wykonała zdjęcia zagadkowych zjawisk atmosferycznych, które na Saturnie zauważone zostały ponad dwadzieścia lat temu. Na południowym biegunie planety sonda ta zaobserwowała oko olbrzymiego cyklonu, a na biegunie przeciwległym – dziwny sześciokąt, przypominający ziemski wir polarny (który na Ziemi przybiera przecież kształt okręgu).
Jak się okazało, wewnątrz sześciokątu znajduje się cyklon – urządzenia Cassini rozpoznały go w bliskiej podczerwieni, gdyż z tej strony planety zapadła już noc polarna, podczas której instrumenty optyczne stają się bezużyteczne. Na podstawie nowych zdjęć astronomowie sporządzili szczegółową mapę północnego bieguna planety o rozdzielczości 120 km na piksel. Choć heksagon jest nieruchomy, cyklon wiruje z prędkością 530 km/h, a chmury znajdujące się wewnątrz niego poruszają się z prędkością około 500 km/h, nie naruszając struktury sześciokąta. "


Nie dziwi mnie już dlaczego chińska starożytna  tradycja upiera się ,że na ludzki organizm największy wpływ ma właśnie Saturn. O tym również była mowa na dzisiejszym spotkaniu z Barbarą Wojtkowską .

Piszę o tym, aby zabrać głos w dyskusji o "wierze" w świętą geometrię pomiędzy Jerzy Karma , a Xellos. Moim zdaniem coraz więcej będzie naukowców wykazujących ścisłe powiązanie wielu zależności ze starożytną nauką. Ta wiedza przestanie być już hermetyczną wiedzą, lecz stanie się powszechnym kanonem na którym zacznie się opierać nauka. I poczyni w krótkim czasie ogromne postępy. "Darmowa" energia , lewitacja przedmiotów, telekineza, teleportacja, proszę bardzo  - do koloru do wyboru , wszystko , czego zapragniemy, a co do tej pory zamiatano do worka pt  "zabobon" jutro stanie się naturalną technologią dostępną dla każdego.

To  powszechne wyzwolenie może być przerażające dla Karteli, Koncerów i wąskiej grupy bogaczy tak samo jak było przerażające dla Watykanu, który bronił dostępu do posiadanej przez siebie wiedzy, W tym kontekście bardziej zrozumiałe wydają się zintensyfikowane zabiegi o depopulację czy wzmożoną kontrolę społeczną ( szczepienia ).

Mnie osobiście nadzieją napawa fakt, że w tych panelowych spotkaniach aktywnie uczestniczą działacze magistratu, ludzie, od których świadomości tak wiele zależy. I to nie powinno dziwić, skoro przepowiednia mówi, że to z Polski wyjdzie oświecenie, które ogarnie cały świat :)
Czuję się zaszczycony ,że mogę przy tym wszystkim być i uczyć się odnaleźć w nowym świecie dzięki takim spotkaniom jak dzisiejsze.
Dziękuję .


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Xellos Listopad 16, 2009, 01:54:22
Jestem po obejrzeniu części 4 Nassima stąd na świeżo mam takie przemyślenia o tym co napisałeś...

Ci starożytni wcale nie byli tacy mądrzy. Prędzej jestem w stanie uwierzyć w arkę daną głupcom, moc otrzymaną. A nas ludzi jedynie posądzam wręcz o niekompetencje i nieumiejętność korzystania z tego. Czy w tych wszystkich mordach i wojnach z przeszłości widzisz jakąś mądrość ? Chyba nie takie jest przesłanie szeroko pojętej mądrości by się tłuc na dobre i na złe.

Dzisiaj mimo kilku konfliktów na świecie relatywnie i tak jest mniej wojen i tak zwany czas pokoju. Ok są NWO i te sprawy ale ja nie mówię o władzy. Tylko o szarym Kowalskim, Kowalskim który nie chce walczyć. Nie chce zabijać. Czyli zdecydowana większość. A dawniej wojna to normalka była za czasów tych niby mądrych i niezwykłych...

Kolejna sprawa moc arki nie wydaje się być tak potężna jak się wydaję. Dlatego, że dało ją się odbić komuś innemu. Czyli ok architektura, lewitacja przedmiotów etc...ale najechał cię jakiś rycerz wbił ci miecz w plecy i arka jego. Widocznie nikt z powodu jej posiadania nie był supemenem i nadal był kruchy i śmiertelny.

Doprawdy o wiele bardziej mi pasuje moc podarowana i to tylko nielicznym niż moc nasza własna. Dlatego wątpię w jakąś naszą wiedzę. Raczej to wyglądało tak, masz arkę = wznosisz świątynie.

Gdyż powtórzę, jakakolwiek mądrość nie pasuje kompletnie z licznymi wojnami, podbojami, ludobójstwem całych cywilizacji i innym okrucieństwom.Więc może mi powiedz, co z tego że mieli rozwinięte 3 oko skoro byli na tyle głupi by nie rozumieć idei miłości. By nie rozumieć pojęcia współczucia. By żyć jedynie własnym ego.


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Jerzy Karma Listopad 16, 2009, 01:54:47
Nic mi w duszy nie gra -  w tym sensie w jakim niektórzy myślą o owym graniu.

Co zaś do przemyśleń… może kiedyś były. Tak – były.
Czym zaś to jest teraz? Płynięciem…
Świat sam się myśli. Po cóż zatem myślenie?
Wystarczy podążać za światem. Czyż zdoła ktoś z ludzi przewyższyć świat?
Jeśli bym ja myślał – jako fragment świata – cóż pełnego zdołam pomyśleć?

Widzę, że powoli kończycie rozmowę ze mną. Ale przecież i ja z Wami staram się nie rozmawiać. Wtedy bowiem bym błądził i grał byle czym w głupiej duszy.
Niczego nie piszę. Mnie gdzieś tu widzicie? Kogokolwiek?
Czyż to – co widzicie – nie jest jedynie widziane jako jakieś myśli? Które równie dobrze mogą pojawiać się w Waszych własnych głowach?
Do tego każdy widzi słowa i sam zamienia je w myśli, myśli zaś na subiektywne pojęcia…
Bo przecież wszystko, co Xellos napisałeś jest prawdą. I ja nie widzę tego przeciwstawnie. Słowa Twoje zatem nie walczą ze mną, bo nie walczą ze światem.
Wszystko to bowiem jest w świecie – ten zaś sam ze sobą nie walczy.

W rzeczywistości niczego też nie piszę. Żadnego grania w duszy… Oprócz bycia lustrem z Tobą i z Twoim tłem. Ludzie pomijają swoje tło. Nie widzą go. Widzą tylko siebie. Tymczasem tło istnieje razem z nimi.
Jeśli ktokolwiek mniema, że walczy z drugim – to walczy ze swoim tłem.
I nie jest to tło mniej ważne od niego. Razem współistnieją jako całość.

Filozofia? Przemyślenia filozoficzne na forum poświęconym Bogu?
Ok.
Ludzie przecież filozofią nazywają tak wiele rzeczy.
Nawet niektóre nowożytne nauki okazywały się filozofiami, a inne z nich najpierw nimi były. Do czasu dowiedzenia.
Zostawmy pojęcie filozofii, bo czy nie lepiej wziąć pojęcie PRAKTYCZNOŚCI?

Czyż nie lepiej wszystko rozpatrywać pod kątem praktyczności?
Pamiętając przy tym, że:
1.   Co dla jednych przydatne, innym jest nieprzydatne.
2.   Co człowiekowi raz jest przydatne innym razem jest nieprzydatne.

Jeśli zatem ludzie podświadomie kierują się chwilą i indywidualną przydatnością, przecież tak silnie powiązaną ze skłonnościami, to czyż ich myślenie nie ulega wpływom owych skłonności?

Czym zatem może być religijna niewiara w sensie ateizmu, jeśli nie tym, co leży poza myśleniem?
Przecież zbiór ludzkich myśli jest jeden. W miarę dostępny w zakresie swoich podstawowych stereotypów, jak np. te dwa:
1.   Wierzę w istnienie Boga.
2.   Wierzę, że Boga nie ma.

Któż bowiem zdoła myśleniem wymyślić Boga?
Albo kto zdoła myśleniem sprawić, by Boga nie było?
Myślenie z Bogiem nie wiele ma wspólnego – ludzkie myślenie.
Poza tym myślenie jest rzeczą niewiedzących:
Nie wiem – zatem muszę myśleć.

Z Bogiem jest także podobnie jak z nożem.
Ktoś powie, że nóż nie kroi, bo statystyczny nóż częściej leży – niż kroi. Cóż to zatem za nóż?
Inny powie, że jest nożem z powodu swojej funkcji, nawet jeśli jeszcze nigdy nie kroił i leży wiele lat.

Przyjdzie ktoś kto będzie postrzegał rzeczy nie całościowo i powie, że filozofują…
A przecież obaj mają rację. Obaj opisują prawdę. Problem leży jedynie w jej częściowym wyrażaniu. Żadna ze stron nie widzi tła swoich myśli, czyli nie widzi tła siebie. Widząc za to swoje ego.

Tak, tak, Xellosie, gdy o Bogu jedni głoszą, że jest, inni iż Go nie ma – wiem, że u Ciebie te
światopoglądy są niekolizyjne.
Zatem w głowę zachodzę, że widząc zdanie „Bóg po prostu jest” od razu nasuwa Ci się myśł:
„Boga po prostu nie ma.” Zatem myśł u przewrotnych umysłów kolizyjna.
Kto bowiem nie ma takich przeciwstawnych myśli, czyli nie jest z „przeciwnego obozu skłonnosciowego”, u tego ona się nie pojawi – jak u Ciebie.
Jeśli zaś chodzi o „obozy” – to często wielu ludzi chwile jest w jednym, a za czas jakiś albo za chwilę w przeciwnym :-) Co bierze się z osobistej praktyczności właśnie – a nie z powodu Prawdy. Przeważnie, bo Prawda jest w człowieku gdzieś i niektórzy czasem jej dotykają. Wtedy wiedzą.
Dla nich pytanie o wiarę w sensie istnienia Boga jest bez sensu.

Zobaczyłeś tytuł dział na forum: „Bóg po prostu jest” i to Cię poraziło aż tak, że rzuciła się w Twojej głowie myśl przeciwstawna?
Zatem odbierasz komuś prawo obwieszczenia tego, co on wie?
Skoro Cię razi takie obwieszczanie.

Nie wiesz jakie przesłanki powodują, gdy ktoś coś takiego ogłasza.
Zaś zakładanie, że Boga nie ma – nawet ten kierunek myśli ludzkiej był konieczny i przyniósł swoje pożytki. Dla planów samego Boga.
U ludzi wiele bowiem działa dwubiegunowo. Religia czyni doskonałymi, ale i wielu zepsuła. Ateizm jako przeciwwaga miał naprawić to, co ludzie popsuli z powodu religijnych wypaczeń.
To nie filozofia. To są praktyczne rzeczy. Tak było, tak działało. Tak jest i będzie.
Wystarczy się rozejrzeć po świecie.
Oczywiście niejeden z Was to wie.

Co do ksiąg religijnych, to nie chodzi w nich tyle o historyjki, lecz o prowadzenie człowieka ku doskonałości. Wszystko, co temu służyło, łącznie z historyjkami, było ważne. Na tej bazie wyrosło wielu prawdziwych świętych. Nikt tego nie zdoła zakwestionować. To jest praktyczność.
Wojny religijne? Ależ tak, bo ci, którzy nie potrafią stosować właściwie nauk, stosują je niewłaściwie.
O czym zatem polemizować?
Nie ma wg Ciebie Xellos Boga,  lecz skoro wg Ciebie jest doskonałość – nawet widziana jedynie w świętej geometrii (Sam widzisz, że jednak w świętej) – to tym samym głosisz Boga. Choć inaczej nie umiesz Go postrzegać.
Zatem i wg Ciebie jest Bóg.
Zaprzeczasz tylko określonym formom wyrażania Go – do których zrazili Cię jacyś ludzie. W rzeczywistości to nie występujesz przeciw Bogu, lecz przeciw ludziom, którzy czegoś nadużyli.
U Boga liczą się Ci, którzy są z Duchem Świętym.
Nie Ci, którzy wołają do Niego i obiecują, a nie czynią Jego Świętej Woli – czyli nie postępują właściwie.

Widzę, że nie wiele przeczytałeś z tego – o czym informowałem. Dlatego wiele rzeczy postrzegasz jeszcze dość pospolicie – mimo Twojej nieprzeciętności.

Nie zrozumiałeś mojej myśli: „miliony żyją bez świętej geometrii”
Dlatego, że założyłeś moją głupotę – bo czy inaczej tłumaczyłbyś mi, że :„nie mogą żyć bez niej”. Dlatego, że odbierasz moje wypowiedzi właśnie filozoficznie. Mi zaś tylko chodziło o to, że mało mają tej geometrii w przestrzeni, która sami kształtują.
Ba! Nawet mało mają jej w swoich zachowaniach. W swoich myślach. I nie pomoże tu samo myślenie o świętej geometrii, bo szewc może przecież chodzić bez butów…

Jeśli rzeczywiście postrzegasz, że jesteśmy jednością – to powinieneś odnaleźć moje widzenie Boga w swoim niewidzeniu.

Serdecznie pozdrawiam i skromnie polecam moją książkę: „Przypomnienie”.
Polecam Ci ją pod wpływem tych kwestii o jakich napomknąłeś, a do których się szczegółowo nie odniosłem.

P.s.
Czy coś napisałem?
Czy coś pomyślałem?

Gdybym myślał, byłbym ciągle głupcem.
Gdybym pisał, byłbym egoistą.

Nic nie zrobiłem.
Oprócz trwania w miłości i pokoju.



Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: east Listopad 16, 2009, 11:46:15
Xellos napisałeś "Więc może mi powiedz, co z tego że mieli rozwinięte 3 oko skoro byli na tyle głupi by nie rozumieć idei miłości. By nie rozumieć pojęcia współczucia. By żyć jedynie własnym ego."

Jak słusznie zauważyłeś  - MIELI.  Czy człowiek ślepy na jedno oko jest mniej lub bardziej ludzki ? Nie da się w ten sposób tego ująć . To, że ktoś ma lepsze możliwości motoryczne nie czyni go bardziej rozwiniętym duchowo człowiekiem. 3 oko było, z tego , co zrozumiałem dodatkowym organem. Użytecznym do polowań czy też nawigowania na morzu. Być może także do komunikacji, ale nie znaczy to, że to byli w czymkolwiek lepsi lub gorsi od nas ludzie.

Tak jak w czasach Arki ludzie wykorzystywali  to urządzenie do celów, które wydawały im się właściwe.  Teraz wykorzystalibyśmy je do czegoś zupełnie innego.

Jerzy Karma , widzę ,że rozpływasz się w absolucie ;)
Tak czy inaczej wszyscy do niego powrócimy, ale ... jesteśmy TU I TERAZ. W tych ciałach, z tym ego, z tym umysłem. Jeśli wszystko ma swój sens i cel , to jest on również w TEJ CHWILI, w takiej formie, jaką jestem z wszystkimi wadami i zaletami i wolną wolą i wszystkiego co z tego wynika. 


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Xellos Listopad 16, 2009, 12:26:22
Sprowadzę to jednak bardziej na ziemię :) Ja już nie raz się określiłem co myślę prosto i jasno.

Zadam więc Ci pytanie zasadnicze. Dla przypomnienia, mi nie przeszkadza wiara w różne rzeczy. Pytanie, czy Tobie przeszkadza moja niewiara ? Umiesz mnie zaakceptować bez zmieniania ?

Widzisz, jak widzę gdzieś tekst "Bój jest" wcale nie lecę tam pisać, że go nie ma. Wcale nie rodzi to przeciwstawnych myśli. Po prostu mówię "ok". I tyle. Chodzi o to, że ja nikogo nie nawracam na nic, nigdy nikogo nie przekonywałem czy jest czy nie.

A Ty w każdym poście próbujesz przeforsować, że jest - zmuszając mnie do tłumaczenia czemu dla mnie go nie ma. Święta geometria czy będzie z wyrazem święta czy wyrazem piekielna, ni mnie to ziębi ni grzeje. Liczy się co przedstawia. To, że tworzy wszystko, jest to tylko zbiór reguł, zasad, który trzeba poznać i użyć do dalszego rozwoju. Jest to technologia, nauka. Wybacz więc ale nie będę pisał o technologii z dużej litery ;) Do matematyki czy fizyki też się ktoś modli ? Jak chcesz wyrazem bóg nazwać jakiś nowy dział nauki to ok.

Ja się wypisuję z modlenia do technologii, gdybyś się cofnął wstecz z jakimś przedmiotem z naszych czasów jak TV, komputer. To pewnie "tubylcy" też by się do tego modlili. Nie dam więc się zwieść innym ludziom, którzy użyli technologii do omamienia reszty. Ponieważ doszła do mnie wiedza podstawowa, tzw. korzeń. Wiem już, że za pomocą korzenia można wszystko stworzyć. I jakiekolwiek cuda by mi nie pokazano, to nie cuda, to moja niewiedza tworzy cuda. Dla wiedzącego to technologia. Dlatego nie ma dla mnie najwyższego, jest tylko lepiej wyuczony. I nawet jakby te jaszczury istniały i mi tu przyleciały to mnie ni ziębi ni grzeje, gdyż mam już wiedzę że jakiekolwiek życie we wszechświecie podlega tym samym prawom i zbudowane zostało za pomocą tego samego. Nikt tu nie jest bogiem. A sam budulec też nim nie jest. Jak budujesz dom z cegieł to się chyba nie modlisz do cegły ?

A z tą kolizyjnością to chodzi o to, że nic co opiera się o budulec korzeń nie jest kolizyjne. Tym samym każdy może wierzyć w co chce. Jeżeli danej technologii nie zna niech się do niej modli. Jeżeli np. weźmiemy tą arkę. Istniała tylko w jeden możliwy sposób opisany przez świętą geometrię. Natomiast dla tych dla których ten sposób jest kompletnie nieznany = brak wiedzy jak to można stworzyć, stało się to wiarą w cuda. Lewitacja, rozstąpienie się wód etc. cuda nad cudy. Czyli kolizyjność tworzą tu wierzenia ludzi w to jak postrzegali tą technologię. Jest to jednak kolizyjność pozorna, gdyż ona od zawsze istniała i istnieje w określony sposób, z określonych materiałów, z określonych kształtów geometrycznych etc... I w tym miejscu mówię, że mój światopogląd jest bezkolizyjny, gdyż kolizyjność pozorną akceptuję i mówię "ok".

Oczywiście jeżeli ktoś nie przyjmie świętej geometrii jako budulec to wszystko siada...ale w takim razie też bez sensu by był na takim forum. Mnie tu przyciągnęły dowody, dla mnie wystarczające by przyjąć świętą geometrię jako budulec korzeń.

@east

A co z ewolucją ? Może zanikło bo nie jest potrzebne. Ja po prostu odebrałem Twój post, jako zachwyt jakimiś starożytnymi. A ja sobie tak myślę, co im po tym oku skoro w pewnych sferach byli zdecydowanie gorsi. czyli skoro one zanikło to może dobrze.


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: konserwa Listopad 16, 2009, 12:56:39


A co z ewolucją ? Może zanikło bo nie jest potrzebne. Ja po prostu odebrałem Twój post, jako zachwyt jakimiś starożytnymi. A ja sobie tak myślę, co im po tym oku skoro w pewnych sferach byli zdecydowanie gorsi. czyli skoro one zanikło to może dobrze.


i tutaj się pięknie różnimy, bo według mnie trzecie oko było nam dane od początku naszego stworzenia, po czym nastąpił rozciągnięty w czasie proces degradacji ludzkiego potencjału; o ile  nie neguję ewolucji jako zasady rozwoju Świadomości, to historia rasy ludzkiej to historia degradacji z poziomu "0" na "-10", a następnie rozpoczęcie marszu w górę - ewolucji; teraz zbliżamy się jak sądzę do naszego "pierwotnego" poziomu "0";
rzecz jasna Xellos, walka pomiędzy utrzymaniem naszej rasy w zdegradowanym dołku, a uruchomieniem potencjału ewolucyjnego, to już domena fantastyki z dziedziny reptiliańsko-illuminackiej; pomimo Twojego sceptycyzmu ogólnie podzielam Twoje nastawienie do tego tematu, że nawet jak są/byli to też podlegają ŚG i można ich mieć w głębokiej d.... ( inna wersja "nie ziębi, ni grzeje).


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: east Listopad 16, 2009, 14:35:13
@Xellos , ewolucja swoją drogą. Nie daje ona jednak odpowiedzi na wszystkie pytania. Być może 3 oko zanikło, ale szczerze mówiąc nie sądzę, żeby zaniknął organ, który był bardzo użyteczny. Mówimy o czasach na prawdę starożytnych, 5 tys lat pne i wcześniej, kiedy to na Ziemi powstawały budowle megalityczne.
Ja sobie to tak wymyśliłem, że zarówno święta geometria, jak i umiejętność widzenia "niewidzialnego"  ( energii generowanych przez św geometrię, czakramy Ziemi, linie geomantyczne itede .. ) nie zaniknęła do końca, czego dowodem jest obecne Przebudzenie. Skoro te umiejętności istniały zawsze, to znaczy że musiało zaniknąć pole ( promieniowanie? , energia?), które umożliwiało wiedzenie / gnowing.


Nie wydaje mi się, że 3 oko zanikło bo nie było potrzebne. Jak taki wysoce skomplikowany i potrzebny organ mógłby ulec degeneracji ?  Nie chcę twierdzić, że został on celowo wytłumiony przez te same istoty, które dały nam na próbę Arkę ( bo na przykład stwierdziły ,że ludzie nie potrafią bawić się takimi zabawkami więc wytłumiono to aż do czasu , gdy zrozumiemy co nam to może dać).
Mogła zaistnieć  najzupełniej naturalna przyczyna związana ze położeniem Ziemi i całego US względem Centrum Galaktyki.


Tytuł: Władanie
Wiadomość wysłana przez: Jerzy Karma Listopad 16, 2009, 22:10:17
Cóż komu po oczach - gdy wokół jest ciemność?
Które ziarno wyda plon na polu - gdy trwa zima?

Wszystko, by się przejawić, wymaga sprzyjających okoliczności.

Młody silny wzrok posiada ostre widzenie nawet przy zmroku, starszy i słaby wzrok nie zdoła czytać przy słabym świetle.

Człowiek, który utracił rękę, tę drugą będzie miał silniejszą.
Niewidomy wyostrza swój słuch.
Rozpusta i nadmiar dostatku rozleniwia.
Odpowiednio stopniowane trudności skłaniają do rozwoju intelektu.
Utrata pewnych zdolności powoduje rozwój innych.
______________________________


Xellosie,
Zadałeś mi pytanie, czy przeszkadza mi Twoja niewiara?
Światu nie przeszkadza, a wręcz pomaga.
Podobnie jak pomaga też wiara.
Gdy sensem tej wiary jest wierzenie w istnienie Boga.
Światu nie przeszkadza - mi także nie przeszkadza. Inaczej byłbym izolującym się nowotworem świata.
I przecież odpowiedź o podobnej treści już dałem wcześniej - dlaczego zatem pytasz?
Pewnie z tego powodu, aby przyczyna pojawiła się po skutku.
Taka natura pytań.

Także, na zdanie z mojego postu: "wszystko, co Xellos napisałeś jest prawdą" - Ty pytasz: "Umiesz mnie zaakceptować bez zmieniania ?"

Stwierdzasz Xellosie wobec mnie: "w każdym poście próbujesz przeforsować"...
Jeśli tak odbiera ktoś myśli innych, znaczy to, iz postrzega je nie jako informacje, lecz jako wiarę. Kto zaś u innych nie widzi informacji, lecz wiarę, ten sam działa jedynie poprzez wiarę - lecz przeciwną.
Zatem Xellosie jesteś wierzący. Wierzysz w prawdziwość swoich przekonań.
Wierzysz w to, że to - co myślisz - jest nieomylne.
Przyjmując Twoje założenie, co do mnie, że jestem wierzący, to niczym nie różnisz się ode mnie /w konkretnym sensie/.

Twój przykład o cegłach wynika z dzielenia rzeczy.
Ty zaś odnosisz go do Boga.
Podczas gdy Bóg jest nie dzieleniem, lecz scaleniem.

Twoje argumenty, są prawdziwe, jednak odnoszone do tematów z którymi niewiele mają wspólnego, fałszują widzenie.
________________________________

Drogi East,
Rozpływam się także w życiu :-)
Żyję wśród ludzi i doświadczam utrapień tej rzeczywistości, jak i jej wspaniałości.
Absolut jest jednak tym, co Xellos nazywa u siebie korzeniem /z tym, że dla Niego korzeń jest czymś innym/.
_________________________________

Byli mężowie, żyjący nie tak dawno, którzy korzystając z daru percepcji ponadzmysłowej, odpowiedzieli na kwestie nad jakimi debatujecie /trezcie oko, epoki itp./.
Jednym z nich był Max Haindel. Jednak jest oczywiste, że zostaje tylko przyjęcie tego na wiarę - póki samemu nie posiada się zmysłu, który pozwoliłby sprawdzić wiarygodność tego.
Choć sprawny umysł i właściwa inteligencja, korzystając z wielości przesłanek i skojarzeń, też mogą tego dokonać.

Jak to się dzieje, że poszukujący badacz jest pewny tego, ŻE ZNALAZŁ JUŻ WSZYSTKO?
Bo przecież mniema, iż jego poznanie jest prawdziwe.

Serdecznie pozdrawiam

P.s.
Powiedział sobie człowiek:
Myśl moja włada mną, co bowiem pomyśłi, ja w to wierzę - bo to myśl ze mnie zrodzona.
Myślą zaś włada moje ego. Egiem pragnienia.
Zatem moja prawda wypływa z moich pragnień.
I jest w rzeczywistości moją wiarą.



Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Xellos Listopad 16, 2009, 22:52:36
Szukam po prostu wspólnej podstawy.

Mam więc kolejne pytanie, czy dla Ciebie podstawą/korzeniem jest święta geometria czy nie ?
To jest istota sprawy. Może to pytanie tendencyjne ale jednak istotne skoro uznałeś to za moją wiarę...

Druga sprawa, piszesz "światu nie przeszkadza". Skąd wiesz co światu przeszkadza a co nie przeszkadza ? Co określasz jako "świat" ?

Mój przykład cegieł odnoszę do zasad dzięki którym istnieje życie i wszystko wokół razem z nami. Czemu twierdzisz by to nazywać Bogiem ? Skąd też pomysł, że tylko istnieje scalenie. Zaprzeczasz temu co istnieje. To co istnieje, to co widzisz jest faktem. Jeżeli istnieje dzielenie to istnieje ono też wedle zasad świętej geometrii. Jeżeli świętą geometrię nazywasz bogiem, to nie prawdą jest, że nie jest on dzieleniem skoro ono istnieje.

Nasuwa mi się kolejna myśl, czy każdą rzecz nazywasz wiarą ? Jeśli idziesz do WC się wypróżnić to jest to aby wiara w to, że to robisz ? Może tak naprawdę tego nie robisz ? Jeśli widzę teraz monitor i komputer to też wiara ? Może mi się wydaję ? Oczywiście, można podejść do tego w sposób gęstości materii, że mózg widzi co chce, a wokół jest wiele wymiarów. Ok. Ale to nie zmienia faktu, że ten monitor w takich a takich okolicznościach ISTNIEJE. Udowadniając więc świętą geometrię za pomocą wzorów, rysunków, brył etc...ona ISTNIEJE, a jeśli do tego istnieje bez naszego udziału np. roślinach. To jest to dowód na istnienie niezależnie od nas.

Jeżeli dla Ciebie nic nie istnieje i jest tylko wiarą, to ciężko mi dostrzec sens takiego życia. Otóż z takim podejściem nie chciało by mi się nic robić bo nic nie istnieje. Najlepiej je od razu zakończyć skoro wszystko jest złudzeniem i na nic nie ma dowodów bo dowody są też złudzeniem.

@konserwa

Nie wiem czy się różnimy, w tej kwestii jestem otwarty na różne wersje. Podstawą tego rozważania powinna być chyba data stworzenia. Kiedy uważasz, że powstał człowiek ? Bo to ważne kiedy był mądry i czemu przestał być + co z wykopaliskami, gdzie jakieś przedmioty wskazujące na super inteligencję. Co do jaszczurów...poczytałem kiedyś trochę o projekcie cheops czy coś takiego i dobre to było dopóki nic się nie sprawdziło z tego co tam pisali hehe podobnie jest z jackowskim, ale to inny temat, ogólnie za dużo jest wpadek wszelkiego rodzaju proroków i channelingowców, stąd pozostaję przy zdaniu, że to robią dla zbijania kasiory.

@east

Trochę podobnie to widzę jak z prorokami. Niby jest "Przebudzenie" ale żaden przebudzony nic nie potrafi udowodnić. Czytałem już o ludziach twierdzących, że przesuwają przedmioty...ale jak mieli to udowodnić to cisza. I tak to trochę jest z tym całym przebudzeniem, że kupę ludzi ponosi wyobraźnia...

Kurcze nie chcę tu wyrastać na jakiegoś sceptyka...po prostu może z wiekiem już nie ulegam tak każdej paranormalnej nowince. A każda kolejna wtopa mocno zniechęca niestety. Nassim to taki drugi oddech dla mnie, od lat obserwuję te tematy ale w końcu ktoś próbuje coś pokazać a nie tylko mówić/pisać.


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: konserwa Listopad 16, 2009, 23:13:11
Poniżej przedstawiam Wam, ciekawego jak sądzę, maila otrzymanego od Mirko Sancheza; to  bardzo "prosty" człowiek w najlepszym znaczeniu tego słowa i zatem jego spostrzeżenia są bardzo proste....

Witam
 Dużo jest odkrywanych nowych informacji o tym, co się dzieje w świecie
 poza naszymi plecami, większość twierdzi, że to "teorie spisku" i są
 usprawiedliwieni idą dalej spać, lub wódkę chlać...
 Inni nawet coś wiedząc czekają, na innych, co wszystko załatwią - są
 do tego przyzwyczajeni, od dziecka nie pozwalano im/mam myśleć i mówić
 tego, co chcieli, ale to też nie usprawiedliwia!
 Czas zacząć działać wyjść z ciasnych norek lęku przed oceną i
 śmiesznością, to nie czasy inkwizycji, ileż można konsumować korporacyjną
 propagandę? Aż nasze dzieci nas ocenią, że nic nie zrobiliśmy aby
 zapewnić im przestrzeń do życia? Może liczymy, że bedą większymi
 warzywkami niż ich bezwolni i przestraszeni rodzice...
 Oby poniższa przepowiednia była błędem!
 ...
 > "Podobno istnieje w Polsce wspólnota, która ma tylko czterech członków.
 > Nazywają się oni: Każdy, Ktoś, Jakiś i Nikt. Pewnego dnia mają do
 > wykonania ważną pracę i Każdy jest pewny, że Ktoś to zrobi. Jakiś chce
 > to zrobić, bo myśli, że Nikt tego nie zrobi. Wtedy Ktoś się złości, bo
 > przecież jest to robota dla Każdego. Jakiś ma nadzieję, że Ktoś to
 > zrobi, ale potem Każdy dochodzi do wniosku, że Nikt tego nie zrobi.
 > Kończy się to tym, że Ktoś wini Jakiegoś za to, że Nikt nie zrobił tego,
 > co mógł zrobić Każdy."
 > Osho
 > "Om Mani Padhme Hum"
 ...
 Na dodatek wywiad z współczesnym amerykańskim ssmanem, polecam całość 8
 części, może to też jego sen? Może nie ma sensu nic robić i poczekać na
 zbawiciela, kosmitów, spełnienie karmy...
 .
 http://www.youtube.com/watch?v=fFrwd1WzmkI&feature=email
 .
 Jeśli nie jest jasne to, co piszę, media podadzą wyjaśnienie i nie miejmy
 wątpliwości w przeciwnym razie trzeba bedzie coś zmienić i moze sie
 obudzić z ręką w pełnym nocniku.

 Niczego nie można zrobić, żeby stać się Przebudzonym, nie może pomóc
 tobie żaden nauczyel, żadna metoda, żadna technika, nawet medytacja. Nic
 nie jest w stanie pomóc Tobie. Nawet siedzenie ze mną, czy przy mnie
 godzinami. Czy nawet siedzenie z Mistrzami latami w jego aszramie.
 Nie ma żadnego sekretu stojącego za przebueniem. Nie musisz zamykać
 oczu, żeby dostrzeć złote czy niebieskie światło wnikające w Twoje
 trzecie oko. Wystarczy, że naprawdę otworzysz swoje fizyczne oczy
 szeroko!
 Porzuć więc wszelki zbędny wysilek, żeby stać się kimś duchowo
 spełnionym. Zatrzymaj się Teraz i patrz na to, co się będzie działo.
 Stań się świadkiem. Porzuć pragnienie stania się kimś innym niż jesteś.
 Pragnienie blokuje Ciebie i nie pozwala Być i zatrzymać się w gonitwie do
 nikąd.I jeśli zaczną znikać pragnienia stawania się, zacznie znikać
 sprawca wszystkiego, za jekiego ciągle jeszcze uważasz siebie. Jeśli
 zniknie sprawca, życie zaczyna manifestować się w swój nieskępowany
 sposób. I w pewnej chwili zauważysz: Och, Boże! To jest To? Czy To jest
 właśnie To! I w następnej chwili zaczniesz śmiać się. Glośno smiać się!
 Od tego momentu zaczynasz życie i świadome działanie!
 Zatrzymaj czas, a przestrzeń zniknie dzialanie zniknie, tylko działający
 pozostanie! Wszystko jak chcesz się stanie!
 Każde świadome życie ma swój sens i cel do spełnienia!
 Powodzenia





Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: east Listopad 17, 2009, 00:36:04
Ten gościu to świetnie wyraził,. Jest niesamowity. Prawie jak Eckhart Tolle , albo i lepiej  ;)
Jak The Secret " Wszystko jak chcesz się stanie"
Kiedy tak piszemy sobie  o różnych wizjach wtedy TO JUŻ SIĘ STAJE . Nowa jakość życia. Bo nie jest to coś rozłącznego z nami. Nigdy nie było, ale TERAZ , uważam, dodatkowo wspiera nas Wszechświat . Nic nie zmieni się bez naszej wewnętrznej inicjatywy, ale dobrze jest wiedzieć, że możemy już korzystać ze wsparcia.


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: konserwa Listopad 17, 2009, 00:51:33
nie ma żadnej magii w tu i teraz...
te całe nasz wywody mogą nas za bardzo wciskać w nurt zdarzeń, który nie jest "nasz"
nie graj duszo zatem za dużo, bo w "teraz" mam do zrobienia coś ważnego :)


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: east Listopad 17, 2009, 02:07:19
Ja też  mam COŚ ważnego do zrobienia . Przespać się ze swoimi myślami  . pozdrawiam  serdecznie . East


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Jerzy Karma Listopad 17, 2009, 11:51:35
Drogi Xellosie,
Wspólną podstawą jest doskonałość.
Nie ma innej.
Święta geometria jest tylko jednym z wyrazów doskonałości.

Wszystkie doskonałości są kompatybilne poprzez naturę doskonałości.

Jeśli chodzi o wiarę, to naprawdę byś się przekonał, jak ja postrzegam to pojęcie idąc za większymi ode mnie, zajrzyj pod jeden z linków jakie podałem już wcześniej. Będziesz wówczas widział więcej. Choć każdy powinien mieć zawsze świadomość, że jednokrotne ujrzenie czegoś, nie zmieni systemu skłonnościowo-intelektualnego człowieka. To czym jest umysł /nie intelekt/ wymaga długich powtarzających się oddziaływań.
To umysł włada intelektem, a nie odwrotnie.
Umysł bowiem czyni to absolutnie, podczas gdy intelekt musi kombinować niczym poddany muszący stosować odpowiednie środki, by wpłynąć na swojego władcę.

Świat to wszystko, co znasz i czego nie znasz.
Zobacz ile w nim rzeczy. Wszystko, co służy światu nie przeszkadza mu.

Bardzo cenisz matematykę, geometrię. Wzory pewnie nie są Ci obce.
Wiesz zatem, że w równaniu wszystko musi się sobie równać.
Jeśli zatem np. ludzie religie, które mają służyć dobru, zaczną wykorzystywać jako narzędzie zła, to wówczas równanie ulegałoby zniekształceniu – ale nie ulega, gdyż jest stałe. Na wskutek tego, dla zachowania całości pojawi się automatycznie coś, co dalej będzie równoważyć równanie. Pojawi się ateizm lub antyreligijność.
Także z psychologicznego punktu widzenia da się to łatwo wyjaśnić.
Zawsze są jacyś dobrzy i wrażliwi ludzie – to Ci, którzy mają jakieś połączenie z Duchem Świętym. Odrzuć tu skojarzenia z katolickim pojęciem – dlatego, że ono może blokować Twój intelekt. Choć kogoś innego nie. Czytaj Ducha Świętego np. jako skłonność ku doskonałości. Wówczas nie musisz być religijny ;-) A i tak będziesz religijny :-)
Jakoś boisz się tego słowa – co zresztą wynikło z matematyki świata.  Zatem z powodu Twojej skłonności do doskonałości jak i z powodu niedoskonałych, którzy wykorzystali religie do swoich celów.
Czy nie widzisz, że słowo Bóg ma na Ciebie określone działanie – powodującą taką, a nie inną reakcję na nie? Działa na Ciebie jak przysłowiowa płachta na byka. Oczywiście zaprzeczysz temu zgodnie z tym jak napisałes, że nie masz nic przeciw. A jednak gotujesz się na te słowo wielokrotnie… Nawet jeśli tylko intelektualnie.
Ja się nie gotuje na ateizm – kocham ateistów – oczywiście tych, którzy stali się nimi z powodu doskonałości. Bo są i ateiści demoniczni – ale to już kolejna historia. Tych nie kocham. Choć kocham w nich tę malutką cząstkę doskonałości jaka w nich tli się przytłumiona ich chorym ego.

W oparciu o co sugerujesz, iż scalenie zaprzecza temu – co istnieje?
Na podstawie dzielenia?
Przyjacielu, zależy jak i co chcesz dzielić.
Bo jeśli dokonasz wszystkich podziałów zgodnie z naturą, to ostatnie z nich wskażą Ci, że nie ma żadnych podziałów – że wszystko jest scalone. Oczywiście wykluczając to, co wybiegło poza podstawę – poza doskonałość – poza Boga.
Ach! Przepraszam. Ty przecież nie lubisz tego słowa używać. Mimo, że ono najlepiej wyraża podstawę wszystkiego. Lepiej niż słowo DOSKONAŁOŚĆ. Bóg bowiem przekracza doskonałość nadając temu jeszcze więcej piękna.
Często używam tu przykładu specyficznie krzywych nóg kobiety, tak odpowiednio skrzywionych, że są piękniejsze i bardziej podniecające, niż niejedne nogi doskonałej budowy :-)

Bogiem nazywam doskonałość. Ona jest Boga podstawą. Święta geometria jest tylko jednym z jej przejawów. /Powtarzam tu już się chyba 3 raz/


Twoje przemyślenia, uwagi, Xellosie, są z wielu miar właściwe i słuszne. Jednak sprawy nie są tak proste jak to zwykle widzą filozofowie i nawet wielcy myśliciele. Intelekt bowiem wpada w pułapki własnych wizji świata, i pułapki mowy ludzkiej. Następnie w pułapkę logiki, która prowadzi na manowce zawsze tam, gdzie zbyt mało danych. Ludzie zaś nie mają pełni danych, a wierzą wynikom stosowanej logiki.
To Nassim Haramein nazwał świetą geometrię Bogiem. Nie mając na to żadnych dowodów naukowych poza powoływaniem się na stare księgi, których autorzy mimo swej mądrości i wiedzy, niekoniecznie dotarli do poznania wszystkiego.

Zadałeś kilka pytań odnośnie wiary nawiązując do czynności życiowych używając słów: WC, monitor.
Co do czynności w WC, to stawiam na to, ze jeszcze jesteś młody wiekiem. Inaczej nie dałbyś tego przykładu :-) Z czasem sam jeszcze zaobserwujesz, że wiara ma tu wiele do gadania. Wiara w sensie nastawienia. Zresztą coś nastawiać musisz od dziecka ;-) by tego dokonać.
Spróbuj nie nastawić hehe Najpierw będziesz musiał przewartościować ową podświadomą wiarę gdzieś w swoich czeluściach – inaczej się nie wypróżnisz…

Zadziwia mnie to, że Twój umysł jest tak mało naukowy, gdy twierdzisz, że istnienie reguł świętej geometrii np. w roślinach jest dowodem tego, że istnieje ona niezależnie od nas.
Rasowy naukowiec stwierdziłby tutaj: Jeśli my sami istniejemy zgodnie z regułami świętej geometrii, to wszystko co stworzymy i co postrzegamy, będzie zgodne z tymi regułami. Nie możemy bowiem postrzegać czegoś innego. Czegoś, co byłoby zupełnie innej natury. Bylibyśmy wobec tego innego niczym neutrino przenikające ścianę –niewidzące jej.
Jak zatem możemy mieć pewność, że nie ma innej matematyki? Np. takiej w której 1+ 1 będzie zawsze dawać 3, a 2 + 2 = 6. Bowiem w innym świecie zjawiska będą przebiegać inaczej. Nawet tak, że 1 + 1 = 4, a 2 + 2 = 8.
I naprawdę jest to możliwe z punktu widzenia dzisiejszej nauki i teoretycznych technologii.

Nassim Haramein nie wie przecież wszystkiego. On dopiero bada świat i dzieli się tym jak każdy chłopiec. Nie dokonał żadnych nowych stwierdzeń odnośnie np. Starego Testamentu i tego, co zawiera. Wielu widziało to już przed nim. On wzbogacił to o nowe przykłady. I za to też mu uznanie się należy.

Twoja wiara Xellosie to Twoja budowa.  Cóż dla Ciebie będzie istniało bez Ciebie?
Nie sugeruję tu jakiejś prawdy – jedynie chcę wskazać, że wiele może być inaczej, niż mamy pewność, że jest.
Wzory, rysunki, bryły… linie proste, kąty – kto to widzi? I z czego wynika widzenie?
Jeśli by widział to umysł i zmysły zbudowane w świecie o zupełnie innych działaniach, gdzie jego „proste” nie byłyby naszymi prostymi… Czy widziałby tę samą świetą geometrię?

A Bóg nie jest Bogiem świata. On jest Bogiem światów.
To ludzie swój świat podzielili na supergalaktyki itp.
Nie da się zatem wykluczyć, że nasza święta geometria ma związek z nami. Sam zresztą zauważyłeś wcześniej, że składamy się z niej.


Napisałeś, że jeśli wszystko jest wiarą, to trudno Ci dostrzec sens takiego życia.
Ale Ty – wybacz – nadal nie do końca wiesz, czym jest wiara.
Poza tym Twoje zdanie ma takie samo znaczenie jak zdanie:
Jeśli wszystko jest wolną wolą, to trudno dostrzec sens takiego życia…
Zatem widzisz sens życia tam, gdzie nie ma wolnej woli?
Wg tego sens życia jest tylko w programach /np. komputerowych/.

Bowiem wiara jako podstawa wszystkiego jest tą siłą i mocą, dzięki której istnieje wolna wola.
To siła twórcza,
Jednak to – co stwarzasz – zaczyna istnieć. Kumulacja czynników stwarzających jest powstającym czasem. Dlatego „chwilowy” akt wiary zazwyczaj nie pokonuje żadnej z kumulacji. I wymaga także dokonania nowej kumulacji, co jawi się jako działanie w czasie.
Zatem istnieje to, co wytworzyły wcześniejsze akty wiary.
Nikt od wiary nie zdoła uciec – żaden najbardziej ateistyczny naukowiec.
Każde jego działanie, każda czynność, wypływa z wiary.
Wiara sprawia, że chodzisz. Co zresztą udowodni Ci każdy hipnotyzer. Np., gdy każe CI nie chodzić, będziesz inwalidą.
Czy zatem wszystko to złudzenie?
To zależy, bo jak nas kopna, to odczujemy ból.
Zatem kumulacje wiary są dla nas naszą rzeczywistością – naszą karmą.
Są silniejsze, gdyż są kumulacją, niż nasz jednorazowy akt woli.

Czy dowody są złudzeniem?
Tak jak wcześniej napisałem. Najlepiej patrzeć na PRZYDATNOŚĆ.
Dokładnie jak z „przydatnością do spożycia”   hehehe

Jeśli coś w zakresie określonej czasoprzestrzeni dowodzi czegoś, to dla tej czasoprzestrzeni ów dowód jest PRZYDATNY. W niej nie jest złudzeniem, gdyż w niej jest PRZYDATNY.
W innej może być nieprzydatny.
Przydatność jest zawsze najwłaściwszym słowem.
Także w duchowości.
Natomiast słowo takie jak złudzenie, jest bardzo względne, więc można o nim napisać wiele, a w tym wszystko będzie prawdą i nieprawdą – jak to w złudzeniach bywa  ;-)



@Konserwa,
To co dałeś bardzo mi się podoba. Koresponduje to „ze mną”.
Nie jest jednak dosłownie tak, jak zacytował to @East, że: „Wszystko jak chcesz się stanie”, jeśli ktoś odniesie to do sekundy.

Bywajcie w TERAZ



Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: east Listopad 17, 2009, 12:17:34
@ Jerzy Karma
Cytuj
(..). Jednak sprawy nie są tak proste jak to zwykle widzą filozofowie i nawet wielcy myśliciele. (..)
To Nassim Haramein nazwał świetą geometrię Bogiem. Nie mając na to żadnych dowodów naukowych poza powoływaniem się na stare księgi, których autorzy mimo swej mądrości i wiedzy, niekoniecznie dotarli do poznania wszystkiego.

Nassim odkrywa podstawowe HARMONICZNE prawa. Nie zauważyłem, aby nazywał je Bogiem, ale przecież sam twierdzisz, ze wszystko Nim jest więc w czym dla Ciebie problem ?

Cytuj
Zadziwia mnie to, że Twój umysł jest tak mało naukowy, gdy twierdzisz, że istnienie reguł świętej geometrii np. w roślinach jest dowodem tego, że istnieje ona niezależnie od nas.
Rasowy naukowiec stwierdziłby tutaj: Jeśli my sami istniejemy zgodnie z regułami świętej geometrii, to wszystko co stworzymy i co postrzegamy, będzie zgodne z tymi regułami. Nie możemy bowiem postrzegać czegoś innego. Czegoś, co byłoby zupełnie innej natury. Bylibyśmy wobec tego innego niczym neutrino przenikające ścianę –niewidzące jej.
Jak zatem możemy mieć pewność, że nie ma innej matematyki? Np. takiej w której 1+ 1 będzie zawsze dawać 3, a 2 + 2 = 6. Bowiem w innym świecie zjawiska będą przebiegać inaczej. Nawet tak, że 1 + 1 = 4, a 2 + 2 = 8.

Święte geometria była jest i będzie obecna wszędzie w skali makro  ( spiralne galaktyki ) i w skali mikro ( atomy ) czy się komuś to podoba czy nie. Jest HARMONICZNYM przejawem doskonałości. Nie zaprzecza to oczywiście istnieniu nieharmonicznych zjawisk czy zależności . Sedno leży w tym, właśnie, aby znaleźć rezonansową częstotliwość z harmoniczną doskonałością - albo pozostać z boku, jak do tej pory.
Podobnie jak Xellos  nie lubię słowa Bóg. Religie go zdewaluowały, wyprały z należnej wielkości. To słowo kojarzy się również z krucjatami średniowiecznymi i świętą inkwizycją , a także z eksterminacją Katarów. Przecież to wszystko w imię Boga było i z nim na ustach. Oczywiście to słowo było nadużywane przez ludzi. Ponieważ jest to tylko słowo. Ja wolę bardziej pojemne słowo ISTNIENIE.

To na razie tyle, potem odniosę się jeszcze do Twoich wywodów Jerzy.


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: konserwa Listopad 17, 2009, 12:37:17
Pozwólcie tylko na jedną podpowiedź: starajcie się być bardziej treściwi w oszczędnej formie ;)

zwróćcie uwagę na Nassima: jego zdania są krótkie,a  jego wywody mają bardzo wyraźnie zaznaczoną fazę analizy i fazę wnioskowania

piszemy o Wielkich Sprawach i czasami gubimy się w abstrakcji własnych doświadczeń;

nasza komunikacja za pomocą słów jest wbrew pozorom bardzo niedoskonała, bo rejony które badamy "skażone"  są osobistym doświadczeniem, toteż konwencjonalne znaczenia pewnych słów przestają mieć obiektywny walor;
Bóg, nauka, dowód, wreszcie "obiektywność" etc. każdy z nas może to rozumieć inaczej....

dlatego też unikajmy zbytniego przekonywania się nawzajem, po prostu wymieniajmy się poglądami, a one same znajdą w odpowiednim czasie swoją harmoniczną relację względem siebie


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Xellos Listopad 17, 2009, 14:45:52
Temat boga uznaje więc za zakończony, każdy napisał co wiedział i tyle. Oczywiście mówię o temacie moim z Jerzym. Jak ktoś inny ma ochotę niech o tym pisze :)

Co do Nassima, w mojej interpretacji też nie nazwał niczego bogiem. To co zrobił to rozkodował tylko ten wyraz jako Tetragrammaton. Ale o Nassimie lepiej gadać w temacie o Nassimie. Nie widzę sensu o tym tu pisać. Jeśli macie ochotę o nim pisać co za problem zrobić to tam gdzie największy ruch czyli pod częścią nr. 4. Jeszcze tam nie zauważyłem Twojego komentarza Jerzy co sądzisz o tym wykładzie. Tylko proszę nie odpowiadaj mi o tym tutaj ;)

@konserwa
Co do powyższego posta.
Pełna zgoda, napisałeś tak niewiele a tak dużo jednak.

Ale nie pociągnąłeś tematu degradacji a byłem bardzo ciekawy na czym opierasz ten pogląd. Szkoda.




Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: konserwa Listopad 17, 2009, 15:15:04

Ale nie pociągnąłeś tematu degradacji a byłem bardzo ciekawy na czym opierasz ten pogląd. Szkoda.




kocham z Wami pisać, choć zazwyczaj robię to między "matixowskim usługodawaniem" i dlatego miewam problemy z "czasem", no ale widać tak ma być....chyba założę jakąś tv lub radio i tam skanalizuję swoją przebudzoną energię; ale do rzeczy,
najkrócej jak umiem: degradacja symbolicznie opisana jest ST, jako sięgnięcie po jabłko (czyli prawie osiągnięcie maximum Wiedzy) i wygnanie z Raju wraz z instalacją oprogramowań bazujących na strachu i lęku i tak z pokolenia na pokolenie staliśmy się biologicznymi robotami bez Wiedzy; to maximum,(trudno mi znaleźć lepsze słowo) nie należy rozumieć w ścisłym tego słowa znaczeniu, bo gdyby nim było to nie można byłoby A i E wygnać z Raju...chodzi o to, że "zrywając to jabłko" "prawie otrzymaliśmy" Wiedzę, ale poczciwy Enlil wtedy się zdenerwował  i nas "zdegradował" do roli baranów;
no, ale tu już wchodzimy na opowiastki o jaszczurkach...


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Xellos Listopad 17, 2009, 15:29:44
Ok jaszczury :) hm ok :)

Tylko czy umiał byś umieścić jaszczury w tym świecie w którym żyjemy ?

Gdzieś już wcześniej pisałem, że nawet jeśli ten świat to fikcja, iluzja, mózg nam figla plata, różne wymiary to faktem jest, że on ISTNIEJE. W tym czy takich warunkach ale jest.

Tym samym, interesuje mnie osadzanie rzeczy w tym właśnie świecie. Bo jeśli nazywamy nawet symbolicznie Adama i Ewe ludźmi, to jako ludzie musieli być osadzeni też w tym świecie, który widzimy a nie za siedmioma górami, lasami...tym samym ciekawi mnie gdzie to było, i czy istnieją jakieś pozostałości z tamtego okresu.


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: konserwa Listopad 17, 2009, 16:06:26
Ok jaszczury :) hm ok :)

Tylko czy umiał byś umieścić jaszczury w tym świecie w którym żyjemy ?

Gdzieś już wcześniej pisałem, że nawet jeśli ten świat to fikcja, iluzja, mózg nam figla plata, różne wymiary to faktem jest, że on ISTNIEJE. W tym czy takich warunkach ale jest.

Tym samym, interesuje mnie osadzanie rzeczy w tym właśnie świecie. Bo jeśli nazywamy nawet symbolicznie Adama i Ewe ludźmi, to jako ludzie musieli być osadzeni też w tym świecie, który widzimy a nie za siedmioma górami, lasami...tym samym ciekawi mnie gdzie to było, i czy istnieją jakieś pozostałości z tamtego okresu.

a w jakim żyjemy świecie? w tym od 7.00 do 24.00 (kiedy nie śpimy), czy w tym, w którym śpimy (od 0.00. do 7.00?)
no tak, żyjemy i w jednym i w drugim tylko obydwa jakieś kompletnie inne są...w tym drugim bywają nie tylko gadzinki ale i inne stworki

"świat, w którym żyjemy" kolejny megatemat...
sen, jawa, OBE itd...innymi słowy wielowymiarowość Xellosie, która na dzień dzisiejszy może być jedynie doświadczalna na drodze indywidualnych  ścieżek; lubię też opisy wielowymiarowości poczynione przez R.Monroa oraz B.Moena - niemniej to też "tylko" opis ich doświadczeń - (no evidence) chociaż te wspólne(grupowe) eksploracje "tamtego" świata, doświadczane przez Moena i przyjaciół są dość zbieżne...

są teorie, głównie oparte na nieprzekonujących Ciebie channelingach, że obecny czas zmian zmierza właśnie do umożliwienia nam "pozaczasowego" świadomego doświadczenia wszystkich  naszych wymiarów jednocześnie (np: D.Melchizedek); takie też wnioski są niekiedy wyciągane z kalendarza Majów;

notabene Drunvalo Melchizedek to też analityk "świętej geometrii"...

pożyjemy, zobaczymy...


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Xellos Listopad 17, 2009, 17:45:07
Ale się nie oburzaj tak :) Mnie ciekawi co Ty konkretnie Ty myślisz.

Osobiście nie przepadam za odsyłaniem do jakiś nazwisk. Podam przykład z Danem Winterem ja nie rozumiem wszystkiego co on mówi, gdybym w rozmowie odesłał kogoś w stylu "a idź sobie tam posłuchaj Wintera bo mi się nie chce pisać" to bym oszukał rozmówcę. Bo odesłał bym go tam nie z powodu, że mi się nie chce pisać tylko dlatego że sam nie rozumiem tego o czym on mówi.

Więc powrócę jednak do tematu. Gdyż temat ten da się przedstawić jeśli się ma wiedzę nawet za pomocą channelingów, wymiarów, i jaszczurów. Każdy temat da się przedstawić za pomocą czegoś.

Czyli do rzeczy, interesuje mnie osadzenie tego w pojęciach nawet fantazyjnych ale jednak.

Czyli interesuje mnie co myślisz dokładnie poza symboliką, skąd człowiek został wygnany ? Z jakiego miejsca. Jak dawno temu to mogło być. I czemu jakiś poczciwy jaszczur się zdenerwował ? Co w tym złego ? Pytanie dość zasadne, bo skoro teraz jest era przebudzenia i znów sięgamy po jabłko (w kategoriach symboliki oczywiście) to za chwile może znowu się zdenerwować ktoś i znowu nas zdegradować do epoki kamienia łupanego i pochodni ;)

Poza tym w tej teorii nie podoba mi się wyższość jednego istnienia nad drugim. Skoro ktoś jest ponad nami i są to istoty rozumne to czuje się jak mysz doświadczalna. Skoro potrafi mi wszystko odebrać i upokorzyć.

Nie wiem czy coś nie pominąłem ale chyba w świętej geometrii chodzi o jedność. Nawet z jaszczurami ;) A nie o to by się jakiś kolo denerwował i nas karał. Czy w tym momencie kierował by się on miłością ? Co z jego fraktalnością i doskonałością  ? Wyżywać się na słabszych ?

@a teraz małe OT :)

Co do snu/jawy/oobe jako że sporo sam też eksperymentowałem z tym, nie jestem przekonany co do tych wymiarów. Tematyka ta całkiem nieźle jest opisana na paranormalne.pl bo są i przeciwnicy i zwolennicy i można poczytać każdą ze stron a nie tylko jedną.Też tam swego czasu się udzielałem w tych tematach. Choć przyznam że doznania są nieziemskie. Dezorientujące. To daleko mi do stwierdzeń, że idzie się poruszać w tym samym świecie po wyjściu. Mimo, prób udowodnienia tego nic z tego nie wyszło. Pamiętam jak to ludzie mieli się spotykać w jakimiś miejscu albo odczytywać jakieś informacje ukryte ;) Później miałem przykre doznania z tym związane i zaprzestałem prób. Ostatnim moim doświadczeniem było stwierdzenie, że trans się odbywa w spowolnieniu co. Udało mi się osiągnąć dziwny stan, w którym nie widząc słyszałem dźwięki i tak np. szum od komputera zamienił się w warkot silnika. A jak się przebudziłem rozpędził się do szumu :)

Ogólnie bardziej teraz się skupiam na tym co można zrobić z tym światem razem. Bo większość "przebudzonych" zamyka się w 4 ścianach pogrążą w medytacji i jedynym celem jest "dzisiaj im udowodnię, że mam rację, wejdę w 7 wymiar i rozwalę ścianę ;)".


Tytuł: Co w duszy nie gra? ;-)
Wiadomość wysłana przez: Jerzy Karma Listopad 17, 2009, 18:33:39


@east,
Pewnie pamiętasz, jak Jezusowi zadawano pytania, gdzie każda odpowiedź mogła być wykorzystana przeciwko niemu? Dlatego, że odpowiedź zazwyczaj musi być dana dość skrótowo /nie być wykładem/, i jest tak dawana też z wygody, jednak wówczas w niektórych kwestiach takie odpowiedzi mają dwa końce, czyli słuchający może je tak zinterpretować, by wykorzystać to przeciw odpowiadającemu.
Słuchacz może to zrobić z powodu swojej złośliwości, albo samej przebiegłości w celach popisowych, albo nawet nieświadomie – gdyż odczyta sens wypowiedzi nie podług wizji mówiącego.
Twoje zdanie do mnie:
„Nie zauważyłem, aby nazywał je Bogiem, ale przecież sam twierdzisz, ze wszystko Nim jest więc w czym dla Ciebie problem ?”

Nie napisałem nigdzie, że mam z tym problem.
Jeśli zaś piszesz, co ja twierdzę o Bogu, to powinieneś dać cały sens mojej wypowiedzi. Inaczej każdy odczyta to jak chce.
Wszystko jest Bogiem w określonym sensie.
/ Wszystko składa się z atomów, a jednak telewizor to nie lodówka :-)/
Zresztą taką tematyką poruszałem na swoim forum.
Mistrzowie buddyjscy wielokrotnie ją wyjaśniali.
Jezus także wyrażał ją szerzej, raz np. twierdząc, że jest jednym z Ojcem, a innym razem, że Ojciec to czyni przez Niego. Osoby płytko patrzące ujrzą tu sprzeczność.
Jeśli zatem nawet ogólnie stwierdzę, że Bóg jest wszędzie, to na pewno nie ograniczę Go do świętej geometrii.
Skoro jednak wypowiedzi  Nassima tak nie odebraliście, to nie ma dyskusji.
Zapewniam Was, że wielu tak to odebrało.

@Xellos.
Widzisz zatem, że coś niecoś o wykładzie Nassima 4.0 coś niecoś napisałem już wcześniej. Także to, że nie jest pierwszy w dostrzeżeniu wielu mądrości w Biblii. Także tych technologicznych. Wielu przed nim dostrzegło technologie także w Pismach Wedyjskich. Niektórzy badacze zetknęli się nawet z przejawem praktycznym niektórych ze starych technologii w klasztorach buddyjskich – choć ponad pół wieku temu.
Kończę, bo miałem tu nie pisać. Tylko napomknąłem.
Zaś komentować wykładów jako całości nie chcę.
Każdy wie, że wnoszą wiele dla większości ludzi.
Najbardziej ubawiło mnie, że wnosi coś dla przeciwników Biblii, a fanów Nassima :-)

Poruszacie tu dodatkowo wiele ciekawych tematów.
Co do których tu się nie wypowiadam. Traktując je jako Wasze rozmowy.
Poza tym każda wypowiedź z nimi związana równie dobrze może być przyjęta, jak i odrzucona.
Tu jednak odrobinę napisze coś do Ciebie, @konserwa,
Gdyż wspominasz o wygnaniu z Raju.
Chce Ci tylko przypomnieć, że drogi do Niego strzeże „płomienisty miecz wirujący”.
Hehehe
Nassim jeszcze o tym nie mówił.

@konserwa,
Byłbym nie odpowiadał na temat jaki poruszyłeś, ale że akurat o nim myślałem na spacerze mniej więcej w tym czasie, gdy Ty o tym pisałeś na forum, to widocznie powinienem odpowiedzieć hehe
Tak przyszło do mnie, że zasypianie jest przechodzeniem przez portal.
Z tym tylko, że śnienie nie zawsze jest tym samym śnieniem.
Otóż w czasie zaśnięcia ludzie przechodzą do najróżniejszych rzeczywistości. I większości tego nie pamiętają, bo nie ma takiej możliwości. Wynika to z innych częstotliwości pamięciowych.
Zwykłe śnienie jest tylko fiksacją naszej pamięci dostępnej w tym życiu. I także odbywa się na odrobinę innej częstotliwości, niż w stanie naszej jawy. Z tego powodu czasem pamięta się sny, a czasem nie. Pamiętanie zaś powoduje, iż wydaje się nam, że wszelkie śnienie jest podobne sobie.
Jeśli tutaj – kto się zetknął – przypomni sobie niektóre opisy sennych stanów mistyków, proroków, czy „nawiedzonych przez Boga”, to ma więcej do układania całości.
Zresztą o wielu tych kwestiach napisałem już u siebie na forum.


@Xellos
W ostatnim poście poruszyłeś ciekawe tematy. Jednak pewnie już i tak za dużo piszę :-) że i tak wątpię, by ktoś to dokładnie czytał hehe
I jak sam napisałeś, wiele o tym jest na innych forach.

Serdecznie wszystkich pozdrawiam




Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: east Listopad 17, 2009, 18:56:15
Jeśli już rozmawiamy o "degradacji". Może to tak wyglądać , a jednak jest tylko i aż doświadczaniem. Nawet jeśli mówimy o doświadczaniu cierpienia. Symboliczni A i E w moim przekonaniu nie tyle sięgnęli po "owoc" z chęci zdobycia wiedzy  ( bo ta już była kompletna w raju ) ile .. z ciekawości.
Potocznie mówimy  "ciekawość to pierwszy stopień do piekła" . Ciekawość poznania czy doświadczenia ma swoje nieprzyjemne konsekwencje niestety.

We wcześniejszych postach ktoś zainspirował mnie taką myślą, że skoro ja jestem zintegrowaną całością to czy i w jaki sposób interesuję się składnikami siebie samego  - kondycją komórek czy organów  ?
Otóż nie mam potrzeby interesowania się nimi tak długo, dopóki wszystkie one stanowią zintegrowany, współpracujący ze sobą organizm.  Przyglądam im się dopiero wtedy, gdy coś w tym organiźmie nie działa tak jak powinno, gdy boli, swędzi lub generuje jakikolwiek dyskomfort. Wtedy się interesuje  i rozpoczynam leczenie. Organizm to nie tylko organy i komórki, ale także ciało eteryczne  i pole życia.
Jak rozpoczynam to leczenie ?  Holistycznie . Przyjmując jakiś lek działam na cały ustrój, a nie na pojedynczą tylko komórkę. Teraz, jeśli odnieść to rozumowanie do kontekstu leczenia ludzkości, jako tylko jednego , określonego rodzaju komórek dotkniętych w pewnym stopniu nowortworem. Do całego organizmu, a więc również do świata przyrody ożywionej i nieożywionej musi zostać wprowadzony lek - np. taka "witamina B17"  . W zdrowych komórkach nie wywoła ona żadnych zmian, a chore zabije , a ściślej - one same siebie zabiją.  Wiemy ,że w przypadku raka dzieje się tak, ponieważ w komórkach nowotworowych brak jest enzymu, który blokuje rozpad nieszkodliwej B17 na zabójczy cyjanek i bezaldehyd. W zdrowych komórkach B17 zostanie przekształcona w glukozę, a więc czystą energię wzmacniającą te zdrowe komórki.

Analogicznie, w chorym społeczeństwie brak jest miłości i empatii - enzymów, które przekształcają wszystko w jeszcze większą miłość i empatię. Miłość i empatia to coś, co każdy człowiek w sobie ma. Musi tylko pozwolić  dojść im do głosu  w sobie, nie przeszkadzać im zaistnieć, nie blokować. Jak wiem miłość jest bliska wartości 1,618 ( Claynes robił na to doświadczenia  ) . W moim przekonaniu wydarzy się coś, co wzmocni tą miłość ( lub zniszczy w przypadku jej braku ). I na to właśnie wskazywał Kalendarz Majów. Może to być jakieś silne, "harmoniczne" promieniowanie, które będzie miało  związek z gwiezdnym cyklem naszego Układu Słonecznego, a ściślej z zanikiem heliosfery.
Posłużę się tutaj pewną wypowiedzią .
cyt
Cytuj
We wrześniu 2008 naukowcy zauważyli, ze słońce przestało być aktywne do tego stopnia, ze w dużej mierze zanikła ochraniającą nas przed promieniowaniem kosmicznym heliosfera, czyli pole elektromagnetyczne, wytwarzane przez słońce. Można powiedzieć, ze słońce było i jest do teraz prawie martwe, jeżeli chodzi o jego aktywność. Ziemia znajdowała się w zasięgu tego pola i po jego zaniku, została wystawiona bez ochrony na silne promieniowanie kosmiczne. Cos takiego nie zdarzyło się jeszcze nigdy, a przynajmniej od czasów Galileusza. Jednocześnie, dzięki badaniom sondy Ulisses (NASA), było wiadomo ze Układ Słoneczny jest bombardowany silnym strumieniem fotonów i promieniowania, napływającym z centrum naszej galaktyki. Nikt tak naprawdę nie wie, jakie będą skutki tego bombardowania, jeśli chodzi o wszelkie życie biologiczne na ziemi. Wiadomo tylko tyle, ze te skutki na pewno będą. Wielu naukowców uważa, ze wszelkie DNA na ziemi będzie przez to ulegało przekształceniom, ponieważ promieniowanie tego typu wpływa bezpośrednio na DNA, wywołując jego mutacje. Proces ten pokrywa się z niektórymi przepowiedniami Majów, mówiącymi o czekającej nas przemianie. Czyżby o tego typu przemianę chodziło ? Tego, tak naprawdę nikt nie wie. Jedno jest pewne - COS SIE DZIEJE !
źródło http://www.globalnaswiadomosc.com/jayweidner2012.htm

Jakie będą skutki  i czy mamy wpływ na efekt końcowy ?
Aby odpowiedzieć sobie na to pytanie moim zdaniem należy uważnie i rozważnie podejść do świętej geometrii.


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: konserwa Listopad 17, 2009, 20:14:50
@Xellos
nie mowy o oburzaniu, nie przypisuj piszącym emocji, które nie wynikają wprost bo potem dyskusja schodzi z tematu...
jakie by one nie były zostaw je piszącemu, w sumie tylko on je zna...

zmuszasz mnie do porządkowania moich myśli i dobrze!
w ten sposób dochodzę do autoanalizy swoich poglądów i widzę że z tej dość sporej ilości informacji pozostaje pewien osad (osąd :))) ale nie mam szczegółowo opracowanej egzegezy faktograficznej...i też zawsze oczekuję od mędrców, że mi powiedzą dokładnie co myślą :-[  kurczę, jest tego tak wiele, różne impresje przychodzą do głowy i ...odchodzą, ale:
Czyli interesuje mnie co myślisz dokładnie poza symboliką, skąd człowiek został wygnany ?
[i][i]może to tylko przenośnia z tym "wygnaniem", a może został wygnany nie "z" ale do 3Dlife? ta druga opcja na teraz jest mi najbliższa
[/i]
Jak dawno temu to mogło być. [/i]
5 tys - 50 tys. pne, może i jeszcze wcześniej

I czemu jakiś poczciwy jaszczur się zdenerwował ? Co w tym złego ?
pobieżnie traktując to pytanie, można stwierdzić, że przestraszył się naszej wiedzy jako równej jego wiedzy co w niwecz obracało sens naszego stworzenia jako rasy niewolniczej....ale myślę że to jest jedno z fundamentalnie poważnych pytań i z tym naszym stworzeniem wiązało się coś bardziej złożonego, częściowo pisze o tym DW (tzw. nowa pula genowa, która miała jaszczurkom pomóc odzyskać zdolność do nieśmiertelności); tak czy owak nie osądzam tego w kategoriach dobro/zło

 Pytanie dość zasadne, bo skoro teraz jest era przebudzenia i znów sięgamy po jabłko (w kategoriach symboliki oczywiście) to za chwile może znowu się zdenerwować ktoś i znowu nas zdegradować do epoki kamienia łupanego i pochodni?
Kolejne doskonałe pytanie, bo właśnie doszedłem do wniosku, że cała walka jaka dzisiaj toczy się o naszą wolność, jest w istocie walką przeciw kolejnej degradacji!

Poza tym w tej teorii nie podoba mi się wyższość jednego istnienia nad drugim. Skoro ktoś jest ponad nami i są to istoty rozumne to czuje się jak mysz doświadczalna. Skoro potrafi mi wszystko odebrać i upokorzyć.

Mnie też się nie podoba i w istocie jej istnienie jest warunkowane pozostawieniem nas w stanie niewiedzy, bo Wiedza zwyczajnie wyzwala... Idzie o oto aby nas oddzielić od całości na stałe umieścić w 3D (też o tym wspomina DW wyjaśniając na czym polega doskonała śmierć); wiesz jak ktoś zna zasady tej gry i umie się inkarnować na szczycie, to dla tego ktosia 3D to niezły fun, tyle że naszym kosztem...my jako całość: też fajnie opisuje to Moen, jako dysk składający się z wielu warstw, a te warstwy to my...

Ogólnie bardziej teraz się skupiam na tym co można zrobić z tym światem razem. Bo większość "przebudzonych" zamyka się w 4 ścianach pogrążą w medytacji i jedynym celem jest "dzisiaj im udowodnię, że mam rację, wejdę w 7 wymiar i rozwalę ścianę Mrugnięcie".
w pełni popieram i solidaryzuję się z Tobą




Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: east Listopad 17, 2009, 23:02:16
@konserwa
Cytuj
z tym naszym stworzeniem wiązało się coś bardziej złożonego, częściowo pisze o tym DW (tzw. nowa pula genowa, która miała jaszczurkom pomóc odzyskać zdolność do nieśmiertelności); tak czy owak nie osądzam tego w kategoriach dobro/zło

Czyli , że ludzki eksperyment ma potwierdzić żywotność i przydatność jaszczurczych genów ? Ale do czego ? Skoro już napisałem o jaszczurkach to popłynę po całości dalej  ->  jesteśmy efektem kreacji. Nassim opowiada o tym w swoich wnioskach końcowych, że wg niego jesteśmy CAŁY CZAS rozwijającym się ( albo - rozwijanym ) nowym gatunkiem. Udoskonalonym w wyniku manipulacji genetycznej. Jesteśmy obserwowani pod kątem naszej zdolności do przyjęcia nowej , potężnej wiedzy i nowych możliwości.
Cytuj
Pytanie dość zasadne, bo skoro teraz jest era przebudzenia i znów sięgamy po jabłko (w kategoriach symboliki oczywiście) to za chwile może znowu się zdenerwować ktoś i znowu nas zdegradować do epoki kamienia łupanego i pochodni?
Kolejne doskonałe pytanie, bo właśnie doszedłem do wniosku, że cała walka jaka dzisiaj toczy się o naszą wolność, jest w istocie walką przeciw kolejnej degradacji!

A dlaczego ujmować to w kategorię walki  ? To tak, jakby chcieć, aby wartość A wyparła wartość B. W kategoriach częstotliwości nie ma walki, a jedynie dostrajanie się i rezonans.
Cytuj

Poza tym w tej teorii nie podoba mi się wyższość jednego istnienia nad drugim. Skoro ktoś jest ponad nami i są to istoty rozumne to czuje się jak mysz doświadczalna. Skoro potrafi mi wszystko odebrać i upokorzyć.
Mnie też się nie podoba i w istocie jej istnienie jest warunkowane pozostawieniem nas w stanie niewiedzy, bo Wiedza zwyczajnie wyzwala...
.. ale nie tylko wyzwala. Wiedza może również zniszczyć. Muszą zaistnieć pewne warunki ku temu, aby wiedza spełniła swoją wyzwalającą funkcję. Mamy niepodważalną wolną wolę i to ona musi nas zaprowadzić ku tej właściwej częstotliwości - rezonansowi  który wyzwala. Nie ma to nic wspólnego z poczuciem wyższości. Czy prawdziwy ojciec ma czuć się kimś lepszym niż dziecko ?
Owszem, teoretycznie może je upokorzyć, czy też wszystko odebrać , ale nie mówimy tu o zdegenerowanych rodzicach, tylko o kochających starych, którzy zadali sobie świadomy trud spłodzenia potomka i zainwestowali w niego cały swój kunszt i maestrię.
Cytuj
Ogólnie bardziej teraz się skupiam na tym co można zrobić z tym światem razem. Bo większość "przebudzonych" zamyka się w 4 ścianach pogrążą w medytacji i jedynym celem jest "dzisiaj im udowodnię, że mam rację, wejdę w 7 wymiar i rozwalę ścianę Mrugnięcie".
w pełni popieram i solidaryzuję się z Tobą

Ja również popieram i łączę się energetycznie. Co można zrobić ? Można otoczyć ten świat świętą geometrią miłości. Wiedza na temat świętej geometrii otwarła we mnie jakieś dotąd zamknięte drzwi. Nie chodzi o to, że skumałem wszystko itede.( bo dopiero wgryzam się w rewelacje Nassima i DW ). Chodzi o to, że samo obcowanie z liczbą  PHI prowadzi do rezonansu. Tak jakby święta geometria była kamertonem , który zbliżył się do mnie - kawałka metalu i teraz również ja CZUJĘ wibracje. Nie muszę tego rozumieć ... zrozumienie jeszcze przyjdzie swoją drogą, kiedy zacznie rezonować umysł. Teraz rezonuje moje DNA.



Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Xellos Listopad 17, 2009, 23:41:10
A mnie zastanawia coraz więcej ;) Bo nie mam zwyczaju odrzucać nauki jaka istnieje od tak. Jestem za czymś takim jak Nassim, czyli skoro poprawił Einstaina to powiedział czemu. Czyli chodziło o układ stały bez momentu pędu, a wszystko wiruje...bez wgłębiania w szczegóły teraz.

I teraz tak nauka ta co jest, mówi nam, że człowiek powstał w Afryce jakieś 250 tys. lat temu. Nie jestem w tym specem więc nie odtworzę wszystkim kroków. Ale mam ogólny zarys o co w tym chodzi.

A chodzi o to, że później z niej wybył i rozszedł się na resztę świata. I to tam dokonał ewolucji. Można wręcz powiedzieć, że ci w Afryce zostali daleko w tyle. Tam samo jak dotarł do Ameryki ale jak się okazało ,później Kolumb przypłynął to była przepaść technologiczna.

I tak myślę, gdzie tu wstawić to "wygnanie" zakładając, że jest to nawet symbol.

Jeśli jednak został wygnany do 3D life to czemu Ziemia sama prowadziła równolegle ewolucję ? Czyli załóżmy teorię z wygnaniem za prawdziwą, jest sobie Ziemia ze zwierzętami i co ważniejsze kilkoma gatunkami Homo, które sobie ewoluują. I nagle do tej rzeczywistości zostaje skądś wygnany człowiek. Czemu on się nie różni jakoś tak po chamsku od tamtych ? Którzy i tak dążyli do tego samego, czyli idealnego wyprostowania ,sprawności na dwóch nogach.i posługiwania narzędziami.

Rzecz w tym, że nie da się wyrzucić znajdowanych wykopalisk kości tamtych innych Homo i zostawić tylko teorie same. To teoria ma obowiązek pasować do tego co jest namacalne.

Jeśli pojawił się 5 - 50 tys. lat temu człowiek wysłany za karę to natrafił na innych ludzi żyjących tam normalnie a nie za karę. Ale nie ma to wtedy zbytnio sensu z Adamem i Ewą, którzy są przedstawiani jako prekursorzy gatunku. Co najwyżej by trafili do czegoś co już istniało.

Teraz tak, wedle teorii jaszczurek, to zmiksowały DNA. I znowu to samo, gdzie je umiejscowić ? Czy przyleciały na Ziemię, która i tak była w trakcie ewolucji ? W takim razie po co coś miksować skoro już niewolnicy byli tutaj. Co więcej posługiwali się już narzędziami w tym okresie. Wystarczyło wykorzystać ludzi, którzy już tu byli tak czy siak.

Cytuj
Kolejne doskonałe pytanie, bo właśnie doszedłem do wniosku, że cała walka jaka dzisiaj toczy się o naszą wolność, jest w istocie walką przeciw kolejnej degradacji!

Tylko z kim ? Obecna walka wydaje się trwa tylko z władzą, NWO i te sprawy. Czyli ludźmi. Tymczasem degradacje miał spowodować kto inny. A my walczymy z takimi samymi ludźmi jak my z krwi i kości. Nawet jeśli mówimy o ludobójstwie to spowoduje je człowiek drugiemu człowiekowi.

Cytuj
Mnie też się nie podoba i w istocie jej istnienie jest warunkowane pozostawieniem nas w stanie niewiedzy, bo Wiedza zwyczajnie wyzwala... Idzie o oto aby nas oddzielić od całości na stałe umieścić w 3D (też o tym wspomina DW wyjaśniając na czym polega doskonała śmierć); wiesz jak ktoś zna zasady tej gry i umie się inkarnować na szczycie, to dla tego ktosia 3D to niezły fun, tyle że naszym kosztem...my jako całość: też fajnie opisuje to Moen, jako dysk składający się z wielu warstw, a te warstwy to my...

Ale ja twierdzę, że to robi jeden człowiek drugiemu. Nie wiem jak 200 tys. lat temu było. Ale wiem jak jest dzisiaj. To konkretni ludzie, konkretne firmy i nazwiska prowadzą wojny, tworzą ubóstwo i nędzę. Martwi mnie, że ludzie wolą czekać na cuda 2012 i się przygotować. A w między czasie mogą się zdarzyć gorsze rzeczy.

Ja się niestety obawiam, że pewne teorie bardzo przewrotne są wprowadzane do obiegu celowo by nas otumanić. Postawię taką tezę wartą przemyślenia, która może obrazować jak to wszystko wygląda:

NWO: Wy nic nie róbcie, czekajcie do 2012 wyzwolą was jaszczury i inna magia a my w tym czasie was wytępimy bronią biologiczną i wojnami. Nadchodzi 21 12 2012, Kowalski szuka cudów, cudów nie ma.

22.12.2012 NWO: Ty Kowalski ruszaj się do roboty, zostało was tylko 500 tys. więc się nie ociągaj tylko zapierd...bo podzielisz los tych co wyginęli.

Koło zatacza okrąg i Majowie mieli rację, nastąpił koniec. Koniec wolności jednostki. Kolejna szansa na jej odzyskanie za... ;) Kto to wie.


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: east Listopad 18, 2009, 00:29:52
A mnie zastanawia coraz więcej ;) Bo nie mam zwyczaju odrzucać nauki jaka istnieje od tak. Jestem za czymś takim jak Nassim, czyli skoro poprawił Einstaina to powiedział czemu. Czyli chodziło o układ stały bez momentu pędu, a wszystko wiruje...bez wgłębiania w szczegóły teraz.

Więcej szczegółów łączących dynamikę i statykę znajdziesz tutaj  http://www.swietageometria.darmowefora.pl/index.php?topic=452.msg2073#msg2073
Tam też więcej odpowiedzi na poniższe , dręczące Cię wątpliwości :

Cytuj
Ja się niestety obawiam, że pewne teorie bardzo przewrotne są wprowadzane do obiegu celowo by nas otumanić. Postawię taką tezę wartą przemyślenia, która może obrazować jak to wszystko wygląda:

NWO: Wy nic nie róbcie, czekajcie do 2012 wyzwolą was jaszczury i inna magia a my w tym czasie was wytępimy bronią biologiczną i wojnami. Nadchodzi 21 12 2012, Kowalski szuka cudów, cudów nie ma.

22.12.2012 NWO: Ty Kowalski ruszaj się do roboty, zostało was tylko 500 tys. więc się nie ociągaj tylko zapierd...bo podzielisz los tych co wyginęli.

Koło zatacza okrąg i Majowie mieli rację, nastąpił koniec. Koniec wolności jednostki. Kolejna szansa na jej odzyskanie za... ;) Kto to wie.

Zakładasz, że cudów nie ma, ale Nassim udowadnia coś z goła innego. Cały czas chodzi o poszukanie klucza do kształtowania rzeczywistości, aby ją przeorganizować zanim zrobi to NWO. Moim zdaniem klucz jest ogólnie dostępny i nawet niespecjalnie ukryty. Jest w Tobie. Spełnia też założenia świętej geometrii. Właściwie wszystko , co musimy sprawdzić to dokonać pomiarów, a w co musimy uwierzyć to rezonans.  Potem już tylko  "wystarczy" zarezonować. Uwaga, podaję wartość częstotliwości  rezonansowej  = 1,618  :)

pozdr


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: konserwa Listopad 18, 2009, 00:35:34
Słuchajcie, widzę że jedyne co nas różni, to historyczne umiejscowienie pewnych faktów, bądź przypuszczeń w sposób pasujący nam do intuicyjnego, doświadczalnego rozumienia "dzisiejszych realiów zewnętrznych".
Co do "tu i teraz" jesteśmy jak sądzę bardzo zgodni;
wiemy jaka jest rola miłości, wierzymy w potęgę umysłu rozumianego w szerokim znaczeniu i to jest najważniejsze !

A historia, cóż.... tyle faktów jest naciąganych, zmanipulowanych,...
odkrycia archeologiczne? ileż to już napisano o dętych interpretacjach znalezisk, o pomijaniu znalezisk szkieletów o dziwnych wymiarach i datowanych na ponad 100 tys. pne (tzw. anomalie)...

ST to też tylko dość syntetyczny, przefiltrowany zbiór historii tysięcy lat;

w sumie rozumiem Cię @Xellos, że chciałbyś wielu precyzyjnych twierdzeń grupujących fakty z ostatniego 100 tys lat, ale nie jestem w stanie tego zrobić :) szanujesz znaczną część  oficjalnego dorobku :)antropologiczno-archeologicznego i OK, ja raczej nie...
może przemawia przeze mnie jakaś "trauma" związana z przebiegiem mojego przebudzenia: do dzisiaj się śmieje jak można opakować w poważne ramy temat chociażby pieniądza i opartej na nim gospodarki - to tylko pierwsza z brzegu fikcja, która rozbija się o podstawową logikę, trzeba tak na prawdę tylko odwagi w stwierdzeniu,że tak jest (wbrew ekspertom); A JA W TO WIERZYŁEM!
dzisiaj jako "neofita" sceptycznie patrzę na oficjalną wersję historii, polityki religii etc...być może jestem skrzywiony

paradoksalnie dostrzegam wiele racji w Twoich wątpliwościach, ale odpowiadając na nie musiałbym uciekać w rejony kompletnie nieweryfikowalne, które Ty kwestionujesz a inni z nas akceptują; ale w sumie to bez znaczenia jeśli w tu i teraz działamy razem;

ogólnie rzecz biorąc trzymam się schematu : kosmiczni renegaci/ illuminati/ nwo versus kosmiczni ratownicy/część przebudzonych w walce o rząd dusz, o przejście Ziemi na kolejny poziom ewolucji kosmicznej
obawiam się  :o, że przyszło nam zasilić szeregi bezpośrednich sojuszników kosmicznych ratowników i na tym forum między innymi uczestniczymy w zajęciach szkolnych...święta geometria to jeden z głównych przedmiotów; i tak jak w szkole jesteśmy różni od ludzi racjonalnych poprzez maruderów, filozofów, zaczepiaków, po religijnie nawiedzonych; wierzę, że w odpowiednim czasie ten tygiel zaprocentuje odpowiednio w każdym z nas;

to nie może być inaczej....
spójrzcie na nasze dyskusje oczami przeciętnego zjadacza chleba? czy muszę opisywać jego reakcję :(?
tymczasem jakieś 100 osób na tym forum i może z 500 na innych tego typu robi podobne rzeczy;
czyli w Polsce optymistycznie jest jakieś 1000 osób, które nie zgadzają się na funkcjonowanie jako pionki w takiej machinie społecznej iluzji - czymkolwiek ona jest!
a reszta? przykre i nieco wzbudzające moje zażenowanie jest stwierdzenie, że jakby to nie miało zabrzmieć idiotycznie, jesteśmy elitą i albo przeciągniemy resztę na naszą stronę, albo ....no właśnie co? Braden mówi, że wystarczy 8 tys ludzi.... myślę że na całym świecie jest nas już kilkaset tysięcy?

megalomania? cóż być może niedługo czeka mnie kaftanik, ale wtedy będzie remake lotu nad kukułczym gniazdem :)
inaczej nie umiem znaleźć wytłumaczenia sensu swojej drogi do bycia przebudzonym; no tak zostaje zawsze w odwodzie psychiatra..

sorry @Xellos ale to w duszy mi gra, a nie w egoumyśle - zero dowodów, ja jestem dowodem i Wy jesteście dowodami







Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: east Listopad 18, 2009, 01:15:40
W kwestii historycznych faktów drobna dygresja . Sprawdzalna. Pomyślcie o czasie nie tak odległym znowu , czyli na przykład o latach  80tych, przemianach w Polsce, przejściu z komuny do gospodarki rynkowej. Pamiętacie ze szkół o jakiej historii uczono nas w "komunie", a jaką NAGLE zaczęliśmy poznawać w nowej rzeczywistości po przemianie. Potem koalicje się zmieniały i zmieniał się wizerunek samej Transformacji gospodarki. Do dzisiaj jest wiele diametralnie różniących się wersji dotyczących Okrągłego Stołu. Co historyk to wersja, a to tylko jeden fakt, że się wydarzyło. Nie ma sensu w to brnąć.
Dzisiaj porozmawiajmy o praktycznych narzędziach świętej geometrii, które mamy pod ręką.
Nie ma ich wiele w świecie zewnętrznym, a te, które są znajdziemy gdzieś w architekturze czy w sztuce użytkowej. Natomiast czas się zastanowić jakie narzędzia są W  NAS SAMYCH.
Rozpoznać i użyć.
częstotliwość już podałem ;)


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Jerzy Karma Listopad 18, 2009, 12:00:56
Jak miło się Was czyta, gdy piszecie własne przemyślenia.  :)
Choć i różne spekulacje na pograniczu możliwości, a bajki, są fajne jak sny i też można poczytać.
Jednak powtarzacie je za innymi, nie wiedząc nic o tym, gdzi był ich sen, a gdzie jawa.
Zatem do snów sie nie odnoszę. Każdy śni - czego potrzebuje.

/Zawsze warto pamiętać o PRZYDATNOŚCI.
Jeśli sen się przydaje, to ma wartość./

Nawiążę tylko do  wartości częstotliwości  rezonansowej  = 1,618
Oczywiście wiecie jak ona powstaje.
Wynika ze złotej proporcji, a proporcja opierać się musi na 2-ch oddzielnościach.
Np. dwóch odcinkach.
Jeśli jest jeden odcinek A... nie istnieje 1,618...
By zaistniało musi pojawić się odcinek B w odpowiedniej skali wzgledem A.
Zatem to wartość B bedzie decydująca, chyba że A dostosuje swoją długość do B tak, że oba utworzą 1,618.
Oczywiście wszyscy to wiemy, ale czy uświadamiamy sobie, że ważne jest pojawienie się dwóch? I że już jeden z nich poprzez dostosowanie się do drugiego stworzy złotą proporcję między nimi.

Słowo rezonans także wskazuje na konieczność istnienia dwóch obiektów pomiędzy którymi właśnie dochodzi do rezonansu.

Idąc koncepcją złotej proporcji możemy pokusić się o stwierdzenie, że jeśli Bóg jest STAŁY, i określimy Go matematycznie jako A - czyli jako pierwsze zjawisko /tutaj bez wzgledu na to, czy istniejące nieskończenie/, to jeśli powstałe B dostosuje swoją proporcję względem A, tak iz zaistnieje 1,618 - wówczas mozna powiedzieć, iż B jest synem A, bowiem rezomuje harmonijnie.
Syn musi być podobny do ojca. /Prosze nie pisać mi tu, że niektórzy nie są, bo jeszcze im ktoś odpisze, czy znają swoich prawdziwych ojców ;-)/
Jest inny, ale podobny. Jeśli tworzą harmonijność to rezonują właściwie.
Oczywiście jest zadziwiające, że o podobieństwie decyduje stała matematyczna - bardzo szczególna stała: 1,618



Przy okazji: Kwestia sympatii międzyludzkich.

Oczywiście wiecie o biopolach, aurze, ciele eterycznym.
Zresztą i ciało fizyczne ma swoje wibracje.
Razem to tworzy wypadkową wibracji człowieka.

Jeśli spotyka się dwóch ludzi. Między ich wypadkowymi powstaje określona proporcja.
Zbliżenie tej proporcji do wartości 1,618 spowoduje odczucie nici sympatii albo miłości.
Wypadkowe wibracji u ludzi ulegają zmianom. Dlatego takie odczucia mogą trwać różną ilość czasu.
Inna skala /było o niej na jednym z filmów Nassima/ spowoduje odwrotność sympatii.

Jeśli wszyscy ludzie dostroją się właściwie do Boga, wówczas będzie to zjednoczenie wszystkich w Bogu i osiagnięcie harmonii poprzez Boga.



Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: east Listopad 18, 2009, 12:44:07
Witaj Jerzy Karma
Piszesz "Zbliżenie tej proporcji do wartości 1,618 spowoduje odczucie nici sympatii albo miłości." Chodzi o częstotliwość wibracji między ludźmi , którą potocznie nazywamy miłością. A ponieważ Bóg jest miłością .... więc po co nadużywać słowo Bóg ?

O taką dyskusję mi właśnie chodziło w kilku wątkach na tym forum. Kiedy rozpocząłem porównania do róży i miłości zwrócono mi delikatnie uwagę, że to bardzo mało techniczne terminy , raczej ezoteryka więc nie na temat. Myślę, że bez rozpoczynania nowego wątku można by to kontynuować tutaj.
Dlaczego uważam ,że to jest takie ważne ?
W teorii wiemy jak wszechobecna i jak ważna jest złota proporcja, ale czy ktoś spróbował zastosować ją w praktyce dla samego siebie ?   Kto na codzień nią żyje , żeby mógł powiedzieć  :  popatrzcie na mnie to na prawdę działa. !
Można tę proporcję dostrzec w gotyckiej architekturze czy też w nowożytnych projektach odnoszących się do działania świętej geometrii, ale tak na prawdę człowiek , jak napisałeś Jerzy, jest tym drugim obiektem ( a moze tym pierwszym właśnie ?  kwestia dyskusyjna ), który powinien wychwycić ową zależność i z nią zarezonować.

Dan Winter w swoich wykładach przedstwiając teorię jedynie mimochodem rzuca gdzieś między wykresami  słowo " blissing" = błogość . A to już jest bardziej dla przeciętnego człowieka zrozumiałe niż wzór świętej geometrii.  Jeszcze lepiej rezonuje słowo miłość.
Jeśli dla kogoś jest to mało techniczne to trudno. Widocznie umysł musi sobie poszukać jak najbardziej skomplikowanego sześcio-ośmiościanu, aby uczynić sobie zeń awatara. Samo wyobrażenie sobie idealnej - statycznej czy też dynamicznej struktury próżni nie rozwiąże żadnego problemu. To nie jest rozwiązanie. OK - więc umysł zacznie poszukiwać dalej, konstruować maszyny i urządzenia .... i co to da ?.Nawet jak się uda skonstruować niezwykłe urządzenie to w najlepszym razie będzie powtórka z Arki Przymierza. Czy nikt nie nauczył się niczego z tamtej lekcji? Wciąż pożądamy mitycznej Arki ?

W moim przekonaniu idealnym narzędziem ( urządzeniem), które każdy posiada są uczucia. Jest to miłość. Można jej się nauczyć uważam, a wystarczy TYLKO zamienić się w słuch, wsłuchać się samego siebie, bez umysłowego jazgotania . I chcieć poczuć miłość.
Uczucie to jest , według mnie idealnym narzędziem świętej geometrii gdyż :
1. dostępne jest dla każdego, a nie dla wybranych umysłów z IQ > 120
2. powszechne i zgodne z częstotliwością  1,618
3. eliminuje efekty uboczne działania egotycznego umysłu - wszak to jest uczucie, a nie myśl.
4. miłość jest punktem dostępu eliminującym zło, nienawiść czy strach, a więc jest doskonałym filtrem - po prostu jest inną częstotliwością na której nie nadaje żadne inne uczucie. No, może za wyjątkiem współczucia.

Wszystkie te cztery punkty gwarantują, że do sezamu Wszechświata nie będzie miał dostępu niegodziwiec. Owszem, może i on skorzystać jeśli wyczyści się z niegodziwych częstotliwości, ale wtedy nie będzie zdolny do zła.
Gdyby, jak chcą tego techniczni kombinatorzy, można było zbudować jakieś urządzenie ( np Arkę ) które otwierałoby każdemu, kto je posiada możliwości ŚG, to wówczas zapewne miałby je w ręku ten, kto więcej zapłaci ( czyli np Bankier, albo inny Rockefeller) , a na to nikt, włącznie z samym Bogiem nie mógłby sobie pozwolić.  Muszą więc istnieć zabezpieczenia przed dostępem do tej technologii. Ale jednocześnie musi ona być wszech dostępna i wszechogarniająca.

Kto więc zdolny jest do prawdziwie głębokiej miłości ten ma szansę dostać się do sezamowego skarbca. Bez względu na to, czy jest to anegdotyczna blondynka, czy inny narcyz. Jeśli potrafią być szczęśliwi , dobrze żyć z ludźmi  nie zazdrościć, a cieszyć się życiem to .. wszechświat jest dla nich łaskawy i jakoś tak niby "przypadkiem" udaje im się wyjść cało z najgorszych opresji.
Zastanawiające ?



Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Michał-Anioł Listopad 18, 2009, 14:15:49
właśnie piszę o tym pod Nassimem bo jego mam na myśli, otwieranie oczu a nie jak David Icke straszenie tym, że nie wolno się bać...

nie chodzi o bicie kasy, mi bynajmniej, ale o to CO się będzie dziać po 2012 - już za 2 lata zobaczymy, a za 3 całkiem

718'

Nic nie jest czarne albo białe tak jak niewiele się dzieje przed 2012 tak nic nie zacznie się dziać po tej dacie, ale słowo nic nie oznacza  0 tylko wartość w tym wypadku  np.0,03 czyli zmiany będą ale powolne, w naszej czasoprzestrzeni z naszej perspektywy te zmiany mogą być prawie nie dostrzegalna za naszego teraźniejszego życia,ale ich postęp będzie geometryczny ;)


Tytuł: Otwarcie serc
Wiadomość wysłana przez: Jerzy Karma Listopad 18, 2009, 15:31:18
Witaj East
Bardzo miło było poczytać, co napisałeś.
Tutaj warto zwrócić uwagę na to, o czym czytamy w naukach Jezusa.
Brzmiały one:
- Królestwo Boże jest w Was
- Idźcie i nauczajcie.
- Głoście Królestwo Boże
- Czuwajcie i Bądźcie roztropni

Jeśli ktoś lubi matematyczne widzenie niech odniesie to do naszych 1,618, które jak wiemy sprawia harmonię, w sensie błogości czy miłości – bowiem istnieją liczne manifestacje smaków owej harmonii.

Teraz kolejno postaram się rozwinąć poszczególne punkty:

- Możliwość dostrojenia się w proporcji 1,618 jest w zakresie naszej wolnej woli
- Powinniśmy tego nauczać odpowiednio do zakresu pojęć słuchaczy
- Mamy mówić, że doskonałość jest czymś realnym
- Musimy jednak wiedzieć, że istnieją także inne proporcje – dysharmonijne. Ich działanie omówię dalej.

Wszyscy pewnie już wiecie, o tym, że dawni wtajemniczeni zostawili po sobie określone formy zgodne ze złotym podziałem.
Spotykamy to np. w pracach Wolnomularzy, którzy jako budowniczowie starych katedr – świątyń, zawarli w nich harmoniczne proporcje. Jak i w buddyjskich mandalach na których odbywano koncentrację.
Nie są to przypadkowe działania. Świątynie służyły gromadzeniu się ludzi. Odpowiednie formy katedr służyły ich harmonizowaniu. Naprawianiu.
Tak samo koncentrowanie się na mandalach służyło wznoszeniu człowieka.
Takie mechaniczne wpływy mogą kogoś razić, ale tylko wtedy, gdy nie wie, że istnieją też złe mechaniczne wpływy. Destrukcyjne. I nie tylko mechaniczne, lecz wibracyjne.
Istnieje wiele faktów to potwierdzających.
Wiele o tych zjawiskach napisałem na swoim forum.
Np. jeśli w określonym miejscu na ulicy mają miejsce różne ludzkie zachowania, to towarzyszą im różne wibracje zostawiające swoje ślady na materialnych przedmiotach w pobliżu, jak np. budynki. Tak samo oczywiście jest wewnątrz budynku.
Człowiek który znajdzie się w jakimś miejscu podlega oddziaływaniom śladów tych wibracji. Oczywiście jego stan wibracyjny także ma coś tu do powiedzenia – chodzi o dogadanie się jego wibracji z wibracjami otoczenia. Jeśli znajdą się w nim jakieś „brudy”… wówczas ulegnie łatwiej tym „brudom” zewnętrznym.
Zalecenie czuwania odnosiło się także do tego zjawiska. Jezus także wyjaśniał, na czym to czuwanie ma polegać. O tym jednak już napisałem gdzie indziej.

Teraz wiedzę dostają Ci, którzy nie uwierzyli w dobro, aby mieli szansę zostać doskonałymi z powodu wiedzy.
Ci jednak, którzy przyjęli na wiarę z powodu wrażliwości swoich serc, będą bardziej błogosławieni.
__________________________

Uważasz East, że nadużywam słowa Bóg?
Niech o tym zadecyduje sam Bóg.
Odnajdźcie w sobie te fobie – które powodują, że unikacie słowa Bóg.
Oczywiście, że nie wolno nadużywać tego słowa. Przez nadużycie należy tu rozumieć niewłaściwe użycie. Użycie niegodne.
Są jednak wypowiedzi, gdzie jest ono wskazane.
Dla mnie podstawą jest Bóg.
Któż zabroni komu zajmować się jego własną podstawą?
Najpierw musi go zabić.
Nikt bowiem nie będzie chciał żyć bez własnej podstawy.
Każdy żyje w oparciu o to, co uczynił swoją podstawą lub pozwolił uczynić innym.
________________________________


Wspominasz East o błogości.
Każdy wie, że błogość jest towarzyszem miłości.
Każdy też wie, że Nowy Testament zawiera nauki o miłości.
Cóż zatem nowego?
Nic.
Jedynie podaje się w nowej formie. Choć nie jest nową np. dla Wolnomularzy. Oni wiedzieli, że wznoszenie katedr, jest czymś zewnętrznym – wiedzieli, że muszą zbudować światynię we własnych ciałach, aby mógł w nich zamieszkać Bóg. Aby mogli doświadczyć błogości.
Inaczej nie posiądziecie tej właściwej błogości.
To jest dopełnienie wiedzy.
Wiedza to nie tylko liczby.
Sama znajomość 1,618 nie obdarza błogością.

Poczytałem dalej, co napisałeś East /odpisuję zwykle w trakcie czytania/ i bardzo mi się to podoba.
Stwierdzam do tego jeszcze to, że bez miłości do Boga nie osiągnięcie właściwego stopnia miłości.
Możecie teraz mi nie wierzyć, ale z czasem się przekonacie, gdy wystarczająco długo będziecie dreptać w ziemskim okręgu.
Butność, to cecha braku doświadczenia.

Wspominając o miłości do Boga, konieczne jest zaakcentowanie miłości do ludzi. Bowiem kto uczy tylko samej miłości do Boga – popełnia błąd i jest blisko zagrożenia, iż pójdzie złą drogą.
Jezus zawsze łączył miłość do Boga z miłością do ludzi.
Mędrcy będą Go naśladować.
Wiem, że wielu pisze, że Jezusa nie było itp.
Nikt jednak nie podważy istnienia nauk zwanych naukami Jezusa.
Mędrzec prawdziwy nie patrzy na to, kto mówi, lecz co mówi.

I jeszcze raz East – to, co napisałeś, jest świetne.
Ufam, że dla wielu coś otworzysz swoimi słowami.
Otwarte zaś muszą być serca.
Jednak umysł często blokuje serca mając się za wodza ;-)
Gdy zamknięte jest serce – umysł nie jest w pełni otwarty, serce bowiem jest częścią Umysłu.

Serdecznie pozdrawiam

P.s.
Zapomniałem dopisać ważnej rzeczy dotyczącej punktu drugiego i trzeciego:
- Idźcie i nauczajcie.
- Głoście Królestwo Boże
Musimy pamiętać, że głoszenie to polega na rozsiewaniu harmonii. Rozsiewaniu za pomocą wszelkich narzędzi. Zatem mandale, budowle, wibracje – abyśmy zastąpili nimi to, co stare.



Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Michał-Anioł Listopad 18, 2009, 15:34:04
Odstawiając wątek kasy na bok, chodziło mi o coś jeszcze innego. O fakty kontra mity. W wykładzie Nassima nie ma jaszczurów i innych cudów. O to też mi chodzi.

Ja rozróżniam co jest stroną naukową a co jest stroną fantasy/wiarą. Jak napisałeś o jakiś szeroko rozumianych praktykach duchowych, innych światach i wymiarach to sorry...robisz to o czym właśnie piszę dlatego zareagowałem. Bo dla mnie jest różnica między geometrią, bryłami i próbą udowodnienia tego w sposób naukowy - jako nowe spojrzenie na fizykę, a jaszczurami, wymiarami, channelingami i inną fantastyką na którą nie ma dowodów.

Trzymajmy się nauki tłumacząc innym a nikt się nie wystraszy a może nawet i zrozumie. Natomiast jak ktoś zacznie nawijać o jakiś cudach nie widach to się nie dziwię, że później każdy ucieka i nazywa to bredniami.

To tak jak Pojęcie zimna i gorąca można mówić że gorące jet dobre a zimne jest złe a jedno i drugie to to samo  temperatura
Nauka czy duchowość  co wybrać ? Wybierz wszystko
Sposób w jaki przedstawiany jest nam świat jest z gruntu fałszywy ale nie znaczy to że są to same kłamstwa jak i same prawdy jest  i taka i tak , zabawa  w odkrywanie tej dysfunkcji rzeczywistości też jest Czasami podniecające a nieraz wręcz  odwrotnie .


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Michał-Anioł Listopad 18, 2009, 15:47:47
Witaj East
Bardzo miło było poczytać, co napisałeś.
Tutaj warto zwrócić uwagę na to, o czym czytamy w naukach Jezusa.
Brzmiały one:
- Królestwo Boże jest w Was
- Idźcie i nauczajcie.
- Głoście Królestwo Boże
- Czuwajcie i Bądźcie roztropni

Jeśli ktoś lubi matematyczne widzenie niech odniesie to do naszych 1,618, które jak wiemy sprawia harmonię, w sensie błogości czy miłości – bowiem istnieją liczne manifestacje smaków owej harmonii.

Teraz kolejno postaram się rozwinąć poszczególne punkty:

- Możliwość dostrojenia się w proporcji 1,618 jest w zakresie naszej wolnej woli
- Powinniśmy tego nauczać odpowiednio do zakresu pojęć słuchaczy
- Mamy mówić, że doskonałość jest czymś realnym
- Musimy jednak wiedzieć, że istnieją także inne proporcje – dysharmonijne. Ich działanie omówię dalej.

Wszyscy pewnie już wiecie, o tym, że dawni wtajemniczeni zostawili po sobie określone formy zgodne ze złotym podziałem.
Spotykamy to np. w pracach Wolnomularzy, którzy jako budowniczowie starych katedr – świątyń, zawarli w nich harmoniczne proporcje. Jak i w buddyjskich mandalach na których odbywano koncentrację.
Nie są to przypadkowe działania. Świątynie służyły gromadzeniu się ludzi. Odpowiednie formy katedr służyły ich harmonizowaniu. Naprawianiu.
Tak samo koncentrowanie się na mandalach służyło wznoszeniu człowieka.
Takie mechaniczne wpływy mogą kogoś razić, ale tylko wtedy, gdy nie wie, że istnieją też złe mechaniczne wpływy. Destrukcyjne. I nie tylko mechaniczne, lecz wibracyjne.
Istnieje wiele faktów to potwierdzających.
Wiele o tych zjawiskach napisałem na swoim forum.
Np. jeśli w określonym miejscu na ulicy mają miejsce różne ludzkie zachowania, to towarzyszą im różne wibracje zostawiające swoje ślady na materialnych przedmiotach w pobliżu, jak np. budynki. Tak samo oczywiście jest wewnątrz budynku.
Człowiek który znajdzie się w jakimś miejscu podlega oddziaływaniom śladów tych wibracji. Oczywiście jego stan wibracyjny także ma coś tu do powiedzenia – chodzi o dogadanie się jego wibracji z wibracjami otoczenia. Jeśli znajdą się w nim jakieś „brudy”… wówczas ulegnie łatwiej tym „brudom” zewnętrznym.
Zalecenie czuwania odnosiło się także do tego zjawiska. Jezus także wyjaśniał, na czym to czuwanie ma polegać. O tym jednak już napisałem gdzie indziej.

Teraz wiedzę dostają Ci, którzy nie uwierzyli w dobro, aby mieli szansę zostać doskonałymi z powodu wiedzy.
Ci jednak, którzy przyjęli na wiarę z powodu wrażliwości swoich serc, będą bardziej błogosławieni.
__________________________

Uważasz East, że nadużywam słowa Bóg?
Niech o tym zadecyduje sam Bóg.
Odnajdźcie w sobie te fobie – które powodują, że unikacie słowa Bóg.
Oczywiście, że nie wolno nadużywać tego słowa. Przez nadużycie należy tu rozumieć niewłaściwe użycie. Użycie niegodne.
Są jednak wypowiedzi, gdzie jest ono wskazane.
Dla mnie podstawą jest Bóg.
Któż zabroni komu zajmować się jego własną podstawą?
Najpierw musi go zabić.
Nikt bowiem nie będzie chciał żyć bez własnej podstawy.
Każdy żyje w oparciu o to, co uczynił swoją podstawą lub pozwolił uczynić innym.
________________________________


Wspominasz East o błogości.
Każdy wie, że błogość jest towarzyszem miłości.
Każdy też wie, że Nowy Testament zawiera nauki o miłości.
Cóż zatem nowego?
Nic.
Jedynie podaje się w nowej formie. Choć nie jest nową np. dla Wolnomularzy. Oni wiedzieli, że wznoszenie katedr, jest czymś zewnętrznym – wiedzieli, że muszą zbudować światynię we własnych ciałach, aby mógł w nich zamieszkać Bóg. Aby mogli doświadczyć błogości.
Inaczej nie posiądziecie tej właściwej błogości.
To jest dopełnienie wiedzy.
Wiedza to nie tylko liczby.
Sama znajomość 1,618 nie obdarza błogością.

Poczytałem dalej, co napisałeś East /odpisuję zwykle w trakcie czytania/ i bardzo mi się to podoba.
Stwierdzam do tego jeszcze to, że bez miłości do Boga nie osiągnięcie właściwego stopnia miłości.
Możecie teraz mi nie wierzyć, ale z czasem się przekonacie, gdy wystarczająco długo będziecie dreptać w ziemskim okręgu.
Butność, to cecha braku doświadczenia.

Wspominając o miłości do Boga, konieczne jest zaakcentowanie miłości do ludzi. Bowiem kto uczy tylko samej miłości do Boga – popełnia błąd i jest blisko zagrożenia, iż pójdzie złą drogą.
Jezus zawsze łączył miłość do Boga z miłością do ludzi.
Mędrcy będą Go naśladować.
Wiem, że wielu pisze, że Jezusa nie było itp.
Nikt jednak nie podważy istnienia nauk zwanych naukami Jezusa.
Mędrzec prawdziwy nie patrzy na to, kto mówi, lecz co mówi.

I jeszcze raz East – to, co napisałeś, jest świetne.
Ufam, że dla wielu coś otworzysz swoimi słowami.
Otwarte zaś muszą być serca.
Jednak umysł często blokuje serca mając się za wodza ;-)
Gdy zamknięte jest serce – umysł nie jest w pełni otwarty, serce bowiem jest częścią Umysłu.

Serdecznie pozdrawiam

P.s.
Zapomniałem dopisać ważnej rzeczy dotyczącej punktu drugiego i trzeciego:
- Idźcie i nauczajcie.
- Głoście Królestwo Boże
Musimy pamiętać, że głoszenie to polega na rozsiewaniu harmonii. Rozsiewaniu za pomocą wszelkich narzędzi. Zatem mandale, budowle, wibracje – abyśmy zastąpili nimi to, co stare.


A co  dla ciebie znaczy słowo bóg. podziel się tym z nami
Zapomniałeś dodać jeszcze jednego przesłania Jezusa  czyli" kochaj bliźniego swego jak siebie samego "co jest jednym z najważniejszych przesłań tego człowieka .
A i jeszcze jedno skąd u ciebie pewność posiadania wiedzy na takim poziomie by nauczać może trochę pokory.
Jeszcze nikt nie napisał jednej książki która by zawierała wszystkie prawdy i na pewno  nie jest to zbiór pism gnostycznych zredagowanych przez cesarza Konstantego ;)


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Leszek Listopad 18, 2009, 16:20:07
Witaj Jerzy Karma
Piszesz "Zbliżenie tej proporcji do wartości 1,618 spowoduje odczucie nici sympatii albo miłości." Chodzi o częstotliwość wibracji między ludźmi , którą potocznie nazywamy miłością. A ponieważ Bóg jest miłością .... więc po co nadużywać słowo Bóg ?
O taką dyskusję mi właśnie chodziło w kilku wątkach na tym forum. Kiedy rozpocząłem porównania do róży i miłości zwrócono mi delikatnie uwagę, że to bardzo mało techniczne terminy , raczej ezoteryka więc nie na temat. Myślę, że bez rozpoczynania nowego wątku można by to kontynuować tutaj.
Dlaczego uważam ,że to jest takie ważne ?
W teorii wiemy jak wszechobecna i jak ważna jest złota proporcja, ale czy ktoś spróbował zastosować ją w praktyce dla samego siebie ?   Kto na co dzień nią żyje , żeby mógł powiedzieć  :  popatrzcie na mnie to na prawdę działa. !


East,
chodzi tylko o to, aby wątek dotyczył tego co jest w temacie, a nie żeby w każdym wątku pisać o odkrywaniu w sobie "prawdy" czy "absolutu" bo to jest po prostu inny temat. Poruszasz kapitalny wątek, ale to jest INNY watek niż łączenie geometrii Nassima i Dana. I właśnie dlatego powinieneś założyć wątek, który będzie o tym o czym mówisz - o "praktycznych sposobach dostrajania się do harmonii opartej Phi". Wtedy to będzie o tym i fajnie. Ja sam mam w planach założyć wątek o świętym Graalu i tam będzie właśnie w tym guście, o którym piszesz - ale właśnie tam, a nie w wątku gdzie chodzi o techniczne połączenie dwóch geometrii (Dana I Nassima)
http://www.swietageometria.darmowefora.pl/index.php?topic=452.0

Generalnie jest tak, ze istnieją dwie tradycje "doświadczania świata" (umownie Wschodnia i Zachodnia, ale niekoniecznie, bo i starożytna Grecja miała Talesa i Sokratesa ). Jedna eksploruje świat zewnętrzny posługując się 5 zmysłami, rozumem, myśleniem analitycznym/syntetycznym i kategoryzuje świat zewnętrzny, dzięki czemu mamy choćby kompy poprzez które ze sobą rozmawiamy. Druga tradycja odwrotnie - odwraca się od zewnętrznego świata i eksploruje świat wewnętrzny, gdzie każdy staje się kapłanem swojego wszechświata czy wewnętrznej świątyni - to na zachodzie głównie gnostyczne tradycje stawiające na poznanie intuicyjne, gdzie w doświadczeniach "mistycznej natury" łączysz się z tak czy inaczej opisanym absolutem, a które to doświadczenia w warstwie opisowej skutkują rozważaniami natury etycznej, w czym zdaje się "gustować" Jerzy Karma.
Po prostu nie mieszajmy tych dwóch rzeczy.

@Jerzy, były już osoby, które Złoty Podział nazywały Trójca Świętą. Robiły to w duchu neoplatońskim (np. Robert Lawlor), gdzie transcendentny Bóg (Monada, Jednia) wyłaniał z siebie Dwójnię. Więc Jednia dzieliła się na Dwójnie (dwie części) i to był właśnie ten Złoty (fraktalny) Podział - fundament stworzenia.

Ostatecznie rzeczywistość NA TYM FORUM interesuje mnie nie od strony tradycyjnie pojętej mądrości życiowej lecz od strony geometrycznego opisu wszelkich zjawisk - fizycznych, energetycznych czy świadomościowych. Myślę, że święta geometria pozwala na scalenie powyższych dwóch tradycji i to nie tylko w wewnętrznym doświadczeniu człowieka, ale jasno i wyraźnie "na papierze". Uważam tak ponieważ czy za przedmiot rozważań weźmie się materię czy energię, czy też naszą myśl i czucia - to wszystkie one posiadają swoje kształty, które są ze sobą w harmonii lub nie. I opisaniu tego (i w konsekwencji wdrożeniu tego w życie - o czym piszesz East) poświęcone jest to forum.
Chodzi tylko o to, aby nie mieszać różnych rzeczy ze sobą w jednym temacie nawet jeśli pochodzą one ostatecznie z jednego Źródła czy też zlewają się one w czyimś wnętrzu w Jedno, w jego "mistycznym uniesieniu".

Kształt uczuć w Sentics, czyli geometria dotyku...
(http://img503.imageshack.us/img503/1599/copyofheartmailbaseec1.gif)(http://img141.imageshack.us/img141/1213/heartar8.jpg)
http://www.swietageometria.darmowefora.pl/index.php?topic=300.msg778#msg778


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: east Listopad 18, 2009, 19:29:44
Dzięki Leszek za posta. Na prawdę czuję, ze było warto "mącić" , żeby doczekać się takiej kompilacji. ;) Po prostu pewne sprawy zostały bardzo dobrze wyjaśnione , przynajmniej dla mnie. Zatem tutaj rozważania na wszelkie tematy.
Z czasem wypączkuje temat o praktycznym zastosowaniu spójnika między wiarą i nauką, czyli o zastosowaniu w praktyce świętej geometrii.

@Jerzy Karma
Cytuj
Uważasz East, że nadużywam słowa Bóg?
Niech o tym zadecyduje sam Bóg.
Bardzo ciekawy wybieg. Niech Bóg przemówi ;) Tylko, że on cały czas przemawia, a tak niewielu z nim rezonuje.

Cytuj
Odnajdźcie w sobie te fobie – które powodują, że unikacie słowa Bóg.
można by w odpowiedzi napisać : odnajdź w sobie fobie, która powoduje, że ciągle używasz tego słowa ;) Ja już pisałem, że jak dla mnie samo słowo się zdewaluowało poprzez jego nadużywanie.

Cytuj
wiedzieli, że muszą zbudować światynię we własnych ciałach, aby mógł w nich zamieszkać Bóg. Aby mogli doświadczyć błogości.
Inaczej nie posiądziecie tej właściwej błogości.
To jest dopełnienie wiedzy.
Wiedza to nie tylko liczby.
Sama znajomość 1,618 nie obdarza błogością.
Otóż i język ludzki  i odwieczne zwroty-wytrychy  "zbudować świątynię", "zamieszkać Bóg", "posiąść błogość".  W moim odczuciu zwroty te stoją i zawsze stały na przeszkodzie ku Oświeceniu. Dlatego, że są tak niemierzalne, niedookreślone wielo-interpretowalne. Świątynie budują wyznawcy Allacha i świątynie budują Chrześcijanie, ale jedni przed drugimi bronią tam wstępu i nie mogą się dogadać - wręcz przeciwnie, dalej toczą wojny. Zamieszkać może coś z zewnątrz w czymś. ŚG  mówi o czymś co istnieje wszędzie , zawsze, tu i teraz w Tobie i obok Ciebie czy sobie tego życzysz, czy nie. O specyficznej, harmonicznej proporcji, częstotliwości, do której możesz się świadomie dostroić. Dostroić wibracyjnie , a bardziej konkretnie  - uczuciowo. To jest konkret. Czyli znajomość tej częstotliwości, wprowadzenie się w rezonans z nią nie jest w żadnym razie posiadaniem tego lecz bardziej przypomina doświadczenie z kamertonem, który zestraja dźwięk. Bóg to pojęcie niemierzalne, niekonkretne. To wiara , a nie nauka. Nauka odrzuca też wiarę jako narzędzie poznawcze bo wiara nie jest obiektywna, a zatem wydaje się że rozdział wiary i nauki jest , póki co -trwały.  I tutaj na scenę wkracza ŚG.

Generalnie, Jerzy,  mnie również podoba się to, o czym piszesz, bo nawiązuje się dialog. Dialog nie musi oznaczać sztywne okopanie się na swoich stanowiskach, ponieważ to już znamy z religii, które żadnych problemów ( nawet w Imię Najwyższego ) nie rozwiązały na świecie. Dlatego dialog , w moim przekonaniu , oznacza poszukiwanie nowych  platform współistnienia. Wspominając  o nauce to również muszę zaznaczyć , że dostrzegam jej ułomność. Ale najbardziej zatwardziałemu naukowcowi zdarza się zakochać. Niekoniecznie w drugim człowieku ( może w liczbach ? ;)). Każdy więc czuje , odczuwa. Może być odczuwanie harmoniczne, czyli zgodne z podstawową zasadą. prawem wg którego funkcjonuje wszechświat, ale może być też nieharmoniczne.
To na razie tyle.


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Leszek Listopad 18, 2009, 21:27:48
East, poza tym, że Jerzemu chodziło chyba o świątynię "w ciele", to piszesz jak ... wolnomularz... ;)

"Otóż i język ludzki  i odwieczne zwroty-wytrychy  "zbudować świątynię", "zamieszkać Bóg", "posiąść błogość".  W moim odczuciu zwroty te stoją i zawsze stały na przeszkodzie ku Oświeceniu. (...) ŚG  mówi o czymś co istnieje wszędzie , zawsze, tu i teraz w Tobie i obok Ciebie czy sobie tego życzysz, czy nie. O specyficznej, harmonicznej proporcji, częstotliwości, do której możesz się świadomie dostroić. Dostroić wibracyjnie , a bardziej konkretnie  - uczuciowo. To jest konkret."
Nic tylko patrzeć jak pojawi się Wielki Architekt Wszechświata ;D ;) 

Nie pamiętam w którym wywiadzie, ale chyba w pierwszym podobne myśłi zdradzał pewien wolny-mularz
http://www.swietageometria.darmowefora.pl/index.php?topic=406.msg1648#msg1648

Swoją drogą wywiad wskazuje raczej na zniewolenie umysłu tego pana, ale to jego sprawa.
Jeśli ktoś posłucha to niech zada sobie pytanie czemu organizacja stawiająca sobie cele etyczne jest tajna i można o tych wspaniałościach etycznych dowiedzieć się tylko w tajemnicy...
Ciekawostka...






Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Michał-Anioł Listopad 18, 2009, 21:59:55
Każda religia jak i każda legenda czy inna forma przekazu ma w sobie pewną  informacje  tak samo jest z nauką kiedy zaczyna się tę wiedzę przyswajać niezależnie od kierunku z którego przyszła nie zakładając z góry czy jest prawdziwa czy fałszywa tylko analizując jej logikę  i to czy pasuje do innych kawałków np.fizyka kwantowa ,astronomia,fizyka newtonowska , teorie Einsteina ,geometrie(co jest dla mnie niesamowitą nowością )buddyzm ,czy kabałę i zaczyna widać łączące je korelacje i wspólne idee,  zmienia to człowiekowi światopogląd, najtrudniej uwolnić umysł z tej całej pseudo wiedzy, prawdy i propagandy  , ale daleki jestem od mówienia innym co mają om tym myśleć czy narzucać wręcz swój światopogląd.Religia to ogłupiacz odciągający masy o ważnych idei na rzecz  władzy jaka religia daje na wiernymi ale jest też w niej trochę podpowiedzi czyli wiedzy.
Nauka ta powszechnie przyjęta za pewnik jest tak długo obowiązująca jak długo będą jej bronić ludzie żyjący z niej którzy  są ślepi na zmiany i nowe odkrycia.Ale kto szuka nie błądzi po raz kolejny znalazłem się prze pewną mentalną ścianą i nagle bach nawet nie wiem jak tu trafiłem ale jestem ;)
Poszukując odpowiedzi na pytania musimy być gotowi na każdą odpowiedź
Z mojej perspektywy informacje zdobyte na tym forum miło mnie zaskoczyły , dodały nowy element a nawet pewien fundament którego mi brakowało do złożenia tych klocków w pewną rysującą się całość.


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Xellos Listopad 18, 2009, 22:48:14
Dzięki Leszek za wsparcie :) Przez moment poczułem się tu dziwnie. Trzeba być bardzo krótkowzrocznym by nie dostrzec w wyszydzaniu nauki WIELKIEGO EGO. Wręcz potężnego.

@konserwa

Też niestety się w to wpisujesz.

Ludzie nie można tak robić ! Nie można ludzi, którzy często swoje życie poświęcili pasji nazywać odgórnie kłamcami i naciągaczami.

Tak teraz nagle nikomu nie pasuje nauka, a na co dzień z niej korzystacie. To może po prostu idźcie się modlić do zakonu i żyć bez technologii.

Zaleciało tu wielką obłudą i tyle.

To co odkryło wielu innych badaczy, to co inni wynaleźli, jest DOROBKIEM LUDZKOŚCI. Dzięki wielu różnym odkryciom dzisiaj jesteśmy tu gdzie jesteśmy. I możemy sobie tu pisać. Więcej szacunku do odkryć. Bo też dzięki nim niektórzy zbijają kasę na channelingach a nie siedzą w jaskini z maczugami.


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Jerzy Karma Listopad 19, 2009, 03:43:59
Jerzy Karma/.../
A co  dla ciebie znaczy słowo bóg. podziel się tym z nami
Zapomniałeś dodać jeszcze jednego przesłania Jezusa  czyli" kochaj bliźniego swego jak siebie samego /.../
A i jeszcze jedno skąd u ciebie pewność posiadania wiedzy na takim poziomie by nauczać może trochę pokory.
Jeszcze nikt nie napisał jednej książki która by zawierała wszystkie prawdy i na pewno  nie jest to zbiór pism gnostycznych zredagowanych przez cesarza Konstantego ;)

Zobacz ile sprzeczności jest w Twoich wypowiedziach...
Raz piszesz bym się czymś podzielił, a raz ironizujesz przywołując pamięć Konstantyna  - w sumie tylko ironizujesz.
Szydzisz ze mnie i zajmujesz się mną - co mozna odczytać, że nie masz zarzutów do tego, co napisałem.
Brak mi pokory zarzucasz. I słusznie, bo w rzeczywistości nie powinienem tu istnieć.
Jestem jednak niepokorny z wielu powodów - i nie są one moje.
Piszesz, że nauczam... zatem czegóz to Cię nauczyłem?
Stwierdzasz, że nie da się napisać wszystkiego, i jednocześnie zarzucasz, iż ja powyżej  w jednym poście nie napisałem o jednej z nauk Jezusa.
Nie napisałem, bo wiedziałem, że ją znasz.
Co dla mnie znaczy słowo Bóg?
Chetnie bym sie podzielił, ale zarzucisz mi znowu brak pokory.
Zresztą odrobinę znajdziesz tego na forum, które  poswięcone jest Bogu, a które prowadzę.
Czytając Ciebie jakbym słyszał Faryzeuszy mówiących do Jezusa...
Szkoda jeszcze, że nie zarządałeś znaku...   hehehe
Daję informacje: bierz lub odrzuć.
Masz z tym problem?
Mnie zostaw w spokoju.
Nie atakujesz siebie - nie atakuj i mnie.
Atakuj moje słowa.

W kolejnym poście wyraziłeś swoje refleksje, które w rzeczywistości są wspaniałą nauką. Czy z tego powodu, że mogą nieśc pożytek ma Ci ktoś postawić zarzut nauczania? Albo czy dlatego, iż zastrzegłeś, iz nie chcesz nikogo pouczać, to nie pouczasz. Każda informacja to jakaś nauka.
_____________________________________


/.../ czy wewnętrznej świątyni - to na zachodzie głównie gnostyczne tradycje stawiające na poznanie intuicyjne, gdzie w doświadczeniach "mistycznej natury" łączysz się z tak czy inaczej opisanym absolutem, a które to doświadczenia w warstwie opisowej skutkują rozważaniami natury etycznej, w czym zdaje się "gustować" Jerzy Karma.

Pewnie wiesz, Leszek, że gnoza oznacza poznanie przez wiedzę, zaś mistycyzm poprzez intuicję.
"Gustuję" zarówno w wiedzy jak i w intuicji.
Owe "gustowanie" jest jednak koniecznością rozwojową.
O czym uczą rózokrzyżowcy ucząc zrównoważonego rozwoju: w wiedzy i w intuicji, by poznanie było kompletne. Choć może nie ci mający swoje centrum w Holandii, ale ci mający główną siedzibę w USA.
Choć oczywiście można ich koncepcji przedstawić inną. Jak zawsze. :-)



@Jerzy, były już osoby, które Złoty Podział nazywały Trójca Świętą. Robiły to w duchu neoplatońskim (np. Robert Lawlor), gdzie transcendentny Bóg (Monada, Jednia) wyłaniał z siebie Dwójnię. Więc Jednia dzieliła się na Dwójnie (dwie części) i to był właśnie ten Złoty (fraktalny) Podział - fundament stworzenia.

Dziękuję Leszek. Fajna informacja. Jednak Lawlor nie był tu pierwszy.
Zresztą nie napisałem, że Bóg się podzielił.
To człowiek musi mieć coś, by stwarzać, gdyż w rzeczywistości człowiek jedynie przetwarza.
Jeśli mówisz SŁOWO to nadal jesteś CAŁY. ;-)


Ostatecznie rzeczywistość NA TYM FORUM interesuje mnie nie od strony tradycyjnie pojętej mądrości życiowej lecz od strony geometrycznego opisu wszelkich zjawisk - fizycznych, energetycznych czy świadomościowych. Myślę, że święta geometria pozwala na scalenie powyższych dwóch tradycji i to nie tylko w wewnętrznym doświadczeniu człowieka, ale jasno i wyraźnie "na papierze"

Sam Nassim nie traktuje świetej geometrii jako czegoś nowego. Przynależy ona tak samo do tradycji. To, że ktoś nie wiedział o istnieniu serca, nie znaczy, że go wcześniej nie miał.
Poza tym najistotniejsze słowo to PRAKTYCZNOŚĆ.
Jeśli to, co na papierze, nie da mądrego życiowego pożytku, to nie ma wartości.
Także same posiadanie planu nie sprawi rzeczy.
Nie wiedza, lecz stosowanie wiedzy.

/Nikogo tu nie chcę uczyć, ani nie uczę - tak na marginesie do tych, co takie zarzuty skłonni są stawiać. Stwierdzam tylko fakty.
To tak - jakbym niczego nie pisał.
Możecie traktować, że nie istnieję. Słowa to informacje. To wszystko./

Zatem Leszku, rozumiem  jakim narzędziem ma być wg Ciebie forum, obyś widząc narzędzie nie zapomniał o jego przeznaczeniu. Wylejesz bowiem wtedy dziecko z kąpielą.
Poznając bowiem na czym polega kąpiel od strony chemicznej, wylewasz wodę, bo jest tradycyjna?
Ale dalej sam odpowiadasz:

I opisaniu tego (i w konsekwencji wdrożeniu tego w życie - o czym piszesz East) poświęcone jest to forum.

Pozwól, że zapytam: Czy naprawdę byłeś przekonany, że będzie możliwe oddzielenie narzędzia od jego przeznaczenia? Albo, że nauczając o składzie chemicznym jabłka, nikt nie napisze o samych jabłkach? Po co znać skład czegoś, czego się nie ma?
______________________________

Do Easta,
Między zadecyduje, a przemówi, jest różnica. Z czym pewnie się zgodzisz?
Poza tym zadecyduje oznacza czas przyszły.
Bóg nie musi przemawiać słowami. Przemówi sądem.
Jeśli zaś zalecasz słuchanie Go, to wiesz, że zaleceniem jest, by nie sądzić tak pochopnie innych.
Czy rozwój niektórych tutaj polega na atakowaniu innych? ;-)
Mam fobię w używaniu słowa Bóg?
Oczywiście - lecz nie do końca, bo fobia byłaby wtedy, gdybym miał fobie na to, że ktoś nie używa tego słowa.
Fobia jest na coś. Np. jak fobia na słowo Bóg, lub na zamknietą przestrzeń.

Zwróciłeś @East uwagę na to, że zwroty stoją na przeszkodzie ku Prawdzie.
W pewnym momencie tak. Jednak na określonych etapach rozwoju bywają przydatne. W końcu większość ludzi operuje w swojej osobowości na bazie słów.
Słowa mają sporą moc.

East, mam takie pytanie retoryczne, czy u Ciebie, by np. miłość była konkretem, to musisz wiedzieć o istnieniu złotego podziału?
Zapewniam Cię, że szybciej to zrobi młoda nic o podziale nie wiedząca dzieczyna, niż teoretyk złotych proporcji ;-)
To dziewczyna doświadczy konkretu.

Napisałeś, że Bóg jest niemierzalny...
A jak zmierzyłeś swoją matkę?
Nie napisz tylko, że centymetrem ;-)
Wszystko jest doświadczaniem, matka i Bóg - choć te doświadczenia mogą być inne.
Moje doświadczanie nazywasz wiarą?
Dlaczego swojego tak nie nazywasz?
Bądź bardziej sprawiedliwy   hehe

Napisałeś też: "Bóg to pojęcie niemierzalne, niekonkretne."
Na ile człowiek zmierzył swoją matkę? Na ile była konkretna?
/Niech tylko nie odpowiadają tu ludzie poniżej 40-go roku życia i którzy sami nie są rodzicami./
Poza tym znowu tu w temacie pada słowo wiara i do tego wyrażane w sposób nadal niedojrzały. Cóż większość ludzi nieprawidłowo rozumie to słowo. Wspominałem już o tym i jak widzę nikt nie potraktował tego jako informacji. Nawyki ludzkie stoją ponad informacją - taka wartość nauki u "naukowców". hehe
Żartuję East, bo wiem o co Ci chodziło. Nie wyrażałeś swojego zdania, tylko opisałeś jak jest.
Pisząc o nauce i o wierze.
Ten temat już był.
______________________________

@Leszek,
Twoja refleksja o tajność nauk.
Przecież wiesz, że ta tajność nie jest tajnością w sensie niedostępności totalnej.
Studia dla przedszkolaka też są tajne. Dziecku nie dajesz zapałek.
Wieprzom pereł nie rzucasz.
A bombę atomową komu dać można?
/Nie obejrzałem tego wywiadu. Zatem wypowiadam się ogólnie./

Wiele serdeczności wszystkim
zamiast teorii złotego podziału  hehe




Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: konserwa Listopad 19, 2009, 11:15:56
Dzięki Leszek za wsparcie :) Przez moment poczułem się tu dziwnie. Trzeba być bardzo krótkowzrocznym by nie dostrzec w wyszydzaniu nauki WIELKIEGO EGO. Wręcz potężnego.

@konserwa

Też niestety się w to wpisujesz.

Ludzie nie można tak robić ! Nie można ludzi, którzy często swoje życie poświęcili pasji nazywać odgórnie kłamcami i naciągaczami.

Tak teraz nagle nikomu nie pasuje nauka, a na co dzień z niej korzystacie. To może po prostu idźcie się modlić do zakonu i żyć bez technologii.

Zaleciało tu wielką obłudą i tyle.

To co odkryło wielu innych badaczy, to co inni wynaleźli, jest DOROBKIEM LUDZKOŚCI. Dzięki wielu różnym odkryciom dzisiaj jesteśmy tu gdzie jesteśmy. I możemy sobie tu pisać. Więcej szacunku do odkryć. Bo też dzięki nim niektórzy zbijają kasę na channelingach a nie siedzą w jaskini z maczugami.

nie chcę mi się polemizować z ...sobą samym; proszę tylko o:
- nie przypisywanie mi intencji, których nie mam i myśli których nie wyraziłem wprost,
- nie zakreślanie co mi wolno, co mi wypada,
- nie zakreślanie mi ścieżki poszukiwania prawdy

przyjmuję oceny mojego Ego choć usilnie staram się nie oceniać Twojego; ogólnie rzecz biorąc łatwiej nam będzie wymieniać się poglądami gdy zrezygnujemy z ich oceniania mającego walor "obiektywny";

dla usunięcia ewentualnych nieporozumień:
- nie obrażam się,
- nie denerwuję się
- nie przekonuję nikogo, do moich racji
PRZEDSTAWIAM TYLKO STAN SWOICH EMOCJI W TYM OKREŚLONYM MOMENCIE
- jeśli poczułeś się czymkolwiek urażony, to sorry na pewno nie było to moją intencją
TYLKO SZUKAM, A TO OZNACZA ŻE CZASAMI MUSZĘ BŁĄDZIĆ, wszelkie oceny tych "błądzeń" są zbędne bo nie wiem czemu mają służyć;
po prostu opisuj swoją ścieżkę, a ja z niej wybiorę to co mi pasuje...



Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Xellos Listopad 19, 2009, 12:29:48
To dziwne bo napisałem aby co mi w duszy gra :) Tak samo jak Ty.

Tobie grało nie wnikanie w naukowe dowody istnienia człowieka. A mi gra nie pomijanie tych dowodów.

I to wszystko.

Ale rozumiem, ja mam opisywać ścieżkę a emocje możesz tylko Ty opisywać. Toż to sprawiedliwość jak w naszym pięknym kraju...


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Jerzy Karma Listopad 19, 2009, 13:02:16
Panowie,
Nawet nie zauważyłem, z czego Wasz spór wyniknął...
Gapa ze mnie.
Może jednak, nie było i nie ma powodów do sporu.
Choć ega ludzkie zawsze je gdzieś wynajdują w sobie.
Spory zawsze wynikają z pośpiechu, lenistwa, blokad przed szerszym widzeniem.

Kłóciła się lewa ręka z prawą, zarzucając jej, że nie jest lewą. Prawa zaś żądała od lewej, by także była prawą.

P.s.
Przejrzałem wątki wstecz i nadal nie wiem kto zwinił wobec @Xellosa...
Nie znalazłem winy w wypowiedziach @Konserwy.
Może to moje wypowiedzi w czymś zawiniły?
Bez cytatów pozostanę w niewiedzy.


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: konserwa Listopad 19, 2009, 13:28:25

Ale rozumiem, ja mam opisywać ścieżkę a emocje możesz tylko Ty opisywać. Toż to sprawiedliwość jak w naszym pięknym kraju...

jak znajdziesz gdzie coś takiego napisałem - stawiam fraktalny obiad :)

nie analizuj moich głębokich procesów myślowych, bo to beznadziejne zadanie, często nawet dla mnie samego....
staram się pisać wprost, co czuję, a Ty piszesz co ja czuję mimo że ja wcale tak tego nie czuję, po czym wpuszczam się w polemikę z sobą samym, że to co Tobie wydaje się że czuję, ja nie czuję
etc.


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Xellos Listopad 19, 2009, 18:56:49
ok, więc nie analizuje :) Temat uważam za zamknięty.


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Michał-Anioł Listopad 19, 2009, 23:58:29
do Jerzy Karma
Napisze  to prościej każdy ma swój ogląd  i pogląd na rzeczywistość ale bazowanie na jednej książce i to jeszcze nie kompletnej (jest to tylko część z pism gnostycznych )jest trochę dziwne ale legaln ;)
Ale zawsze jest lepiej mieć jakiś pogląd  niż żadnego pozdrawiam ;)

Może się mylę ale na takich forach są ludzie którzy szukają odpowiedzi na pytania a nie doktryn religijnych , chodzi o poszerzanie horyzontów a nie ich ograniczanie


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: east Listopad 20, 2009, 00:12:20
Jerzy Karma  napisałeś  "East, mam takie pytanie retoryczne, czy u Ciebie, by np. miłość była konkretem, to musisz wiedzieć o istnieniu złotego podziału?
Zapewniam Cię, że szybciej to zrobi młoda nic o podziale nie wiedząca dzieczyna, niż teoretyk złotych proporcji ;-)
To dziewczyna doświadczy konkretu. "

Oczywiście że tak. Dziewczyna doświadczy miłości i każdy jej może doświadczyć względem drugiej osoby, czy też czegoś bezosobowego ( jak na przykład Bóg ) czy jakiś przedmiot.
Lecz ja nie piszę o miłości do czegoś /kogoś. Chodzi mi o to, czy miłość , jako stan uczucia, może być kluczem do sejfu wszechświata. Chciałbym, aby zmienić nieco punkt widzenia i wyjść poza tradycyjne ujęcie miłości. Poobserwujcie miłość którą macie w sercu, a nie obiekt tej miłości. Jest to uczucie o określonej wibracji oscylującej wokół 1,618 . Proponuję potraktować miłość jako  częstotliwość  w której wibruje potęga harmonicznego wszechświata., a nie uczucie ku czemuś. Może to nieco barbarzyńskie podejście, ale cóż - taki eksperyment ;)

Stawiam pytanie, czy przebywając w stanie "blissing" , błogosławionym ;) , miłosnym uniesieniu ( pomijam tu sposób jego wywołania  ;D) , po prostu kochając świat da się wytworzyć w swoim polu życia 64 wektorową równowagę ? W stanie takiej równowagi za pomocą rezonansu z wszechświatem podłączyć się do niego by sięgnąć po wszystkie uśpione możliwości i ukryte odpowiedzi ?.
Można by napisać w tym momencie, ze wszystkie odpowiedzi już od dawna są w człowieku , tylko trzeba po nie sięgnąć. Jak ?
Jak wiecie jednym ze starożytnych sposobów ( również obecnie przez mistrzów - jak Eckhart Tolle - polecanym ) jest wyciszenie sie. Zauważenie ciszy. Wtopienie się w nią - w pustkę, w próżnię, która przecież wypełnia wszystko. Czy się da ? Można spróbować. Czasami się udaje przez sekundę czy dwie osiągnąć ten stan.
 Lecz nie jest to łatwe  - posiadamy przecież uczucia, posiadamy natrętne myśli , które wedrą się prędzej czy później w nasz wewnętrzny stan wyciszenia .. a jeśli tak, to niech pierwszym uczuciem będzie  uczucie miłości, niech będzie to równowaga wektorowa, a pierwsza myśl o świętej geometrii  i pierwszy obraz to wirująca spirala ... możliwe, że wówczas wewnętrzna próżnia odpowie rezonansem z formą ...

Cóż, przemedytować i sprawdzić należy  :)  .. dam  znać jak mi poszło


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Michał-Anioł Listopad 20, 2009, 00:22:03
east
Medytacja muszę się jej nauczyć, wszystko jest pustką i nic nią nie jest,wibracja jest wszystkim ,tylko jak się zestroić,życie jest po to by go doświadczać .Czy  to jest fizyczny stan bycia  ?


Tytuł: Cisza i pytania
Wiadomość wysłana przez: Jerzy Karma Listopad 20, 2009, 01:18:12
Drogi East
Jak prawie zawsze czytanie Twoich słów, to interesująca rzecz.
Tym razem nawet wspaniała.
Nawiązałeś bowiem do miłości jako stanu samego z siebie.
Takie coś istnieje.
Przypomina to jakby spontaniczną radość z samego istnienia. Choć jest stanem głębszym i bardziej przestrzennym.
Pojawia sie spontanicznie i ... można zgadywać, czy pochodzi z czyjejś łaski jako dar, czy jest nagłym owocem wcześniejszej pracy.
Stawiam na jedno i na drugie, lecz przede wszystkim na wcześniejszą pracę.
Pracę nad sobą.
Zresztą to nie jest doktryna, ani pogląd, lecz stwierdzenie oparte na obserwacjach żywotów tych, którzy "odlecieli" - w sensie wyzwolenia.
Nie da się jednak osiągnąć wyzwolenia póki człowiek nie wyzwoli się od samego siebie, bo to w nim samym tkwi największa niewola.

Eksperyment z miłością?
Miłość na zawołanie?
Nawet nie uśmiechniesz się na zawołanie w sposób prawdziwy. Powszechnie wiadomo, że uśmiech sztuczny jest zupełnie inny - nawet inne grupy mięśni pracują.
Gdyby to było tak łatwe... hehehe
Już by wszyscy byli zbawieni.

Miłość o której wspaniale napomknąłeś - taka sama z siebie - jako owoc określonej dojrzałości i wiedzy - nie pojawia się pod wpływem jednorazowej decyzji i chwili.
Oczywiście można sobie się bawić i zrobić sztuczną miłość - podobnie jak sztuczny uśmiech.
Jednak to nie będzie właściwa wibracja.
I rzeczywiście miłość ta ma wiele wspólnego z wyciszeniem.
Już o tym pisałem na swoim forum, że cisza - pokój - stoi ponad miłością.
I właśnie ta właściwa naturalna miłość wypływa z takiej ciszy.
Przesłanie tej prawdy można znaleźć w wielu starych naukach.
Niewiele nowych rzeczy piszę.

Do prawdziwej ciszy nic sie nie wdziera. Jest ona jak światło w które nie moze wedrzeć się ciemność. Światło ciemność rozprasza. Cisza ta jest absolutnym pokojem.

Wielu przed nami osiągnęło to, co my pragniemy zdobyć.
Mądre dziecko uczy się z własnego doświadczenia i z doświadczeń tych, co wcześniej już doświadczali. Głupie lekceważy starszych, ucieka z domu i chadza własnymi drogami, aż źle kończy.
Tak piszę ogólnie. Pod niczyim adresem. Dla samej informacji, że tak bywa.
Oczywiście, że wiecie to. Są to sprawy tak proste. Jednak warto czasem sobie o tym przypominać.

__________________________________
Witaj @Michał-Anioł.
Napisałeś bardzo ogólnie pod moim adresem. Takie rzeczy pisze się na priv.
Bo jeśli masz coś do tego, co napisałem, to się podaje konkrety. Jak np. doktryny, które mi zarzucasz nie podając żadnej.
Poza tym w określony sposób wszystko na tym świecie jest doktryną. Zatem można ten zarzut postawić każdemu, kto ma jakiś pogląd.
Tymczasem pogląd jest konieczny już choćby jako podstawa - założenie - badacza.
Masz na myśli moją książkę "Przypomnienie"? Jest prawie kompletna. Nie dałem tylko jednego tematu. I chyba go nie dam. I tak tworzy już to - co miała.
Byłbym wdzięczny, gdybyś jasniej napisał co masz na uwadze pisząc o bazowaniu.
Bowiem polecałem niektóre fragmenty z niej po to, by tu nie kopiowac ich, albo drugi raz nie opisywać innymi słowami tego - co tam zawarłem, np. o rozumieniu pojęcia wiary.
Widzę, że ciagle wymuszasz na mnie, bym objaśniał albo tłumaczył się - co każdy może widziec jak chce :-)
Na koniec sam "moje doktryny" nazwałeś poglądem.
Zwróć jednak łaskawie uwagę na to, że owe "doktryny" nie są moje. Ja o nich tylko napisałem, zaś by potwierdzić iz nie sa moimi wymysłami, często odnosiłem sie do innych uznanych ksiąg. I nie tylko.
Poza tym tytuł na coś wskazuje.
I zapewniam Cię, że możesz tam znaleźć wiele takich odpowiedzi, których się nie spodziewasz znaleźć.
Choć sporo ich jest jeszcze w innej książce, której nigdzie nie publikowałem jeszcze. Nosi tytuł: "Dusza - zwodnicze słowo" ;-)

Ty Michał zadajesz pytania - choć nie do mnie - dlatego nie odpowiadam na nie. Jednak zastanawiam się, czy nie należysz do tych, co zadają pytanie za pytaniem i nie mają już czasu, by usłyszeć odpowiedź :-)
Bo im w rzeczywistości nie chodzi o nią.

Bywajcie w ciszy


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: east Listopad 20, 2009, 01:47:33
@Michał-Anioł .Toż właśnie Nassim mówi o specyficznym stanie próżni z której powstaje COŚ - materia. Specyficzna dynamika równowagi wektorowej, coś, co sprawia ,że pojawia się masa  ..
Jak się zestroić  ? Oto jest pytanie !
Uczepiłem się tej złotej proporcji , gdyż wydaje się, że człowiek , wcale o tym nie wiedząc , też jej doświadcza w formie niektórych uczuć  : miłości i współczucia na przykład. One pozostają w rezonansowej częstotliwości z harmonicznym wszechświatem.  Świadomość tych uczuć , obserwowanie ich i stosowanie będzie zestrojeniem , będzie tą technologią , której poszukujemy i dzięki niej będziemy przekształcać świat mądrze i odpowiedzialnie - bo z miłością ,czyli w jej permanentnym stanie.

@Jerzy Karma
piszesz "Gdyby to było tak łatwe... hehehe
Już by wszyscy byli zbawieni."
Tutaj słowo "zbawieni" pozwolisz , że odczytam jjako : " w stanie rezonansu "  z .. najwyższym, ludziom właściwym potencjałem energii ( a można by napisać też bardziej ezoterycznie ;) ale to to samo ).

Jeśli wspomnisz , Jerzy błogość i ukojenie, jakie daje cisza  ... stan równowagi i spokoju, owego stanu samego z siebie  ..czy nie pojawia się wtedy automatycznie  - ta miłość ?
Czy pojawia się wyłącznie spontanicznie ?
Uważam, że można ją w sobie wyćwiczyć i można wprowadzić ją między ludzi tak, jak się zaraża śmiechem lub uśmiechem. Ilekroć poczujesz TO wówczas utrwalasz ten stan . Mocniej i mocniej i tym łatwiej go przywołać. Podobnie ze współczuciem. Twierdzę, że można się nauczyć współczuć ludziom, a raczej  - z ludźmi. Tak od serca WSPÓŁ-ODCZUWAĆ.
I oczywiście zgodzę się z Tobą Jerzy, że można to zrobić pracą nad sobą. Wszyscy stoimy u Źródła, które jest w nas, ale rzadko z nim rezonujemy. Czas to zmienić.
I znowu pojawiło się serce. Stanowi tych  wyższych uczuć odpowiada harmoniczne bicie serca wyrażające proporcję  1,618 .Wykorzystajmy ten stan do kreacji . 


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Michał-Anioł Listopad 20, 2009, 20:27:14
east
Mój post to nie polemika  do twojej wypowiedzi, tylko raczej wyraz  zrozumienia  twojego światopoglądu.Mam podobne poglądy i też jestem nastawiony na ciągły rozwój dlatego z takim zainteresowaniem czytam to forum .



Tytuł: CZYSTOŚĆ
Wiadomość wysłana przez: Jerzy Karma Listopad 21, 2009, 02:16:08
Witaj East
Czytam Twoją wypowiedź i widzę, że w zasadzie i w dużym stopniu odpowiedziałem Ci na nią już tutaj http://www.swietageometria.darmowefora.pl/index.php?topic=321.new#new

Masz rację, że w ciszy pojawia się często miłość. Opisałem tam to.
Z moich doswiadczeń i z mojej wiedzy wyłącznie spontanicznie.
Wiesz dlaczego spontanicznie?
Dlatego, że one zawsze w nas są.
Tylko nasze ega je blokują.
Ego ich nie stworzy. Tak jak nie stworzy ziarnka piachu z niczego.
Naszymi odpowiednimi działaniami możemy spowodować, by mogły one zamanifestować się.
Wówczas możesz mniemać, że Tyś je stworzył.

Czy można tym zarazić?
A czym? Skoro to jest w każdym.
Zjawisko przebiega inaczej. To ludzie wzajemnie narzucają sobie programy blokad. Równie dobrze mogą wzajemnie je z siebie zdejmować - wówczas pojawi się OCZEKIWANE będące dobrem dla wszystkich.

Wiele serdeczności


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: east Listopad 21, 2009, 02:48:25
Jerzy , nie wiem jak TY, ale ja uważam, że EGO słucha się nieodpowiednich doradców . Ego potrzebuje czuć się ważne , więc nawet , jak niczego nie stwarza, lecz choć tylko uwalnia określone manifestacje uważając ,że to jEGO kreacja, to już jest na prawdę nieźle .
Ego powinno słuchać naszej prawdziwej istoty .


Tytuł: Jak żyć bez ego
Wiadomość wysłana przez: Jerzy Karma Listopad 21, 2009, 13:36:40
Drogi East,
Jest to bardzo wartościowe, że obserwujesz i wyciągasz wnioski. Przy tym wnikając w sprawy  głęboko i w miarę szeroko.
Zawsze jednak można i to przekroczyć. Skoro tak, to trzeba zdawać sobie sprawę, iż nasze uważanie nie jest pełne i nie jest prawdziwe w sensie prawdy. Choć będzie prawdziwe w zakresie określonych subiektywnych rzeczywistości.
Człowiek zazwyczaj podlega jakiejś subiektywnej rzeczywistości, Zatem moje, czy Twoje uważanie /pogląd/ niekoniecznie musi być słuszne w sensie zbawczym, czyli w nie będzie służyć wyzwoleniu.
Dlatego w takich zagadnieniach sprawdzam swoje uważania. W taki sposób, że patrzę, jak inni - więksi ode mnie, którzy byli przede mną - uważali. Jeśli moje uważania są zgodne z ich  naukami, wówczas postrzegam je jako jakieś wskazówki dość istotne i warte wzięcia pod uwagę - jako coś prawdziwego. Z zastrzeżeniem takiego ich odczytania, że harmonizują ze sobą. Np. nie widząc sprzeczności między naukami Buddy a Jezusa. Jeśli ktoś widzi sprzeczność, znaczy to, że nie rozumie ich przekazów w pełni, ani we właściwy sposób.

Jak ja widzę sprawę ego?
Na moim forum napisałem o tym wielorako i aż może zbyt dużo, lecz z pewnością ciągle za mało. Dlatego, że są miliony ludzi, a każdy może potrzebować innej ścieżki dla zrozumienia. I nawet nie tyle zrozumienia, co sztuki dotarcia do jego zbioru osobowościowego.
Poza tym wszystko, co napisałem o ego, znajduje również odbicie w wypowiedziach wielkich nauczycieli.
Każdemu proponuję, by także stosował te metodę.
Metodę sprawdzania swojego "widzenia" z widzeniem tych, którzy są warci jako bazy odniesienia.
Oczywiście typowe dla wieku dziecięcego jest lekceważenie dorosłych ;-)
Gdy się myśli: Sam będę wiedział, co dla mnie dobre - a potem dziecko ma guza...

Osobiście wolę szanować nauki innych, gdy je zrozumiałem, szanuję jeszcze bardziej.
Widząc spójną prawdę w nich podziwiam je.
Moje uważanie wobec prawdy nie ma żadnego znaczenia.
Prawda jest prawdą.
Uważanie tylko uważaniem - próbą dotarcia do prawdy.
Przecież można sobie coś uroić. Można stworzyć jakieś fałszywe koncepcje.
Jak to sprawdzisz?
Urojenia mogą być nawet zbiorowe. Wspomnij na hipnozę zbiorową nieraz pokazywaną nawet na scenach dla publiczności.
Systemy społeczne także pełnia rolę hipnotyzera. Jest tyle grup różnorodnie zahipnotyzowanych. Każda ma swoje uważania. Przyjmując je za prawdę.
Można do nich mówić, ale oni nie są w stanie usłyszeć, gdyż są w hipnotycznym śnie.
Słyszą tylko to - co jest w zakresie ich hipnotycznego snu. Tylko to przyjmą.
Dlatego Jezus mówił: Pracy wiele, lecz robotników mało.
Do tego tak trudno jest ludzi przebudzić.
Nawet Jezus nie był w stanie pokonać wszystkich hipnotycznych systemów. Np. tam gdzie był znany od dzieciństwa nikt nie przyjął Jego nauk, ani cudów nie uczynił. Zadziałała siła zbiorowego systemu: "Czyż to nie syn cieśli?"
Nie liczyło się to - co mówił, lecz to, kim był dla nich.
Takie jest ludzkie szukanie prawdy.
Ludzie bardziej szukają wielkości, władzy, tytułów, pozycji, niż wiedzy.
Udając przed sobą, że szukają wiedzy.

Dlatego masz rację East, że ego słucha się nieodpowiednich doradców - bo jak może być inaczej, skoro same jest czymś nieodpowiednim?
Masz rację, że potrzebuje czuć się ważne - bo w ten sposób samo siebie tworzy, utwierdza.


więc nawet , jak niczego nie stwarza, lecz choć tylko uwalnia określone manifestacje uważając ,że to jEGO kreacja, to już jest na prawdę nieźle

Kto uwalnia? Zjawiska przepływają, zaś ego się przyczepia do nich. Tworząc w ten sposób siebie i swój byt. 
Świadomość OBSERWATORA zjawisk staje się obserwatorem stworzonego ego.
Zatem uważanie, że coś jest MOJĄ kreacją jest podstawowym źródłem uwarunkowania.
Dlaczego zatem uważasz, że to "nieźle"?

Akurat dziś rano badając historię swojego życia obserwowałem jak powstaje ego.
Refleksja zaczęła się od wyjaśnienia ewentualnych nieporozumień dotyczących terminu BEZPRAGNIENIOWOŚCI.
Bezpragnieniowość nie oznacza, że trzeba być betonem - że człowiek nie doświadcza radości. W stanie 
bezpragnieniowości trwa życie, doświadczanie, spontaniczność, reakcje, cieszenie się każdym pięknem. Rzecz polega tylko na nie pragnieniu ich. Na nie przywiązywaniu się do nich. Na nie planowaniu ponownego posiadania obiektów, które radowały. W bezpragnieniowości wszystko jest wolnością. Obiekty są także wolne.
W momencie, gdy powstanie jakiekolwiek pragnienie, chęć, czy dążenie - powstaje ego.
Jak zatem z naprawianiem świata?
Odpowiedź jest już w buddyzmie, gdzie mówi się nie o naprawianiu świata, lecz o właściwym działaniu. Oznacza to zamiar względem własnej realizacji przejawu istnienia - właściwego istnienia.
ISTNIEĆ WŁAŚCIWIE. Ego jest tu zbędne. Jednak przywykliśmy działać poprzez ego i wydaje się początkowo, że nie da się inaczej.


Odnosząc się do Twojego ostatniego zdania:
Jeśli nie będzie ego - kto słucha naszej prawdziwej istoty?
Jeśli zaś ego jej zacznie słuchać - ego zniknie. Zatem masz rację - niech ego jej słucha.

W zapomnieniu  tego - co napisałem.
Nic bowiem nie jest moje.
Wszystko należy do świata.
I zawsze trwa w świecie.



Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Michał-Anioł Listopad 21, 2009, 14:56:09
życie jest jak gra w simsy na kwantowym komputerze, tylko kim  lub czym  jest gracz.
Kim my jesteśmy


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Jerzy Karma Listopad 21, 2009, 15:09:15
Najpierw koniecznością jest rozpoznanie czym jest owe "kim" za które się uważamy.
Następnie poznanie jak ono powstaje i na wskutek czego powstało. Dlaczego jest zmienne i przemijające.
Następnie szukanie stałego oparcia - tego KTÓRE wiecznie trwa i jest NAMI prawdziwie.

Tworzenie wychodzi z postrzeganego źródła.
Dzieła są przypisane widzianemu.
Widziane rejestruje to i stwarza z tego /pamięci/ siebie.

Jest to uproszczone przedstawienie fragmentu człowieka.


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Michał-Anioł Listopad 21, 2009, 15:17:31
jeżeli nasz fizyczny byt jest wibracją w polu energii [którą już można opisać (FK+ŚG+TW)], zrozumienie naszego  ja jest poza zasięgiem naszej percepcji ale  ociera się o możliwości naszego nie w pełni ukształtowanego umysłu


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Jerzy Karma Listopad 21, 2009, 15:29:21
Wg tego, co napisałeś, to wibracją w wibracji ;-)
Pole energii przecież także jest wibracją.

Zatem jest wg Ciebie poza zasięgiem, czy ociera się o możliwości?

Uwarunkowania decydują o wszystkim - gdy są.
Nałóż grube rękawice, a uwarunkujesz dodatkowo zmysł czucia.
Mimo, że ręce są te same.
A duch odział się w tyle rzeczy...
Niektórzy poznają któreś jego "rękawice" i twierdzą, że poznali siebie.
I nie widzą potrzeby ich zdejmowania.
Przyzwyczajenie stało się ich zastępczą naturą.


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Michał-Anioł Listopad 21, 2009, 15:35:02
Wibracja to rodzaj fali  i tak jak fala na wodzie nie jest tylko falą na wodzie bo odwrócenie tego zjawiska daje nam fale powietrza co jest jedynie uproszczeniem całego zjawiska jakim jest całościowy ruch wody i powietrza w wyniku ruchu fali.
a każda  cząstka czy to wody czy powietrza wibruje jest w ciągłym ruchu ja nie widze w tym sprzeczności


Zatem jest wg Ciebie poza zasięgiem, czy ociera się o możliwości?

Poza zasięgiem percepcji naszych zmysłów, nie zobaczysz,  nie usłyszysz ale możesz zrozumieć objąć to umysłem

sory że  to tak nieskładnie brzmi ale nie mam doświadczenia w dzieleniu się swoimi myślami


Tytuł: Światło Jezusa
Wiadomość wysłana przez: Jerzy Karma Listopad 21, 2009, 20:27:01
Moje zdanie nie zaprzeczyło Twojemu. Użyłem tylko tej samej nazwy dla obu rzeczy.
Bardziej w formie żartu. Co wyraziłem odpowiednim znakiem.

Czyżbyś swoim wywodem chciał wykazać, że pole energii nie jest wibracją?
Bo pomijając samą treść wywodu inaczej czemu miał służyć?
Skoro zaś treść wywodu potwierdza, co napisałem, że wszystko jest wibracją, to co miałeś na myśli chcąc wydzielać jakieś pole poza wibrację?

Z tą percepcją, zmysłami i umysłem jesteś OK. Wyraziłeś się jasno.
Moja wina, bo traktuję umysł jako jeden ze zmysłów.
/Nie tylko ja na tym świecie./
Stąd błędnie odczytałem sens Twojego rozumowania.
Czy rozumiesz naturę umysłu?
Twierdząc, że zdoła on sam z siebie to objąć?

Zrozumienie płynie spoza umysłu i jedynie fragmenty jego są rzucane na umysł, który szybko je zapomina. To wszystko przekracza możliwości umysłu.
Oświeceni nie działają z umysłu, lecz wyrażają działania także przez umysł.
Oświecenie leży poza umysłem. Choć stopniowo odbija sie w nim - w miarę tego jak staje się coraz czystszy. Umysł w sensie przegrupowania na pełny potencjał oświecenia, to nie tylko intelekt, pamięć, świadomość mózgu, lecz znacznie więcej. Dotyczy to także DNA. Zatem tym bardziej każdej komórki ciała.
Czego życzę sobie - Tobie - i każdemu pozytywnie zainteresowanemu.


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: east Listopad 21, 2009, 20:54:31
Jerzy Karma napisałeś  
Cytuj
Cytat: east  Dzisiaj o 02:48:25
więc nawet , jak niczego nie stwarza, lecz choć tylko uwalnia określone manifestacje uważając ,że to jEGO kreacja, to już jest na prawdę nieźle

Kto uwalnia? Zjawiska przepływają, zaś ego się przyczepia do nich. Tworząc w ten sposób siebie i swój byt.
Świadomość OBSERWATORA zjawisk staje się obserwatorem stworzonego ego.
Zatem uważanie, że coś jest MOJĄ kreacją jest podstawowym źródłem uwarunkowania.
Dlaczego zatem uważasz, że to "nieźle"?

To akurat zdanie , które napisałem dzisiaj samo mnie zadziwia. Było nad ranem więc wiesz .. już sam nie wiem co miałem na myśli. Tzn co ego miało na myśli  ;)
Niemniej jednak interesujące jest to, ze możemy pisać o ego z pozycji obserwatora, czyli kogoś, kto nie należy do EGO. Jeśli miałbym tego kogoś nazwać ( ja , czyli ego ) to ukułbym dla niego termin  ŚWIADOMOŚĆ.
I tutaj znowu w naszych rozważaniach może się pojawić problem pozbywania się ego. Nie da się . Natomiast można z nim stworzyć symbiozę. Ile tej symbiozy , w jakiej proporcji ?  ... tak , zgadłeś .. 1,618 ;)
Napisałem o MOJEJ kreacji , bo w sumie cała rzeczywistość istnieje we mnie tylko dlatego, że ja istnieję. Tzn, że istnieję także jako "ja"  - czyli egotyczny umysł.
Czy  stwierdzisz, że nie masz w sobie ego  ?  Możesz z czystym sumieniem tak powiedzieć ?

Co się dzieje, kiedy Obserwator dostrzega, że pojawiają się przypadkowe myśli ? Czy analizuje je, wnika w nie, żyje nimi ?  Nie - on je zauważa, one przepływają przez niego, odchodzą. Może lepiej napisać, że pozwala im odejść ?
Dlatego nie jest stroną , jest obserwatorem.
Przykład z życia, z dzisiejszego dnia .
Kiedy rano wyszedłem z psem na spacer ze zgrozą zauważyłem, że lewy kierunkowskaz mojego ( znowu to ego ;)  ) auta jest roztrzaskany a nadkole całe wygniecione. W pierwszej chwili zdenerwowałem się bardzo, ale postanowiłem kontynuować spacer. Pies ważniejszy i chciałem to wzburzenie w sobie przepracować. Oddychałem głęboko, starałem się nie myśleć, tylko obserwować siebie, swoje myśli. Wzburzenie i złość na potencjalnego sprawcę ustąpiły , a na ich  miejsce pojawiło się uczucie ogromnej przykrości. Przykro mi ( wyemitowało ego) , tak cholernie mi przykro że to się wydarzyło. Dlaczego to zrobiłeś ? krzyczało moje ego w stronę tego sprawcy ( jakby mógł usłyszeć ), po, co , w jakim celu , czemu  ?
Ale po jakimś czasie obserwacji samEGO siebie wróciła mi równowaga i spokój wewnętrzny. Wydarzyło się. Mogę się tylko zgodzić na zastaną rzeczywistość taką, jaka jest, albo ( jeśli nie ) to dalej generować negatywne myśli . Odpuściłem sobie. Zmieniłem plany na ten dzień, poinformowałem swoich bliskich i ze spokojem zabrałem się za minimalizowanie uszkodzeń. Już nie ma we mnie wzburzenia. Jest za to ... rodzaj wdzięczności. Wdzięczność za to, ze mogłem OBSERWOWAĆ siebie w takiej sytuacji . Zaobserwowałem więc wzburzenie, ale i dystans do posiadania, do materii. Dowiedziałem się o sobie więcej, niż gdyby nic się dzisiaj nie wydarzyło.


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Jerzy Karma Listopad 21, 2009, 23:02:09
... problem pozbywania się ego. Nie da się . Natomiast można z nim stworzyć symbiozę. Ile tej symbiozy , w jakiej proporcji ?  ... tak , zgadłeś .. 1,618 ;)

hehehe
Jednak nie zgadłem. Zgaduję jednak, że nieźle kombinujesz - to cecha ego ;-)
Analogicznie ktoś może kombinować z proporcją Szatana i Boga...
Nic to nie da. Tak samo jak nie będziesz odnosił jabłka do głazu.
Kombinowanie w zbawieniu nie pomoże.

Skoro Ty mówisz o sobie - to i ego może mówić o sobie :-)

Piszesz o swojej kreacji...
Co jednak wiesz o sobie?
To - co wiesz - ten, którego znasz - nie kontroluje owej kreacji!!!
Zatem to - czym jesteś wg siebie - nie jest KREATOREM.
I ja nie jestem - zobacz, rozejrzyj się - świat nad nami panuje...
Kolejny raz napiszę: PRAKTYCZNOŚĆ
Jeśli zatem ciagle tkwimy w ograniczeniu, to nie udawajmy, że jesteśmy kimś więcej.
Nawet jeśli jesteśmy - to nie teraz.
I nie odwołujmy sie do TERAZ, gdy panuje nad nami "teraz". ;-)

W drodze duchowej rozsądek także jest niezbędny.
Jest bardziej nawet potrzebny, niż w sprawach przyziemnych.

No i masz - czytam teraz Twoje pytanie:
"Czy  stwierdzisz, że nie masz w sobie ego  ? "
I widzę, że szczęśliwie odpowiedź dałem wyżej.




Ego musi być odrzucone jako podmiot.
Nie musisz mi wierzyć. Poczytaj nauki największych nauczycieli.

Postawiłeś parę pytań odnośnie obserwatora.
Obserwator nie ma przypadkowych myśli, bo jest jedynie obserwatorem.
Co się dzieje, gdy je dostrzega? Cieszy się, że ma co obserwować ;-)
Jednak nie wiąże się z tym, gdy ma ważniejsze zadania.
Zatem zależy wiele od tego - kto obserwuje ;-)
Wnikanie? Bywa rózne.
Jest wnikanie z utożsamieniem - życie obserwowanym.
I jest wnikanie z rozpoznawaniem - też tu jest życie, lecz nie obserwowanym, ale z obserwowanym. Zatem większa perspektywa - dystans - mniej subiektywizmu.
Ma związek z analizą - poznaniem i ... ciekawe zjawisko sie pojawia, bo dzięki rozpoznaniu pojawia sie szersze widzenie - sprawia to, że życie obserwowanym jest bliskie pełności tak bardzo, że jest jakby pełne, co równa się zrozumieniu obserwowanego bardziej - niż ono samo siebie rozumie. Dlatego mozna powiedzieć, że w tym sensie żyje się bardziej nim niz ono sobą - lecz nie ma w tym przywiązania. Jest zrozumienie.
Rozumienie jeszcze dodatkowo potęguje uwolnienie od przywiązania - gasi ono wszelkie jego korzenie. Gasi, lecz nie ugasza. Jest to bowiem początek drogi. Proces gaszenia.
Na tym etapie one już nie przepływają przez niego /piszę tu nie tylko o myślach.../, lecz obok niego. I nigdzie nie odchodzą - okazuje się, że ich nie ma.
Nie ma, lecz mogą być. Jeśli obserwator zechce. Nie leka się ich. Nie potrzebuje ich odejścia, ani nieodejścia. Pozwala im żyć własnym życiem. Staje się prawdziwym obserwatorem. Wolnym od ego. Stopniowo.
________________________________

Zdarzenie z samochodem.
Świetny przykład. Z życia wzięty.
Miałem to samo ponad 2 lata temu. Zbita przednia szyba i wgnieciony dach /samochód stał na parkingu/.
Dlatego rozumiem, co czułeś. I tu się przydaje ego :-)
Mogę się z Tobą komunikować i łączyć w bólu jakiego doznałeś.
A sam problem? U mnie nie był pierwszy i nie jest ostatni. Dawno nazwałem to KOSZTA ŻYCIA, w tym konkretnym przypadku: koszt naprawy.
Na wiatr sie nie gniewamy, ani na grad. A na ludzi?
Ega działają na takiej samej zasadzie jak wiatr, czy grad.
Myślenie: Dlaczego spadł tu? - nie dotyczy gradu. Grad jest tylko maszyną przyrody.
Ego też.
Nie musiałem w sumie tego pisać, bo poradziłeś sobie znakomicie.

Znakomicie też umiesz uczyć się ze wszystkiego. To bardzo cenna cecha.
To sztuka czerpania korzyści z każdego zdarzenia.
To - co jest na naszej drodze - jest przecież naszą drogą.

Bardzo miło było spotkać taką osobę jak Ty.



Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Mecromon Listopad 21, 2009, 23:25:31
Tak myślałem co Nassim mówił na temat skończonej nieskończoności.
I wiecie co mi przyszło na myśl ??
To że tak samo można skwantować czas ( a raczej nie można o czym później  ).
wiec, jeśli zakładamy że prędkość czasu jest ograniczona, to zakładamy że świat jest odświeżany z max prędkością 300.000 km/s.
Ale wartości pośrednich jest nieskończenie wiele:

0 km/s                                   300.000 km/s
   |------------------------------------------| 

Czyli prętkość może przyjąć nieskończenie wiele wartości, mimo że jest ograniczona :)


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: east Listopad 21, 2009, 23:38:13
Jerzy Karma, mnie również niezmiernie miło Cię spotykać . Tak, spotykać, nie tylko dlatego, że tu wymieniamy myśli jako nasze EGA, ale jako pewien rezonansowy typ osoby , które spotykam na swojej drodze. Nauczyciele duchowi, chociaż sami o sobie tak nie mówią, a nawet nie wiedzą, ze nimi są i nigdy by siebie tak nie nazwali ;) , tacy jak TY są w moim życiu i są tutaj, na tym forum.

piszesz :
Cytuj
"Ego musi być odrzucone jako podmiot.
Nie musisz mi wierzyć. Poczytaj nauki największych nauczycieli."

Jednym z nauczycieli , których sobie bardzo cenię i trzymam go na półce i czasami do niego sięgam ( tak tak, on sam tego chciał,gdy pisał, aby jeszcze częściej odkładać Jego książkę i po prostu trzymać ją w rękach niż czytać ) jest Eckhart Tolle. Człowiek, który w pewnym momencie swojego życia utracił na planie ziemskim wszystko, co zgromadził, otarł się o samobójstwo, ale wtedy właśnie zrozumiał i doświadczył  COŚ. Przesiedział dwa lata na ławce w parku uśmiechając się i kontemplując rzeczywistość, otoczenie i stał się dla ludzi kimś w rodzaju nauczyciela. Uzyskał nową tożsamość nauczyciela wcale o nią nie zabiegając . To opowieść z tej naszej, aktualnej rzeczywistości. To żyjący człowiek ze swoim świadectwem ! Żyjący boddhisattvowie żyją wśród nas tu i teraz.

Eckhart  Tolle napisał , w swojej książce "Potęga Teraźniejszości" ( http://www.sm.fki.pl/index.php?nr=Potega_terazniejszosci_2 ) o tym, że NIE JESTEŚ SWOIM UMYSŁEM. Ale napisał również, że umysłu nie trzeba odrzucać. Ani swojego ego. To są NARZĘDZIA, których świadoma istota używa, a po użyciu odstawia je na półkę z narzędziami, czyli tam, gdzie ich miejsce.  Dlaczego ?  Pozbądź się narzędzi, a nie naprawisz auta , wyrzuć umysł , pozbądź się ego, a niczego nie napiszesz, nawet komputera nie uruchomisz.
Ja to widzę w takich proporcjach, ze gdy o sobie ( ego ) myślę w kategoriach  całości , czyli JEDEN , to moja prawdziwa, świadoma istota w wypada jak w proporcji  1,618  powiększonej . Albo na którymś etapie powielona wg tej proporcji . Cały czas rośnie  w takim tempie ( to tak obrazowo )
1+1 =2
1+2 =3
2+3 =5
3+5 =8
8+5 =13
13+8 =21
21 +13 =34
itd itp  , ciąg fibbonaciego.  
Nie tyle  chodzi o dosłowność liczb ile o zależność przyrostu - geometrycznego.
Powiększona , w tradycyjnym rozumieniu nie będąc, bo przecież nie umniejszam nikomu , ani niczemu. Wszystko jest doskonałe na swój sposób. Ta ziemia po której depczę, rośliny , psie kupy w parku , drzewa, pajęczyny i kurz w domu   - wszystko jest cudownie doskonałe, takie jak ma być , Ego takie ma być, bo taka jego natura , umysł jest jaki jest , też ma swoją rolę. Nie umniejszam nikomu ani niczemu więc czemu miałbym umniejszać temu co jest we mnie, czemu miałbym to odrzucać ?  Nie jest mną, ale jest we mnie tak jak miliardy bakterii w moim żołądku współpracuje w symbiozie.


Tytuł: Ego i bakterie
Wiadomość wysłana przez: Jerzy Karma Listopad 22, 2009, 00:54:14
@Mecromon,
Nie mam problemu z tym, że istnieje nieskończoność.
Kwestia odnośnie zdania Nasima to, jak on postrzega skończoność swojej nieskończoności. I czy dlatego ja tak postrzega, że przywykł do skończonego myślenia. ;-)
Czas?
To coś, co nieistnieje.


East,
Potrafisz widzieć nauczyciela nawet w dziecku. Jak już pisaliśmy o tym. Staraj się tylko nie mówić tego dzieciom. Bo czasem przewraca im się w głowie, choć i czasem mobilizuje.
Każde ego to dziecko.
Gdy jednak mówisz, znaczy to, że przede wszystkim to Ty jesteś sympatyczny i także to, że przerastasz to – co widzisz.
Och! Niebezpieczna uwaga – lecz nie dla osób skromnych jak Ty.

Skromność jest siostrą NIEISTNIENIA EGO.
Inni powiedzą, że jest matką, bo z niej także się zradza.
Wszyscy mają rację.

Nie czytałem Eckharta, choć nadzwyczaj często spotykałem to nazwisko.
I jak widzę jego „NIE JESTEŚ SWOIM UMYSŁEM” jest w zgodzie z tym, co często pisałem o umyśle.
Zresztą kto pierwszy zobaczył drzewo? :-))
Bez sensu. Drzewa są i widzi je każdy – kto wchodzi do lasu.
Już pisma wedyjskie uczą, iż umysł jest jednym ze zmysłów.
Ta zgodność obserwacji jest piękna – dlatego, że pozwala opisywać w takim samym sensie to, czego na co dzień ludzie nie oglądają.
Zgodność jest wspaniałym świadectwem i potwierdzeniem, że to nie są fantazje, czy doktryny – jak niektórzy uwielbiają je nazywać.

Gdybyś przeczytał wnikliwie to, co dzisiaj napisałem, zrozumiałbyś jaki mam stosunek do umysłu i ego. Użyłem porównania do rękawic.
Nikomu nie napiszę: Nie używaj rękawic! Ale napiszę: Odrzuć mniemanie, że jesteś rękawicą!
Stawiam na to, że Eckhart pisząc o nie odrzucaniu umysłu i ego miał to samo na myśli, co ja o rękawicach :-)
Co potwierdzasz pisząc, że nazwał je narzędziami.
Widzisz teraz skąd biora się nieporozumienia, gdy ludzie słuchają o tych rzeczach. Znajdą w tym nawet sprzeczności.
Jeden powie: Odrzuć!
Drugi: Nie odrzucaj.
Tylko każdy ma cos innego na uwadze.
Nie darmo Jezus mawiał:
„Tu potrzebna jest mądrość.”
Tymczasem ludzie zamiast cierpliwie szukać i badać, wnikać i drążyć, już mają się za mądrych i krytykują.
To nie do Ciebie. Tylko tak często bywa.

Drogi Eaście, a do czego nam tu ta matematyka?
:-)
Poza tym skoro ego jest rękawicą, czy mniejszym narzędziem, to jakie podasz proporcje między np. młotkiem, a człowiekiem?
Aleś przywiązany intelektualnie do tego ego…

Twierdzisz, że wszystko jest doskonałe na swój sposób.
Gdyby tak było moralność byłaby sprawą zbędną.
No i musiałbyś stwierdzić, że złoty podział jest do bani ;-)
Bowiem czym się wyróżnia?
Skoro inne proporcje też są doskonałe na swój sposób.
A i sam z pewnością nie zakochujesz się w każdej kobiecie :-)
Napiszesz: Inni się zakochują.
Zakochują, bo coś znajdują w nich, co niekoniecznie musi mieć związek z formą bryły.
Każdy zaś w czymś wyraża fraktalność, którą ktoś dostrzeże, a gdy „ftraktuje” z czymś w nim samym, to stopień „fraktacji” określi siłę atrakcji przerodzonej w miłość ludzką.

Ego takie ma być – lecz jak długo jest niezbędne?
Gdy dopłyniesz łodzią do lądu to tez mówisz:
Łódź po to jest, by na niej siedzieć i wiosłować.
I próbujesz nią płynąć po lądzie?
Czy raczej zmieniasz środek transportu?

Nie nawołuję nikogo do odrzucenia umysłu, ani ega.
Bo bym zgrzeszył.
Jednak czym innym jest podanie informacji, co jest niezbędne na określonym etapie, a czym innym namawianie do tego.
Zatem, gdy piszę: Odrzuć ego – mam na myśli gotowych do tego.
Kto nie jest gotowy, a odrzuci – zwariuje.
A ludzie nierozumieja dlaczego niektóre nauki były tajemne.
Osobiście znałem 3 osoby głęboko interesujące się naukami duchowymi, które autentycznie straciły kontakt z rzeczywistością. Jedna z nich w końcu źle skończyła. Dwie lekarze doprowadzili do ładu.

Dlatego dobrze, że niczego nie robisz na siłę. Trzeba kierować się tym, co się czuje wewnątrz. To zapewnia ochronę – bo płyniesz nie wbrew samemu sobie. Nagłe ruchy łamią nogi i umysły…

Oczywiście, że póki mamy te ciała, to ega są niezbędne jak bakterie.
Tylko żywiąc się nie myślimy o żywieniu bakterii ;-)
Najwyżej dostarczamy samych bakterii.

Oma ji /mantra/


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Igmana (ptak) Listopad 22, 2009, 02:13:25
Cytat: Jerzy Karma
U Boga liczą się Ci, którzy są z Duchem Świętym.
Nie Ci, którzy wołają do Niego i obiecują, a nie czynią Jego Świętej Woli – czyli nie postępują właściwie.

Cytat: Jerzy Karma
Bogiem nazywam doskonałość. Ona jest Boga podstawą. Święta geometria jest tylko jednym z jej przejawów. /Powtarzam tu już się chyba 3 raz/

Cytat: Jerzy Karma
Jeśli zatem nawet ogólnie stwierdzę, że Bóg jest wszędzie, to na pewno nie ograniczę Go do świętej geometrii.

Witaj Jerzy,
skoro Bóg jest wszędzie i wszystkim, to skąd twierdzenie, że Bóg to tylko doskonałość? A niedoskonałość, to już Bogiem nie jest, bo to jakby śmieć? Coś obrzydliwego i niegodnego? Dualność zatem wymknęła się spod jego kontroli? Pierwotna świadomość nie przewidziała tego?
I dlatego u doskonałego Boga nie liczą się Ci, co nie czynią jego świętej woli, czyli jak stwierdziłeś nie postępują właściwie? Już nie spytam, co oznacza to „właściwie”. Czy zostało to ustalone raz na zawsze i przez kogo? Przez Boga ze Starego Testamentu? Bo chyba tylko takiego ludzkość miała okazję „poznać” poprzez religie i „święte księgi”.
I co to jest ta doskonałość? Dokąd ona sięga? Wg jakich kryteriów oceniasz ją swoim umysłem a raczej intelektem? Czy sądzisz, że intelekt Twój działa doskonale, skoro daje tak jednoznaczne twierdzenia? Jeśli tak nie sądzisz, to skąd odwaga wprowadzania ludzi w stan takiego pomieszania?

Jeśli Bóg jest wszystkim, to także niedoskonałością. Inaczej musiałby wyrzec się istnienia, które nie spełnia określonych kryteriów. Czyli nas wszystkich. Jeśli Bóg jest miłością, to ogarnia sobą całość istnienia, nawet tych najmniej doskonałych.
Inna kwestia, czy w ogóle może być coś niedoskonałego? Czy ludzkie postępowanie, uznane przez nas za niedoskonałe, jest takim w rzeczywistości? Czy czasem nie jest to tylko chwilowa zmienna, obieg po okręgu, przejście przez wszystkie punkty?

Wolę wiedzieć, że u Boga liczy się każdy, bez względu na miejsce pobytu. Wolę wiedzieć, że obdarowana zostałam wolną wolą z miłości i dla wolności, nie dla potępienia z powodu wynikających z jej użycia skutków.
Bez takiej świadomości utknęłabym w piekle grzechu i niedoskonałości.
A przecież jest we mnie święta geometria, jako przejaw doskonałości i Boga.

Wiem, zaraz intelekt Jerzego logiką swoich wywodów obali wszystko, co napisałam. I nie dbam o to, bo to niczego nie dowodzi. Jak i moje twierdzenia, również.  ;D

Pozdrawiam serdecznie dyskutantów.
Fajnie Was się czyta. Jestem dopiero na szóstej stronie tego tematu.  :)


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Michał-Anioł Listopad 22, 2009, 11:11:04
Wow   ;)


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: east Listopad 22, 2009, 13:11:49
Igmana , napisżę jak ja to widzę. Niedoskonałość =  nieharmoniczność . Harmoniczność to doskonałość. Opierając się na modelu wszechświata wg świętej geometrii Dan Winter stwierdził  ,że
Cytuj
"Tylko miłość zagina światło, więc tylko miłość tworzy.
W oryginale Only love bends the light, therefore only love creates.
Miłość tworzy, miłość nie burzy. Miłość "przebija się" przez chaos ku harmonii i porządkowi."
( ostatni post Leszka stąd  http://www.swietageometria.darmowefora.pl/index.php?topic=45.msg168#msg168 )
Dan oczywiście tego nie wymyślił, on tylko opisuje jak to działa. Przed nim zroblili to Sufici. A kto przed nimi ?

W każdym razie mamy siłę sprawczą . Jest nią harmoniczna miłość, która zagina przestrzeń.

To , co nie jest miłością jest mniej lub bardziej nieharmoniczne. Wyobrażam to sobie tak, że obok organizującego wszystko , podstawowego wiru zgodnego z PHI ( osadzającego bryły platońskie itd ) istnieją nieharmoniczne zawirowania. One wszak nie są trwałe, nie są w stanie  zburzyć samoorganizującej się harmonii życia, bo moc , która je zasila jest słaba.

Gdyby twierdzenie Dana o miłości zaginającej światło rozwinąć to.. otrzymamy Boga i wszystko, co sie harmonicznie we wszechświecie pojawia plus wiry nieharmoniczne powstałe przy okazji. Cała różnorodność nieharmoniczna może być nawet bardziej widoczna i przytłaczająca swoją masą, ale i tak zawdzięczają one swoje istnienie pierwotnej harmonii.

Co więcej, skoro miłość jest tym , co nakręca harmonię wszechświata i organizuje ją, to powinniśmy ćwiczyć się w miłości, w jej emitowaniu  na różne sposoby. Przecież potrafimy miłować. Miłować bliźniego swego, jak siebie samego. Oto zasada samopodobieństwa w praktyce.

Ponieważ miłość może zakrzywiać światło , więc możemy przy jej pomocy przeorganizowywać własny wszechświat, którego jesteśmy horyzontem zdarzeń .
uups.. chyba popłynąłem razem z Danem ;)


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Igmana (ptak) Listopad 22, 2009, 16:03:53
Ja tam nie wiem East, czy kochając zaginam światło oraz przestrzeń (choć skłonna jestem wierzyć Winterowi, że tak się dzieje), wiem natomiast, że wprowadzam harmonię w siebie i najbliższe otoczenie. I że jest mi z tym niewiarygodnie dobrze i błogo. Oraz, że zaczynają się wówczas przejawiać pozytywy w moim życiu. Z doświadczenia też wiem, że przeciwstawne uczucia dezorganizują moje wewnętrzne środowisko, czyli jakby rozbijają wcześniejszą harmonię. Dlatego Winter ma rację mówiąc o tym chociaż innym, bardziej naukowym językiem.

Tylko pytam, dlaczego Miłość (Bóg) miałaby odrzucać coś, co jest jakby produktem jej doświadczania na przeciwstawnym biegunie? Można powiedzieć, że stany nieharmoniczne, poprzez swoją nieodpowiedniość, dotkliwość dla ich twórcy same niejako wymuszają poszukiwania i znajdowania owej harmonii. Czy jednak jest to niedoskonałość z punktu widzenia samej Miłości (Boga)?
A czyż dzieci, które przejawiają niemądre, niedoskonałe zachowania są przez rodziców wyrzucane z ich pola miłości? Czy przestają się dla nich liczyć?
Czy zatem u Boga liczą się tylko Ci doskonali, który świadomie są już z duchem świętym ( i co to oznacza być z duchem świętym, skoro duch przenika wszystko), jak to sugeruje Jerzy Karma? Czyli „dzieci” są be? Mimo, że to okresowe wiry nieharmoniczne, jednak z wpisaną w siebie harmonią, jako pierwotną zasadą miłości?

Pozdrawiam  :)


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Michał-Anioł Listopad 22, 2009, 16:09:04
Igmana
Normalnie jesteś bogiem
Jak będziesz w łodzi zapraszam na kawe


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Igmana (ptak) Listopad 22, 2009, 16:16:17
A pewnie, że jestem bogiem, choć dla niektórych jest to obrazoburcze twierdzenie.
No i nie omieszkam skorzystać z zaproszenia, jak tylko będę z Łodzi. W końcu kawa z aniołem, to coś …  :D


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Xellos Listopad 22, 2009, 19:21:54
Dalej widzę ciągniecie tą dyskusję o bogu ;)

Ten temat to prawdziwa nieskończoność opisana w skończoności. A tą skończonością jest korzeń/podstawa/budulec czy jak tam chcecie. Dla mnie nauka.

Sens jest tylko wtedy kiedy wiarę się akceptuje a nie polemizuje.Inaczej zjawia się ktoś nowy (Igmana) i wszystko zacznie się od nowa na kolejne kilka stron.

Tak polemizować będziecie jeszcze wiele lat tutaj :) Prawda jest wtedy kiedy ma sens dla wszystkich. I to łączy ludzi.

Jerzy stosuje świetny wymyk otóż budulec miesza bogiem i było by to ok dopóki bóg by był wyrazem zastępczym świętej geometrii. Ale do tego dokłada całą masę a nawet tonę własnych filozoficznych przemyśleń opartych na Biblii. I tym samym polemizując oponent polemizuje już ze świętą geometrią a nie z bogiem. I tym samym zatraca sens. To prowadzi donikąd.

By zacząć ludzi jednoczyć, trzeba zacząć od tematów łączących a nie dzielących. A tymczasem przy próbie łączenia i pytaniu czy święta geometria to podstawa napisał tak:

Cytuj
Drogi Xellosie,
Wspólną podstawą jest doskonałość.
Nie ma innej.
Święta geometria jest tylko jednym z wyrazów doskonałości.
Wszystkie doskonałości są kompatybilne poprzez naturę doskonałości.

I tak wygląda cała dyskusja. Świętą geometrię sprowadził tylko do jednego z wyrazów. Podczas gdy innym razem jest ona doskonałością. A innym razem bogiem. Cel jest jeden, by nie kończyć dyskusji i tematu, tylko go ciągnąć w nieskończoność.


Cytuj
Świat to wszystko, co znasz i czego nie znasz.
Zobacz ile w nim rzeczy. Wszystko, co służy światu nie przeszkadza mu.

Czy nikt jeszcze nie zauważył, że tu nie chodzi o polemikę argumentów ? Tu chodzi tylko o odpowiedź na każde pytanie tak by rozmówca wyszedł na głupca a Jerzy na mędrca Europy.


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Michał-Anioł Listopad 22, 2009, 19:47:17

http://www.swietageometria.darmowefora.pl/index.php?topic=42.0
nic lepiej tego nie wyjaśni .



Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Leszek Listopad 22, 2009, 20:57:03
Jerzy stosuje świetny wymyk otóż budulec miesza bogiem i było by to ok dopóki bóg by był wyrazem zastępczym świętej geometrii.

Tak właśnie sobie myślę, że niejacy masoni nazywają Boga właśnie Wielkim Architektem Wszechświata i z geometrycznej harmonii tegoż wszechświata wyciągają dla siebie postulaty etyczne....
Wspominał o tym niedawno jeden z nich w pierwszym lub drugim wywiadzie (nie pamiętam) w radiu TOK FM .
http://www.swietageometria.darmowefora.pl/index.php?topic=406.msg1648#msg1648

Zabawne, ale podobnie to rozumiem.  ::)

A  a propos aniołów to daję linka do ciekawego wywiadu pt. Anioły - religijnie, kulturowo, ezoterycznie (rozmowa z dr Janem W. Suliga)
http://www.swietageometria.darmowefora.pl/index.php?topic=419.msg1649#msg1649

Pozdrawiam!
... w szczególności żeńskiego anioła ;)



Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Michał-Anioł Listopad 22, 2009, 21:17:31
Leszek przez ciebie wypalę oczy ,ale też zapraszam na kawę


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Igmana (ptak) Listopad 23, 2009, 00:42:19
Xellos, nie złość się, to przecież temat o tym co nam w duszach gra. A że gra nieskończenie, to i temat nieskończony.   :)

Piszesz, że nauka łączy ludzi. A ja sądzę, że przede wszystkim  łączy to, co nam w duszch gra. Czyli wszelkie wiary i niewiary, uczucia i nieczucia. Nauka owszem, ważna ale dla intelektu i na nim wygrywa swoje symfonie. Potem niektórzy tworzą filozofie, czerpiąc trochę z nauki, trochę z wiary, trochę z wyobrażeń i objaśniają światu, co to jest np. Bóg.  ;)
A tak naprawdę czy wiemy kim/czym on jest, poza naszymi wyobrażeniami i spekulacjami? Czy poza przekazami oświeconych, choć to źródło też nie musi być pewne, bo niektórzy mogą być oświeceni programami.
Są też tacy, co twierdzą,  że Bóg, absolut i inne tego typu pojęcia, to słowa haczyki, przekierowujące energię w określone miejsce. Tu już wchodzimy na tereny jaszczurze …  ;D

Wg mnie, Jerzy ma wiele trafnych spostrzeżeń i przemyśleń, jednak wydaje się być pod jakimś wpływem … stąd potrzeba objaśniania … I jakkolwiek intencje ma czyste, bo ukierunkowane na służbę, to treści już nie do końca muszą być słuszne, czy korzystne dla ogółu. Choć On sam powołuje się na praktyczność.
Najlepiej gdy każdy słucha siebie, co mu w duszy gra. Jeśli potrzebuje nauki, niech korzysta z jej dorobku. Jeśli prawd cudzych niech słucha proroków, ale i tak w końcu każdemu przyjdzie zmierzyć się w własną prawdą. 
Choć poczytać innych jest całkiem fajnie, bo można w drugim odnaleźć siebie. 

Ps. Jerzy, wybacz, że znów zamieszałam, ale przecież znasz mnie …  ;)

Pozdrawiam Wszystkich serdecznie  :)


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: east Listopad 23, 2009, 01:05:51
Igmana , piszesz że 
Cytuj
"Nauka owszem, ważna ale dla intelektu i na nim wygrywa swoje symfonie. Potem niektórzy tworzą filozofie, czerpiąc trochę z nauki, trochę z wiary, trochę z wyobrażeń i objaśniają światu, co to jest np. Bóg.  Mrugnięcie
A tak naprawdę czy wiemy kim/czym on jest, poza naszymi wyobrażeniami i spekulacjami? "

W moim przekonaniu mamy właśnie niepowtarzalną okazję, aby za pomocą świętej geometrii połączyć  to, co od wieków jest od siebie oddzielone, czyli intelekt o którym piszesz, że jest uzależniony od nauki i na przeciwległym biegunie wiarę która skłania się w najlepszym razie do wyobrażeń i spekulacji.
Po raz pierwszy czuję , że wiem , czym jest miłość. Wiem że warto miłować i że to się realnie opłaca, bo to działa .Miłość nie jako uczucie do konkretnej osoby ( bo to jest szczególne miłowanie ), ale raczej jako stan istnienia w odniesieniu do wszystkiego poprzez samego siebie, swoje "torusowe" wnętrze. Ona i tylko ona zakrzywia światło, wprawia w ruch statyczną równowagę i dzięki temu tworzy się  materia.
Możemy używać róznorodnych słów -wytrychów czy też odniesień do tej czy innej wiary,matematyki czy światopoglądu, ale one wszystkie prowadzą do harmonicznej pierwotnej zasady z której bierze się wszystko  - do miłości.
I kiedy Jerzy Karma napisze, że "Bóg jest miłością" ,  to bez wzgledu na to jaki konstrukt myślowy sobie pod to zdanie podepnie będzie to zrozumiałe dla Ciebie i dla mnie, choć nie w ten sam sposób, a jednak będzie to fraktalnie tożsame.


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Xellos Listopad 23, 2009, 01:14:59
@Igmana

Widzisz czasami sprawy są banalne. W innym wątku Jerzy sprowadził wyraz "czas" do banału. I tak samo uważam, że pewne rzeczy nie mają drugiego dna. I na siłę są tu wyciągane by nie dojść nigdy do porozumienia.

Podałem konkretny przykład. Ale rozwinę go bo zaczyna to być irytujące.

Jerzy wypowiedział się za "świat". Uznałem to za niezłą arogancję, kim on jest by wypowiadać się za świat. Więc spytałem się co przez to rozumie. Dostałem więc odpowiedź:
Cytuj
Świat to wszystko, co znasz i czego nie znasz.
Zobacz ile w nim rzeczy. Wszystko, co służy światu nie przeszkadza mu.

Krótko i zwięźle Jerzy jest wszystkim co znam i nie znam i wszystko co mu służy nie przeszkadza mu. innymi słowy dyskusja potrwa w nieskończoność bo on jest wszystkim.

Zauważ, że takie przypadki ta nielubiana nauka jednak opisuje chodź by tutaj:

http://pl.wikipedia.org/wiki/Megalomania

W mojej duszy gra by nie szukać nowego tam gdzie go nie ma. Kolejna religia z inną nazwą. Ciekawe jakie teraz książki zamiast Biblii dostaniemy. A sorry już dostaliśmy, tam gdzieś ileś postów wstecz. Wiwat oświeceni, będę chłonąć wszystko jak gąbka bo ja maluczki a wy światem jesteście.


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Leszek Listopad 23, 2009, 01:29:31
Leszek przez ciebie wypalę oczy ,ale też zapraszam na kawę
...ależ ja dałem linki do wywiadów radiowych. Nie trzeba patrzyć w ekran ;)
Pozdrawiam!

P.S
Dzięki za tą kawę. Daleko mieszkam, ale może nadarzy się sposobność. :)



Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: east Listopad 23, 2009, 01:42:05
Xellos wyluzuj proszę. To jest temat  co komu w duszy gra.  Dobrze, że w ogóle coś gra , ponieważ granie zakłada harmonię.  ;D


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Jerzy Karma Listopad 23, 2009, 04:13:27
Witaj Igmano, Drogi Ptaku

Mam nadzieję, że nie zadałaś tych pytań dla siebie, lecz mając na myśli innych.
Bowiem wiele już razem rozmawialiśmy i w treści tych rozmów są już przesłanki do samodzielnego znalezienia odpowiedzi.

Zatem czy nawet ze względu na innych mam tu odpowiadać na nie - skoro kto chce znajdzie odpowiedzi gdzie indziej?
Jeśli zaś pytasz dla siebie -  to tym bardziej możesz znaleźć tam.
Np. w "Przypomnieniu". Dokładnie na:
http://www.boga.fora.pl/przypomnienie,8/19-wyzsza-madrosc-droga-dla-dojrzalych-milosc,
22.html#100
Znajdują się tam zdania o Bogu:
"jest wszystkim. Co jednak nie znaczy, że jest też grzechem, czy złem! Bo tak jak o zdrowym człowieku powiemy, że ma wszystko, co trzeba, dlatego jest zdrowy - to, to iż ma wszystko, nie oznacza, że ma wszystkie choroby. Także i Bóg jest zdrowym Bogiem. "

Także w "Przypomnieniu" o upadku Lucyfera napisałem na
http://www.boga.fora.pl/przypomnienie,8/5-swiadectwo,14.html#69:

"Wychodząc z założenia, iż wszystko jest wszędzie i wszystko jest wszystkim, uznał że zło jest dobrem, a dobro złem.
Przestał się liczyć z czymkolwiek i z Najwyższym Bogiem, mimo że czuł Jego moc nad sobą. 
Uważał bowiem, iż to jest chwilowo."
___________________________


Droga Igmano.
Wobec tego, że napisałem: U Boga liczą się Ci, którzy są z Duchem Świętym. Nie Ci, którzy wołają do Niego i obiecują, a nie czynią Jego Świętej Woli – czyli nie postępują właściwie.

Zapytałaś:
"U doskonałego Boga nie liczą się Ci, co nie czynią jego świętej woli, czyli jak stwierdziłeś nie postępują właściwie?"


Dziękuję Igmano, że zwracasz uwagę, na znaczenie słów.
Gdy coś piszę, a po jakimś czasie to czytam - także sam zauważam, iż może to być odebrane zbyt jednoznacznie. Trudno jest zawsze pisać wieloznacznie, tak, by każdy odczytał to samo i właściwie. Tym bardziej, że w naszych ludzkich głowach brzmią słowa i
wypowiedzi tych, którzy byli przed nami. Które jedni odczytują intuicyjnie, inni dosłownie.
Mimo, że tak jak i Ty uważam, iż obecnie w wypowiedziach należy położyć nacisk na dosłowne wyrażanie, gdyż czasy intuicji zastąpił intelekt.
Jest to trudne i dla mnie. Wymaga wysiłku mózgu :-)
A niezbyt to lubię.  hihihi

Zatem.
Myśl moja biegła za słowami Jezusa:

"Tak więc po owocach poznacie ich.
Nie każdy, kto do mnie mówi: Panie, Panie, wejdzie do Królestwa Niebios; lecz tylko ten, kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie. W owym dniu wielu mi powie: Panie, Panie, czyż nie prorokowaliśmy w imieniu twoim i w imieniu twoim nie wypędzaliśmy demonów, i w imieniu twoim nie czyniliśmy wielu cudów?
A wtedy im powiem: Nigdy was nie znałem. Idźcie precz ode mnie wy, którzy czynicie bezprawie.” (Mat. 7:20-23, BW)

/O czym jest także w "Przypomnieniu": 
http://www.boga.fora.pl/przypomnienie,8/22-zaplacenie-za-bilet-wykupienie-z-niewoli-grzechu,57.html#214/

W świetle tego powinno być jasne, że moja wypowiedź jest zgodna z wypowiedzią Jezusa, choć nie uwzględnia obecnego ludzkiego okresu, jako przemijającego zjawiska.
Ty pytasz o teraz. O przemijające.
Moja wina, że zapomniałem o przemijającym, że bardziej jestem skoncentrowany na TYM - co trwa w przemijającym.
Zatem masz rację, iż jeszcze nie ma OWEGO DNIA - że jeszcze samo postępowanie niewłaściwe nie powoduje przekreślenia.

Obszerniej to objaśniłem w "Przypomnieniu":

"Jeśli więc ktoś odrzuci Chrystusa, to nie oznacza to jeszcze, iż się potępił; zaś jeśli odrzuci miłość i dobro, to odrzuca swoje zbawienie, którymi one są. Dlatego Chrystus powiedział: 
„A jeśliby ktoś rzekł słowo przeciwko Synowi Człowieczemu, będzie mu odpuszczone; ale temu, kto by mówił przeciwko Duchowi Świętemu, nie będzie odpuszczone ani w tym
wieku ani w przyszłym. Zasadźcie drzewo dobre, to i owoc będzie dobry, albo zasadźcie drzewo złe, to i owoc będzie zły; albowiem z owocu poznaje się drzewo.” /Mat.12,32-33/ 
Tak więc Duch Święty jest tym samym archetypem dobra co i Chrystus, który wydaje dobre owoce. Ducha Świętego nie widać. On jest Duchem Prawdy, Miłości i Dobra. Nie wszyscy ludzie chcieli być pod Jego wpływem - nie wszyscy ludzie chcieli być żywi i zdrowi, gdyż życie i zdrowie płyną jedynie z archetypu Boga. Ci ludzie są chorzy i do nich przyszedł Chrystus jako widzialny przejaw archetypu Boga.
„Nie potrzebują zdrowi lekarza, lecz ci, co się źle mają; nie przyszedłem wzywać do opamiętania sprawiedliwych, lecz grzeszników,” /Mar.2,17/
Wielu ludzi łączy się intelektualnie i emocjonalnie z archetypem miłości /to są ich liście/, lecz w rzeczywistości nie mają takich uczynków, które by tą miłość wyrażały /brak im owoców/. Co ich czeka mówi wydarzenie z drzewem figowym. „I ujrzawszy przy drodze jedno drzewo figowe zbliżył się do niego, ale nie znalazł na nim nic oprócz samych liści. I rzecze do niego: Niechaj się już z ciebie owoc nie rodzi na wieki. I uschło zaraz drzewo figowe.” /Mat.21,19/ Tak więc nic człowiekowi nie pomogą liście - nic nie pomoże akceptowanie, czy nawet głoszenie nauk Jezusa Chrystusa."
/http://www.boga.fora.pl/przypomnienie,8/28-zbawienna-roza-archetypy,47.html#156/

Mam nadzieję, że te objaśnienia poszerzyły znaczenie mojej wcześniejszej wypowiedzi.
I zharmonizowały z Twoimi odczuciami.

Jeszcze inaczej spróbuję. Powtórzę Twoje pytanie i zajmijmy sie nim samym:
"U doskonałego Boga nie liczą się Ci, co nie czynią jego świętej woli, czyli jak stwierdziłeś nie postępują właściwie?"

Otóż Bóg jest zbiorem doskonałych przymiotów.
Postępujący niewłaściwie, to przymioty niedoskonałego zbioru.
Pozwól zatem, że ja zadam Ci pytanie:
Cóż to za zbiór doskonałych elementów, jeśli zawierałby w sobie elementy niedoskonałe?
____________________________________


Dualność zatem wymknęła się spod jego kontroli? Pierwotna świadomość nie przewidziała tego?

Ach... Igmano... Uwielbiasz rozgłaszać wolność jako Ptak ;-)
Zaś zarzucasz Bogu, że dał wolność.  :-)
_______________________________


Już nie spytam, co oznacza to „właściwie”. Czy zostało to ustalone raz na zawsze i przez kogo? Przez Boga ze Starego Testamentu? Bo chyba tylko takiego ludzkość miała okazję „poznać” poprzez religie i „święte księgi”.

Podobny temat juz Igmano poruszyłaś na http://www.boga.fora.pl/przypomnienie,8/rozwazania,5.html#83
Napisałaś tam:
"Jakiego Boga Jerzy opisujesz? Czy nie jest to Jahwe, skoro opierasz się na biblii? Czy uważasz Jahwe za Najwyższego Stwórcę?
Jak dla mnie, za dużo krwi w Starym Testamencie. Mój Bóg jest miłością. "



Odpowiedziałem Ci tam bardzo obszernie:

<światy są tworzone wciąż i nie koniecznie bezpośrednio przez Boga!
Np. Twoje ciało fizyczne stworzyła Twoja matka z Twoim ojcem. Czy to znaczy, że nie ma Boga?
Zawsze sa jacyś rodzice, którzy tworzą dzieci. To jest ciągle. 
A my mamy wiele ciał.
I jest wiele poziomów życia.
I każdy z nich ma swojego stwórcę.
Każdy z takich poziomów jest swoistym światem. Jak np. świat fizyczny.
Ja jednak piszę najczęściej o Bogu tych wszystkich światów.

Stary Testament opisuje kilku bogów. Dlaczego?
Jest o tym w moich książkach.
Kto jest najwyższym stwórcą kiedyś opublikuję /mam nadzieję/.
Jest On ponad wszystkimi poziomami.
Przenikając je wszystkie.
Obecnie najwyższa forma Boga, jaką przedstawiono ludziom i jaką mogą w miarę pojąć, to ukazanie jej jako Jahwe - co znaczy JESTEM

W JESTEM nie ma pragnień, cech, panowania. Jednak ONO jest realnym BYTEM. Dlatego ma w sobie możliwość twórczego działania. Dlatego inaczej Jahwe oznacza "on powoduje, że się staje". I tylko z tego powodu inne byty postrzegają Go jako Pana. On sam siebie takim nie postrzega, gdyż jest czystym JESTEM.
Sam Bóg przedstawił się w ten sposób Mojżeszowi na samym początku kontaktu.
Ale jeśli ja znam te cech Boga, to też mogę się tak przedstawić... Co nie znaczy, że będę owym Bogiem.
Mając jednak jakąś moc i częściową wiedzę, każdy może zwodzić.
Dlatego należy badać każdego.
Nawet tych, którzy się podają za Boga Najwyższego.
I nawet jeśli są to dusze przewyższające dusze ludzkie.
Czy zatem ten, który podawał się za Jahwe Mojżeszowi był prawdziwym Jahwe?
Myślę, że już to wiesz.
Słusznie napisałaś, że Bóg jest miłością.

Stary Testament to między innymi dzieje nadużywania imienia bożego.
Dlaczego zatem często opieram się na Biblii?

Dlatego, że w niej jest zawartych wiele informacji. I wiele jest cennych.
Dlatego też i Jezus powoływał się na Stary Testament.
Bo jeśli coś jest dobre, to należy to przyjmować, gdyż jest pożyteczne dla ludzi.
Jezus zaś przyszedł ku pożytkowi człowieka. >


Igmano - Ptaku,
Wybacz, że jeszcze Cię zacytuję, lecz postawiłas bardzo mocne pytania względem mnie.
I co to jest ta doskonałość? Dokąd ona sięga? Wg jakich kryteriów oceniasz ją swoim umysłem a raczej intelektem? Czy sądzisz, że intelekt Twój działa doskonale, skoro daje tak jednoznaczne twierdzenia? Jeśli tak nie sądzisz, to skąd odwaga wprowadzania ludzi w stan takiego pomieszania?

Niedoskonałe by poznać doskonałość musi odrzucić niedoskonałość.
Myśl o sięganiu stawia ograniczenia, gdyż samo sięganie zakłada ograniczenie - bowiem sięga się czymś. U ludzi wszystkie używane narzędzia są ograniczone. Dlatego pytasz jako człowiek.
W transcendencji nie ma: dokąd, ani: sięga. W niej sięganie jest tożsame z posiadaniem. 
Czy jest to zatem sięganie w ludzkim rozumieniu?
Zatem nie ja oceniam. Tym bardziej nie "swoim umysłem" czy intelektem.

Zdecydowanie mój intelekt jest na tyle niedoskonały, że jakby go nie było.
Stawiam jednoznaczne stwierdzenia?
Rzeczywiście wiele moich zdań tak wygląda. Żadne jednak nie jest w rzeczywistości do końca jednoznaczne. Np. takie zdanie, gdy jednoznacznie stwierdzam, że jestem GŁUPI.
I tu przypomnę Igmano Twoją ulubioną ;-) DUALNOŚĆ.

Stwierdzasz, że mam odwagę?
Hmmm... W szarym życiu mam. Tu jestem nieustraszony. :-))
Lecz nie wiem, czy to brak odwagi, ale jeśli chodzi o głoszenie czegokolwiek, by "wprowadzać ludzi w stan pomieszania", to jestem na drugim biegunie tego.
A poza tym - o jakie pomieszanie Ci chodzi? Gdy napisałaś: "takiego".
_________________________

Jeśli Bóg jest miłością, to ogarnia sobą całość istnienia, nawet tych najmniej doskonałych.

Uważasz, że miłość do zbioru doskonałego zniszczy naturę tego zbioru wpuszczając doń niedoskonałość?
Uważasz, że do zbioru miłujących się wpuści takich, którzy będą ich nienawidzić?
To jest Twoje wyobrażenie Królestwa Bożego?
_________________________

czy w ogóle może być coś niedoskonałego? Czy ludzkie postępowanie, uznane przez nas za niedoskonałe, jest takim w rzeczywistości? Czy czasem nie jest to tylko chwilowa zmienna, obieg po okręgu, przejście przez wszystkie punkty?

Jak wszystko jest tutaj doskonałe - po cóż oddychamy?
Ty nazwiesz to chwilową zmienną.
A co z tym, co nieprzemijające?
Owszem - ONO jest zawsze stałe i DOSKONAŁE.
I... stąd tyle sprzecznych opinii...
Cała tajemnica tkwi w PERSPEKTYWIE.

Postaw takie pytanie sama sobie:
Gdzie ja jestem? - W chwilowej zmiennej? Czy już poza nią?
Zajmij sie Igmano tym - w czym jesteś.
Nie możesz płynąć łodzią będąc w autobusie. /Nie pisz mi tylko, że płyniesz autobusem na promie ;-)/

Chodzi przecież o wyjście z owej zmiennej.
Bo co robisz w tematach związanych z duchowością?

Jeśli jeden człowiek krzywdzi celowo drugiego to nazwiesz to doskonałością?
Skoro wszystko jest doskonałe, to po cóż Ci duchowość?
Po co jakiekolwiek rozwijanie tego świata?
Cóż wobec w/w Twoich pojęć znaczy doskonalenie?


Oczywiście, że u "Boga liczy się każdy, bez względu na miejsce pobytu". Dlatego każdy z tych każdych istnieje.


Wolę wiedzieć, że obdarowana zostałam wolną wolą z miłości i dla wolności, nie dla potępienia z powodu wynikających z jej użycia skutków.

To nie sama wolna wola jest powodem zła, czy niedoskonałości.
Wolna wola jedynie stworzyła możliwość przejawienia istotom swojej natury.
Na początku doskonałej, lecz obdarzonej możliwościami reakcji na to, co było poza ową naturą. Zatem albo pozostanie w sobie - w swojej doskonałej naturze, albo "przyklejenie się" do zdarzeń i bieg za nimi w stronę chaosu - niedoskonałości.
Rozumiesz teraz dlaczego mędrcy medytując odcinali się od zmysłów, od tego świata, i pogrążali się we wnętrzu tej pierwotnej natury?
Bo na pewno nie we wnętrzu ega - powstałym mechanicznie w czasie biegu za zdarzeniami :-)

Oczywiście Droga Igmano wolna wola jest dla "miłości i dla wolności" - abyś sama z siebie miała możliwość wybrania doskonałości i miłości.
Przecież z łatwością każdego można było zaprogramować na miłość. Nie byłoby jednak wolności wtedy.

Oczywiście, że jest w Tobie doskonałość (jak napisałem już wyżej) - zatem wracaj w nią.
____________________________


Wiem, zaraz intelekt Jerzego logiką swoich wywodów obali wszystko, co napisałam. I nie dbam o to, bo to niczego nie dowodzi. Jak i moje twierdzenia, również.

:-)
Och Igmano :-) Naprawdę? :-)
Hmmm... Nie o to chodzi.
Ja niczego nie chcę dla siebie.
Tak sobie tylko czasem przeleję coś na papier. Obecnie nie zamierzając tego.
Sama mnie zmusiłaś :-) że nic innego robić nie mogę... ;-)
Lecz spotkać się z Tobą było bardzo miło - mimo, że uderzasz w te same miejsca Miła 
"Bokserko" ;-)

Widzę, że nie robisz tego dla siebie.
Choć jeszcze tkwią w Tobie niektóre nie do końca rozwinięte prawdy - spostrzeżenia. Na tyle tkwią, że dominują nad pamięcią krótkotrwałą. Ego nad nią dominuje swoją pamięcią.
Stykasz się np. z czymś dziś, lecz i tak jutro będziesz w tym, w czym byłaś wczoraj...
I nie tylko Ty - my wszyscy.
Bo przeszłe składa się z bagażu wielu dni - jak jeden dzień zdoła je pokonać?
Dlatego wielcy nauczyciele uczyli o konieczności duchowej pracy, wytrwałości i cierpliwości.
By powstał Nowy Człowiek - nowy dla nas, bo On w rzeczywistości jest starszy od nas.
____________________________________
P.s.
Czytając wypowiedź @Easta widzę, że nawet nie musiałem nic odpowiadać.
Zatem lepiej moze było, bym najpierw ją przeczytał - ale wtedy nie miałbym przyjemności napisania czegoś do cenionej przeze mnie myślicielki jaką jesteś Igmano, że aż Michał-Anioł napisał: "Wow" :-)
____________________________________


Drogi East,
Masz bardzo dobre skojarzenia.
Kliknij tu, a zobaczysz pewien obrazek:
http://www.boga.fora.pl/przypomnienie,8/14-samozniszczenie-albo-samoodmladzanie-wplyw-na-innych,28.html#110
Zgodność sensu Twojej odpowiedzi z sensem mojej jest określonym rodzajem potwierdzenia - w każdym razie jakąś przesłanką, że sobie czegoś nie urajamy ;-)
Bo urojenia musiałyby mieć inny sens.
____________________________________

Czytam kolejną wypowiedź Igmany - i widzę, że Twoja odpowiedź @East, nie rozwiała niektórych Jej wątpliwości i zastrzeżeń, co do niektórych kwestii. W zasadzie to bardzo dobrze.

Tak - Igmano - Twoje wnikanie w szczegóły wszystkiego jest bardzo cenne.
Wiele rzeczy bowiem wymaga być wyjaśnionymi.
Wspólnymi siłami podołamy - bez drążenia bylibyśmy w jaskini ;-)
Zatem jest potrzeba zrobienia dziury w tej jaskini.
:-)

Jaskinia jest nieprawdą. :-)
Dziury likwidują ściany - stopniowo.
Robi się bałagan - pomieszanie...

Wystarczy dziurawić z miłością - by zachować spokój, bez pomieszania.
/To nie dotyczy Ciebie - Igmano. Zatem skąd pomieszanie? Czy myślenie o pomieszaniu u innych?/
_____________________________________


Zatem - Droga Igmano - odpowiedź do nowych kwestii w Twoim II poście.

A czyż dzieci, które przejawiają niemądre, niedoskonałe zachowania są przez rodziców wyrzucane z ich pola miłości?

Są dwojakiego rodzaju niedoskonałości.
Np. wychodząca z ziemi roslinka - nie jest jeszcze w pełni rozwinietą doskonałą rośliną.
Z tego punktu widzenia jest niedoskonała, lecz jakże jest doskonała w swoim stanie.
Co innego, gdy komórki tej rośliny całkiem zrakowacieją - nikomu jej już nie podarujesz... i nie bedziesz jej podziwiać ani jako młodej, ani jako dojrzałej. Wyrzucisz ją, bo będzie tak niedoskonała, że juz nie będzie nawet rośliną.
Gdy młoda roślinka tylko zachoruje, tak, że będzie można ją jeszcze uzdrowić - podejmiesz odpowiednie starania.
Bóg jest dobrym Rolnikiem?
Odróżnia sposród tych dwóch rodzajów niedoskonałości - gdzie w zasadzie tylko jeden z nich jest prawdziwie niedoskonały. Niedoskonały nie do odzysku.
____________________________________

Igmano - być z Duchem Świętym także ma dwa znaczenia - lecz oba pozytywne.
Jedno to dążenie do Ducha Świętego - co już jako ukierunkowanie na świętość czyni człowieka bliźnim Ducha Świetego. Pozostaje tu jeszcze kwestia, czym jest dążenie i ukierunkowanie. W bajkach określano to jako "czyste serce" - lecz aż takich wymagań nie ma co do przeszłości :-) Na szczęście. Niech to będzie czysta szczera intencja ku świętości.
Jesteśmy niedoskonali oczywiście - wszyscy.
Zatem:
Jestem niedoskonały, lecz nie usprawiedliwia mnie to, gdy wybiorę krzywdzenie kogoś - bo wtedy przejawię złą intencję. Nawet złą dla siebie wtedy - gdy będę mniemał, że jest dobra dla mnie.
Muszę zatem badać i poznawać własne kroki - czy są pożyteczne. I znowu można tu wiele napisać o pożyteczności. Zatem już skrótowo: Obym nie krzywdził innych i starał siebie czynić lepszym tak, by być lepszym wobec innych - chociaż odrobinę przydatnym.

Duch Święty przenika wszystko i nie przenika.
Znowu słowa i PERSPEKTYWA.
Jezus mówił, by wziąć Ducha Świętego, zstąpił On także na Jezusa.
Zstąpił i przeniknął - wg tego odniesienia wcześniej nie przenikał.
Jak jednak możemy Go wziąć gdyby nie był wszędzie?
W tym sensie przenika wszystko.
Przenika Ciebie i mnie - pozwólmy Mu się przeniknąć tak, byśmy byli jak On - święci.
W świętości upatrując normalność - nic niezwykłego.
To tak jak z Królestwem Bożym - jest w nas - a prawie wszyscy Go szukają.
Nie wiedzą jak szukać. Bo nie wiedzą czym Ono jest.
Mają jakieś wyobrażenie - niby - bo tak naprawdę widzą raczej Królestwo Ega i myślą, że takie jest Królestwo Niebieskie - jak to Jezus mawiał.

Czyli „dzieci” są be? Mimo, że to okresowe wiry nieharmoniczne, jednak z wpisaną w siebie harmonią, jako pierwotną zasadą miłości?

Zatem dzieci Igmano nie są be. Bowiem jak ta roślinka tu się przebiły. Roślinka musi być na ileś zdrowa, by się dostać na powierzchnię. Później to już różnie bywa. Decydują czynniki zewnętrzne, ale też predyspozycje roślinki. No i przy postrzeganiu tylko jednego życia człowieka daleko w rozumieniu się nie zajdzie. Bo predyspozycje sami kształtujemy wcześniej i teraz na później. Nawet czynniki zewnętrzne wynikną z tego.
Co posiejemy i jak to pielęgnujemy - tak zbieramy.
____________________________________

O! Igmano,
Widzę, że jesteś Bogiem nie tylko sama wg siebie, ale też i dla Michała-Anioła ;-)
Michał-Anioł jest tu znakomitym przykładem jak mdłe są ludzkie umysły.
No - chyba, że Cię podrywa :-)
Tak - kawa wyskoczyła.   hehe
Przynajmniej może będzie jakaś materializacja tych rozważań.
hehehe
____________________________________


Szanowny Xellosie,

Jeśli dotarłeś do tego miejsca w czytaniu - hehe - to gratuluję, i mam nadzieję, że chociaż odrobinę Cię przekonałem, iz wkład Igmany wiele wniósł - tutaj.

Choć i Ty masz całe mnóstwo racji. Jak to, że nauka /dla ego/ jest podstawą.
A polemika na wiele lat?
Może już wystarczy subiektywności.
Jak sam twierdzisz: AKCEPTACJA
Zaakceptujmy zatem poglądy innych. Jeśli zaś są sprzeczne z naszymi - wysilmy się, by znaleźć z powodu jakiej niewiedzy w nas postrzegamy je jako sprzeczne?
Wielu z Was rozumie co mam na myśli.

Dajmy taki przykład:
Igmana jest Bogiem.
Igmana nie jest Bogiem.

Mamy sprzeczność. Nawet jest jedna herezja - wg wielu.
Wg mnie też.  ;-)
Ale pewnie bym zmienił zdanie jako facet, gdybym znalazł sie obok Niej. :-)
Koniec żartu  hehe Teraz poważniej /dajmy na to/.
Zatem jest Bogiem mając w sobie potencjał Boga, bramę do boskiej natury - która jednak jest zawsze JEDNA!
Nie jest Bogiem - bo jest Igmaną  ;-)
W każdym razie nie dla kobiet.
/Zlitujcie się nie piszcie chociaż, że są lesbijki./
;-)

Swoją drogą, wczoraj napomknąłem, że coś tu /rozmowa trwa na dwóch wątkach - to dopiero zabawa/ kobiet nie ma...
I kobieta się zmaterializowała :-)  W tematach.
_____________________________


Xellosie, sugerujesz, że robię jakieś "wymyki".
Zdefiniuj i daj przykłady.
Ten który dałeś jest żadnym.
Zarzucasz mi dzielenie ludzi, sam zaś dzielisz.
Oto przykład:
Świętą geometrię sprowadził tylko do jednego z wyrazów. Podczas gdy innym razem jest ona doskonałością. A innym razem bogiem.

Oto dałeś przykład na to - co wyżej już opisałem.
O ile argumentacja Igmany posiada naturę intelektualną i niesie pozytek, o tyle Twoja jest gołosłownym atakiem na mnie - bo Ty nie rozważasz moich zdań. Nic wobec nich nie napisałeś. To ja Ci się nie podobam. Nie Twoja to wina. To tylko nie ma pewnie między nami choćby 1,6   ;-)
Nie lubisz mnie - bo nie lubisz Boga.
Ja zaś Boga głoszę.
Jak zatem możliwe byłoby, byś mnie lubił...

Czy nikt jeszcze nie zauważył, że tu nie chodzi o polemikę argumentów ? Tu chodzi tylko o odpowiedź na każde pytanie tak by rozmówca wyszedł na głupca a Jerzy na mędrca Europy.

Czy dlatego tak napisałeś, że nic innego na moje wypowiedzi nie mogłeś napisać?
Także nie zajmujesz sie tym, co piszę, tylko mną.

Uświadom sobie, że mnie tu nie ma. Nie było mnie tu tysiąc lat temu i za tysiąc nie będzie.
Zaś to - co czytasz - było milion lat temu i za milion będzie.
Cóż ja mam do tego?
Oprócz tego, że odwalam nieprzyjemną robotę.
Choć czasem bywa przyjemna.
Inaczej nie miałaby sensu.

Z nikogo głupca nie chcę robić i sam się mam za głupca, bo niczego nie wiem.
I nawet gdyby było inaczej.
To kto miałby zostać owym mędrcem Europy?
Ja niby?
A gdzie ja jestem wg Ciebie?
By ktoś został kimś lub czymś - to musi chociaż być.
Mnie zaś nie ma.
Czytasz tylko jakieś słowa. Jakieś wypowiedzi.
Mnie nie spotkasz.
Nie spotkasz żadnego "mędrca Europy".
Bo go nie ma.
Ty tylko go widzisz. Obrażasz się na niego za to, że Ty go widzisz.
Zamiast zająć się tym - co widzisz.
I co jest Twoje.
Sam siebie odrzucasz.
Trzymając się naleciałości.
Lustro umysłu musi być czyste.
Cóż to Jerzy Karma?
Jakaś nazwa podobna nazwie papieru, na którym czytasz - czy podobna nazwie monitora.
Nie miej problemów.
______________________________

http://www.swietageometria.darmowefora.pl/index.php?topic=42.0
nic lepiej tego nie wyjaśni .

Nie działa powyższy link.
To samo tutaj
http://www.dailymotion.pl/video/x98qco_dr-quantum-wizyta-w-paskolandi-pl_tech
______________________________

Igmano,
W trakcie pisania pojawił się Twój kolejny post.
Nic nie zamieszałaś Igmano - przynajmniej w myślach jakie tu rzuca jakiś Jerzy Karma 
hehehe
Tyle tylko, że wymagają ogromu wysiłku mentalnego.
Intuicja niezbędna w tej tematyce. Pomaga dojść do ładu szybciej, niż to osiągnie sam intelekt.

/A Wy spać nie chodzicie?/

Napiszę Ci czym jest Bóg dla człowieka - jest Tym jak człowiek jest w stanie sięgnąć w swoim pojmowaniu Boga.
Jak w stanie jest później Go opisać - czyli swoje pojmowanie Go.
Nawet Ci - którym się objawił - mieli objawienie wg swoich możliwości postrzegania Boga.
Dlatego warto jest poznawać opisy innych.
I sprawdzać po to, z jeszcze innymi, by nie trafić na wariata, który uraja, albo na kogoś takiego - jak to Xellos nazwał Jerzego Karmę.
Pewnie miał rację - skoro tak nazwał.
Jego rację, która pewnie odnosiła się do jakiejś ludzkiej cechy u Karmy - do jego niedoskonałości - z powodu której cokolwiek napisał.
Inaczej by nic nie napisał.
Nie byłoby go w inny sposób - tutaj.
_________________________________

Kto z ludzi Igmano jest wolny od wpływu innych?
Nie jestem pod żadnym wpływem, gdy mnie nie ma - bo kto wtedy jest pod wpływem?
Niekoniecznie piszę o jakimś sobie /tu/.
Jednak w materii działa się przez materię.
Każda materia ulega wpływom innych materii.
Choć duch jak chce i działa jak należy - to CZUWA nad kontrolowaniem wpływów.

Duch, czy człowiek - oto jest pytanie.
Każdy ma wybór.

Dobrze Igmano napisałaś, by każdy słuchał siebie, a innych czytał tylko wtedy, gdy jest to fajne.
Zatem Xellos nie czytaj co jest w postach Jerzego Karmy - Tobie nie jest fajny.
:-)
_________________________________

treści już nie do końca muszą być słuszne, czy korzystne dla ogółu. Choć On sam powołuje się na praktyczność.

Wyraz "choć" oznacza podanie dowodu na zaprzeczenie, lecz nie pojawiło się zaprzeczenie.
Cóż znaczy: Nie muszą być słuszne?
O słuszności decyduje człowiek bez wzgledu na prawdę. Bo to człowiek przyjmuje lub odrzuca.
A co znaczy: "korzystne dla ogółu"?
O korzyściach także decyduje sam wg swoich mniemań i aktualnych - przemijających - potrzeb.
I co to znaczy "ogół"?
Jesteś tam Ty - ty - ty - ja - ja - ja - oni - oni - oni = normalność bez nadprzeciętności.
Zatem wszyscy.

Nie jest to wg Igmany praktyczne?
Może także nie być słuszne? Zatem kiedy nie jest słuszne?

Piszę w liczbie trzeciej, by nikt znowu nie czepiał się osób ;-)
I trochę czasem żartuję - Ty już mnie znasz Igmano.
Ale i żarty służą czasami wyrażaniu prawdy.
Masz rację, że nie pisane treści nie do końca muszą być słuszne.
Nawet nie są.
Nie należy sie spodziewać, że w takich warunkach, w jakich się kreujemy, dotrwamy do końca słuszności ;-)
Jedni jednak są tu, inni bardziej tam - a po drodze nieskończoność innych miejsc...

Treści są często niesłuszne, gdyż biegną przez ludzki umysł i ludzkie zwroty myślowe.
Dlatego także tyle religii i szkół duchowych - wszystkie dostosowują się do "słuszności" licznych odmiennych grup, które - każda chce się trzymać swojego.

Dlatego i Xellos ma jakąś rację w atakowaniu, choć stwarza sobie karmę przez Karmę ;-)
To jak w słowach:
"Zgorszenia muszą przyjść, lecz biada temu, przez kogo przychodzą".
Oczywiście Xellos nie gorszy, tylko wylewa kubeł zimnej wody, by jakis tam Jerzy Karma za bardzo się nie rozgrzał i nie stworzył jakiegoś ega Jerzego Karmy   hehehe
Robi chłob złotą robotę, chociaż metodą glinianą.
Ale właśnie w glinianych piecach wypalano złoto.
;-)
__________________________
@East,
Mądrze napisałeś a to zdanie jest mądre i piękne, że pragnę je zacytować:

"Miłość nie jako uczucie do konkretnej osoby ( bo to jest szczególne miłowanie ), ale raczej jako stan istnienia w odniesieniu do wszystkiego"

To jest TO.
Oczywiście nic nowego.
Tylko trzeba więcej świadomości tych prawd.
_________________________________


Xellosie,
Nie sprowadziłem czasu do banału dlatego, że napisałem prawdę o nim.
To Ty oczekujesz cudów - taki niby realista.
Ja tymczasem głoszę normalność = banał.

Xellosie, czemu maja służyć manipulacje moimi wypowiedziami?
hehehe widzę mam kogoś - kto usiłuje atakować :-)
Jeśli wspominasz, że: "Jerzy wypowiedział się za "świat" - to czy nie uważasz, że
powinieneś przytoczyć treść tej wypowiedzi - bo to wiele zmienia.
Są kwestie, gdzie każdy wyraża sobą cały świat.
Natomiast moje zdania, które tu zacytowałeś - w czym wg Ciebie są nieprawdziwe.
O tym nie wspominasz nawet - nie mówiąc juz o argumentowaniu jakimś.
Zamiast tego dajesz swój osąd osoby Jerzego Karmy - bo z pewnością nie mnie.
Zresztą i Jerzego Karmy nie.
Oceniasz jedynie samego siebie.
I tak to większość odbierze - co rzucasz spada na Ciebie.

I tak jesteś bardzo sympatyczny - choćby przez to, że coś mogę dzięki Tobie ukazać.
Tu - drażni Cię słowo UKAZAĆ - lecz dla sprawiedliwości i banału: każdy coś ukazuje.
Ty także. Świadomie, czy nie - ukazujesz. To i ja mogę.
Byś mógł napisać i zarzucić mi:
Raz pisze, że nic nie pisze, a potem, że coś ukazuje.
:-)
Wszyscy bawimy się w osoby. Niektórzy tylko zapomnieli.
To jak u gracza: Raz gra, a później jest poza grą. Gorzej jak w grze zapomni o RZECZYWISTOŚCI.

Wg Ciebie Xellosie, wyrażam skupienie na własnej doskonałości, samozadowoleniu oraz świadomości własnej wartości, znaczenia i możliwości?
Wg Ciebie mam zawyżoną nieprawidłową samoocenę, system urojeń, urojenia wielkościowe w zaburzeniach o charakterze psychotycznym?
A któż z ludzi tego nie ma?
Zresztą nie ja pierwszy to stwierdzam - zatem znowu daje Ci banał.
Lecz Ty go nie znałeś - inaczej, jaki sens miałbyś mi stawiać zarzut typu:
Jesteś człowiekiem.
Myślałeś, że posty idą z kosmosu?
Ty - taki realista - "naukowiec"?
___________________________

Uff...dobrze, że wszyscy już śpią i nie pojawiły sie nowe posty
hehehe
Mózg się prawie zgotował :-)

Idę w ciszę
Czego i Wam życzę

P.s.
1. Bardzo miło Igmano było Cię znowu spotkać
2. W ludzkim świecie ludzie lubią jak ktoś powie coś głupiego - wtedy sami się lepiej czują  ;-)
Prawda Xelios? Bo dlaczego źle się czujesz "ze mną"?
Zapomnij "o mnie".
Zapomnij o wszystkim co napisałem.
Dla Ciebie wg Ciebie
Osoba - Jerzy Karma
Hmmm... ale w polskich cywilnych aktach taka osoba nieistnieje... hmmm...
;-)
Xeliosie - to żart
Nie denerwuj się
:-)



Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: east Listopad 23, 2009, 11:15:13
Jerzy Karma  poleciłeś mi linka z obrazkiem ( i wyskoczyła panienka z home.pl  ;)))) ), ale pod nim drugi obrazek ( nie ma przypadków, wszystko ma drugie dno ;) ). I cóż ten obrazek wyjaśnia ?

Bóg->Miłość->Światło->Życie.

i dalej cytujesz " Prof. Sedlak z Katedry i Zakładu Biologii Teoretycznej na KUL-u napisał nawet książkę pod znamiennym tytułem: „Życie jest światłem”. Profesor twierdzi, że życie jest „zszyciem chemicznych reakcji metabolizmu z elektronicznymi właściwościami związków organicznych za pomocą kwantów świetlnych”. Profesor uważa, iż „życie rodzi się z każdym błyskiem światła.” Biblia zaś mówi nam dalej, iż to światło pochodzi z miłości. Każdy zaś wie, że miłość to dobre myśli i serdeczne uczucia – myśli i uczucia składają się zaś na naszą świadomość"

Jak dla mnie problem z religijnym punktem widzenia to wybujałe słowotwórstwo pod które każdy może sobie podstawić cokolwiek i tak można by wałkować w nieskończoność . Bo co to znaczy , ze "zycie rodzi się z każdym błyskiem światła"  ?
W jaki sposób ?
Przytoczyłeś Biblię, która mówi ,że miłość organizuje światło ( a światło życie ) ,ale nie wyjaśnia JAK .
To jest właśnie przedmiotem badań świętej geometrii. Dan Winter również wspomina, że to miłość wprawia w ruch spiralę harmoniczną i ona dalej już harmonicznie organizuje materię i życie.
Tu widzę punkty wspólne.Podejście Dana wyjaśnia JAK , w jaki sposób się to dzieje.
Niemniej jednak ani Dan , ani nikt ze zdroworozsądkowym podejściem do życia nie będzie tłumaczył co Bóg chce, czego nie chce i co ma na myśli , bo nikt nie obejmie rozumem , ani uczuciem Boga ( w całości ). Nawet nie wiemy dokładnie czym jest miłość. Możemy tylko napisać czym nie jest ewentualnie, a i to w przybliżeniu tylko  ( sławny list do Koryntian ). Z pomiarów wynika jednak to, że miłość rezonuje z pewną prawidłowością harmoniczną.
Podstawowa sprawa w podejściu naukowym to nie jest moralizowanie ludzi, ale badanie prawidłowości, a przynajmniej tych fragmentów przejawiania się prawidłowości zjawisk, które da się w jakiś sposób przystępny umysłom wyłożyć i zastosować powszechnie.
A że każdy może i potrafi miłować ..
 Teraz ...
JAK miłość przekłada się na sterowanie światłem ?
Które to światło ulega zakrzywieniu , powstaje szczególna równowaga wektorowa, warunki do zaistnienia , przejawienia się materii itd itp.
W moim przekonaniu problemem nie jest poznanie zasad świętej geometrii , ale raczej jej związków i zależności z miłością.


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Michał-Anioł Listopad 23, 2009, 11:35:13
Jerzy napisał
Widzę, że jesteś Bogiem nie tylko sama wg siebie, ale też i dla Michała-Anioła ;-)
Michał-Anioł jest tu znakomitym przykładem jak mdłe są ludzkie umysły.
Wolę być mdły niż ślepy


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Xellos Listopad 23, 2009, 12:36:27
Jerzy wybrałem Twoją osobę ponieważ temat o bogu stwierdziłem za bezcelowy i go zakończyłem. Natomiast nigdzie nie napisałem, że nie będę przestrzegał innych osób przed Twoim przekazem. Spytasz dlaczego ? Dlatego, że zagląda tu wielu ludzi z zewnątrz widać to po "Gościach". Moim celem jest by zaglądający z zewnątrz Kowalski nie traktował świętej geometrii jako nowej religii gdzie zamiast Benedykta XVI pojawił się Jerzy Karma. Udoskonalił trochę nauki Biblii o nowe wątki z buddyzmu i innych filozofii i mamy new age o nazwie święta geometria.

Tylko tyle a może aż tyle. Każdy ma swój cel. Moim celem jest właśnie przekonanie ludzi, że święta geometria to nie żadne nowe dogmaty wiary, nie trzeba przeczytać 100 książek, medytować latami i pisać wypracowania w każdym poście. Tylko prostota, która można zrozumieć. Stąd moja tu obecność i poszanowanie dla Nassima, który właśnie tak to przedstawia dla wszystkich.

Rejestrując się tu, myślałem że więcej ludzi będzie zainteresowanych uproszczaniem wszystkiego i roznoszeniem tej wiedzy również w praktyce. A nie tworzenie kolejnej sekty, z mało ciekawą treścią dla przeciętnego zjadacza chleba. Jesteś jakimś wyjątkiem Jerzy, bo Kowalski pracuje, ma dzieci, i życiowe problemy i nie ma czasu filozofować godzinami nad światem. Nawet nie ma czasu przeczytać tak długie wywody ze zrozumieniem. Bo dobrze wiesz, że nad filozofią się trzeba zatrzymać i przemyśleć.

Podważając mój cytat znowu mnie zmuszasz do powtarzania czegoś co zostało napisane...

I tak trzeba odtworzyć całość. Więc kolejność:

Xellos: Zadam więc Ci pytanie zasadnicze. Dla przypomnienia, mi nie przeszkadza wiara w różne rzeczy. Pytanie, czy Tobie przeszkadza moja niewiara ? Umiesz mnie zaakceptować bez zmieniania ?

Jerzy: Zadałeś mi pytanie, czy przeszkadza mi Twoja niewiara?
Światu nie przeszkadza, a wręcz pomaga.

Xellos: Druga sprawa, piszesz "światu nie przeszkadza". Skąd wiesz co światu przeszkadza a co nie przeszkadza ? Co określasz jako "świat" ?

Jerzy:
Świat to wszystko, co znasz i czego nie znasz.
Zobacz ile w nim rzeczy. Wszystko, co służy światu nie przeszkadza mu.


Dla mnie jesteś po prostu mocno wyrafinowany by na pytanie o to czy Tobie coś przeszkadza odpowiadasz mi o świecie. Tym samym nie chcesz prowadzić rozmowy człowiek vs człowiek. Tylko przyjmujesz pozycję "mędrca Europy".

A teraz się zastanawiasz czemu nic innego na Twoje wypowiedzi nie napisałem. Wiesz...nie mam zwyczaju lekceważyć własnej inteligencji kiedy dostrzegam, że rozmówca w perfidny sposób się wywyższa. Po takiej odpowiedzi na temat "świat" dostałeś dyskwalifikację do kontynuacji rozważań o bogu. I zapewniam Cię, że nie liczy się żaden kontekst, całość bo to stara sztuczka manipulacji. Napisać 10% ważnej informacji i zaszyć ja w 90% dezinformacji.

Coś tam piszesz w środku nazywasz się światem, a później się dziwisz czemu na pozostałe rzeczy nie dostałeś odpowiedzi. No zastanawiające...może po prostu trafiłeś na oporną gąbkę wyczuloną na takie manipulacje.

Nazywasz się człowiekiem, ale nie chcesz rozmawiać personalnie.

Cytuj
A któż z ludzi tego nie ma?

Ja się nie nazywam światem.

Cytuj
Ale niema ochoty  się rozwijać bo On wiem wszystko.

Bo on jest światem...i zawsze będzie miał na wszystko odpowiedź. Nie można być wszystkim i nie odpowiedzieć na wszystko. Stąd ta dyskusja prowadzi w nieskończoność gdyż nie ma jej końca skoro jedną ze stron nic nie ogranicza. Może pisać co mu pasuje bez żadnych ograniczeń. Tym samym nie widzę, żadnej możliwości polemiki poza personalną o Jerzym, nic innego nam nie pozostawia. Skoro cały temat zagarnął dla siebie, pozostaje mi rozmawiać o nim. Co gorsza nawet próba rozmawiania o nim i osądzenia, wedle niego spada z powrotem na mnie. Ja pier...po prostu pozjadał wszystkie możliwe rozumy i nic mi nie pozostawił nawet prawa do osądu jego osoby.

Krótko mówiąc tak jak pisałem, idź maluczki płać podatki i co niedziele daj daninę do koszyczka. Za dużo nie myśl.

New Age w natarciu a nie żadna święta geometria.


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Leszek Listopad 23, 2009, 12:38:51
@Jerzy, dzięki.
Wstawiłem filmik. Link już działa.
http://www.swietageometria.darmowefora.pl/index.php?topic=42.msg131#msg131

@Xellos,
temat jest o "graniu w duszy". Przecież nikt nie zmusza Cię do rozmowy w tym temacie, a nie nie zabrania rozmowy  w innym temacie, a jednak tutaj coś z Tobą rezonuje. Są chętni to temat żyje...
Mi chodzi tylko o to, aby nie traktować każdego tematu jako inspiracji do egzystencjalnych wynurzeń i wstawiania ich w każdym temacie... Zerknij jednak jak dużo jest tu różnych innych tematów...
Ja na przykład nie uczestniczę w dyskusji w tym temacie, który jest dla mnie czasem zbyt sofistyczny i nieco sokratejski (to do Jerzego). Nie czuje wówczas naturalnej prostoty, tyko "przekombinowanie", swoistą grę, w którą można się bawić na okrągło...

Dziś pojawił się Xellosie nowy post, którego autor nie zraził się tym czy tamtym na forum. Po prostu wrzucił coś w temacie, który go interesuje. Temat założonego przez niego wątku "Zrozumieć Dana" jest bardziej autopromocyjny niźli merytoryczny, ale nie będę go usuwał, bo jakoś mieści się "w ramach": http://www.swietageometria.darmowefora.pl/index.php?topic=459.msg2283;topicseen#msg2283 Myślałem, że poruszy on niezrozumiałe pojęcia, twierdzenia czy zdania z filmów Dana, a tymczasem autor proponuje, aby zapoznać się z innym materiałem... Zakładam, że on zakłada, że to pozwoli Dana lepiej zrozumieć...

----

Skoro już poprawiałem link do wątku o "wymiarach", to wrzucę tam dziś wieczorem coś - myślę - interesującego...

Pozdrawiam


Tytuł: Miłość
Wiadomość wysłana przez: Jerzy Karma Listopad 23, 2009, 13:23:37
East
Nie będę wdawał się w niepraktyczne szczegóły.
Co do pytania JAK - to nie muszę myśleć nad składem jabłka, by poczuć jego smak, oraz by odnieść pozytek ze spozywania go.
Działa bez mojej wiedzy JAK.
Zatem znowu PRAKTYCZNOŚĆ.

Nie oznacza to, że wiedza jest zbędna.
Oznacza jednak, iż nie jest niezbędna.
Czego nawet przykłady były na filmach Nassima.

To jednak nie wszystko.
Możesz znać skład jabłka. Nawet napisać o tym pracę doktorską i obronić, a przy tym nigdy nie mieć jabłka w ustach.
Napisałeś:
"Podejście Dana wyjaśnia JAK , w jaki sposób się to dzieje."

Można nawet zostać ekspertem w wyjaśnianiu tego JAK - a przy tym samemu nigdy tego nie doświadczyć.
Prawdziwy ekspert nie wyjaśnia, lecz emanuje miłością.
On rzeczywiście zdoła jej nauczyć.

Inni eksperci - teoretycy wszelkiego kalibru - jedynie przekonają zawsze kogoś, że gra warta świeczki.

Napisałeś:
"nikt ze zdroworozsądkowym podejściem do życia nie będzie tłumaczył co Bóg chce, czego nie chce i co ma na myśli , bo nikt nie obejmie rozumem , ani uczuciem Boga ( w całości )"

W tym momencie sam tego dokonałeś. Wiesz dlaczego?
Bo głosisz tu, że Bóg nikomu nie pozwoli Siebie objąć uczuciem, czy rozumem.
Czy zatem to - co napisałeś - jest zdroworozsądkowe wg Twoich własnych słów?

Poza tym istnieje już choćby kilka pewnych rzeczy o Bogu - którym nikt nie zaprzeczy.
Jest doskonały.
Jest bardzo dobry.
Jest nieograniczony /każdy mistyk, który miał wgląd poświadczy Ci to/.
Emanuje pokojem.
Następnie emanuje miłością.

Czy z tych przymiotów Boga zdrowy rozsądek nie wyciagnie wniosków, co harmonizuje z Bogiem?
Niektórzy owe harmonizowanie nazwą chceniem Boga. Czasem pewnie i ja, bowiem do ludzi przemawia się ludzkimi pojęciami.
Albo zwrot: Co Bóg myśli?
A ja CI napiszę, że nic.
Bowiem to Ty myślisz - myślisz, gdyż nie wiesz.
Myślisz, by sie dowiedzieć.
Wiedząc wszystko nie potrzebowałbyś myśleć.
Wiedziałbyś i przejawiałbyś.
Myślenie jest narzędziem poznawania.
Bóg nie musi poznawać.
Jest Bogiem.

Teraz o miłości.
Czy ja potrzebuję wiedzieć, czym ona jest?
Czy mam raczej doświadczać jej i być poddany jej?
Poddany nie w sensie niewolnictwa, lecz w sensie bycia przenikniętym ją - nie wiedząc czy ja ją przenikam, czy ona mnie. W stopieniu nie ma bowiem rozróżnienia.

Teraz: naukowość i moralizowanie.
Jeden będzie dobry z pobudek moralnych.
Drugi bedzie dobry, gdyż zgodnie z wiedzą naukową opłaca mu się to.
Który z nich jest mniej egoistyczny?

Postawiłeś pytanie:
"JAK miłość przekłada się na sterowanie światłem ?"

Miłość tworzy światło.

Dalej wdajesz sie w różne szczegóły techniczne. Każdy robi co lubi.
I to komuś pożytek przyniesie.
Ja wolę rozpoznawać miejsca w sobie, gdzie mogę przejawiać miłość.
Miejsca w których dotąd przejawiałem złość.
__________________________

Drogi Michale-Aniele.
Nigdy nie pomyślałem o Tobie, że jesteś mdły.
Miałem na myśli, to że dałeś znakomity przykład tego.
Pisząc: "Michał-Anioł jest tu znakomitym przykładem" - odnosiłem to do Twojej wypowiedzi. Przecież Ciebie nie znam.
Nie mam prawa oceniać Twojego człowieczeństwa na podstawie jakiegoś postu.
Jeśli wziąłeś to do siebie - to przepraszam.
Rzeczywiście powinienem był to przewidzieć.
Jednak natłok spraw jest tak ogromny, że ze wszystkim nie podołam.
Zatem dałem kolejny przykład  - jak ludzie z pośpiechu popełniają głupoty.
Dlatego miałeś rację sugerując, że jestem ślepcem - bo nie wszystko widzę.
Oczywiście, że tak jak i Ty nie wolę być ślepy.
I cieszy mnie to - że nie chcesz być ślepy.

O !
Pojawił się Twój następny post.

Znowu mam inny punkt widzenia niż ty.
Wg mojej wiedzy:
Jest dobro bez zła.
Jest ciepło bez zimna.
Doskonałość bez niedoskonałości.
Zdrowie bez choroby.

Zasugerowałeś, że napisałem gdzieś: "wiem wszystko".
Nigdy tego nie napisałem.

... są największymi wrogami idei które sami popularyzować usiłują .
"Po owocach ich poznacie" tak Jerzy  po owocach cię poznaliśmy .

Które owoce były wg Ciebie złe?
____________________________

Drogi Xellosie,
Widzę że dałeś odpowiedź.
Wybacz jednak, że nie mam możliwości jej przeczytać.
/Ostatnia czytana to Michała-Anioła ze strony 12/
Mam inne obowiązki.
Możliwe, że innym razem to zrobię.
Na tym kończę tę wypowiedź

Serdecznie pozdrawiając każdego

P.s.
A może to znak, bym tu się już nie udzielał.
Zerknąłem na wstęp Twojej wypowiedzi i widzę, że rzeczywiście nie spełniam tu oczekiwań np. Twoich, Michała-Anioła i wg Ciebie gości.
Nie ma problemu i nie chcę sprawiać Wam problemów









Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: east Listopad 23, 2009, 14:36:40
Jerzy Karma napisał :
Cytuj
cytat z East:
"nikt ze zdroworozsądkowym podejściem do życia nie będzie tłumaczył co Bóg chce, czego nie chce i co ma na myśli , bo nikt nie obejmie rozumem , ani uczuciem Boga ( w całości )"

W tym momencie sam tego dokonałeś. Wiesz dlaczego?
Bo głosisz tu, że Bóg nikomu nie pozwoli Siebie objąć uczuciem, czy rozumem.
Czy zatem to - co napisałeś - jest zdroworozsądkowe wg Twoich własnych słów?

Masło maślane. Ja nie głoszę niczego. To Ty głosisz. Ja mówię o sobie, że  w moim przekonaniu nie jestem w stanie objąć Boga ani uczuciem , ani rozumem. Nie dysponuję takim narzędziami. Z Jego perspektywy ja żyję we Flatlandii. I Ty również.
Ale to tylko mój punkt widzenia na teraz.

Piszesz , że :
Cytuj
Poza tym istnieje już choćby kilka pewnych rzeczy o Bogu - którym nikt nie zaprzeczy.

a ja zapytam , bo skoro coś twierdzisz to chyba potrafisz to uzasadnić

Jest doskonały. - skąd to wiadomo, w jaki sposób jest doskonały  ? czy tak jak doskonały jest złoty podział ?
Jest bardzo dobry - w jaki sposób , za pomocą czego jest dobry, jak to się przejawia ?
Jest nieograniczony /każdy mistyk, który miał wgląd poświadczy Ci to/. - złota spirala też jest nieograniczona.
Emanuje pokojem. - emanuje pokojem muzułmanina, katolika, czy wyznawcy judaizmu ?  jaki to pokój ?
Następnie emanuje miłością. - czyli czym, jaka jest ta miłość  ?czym ona jest ?

Cytuj
Czy z tych przymiotów Boga zdrowy rozsądek nie wyciagnie wniosków, co harmonizuje z Bogiem?

Nie , zdrowy rozsądek nie wyciągnie wniosków, bo będą to wnioski przefiltrowane według mojego, Twojego, lub czyjegoś ego. On zada kolejne pytania ( tak, jak zadaje je moje ego ) . Ono musi wiedzieć i rozumieć , a nie tak ogólnikowo sobie twierdzić, że Bóg jest taki a taki bo tak ja twierdze, lub tak twierdziło kilkuset mistyków przede mną i już . Koniec kropa.

Zauważyłeś - piszę o ego, ale pewnie też zauważyłeś, że ono jest częscią Ciebie bo przyznajesz jednak , że

Cytuj
Niektórzy owe harmonizowanie nazwą chceniem Boga. Czasem pewnie i ja, bowiem do ludzi przemawia się ludzkimi pojęciami.
Bo kimże Ty jesteś , jak nie człowiekem ? Kompletnym człowiekiem na którego składa się : ciało , umysł, ego, Istnienie ( to ta boska częsć ).
Do kogo chcesz przemawiać ? Do całego człowieka, czy wybiórczo do jakiejś jego cząstki ?

Cytuj
Albo zwrot: Co Bóg myśli?
A ja CI napiszę, że nic.
Bowiem to Ty myślisz - myślisz, gdyż nie wiesz.
Myślisz, by sie dowiedzieć.
Wiedząc wszystko nie potrzebowałbyś myśleć.
Wiedziałbyś i przejawiałbyś.
Myślenie jest narzędziem poznawania.
Bóg nie musi poznawać.
Jest Bogiem.

To po co stworzył Ciebie i mnie, po co nas z siebie wydalił ?  Bo nie musi poznawać ? To nielogiczne . Rozejrzyj się dookoła. Gołym okiem widać, że jesteś oddzielony od wszystkiego innego. Dlatego, że masz ciało - inne niż drzewo, inne niż ptak , inne niż kamień. Ta różnorodność znajduje się wszędzie. Nie jest to już potencjał czegoś czy jakieś idee.
Czy nic Ci nie mówi to, że pojawiło się tylu mędrców przed Jezusem i po nim ? Czy nie wystarczyłby jeden, który wyczerpałby temat i koniec ? Widocznie nie , bo było ich wielu. Widocznie dlatego ,że nie wszyscy muszą się zgadzać z jednym sposobem widzenia świata.
Ta różnorodność ma głęboki sens. I prorocy tego nie zmienią, nie zunifikują. Będą się pojawiać w różnych konfiguracjach, będą przemawiać różnymi językami , w ramach różnych religii i będą odchodzić. TY i ja pozostaniemy ze swoimi pytaniami. Pewnie dlatego, że żaden prorok nie przeżyje życia ani za Ciebie , ani za mnie. My sami musimy się z tym uporać.

W kwestii myśli  .Owszem, ja (ego) myślę i babram się w tym myśleniu , uczestniczę w gonitwie myśli , a czasem, tak jak Ty , zapętlam się w nich. Próbuję wtedy cofnąć się do swojej niemyślącej , prawdziwej Istoty , a potem znowu zanurzam się w wir. Po co ? Dlaczego ?

Teraz o miłości. Piszesz :
Cytuj
Czy ja potrzebuję wiedzieć, czym ona jest?
Czy mam raczej doświadczać jej i być poddany jej?
Poddany nie w sensie niewolnictwa, lecz w sensie bycia przenikniętym ją - nie wiedząc czy ja ją przenikam, czy ona mnie. W stopieniu nie ma bowiem rozróżnienia.

Ok, to piękna definicja PEŁNI ( JEDNI ), ale z jakichś powodów NIE JESTEŚMY JEDNIĄ. Z jakiego ? Co takiego próbuje uczynić Bóg oddzielając nas od siebie , obdarzając wolną wolą, ale i niewiedzą ?
Może on sam siebie nie zna ?   
Chce jak najpełniej czy jak najróżnorodniej siebie poznawać  ?

Cytuj
Teraz: naukowość i moralizowanie.
Jeden będzie dobry z pobudek moralnych.
Drugi bedzie dobry, gdyż zgodnie z wiedzą naukową opłaca mu się to.
Który z nich jest mniej egoistyczny?

Nie interesują mnie dywagacje w stylu wyższości świąd Wielkanocy nad Bożego Narodzenia. Nic nie jest lepsze ,ani  mniej dobre lub bardziej dobre. Tak uważam na teraz.


Postawiłem  pytanie:
"JAK miłość przekłada się na sterowanie światłem ?"
Odpowiedziałeś : "  Miłość tworzy światło."

Ale nie odpowiedziałeś JAK .

I tak możemy wałkować tematy dłuuugo. I może nawet dobrze, gdyż będziemy je uściślać, będziemy więcej poznawać jednocześnie korzystając z czucia. Moim zdaniem intuicyjne rozumienie , które proponujesz, a co ja nazywam GNOWING , jest bardzo pomocne w sprawdzaniu tego, co usiłujemy dociec na tym forum bardziej naukowo.
Zgadzam się z Tobą co do PRAKTYCZNOŚCI. Poszukujemy jej różnymi drogami , bo naszym przeznaczeniem tu i teraz jest pięknie się różnić :)


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Michał-Anioł Listopad 23, 2009, 15:35:57
east  brawo

http://www.youtube.com/watch?v=oONJ_ENu2hk&feature=related
ciekaw jestem waszych opinii

http://www.youtube.com/v/oONJ_ENu2hk&hl=pl_PL&fs=1&"></param><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/oONJ_ENu2hk&hl=pl_PL&fs=1&" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="425" height="344"></embed></object>


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Igmana (ptak) Listopad 23, 2009, 23:36:28
Witaj Jerzy,
Ale się rozpisałeś …  ;)  Niestety, nie jestem w stanie odnieść się do całości Twojej wypowiedzi, czas mnie ogranicza, ten którego nie ma. ;D
Zatem krótko. Dziękuję za poświęconą mi uwagę i odpowiedź. Dziękuję za ten szczególny dar. Nie tylko on dla mnie, tym cenniejszy.
Miło mi było znów Cię spotkać i przy okazji, przepraszam, jeśli dotknęłam swoimi słowami. Nie było to moim zamierzeniem no i daleko mi do doskonałości, choć staram się …  ;)

Wiele z tego, co napisałeś zasługuje na głębokie przemyślenia. To fakt. Inny fakt taki, że jednak nie jestem Tobą (choć w innym sensie jestem), stąd inne postrzeganie świata. I inne jego wyrażanie.
Inne, nie znaczy lepsze, czy gorsze. Jesteśmy cząstkami kosmicznej świadomości, doświadczającymi siebie, wzbogacając ją jednocześnie. Można nazwać to Bogiem doświadczającym za naszym pośrednictwem. A zatem i Bogiem poznającym.
Nie widzę powodu, by odmawiać mu ewolucji, skoro jego cząstki ewoluują.

Ale skupmy się na razie na nas. Obdarowano nas życiem oraz nieograniczonym potencjałem. Dano też wolną wolę byśmy mogli dokonywać wyborów. Każdy wybór niesie zmianę, jest zatem ruch, nie zastój. Wszechświat zmienia się wraz z nami.
Podstawą utrzymującą całość w istnieniu jest miłość. Boskie spoiwo. Jesteśmy nią naznaczeni, choć pewne wybory czasami oddalają od niej. Jednak to nasze tło i możliwość powrotu w jej pełnię.
Jak to się dzieje próbuje opisać nauka i jej prekursorzy. Zresztą o tym to forum.

Co z tego dla nas? Rozumienie intelektualne.
Ale to,  jak wiedzę tę przełożymy na praktykę duchową, niestety to już nasza działka. Ty Jerzy starasz się w tym pomóc, objaśniając wiele, jednak czynisz to po swojemu. I wg swego rozumienia. Nie każdy z tego weźmie … choć dajesz za darmo …
Inni też dają. Po swojemu. Naukowo, quasi naukowo, ezoterycznie, praktycznie itd.
Dzielimy się sobą na wszelkie możliwe sposoby. I to jest piękne, nawet, jeżeli czasami jest chropowato, czy wręcz boleśnie. Ale to ból ego i służy nam.  :)
Dlatego wszystko jest w porządku. Jesteśmy w drodze do siebie … ciebie … jedni …

Pozdrawiam  :)



Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: east Listopad 23, 2009, 23:46:22
Igmana (Ptak wysokich lotów ) ma szczególny dar wyczerpywania tematu. :)
W każdym razie trafnie i mądrze podsumowuje ;)
Cóż po Tobie można napisać .... słoneczko ( dla Ciebie/siebie)


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Xellos Listopad 23, 2009, 23:47:19
@Leszek nie zgodzę się z odsyłaniem mnie do innych tematów

Ja się nie uważam za naukowca. Więc w tym temacie jak najbardziej się udzielam. I pewnie dlatego mnie tu ciągnie.

Rezonuje dla mnie to co napisałem wcześniej, by nie mącić innym ludziom w głowach bzdurami. Wiesz, to zaczęło się dzięki Tobie. Wyda Ci się to dziwne. Ale w temacie świńskiej grypy napisałeś bym nie wylewał dziecka z kąpielą bo nie każdy jest tak świadomy. To spowodowało, że napisałem własny temat na swoim blogu nie związanym z tematem i powiadomiłem znajomych. I tak samo tutaj piszę do ludzi mniej świadomych.

To tylko zwykła alternatywa i nic więcej. Każdy może sam ocenić przecież czy więcej sensu mają wywody Jerzego czy moje przełożenie ich na prostszy znany nam język. Jednak skończyłem z ignorowaniem tego typu rzeczy. Doszedłem do wniosku, że ignorancja wspomaga moje własne ego, czyli "wiem ale nie powiem". Więc mówię. Nie blokuje informacji.

Aczkolwiek zdaje sobie sprawę, że mój ograniczony czas mógłbym poświęcić tematowi bardziej naukowemu, wiesz któremu. Nassim vs Dan. Ale ciągnie mnie tu i tak...tak po prostu. W tym miejscu pewnie Jerzy ma rację, to dlatego że nie lubię religii i boga ale pewnie nie wie dlaczego. A dlatego właśnie, że zachowują się tak jak on, jakby pozjadali wszystkie rozumy tego świata, są wszystkim a ja nie wiem nic i mam chłonąć jak gąbka mądrości bo jeden pan z drugim napisali książkę...

Znalazłem jednak czas na wątek praktyczny o budownictwie gdyż bardzo mnie on interesuję z racji remontu domu. Może jakieś ciekawe pomysły się tam pojawią, z czego będę rad. Jednak ciekawe nie znaczy dla mnie absurdalne czy czysto teoretyczne :) Nie chce być królikiem doświadczalnym czyiś koncepcji. A ja za to zapłacę w złotych polskich :) Miliarderem nie jestem ;p Ale ciekawe zdrowotne rozwiązania chętnie rozważę.

Cytuj
Zerknąłem na wstęp Twojej wypowiedzi i widzę, że rzeczywiście nie spełniam tu oczekiwań np. Twoich, Michała-Anioła i wg Ciebie gości.
Nie ma problemu i nie chcę sprawiać Wam problemów

Nie wiem co twierdzą goście. Daję im alternatywę. Ponieważ nie może ona dotyczyć tematu, bo nie da się rozmawiać z wszystkim, bo moje argumenty wtedy są w tym zawarte i tym samym nic nie warte. To zmieniłem temat na osobę twierdzącą że wie wszystko. Niech każdy sobie sam oceni co myśleć. Nie jestem żadnymi Wami tylko daję alternatywę innym ludziom. Myślę, że to uczciwe, a kto to czyta niech myśli co zechce.


Tytuł: Aj..aj...aj
Wiadomość wysłana przez: Jerzy Karma Listopad 24, 2009, 01:59:23
Xelios,
/Odpowiedź na ostatnią Twoją wypowiedź ze str.12/

Widzisz po swojemu. Szukasz prostoty i prosto widzisz.
I przez to wielu rzeczy nie dostrzegasz.
Za to winą obarczasz mnie.

I nie piszę tego do Ciebie jako do osoby.
Interesuje mnie tylko konkretny przejaw określonego ludzkiego działania zamanifestowany na forum jako Xelios. I jest to przejaw modelowy.
Odpisuje bardziej ze wzgledu na ten model - nie zaś ze wzgledu na Ciebie.
Do Ciebie odpowiedziałbym na priv.

Teraz przykład.
Chodzi o Twoje pytanie o mój stosunek do Twojej niewiary i moją odpowiedź, że ona światu nie przeszkadza.
Zarzuciłeś mi: "odpowiadasz mi o świecie".

Zatem wyjaśnię to, czego nie odczytałeś.
Czym jest świat dla jednostki ludzkiej?
Rodzimy się w nim, obserwujemy go, uczymy się ze świata.
Jedni trafiają do takiego jego obszaru poznawczego, inni do innych.
Zamykają się w swoich obszarach, czasem tworząc prosty fanatyzm /ukochana prostota/, albo nawet niszczą "inaczej myślących".
Kto jednak ma otwarty umysł - kto nie da się zamknąć - ten czerpie z całego świata. Będąc otwartym także na inne poznania.
Np. poznając wierzących w istnienie Boga - uczy się i poznaje dlaczego wierzą.
Zaś poznając niewierzących uczy się i poznaje dlaczego niewierzą.
Widzi też, iż świat pozwala istnieć jednym jak i drugim.
Ten świat w którym on żyje.
Mając otwartość i szczerość, pokorę, poznaje i dzięki poznaniu akceptuje dokładnie tak - jak zaakceptował to świat jaki poznał.
Cóż wg Ciebie Xeliosie w tym złego?
Czyżbyś był fanatykiem?
Wiem, że nie jesteś faanatykiem w pospolitym sensie. I pytanie to nie odnosi się do tego, o czym pomyślał Twój umysł kierujacy się prostotą.
Pytaniem tym sugeruję, że stawiając tak pochopne oceny jak Ty - zostaje się fanatykiem.
Czyż Twój stosunek do mnie nie jest już prawie fanatyczny - jeśli chodzi o negatywne nastawienie?
A zawiniłem tylko tym, że wyrażam określone poglądy.
Tymczasem o akceptację Xeliosa i jego niewiary dopominałeś się nawet jak nikt tu Ci ich nie próbował odbierać.
No i wg Ciebie ja jestem  wyrafinowany - dlatego, że Ty nie potrafiłeś pojąć sensu mojej wypowiedzi.
Fakt, że zawierała ona celową niejasność - choć była wystarczająca, by umysł wnikliwy, nawet niekoniecznie korzystający z intuicji, ją odczytał właściwie - tak jak dzieci w szkole podstawowej umieją odczytywać symboliczne znaczenie w poezji. Pewnie dlatego, że nie tkwią w fanatyźmie prostoty.
Zdolność abstrakcyjnego myślenia to nie jest domena prostoty.
I tą zdolnością ludzie różnią się od zwierząt.
Po cóż zatem ja odrzucać ma człowiek?
Chyba, że ktoś z człowieka chciałby uczynić zwierzę - to będzie nawoływał do niej.

No i zarzuciłeś mi to - że to ja się wywyższam.
Wg Ciebie dowodem jest owa odpowiedź ze światem.
Od świata się uczyłem - cóż w tym wywyższającego się? Skoro każdy uczy się w świecie.

Nazwałeś także tę moją odpowiedź manipulacją.
Hmmm....
Tymczasem ja odpowiadam do podejmowanej treści.
I wg treści.
Rozwinięcie wątków nazywasz manipulacją?
Manipulacja musi mieć cel.
Podaj cel moich wypowiedzi.
Nie ma celu - nie ma manipulacji.

Piszę jedynie, by ukazać określone spojrzenia.
Każdy z tym niech robi co chce.
Wg swojego serca i swojej mądrości.

Jesli chodzi o rozmowę personalną to zapraszam na priv.

"Ale niema ochoty  się rozwijać bo On wiem wszystko." - dałeś ten cytat jako dowód na co?
Jest to pogląd nieprzychylnego mi Michała-Anioła. Czy czyjś pogląd wg Ciebie jest dowodem?

Aha! I czy ja kiedykolwiek i gdziekolwiek napisałem, że mam na wszystko odpowiedź?
Xeliosie - wybacz, ale to już żałosne...
I kto to ma taki stosunek? "Niewierzący racjonalista" Xelios.
Ty Xeliosie wierzysz w gusła bardziej niż ja :-)
Świadczy o tym Twoja postawa - gusłami są Twoje niektóre błędne opinie, a Ty w nie wierzysz.


Bo on jest światem...i zawsze będzie miał na wszystko odpowiedź. /.../ jedną ze stron nic nie ogranicza. Może pisać co mu pasuje bez żadnych ograniczeń. Tym samym nie widzę, żadnej możliwości polemiki poza personalną o Jerzym, nic innego nam nie pozostawia. Skoro cały temat zagarnął dla siebie, pozostaje mi rozmawiać o nim. Co gorsza nawet próba rozmawiania o nim i osądzenia, wedle niego spada z powrotem na mnie. Ja pier...po prostu pozjadał wszystkie możliwe rozumy i nic mi nie pozostawił nawet prawa do osądu jego osoby.

Krótko mówiąc tak jak pisałem, idź maluczki płać podatki i co niedziele daj daninę do koszyczka. Za dużo nie myśl.

New Age w natarciu a nie żadna święta geometria.

Zupełnie mnie tym rozbawiłeś.
To Ty mnie nazwałeś światem.
To Ty głosisz /ironicznie/, że mam zawsze na wszystko odpowiedź. - Jest to ironia atakująca, której dążeniem jest ograniczenie komuś wolnosci wypowiedzi.
Nie widzisz możliwości polemiki z moimi wypowiedziami? - Mnie za to winisz?
I za to atakujesz mnie personalnie?
Ja Cię nie ograniczam.
I nawet wypowiadasz się za innych - jakbyś był nimi. Mnie zaś nazywasz swiatem i sam stawiasz mi zarzuty z powodu tego - jak mnie nazywasz.
Czy Twój umysł nadąża? Czy nie i nazwiesz to masłem maślanym jak w którymś z postów dalej zrobił to East?
A Twoje prawo osądzania mnie?
Możesz osądzać wg woli, lecz nie obrażaj mnie. To jest nawet karalne w prawie ziemskim.
"Niewierzący racjonalisto."
Zastanów się nad swoim racjonalizmem.

P.s.
Wolałbym to wysłać na priv - jednak zostałem zaatakowany publicznie i osobowo. Zatem publiczna i częściowo osobowa musi być odpowiedź.
Dialog z Xeliosem staje się negatywnym przykładem jak ludzie niepowinni rozmawiać, bo zamiast zajmować się treścią zaczynają skakać sobie do gardeł. Choć już bez maczug.
_____________________________________________

Mając już wysyłać tę odpowiedź zerknąłem na 13-tą stronę i widząc, że odpowiedź moja ukaże sie pod kolejna wypowiedzią Xeliosa postanowiłem ją też tu uwzglednić.

tutaj piszę do ludzi mniej świadomych

I któż to napisał?
Nigdzie Xeliosie nie znajdziesz w moich wypowiedziach, bym innych miał za mniej świadomych ode mnie. I to Ty zarzucasz nie sobie, lecz mi, wywyższanie się?
Poza tym po raz pierwszy spotykam się, by zarzucono komuś wywyższanie się ze względu na poglądy, w których nie ma poniżenia kogokolwiek.
Ty zaś nazywając kogoś mniej świadomym poniżasz.

Więc mówię. Nie blokuje informacji.

Swoje oceny mojej osoby nazywasz informacją?
No - chyba, że jest to informacja o Twoim charakterze.

że zachowują się tak jak on, jakby pozjadali wszystkie rozumy tego świata, są wszystkim a ja nie wiem nic i mam chłonąć jak gąbka mądrości bo jeden pan z drugim napisali książkę...

To Twój odbiór Xeliosie. Nie zjadłem wszystkich rozumów świata.
Skąd takie myślenie u Ciebie?
A chłonąć nic nie musisz. Moja książka?
Napisałem ją może w rok. A wiesz jak dawno?
Nie jeden by ją wydał od razu. Ja zas zawsze znajduję w niej niedopatrzenia.
Była poprawiana i uzupełniana kilkanascie razy.
Tyle czasu, że niektórzy w tym czasie sie narodzili i osiagnęli wiek dojrzały.
Czy teraz mi się w niej wszystko podoba?
Nie. I nigdy to sie nie stanie.
Bo to, co napiszę nawet dziś - jutro będzie w tyle za mną.
I może mi się już nie podobać.

tylko daję alternatywę innym ludziom.

Cóż dałeś poza obrażaniem mojej osoby?


Szczerze pełen jestem współczucia z powodu Twoich doswiadczeń "religijnych".
W rzeczywistości nie masz żadnych doswiadczeń religijnych.
Zetknąłeś się jedynie z ludźmi.
I teraz jesteś podobny do nich - choć po przeciwnej światopoglądowo stronie.
Dlaczego po przeciwnej i jaki z tego pożytek napisałem kilka stron wcześniej.
I znowu zarzucisz mi, że wiem wszystko?
Zaznaczam, nie wiem wszystkiego.
Czy odrobina znaczy u Ciebie wszystko?



Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: east Listopad 24, 2009, 02:27:06
się jarmark robi Panowie ;) wróćmy do meritum .


Tytuł: Uściślanie
Wiadomość wysłana przez: Jerzy Karma Listopad 24, 2009, 10:27:09
Tak East, ale i Jezus kiedyś znalazł się na jarmarku. Bo ludzie i z światyni robią jarmarki. Jak wiesz, nawet użył bata. I ktoś uciekał już osobowo.

Stawiasz zarzut jarmarku zaraz po moim poście - jakbym to ja go czynił. Jeśli ktoś mnie atakuje nie tylko mam prawo się bronić, lecz obowiązek, gdyż atak nastąpił na wskutek tego, co napisałem - zatem broniąc się bronię tego. Choć jak dotąd nie tyle się bronię - co odpieram żałosne próby ataku. I oceniam postawy ubliżających mi. Ubliżanie bowiem to już określone postawy, które każdy ma prawo oceniać.

Myślisz, że Ty jesteś merytoryczny do końca?
Merytoryczne jest u Ciebie "brawo" Michała-Anioła?
Twoje kontrzwroty były jak skok, jeszcze nie przeskoczyłeś, a już dostałeś "HOP" i nawet z brawami.  ;-)
Ale jemu zarzutu nie stawiasz, bo Twoje ego "brawo" chętnie przyjęło.
Tak puste brawo...

Albo Twój zarzut, że na Twoje pytanie: "JAK miłość przekłada się na sterowanie światłem ?" - nie odpowiedziałem JAK.
I z tego powodu wg Ciebie "tak możemy wałkować tematy dłuuugo."
Nie odpowiadając JAK uciąłem raczej temat.
Nie wystarczyła Ci moja odpowiedź, że miłość tworzy światło. Ale to już Twoja potrzeba, by wiedzieć JAK.
Ja takiej nie mam /przynajmniej narazie/ i kilkakrotnie wyjaśniłem dlaczego:
"...wdajesz sie w różne szczegóły techniczne. Każdy robi co lubi.
I to komuś pożytek przyniesie.
Ja wolę rozpoznawać miejsca w sobie, gdzie mogę przejawiać miłość."

Jedzone jabłko działa bez znajomości tego - jak działa.
Widzę, że jestes taki pewny, że poznanie wszystkiego do głębi jest dobre.
Wiedz jednak, że w przypadku znacznej części ludzi okazuje się złem.
Czyż obecne zatrucie wody, powietrza i ziemi, a nawet eteru - jest dobre?
Wynikło one z ludzkiego poznania głębi wielu zjawisk.

Wolę żyć czysto choćby i w jaskini.
_________________________________

Moje objaśnienie nazwałeś: "Masło maślane" /A to jest jarmarczne, czy nie?/
Czy to pomysł na dyskusję, że jak czegoś się nie rozumie, to tak się to nazywa?
Wyjaśnię zatem jeszcze raz, bo drugi raz głosisz takie przekonanie:
"Ja mówię o sobie, że  w moim przekonaniu nie jestem w stanie objąć Boga ani uczuciem , ani rozumem."

Teraz stwierdziłeś już: "Ja mówię o sobie"
Wcześniej grzmiałeś:
"nikt ze zdroworozsądkowym podejściem do życia nie będzie tłumaczył co Bóg chce, czego nie chce i co ma na myśli , bo nikt nie obejmie rozumem , ani uczuciem Boga ( w całości )"

"Nikt" zamieniło się już w "ja".
Czy to oznaka tego, że uczyniłeś postęp. Czy "masło maślane" w Twoim umyśle? ;-)
Jestem złośliwy teraz? Niech będzie, że jestem - lecz robię to, by bardziej Cię sprężyć, byś zbyt pochopnie nie szargał swoimi słowami i poglądami nie do końca przemyślanymi.
Bo wtedy to naprawdę będzie jarmark.
_________________________________

Zadałeś następujące pytania o Bogu:
Skąd to wiadomo, w jaki sposób jest doskonały  ? czy tak jak doskonały jest złoty podział ?
Jest bardzo dobry - w jaki sposób , za pomocą czego jest dobry, jak to się przejawia ?
Emanuje pokojem muzułmanina, katolika, czy wyznawcy judaizmu ?  jaki to pokój ?
Następnie emanuje miłością. - czyli czym, jaka jest ta miłość  ?czym ona jest ?

Ja o Jego doskonałości wiem ze świata, także z określonych wewnętrznych stanów.
Mam prawo opowiadać o tym.
Ty masz prawo nazwać to bzdurą - bo tego nie dostrzegasz /chyba/, co ja.
Choć przyznam, że o doskonałości Boga najpierw wiedziałem jeszcze z innego źródła.
Było ono we mnie od początku. We mnie istniało. Od dzieciństwa. Odkąd tylko sięgam pamięcią.
To zaś powodowało, że najpierw szukałem tego samego w świecie zewnętrznym - dokładniej przejawienia owej boskiej natury na zewnątrz. Przez wiele lat postrzegałem mnóstwo elementów brudnych.
Można to porównać do człowieka, który idzie do lustra. Zna swój wygląd, lecz gdy patrzy w lustro, nie może siebie ujrzeć... widzi tylko okropnie brudną twarz. /Proszę tej analogii nie brać zbyt znaczeniowo./
Następnie owa wewnętrzna wiedza o doskonałości skłania do szukania jej jako obiektu.
Wtedy wielu ludzi zaczyna szukać Boga - jako DOSKONAŁEGO.
Ci kierujący się sercem polegają na swoim wewnętrznym odczuciu doskonałości, przez nie wiedzą, że Bóg - DOSKONAŁOŚĆ - jest.
Inni - skoncentrowani na zmysłach (mózg to też zmysł) - obserwują jedynie świat zewnetrzny i oczywiscie nie mogą spotkać w nim faceta (czy kobiety), który by zrobił parę cudów i rzekł, że jest Bogiem. Zatem uważają, że nie ma Ameryki, bo jak chcieli do niej dojść, to wszędzie była tylko woda. (Objasnić komuś szerzej?)

A kwestia złotego podziału?
Na swoim forum napisałem, że Bóg jest PIĘKNEM.
Wiesz, że każde dzieło artystyczne oparte na proporcjach złotego podziału ludzie postrzegają jako piękne.
I oto masz odpowiedź. Więcej i szerzej napisałem o tym na swoim forum.
Kto jest szczerym poszukiwaczem - wszędzie zajrzy.
Kto chce się spierać dla samego sporu nie wiele szuka.
Traci czas na sporach.
Poza tym czyta sie szybciej, niż się pisze zadając pytania.

W jaki sposób Bóg jest bardzo dobry? I jak to się przejawia?
Tak - że jesteśmy.
Pokój Boga nie jest "pokojem muzułmanina, katolika, czy wyznawcy judaizmu ".
Pytasz jaki to pokój?
To cichy pokój. Z niego wychodzi emanacja miłości i szczęścia.
Pytasz jaka to miłość?
Miłość spokojna, dająca pokój, ukojenie i szczęśliwość.
Pytasz czym jest ta miłość?
Ona jest stanem. Przestrzennym polem. Zawierającym w doświadczeniu jedni takie przeżycie, że nic więcej juz nie potrzebujesz. I w zasadzie nie jest owo przeżycie przeżywaniem - lecz jest trwaniem w stanie z Bogiem.

Oczywiście Twoje zmysły nie są w stanie sprawdzić moich przeżyć.
Twój mózg wierzy tylko Twoim zmysłom.
Nie jest to jednak moja wina.

Zaskoczyłeś mnie tym, że napisałeś, iż zdrowy rozsądek nie wyciągnie wniosków co harmonizuje z Bogiem, gdy np. będzie miał informację, czy założenie, że Bóg jest miłością. Ująłem to swoimi słowami, ale taki sens wyraziłeś.
Uważasz zatem, że gdy Bóg jest miłością - to miłość z Nim nie koniecznie będzie harmonizować?
Wg tego miłość nie hramonizowałaby z samą sobą.
Na drugi raz przemyśl zanim napiszesz coś takiego.
No i co do tego ma filtrowanie ego?
Każde ego wie, że złoto to złoto - więc złoto harmonizuje ze złotem, bo jest tym samym.
Do tego jeszcze wywód kończysz słowami: " Koniec kropa" - rzeczywiście tym argumentem powalasz. :-)

No i okazałeś sie kolejnym odkrywcą Ameryki, odkrywając, że Jerzy Karma ma jakies ego.
Gdyby było inaczej skąd brałyby się te odpowiedzi Jerzego Karmy?
Pewnie duch by Ci je napisał...
Poza tym nie musisz tego czytać - szukaj ducha w sobie.

[Do kogo chcesz przemawiać ? Do całego człowieka, czy wybiórczo do jakiejś jego cząstki ?

W zasadzie do nikogo konkretego.
I pytanie: Czy wogóle chcę przemawiać?
Nie chcę. Gdybym chciał, robiłbym publiczne wykłady ;-)
Jednak takie propozycje odrzucałem. Także propozycje wywiadów dla prasy.
Chce tylko zostawić swoje przeżycia - nie siebie.
Ciągle jestem anonimowy. Tak jak i Ty zreztą jesteś anonimowy.
Zatem nie istnieją też określone cele zostawienia śladów mojej drogi.
Ślady zostają i już.
Nikt nie musi im się przyglądać. Nie obchodzi mnie to.
Ja idę dalej.
Oczywiście zostawiając ślady dochodzi czasem do komunikacji z ludźmi i wówczas, zachodzi też różnorodna komunikacja. Niezależna do końca ode mnie - taka natura komunikacji. "Do tańca trzeba dwojga" - taniec jest dziełem obu stron.
W tańcu zaś uczestniczą różne cząstki człowieka, raz ta, raz inna. To jest taniec.

Oczywiście cenię sobie East Twój intelekt. Także, a nie tylko widzę jakieś niedociągnięcia. Któż ich nie popełnia?
(Tak Xelios - ja też popełniam. Zaznaczam to specjalnie dla Ciebie.)
Zadałeś w dalszej części wiele wnikliwych intelektualnie pytań.
Wiele odpowiedzi na nie jest na moim forum.
Osobiście nie mam potrzeby, by się tu reprodukować, czy do czegoś przekonywać.
Wręcz nie znoszę tego.
Kto chce - ten bez tego znajdzie.
Poza tym styl w jakim zaczynasz rozmawiać zbliża się pomału do stylu Xeliosa.
Dlatego tu kończę, a niektóre odpowiedzi znajdziesz na www.boga.fora.pl
Niektóre z moich, bo nie wszystkie tam opublikowałem.
I nie wiem, czy opublikuję.
Mam na myśli szczególnie książkę: "Dusza - zwodnicze słowo"
Czasem zastanawiam się ile osób musiałoby być szczerze zainteresowanych, by mnie do tego zmobilizować. :-)
Jedna, czy dwie?  hehehe
Widzę zresztą, że i tak za dużo piszę. :-)
Jak dotąd to więcej mam z tego przykrości.
To pisanie jest NIEPRAKTYCZNE zatem.
A wiesz, że ja cenię PRAKTYCZNOŚĆ.
Poza tym, każdy widzi - co chce.

Odpowiem Ci tutaj tylko na te zagadnienia na które nie pisałem na forum.
Choć w określony sposób tam są informacje z których odppowiedź można wywnioskować./

Czy nic Ci nie mówi to, że pojawiło się tylu mędrców przed Jezusem i po nim ? Czy nie wystarczyłby jeden, który wyczerpałby temat i koniec ? Widocznie nie , bo było ich wielu. Widocznie dlatego ,że nie wszyscy muszą się zgadzać z jednym sposobem widzenia świata.

Masz na myśli mędrców, czy nauczycieli? Bo to różnica.
Nie tylko ludzie są podzieleni.
Między Bogiem Najwyższym, a ludźmi, działają jeszcze inne byty.
One także posyłają swoich mesjaszy. Mają swoje egoistyczne cele. Przedstawiają się jako Bóg.

Jesli zaś chodzi o ludzi, to przecież można im dać tylko tyle, ile gotowi są zrozumieć.

Oczywiste też, że nie wszyscy muszą zgadzać się z jednym sposobem widzenia świata - co jest efektem wolnej woli.

Zatem jak widzisz przyczyn jest kilka.


Jerzy Karma napisał :
Cytuj
Teraz: naukowość i moralizowanie.
Jeden będzie dobry z pobudek moralnych.
Drugi bedzie dobry, gdyż zgodnie z wiedzą naukową opłaca mu się to.
Który z nich jest mniej egoistyczny?

Nie interesują mnie dywagacje w stylu wyższości świąd Wielkanocy nad Bożego Narodzenia. Nic nie jest lepsze ,ani  mniej dobre lub bardziej dobre. Tak uważam na teraz.


Niepasujące porównanie.
Bowiem moralność jest poza egoizmem.
Opłacalność dla ego tkwi w egoiźmie.

East,
Uściślanie tematów nie polega na zakładaniu z góry, że ktoś się myli.
Nie zachłystuj się także słowem: RÓŻNIĆ
Nie jest ono absolutną i bezwzgledną potrzebą w każdym zjawisku.
Są zjawiska, gdzie róznice są jedynie złem.
Słowo różnić ma dwa znaczenia.
Tak jak słowo dzielić.
Przy okazji: Znasz jakąś inną wersję złotego podziału?
Byśmy mogli się lepiej poróżnić. ;-)



Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: east Listopad 24, 2009, 12:01:21
Jerzy Karma napisał

Cytuj
Stawiasz zarzut jarmarku zaraz po moim poście - jakbym to ja go czynił.

Jaki zarzut ?  Nie umiesz czytać ze zrozumieniem ? Dla niedomyślnych wstawiłem  mrugnięcie okiem.
Cytuj
Jeśli ktoś mnie atakuje nie tylko mam prawo się bronić,

ego atakuje i ego się broni.
Cytuj
Myślisz, że Ty jesteś merytoryczny do końca?

wcale tak nie myślę, dlatego tu jestem i piszę i zadaję pytania. Czasami mnie ogarnia chaos myśli. Wypływa to z mojego EGO.
echh, nieusłuchane ego  ;)
Cytuj
Merytoryczne jest u Ciebie "brawo" Michała-Anioła?
nie skomentowałem tego, więc czemu Ty za mnie komentujesz ?

Cytuj
Twoje kontrzwroty były jak skok, jeszcze nie przeskoczyłeś, a już dostałeś "HOP" i nawet z brawami.  ;-)
Ale jemu zarzutu nie stawiasz, bo Twoje ego "brawo" chętnie przyjęło.
Tak puste brawo...

..ale jak łechce  heheeh ( uznaj to za komentarz )
Cytuj
Albo Twój zarzut, że na Twoje pytanie: "JAK miłość przekłada się na sterowanie światłem ?" - nie odpowiedziałem JAK.
I z tego powodu wg Ciebie "tak możemy wałkować tematy dłuuugo."
Nie odpowiadając JAK uciąłem raczej temat.
Nie wystarczyła Ci moja odpowiedź, że miłość tworzy światło .

Odpowiedź dałeś , ale nie ma dowodu..
Dla wyjaśnienia - Jerzy ja też bardzo bym chciał, żeby tak było. Chcieć to jedno, a WIEDZIEĆ  to drugie. Chociaż nawet w placebo można uwierzyć i też zadziała .
Dlatego gdy piszesz, że nie trzeba znać składu jabłka , aby poczuć jego smak to trochę tak , jak z działaniem placebo.
Oczywiście smak jabłka to też rodzaj chemii, który my określamy jako smak. Plus własne subiektywne wariacje na temat smaku. Tak samo jak częstotliwość 440 hz odbieramy jako falę niebieską z tym, że każdy może dodać  jeszcze "ładny niebieski", albo "zimny niebieski" itede. To są oceny subiektywne. Z gustami się nie dyskutuje, jak wiemy, ale każdy wie czym jest niebieski. Wynika to z narzędzi postrzegania , które posiada. One dostarczają informacji mierzalnych, skalowalnych.
Jeśli twierdzisz, ze miłość tworzy światło to nie jest kwestia gustu czy upodobań. Na to przydałby się jakiś dowód.
Cytuj

Widzę, że jestes taki pewny, że poznanie wszystkiego do głębi jest dobre.
Wiedz jednak, że w przypadku znacznej części ludzi okazuje się złem.

Dobro, zło .. Dlaczego nadajesz takie atrybuty wiedzy ? To jakbyś powiedział, że jabłko jest złe bo ktoś ma na nie uczulenie, a ja powiem , że jest dobre bo mi smakuje. Na chwilę odejdźmy od  oceniania świata. Najpierw poznać, potem ocenić jakie to jest DLA MNIE.

Cytuj
Czyż obecne zatrucie wody, powietrza i ziemi, a nawet eteru - jest dobre?
Wynikło one z ludzkiego poznania głębi wielu zjawisk.

To nie są skutki poznania, tylko braku całościowego podejścia zanim się zastosowało poznanie.

Cytuj
Moje objaśnienie nazwałeś: "Masło maślane" /A to jest jarmarczne, czy nie?/
OK,. To jest jarmarczne , racja . Jarmark , jak sam na początku zauważyłeś, też był obszarem działania Jezusa ;)
Jeśli to Cię uraziło to przepraszam.

Cytuj
Wyjaśnię zatem jeszcze raz, bo drugi raz głosisz takie przekonanie:
"Ja mówię o sobie, że  w moim przekonaniu nie jestem w stanie objąć Boga ani uczuciem , ani rozumem."

Teraz stwierdziłeś już: "Ja mówię o sobie"
Wcześniej grzmiałeś:
"nikt ze zdroworozsądkowym podejściem do życia nie będzie tłumaczył co Bóg chce, czego nie chce i co ma na myśli , bo nikt nie obejmie rozumem , ani uczuciem Boga ( w całości )"
"Nikt" zamieniło się już w "ja".

Nie grzmiałem lecz wydało mi się to oczywiste, ze kto zamierza tłumaczyć co Bóg miał na myśli lub czego chce musiałby go dobrze znać . OK, może to jest część Twojego doświadczenia, a jednak trudno mi to zrozumieć, czy też przyjąć takie założenie więc napisałem "nikt". Nie mam jak tego sprawdzić, więc potem zmitygowałem się i uściśliłem, że chodzi o mnie.  Oceń to sobie jak chcesz. Możesz być nawet złośliwy ( a raczej Twoje ego )  ;)  Trzeba trochę empatycznie patrzeć POZA ego. To uwaga również do mnie samego.

Cytuj
(..)  Wtedy wielu ludzi zaczyna szukać Boga - jako DOSKONAŁEGO.
Ci kierujący się sercem polegają na swoim wewnętrznym odczuciu doskonałości, przez nie wiedzą, że Bóg - DOSKONAŁOŚĆ - jest.
Gnowing. Owszem lecz zauważ, że to jest wiedza , jak sam napisałeś WEWNĘTRZNA. Ona służy już tylko Tobie. Nie masz mojego wnętrza i nie możesz wiedzieć co mi wewnętrzny serca głos podpowiada , a kiedy próbujesz opowiedzieć o swojej wewnętrznej wiedzy to może być niezrozumiałe. Bo ten rodzaj poznania jest wyłącznie indywidualną sprawą. Nie da się z tego zrobić gałęzi nauki ,nie da się bezpośrednio zaaplikować drugiemu człowiekowi czy też sporządzić algorytmu dla komputera. Wydaje mi się, ze jest to wysoce indywidualne i skuteczne ZABEZPIECZENIE "przeciwsystemowe"
Podobnie z miłością i z pięknem.

Cytuj
(..)
W jaki sposób Bóg jest bardzo dobry? I jak to się przejawia?
Tak - że jesteśmy.

To bardzo ogólne twierdzenie , nic mi nie wyjaśnia, ale niech będzie.

Cytuj
Pytasz jaki to pokój?
To cichy pokój. Z niego wychodzi emanacja miłości i szczęścia.

I znowu - poczucie, przeczucie Dla każdego emanacje będą się inaczej przejawiały  - przybiorą różne formy .  W moim przekonaniu ludzie zbytnio przywiązują uwagę do zewnętrznych form, dlatego mamy pokój wg muzułmanina , pokój wg katolika, czy mormona.

Cytuj
Pytasz czym jest ta miłość?
Ona jest stanem. Przestrzennym polem.

To może jest ciekawe spostrzeżenie i już jakaś cecha niesubiektywna . Można by to rozwinąć o cechy tego pola -  o ile da się to zrobić obiektywnie. Jak uważasz ?

Czy możemy uznać, że to pole charakteryzuje się np  ciszą, ...  ?

Cytuj
Oczywiście Twoje zmysły nie są w stanie sprawdzić moich przeżyć.
Twój mózg wierzy tylko Twoim zmysłom.

Mózg to tylko jedno z narzędzi do opisu świata. Twój mózg to jakiś lepszy model ?  Nie sądzę. Zatem możesz podstawić sobie w miejsce "Twój" wyraz  "mój".
Cytuj
Nie jest to jednak moja wina.

Nie rozmawiajmy o winie i ocenach proszę. Ja Ciebie nie winie więc nie musisz się tłumaczyć.

Cytuj
Zaskoczyłeś mnie tym, że napisałeś, iż zdrowy rozsądek nie wyciągnie wniosków co harmonizuje z Bogiem, gdy np. będzie miał informację, czy założenie, że Bóg jest miłością. Ująłem to swoimi słowami, ale taki sens wyraziłeś.
Uważasz zatem, że gdy Bóg jest miłością - to miłość z Nim nie koniecznie będzie harmonizować?

Zdrowy rozsądek to ścisła cecha umysłu. Ileż to razy zdrowy rozsądek podpowiadał, że miłość ( teraz podaję przykład miłosci do kogoś ) jest beznadziejna  i nie ma szans, a jednak moja prawdziwa istota ignorowała tą informację z tęsknoty do miłosci popełniała "głupstwa".  Miłość niekoniecznie będzie harmonizowała ze zdrowym rozsądkiem, a on z nią dopóki jej na swój sposób nie zrozumie. I dlatego w tym rozumieniu pomocna jest harmonia wyrażana przez świętą geometrię. Jeśli bowiem miłość da się wyrazić jako fizyczny akt ( ale nie mam na myśli teraz aktu seksualnego ) uścisku i da się to zmierzyć i będzie to wielkość harmoniczna, to dla zdrowego rozsądku jest dowód.

Cytuj
Wg tego miłość nie hramonizowałaby z samą sobą.
Na drugi raz przemyśl zanim napiszesz coś takiego.

Wyciągnąłeś sens jaki chciałeś wyciągnąć i skomentowałeś .Na drugi raz przemyśl to sobie ;) żartuje ( takie komentarze nie wnoszą niczego do dyskusji więc na przyszłość je pomińmy )
Cytuj

No i okazałeś sie kolejnym odkrywcą Ameryki, odkrywając, że Jerzy Karma ma jakies ego.
Gdyby było inaczej skąd brałyby się te odpowiedzi Jerzego Karmy?
(..) (..) Oczywiście cenię sobie East Twój intelekt. Także, a nie tylko widzę jakieś niedociągnięcia. Któż ich nie popełnia?
(Tak Xelios - ja też popełniam. Zaznaczam to specjalnie dla Ciebie.)

Ego znajduje się w każdej wypowiedzi . Usiłuje przejąć stery i okazać jakie jest ważne, jakie mądre i jakie niedoścignione. Nie tylko Twoje ego , ale i moje i każdego z piszących. To przez nie mamy te osądy , które mącą. Powstają poboczne, niepożądane zawirowania w harmonii jedności,  ale z kolei gdyby nie one to jedność nie wiedziałaby , że istnieje ;)  Zdawanie sobie z tego sprawy dezaktywuje nieharmoniczne wirowanie, chociaż go  nie usunie.

Cytuj
One także posyłają swoich mesjaszy. Mają swoje egoistyczne cele. Przedstawiają się jako Bóg.

Wniosek z tego, że prawda, która rezonuje, znajduje się wewnątrz mnie. Zewnętrzne wobec mnie manifestacje mogą jedynie być ręką która ewentualnie wskazuje kierunek.

Cytuj
Bowiem moralność jest poza egoizmem.
Opłacalność dla ego tkwi w egoiźmie.

O ciekawe. Czyli to , co uznajemy za moralność .. kto w zasadzie uznaje , kto ocenia co jest moralne a co nie jest ?

pozdr East


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Michał-Anioł Listopad 24, 2009, 12:05:44
co myślicie o takim światopoglądzie
http://www.youtube.com/watch?v=lHVpZ6yr7h4&feature=related
http://www.youtube.com/v/lHVpZ6yr7h4&hl=pl_PL&fs=1&"></param><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/lHVpZ6yr7h4&hl=pl_PL&fs=1&" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="425" height="344"></embed></object>


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Jerzy Karma Listopad 24, 2009, 16:19:32
[ Dla niedomyślnych wstawiłem  mrugnięcie okiem.

Sorki. Czytam w kompie bez okularów, lecz bez nich nie widzę wyraźnie tych emotionek.

ego atakuje i ego się broni.

Nie tylko. Tutaj atak na mnie miał być "dowoem", że wypisuję głupoty.
Broniąc - bronię określonej wartości tego, co napisałem.
_____________________________________

Pytania nie są komentarzem.
Placebo nie jest samym placebo, bo dając je mówi się, że jest lekiem.
Jest placebo dającemu. U przyjmującego to jest coś. Skojarz to z hipnozą.
Hipnoza to nie placebo. WIdzisz jej działanie - też nie wiesz jak działa.
Nie ma na nią naukowego wyjaśnienia - ale w sposób naukowy widzisz jej rezultaty.
Tak samo jest z miłością i ze światłem. Oczywiście światła tego nie widzą Twoje oczy.
Istnieją różne widma światła.
Poza tym istnieją wstępne dowody na niektóre widma świała miłości.
Zdjęcia Kirliana. Na których u osób zakochanych pojawia się dodatkowa emisja światła.

Dobro, zło .. Dlaczego nadajesz takie atrybuty wiedzy ? To jakbyś powiedział, że jabłko jest złe bo ktoś ma na nie uczulenie, a ja powiem , że jest dobre bo mi smakuje.

Uczulenie jest złe.

To nie są skutki poznania, tylko braku całościowego podejścia zanim się zastosowało poznanie.

Oto właśnie chodzi, że ego nigdy nie będzie zdolne do całościowego podejścia.
I skutki poznania będą powodować więcej zła, niż dobra.
Choć początkowo egu będzie się wydawać, że jest inaczej.
W zbiorze miliardów eg albo któreś dokonuje ostatecznej zagłady wszystkich, albo dokonują tego powoli i zbiorowo.
Przeciez widzisz, że efekty tych działań sie coraz bardziej nasilają.
Za 50 lat się zdziwisz większym nasileniem.
Bo nie mądrość i nie wiedza kierują.
Kierują interesowne ega.

Jarmark , jak sam na początku zauważyłeś, też był obszarem działania Jezusa ;)

Nałozyłem okulary, by zobaczyć to mrugnęcie okiem :-)
Pewnie mrugasz, bo wiesz, że Jezus nie robił jarmarku - tylko go likwidował.
Istotna różnica.

zauważ, że to jest wiedza , jak sam napisałeś WEWNĘTRZNA. Ona służy już tylko Tobie.

Wielu opisywało wiedzę wewnętrzną. Różnorodnie - gdy czytałem.
Gdy jednak ktoś sam poznaje - widzi, że wszystko to opisy tego samego.
I widzi, że opisy innych przydają się właśnie wtedy.
Zatem służą komuś. Nawet wielorako.

ten rodzaj poznania jest wyłącznie indywidualną sprawą

Jak widzisz nie.

kiedy próbujesz opowiedzieć o swojej wewnętrznej wiedzy to może być niezrozumiałe

Niezrozumiałe do jakiegoś czasu.
Poznanie nie zależy jedynie od inteligencji.

Nie da się z tego zrobić gałęzi nauki ,nie da się bezpośrednio zaaplikować drugiemu człowiekowi czy też sporządzić algorytmu dla komputera. Wydaje mi się, ze jest to wysoce indywidualne i skuteczne ZABEZPIECZENIE "przeciwsystemowe"

Bardzo skuteczne. By inteligencja nie wystarczyła. Wówczas bowiem istoty natury demonicznej zdobyłyby to, czego nie mogą posiadać. By system zła nie mógł połączyć się z systemem dobra.
Znasz takie słowa:
"Bądź wola Twoja, jako w Niebie, tak i na ziemi."
Wola Boga jest doskonała i bardzo dobra - doskonałość ta jest jedyną wolą w Niebie.
Jeśli nawet w Niebie się pojawi odstępstwo - gdyż każdy tam cały czas jest wolny - to niedoskonałe jest wydalane z Nieba. Słyszałeś o strąceniu z Nieba takich aniołów.
Oczywiście mogłeś to potraktowac jako mit. Jednak skąd pewność, że to mit?
Jak nie ma w czymś pewności - to się tego nie odrzuca, gdy może ewentualnie się przydać.
Już wiele mitów okazało sie prawdą.

To, że jesteś, jest rzeczywiscie ogólnym stwierdzeniem - lecz dla Ciebie zasadniczym.
:-)
A że Ci nic nie wyjaśnia...

Cytat: Jerzy Karma
To cichy pokój. Z niego wychodzi emanacja miłości i szczęścia.
I znowu - poczucie, przeczucie Dla każdego emanacje będą się inaczej przejawiały  - przybiorą różne formy .  W moim przekonaniu ludzie zbytnio przywiązują uwagę do zewnętrznych form, dlatego mamy pokój wg muzułmanina , pokój wg katolika, czy mormona.

Tylko poczucie?
Gdyby każdemu pokój łączył się z miłością i szczęściem, to nie byłoby tego, co napisałeś: "pokój wg muzułmanina, pokój wg katolika, czy mormona"
Wiedz, że na samym intelekcie nie zbudujesz dojrzałej cywilizacji.
Czucie jest jej podstawą.
Czucie innych.

Cytat: Jerzy Karma
Pytasz czym jest ta miłość?
Ona jest stanem. Przestrzennym polem.
To może jest ciekawe spostrzeżenie i już jakaś cecha niesubiektywna . Można by to rozwinąć o cechy tego pola -  o ile da się to zrobić obiektywnie. Jak uważasz ?
Czy możemy uznać, że to pole charakteryzuje się np  ciszą, ...  ?

Jeśli ktoś osobiście postrzega kamień, to postrzeżenie jest subiektywne - nawet jeśli kamień jest prawdziwy.
Wtedy inni mówią, że widzą taki sam kamień.
Kamień sam w sobie jest obiektywny.
Póki jestem oddzielny od kamienia - będzie on dla mnie subiektywny.

Określenie "przestrzenne pole" nie jest cechą. To miłość jest jego cechą, także cisza.
I nie próbuj tych kwestii postrzegać prosto.
Jedni tego pola nie doświadczają, inni doświadczają go subiektywnie, jeszcze inni łączą się z nim.

Zatem możesz podstawić sobie w miejsce "Twój" wyraz  "mój".

Nawet modele językowe są oparte na różnorodnych regułach. Całkiem odmiennych od siebie.
Dlatego programy językowe mają problemy z tłumaczeniem.
Ludzie mają różnie działające mózgi i nie tylko. Także mają odmienne zdolności.
Z pewnością się różnimy w zewnętrznym przejawie.
Poza tym istnieje oddzielność tych przzejawów.
Wiesz, że odbiór moich zmysłów nie dociera do Twojego mózgu.
Choć przedmiot odbioru może dotrzeć poprzez Twoje zmysły.
To rzeczy oczywiste.

Trzeci raz podkreślam, że miłość harmonizuje z miłością.
Tylko jeszcze kwestia mylenia pożądania z miłością.
Lew także pożąda jagnięcia.
Natomiast Ty piszesz zupełnie o czymś innym, bo gdy ja pisze o miłosci, Ty omawiasz przypadki zdrowego rozsądku.

Miłość niekoniecznie będzie harmonizowała ze zdrowym rozsądkiem

Miłość-poządanie nie, bo czym innym jest pożądanie, a czym innym zdrowy rozsądek - nie muszą harmonizować ze sobą.

a on z nią dopóki jej na swój sposób nie zrozumie

Jeśli nie rozumiał - to nie był zdrowym rozsądkiem.

Ego znajduje się w każdej wypowiedzi . Usiłuje przejąć stery i okazać jakie jest ważne, jakie mądre i jakie niedoścignione. Nie tylko Twoje ego

Niekoniecznie w każdej. Dać przykłady?
Jeśli chodzi o mnie wcale nie chcę być ważny, czy niedościgniony. Wręcz przeciwnie - rozpiera mnie szczęście, wręcz ekstaza, gdy trafiam na czyjeś mądre wypowiedzi.
Zaś mądrosci powinien szukać każdy.
Szukając własnego ega traci się mądrość.

niepożądane zawirowania w harmonii jedności,  ale z kolei gdyby nie one to jedność nie wiedziałaby , że istnieje  ;)

Oczko oczkiem, lecz żart zbyt poważny.

I żart zlikwidowałeś zdaniem:
Zdawanie sobie z tego sprawy dezaktywuje nieharmoniczne wirowanie
l

Teraz ja napiszę: To tylko Twój pogląd. ;-)

prawda, która rezonuje, znajduje się wewnątrz mnie. Zewnętrzne wobec mnie manifestacje mogą jedynie być ręką która ewentualnie wskazuje kierunek.

Oczywiście, jest ojciec biologiczny, Ojciec - który stworzył formę ludzką, i jeszcze inny Ojciec...
Każdy jest ojcem - każdy coś daje.
Pośredni ojcowie mogą być niedoskonali.
Tylko Ten - który jest pierwszą przyczyną - jest doskonałym Ojcem.
Już biologiczny ojciec wskazuje jakieś kierunki... niektórzy wskazują nawet złe...
Lecz wszyscy Twoi ojcowie są w Tobie - także Ten - poza którym nie ma już innych.

co uznajemy za moralność .. kto w zasadzie uznaje , kto ocenia co jest moralne a co nie jest ?

Jak napisałem wyżej - masz w sobie wszystko.
Reszta jest kwestią wyboru.
Teraz działasz pod wpływem wcześniejszych wyborów.
Jak myślisz - skąd płyną Twoje decyzje?
Masz w sobie także Synostwo Najwyższego Ojca.



Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Igmana (ptak) Listopad 24, 2009, 20:18:23
Witaj Jerzy,

Cytat: Jerzy Karma
I nie wiem, czy opublikuję.
Mam na myśli szczególnie książkę: "Dusza - zwodnicze słowo"
Czasem zastanawiam się ile osób musiałoby być szczerze zainteresowanych, by mnie do tego zmobilizować. :-)
Jedna, czy dwie?  Hehehe

Jedną osobę już masz…  jestem szczerze zainteresowana tym zagadnieniem.
I nie wiem, czy zainteresowanie to wynika z ego, które być może upatruje zagrożenie lub konkurencję  w duszy,
czy sama dusza chce siebie poznać … fakt, że to jedno z najbardziej palących zainteresowań!
Mógłbyś zatem podzielić się swoją wiedzą na ten temat? Ku pożytkowi dusz …

Pozdrawiam  :)


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: east Listopad 25, 2009, 01:11:00
Pozwól Jerzy Karma , że odniosę się do tego o czym piszesz .

Cytuj
Placebo nie jest samym placebo, bo dając je mówi się, że jest lekiem.
Jest placebo dającemu. U przyjmującego to jest coś.
Poniekąd to prawda. Przyjmujący placebo podnosi je do rangi leku , a przynajmniej z takiego punktu widzenia chorujący to postrzega. Zmiana postrzegania , ściślej - wiara w poprawę - uruchamia W NIM proces samoleczenia . Faktycznie zdarza się, ze ciężko chorzy wierzą w moc leku do tego stopnia , że zdrowieją. Choć to wcale nie był lek tylko np słodzik Wskazuje to na niepokojącą ( dla medycyny ) możliwość, że wszelkie lekarstwa człowiek posiada już w sobie. Tak na prawdę człowiek sam dokonuje wyboru wyzdrowienia .
I działa to również w drugą stronę, kiedy człowiek sam sobie wmawia chorobę .

W kwestii zabezpieczenia .
Cytuj
Wówczas bowiem istoty natury demonicznej zdobyłyby to, czego nie mogą posiadać. By system zła nie mógł połączyć się z systemem dobra.
Znasz takie słowa:
"Bądź wola Twoja, jako w Niebie, tak i na ziemi."
Wola Boga jest doskonała i bardzo dobra - doskonałość ta jest jedyną wolą w Niebie.

Miłość jest wysoką wibracją., ale nie sądzę, żeby była czymś dla wybranych .  Demon się w nią nie zanurzy -nie zarezonuje z nią - ( chociaż wyobrażam sobie , że nie ma przeszkód ) , bo gdyby to zrobił to przestałby być demonem. Utraciłby swoje demoniczne ego.
W ten sposób rozumiem to zabezpieczenie. Współczucie też jest mu obce, gdyż WSPÓŁ-ODCZUWAJĄC poczułby ( i zrozumiał ) jak to jest być swoją własną ofiarą . Na miłość i współczucie patrzę jak na wibrujące kryształy , jak na muzykę , która obejmuje i współgra aż do samego rdzenia kości.
Natomiast przytoczone przez Ciebie słowa "bądż wola Twoja, jako w Niebie, tak i na ziemi " odbieram nieco inaczej niż TY . Boska wola to podstawowy kształt , podstawowa harmoniczna dynamika,  obecna  tak samo w wielkich skalach , jak i w mikroskali. To zdanie inaczej jest wyrażeniem fraktalności wszechświata - w moim rozumieniu. Jednocześnie jest to życzenie , aby doskonałość harmoniczna ( Jego wola ) była świadomie odzwierciedlana na Ziemi.

A co więcej . Piszesz
Cytuj
Lecz wszyscy Twoi ojcowie są w Tobie - także Ten - poza którym nie ma już innych.
Jest to mniej więcej to samo, co mówi Mooji ( o którym było wcześniej gdzieś ) . Wszystko , co istnieje , wpływa na nas , żyje w nas samych , w naszych głowach. Każda chwila uczy nas czegoś, może być takim potencjalnym  "ojcem". Także ja sam wpływam na innych w ten sam sposób. Hindusi mają taki model , który to ślicznie wizualizuje . Nazywa się on Sieć Indry .Wyobrażona jest przez perły zawieszone w przestrzennej sieci w ten sposób ,że w każdej perle odbijają się wszystkie pozostałe .

(http://www.math.umass.edu/~rsellis/Indras-Net.jpg)
podsumowałbym ten obraz Twoją wypowiedzią, jeśli pozwolisz  :
Cytuj
(..) masz w sobie wszystko.(..) Masz w sobie także Synostwo Najwyższego Ojca.

Cytuj
Określenie "przestrzenne pole" nie jest cechą. To miłość jest jego cechą, także cisza.
I nie próbuj tych kwestii postrzegać prosto.
Jednak będę próbował :)  Usiłuję świadomie wniknąć w to przestrzenne pole odczuwając miłość oraz ciszę. To musi być proste, bo gdyby nie było, to nie byłoby dostępne dla prostych ludzi, a przecież  to do nich należy królestwo niebieskie .

Cytuj
Jak myślisz - skąd płyną Twoje decyzje?
Czasami mam wrażenie że płyną zupełnie spoza mnie, choć pochodzą z mojego wnętrza. To znaczy wierzę, że to też jestem ja , tylko dla ego nieosiągalny.
Innymi razy moje decyzje wynikają z uwarunkowania jakiemu zostało poddane moje ego. Lecz jest na to pewien sposób. Wystarczy zauważyć ciszę , zanurzyć się w nią. Wtedy wychodzisz poza , trwające tysiące lat , ludzkie uwarunkowania .


Tytuł: O rozmowach o Bogu i ludziach
Wiadomość wysłana przez: Jerzy Karma Listopad 25, 2009, 10:27:49
Witaj Igmano,
Stwarzasz mi okazję, by odnieść sie do Twoich kilku wcześniejszych wypowiedzi.
Zaczynając od tej ostatniej.

Witaj Jerzy,

Cytat: Jerzy Karma
... ile osób musiałoby być szczerze zainteresowanych...

Jedną osobę już masz… 

Twój poprzedni post był bardzo miły i zawierał informację, z której chyba wynika, że samo Twoje zainteresowanie to za mało, bo kumulacja innych zjawisk zwana czasem, ogranicza Cię :)

Witaj Jerzy,
Ale się rozpisałeś …  ;)  Niestety, nie jestem w stanie odnieść się do całości Twojej wypowiedzi, czas mnie ogranicza

Kiedyś ktoś na forum cheopsa wyraził taką samą deklarację, jak Ty, dlatego założyłem forum i umieściłem na nim "Przypomnienie". Od tamtej pory ta osoba nie dała mi znaku istnienia.
Poza tym nie masz wewnętrznego przekonania wobec tego, co piszę i wg Ciebie nie jest to za bardzo praktyczne.

Xellos /.../ Wg mnie, Jerzy ma wiele trafnych spostrzeżeń i przemyśleń /.../  to treści już nie do końca muszą być słuszne, czy korzystne dla ogółu. Choć On sam powołuje się na praktyczność.

Choć Twoja wypowiedź:
... jestem szczerze zainteresowana tym zagadnieniem.
I nie wiem, czy zainteresowanie to wynika z ego, które być może upatruje zagrożenie lub konkurencję  w duszy,
czy sama dusza chce siebie poznać … fakt, że to jedno z najbardziej palących zainteresowań!
- i jej rozbudowa na ego i duszę, wskazują że rzeczywiście zamiar masz szczery.
Pod tym wpływem pojawia się u mnie skłonność, bo zrobić to dla Ciebie.

Jednak:
Mógłbyś zatem podzielić się swoją wiedzą na ten temat? Ku pożytkowi dusz …

Właśnie - o to chodzi, że dusze i bez tego się obejdą. Nawet lepiej.
Sama widziałaś co się działo tu - w tym wątku: "Co mi w duszy gra..." - jak go Leszek nazwał.

Poznałem też Twój pogląd o mnie, jaki wyraziłaś w zdaniu:
Wg mnie, Jerzy ma wiele trafnych spostrzeżeń i przemyśleń, jednak wydaje się być pod jakimś wpływem … stąd potrzeba objaśniania … I jakkolwiek intencje ma czyste

A ja jestem tylko wędrowcem, opisującym swoje wycieczki.
Poza tym, kto opisy moich wycieczek ma objaśnić?
Czy nie musiałby wędrować razem ze mną lub tam gdzie ja wędruję?
Oczywiście spotykam takie osoby - oni jednak zajęci są tworzeniem swoich opisów.
To ja raczej lubię objaśniać opisy niektórych z nich :-)

Nie wiem też, czy Ty czegoś potrzebujesz, gdyż po wielu naszych dyskusjach i nawet zgodzeniu się ze mną w pewnych kwestiach, po jakimś czasie myślisz tak jak poprzednio - zadając prawie takie same pytania. Np. Twoje dwa posty na stronie 11 i moja odpowiedź na nie na str.12, w której odpowiadałem za pomocą cytatów z forum i z "Przypomnienia", które jak pisałaś czytałaś.
Nadal nie wiem, jak byś się do nich "odniosła" - gdybyś nie była "ograniczona czasem".

Z drugiej strony opisy moich wycieczek - choć przyznam, że nie tylko wycieczek - przydały Ci się, mam nadzieję, do czegoś. Bo napisałaś:
Witaj Jerzy,
/.../ Dziękuję za poświęconą mi uwagę i odpowiedź. Dziękuję za ten szczególny dar. Nie tylko on dla mnie, tym cenniejszy.

Moje ego powinno tu podziękować. Ale czy tylko?
Jeśli ktoś coś przyjmuje - to z nim harmonizuje choćby w jakiś sposób albo na jakiejś jego płaszczyźnie leżącej w miarę blisko świadomości.
Jeśli częstuję kogoś jabłkiem, a ono mu smakuje, to z jakiego powodu się cieszę?
Z powodu swojego ego, czy raczej z powodu tego człowieka i smacznego jabłka?
/Pytania retoryczne./
Zatem jeśli coś okazało się Tobie cennym darem - nie ja nim jestem.
Nie jestem ani jabłkiem, ani twórcą jabłka.
I  cieszę się ludzką radością. Zawsze - gdy nie ma w niej próżności. Jestem może tu zbyt precyzyjny, bo nie dotyczy to Ciebie, lecz to ogólne zastrzeżenie jest istotne.

Sama widzisz jak niewdzięczne jest to zajęcie, gdyż wchodząc z czymkolwiek w ludzką różnorodność, trafia się na każdą reakcję. Jedna osoba nazwała moje wypowiedzi ślinotokiem. Fakt, że są długie. Są jednak tematy, które tego wymagają. Książki bywają dłuższe i też są wypowiedziami.

Niektórzy powiedzą, że to ego nie chce przeciwnych reakcji - bo tak bywa w istocie.
Jednak nie tylko, bo gdy częstujesz kogoś czymś, np. jabłkiem, a on nie tylko powie ci, że to mu nie smakuje, ale jeszcze Ciebie zacznie obrażać... to nawet jeśli odrzucisz kwestię ego - zostaje kwestia jabłka. Czy wtedy będziesz chcieć znowu dawać te jabłka?
Chrystus mówił o perłach i o wieprzach. /Może o tym będę pisał w kolejnej odpowiedzi do Easta./
Xelios mógłby tu napisać do mnie: - Za kogo ty się uważasz, że chcesz próbować wychodzić na scenę i śpiewać?

Przecież "śpiewać każdy może - trochę lepiej, trochę gorzej."
Poza tym wstęp darmowy i słuchacze nie są zamknięci. Każdy może wyjść. Xelios wolał jednak stanąć na sali i jakby krzyczeć: - Nie słuchajcie go, bo śpiewa zbyt pewnie siebie!

A piosenka to tylko piosenka. Zewnętrzny przejaw. Każdy odbierze po swojemu i tak. I może komuś sie przyda?
Xelios jednak zawyrokował w stylu: Ludzie - pochorujecie od tego! Ja was uratować chcę od Jerzego Karmy!
:-)
O czym pisał w wypowiedziach do Leszka.

Wiadomo, że większości ludzi nie przekonuje się za pomocą argumentacji słownej odnoszącej sie do meritum zagadnienia. W ten sposób przekonać się da tylko tych, którzy są już przekonani w tym samym - wypowiadający się jedynie ich w tym utwierdzi.
Światopogląd niezwykle silnie dominuje w osobowości jednostki - wręcz współuczestniczy w jej tworzeniu. Dlatego nie pozwala sie tak łatwo odrzucić. Zaś osobowości nie interesują słowa i wypowiedzi tyle - co własny interes.
A przecież osobisty światopogląd jest także osobistym interesem. Tylko inny interes danej jednostki - silniejszy niż światopogląd - zdoła tak wpłynąć na osobowość, by nawet zmieniła swój światopogląd na inny.
Bo to wszystko dzieje się w sferze ego. Ego nawet chce gwałtem wejść do Królestwa Bożego. Stąd pełno go w religiach - jako ludzi służących dla ego. Nie zaś dla religii - religii w sensie drogi ku Bogu, a nie religii dla religii.
Cóż jest warta droga bez celu?

"Do czasów Jana był zakon i prorocy, od tego czasu jest zwiastowane Królestwo Boże i każdy się do niego gwałtem wdziera." (Łuk. 16:16, BW)

Choć pisałem tu używając słowa światopogląd, dla większej przystępności zagadnienia - to w rzeczywistości chodzi o pozbycie się przywiązania do określonych światopoglądów. W celu poznania ich jak największej ilości. Nie chcę już pisać, że wszystkich /przynajmniej wszystkich ogólnych/.
Niestety jest tak - jak zdaje się tu gdzieś napisał Xelios - że ludzie nie mają na to czasu. A tym bardziej czasu, by badać i poznawać. Muszą bowiem pracować i cieszyć się rozrywkami.

Serdecznie pozdrawiam

P.s.
Powierzchowność jest ważna, lecz liczy się głębia.

Można nazwać to Bogiem doświadczającym za naszym pośrednictwem. A zatem i Bogiem poznającym.
Nie widzę powodu, by odmawiać mu ewolucji, skoro jego cząstki ewoluują.

Czy nie dyskutowaliśmy o tym na www.boga.fora.pl?
I pytanie zasadnicze: A jeśli ewolucja jest procesem oczyszczania, to cóż wtedy?
Kto zatem ewoluuje?
Raz Igmano uważasz, że już jesteś Bogiem, bo masz w sobie cząstkę Boga - którą możesz "wydobyć", innym razem uważasz, że dopiero zdobędziesz to na drodze ewolucji.
Jak byłem młodzieńcem, też wychodząc z założenia, że człowiek się rozwija wyciągnąłem wniosek, że i Bóg pewnie się także rozwija. Jednak chociaż nie zdegenerowałem Boga do takiej pozycji, by mysleć, że rozwija się poprzez takiego durnia jak ja.



Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: east Listopad 25, 2009, 11:32:41
Jerzy Karma napisał
Cytuj
Jak byłem młodzieńcem, też wychodząc z założenia, że człowiek się rozwija wyciągnąłem wniosek, że i Bóg pewnie się także rozwija. Jednak chociaż nie zdegenerowałem Boga do takiej pozycji, by mysleć, że rozwija się poprzez takiego durnia jak ja.
Wybacz ,że wtrącę się w Twój  dialog z Igmaną, ale ten fragment Twojej wypowiedzi jest dla mnie ważny, więc pozwoliłem sobie się do niego odnieść.

Uważasz więc , że Bóg się nie rozwija, czy , że nie rozwija się poprzez Ciebie ? A może ja Cię po prostu niewłaściwie zrozumiałem .

No cóż, słowo "Doskonałość " wskazuje na to ,że już nie  ma czego rozwijać, ani po co. Ponieważ Bóg jest kompletny , cały , Pełny i jest wszystkim , to po co ze swojej Pełni wydziela cząstki ( nas ) , którym odbiera wiedzę o tej pełni ? Mimo to wracasz do tej Pełni , uważasz nawet ,że się z nią łączysz, a więc sam przyznajesz, ze nie jesteś czymś wobec niej zewnętrznym. Mało tego, ten "ostateczny Ojciec" jest w Tobie i we mnie.
A jednak doświadczamy rozwoju. Doświadczamy samopoznania ( bo to właśnie tutaj robimy pamiętając, że "Ja to inny Ty" ).

 Sam piszesz " jak byłem młodzieńcem .. "  teraz już nie jesteś , a więc dokonał się rozwój . Czy teraz już tak nie uważasz ?

Byłoby to w sprzeczności wobec zasady  "jako w Niebie tak i na Ziemi ", a zatem byłoby sprzeczne z fraktalną budową wszechświata.
Idąc dalej ...  On nie tyko rozwija się poprzez Ciebie i mnie, ale także poprzez ptaka, drzewo i kamień ....  narodziny i śmierć gwiazd , ponieważ to wszystko tu jest , przejawia się i jest cząstką tego Absolutu.

A może tylko wydaje się nam ,że jesteśmy oddzieleni ? Bylibyśmy zaledwie chwilowym, nieharmonicznym zawirowaniem w potężnym wirze.


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Jerzy Karma Listopad 25, 2009, 13:46:11
Drogi East,
Twoje odnoszenia się, szczególnie gdy umiejscawiasz je do tego - do czego chcesz je odnieść - są bardzo cenne.
Niektóre niezwykle cenne.

W jakim znaczeniu użyłeś zwrotu "poniekąd"?

» przysłówek poniekąd
synonimy: częściowo, po trosze, poniekąd, w części, po części
antonimy: całościowo, w całości
» partykuła poniekąd
synonimy: chociażby, co więcej, nawet, poniekąd

Sam widzisz, jak rożne ma ono znaczenia :-)
Np. całościowo lub po części  hehe

Jednak używszy go, dalej podałeś informacje, którymi potwierdziłeś sens mojej wypowiedzi. Zatem mogę sądzić, że pisząc "poniekąd" miałeś na myśli "całościowo" - choć intuicyjnie twierdzę, że chodziło Ci o znaczenie "po części" ;-)
Wówczas byłoby to już całkiem fajne, bo pisząc "po części" zamiast dać argumenty dlaczego "po części" - dałeś, że jest "całościowo" ;-)
Połapałeś się w tym "maśle maślanym"? :-)
Bo czasem i mój umysł w tym się nie chce łapać  hehe
Ale zapewniam Cię - jest tam logika :-)

W ogóle masz ciekawy styl pisania.
Np. dalej mnie znowu cytujesz, i zaczynasz wypowiedź zdaniem zawierającym "nie sądzę" - po czym jako argument swojej racji piszesz dokładnie to samo, co ja.
Dowód przedni hehehe - bo jest. A skoro jest - to niby znaczy, że ja pisząc to samo nie mam racji.
Ekstra dialektyka dla idiotów.
W ten sposób przekonasz ich do wszystkiego - do czego zechcesz.
Do tego posługujesz się sprzecznościami:
Miłość jest wysoką wibracją., ale nie sądzę, żeby była czymś dla wybranych .  Demon się w nią nie zanurzy -nie zarezonuje z nią - ( chociaż wyobrażam sobie , że nie ma przeszkód ) , bo gdyby to zrobił to przestałby być demonem

Czyż nie stwierdziłeś tu, że jest dla wszystkich?
A jednocześnie, że nie dla demonów?

hehehe
Nie znasz jednak jeszcze moich intencji - co do Twojej wypowiedzi.
Tak - bawię się czasem tym, co ludzie niektórzy traktują z powagą.
I marzę by inni bawili się poglądami - podrzucając je jak piłki  ;-)
Grając nimi - lecz z szacunkiem.
Bo w rzeczywistości są one grą.

Wracam do demonów i miłości.
I pominę to, że demony kochają np. demonki ;-)
/Choć w inny sposób - bo nie miłością przestrzenną./
Zatem mamy pozorną logiczną sprzeczność, bo albo demon jako jeden ze wszystkich ma dostep do miłości, albo jej nie ma.
Napisałeś, że nie ma, bo jest demonem. W tym sensie nie wszyscy jednak mają do niej dostęp!
Stwierdzasz też, że jak przestanie być demonem - to będzie ją miał - jako istota. Nie jako demon.

Czyż nie jest zatem tak, że wszyscy oprócz demonów?
Demon, który przestanie być demonem, jest zupełnie inną osobą.
Istotę ma tę samą, lecz inną osobę.
Tu znajdziesz wyjaśnienie dlaczego demony zabite przez Boga łączą się z Bogiem. Chodzi o to, że łączy się z Bogiem owa istota boska, która w nich była i której nie chcieli przejawić. Bóg likwiduje tylko demoniczną osobę - ubranie.
Masz zatem intuicyjną rację, że miłość jest dla wszystkich tego rodzaju istot.
I masz rację, że nie dla osób demonicznych.
I wiemy o jakiej miłości tu rozmawiamy. Jest ona jak fale słońca - świeci dla wszystkich tak samo, chyba że ktoś sam sadzi drzewa robiące cień.
I widzisz, że czujesz dobrze, lecz chcąc wyrazić to prosto - możesz doprowadzić do nieporozumień i niejasności, oraz sprzeczności.
Obserwuje to od dawna u jednej osoby. Wiele odczuwa sercem prawidłowo, lecz ubierając to w dostępne jej pojęcia, a do tego widząc zdania powstałe, że wyglądają pięknie, zachłystuje się nimi jak pięknymi obrazami - mniemając, że są czymś realnym i do końca prawdziwym. Próbując w nie wejść zauważy się dziurę.
Oczywiście mam na uwadze tylko niektóre jej wypowiedzi. Ogólnie uważam ją za wartościową osobę, która sprawia wiele pożytku innym.
Zresztą i sama kwestia pożytku jest względna :-)
Np. czy lepiej słuchać pożytecznych nauk lekarza i widzieć jaka dieta nas czeka i ile lekarstw trzeba będzie nabyć...?
Czy lepiej obejrzeć występ komika i się sobie pośmiać? Miło i też dla zdrowia.
Wiemy, że wszystko to jest potrzebne - dlatego wszystko to istnieje.
Co wcale nie znaczy, iż wszystko - co istnieje - jest potrzebne.
Budując dom możesz jego wnętrze aż po sufit wypełnić nawozem. Czy on tam będzie potrzebny?
Nie każda możliwość zaistnienia określa bycie przydatnym.
Jednak zdarzają się takie rzeczy, gdy ktoś nie wie co to PORZĄDEK.
Ktoś kiedyś napisał, że Bóg jest Bogiem porządku. I wiele tym wyraził.
I zaznaczę tu, że porządek u Boga wcale nie musi być porządkiem w ludzkim wyobrażeniu - choć niektóre nasze wyobrażenia są bliskie.
Pozorny bałagan w pokoju może być doskonałym porządkiem, jeśli tworzy system w którym ktoś doskonale się orientuje - lepiej niż ktoś, kto ma w swoim pokoju wszystko ułożone i pochowane. Na tym przykładzie widać jak różne mogą być odniesienia dla pojęcia porządku.

O demonach i tego, czy mogą być zbawione debatowaliśmy z Igmaną na
http://www.boga.fora.pl/czlowiek-a-upadli-aniolowie,10/lucyfer,20.html

... słowa "bądż wola Twoja, jako w Niebie, tak i na ziemi " odbieram nieco inaczej niż TY . Boska wola to podstawowy kształt , podstawowa harmoniczna dynamika,  obecna  tak samo w wielkich skalach , jak i w mikroskali. To zdanie inaczej jest wyrażeniem fraktalności wszechświata - w moim rozumieniu. Jednocześnie jest to życzenie , aby doskonałość harmoniczna ( Jego wola ) była świadomie odzwierciedlana na Ziemi.

I dobrze, że inaczej - gdyż te słowa zawierają kilka informacji.
Tylko że wg Ciebie:
- wyrażają fraaktalność wszechświata /zatem nieba i ziemi/
- wyrażają życzenie, by fraktalność zaistniała na ziemi.

Zatem wg Ciebie wyrażają fraktalność na ziemi, czy życzenie aby tu się pojawiła?
Tym pytaniem chcę zwrócić Ci uwagę na niejasność Twojej wypowiedzi i Twojego odbioru wyżej cytowanego zdania.


To musi być proste, bo gdyby nie było, to nie byłoby dostępne dla prostych ludzi, a przecież  to do nich należy królestwo niebieskie.

Jeśli chodzi o odczuwanie, to masz rację, iz jest niezwykle proste - gdy już odczuwasz. Jednak Twoja próba zrozumienia odczuwania... Zapewniam Cię, że nie będzie prosta.
Zobacz np. jak działają zmysły. Rodzisz się i patrzysz, słyszysz, odczuwasz - niezwykle proste.
Spróbuj jednak poznać to dogłębnie. Zobaczysz, że działanie tego odczuwania nie jest proste.
Tak samo jest z dostępem Królestwa Niebieskiego dla prostych ludzi. Każdy ma zmysł, by widzieć dobro i postępować dobrze. Z tą różnicą, że ludzie na ten zmysł mogą nakładać swoje ego - i nie działają poprzez ów zmysł, lecz poprzez ego. Mówi się wtedy, że nie mają czystego serca.
Jeśli zaś zechcesz zrozumieć mechanizmy ego, świata – na pewno nie okażą się takie łatwe dla obecnego ludzkiego umysłu.
Trzeba należycie rozumieć, o co chodzi z tą prostotą. Nie będę tu o tym pisał, bo wiele o tym jest w naukach Jezusa.
Mało kto jednak je często czyta, bo raz usłyszawszy myśli, że już wie.
Gdzie pożytek z tej wiedzy?
Nie ma pożytku - to i jakby wiedzy nie było. Bo i nie jest to wiedza jeszcze.
Zobaczenie wiedzy duchowej na zewnątrz jest jak zobaczenie jabłka.
To trzeba spożywać.
Trzeba czytać nauki duchowe codziennie tak - jak się spożywa pokarm cielesny.
Aby w nas wrosły i stały się nowym ciałem duchowym.
Tego uczył Jezus.
O Królestwie Niebieskim wiele można znaleźć w "Przypomnieniu". I o tym, kto tam wejdzie.
Nie ze swojego brałem. Nie głoszę siebie.
Przekazuję określone informacje. Można się zapoznać z nimi i samemu sprawdzać.
Nie w jednej chwili, lecz w czasie życia.
Przyznam, że czasem mi strasznie głupio, że piszę o tych sprawach.
W świetle tego, nie dziwię się dla takich reakcji jak Xeliosa, czy Michała-A.
Nawet jeśli są przesadne.
Czyż nie wygodniej i nie prościej byłoby mi przebywać w ogródku?
I podziwiać przyrodę.
Albo zajmować się duchowością w lepszy sposób.
Bliższy Boga.

Zatem skoro już East napisałeś, że do prostych ludzi należy Królestwo Niebieskie - to napisz o jaką prostotę w tym chodzi.

W swoim kolejnym poście pytasz mnie o pewną kwestię.
Jak sam zauważyłeś nie wyjaśniłem wszystkiego do końca od razu.
Zrobiłem tak celowo :-)

Jednak dobrze, że pytasz. Zmobilizuje mnie to może, by nie doprowadzić do zapomnienia "Dusza - zwodnicze słowo" - tam bowiem o Bogu także jest.
Jest też coś chyba na moim forum. Coś na pewno, i zdaje mi się że chyba i kwestie o które tu pytasz.

Odpowiedź nie jest prosta i byłbym znowu musiał włożyć w nia wiele wysiłku mentalnego, by odpowiednio to wyrazić w naszej mowie. Znowu odkładać wiele innych ważnych spraw dla mojego ciała /a ma ono swoje potrzeby - ja zaś obowiązki też względem niego/. No i jeszcze później przyjmować czyjeś ataki.
A do czego mi to?
Niepraktyczna rzecz :-)
Kto chce ten sam znajdzie - beze mnie także.
Niech tylko dobrze, pokornie i szczerze szuka. To podstawowe zawory. Jak nieszczelne...mądrość ucieka...
No i niech wie, że niemożliwe jest szybkie znalezienie. To jak wyprawa w góry. I co najmniej na kilkanaście lat. Choć nie jest to kwestia czasu. Kto jednak powie o sobie, że już zgromadził swój czas? Czyli odpowiednie potencjały.

Ja o sobie tego nie powiem, lecz co po drodze poszukiwacza znalazłem - dzieliłem się.
Choć najpierw tylko w eterze. Ostatnio zaś na forach internetowych - gdzie nie musi być mnie.
Może jestem tylko kukiełką z mapet shou.
Wolę to, niż być jakimś nauczycielem.
Ale i kukiełki odgrywają różne role.
Zależnie od przedstawienia.

Bądźcie z Bogiem, a o mnie zapomnijcie.
Najpierw o mnie, a potem o sobie.
Pamiętając o prostych obowiązkach wobec ciała i obowiązkach karmicznych.

P.s.
Są East odpowiedzi na wszystkie pytania jakie zadałeś.



Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: east Listopad 25, 2009, 15:16:40
Jerzy Karma  napisałeś
Cytuj
Zatem mamy pozorną logiczną sprzeczność, bo albo demon jako jeden ze wszystkich ma dostep do miłości, albo jej nie ma.
Napisałeś, że nie ma, bo jest demonem. W tym sensie nie wszyscy jednak mają do niej dostęp!

Dostęp nie jest problemem miłości - jest problemem demona. W tym sensie.

Cytuj
Zatem wg Ciebie wyrażają fraktalność na ziemi, czy życzenie aby tu się pojawiła?
Tym pytaniem chcę zwrócić Ci uwagę na niejasność Twojej wypowiedzi i Twojego odbioru wyżej cytowanego zdania.

Fraktalność ta jest jak fale światła wysyłane ze Słońca, więc już tu są, nawet w budowie Twojego ciała . Są życzeniem, abyśmy się do tej fali dostroili , ale wcale nie musimy. Czy tu jest sprzeczność ?

Cytuj
Tak samo jest z dostępem Królestwa Niebieskiego dla prostych ludzi. Każdy ma zmysł, by widzieć dobro i postępować dobrze. Z tą różnicą, że ludzie na ten zmysł mogą nakładać swoje ego - i nie działają poprzez ów zmysł, lecz poprzez ego. Mówi się wtedy, że nie mają czystego serca.

Ja to rozumiem tak, jak w rozważaniach o demonach. Ego = nasz prywatny demon. Można by napisać, że każdy ma takiego demona, na jakiego zasługuje :)  .. całkiem poważnie ( motyw demona w nas samych również dostrzegam u Carlosa Castenedy )
Ale ... wcale nie musimy się z nim godzić. To jest osobisty demon, można by napisać.
Mimo tego demona, każdy może  zmienić punkt widzenia. W każdej sprawie. Moim zdaniem jest to kwestia tego czym postrzegamy. Za pomocą demona, czy  wolnej od niego świadomości ?

W kwestii prostoty dojścia do królestwa niebieskiego ..
Cytuj
Trzeba należycie rozumieć, o co chodzi z tą prostotą. Nie będę tu o tym pisał, bo wiele o tym jest w naukach Jezusa.
Mało kto jednak je często czyta, bo raz usłyszawszy myśli, że już wie.

Tak często powołujesz się na Jezusa, jakby był on jedyną wyrocznią. Ja dostrzegam tę wiedzę  rozsianą po różnych religiach. Ostatnio także odnajduję ją wśród współcześnie żyjących ludzi, którzy doznali oświecenia. Oni mówią językiem żywym, nie spisanym, nie przeinaczonym tłumaczeniami. Mogę ich słuchać w oryginale i one do mnie przemawiają. Przy tym na całe szczęście nie są to postaci obłożone estymą nabożnej czci. Właśnie to jest dla mnie prawdziwie  cenne. Jezus, który był  nauczycielem też nie od razu zyskał boski status. Nauczał wśród ludzi.


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Jerzy Karma Listopad 25, 2009, 18:44:15

[Fraktalność ta jest jak fale światła wysyłane ze Słońca, więc już tu są

Tak - są tu – a nawet coś więcej jest - i tę nowinę właśnie głosił Jezus.
Jednak mówił mimo tego: "Przyjdź Królestwo Twoje".
Znaczy to, że są tu w zupełnie innej formie, niż Tam.
Można użyć Twojego zwrotu, że rzecz polega w dostrojeniu do nich.
W buddyzmie mówi się o oczyszczeniu umysłu.
Powiedzmy, że... z tego co niefraktalne.
Z Nowego testamentu dowiadujemy się, by odrzucić to, co w nas nazwano starym człowiekiem, i przyodziać się w nowego.
W Starym Testamencie była mowa o zastąpieniu kamiennych serc żywymi sercami.
Mnóstwo symboli wyraża tę jedną prawdę.
W tym sensie nie ma wielu dróg. Proces jest jeden. Tylko różne drogi do niego prowadzą. Do owej drogi głównej.

Czy musimy, czy nie musimy?
To zależy - co kto chce osiągnąć?
Kto chce zdobyć życie - ten musi.
Kto nie chce - nie musi.
Rzecz polega na tym jednak, że ci - którzy je szczerze zdobywają - zdobędą je nie wiedząc nawet jak je zdobyli. Nie myśląc nad tym, co musieli, a co nie musieli - kierowali się bowiem potrzebą serca.
By jednak to mogło mieć miejsce - człowiek musi albo mieć czyste serce, albo oczyszczać je myślą, słowem i uczynkami. I tu jest przydatna wiedza. Im ktoś jest bardziej kamienny - tym więcej wiedzy potrzebuje.

Poruszyłeś bardzo istotną, i ciekawą, kwestię o człowieku i demonach.
I tu znowu sprawa nie jest prosta jak by ktoś chciał.
Bo to tak, jak by ktoś zadał pytanie: Dokąd jeżdżą pociągi? I oczekiwał w odpowiedzi nazwy jednego miasta, bo marzyłaby mu się prosta odpowiedź. Takie właśnie są oczekiwania ludzi w sprawach duchowych.
To - co napisałeś o demonach jest częścią tego zagadnienia.
By to łatwiej zrozumieć dobrze jest spojrzeć na wszystko jako na zbiory.
I oto mamy człowieka z jego cechami - zatem mamy określony zbiór. Każda cecha jest swoistym ośrodkiem energetycznym jako element tego zbioru. W zbiorze tym mogą istnieć liczne mniejsze zbiory. I istnieją. Niektóre z nich wyodrębniają się w sposób nie tak znowu znaczny dla psychiki i sprawiają, że wydaje się ona ludziom być całością. Jednak inne mogą się wyodrębnić znacznie, a nawet zupełnie oddzielić -  i będzie to odbywać się w poza świadomej sferze umysłu. Czasem w taki sposób powstaje demon zrodzony w samym człowieku. Są chwile, że zdobywa panowanie nad ciałem i wyraża się przez nie. Staje się w ogromnym stopniu niezależny psychicznie od tego, co wcześniej przejawiało się w człowieku. To podobny proces jak dominujące działanie jakiegoś ośrodka w mózgu. Jeśli zostanie silnie pobudzony dominuje nad innymi w danym czasie. Czasem ludzie nazywają nawet to opętaniem. Jednak ośrodek mózgu jest w głowie i nie wyjdzie :-) Zaś to, co jest zbiorem energii psychicznej, może wyjść. Jako zupełnie niezależne od głównego zbioru - w którym powstało.
Tu pewnie niektórym nasunie sie pytanie, czy to coś ma w sobie ów boski pierwiastek jaki jest w człowieku z którego wyszło. Jako jego dziecko. Z tym jest różnie. Mamy tu zatem narodziny demona, który może przyciągnąć podobny sobie zbiór z duchem, albo i nie i egzystować jako typowy energetyczny demon. Niczym złożony program komputerowy. Najodpowiedniejsze porównanie dla niego to Linux ;-) gdyż rozwija się pod wpływem tego z czym się zetknie.
Nie chcę tu pisać żadnej pracy na ten temat - celem moim było tylko wskazanie na złożoność wielu zjawisk.
Oczywiście kto ma życzenie może to nazwać bajką.
Dla osób interesujących się wypędzaniem demonów, czy psychiatrycznym oddziaływaniem na nie, wiele to wyjaśni, gdy obserwując liczne przypadki będą o tym pamiętać.
Tu tylko przypomnę jak Chrystus z opętanego wypędzał cały legion demonów. Czy myślicie, że był to legion diabłów?
Były to zdegenerowane twory psychiczne tego człowieka. Plus kilku na gościnie. Działały podobnie do roju pszczół lub os. Pamiętacie, że wszystkie świnie rzuciły się i utopiły w wodzie? Skąd u takiej liczby takie zgodne działanie? Było to działanie roju.
Podobne efekty można osiągnąć w czasie hipnozy, gdy rozdzieli sie osobowość i stworzy drugą. Każdej z nich można przydzielić inną stronę ciała. Jednej lewą, drugiej prawą. Odpowiednio do tego każda strona twarzy będzie zupełnie inaczej wyrażać się.
W buddyzmie mówi się o wielu składnikach umysłu. Nasze decyzje wypływają z tych składników. Świadomość jest pod ich wpływem, a jednocześnie może aktywnie wywierać stopniowo wpływ na transformację owych składników.
Gurdźijew mawiał, że w człowieku żyje wiele różnych ja.
Zobaczcie zatem jak te rzeczy razem tworzą jedną całość. Trzeba tylko nie przywiązywać się do którejś z nich jako ostatecznej koncepcji.
Kilku kosmitów po jednym lądowaniu na ziemi kłóciło się. Jeden twierdził, że na ziemi żyją żółci ludzie. Drugi, że czarni. Trzeci, że czerwoni, itd. ;-)
Tak mało nasze zmysły pozwalają nam zobaczyć...
Dobra... rozpisałem się i będzie ślinotok.

Nawiązałeś do ego, że jest demonem. Niekoniecznie.
Nie przesadzajmy.
Co prawda w Apokalipsie czytamy, że liczba bestii to ta sama, co liczba człowieka. Co wskazuje na to, że oprócz Królestwa Bożego w nas, posiadamy także w sobie bestię - która póki co statystycznie najbardziej się przejawia. Dlatego to Szatan - bestia owa - rządzi tym światem. I nie tylko owa bestia jest w ludziach. Także poza nimi. O czym też mamy w Nowym Testamencie. I widzicie, że te nauki sprawiają wrażenie sprzecznych, a wcale nie są. Wskazują jedynie liczne aspekty tego samego zjawiska, jakim jest Zbiór Bestii.
Pisma wedyjskie z kolei opisują inny aspekt tego zagadnienia. Mówią o dwóch grupach ludzi. Jedną określając jako posiadającą naturę boską. Drugą naturę demoniczną.
Były to duże uproszczenia. Zawsze jednak wskazywały na jakieś aspekty.
Chrystus w jednej swojej wypowiedzi jeszcze szerzej przedstawił kwestie ludzi. Jako tych, którzy już z urodzenia są ukierunkowani na boską naturę. Tych, którzy dadzą sie ukierunkować przez innych ludzi. I tych, którzy tacy się nie urodzili i których nikt z ludzi nie zdoła ukierunkować, chyba że sami zechcą się zmienić.
O tym zdaje się pisałem też w Przypomnieniu.
Cóż - musimy mieć oczy szeroko otwarte.

[Mimo tego demona, każdy może  zmienić punkt widzenia. W każdej sprawie.

East - świadomość wcale nie jest taka wolna od demona, gdy on już jest. Zresztą po tym, co napisałem wyżej, powinieneś juz to wiedzieć. Świadomość będąca w takiej sytuacji dopiero musi pracować, by go związać w bazie swojego umysłu. Pisma Święte z całego świata pełnią tu ogromnie pomocną rolę, lecz nie dla każdego. Tylko dla tych, dla których stanowią jakąś rzeczywistą wartość duchową. Niestety dla większości kapłanów od wieków były głównie środkiem do życia tutaj. Kto jednak chciał szczerze korzystać, to mu nie przeszkodziło zbytnio.
Był bowiem albo na odpowiednio czystym poziomie, albo już na odpowiednio wypracowanym poziomie, i dobre nauki harmonizowały z nim - dlatego umiał wydobywać właściwe skarby.

"Dobry człowiek wydobywa z dobrego skarbca dobre rzeczy, a zły człowiek wydobywa ze złego skarbca złe rzeczy."
(Mat. 12:35, BW)


Moim zdaniem jest to kwestia tego czym postrzegamy. Za pomocą demona, czy  wolnej od niego świadomości ?

Właśnie. Świadomość nasza jest jednak w pełni zależna od "podświadomości". Mówi się "pod", a tymczasem owe "pod" rządzi jak żona mężem ;-) Kręci jak chce, czyli rządzi w taki sposób, że rządzony myśli, iz sam rządzi :-)
Tu bardzo pomocne mogą być inne, zewnętrzne, świadomości (inne osoby)- które pomogą w tworzeniu nowych sił w "podświadomości" - sił przyjaznych odrodzeniu. Choć Jezus nazywał to także narodzeniem z Ducha.

East - przeszkadza Ci to w czymś, że często powołuje się na Jezusa?
Zresztą nie wiesz czy tylko powołuję się na Jezusa.
Dla mnie nie jest ważne kto mówi, albo kto naucza.
Mnie interesują same nauki.
Jednak, by ktoś nie pomyślał, że coś zmyślam, przytaczam że inni - więksi od nas - widzieli to tak samo.
I cenię tych większych za to - co się przez nich przejawiło.

P.s.
Na swoim forum cytuję nawet cenne wypowiedzi uczestników różnych for. Są one tak samo cenne jak słowa Jezusa.
Napisałeś: "postaci obłożone estymą nabożnej czci"? - East, ja nie mam tego problemu.



Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: east Listopad 25, 2009, 21:44:46
Jerzy Karma

Cytuj
Tak - są tu – a nawet coś więcej jest - i tę nowinę właśnie głosił Jezus.
Jednak mówił mimo tego: "Przyjdź Królestwo Twoje".
Znaczy to, że są tu w zupełnie innej formie, niż Tam.

Czyli przyznajesz, że formy jako takie są bardzo ważne. Formy geometryczne na przykład.  Zawsze zastanawiało mnie jak by można z wizualizować " Przyjście Królestwa ". Nie przemawiają do mnie raczej wizje potopu, ogni piekielnych czy jakiejś zagłady, albo z drugiej strony trąb anielskich, zastępów archaniołów i siwego dziadka z brodą.
Ani w wersji malarskiej, ani kinowej :)  Mógłby się tego obawiać ewentualnie mój demon w obawie przed utratą swojej demoniczności, ale nie ja  - istota nieśmiertelna pochodząca od - jak Go nazywasz : Ojca.
Jest to bowiem terminologia archaiczna .
Bardziej podoba mi się to co dalej proponujesz w tym względzie :
Cytuj
Można użyć Twojego zwrotu, że rzecz polega w dostrojeniu do nich.
W buddyzmie mówi się o oczyszczeniu umysłu.
Powiedzmy, że... z tego co niefraktalne.

Natomiast kolejne zdania nie bardzo dzisiaj , w dobie superkomputerów oraz fizyki kwantowej oddają istotę  spraw o których mówimy ..

Cytuj
Z Nowego testamentu dowiadujemy się, by odrzucić to, co w nas nazwano starym człowiekiem, i przyodziać się w nowego.
W Starym Testamencie była mowa o zastąpieniu kamiennych serc żywymi sercami.
Mnóstwo symboli wyraża tę jedną prawdę.

Czy te starożytne paralele dałoby się dzisiaj zastąpić nowożytnym słownictwem na miarę współczesnego człowieka  ? Taki zabieg rozwiązałby wiele problemów we wzajemniej komunikacji ....
Są ludzie do których nie przemawia archaiczny bądź co bądź,  język, a wręcz ich odpycha od dyskusji. Takie na przykład słowo "królestwo" . Może się co najwyżej kojarzyć z ustrojem politycznym .

 Zastanawiam się nad tą wiedzą , która w nas jest, a do której nie mamy dostępu. Zatem czy "przyjście królestwa "   nie jest po prostu zstąpieniem do niego wewnątrz siebie samego ? Czy też odbędzie się ono zewnętrznie, poprzez dotarcie do Ziemi subtelnego promieniowania kosmicznego, które z kolei otworzy w nas pewne możliwości -poprzez  rezonans z tymi częstotliwościami .
A może kombinacja obu - zewnętrzne działanie podniesie poziom wibracji wnętrza  ?

Cytuj
To - co napisałeś o demonach jest częścią tego zagadnienia.
By to łatwiej zrozumieć dobrze jest spojrzeć na wszystko jako na zbiory.
I oto mamy człowieka z jego cechami - zatem mamy określony zbiór. Każda cecha jest swoistym ośrodkiem energetycznym jako element tego zbioru. W zbiorze tym mogą istnieć liczne mniejsze zbiory. I istnieją. Niektóre z nich wyodrębniają się  (...)
jednak inne mogą się wyodrębnić znacznie, a nawet zupełnie oddzielić -  i będzie to odbywać się w poza świadomej sferze umysłu.

Piękny konstrukt , lecz wytłumacz co to znaczy , ze niektóre zbiory WYODRĘBNIAJĄ SIĘ , a nawet mogą SIĘ WYODRĘBNIĆ ?
I to poza świadomą sferą umysłu.
Wygląda na to,  że te zbiory obdarzone są rodzajem wolnej woli. Istnieją we mnie, jak ten wspomniany przez Ciebie legion ( cyt " Chrystus z opętanego wypędzał cały legion demonów" ) ?

Piszesz, że
 
Cytuj
(..) to, co jest zbiorem energii psychicznej, może wyjść. Jako zupełnie niezależne od głównego zbioru - w którym powstało.
(..)  Mamy tu zatem narodziny demona, który może przyciągnąć podobny sobie zbiór z duchem, albo i nie i egzystować jako typowy energetyczny demon. Niczym złożony program komputerowy. Najodpowiedniejsze porównanie dla niego to Linux ;-) gdyż rozwija się pod wpływem tego z czym się zetknie.

Czyli samouczący się program ? Przypuśćmy , że spotka się z miłością ? Skoro nie miałby on poczucia własnej tożsamości, to zetknąwszy się z miłością włączyłby ją do swojego programu. Ponieważ miłość jest zsynhronizowana harmonicznie z najdoskonalszą wibracja, wówczas taki konstrukt od razu uległby przeprogramowaniu. Chyba, że ma on firewalla , który automatycznie odcina wirusa miłości  ;)  W każdym razie ciekawy temat wart rozwinięcia ..

Cytuj
Podobne efekty można osiągnąć w czasie hipnozy, gdy rozdzieli sie osobowość i stworzy drugą. Każdej z nich można przydzielić inną stronę ciała. Jednej lewą, drugiej prawą. Odpowiednio do tego każda strona twarzy będzie zupełnie inaczej wyrażać się.

Ależ nie trzeba nikogo hipnotyzować .My już posiadamy oddzielenie od urodzenia  - lewa półkula mózgu odzielona od prawej. Twarz też nie jest symetryczna . Jedna strona wygląda bardziej okrutnie , co można łatwo sprawdzić zasłaniając połowę twarzy dłonią i zerknąć do lusterka .Egotyczna demoniczność ..
Cytuj
W buddyzmie mówi się o wielu składnikach umysłu. Nasze decyzje wypływają z tych składników. Świadomość jest pod ich wpływem, a jednocześnie może aktywnie wywierać stopniowo wpływ na transformację owych składników.
Gurdźijew mawiał, że w człowieku żyje wiele różnych ja.
Zobaczcie zatem jak te rzeczy razem tworzą jedną całość. Trzeba tylko nie przywiązywać się do którejś z nich jako ostatecznej koncepcji.

To co powyżej napisałeś jest bardzo interesujące. Ja bym uściślił może fragment w którym piszesz o "Nie przywiązywanie się do koncepcji"  w sposób  taki  " nie przywiązywać się do JAKIEJKOLWIEK koncepcji  siebie samego jako ostatecznej " .
Dlatego,. że to nam eliminuje problem ego jako demona .
Cytuj
East - świadomość wcale nie jest taka wolna od demona, gdy on już jest. Zresztą po tym, co napisałem wyżej, powinieneś juz to wiedzieć. Świadomość będąca w takiej sytuacji dopiero musi pracować, by go związać w bazie swojego umysłu. (..)

Moim zdaniem nie chodzi o to, by świadomość wikłała się w walkę z demonem, gdyż jemu właśnie o to chodzi. Nie jest to właściwie do końca moje zdanie, bo do niedawna w ogóle nie rozmyślałem nad demonicznością ego , ale na przykład punkt widzenia  szamana indiańskiego Matusa z opowieści Carlosa Castanedy. Jeśli zadasz się z demonem to okazać się może, że gdy zwiążesz go w umyśle, to utkwisz tam razem z nim ( jak w przysłowiu "złapał chłop tatarzyna, a tatarzyn za łeb trzyma " - jakoś tak ). Wówczas stanie się tak , jak piszesz, że :

.
Cytuj
Świadomość nasza jest jednak w pełni zależna od "podświadomości". Mówi się "pod", a tymczasem owe "pod" rządzi jak żona mężem ;-) Kręci jak chce, czyli rządzi w taki sposób, że rządzony myśli, iz sam rządzi :-)
Tu bardzo pomocne mogą być inne, zewnętrzne, świadomości (inne osoby)- które pomogą w tworzeniu nowych sił w "podświadomości" - sił przyjaznych odrodzeniu. Choć Jezus nazywał to także narodzeniem z Ducha.

Czyli to , co nazywasz "narodzeniem z Ducha"  jest w gruncie rzeczy  oderwaniem się od  UTOŻSAMIANIA  się  z egotycznym umysłem. I w tym dziele pomocni są "boddhisatvowie"  jak ja ich nazywam.

Cytuj
East - przeszkadza Ci to w czymś, że często powołuje się na Jezusa?
Zresztą nie wiesz czy tylko powołuję się na Jezusa.

Tutaj powołujesz się bardzo często na Jezusa i to podkreślasz , ale mi to wcale nie przeszkadza. Zauważyłem ten aspekt Twoich wypowiedzi ponieważ wydawało mi się, że nie dostrzegasz innych źródeł, ale rozwiałeś moje wątpliwości przywołując wedy , i buddyzm oraz następującymi deklaracjami :

Cytuj
Dla mnie nie jest ważne kto mówi, albo kto naucza.
Mnie interesują same nauki.
Jednak, by ktoś nie pomyślał, że coś zmyślam, przytaczam że inni - więksi od nas - widzieli to tak samo.
I cenię tych większych za to - co się przez nich przejawiło.

P.s.
Na swoim forum cytuję nawet cenne wypowiedzi uczestników różnych for. Są one tak samo cenne jak słowa Jezusa.
Napisałeś: "postaci obłożone estymą nabożnej czci"? - East, ja nie mam tego problemu.

Cieszę się,  że nie masz tego problemu :)

pozdawiam
East


Tytuł: Jedynie przypomniałeś
Wiadomość wysłana przez: Jerzy Karma Listopad 26, 2009, 13:35:54
Muszę przyznać, iż nie spodziewałem się, że jeszcze będę coś tu pisać.
Bo cóż ja mogę więcej napisać?
Nie mam nic do napisania.
Kiedyś mój umysł przewędrował po paru zagadnieniach.
Wyraził je - jakoś tam - i trwa w niewiedzy.
Siedzę zatem w spokojnej niewiedzy.
Znowu jednak zostałem wezwany do tańca.
I muszę się poddać wirom znaczeń.
____________________________


Drogi East.

Nie. Nie przyznaję. :-)
Mogę się przyznawać do winy ;-)

Wszystko zależy od perspektywy odniesienia.
Zwrot: "w zupełni innej formie" niekoniecznie oznaczać musi formę geometryczną.
Chciałbyś wizualizować "Przyjście Królestwa"?
Jezus powiedział, że nie będzie to dostrzegalne.
hehe
Zatem nawet tego nie dostrzeżesz jak będzie się dziać!
A Ty chcesz wizualizować?
Może zwróciłeś uwagę, jak w którejś ze swoich wypowiedzi pisałem o procesie?
I właśnie przyjście jest procesem.
To jak podgrzewanie wody. Woda ciągle jest jeszcze wodą - mimo podgrzewania.
Ale proces zamiany w parę cząsteczki wody odbędzie się nagle. "W oka mgnieniu."

Słowo Ojciec w znaczeniu Bóg wg Ciebie jest archaizmem?
Zatem i archaizmem jest słowo świat.
Bo które słowo jest wg Ciebie starsze?
Do tego słowo Ojciec nie wyszło z użycia.
Dlaczego zatem nazywasz je archaizmem?
Ciekawe, który językoznawca to stwierdził?

Już sobie wyobrażam jak Drogi Eaście przybywasz do archaicznego Królestwa Bożego i stwierdzasz: "Przecież tu są same archaizmy!" ;-) "Wszystko jest cały czas takie same. A na ziemi juz dawno tego nie ma."


Chcesz odpowiedniej terminologii dla epoki superkomputerów i fizyki kwantowej?
Ilu ludzi ją zrozumie?
Ale jak chcesz wszystko możesz zrobić.

Podoba Ci się za to buddyjski zwrot: "oczyszczenie umysłu", lecz może z kolei będzie zbyt banalny dla sprzątaczek?
Tu nie chodzi o wydziwianie, lecz o zrozumienie.
Zajmując się słowami w ten sposób zgubisz samo sedno.
Napisałeś, że niektórych takie słownictwo odpycha.
A co? Jest wulgarne?
Nie jest.
Jeśli zatem odpycha z innych powodów - to ja się cieszę.
Bo takie jest jego zadanie. Pełni to także rolę sita.
Ludzie muszą być przesiani.
Bo wiedz, że to nie w opisach jest zbawienie, nie w formie, lecz w uchwyceniu sedna tego - co przekazują.
Kto prawdziwie szuka - ten ma "miarkę" w sercu, a nie w umyśle.
Każdy mierzy tym, czym się stał.
Stał się umysłem - szuka umysłem i będzie błądził nie wiedząc o tym.
Ma dostęp do czystej cząstki serca w sobie - to i znajdzie tę samą prawdę i poza sobą. Umiejąc ja wydobyć z każdego miejsca, w którym ona się wyraża, bez względu na "archaizmy".
Nie ma do Nieba dróg przestarzałych i nie ma nowoczesnych. Zawsze jest jedna i ta sama.

Piszesz o skojarzeniach... A gdzie wtedy rozum? Nie potrafi rozróżnić znaczeń? Nie wie, iż niektóre słowa oznaczają odmienne rzeczy?
Oczywiście w niektórych przypadkach miałbyś rację. Jednak w cytowanym przez Ciebie przykładzie gdzie widzisz problem? Np. nie podoba Ci się zwrot "kamienne serce"?
W odbiorze przez pryzmat znaczeniowy pojęć mojego umysłu jest doskonały :-)
Wyraża sobą tak wiele.

Następnie zadajesz szczegółowe pytania o naturę "przyjścia królestwa".
Co miałbym napisać tutaj napisałem już tu:
http://www.boga.fora.pl/przypomnienie,8/3-wstep,10.html
Polecam także:
http://www.boga.fora.pl/przypomnienie,8/28-zbawienna-roza-archetypy,47.html

Cytuj
W zbiorze tym mogą istnieć liczne mniejsze zbiory. I istnieją. Niektóre z nich wyodrębniają się  (...) jednak inne mogą się wyodrębnić znacznie, a nawet zupełnie oddzielić -  i będzie to odbywać się w poza świadomej sferze umysłu.

/.../ wytłumacz co to znaczy , ze niektóre zbiory WYODRĘBNIAJĄ SIĘ , a nawet mogą SIĘ WYODRĘBNIĆ ?
I to poza świadomą sferą umysłu.
Wygląda na to,  że te zbiory obdarzone są rodzajem wolnej woli. Istnieją we mnie, jak ten wspomniany przez Ciebie legion ( cyt " Chrystus z opętanego wypędzał cały legion demonów" ) ?

Napisałem: "wyodrębnić znacznie". Chodzi o różne skale wyodrębnienia. Ostateczna skala to zupełne oddzielenie, a nawet przejęcie kontroli nad ciałem. Dokonywano takich rzeczy nawet sztucznie. Mózg jest sterowany energiami umysłu. Można także wpłynąć na mózg elektrycznością płynącą z elektrody. Wiesz, że władza zależy od mocy. Im większa moc - tym większa władza.
Większość tych zjawisk zawsze odbywa się poza świadomością. Najpierw trzeba byłoby w ogóle uściślić termin świadomość. Odrobinę o tym znajdziesz tutaj: http://www.boga.fora.pl/swiadomosc-umysl,25/

A wolna wola zbiorów?
Tu znowu kwestia znaczenia pojęcia: wolna wola.
Tak naprawdę to i my nie mamy pełni wolnej woli.
Jesteśmy kontrolowani przez tyle zjawisk...
Wiesz, że pisma wedyjskie nazywają Najwyższego Boga - Najwyższym Kontrolerem?
Domyślasz się już dlaczego.

Czyli samouczący się program ? Przypuśćmy , że spotka się z miłością ? Skoro nie miałby on poczucia własnej tożsamości, to zetknąwszy się z miłością włączyłby ją do swojego programu. Ponieważ miłość jest zsynhronizowana harmonicznie z najdoskonalszą wibracja, wówczas taki konstrukt od razu uległby przeprogramowaniu. Chyba, że ma on firewalla , który automatycznie odcina wirusa miłości  ;)  W każdym razie ciekawy temat wart rozwinięcia ..

Kwestia tożsamości...
Czym jest Twoja tożsamość, gdy doświadczasz cierpienia?
A czym, gdy doświadczasz szczęścia?
Jedynie pamięć łączy Ci te zjawiska - tożsamość swoją opierasz zatem na pamięci.
Jednak nie twierdzisz pewnie, że pamięć RAM komputera jest jakąś tożsamością?
Choć, gdy wstrzymasz system i uruchomisz go ponownie - dzięki RAM zachowasz wszystkie prace jakie miałeś w ich stanie - jakby w ich tożsamości.
Jednak nawet jak wyłączysz RAM - wiele może zostać na twardym dysku - tu nie ma reguł, zależy od system i i oprogramowania. Jednak nawet jak zniszczysz komputer. Znikną tylko dane w tym komputerze w danej formie. Gdzieś w świecie pojawią się te same dane, albo już są - choć niekoniecznie w jednym zbiorze i w takiej organizacji jak w zniszczonym komputerze.
Gdzie umiejscowisz tożsamość?
Znajdujesz ją i postrzegasz tylko w danej skali - wychodzisz poza tę skalę i... znika owa tożsamość.
Samoorganizujący się program ma dla swojej skali też swoją tożsamość. Np. program ma swoje "umiejętności". Fakt, że zaprogramowane. Lecz człowiek ucząc sie np. tańczyć - też się programuje.
A gdy czegoś zapomnisz... co wtedy z tożsamością? Na czym ją opierasz?
Na ciele. Coś w Twoim ciele coś zrobiło, czyli Ty zrobiłeś. Ciało jest tu skalą.
Ciało umiera - znika skala ciała...
Demon samozrodzony - w zasadzie zrodzony z jakichś działań umysłu - ma swoje preferencje. One są właśnie jego tożsamością. Jakąś tożsamością. Ma bowiem także inne oparte na innym systemie. Np. na systemie związanym z przetrwaniem jego formy. Podobnie jak formą przetrwania człowieka jest jego ciało. W pewien sposób człowiek bez ciała to bardziej duch, niż człowiek ;-)
Czyż zatem tożsamość jest prostą rzeczą?
Można podsumować też to w taki sposób, że CEL określa tożsamość :-)
Jeśli więc jakikolwiek demon przejawia jakiekolwiek potrzeby - możemy przyjąć, że to jest jego tożsamość. I w jakiś sposób jest, bo dlatego lubi demony o takiej samej tożsamości jaka on posiada. To samo obserwuje się wśród ludzi. Czyż nie lubimy osób mających takie poglądy jak my? ;-) Tożsamości doznają tu zgodnej realizacji. Jeśli wyrażają się tak samo. Sposób wyrażania się także jest bowiem istotną składową. Inaczej nie byłoby dyskryminacji. Choć sama ta przyczyna nie spowodowałaby jej.
Powstaje pytanie: Czy demon zrodzony na bazie określonego celu i stanu może doświadczyć miłości?
Nie. Dlatego, że ma inny cel i nieodpowiedni stan. To on jest zatem tym firewallem.

Ufffff....... aż oczy bolą... a muzyka dalej gra...

Ależ nie trzeba nikogo hipnotyzować

Nie napisałem, że to konieczne :-) Jednak lepiej obrazuje zjawisko, niż półkule mózgu i asymetryczność twarzy.
Cieszę się, że sam to skojarzyłeś. Jednak ten argument jako samodzielny dowód... watpię by był sam w sobie przekonujący.
A jak już to poruszyłeś, to można powiedzieć, że złożono nas z kilku światów...
W nas one się jednoczą.
"Trąc się" tworzą trzecią skalę - w której się zjednoczą.
Zatem mamy COŚ w sobie? Czy tworzymy to?
Można iść do kościoła, ale można wcześniej pójść do kina.

" nie przywiązywać się do JAKIEJKOLWIEK koncepcji  siebie samego jako ostatecznej " .

Święta prawda. Jednak pod warunkiem przywiązania do doskonałości. Nie w nas, lecz jako podstawy świata.
Polega to na stawianiu doskonałości ponad samego siebie.
Doskonałym tego i bliskim naszym czasom przykładem był kardynał August Hlond, który wyżej niż samego siebie stawiał to - co jest właściwe. Jako Polak i ksiądz nie przystał na "propozycje" Niemców będąc świadom, że przypłaci to życiem. Rzeczywiście gestapo podjęło decyzję o zamordowaniu go - jednak po interwencji Watykanu powstrzymali się od tego. Oczywiście ludzi, którzy wyżej niż siebie cenili inne wartości było wielu. Szczególnie w naszej Polsce. Nazywamy ich często bohaterami. Wymieniłem tu byłego prymasa Polski Hlonda, gdyż oprócz tego był on niezwykle mądrym człowiekiem. Cześć Jego pamięci.
___________________________________


Cytuj
dopiero musi pracować, by go związać w bazie swojego umysłu. (..)

/.../ nie chodzi o to, by świadomość wikłała się w walkę z demonem/.../ Wówczas stanie się tak , jak piszesz, że :

Cytuj
Świadomość nasza jest jednak w pełni zależna od "podświadomości".

Poruszyłeś bardzo istotny temat. Zwraca się na niego uwagę często buddyźmie.
Jednak ja nie napisałem, że trzeba walczyć. Prawda?
Poza tym słowo walka w duchowości ma dwa znaczenia. Odnosi się ono bowiem do pokonania przeciwnika.
Pewnie znasz taką wypowiedź Bruce Lee: "Walka bez walki".
Jedni zatem ucząc o walce mają na myśli właśnie taką walkę bez walki - mówi się zaś o walce, bo chodzi o pokonanie przeciwnika.
Zatem szaman Matus mówił to samo.
Jeśli zaś chodzi o związanie - to nie będzie ono ostatecznym pokonaniem.
Jednak jest etapem istotnym.
W Biblii mówi się o związaniu Szatana na 1000 lat. Potem będzie wypuszczony, by rozegrała się ostateczna walka.
Oczywiście to wg Ciebie archaizm. Cóż Tobie znaczy mądrość z przeszłych czasów?
Zwrócę Ci jeszcze uwagę, że wynik tej walki po wypuszczeniu jest z góry przesądzony.
Pomyśl: Dlaczego dopiero wtedy? Do czego służy te związanie?
Na te pytania każdy niech sobie sam odpowie.
Odpowie wtedy - gdy dokona procesu.
Wtedy to zrozumie.

Czy to znaczy, że ja rozumiem?
Może przelotnie. Jestem tylko słabym człowiekiem.
Siła pochodzi z ćwiczeń, modlitw i medytacji.
Mantrowanie jest dobrym ćwiczeniem.
Najlepszym trudy życiowe.
Życie - największym duchowym mistrzem.
Każdemu da w kość.
Nic nie wiemy do końca - i tu jest początek mądrości.
Jak coś wiesz - już jesteś głupi.
W ogromie wszechświata nie wyrazisz wszystkiego swoją mową.
Nawet mówiąc o doskonałości - bo czy każdy wie, o czym mówisz?
Spróbujesz wyjaśnić?
Czasem się uda - gdy czyjeś serce już to ma w sobie.
Nic, zatem nie wyjaśniłeś.
Jedynie przypomniałeś.



Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: konserwa Listopad 26, 2009, 13:44:02
nie macie wrażenia, że umysł zaprowadził Was na "manowce"?
ja, przyznam że straciłem wątek choć początki były obiecujące :)


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Jerzy Karma Listopad 26, 2009, 13:51:43
hehehehe

Witaj @Konserwa
O to właśnie chodzi ;-)
By więcej wiedzieć w tym celu - aby nie wiedzieć
:-)


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Igmana (ptak) Listopad 29, 2009, 02:17:32
Witaj Jerzy
To Twoje zapieranie się siebie, swego myślenia, powtarzanie, że nie Ty myślisz, że Ciebie nie ma – czemu ma to służyć?
Wiadomo, że czerpiesz z powszechnego Pola. Oraz, że czerpiąc przetwarzasz, produkujesz własne myśli. Zatem pojawia się Twoje myślenie.
Bo jeśli nie Twoje, to czyje? Boga, którego tak dokładnie opisujesz? Zatem sam Bóg poprzez Ciebie się przejawia? A skoro przejawia się przez Ciebie, przejawiać się może przez każdego. Chociaż nie każdy zaraz twierdzi, że przez niego myśli Bóg. Mimo, że tak naprawdę myśli, bo każdy zawarty jest w powszechnym Polu Umysłu Boga, jeśli Bóg jest nieograniczony.

I czy dla Boga ważne są nasze niedoskonałości  i kompleksy z niej wynikające? To ludzkie ego rozgranicza i segreguje. Próbuje osadzić Boga w jakiejś określoności i znajduje dziesiątki argumentów na poparcie tego. Znajduje słowa z ksiąg, które zapisane zostały ludzką ręką. Czy również myśl była ludzka? A może boska? Tak jak teraz Twoja, gdy twierdzisz, że nie Ty myślisz. I przypominasz w „Przypomnieniu”?
Lecz o czym przypominasz?  O zbiorze pewnych myśli, wyodrębnionym i konkretnym. I mającym zapewnić nam zbawienie. Jakby człowiek nie był już zbawiony, skoro jest z ducha i skoro zbudowany jest wg świętej geometrii, na wskroś fraktalny …
Przecież wszystko jest światłem.

Skąd zatem cień? To Ty między innymi tworzysz cień, wyodrębniając go i twierdząc, że potrzebuje oświetlenia, zbawienia. Swoim umysłem Tworzysz niedoskonałość, wierząc, że ona jest. A skoro wierzysz, przejawia się. Wielu w to wierzy i wielu powołuje ją do istnienia. I niedoskonałość staje się.
 Bóg zaś dopuszcza wszelkie przejawianie się myśli twórczej. Bo dlaczego miałby ograniczać?
Dlaczego miałby zakazywać stwarzania świadomościom własnej boskości lub nieboskości?

Jerzy, odbierając ludziom boskość, pozbawiasz ich jej. Sytuujesz człowieka w zbiorze niedoskonałości.
Tym samym, nie jest to już praktyczne i korzystne ogółowi. Kto przyjmie takie myślenie również osadzi się w tym zbiorze.

Zasugerowałeś, że ewolucja może być oczyszczeniem. Zatem oczyszczenie powinno zacząć się od oczyszczenia własnego umysłu z niegodnego myślenia o sobie jako o niedoskonałym produkcie doskonałego Boga. Jeśli przyjmiemy własną doskonałość, pójdą za tym doskonałe myśli i czyny, osadzimy się świadomie w najdoskonalszym uczuciu miłości. Chociaż i tak w niej tkwimy, lecz odgrodzeni myśleniem o własnych nie możnościach …
No i grzmisz na ludzi niczym ksiądz z ambony.  ;D Nie lepiej dać im inne słowo? Przypomnieć, że są przecież światłem? A światło zawsze świeci, bo taka jego natura. Jedynie myśl „ciemna” tworzy zasłonę.

Pozdrawiam serdecznie.  :)


Tytuł: "Ciemność - widzę ciemność" ;-)
Wiadomość wysłana przez: Jerzy Karma Listopad 29, 2009, 14:05:10
;D ;D ;D ;D

Witaj Igmano.


Publiczne zarzuty wymagają publicznej odpowiedzi.

Czekałem ponad rok myśląc kiedy Ty wreszcie /na tyle Cię znam/- lub ktoś inny - zada te wręcz modelowe pytania  ;D
I pewnie myślisz, że są one Twoim myśleniem  ;D
Z pewnością dokonały się one w Tobie - byłaś jednak tylko jakby chemiczną próbówką, która przyjęła określone substancje myślowe, połączenie których z dodatkiem ego, wytworzyć musi takie pytania.
Oczywiście odpowiedni rezultat procesu wymaga ścisłych warunków, tymi zaś jest właściwa koncentracja umysłu, aby żadne inne procesy nie rozpraszały tego istotnego. Dlatego nie u każdego wynik jest taki sam.
Typowe wyniki procesów - lub zbliżone - są jednak do przewidzenia. Gurdżijew często demonstrował efekty ludzkich procesów swoim uczniom.

Można tu zatem postawić podobne pytanie - jedno z tych, które mi zadałaś - Tobie:
Czy to Ty piszesz i myślisz - czy jakiś proces w Tobie tworzy to?
Jeśli proces to, dlaczego miałabyś mniemać, że tylko w Tobie on może przebiegać?
Jeśli zaś mógłby i w innych - gdzie w tym Ty jesteś?
Skoro jesteś jedynie naczyniem.

Jeśli więc "ja" "zapieram" się siebie - to gdzie jest owo "siebie"?
Jeśli np. Ty mnie gdzieś widzisz - np. w moich myślach - to wg tego będę tak długo żył, jak długo będą żyły myśli, które mi przypisujesz. I jeśli nawet znikną w świecie i znowu będą w kimś pomyślane - to "ja" będę owym FENIKSEM, który w nich się odrodzi ;D

Czym zatem jest ja? Gdzie je znajdziesz?
Oczywiście wskazać je można w dowolnym punkcie, np. w ciele - co zwykli robić ludzie.
Czasem myśli płynące z tej próbówki jaką jestem nawiązują do tego - i Ty o to pytasz: Czemu to ma służyć?
Odpowiedź jest niezwykle prosta: Można się obejść bez tego.
Tak samo jakbyś w życiu nie smakowała jabłka - także byś żyła ;D
Czemu zatem służy jabłko? Skoro mogłabyś obejść się bez niego.
Podejrzewam jednak - że mimo tego, jabłka jadasz ;-)
I nie pytasz sprzedawcy jabłek: Czemu to ma służyć, że Pan sprzedaje jabłka?
No tak - tu automatyczna jest odpowiedź dobrego robota: Sprzedawca zarabia pieniądze - bo robot pominął szczegół, że ktoś jabłka daje też za darmo. I jaką wtedy wartość ma odpowiedź robota?
Robotom trzeba zadawać bardziej szczegółowe pytania:
Czemu służy to, że ktoś daje jabłka?
Niech robot szuka wtedy motywu dającego.

Nie ma w powyższym, czynienia sugestii wobec żadnej osoby. Osoby przecież nie mogą być robotami :-)

Czy ja gdzieś stwierdziłem, że przeze mnie myśli Bóg?
Nawet nigdy takie myśli nie biegły w tej próbówce mentalnej jaką jestem.
Gdy zaś twierdzę - że nie myślę - to nigdy u mnie nie miało to skojarzenia, że myśli we mnie Bóg.
Tym bardziej, że często powtarzam, iż Bóg nie myśli ;D

Te inne "problemy", które poruszyłaś w swoim poście, a na które nie udzielam tu odpowiedzi, nie są niczym nowym. Wszystkie je już omówiłem jakiś czas temu w swoich innych wypowiedziach. Co można znaleźć na www.boga.fora.pl
Które to forum jest poświęcone Bogu.

Cieszę się Igmano, że jesteś już zbawiona.
Nie musisz zatem szukać Edenu, ani myśleć o 2012 ;-)

Napisałaś, że przypominam coś w "Przypomnieniu".
Równie dobrze mogłaś pomyśleć, że przypomniano dla mnie.

Piszesz, że umysły tworzą niedoskonałość - i akcentujesz to na moim umyśle.
Jednak sama to napisałaś także poprzez umysł.

Po czym jednak rozpoznać niedoskonałość?
Po sianiu zgorszenia.
Jeśli czyjś umysł nie sieje zgorszenia - nie ma w nim niedoskonałości.
Kto z nas Igmano sieje większe zgorszenie?
Czy ja nie odrzucając żadnych dobrych nauk i szanując tych - co przede mną byli i dobre nauki siali?
Czy Ty wynosząca się ponad nich z tego powodu, że oni byli ludźmi?
Czy ja postrzegający siebie jako Twojego sługę, oraz sługę innych ludzi, którzy mają jeszcze dobre intencje?
Czy Ty mieniąca się bogiem i która karmisz się wynoszeniem nad innych - przy tym udając głoszenie miłości.
Bo jest to TRENDY i by za to Cię podziwiano?

Odbieram Ci boskość i ludziom?
Tak - odbieram boskość każdemu niedoskonałemu wyrazowi.
Podkreślając jednak, że doskonałość jest do wyrażenia w każdym.
Ten potencjał jest jedyną boskością jaką Igmano posiadasz.
Jak i każdy.
O czym zresztą tyle już napisałem.
Jednak samo czytanie to najwyraźniej zbyt mało.
Podstawą jest mądrość.
Twoje zdania wyglądają interesująco, lecz wiedz, że sztuka budowania zdań nie zawsze jest mądrością.
Przebiegłość umysłu także nią nie jest.
Ludzie są przebieglejsi nawet od aniołów, lecz nie mądrzejsi.

Niedawno na http://www.boga.fora.pl/swiadomosc-umysl,25/2-czastkowa-swiadomosc-a-swiadomosc,152.html
dałem pewien fragment z „Dusza – zwodnicze słowo”. Pozwól Igmano, że zamieszczę go też tu, gdyż wskazuje on na różnice między Twoim widzeniem pewnych zagadnień, a tym jak wyraża je moja próbówka.
____________________________________

w Nrisioihottaratapanija Rozdz.9 /Upaniszady/ najpierw jest napisane o Atmanie, że to „rozkosz sama”, a dalej że to „niewypowiedziane, nie do wzięcia ... nie mogące być rozkoszą”. Sprzeczność jest tu czymś zewnętrznym, gdyż najpierw chodzi o przybliżenie Atmana jako czegoś najwyższego, a później ukazuje się Go jako przekraczającego owe znane najwyższe. Ukazuje się więc Go jako samą rozkosz, by potem skoczyć wyżej w to, czym jest naprawdę ... i przekroczyć nawet rozkosz, szczęście i doskonałość /!/, także stałość i zmienność. Choć upaniszadowy opis Atmana dotyczył Atmana nie jako duszy, lecz jako najwyższej duszy i rdzenia wszystkiego co istnieje, to jednak nie przypadkiem Atman oznacza też indywidualną duszę, a nawet ciało. Wszystko bowiem jest Atmanem. „ON tobą jest, ty jesteś NIM.”/Kaiwalja 16, Upaniszady/ I by było jeszcze jaśniej czytamy:
„Nie zna różnicy tutaj żadnej.
Od jednej śmierci idzie w drugą
Kto mniema, iż tu różność widzi.” /Upaniszady: Kathaka Ks.4 Brahm..4 w.22/
Zaś o Atmanie: „Nie smuci GO ani dobro, ani zło, czy spełnił je. czy poniechał” /tamże w.27/
Kto jednak uzna to za wiedzę zachowując swoje ego i swoje przywiązania, a wiedzą tą tłumaczyć będzie swoje grzechy i dawną – obecnie działająca – głupotę; kto nie będąc wolnym od przywiązań i czynów, uzna swoje czyny za wolne od grzechu, tego czeka gorszy los od tych, którzy mając ego i przywiązania nie maja „takiej wiedzy”. Dlatego zostało napisane:
„W ciemności głuche ci wstępują,
Którzy składają hołd niewiedzy,
Lecz w większą jeszcze ciemnię idą,
Ci, co do wiedzy przywiązani.”
/Upaniszady, Brihad-Aranjaka. Iśa 9/

Prawdziwą wiedzą jest wolność od ego i przywiązań. Nie jest to niewiedza, bo nie ma już fałszywego ego. I nie jest to wiedza, bo wolność od fałszywej indywidualności jest poza wiedzą. Przekracza bowiem wiedzę. Wiedzy zaś potrzebuje tylko ego. Gdzie jest wiedza, tam jest owe ego. A gdzie jest to ego, tam jest niewiedza. Dlatego mądrość fałszywego ego zawsze jest i będzie głupotą.
______________________________________

Czyż nie jesteś Igmano przywiązana do wiedzy?
Przywiązanie jest funkcją ego. I choć prawda opisana w Kathaka Ks.4 Brahm..4 w.22 jest faktem - nic ten fakt nie ma wspólnego z ego. Gdy ego łączy się z tym - samo sobą temu przeczy. I wstępuje w ciemności głuche. Razem ze swoją wiedzą o tym.

Ty Igmano głosisz jedynie swój umysł. Ja nie głoszę żadnego umysłu.
To - co głoszę - głosili też inni przede mną - by to ukazać cytuję ich często i gęsto ;D
Ty tu stwierdzisz, że to też były tylko umysły, lecz czy nie zastanawia Cię to, że wszyscy wyrażamy to samo?
Nie zmyślam. Ani nie zwodzę grą słów i pięknym brzmieniem dla łechtania ludzkiego ega.

Jeśli stawiasz mi zarzuty - powinnaś dać dowody w postaci cytatów, bo inaczej Twoje zarzuty są jedynie Twoimi błędnymi interpretacjami tego - o czym czytałaś. Zatem w rzeczywistości stawiasz zarzut wobec niedoskonałości własnego umysłu.

I zwróć uwagę na to, że sama "grzmiąc" o doskonałości wspominasz o oczyszczeniu umysłu, a przecież doskonałe nie ma potrzeby się oczyszczać :-)

Na doskonałości trzeba się koncentrować, by pozwolić jej w nas rosnąć.
Nie chodzi o to, by uznać za boskie nasze wady i trwać w nich, bo są przecież "boskie".
Niby "drobna" różnica, lecz odległość astronomiczna.

Myślę, że w tym - co jest tu napisane - znajdziesz odpowiedź na swoje ostatnie pytania niewłaściwie skierowane i poza tym, pytania niewłaściwe. Są bowiem tak płytkiej treści, że można je wykorzystać w dowolny sposób. Np. Powiesz mordercy, że jest światłem, on uzna swoje mordercze skłonności za światło i będzie dalej mordował - lecz już w imieniu światała i nauki Igmany. Zaś każdą inną myśl uzna za "jedynie myśl ciemną tworzącą zasłonę".

Wybacz Igmano, gdy odpowiedź ta sprawi wrażenie pisanej pod kątem Twojej osoby.
Jednak skoro osobowo zwróciłaś się do mnie tu na forum, to musiałem jako krytykowana próbówka wykazać, iż procesy w Twojej próbówce są takie jakie są.

Serdecznie pozdrawiam życząc dalszych przekształceń "chemicznych" :-)
Bliscy są mi ludzie tacy jak Ty - bo mają dobre intencje
Ale martwię się kierunkiem tych intencji, gdy jest nim ego.



Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: east Listopad 29, 2009, 15:37:00
Jerzy  piszesz :
Cytuj
Kto z nas Igmano sieje większe zgorszenie?
Czy ja nie odrzucając żadnych dobrych nauk i szanując tych - co przede mną byli i dobre nauki siali?
Czy Ty wynosząca się ponad nich z tego powodu, że oni byli ludźmi?
Czy ja postrzegający siebie jako Twojego sługę, oraz sługę innych ludzi, którzy mają jeszcze dobre intencje?
Czy Ty mieniąca się bogiem i która karmisz się wynoszeniem nad innych - przy tym udając głoszenie miłości.
Bo jest to TRENDY i by za to Cię podziwiano?

Jerzy, skoro takie porównania Twoje ego układa piękne to napisz otwarcie jaki jest ich cel ? Kto jest lepszy ?
 Nigdy mi nie przyszłoby do głowy , aby posądzić Igmanę o wynoszenie się nad innych czy udawanie głoszenia miłości.
I tak, podziwiam ją za to, że głosi miłość. To takie ludzkie, wiesz - podziwiać człowieka za coś. Nie czynię mu krzywdy podziwiając. Co najwyżej ten człowiek może sobie sam zrobić krzywdę zbytnio się do podziwu przywiązując, ale tego również nie dostrzegłem u Igmany, a znam ją od jakiegoś czasu nie tylko na tym forum, ale i na forum PCh również.
Bo czym byliby ludzie , gdyby miłości nikt nie głosił , gdyby nie było poetów i liryków, albo filmów gdzie dobro zawsze zwycięża ? Kto chciałby kochać, gdyby miłość była wstydliwie zamiatana pod dywan ?  I czego byś nie napisał Jerzy to powiem Ci tak - MIŁOŚĆ JEST TRENDY już od tysięcy lat.
Natomiast człowiek ma prawo odrzucać autorytety i sam kształtować swoją drogę. Bez względu na to czego doświadczy będą to jego własne doświadczenia - najlepsze z możliwych , najwłaściwsze z właściwych - dla tego konkretnego człowieka.
Chciałbyś, aby każdy wybierał te "właściwe" według Ciebie ścieżki ? Bez obawy. One trwają od setek tysięcy lat przenikając całą Ziemię swoją odwieczną , harmoniczną częstotliwością,  a dzięki wcieleniom , nasza nieśmiertelna Istota ma całą wieczność na to, aby wszystkie swoje przejawione formy z tą harmonią zestroić. Wszak atman jest tak blisko Boga ..

Cytuj
Odbieram Ci boskość i ludziom?
Tak - odbieram boskość każdemu niedoskonałemu wyrazowi

Nie dasz rady odebrać boskości każdemu niedoskonałemu przejawowi życia, gdyż w tym świecie dzięki biegunowości i dualności doskonałość przejawia się dla naszych zmysłów . Na tle czarnego wyraźnie widać to , co białe. W tym sensie trwa odwieczne TAO życia i ono jest tu i teraz doskonałe. Boskie w ludzkiej skali pojmowania boskości.

Cytuj
Podkreślając jednak, że doskonałość jest do wyrażenia w każdym.
Ten potencjał jest jedyną boskością jaką Igmano posiadasz.
Czy to jedynie potencjał ? Więc niedoskonałość miała by być realna , a doskonałość jedynie potencjałem ? Gdzie tu jest równowaga ?


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Igmana (ptak) Listopad 29, 2009, 16:21:59
 ;D ;D ;D ;D ;D

Witaj Jerzy
Faktycznie, ciemność nad ciemnościami zapanowała w rozumieniu Twoim myśli mojej.

Bóg przestał myśleć. Nie dość, że nie myśli przez Jerzego, to w ogóle nie myśli. I Jerzy jest tego pewien. No może nie tyle Jerzy, co proces chemiczny w jego próbówce …
Jerzego przecież nie ma.
A co Jest?
MYŚL jest. Jest też reakcja MYŚLI, czyli myślenie. A to rozlewa się po Wszechświecie, niczym „zaraza”.  ;)
I przelatuje przez mózgi różne. Dotyka nas, skaża, zakaża, innym razem oświetla niwelując ciemności zakamarków w ludzkich łepetynach i znika. Dobrze, gdy ogarnia nas choć na moment błogodajna cisza. Gorzej, gdy w próbówce dalej bulgocze … chemia myśli …
To ona potrafi nawet Boga wyczarować, takiego, czy innego, najczęściej na podobieństwo właściciela naczynia, gdzie wciąż wrze … opary zaciemniają powstający produkt, ale to nie ważne … ważne, że coś wylazło i polazło w świat …  ;D

Jerzy, jak widzisz, czekanie popłaca. Modelowe pytania zrodziły się i padły. Jak również nie mniej modelowe odpowiedzi. Teraz czas na mix i rozproszenie tego po świecie. By ktoś inny coś z tego ulepił.
Czy masz może jakąś szczepionkę przeciw myśleniu?
A buddyści twierdzą, że wszystko jest Umysłem Boga. Czyli, jesteśmy rozgrzeszeni, bo chyba Bóg, to nie kamikadze? I co miałby zniszczyć? Sam siebie?
Toteż Jerzy, skoro funkcjonuję w Umyśle Boga, śmiem twierdzić, że jestem zbawiona, Ty również, choć masz opory. I choć wybierasz inny proces chemiczny, bardziej ascetyczny.
A nasze Ja (tu powinno się je dookreślić)? Gdziekolwiek są, czegokolwiek dotykają, zawsze pozostają tym, czym są. Jedynie obrastają czasami brudem podróżnym, lecz bywają też w miejscach, często nie rejestrowalnych przez ludzkie świadomości by brud zmyć i nadal lśnić czystością. I to nie dla podziwu, jak sugerujesz.
Toteż nie widzę ciemności.
Jasność widzę, Jerzy, jasność …   :D

Pytasz, czy jestem przywiązana do wiedzy?
Otóż nie jestem. Obserwując zaś Ciebie, dostrzegam Twoje przywiązanie, czego wciąż dajesz wyraz. Choć może nie nazywasz to wiedzą, lecz wskazówkami ku zbawieniu, nie mniej jakaś wiedza to jest. I jaka część Ciebie jej łaknie? Czyż nie ego, które uznało, że potrzebuje zbawienia, by nie zginąć?
Moje ego widocznie już pogodziło się z tym, że szlag je trafi i nie szuka nauk. A dusza jest z Boga, więc akceptuje Cię Jerzy takim, jakim jesteś … z całym chemicznym procesem … z próbówką włącznie …  ;D

Pozdrawiam serdecznie Ciebie, Easta i Wszystkich myślących, nie myślących też.  :)
Igmana


Tytuł: Bez dyskusji
Wiadomość wysłana przez: Jerzy Karma Grudzień 01, 2009, 06:53:16
Nie odpowiadałem, gdyż moje ego nie miało takiej potrzeby.
Nie istniała też zasadność odpowiedzi względem Easta, ani względem Igmany. Ponieważ oni wierzą w to, co napisali. W takiej sytuacji żadne argumenty nie mają racji bytu.
Pozostaje tylko uszanować czyjąś wiarę i przekonanie. Wiąże się to z szacunkiem do wolnej woli innych.
Także akceptacją czyjegoś punktu widzenia - nawet jeśli dotyczyłby niepoprawnego rozumienia.
Można go bowiem akceptować, gdy nikomu nie przynosi szkody.
I mogę akceptować także wtedy, gdy szkodzi dla mnie - zgodnie z prawem mojej wolnej woli pod warunkiem, że nie szkodzi to innym.


Jednak na wskutek mojego milczenia pojawił się obraźliwy pod moim adresem post Michała-Anioła. Obecnie go nie ma, gdyż został usunięty.
Przypuszczałem, że zawsze znajdą się jakieś postacie, które moje milczenie uznają za brak argumentów.
Nie jest to jednak mój problem.
Lecz z powodu pojawienia się wpomnianego postu Michała-Anioła daję tę odpowiedź.


Uważam, że wszystkie posty zawierające jakiekolwiek osobiste osądy, a już szczególnie te zawierające sformułowania obraźliwe, nie tylko co do osób, ale i wobec wyrażanych przez nich opinii, powinny być usuwane. Można je co prawda zmodyfikować, jednak usuwanie jest prostsze i wymusi lepszą samokontrolę piszących.
Oczywiście w przypadku bardziej wartościowych wypowiedzi warto dokonać jedynie modyfikacji. Szczególnie w wypadku, gdy zawierają informacje ważne ze względu na sam profil forum.
To forum ma szczególny charakter i mam pewne przesłanki, by przypuszczać, iż jego założyciel pragnie, aby zawierało treści merytoryczne, a już napewno nie jakiekolwiek osobiste przytyki, czy wytykanie komuś jego poglądu.
Jeśli komuś się czyjś pogląd nie podoba, niech przedstawi jaki on ma pogląd. Każdy czytelnik ma własny rozum i niech każdy sam ocenia, zaś ocenę poglądów innych zachowa dla siebie.
Oczywiście merytoryczne wykazanie jakichś luk w opisanej przez kogoś np. doktrynie czy idei, jest jak najbardziej pożądane. Powinno się to jednak odbyć na poziomie godnym szlachcica, a nie na poziomie prostackim. :-)

Bardzo bym chciał, by Leszek napisał, co o tym myśli.

Przez prostactwo rozumiem brak szacunku do rozmówcy. Nawet najbardziej wyszukana terminologia nie świadczy o braku prostactwa.
O naszym poziomie świadczy jedynie nasz stosunek do innych ludzi.
Znamienne jest to, że na ile mamy rozwinietą epokę techniczno-naukową, to jednak kultura tej epoki, w zakresie komunikacji międzyludzkiej, pozostaje daleko w tyle za dawniejszymi epokami.

Ludzie zatracili w ogromnym stopniu umiejętność szanowania innych.
Lubują się we wzajemnym atakowaniu się.
Jeden przed drugim chce wykazać swój "wyższy poziom".
Ego, ego i ego.

Osobiście nie mam potrzeby atakowania kogokolwiek. Nie mam też potrzeby wyrażania kontrargumentów w przypadku, gdy ktoś dąży do konfrontacji. Bowiem kłótnie nie leżą już w mojej naturze. Dlatego zamilkłem, bowiem kolejne moje wypowiedzi tutaj nie wniosłyby nic nowego do świata. Odpowiedzi te już świat ma. Niektórzy natrafią na nie w swoim życiu. Inni zapomną o co chodziło i pogrążą się w światowych odmętach.

Jeśli ktoś jednak będzie potrzebował jakichś wyjaśnień już teraz, nie chcąc czekać, aż życie go pouczy - to służę na priv lub na swoim forum. Tutaj bowiem dalsza kontynuacja dialogu w duchu jaki się pojawił byłaby podtrzymywaniem złego tonu.

Oczywiście i dziś tzw. "dobra mina" nawet z wyrazami "miłości" jest na topie.
Ma to jednak taką samą wartość jak sztuczny uśmiech.
Ja osobiście wolę szczery smutek, niż sztuczny uśmiech - ale to mój pogląd wynikający z moich przeżyć.


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: east Grudzień 01, 2009, 13:09:36
Jerzy Karma
Wszyscy uczymy się miłości i jej wyrażania. Czasami z mojej strony padają "zaczepne"  pytania , lecz nie mają one za zadanie ubliżyć nikomu. Mam nadzieję, że to wyczuwasz.  Moje pytania są sprowokowane Twoimi stanowczymi wypowiedziami ( które podaję w cytatach ). Pytam, bo dostrzegam w nich potencjalną sprzeczność między tym, czym się zajmujesz, a tym, co piszesz. Napisałem "potencjalną" ponieważ możliwe, że tylko ja dostrzegam te sprzeczności , których według innych czytających tam nie ma.
Piszę o nich więc jak o potencjale.
Moim zdaniem rzecz polega nie na tym, aby zmieścić ileś tam cytowań dawnych mistrzów w jednym poście i je mielić na lewo i prawo owijając je okrągłymi zdaniami, ale , wydaje mi się, na tym, aby żyć nimi na co dzień ( według ich pożyteczności ) i dawać przykład.
Lecz nie przejmuj się Jerzy. Mistrzowie i oświeceni  mieli zawsze swoich krytyków. :)


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Michał-Anioł Grudzień 01, 2009, 17:05:49
 PO:
1. to cytat
2.nie był do nikogo  skierowany
3.Był pewnym podsumowaniem dyskusji
4. to cenzura kasowanie takich postów ponieważ ogranicza moją    swobodę wypowiedzi i w kontekście innych postów stawia mnie w złym świetle( i przede wszystkim nikogo nie obrażam)


   " Spacerek po schronisku dla obłąkanych pokazuje, iż sama wiara nie dowodzi niczego."

— Fryderyk Nietzsche

Ciekaw jestem co jest tak obrazoburczego w tym cytacie?   ???



Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Michał-Anioł Grudzień 01, 2009, 17:20:43
To dam jeszcze jeden
"Cokolwiek jest zrobione z miłości, zawsze przekracza ramy dobra i zła."

— Fryderyk Nietzsche


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Jerzy Karma Grudzień 01, 2009, 18:18:17
Wypowiadaj się nie naruszając prawa.
Dobrze wiesz dlaczego dałeś ten cytat akurat w kontekście powyższej dyskusji.
Sam przyznajesz, że w sposób obraźliwy podsumowałeś dyskusję obrażając w ten sposób osoby dyskutujące.
Nie ma nigdzie takiej swobody wypowiedzi, która by naruszała prawa innych osób, choćby do ich dobrego imienia.
Możesz wyrażać swobodnie swoje poglądy odnośnie różnych kwestii, lecz nie obrażaj ani osób, ani ich wypowiedzi. Bowiem każdy ma prawo do własnych światopoglądów. Ty zaś nie wypowiadasz się merytorycznie. Jedynie atakujesz rozmówców.

Apropo cytatu: Nie jest zbyt dobry z wielu powodów:
1. Kto spaceruje po schronisku dla obłąkanych oprócz nich?
2. Jeśli wiara ma jakiś zwiiązek z tym schroniskiem, to już samo schronisko czegoś dowodzi.
3. Dowiedziono, że wiekszość pacjentów w takich schroniskach znajduje się tam tylko na wskutek wiary psychiatrów.
4. Jeśli ktoś wierzy, że czegoś dokona w życiu, to czy jego ewentualne dokonanie niczego nie dowodzi?
5. Wiara nie musi z natury swojej niczego dowodzić - bowiem jest twórcza, a jej dowodem są jej efekty.
6. Dowiedziono naukowo, że chorzy wierzący w swój powrót do zdrowia zdrowieją szybciej i liczebniej, niż chorzy nie wierzacy w wyzdrowienie.

P.s.
Rozumiem, że poglądy Fryderyka Nietzsche cytujesz jako jego poglądy i ewentualnie jako poglądy Michała, bo je cytujesz. No chyba, że wierzysz w to, że opisują prawdę.


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Michał-Anioł Grudzień 01, 2009, 19:20:09
   " Spacerek po schronisku dla obłąkanych pokazuje, iż sama wiara nie dowodzi niczego."

Lubisz atakować (najlepszą formą obrony jest atak)
Nie zgadzam się z żadnym słowem w twojej wypowiedzi
Wkładasz w usta ludzi swoje myśli

"1. Kto spaceruje po schronisku dla obłąkanych oprócz nich?"

Zbyt dosłownie to odbierasz świat przypomina taki przybytek, ludzie którzy bezkrytycznie wierzą co mogą udowodnić?(nie myślałem że będę musiał  to tłumaczyć ) A spaceruje wielu ludzi próbujący ogarnąć to szaleństwo do o koła

"2. Jeśli wiara ma jakiś zwiiązek z tym schroniskiem, to już samo schronisko czegoś dowodzi."

Ma taki związek że występuje tam gdzie ludzie nie myślą tylko ślepo podążają za kimś nie zagłębiając się czy np. mówi prawdziwie(nie jest to wycieczka personalna tylko o opis pewnej mentalności )

"3. Dowiedziono, że większość pacjentów w takich schroniskach znajduje się tam tylko na wskutek wiary psychiatrów."

Myślę że upraszczasz

"4. Jeśli ktoś wierzy, że czegoś dokona w życiu, to czy jego ewentualne dokonanie niczego nie dowodzi?"

Czas teraźniejszy w kontekście przyszłości co ma dowodzić tak skonstruowane zdanie może je rozwiniesz ponieważ nie jestem w stanie dostrzec w tym treści


"5. Wiara nie musi z natury swojej niczego dowodzić - bowiem jest twórcza, a jej dowodem są jej efekty."

tego zdania też nie rozumie, jakie dowody, jakie efekty, wiara jest twórcza ? hm  :-*

"6. Dowiedziono naukowo, że chorzy wierzący w swój powrót do zdrowia zdrowieją szybciej i liczebniej, niż chorzy nie wierzący w wyzdrowienie."

Co ma to wspólnego z cytatem
Jerzy napisał:
"Rozumiem, że poglądy Fryderyka Nietzsche cytujesz jako jego poglądy i ewentualnie jako poglądy Michała, bo je cytujesz. No chyba, że wierzysz w to, że opisują prawdę."

Cytuje w celu pobudzenia ludzi do refleksji
Dla Ciebie  Jerzy wszystko jest zawsze czarne lub białe?
Bo ja nie ograniczam nikogo do skrajnego podejścia ,tak albo tak, do naszej rzeczywistości życie to podróż przez ocean możliwości .
i cytat z twojego postu

Jerzy napisał:
"Każdy czytelnik ma własny rozum i niech każdy sam ocenia, zaś ocenę poglądów innych zachowa dla siebie.

Ludzie zatracili w ogromnym stopniu umiejętność szanowania innych.
Lubują się we wzajemnym atakowaniu się.
Jeden przed drugim chce wykazać swój "wyższy poziom"."

Poznacie ich po owocach hm


Pozdrawiam


"Człowiek jest mostem, a nie celem"




Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Igmana (ptak) Grudzień 01, 2009, 20:05:54
Witaj Jerzy

Co do poglądów i prawdy, to każdy pogląd ją wyraża, choćby prawda była chwilowa. I najczęściej taka bywa, jest przekonaniem, wiarą na dany czas.  Zatem cytatu zamieszczonego przez Michała Anioła nie odebrałam jako obraźliwego, bo niby co w nim miałoby mnie obrażać?
Wiara w coś tam, co trwa w umyśle, dopóki nie przemieni się w wiedzę? Może i jest to swoiste „obłąkanie”, ale świat zatem roi się od „obłąkanych”. ;D  A oni sami różnią się tylko przedmiotem wiary. No bo niech ktoś pokaże mi człowieka, który całkowicie pozbawiony jest wiary w cokolwiek. Nawet naukę trzeba często przyjmować na wiarę.

Wiara może być twórcza i prowadzić do szukania oraz znajdowania dowodów lub pozostawiać wierzącego w sferze pomieszania rzeczywistości z fikcją. I tych drugich jest raczej większość w zakładach dla „obłąkanych”. Choć to też nie jest takie pewne.  ;) Jak nie jest pewne, co jest fikcją a co rzeczywistością.  ;D
Niektórzy wierzą np. w Boga karzącego za nasze błędy i „niedoskonałości”.  Czy nie jest to swoiste obłąkanie? I jakie potrzeby realizują wierzący takim przekonaniem? A raczej jaka część człowieka trwa w takiej wierze?

Jerzy stwierdziłeś, że Twoje ego nie ma potrzeby dalszych odpowiedzi, jednak miało ją przez 15 stron tego tematu. I sądzę, że nadal ma, inaczej nie byłoby „awantury” o cytat Fryderyka Nietzsche. Nie byłoby też postawionego forumowiczom zarzutu prostactwa. Czy doskonała dusza mogłaby tak boleśnie odebrać ten cytat? Czy raczej niedoskonałe ego? Dlaczego jednego boli a drugiego nie? Jeden bierze do siebie a inny nie?

Z całym szacunkiem Jerzy dla Twojej mądrości i elokwencji ale nie zawsze masz rację dla innych, choć masz ją dla siebie. Jak każdy z nas.
To my ustanawiamy nasz świat, jego widzenie i wyrażanie. Mamy do tego całkowite prawo. A że widzimy inaczej (co wynika z naszej indywidualności) nie powinno być to powodem do zwalczania, czy nawet negowania. Bo kto dał nam prawo zmieniać inne dusze, skoro od początku zostały one zróżnicowane? Mamy dążyć do unifikacji? Ja tego nie kupuję.

Wystarczy, że będę pięknieć w sobie. Świat wówczas też stanie się piękniejszy. Wystarczy, że dojrzę w sobie doskonałość, tym łatwiej potrafię wówczas siebie pokochać (choć już kocham  :D).  A zarazem i innych. A w miłości nie ma osądzania.
Ot i cała filozofia, bez karzącego Boga, bez unicestwiania dusz, bez pułapek religijnych. Świat jest naprawdę prosty, czego często nie dostrzegamy w swojej pogoni … za czym?

Pozdrawiam serdecznie  :)
Igmana


Ps. I nie masz racji twierdząc, że wierzę w to, co napisałam. Wyraziłam pewne myśli, które rozważam. Nie są to skrystalizowane prawdy, choć na ten czas można je za takie uznać. A jednocześnie wiele z tego, co Ty i inni piszą też jest mi bliskie.



Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Michał-Anioł Grudzień 01, 2009, 23:10:51
Niewidomi

szukają Ciebie
w katedrach dumnych
gdzie w zwojach pergaminu
tysiąclecia zamknięte
nowe – jeszcze nie otwarte
przed oblicze spiżowe
skargi zanoszą
cudu wyczekują

a gdy w ciszy kamiennej
oczy gasną
odchodzą grzeszni

nie rozpoznali Ciebie
w źrenicach żywych
Igmana

Cóż więcej można dodać dodać


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Igmana (ptak) Grudzień 02, 2009, 01:33:38
Oooo,  a co tu robi mój wiersz?
Wykradłeś go Michale-Aniele z boga.fora.pl? Tak po prostu?  ;)


I jeszcze słowo do Jerzego.

Proszę, nie poczytuj mojej odpowiedzi za złośliwość, czy jako ataku na Ciebie.
Chociaż zdaję sobie sprawę z tego, że nie jest to forma właściwa ani przez nas pożądana. Wszyscy zboczyliśmy trochę z  kursu, jeżeli chodzi o poszanowanie uczuć drugiego człowieka. Ego egiem, ale przecież bez względu na składowe człowieka jesteśmy wrażliwymi i czującymi istotami. Powinniśmy zwracać uwagę na słowa, bo to one niosą określone wibracje. I nie tylko o znaczenie słów chodzi, raczej o inwazyjność treści … Często zacietrzewiając się zapominamy, że możemy innym po prostu sprawić przykrość, choć intencje są niby czyste.

Nie znaczy to, że mamy milczeć. Przecież każdemu co innego gra w duszy. I tym należy się dzielić, taktownie i z umiarem. Bez naruszania cudzej przestrzeni. To samo może być darem lub uderzeniem. W zależności od sposobu podania.

Przepraszam Cię Jerzy, jeżeli w czymkolwiek uraziłam. Sama także nie żywię żadnej urazy.
I proszę, rozmawiaj z nami dalej. Daj szansę wszystkim na pozbycie się tego, co niewłaściwe we wzajemnych relacjach. Daj też szansę Jerzemu … wszak wszyscy jesteśmy dla siebie nauczycielami i uczniami.
Milcząc niczego się nie zbuduje.

Pozdrawiam serdecznie  :)
Igmana



Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: east Grudzień 02, 2009, 03:18:09
Igmana
Tak prosto i pięknie wyrażasz prawdy , które ze mną rezonują na dzisiaj...
Cytuj
Wystarczy, że będę pięknieć w sobie. Świat wówczas też stanie się piękniejszy. Wystarczy, że dojrzę w sobie doskonałość, tym łatwiej potrafię wówczas siebie pokochać (choć już kocham  Chichot).  A zarazem i innych.

Bo na prawdę wystarczy uzdrowić w sobie tę część świata, którą postrzegasz jako chorą  ... W SOBIE  . A świat ozdrowieje. Oponopono ...
Piękniej więc bo dajesz więcej ludziom milcząc niż milion słów gładkich wypowiedzianych przez mędrca .


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Jerzy Karma Grudzień 02, 2009, 12:43:01
Prawdziwa wrażliwość jest empatią. Inna jest tylko budowaniem własnego ego.
Gdzie pojawia się niezadowolenie innych z powodu mowy należy milczeć.

Jedni nazywają coś zacietrzewieniem, inni milczeniem, rzeczywistość może być jeszcze inna.
Czy może być przykrość z powodu braku odpierania ataków na forum?
By inni nie myśleli o lekceważeniu kogokolwiek, albo doswiadczać wrażenia, że mogą wyglądać na lekceważonych - wyjaśniam tutaj, że Tobie Igmano, Michałowi-Aniołowi, jak i do Easta, posłałem odpowiedzi na priv. Zgodnie z tym, o czym napisałem we wcześniejszym poście, że wg mojego zdania ten wątek nie był powołany do tego, by jedni zajmowali się drugimi. Wogóle jakiekolwiek uczenie - dość często jest rzeczą niezwykle niewdzięczną. Nawet jeśli jest tylko dzieleniem się. Uczenie innych uchodzi za największe przekleństwo. A co dopiero mówić o pouczaniu kogoś w kwestii niego samego.
Samo wyrażanie opinii światopoglądowych nigdy nie jest naruszaniem czyjejś przestrzeni. Pod warunkiem, że nie są to opinie o osobach, ani opinie ośmieszające opinie innych.
Osobiście nie jestem w stanie niczego dać komukolwiek. Próby dawnia nie są bowiem aktem dawania. Bez biorcy nie ma dawania. Zresztą cóż można dawać, gdy wokół panuje zamożność, przepych i bogactwo? Skoro wszyscy mają się za bogaczy albo nawet bogów. /Doskonałość nie polega na tym, że się ją ma - lecz na tym, że jest ona w bliskim zasięgu. Od człowieka zależy, czy z niej czerpie./
To biorca określa istnienie daru. Konsument powoduje zaistnienie towaru. Bez popytu na określone dobra nie są one przejawiane. Zaś same dobra nie należą do producenta. Jest tylko wytwórcą tego, co i tak istnieć może bez niego. I kiedyś być wytworzone przez innych producentów.

Jedyną moją szansą jest cisza. Co często podkreślam.
I co podkreślił East w stosunku do Ciebie, że milczysz. Wolno zatem i mnie milczeć.


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: east Grudzień 02, 2009, 13:21:01
Ja mam świat według mnie. Ty masz świat według Ciebie.( w jakim sensie   - to Mooji wyjaśnia w mooim ;) podpisie )
Każdy wątek sprowadza się do tego , że poznajemy siebie.
Działa to mniej więcej tak, że skoro poznaję świat według Ciebie, to ponieważ jesteś we mnie, jesteś innym mną, więc w gruncie rzeczy poznaję siebie. W żadnym wypadku nie chce Cię zmienić.Chcę zrozumieć siebie jako całość w tej "kropli wody", w tym fraktalnym odcinku  , który tutaj tworzymy.
Jestem więc uczniem i nauczycielem siebie. Jestem dumny z tego , że Jerzy Karma , którym również jestem jest moim nauczycielem.
Chociaż przyznam, że krnąbrny ze mnie uczeń  ;)
Pięknieję wraz z pięknieniem Igmany i patrzę poza frazy , które cytuję jako Michał wraz Michałem-Aniołem.


Tytuł: Słowo
Wiadomość wysłana przez: Jerzy Karma Grudzień 02, 2009, 14:28:56
Jeśli w sobie widzisz mistrza, a nie w innych, to wszystko w porządku.
Czym jednak jest prawdziwe widzenie mistrza w sobie?
Jest ono raelizowaniem bycia mistrzem - staraniem się o byciem doskonałym.
Kto zaś ma się za doskonałego /czy za mistrza/, traci staranie o doskonałość i już nie jest doskonały.
Kto przywiązuje się do opinii tylko dlatego, że są jego opiniami, także się zatrzymuje - stojąc zaś jak może zmierzać do doskonałości? Opinie nie należą do człowieka - istnieją poza nim. Niczym geometryczne wzory. Bywają jednak częściowe odbicia wzorów lub zniekształcone niewłaściwymi pragnieniami.
Prawdziwy mistrz nie jest nauczycielem słowa, lecz słowa są jego mistrzami. Znaczy to, że słowo stawia ponad siebie. I sam wiecznie uczy się od słowa.
Nie ma mistrzów zewnętrznych - którzy  by mieli nas zbawić jakimkolwiek słowem. Bo nie mistrz zbawia, lecz przyjete słowo. Każdy sam wybiera słowa ze świata. I może się nimi dzielić z innymi - bo wziął ze świata to światu oddać powinien.
Jeśli kogoś nazywano mistrzem, to nie ze względu na jego indywiduum, lecz ze względu na słowo jakie dawał. Można także powiedzieć, że ze względu na Ducha - jakiego przyjął.
Powie ktoś może, że ze względu na uczynki - i też będzie mieć rację, lecz wówczas należy zadać pytanie:
Z jakiego powodu ludzie badający uczynki ukrzyżowali Jezusa?
Ktoś powie: Nie ukrzyżowali.
Nie zaprzeczy jednak, iż wielu Jezusa potępiało.
Czy z powodu uczynków? Albo czy z powodu Jego słów?
To ludzkie osądy bezduszne Go potępiały.
Jednak będzie im to odpuszczone, gdy potępienie dotyczyło tylko człowieka - kto jednak potępił właściwe słowo, nie będzie mu odpuszczone.
Co zaś jest właściwym słowem?
Każdy sam musi szukać tego we własnej mądrości, nie zaś w swoim mniemaniu.

P.s.
Opcję "Podpisy" mam wyłączoną :-)


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: east Grudzień 02, 2009, 17:14:15
W kwestii technicznej ,skoro o słowach mowa ...
Słowo owszem, jest ważne , słowo pochodzące spoza  ja.
Litery tworzą wyrazy, czyli słowa spisane. O pochodzeniu liter z alfabetu hebrajskiego jest tu na forum ciekawy temat. Zaś litery hebrajskie są wynikiem przekształcenia złotej spirali. 
http://www.swietageometria.darmowefora.pl/index.php?topic=257.0
Słowa również treść niosą podprogową, kiedy wsłuchać się w  tembr głosu mówiącego, Wibracje te mogą uzdrawiać , lub też odwrotnie.

ps. dla Jerzego , mój podpis
..  " wszystkie te istnienia, które Cię otaczają są w Tobie " naucza   Mooji -  " są w Twoim umyśle, są w  Twojej świadomości . Wydaje Ci się , że patrzysz na inne ludzkie umysły , ale wszystkie te umysły egzystują w Tobie ponieważ Ty jesteś tym, który je postrzega. TO JEST ŚWIAT WEDŁUG CIEBIE "


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Igmana (ptak) Grudzień 02, 2009, 20:28:04
Cytat: Jerzy Karma
Prawdziwa wrażliwość jest empatią. Inna jest tylko budowaniem własnego ego.
Wrażliwość albo jest, albo jej nie ma. Jeśli jest, to jest prawdziwa, bo inaczej nie byłaby wrażliwością. I masz rację, można ją nazwać również empatią, choć istnieją drobne różnice.
Czy jednak przy pomocy wrażliwości można budować ego? Musiałoby to być bardzo wrażliwe ego. A  wówczas czy nie utraciłoby swej natury?
O ego dużo dyskutowaliśmy na Cheopsie, na 17 stron.  ;D   I nie sądzę by temat został wyczerpany.
http://www.cheops.darmowefora.pl/index.php?topic=1389.0

Cytat: Jerzy Karma
Gdzie pojawia się niezadowolenie innych z powodu mowy należy milczeć.
Należy przede wszystkim zadać sobie pytanie, dlaczego chce się zamilknąć? Czy powodem jest niezadowolenie innych, które uderza przede wszystkim w ego, raniąc je, czy z powodem jest pragnienie wejścia w wewnętrzny świat ciszy, by tam doznawać innego bycia … 
Rozumiem, że trudno głosić słowo, gdy brak jest wyraźnej zachęty od słuchających albo gdy pojawia się  dezaprobata. Ale jaka część nas podejmuje decyzję o wycofaniu? Co w nas osądza, że słuchacze nie dorośli np. do odbioru głoszonych treści lub że w ogóle nie ma zainteresowania? A przecież może być wielu słuchających z uwagą, niezauważonych.

Poza tym, słowo które zaistniało istnieje i nadal istnieć będzie. Ono już wpisało się w ten świat … i działa na wielu poziomach, zwłaszcza tych niewidzialnych. Zapładnia myśli oraz kolejne słowa.
Czy warto więc milczeć, uszczuplając świat? I nie mam tu na myśli bywania w ciszy, to akurat jest niezbędne …

Cytat: Jerzy Karma
To biorca określa istnienie daru
No nie do końca chyba tak jest. Biorca może przyjąć, uznając coś za cenne.  Ale jest również darczyńca. I to on przydaje prawdziwej wartości darowi. Intencją i uczuciem sprawia, że dana „rzecz” (np. słowo) staje się darem, a nie zwykłym towarem.

Czy milcząc można też obdarowywać? Jest jeszcze myśl i uczucie …   :)

Pozdrawiam serdecznie  :)
Igmana



Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Michał-Anioł Grudzień 02, 2009, 22:08:01
Myślę więc jetem,myślę że jestem.
Wiem że nic nie wiem,chcę wiedzieć więcej.
Żyję by kochać,kocham by żyć.
Wszystko jest wszystkim,wiec kim jesteś ty.


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: east Grudzień 02, 2009, 22:43:24
Jerzy Karma napisał :
Cytuj
"Nie ma mistrzów zewnętrznych - którzy  by mieli nas zbawić jakimkolwiek słowem. Bo nie mistrz zbawia, lecz przyjete słowo. Każdy sam wybiera słowa ze świata. I może się nimi dzielić z innymi - bo wziął ze świata to światu oddać powinien.
Jeśli kogoś nazywano mistrzem, to nie ze względu na jego indywiduum, lecz ze względu na słowo jakie dawał. Można także powiedzieć, że ze względu na Ducha - jakiego przyjął."

Powyższy cytat przypomina mi coś, nad czym kiedyś rozważałem . Otóż buddyzm twierdzi, że użyteczność naczynia tkwi w jego pustym wnętrzu, a nie w ściankach. Wszelka materia zaś, jak Nassim wykazuje - jest tylko swoistym próżni zawirowaniem - ściankami.
 Zatem pustka jest  pierwotną  wobec formy. Pustka, w której istnieje potencjał wszelkich form ( próżnia z której wszystko pochodzi ). Potencjał słów, można by do tego przyrównać. To o czym Jerzy pisze, czyli wybieranie słów SPOZA "ja" jest ogólnie bliskie przyjętej przeze mnie logice, ale zarazem zasadniczo się różni od niej. Ponieważ słowa nie przejawiają się gdzieś na zewnątrz samoistnie. Nie żyją w oderwaniu od wszystkiego , w jakimś niedookreślonym NA ZEWNĄTRZ . Słowa jako idee wyławiane są z wewnętrznej pustki, z próżni do której dostęp noszę w sobie. Jest to próżnia pełna potencjału nieskończonych możliwości - jedynie potencjału. Dlatego Mistrzowie mówią, że niczego nie mogą mnie nauczyć, gdyż całą wiedzę już w sobie niosę. Wiem jak lewitować, wiem ile jest gwiazd w kosmosie, wiem jak przenieść się w odległą część wszechświata . Wiem, ale nie uświadamiam sobie, nie ogarniam tego. Tak samo jestem atmanem , lecz nie ogarniam Jego żadnym ze zmysłów , którym zwykłem się posługiwać na co dzień.
Wrzuciłem  w podpisie sentencję Mooji ponieważ otwiera ona całkiem nowy punkt widzenia. Podobny zresztą do tego, które Nassim Haramein odkrywa w swoich pracach . Jestem  "horyzontem zdarzeń" . Wtym sensie odbieram to , co wyraża Igmana pisząc  ,że jest bogiem. Tak, lecz ogarnąć tej boskości nie sposób. Można z niej tylko urzeczywistnić niewielką cząstkę , gdyż całość jest nieprzebranym potencjałem możliwości , który usiłuje się  "przecisnąć" poprzez wąski horyzont zdarzeń. Jesteśmy w stanie wybrać z niego jedynie niewielkie fragmenciki. Na szczęście  boskość ma do dyspozycji ponad 6 miliardów ludzi i tryliony wszelkich innych mniej lub bardziej żywych czy nieożywionych form materii pomnożone przez ilość reinkarnacji każdej z tych form.
Boski , przeogromny , niewyobrażalny potencjał możliwości stoi w całości do dyspozycji każdego. Dlatego nie ma jednego dla wszystkich jedynie słusznego pomysłu na życie, chociaż istnieją wartości, do których warto dążyć. Powinniśmy cieszyć  się, że ktoś jest mądrzejszy, pełniejszy, bardziej świadomy czy bardziej współczujący niż my, gdyż tak na prawdę to "inny ja". W  gruncie rzeczy nieoddzielony tak bardzo ode mnie. I odwrotnie - przykro , gdy spotykasz siebie w okrutnym , nienawistnym, nieświadomym wydaniu widząc jak krzywdzi Ciebie lub innych Braci czy Siostry.
We wspomnianej już wcześniej hawajskiej tradycji H`oponopono  jej adept potrafi uleczyć drugiego człowieka przy pomocy wnikania we własne wnętrze , do samego rdzenia wspólnego dla wszystkich ludzi, miejsca w którym jesteśmy połączeni. Uzdrawia w sobie ( te wspólne miejsca które dostrzegł u osoby do wyleczenia ) za pomocą dwóch silnych uczuć, a są to "przykro mi" oraz "kocham Cię" .
Tak na prawdę nie potrzeba żadnych mantr , słów ani konstruktów do celebracji , aby poczuć tą jednię ze wszystkim. Wydaje mi się, że wszystko , co należy zrobić, to odstawić ego na półkę, kiedy człowiek chce zgłębić tą jednię. Bardzo do tego pomocna jest cisza. Ona wprowadza nas do magicznej krainy w której wszystko jest ze sobą połączone.

aktualnie tak mi właśnie w duszy gra ;)


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: chanell Grudzień 02, 2009, 23:25:46
Myślę więc jetem,myślę że jestem.
Wiem że nic nie wiem,chcę wiedzieć więcej.
Żyję by kochać,kocham by żyć.
Wszystko jest wszystkim,wiec kim jesteś ty.

Kim jestem ?
Jestem twoim marzeniem,
myśli twoich wytchnieniem,
 lekką mgiełką o poranku ,
wonnym kwiatkiem w dzbanku.
wiatrem który wplata się w włosy.
Jestem wszystkim o czym zamarzysz,
pomyśl,napewno się zdaży :D


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Michał-Anioł Grudzień 02, 2009, 23:39:25

Dziś ,TU I TERAZ,patrzymy w przyszłość,
przez pryzmat wczoraj.


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Igmana (ptak) Grudzień 03, 2009, 00:18:43
Jestem

w źrenicach twoich
zamknięta
wargi ciepłe – imię moje
pamiętają

a ja słońce
w dłoniach zamykam
róża blasku mi zazdrości

a ja w barwach łąki kwietnej
w świerszcza graniu
locie ptaka nad szczytami
– jestem

i w łzach twoich
mgłach wieczornych

w ciszy wiecznej

– jestem


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Michał-Anioł Grudzień 03, 2009, 00:30:09
(http://forum.swietageometria.info/index.php?action=dlattach;attach=6;type=avatar)
Michał-Anioł napisał:

PO CO
Po co. By pozbyć się bólu,okrutnej  tęsknoty.
Po co.By wznieś się  jak feniks z prochu planety
Po co by miłość rozpostrzeć skrzydła
Po co byś była mi bliższa.


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: east Grudzień 03, 2009, 11:12:24
Napisać wiersz może każdy przy odrobinie wczucia. Napisać dobry wiersz, który porusza  to jest coś. Zwłaszcza wiersz, który będzie oddawał ducha czasów w których żyjemy . A przynajmniej ducha tego forum.

Dla mnie taki ładunek niosą słowa/wyrazy
Jestem ,  źrenica, słońce, róża, łza , cisza , rozbłysk , feniks.
Pięknie Wam dziękuję.
Za to , że jesteście


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Leszek Grudzień 03, 2009, 19:57:34
Chciałem sobie zażartować tutaj tekstem "Joanna Krupa i Święty Graal" ale widzę, ze atmosfera zrobiła się podniosła... :)
Pozdrawiam :)


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Michał-Anioł Grudzień 03, 2009, 22:16:36
Polecam tą stronke i jedne z filmów jako przykład 

O stronie  |  Blog
illuzia.net
Jogin

Istnieje duża grupa ludzi, którzy nie są w stanie znieść wewnętrznej pustki pomimo tego, że ich życie wypełnione jest wieloma rzeczami. Wystarczy spojrzeć na najbardziej rozwinięte kraje Europy, gdzie jest najwyższy odsetek osób cierpiących na depresje, popełniających samobójstwa i uzależnionych od narkotyków. Równocześnie istnieją też ludzie, którzy potrafią poradzić sobie posiadając minimum. Są Europejczycy, którzy podróżują do Indii i innych części świata, żeby stłumić swój egoizm, sprowadzając go na niższy poziom, i nauczyć się, jak zadowolić się odrobiną.

Im mniejszy egoizm, tym łatwiejsze jest życie. Zwierzęcy poziom ego ułatwia wiele rzeczy. Im większy jest poziom ego, tym trudniej z nim żyć. Duży egoizm prowadzi do uciążliwych i bolesnych pytań. Każdy człowiek wybiera własną ścieżkę. W każdej chwili nasze ego rozwija się i zmusza nas, byśmy szukali odpowiedzi na to jednoznaczne pytanie: „Dlaczego istnieję?”

Jednak odpowiedzi nie da się odnaleźć dzięki żadnym sztuczkom, poprzez narkotyki, czy w pewności siebie. Można do niej dotrzeć tylko odkrywając światy, w których żyjemy, w całej ich pełni. W końcu dojdziemy do tego tak, czy inaczej. Innymi słowy, jeśli nie połączymy się z generalnym systemem kierującym światem, osiągniemy stadium gorsze od śmierci. Dlatego musimy zrozumieć ogólny obraz świata na poziomie, który zapewni nam bezpieczeństwo i wygodę


http://www.youtube.com/v/tLf1K6tcay8&hl=pl_PL&fs=1&"></param><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/tLf1K6tcay8&hl=pl_PL&fs=1&" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="560" height="340"></embed></object>

http://illuzia.net/pl/videos/clips/embryo


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Michał-Anioł Grudzień 05, 2009, 17:32:41
Badania medytującego człowieka
http://www.youtube.com/v/SIqkXBkW7P0&hl=en_US&fs=1&"></param><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/SIqkXBkW7P0&hl=en_US&fs=1&" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="425" height="344"></embed></object>


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: east Grudzień 05, 2009, 19:52:53
Cytuj
Są Europejczycy, którzy podróżują do Indii i innych części świata, żeby stłumić swój egoizm, sprowadzając go na niższy poziom, i nauczyć się, jak zadowolić się odrobiną.

Uważam ,że  "zadowalanie się odrobiną " również jest pewnego rodzaju egoizmem. Nie chodzi o tłumienie na siłę tego egoizmu, bo skupianie się na egoiźmie lub jego braku, to w dalszym ciągu jest jego wspomaganiem. Natomiast skupiając się na tym, co nie jest egoizmem, pomaganie innym ludziom to jest coś , co przenosi naszą uwagę poza egoizm. Czasami człowiek usilnie poszukując sensu życia ślepnie na to, co jest tuż tuż, całkiem blisko niego. Mam na myśli drugą osobę , dziecko, psa, rybki akwariowe ;) , dom lub innych ludzi.


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Igmana (ptak) Grudzień 05, 2009, 20:37:26
East, buziaczki dla Ciebie  :-*, szczególnie za te rybki akwariowe … ;D

Igmana 


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Michał-Anioł Grudzień 06, 2009, 00:02:46
O stronie  |  Blog
illuzia.net
Embrion

Historię ludzkości można podzielić na trzy główne okresy, podobnie jak rozwój płodu.

W przeszłości rozwijaliśmy się, podbijaliśmy, budowaliśmy, niszczyliśmy, przebudowywaliśmy. Rozprzestrzeniliśmy się po całym świecie. Płód człowieka osiąga taki stan w ciągu 38 tygodni ciąży.

Macica matki jest najlepszym miejscem dla dziecka, lecz służy ona tylko w przejściowym stadium rozwoju, ponieważ celem ciąży są narodziny. Ciało matki w czasie porodu produkuje ogromną ilość adrenaliny, aby pomóc dziecku przejść przez ten ciężki i bolesny proces. Podobnie my, osiągnęliśmy najwyższy poziom rozwoju i nie jesteśmy w stanie dłużej żyć według starych zasad.

Nie mamy pojęcia co wydarzy się dalej, lecz to nie znaczy, że nie istnieje ogólny plan naszego rozwoju. Natura realizuje własny program: prowadzi nas za pomocą kryzysów, klęsk, epidemii, wojen i zmusza do narodzin. Po porodzie, dziecko kontynuuje rozwój w zupełnie innym świecie, poza macicą. To samo dotyczy nas. W końcu musimy zrozumieć, po co tu jesteśmy.

http://www.youtube.com/v/VTbKU0Hj6K4&hl=pl_PL&fs=1&"></param><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/VTbKU0Hj6K4&hl=pl_PL&fs=1&" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="560" height="340"></embed></object>


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: east Grudzień 06, 2009, 03:07:23
Bardzo "przyjemna" analogia, a raczej próba fraktalnego potraktowania narodzin człowieka. Faktycznie robi nam się coraz ciaśniej na tej naszej planecie -matce. Próba ciekawa i pełna refleksji. Skąd tam tyle wojen ?  Jeśli wojny mają wyjaśniać wzrastanie i rozwój, to można by mniemać, że po narodzinach wcale nie będzie lepiej.

Ponadto ten filmik pokazuje coś , co  mi się nie bardzo podoba. Mianowicie to, że narodziny życia  i jego ciągły rozwój oraz śmierć nie są zależne od woli żyjącej osoby, lecz są z góry zaprogramowanymi etapami . Zatem do tej pory nie funkcjonujemy według wolnej woli, lecz według określonego planu rozwojowego ?
Jeśli tak, to znaczy ,że żyjemy w wymyślonym matrixie . I co najmniej do  "18tki" po narodzinach będzie to trwało.
Przynajmniej możemy mieć nadzieję i wyobrażenie, że wszystko to z miłości .

Jakże  ściśle po wykładach Nassima brzmi ta piosenka o pewnej szczególnej fali...

Jest przed nami wielka rzeka, którą kiedyś każdy z nas
Zostawiwszy wszystkie sprawy podryfuje w wolny czas.

W trwanie wieczne popłyniemy tam gdzie nigdy nikt nie powie
Słów co słyszeć już nie chcemy, tam gdzie wieczny
Spokój w głowie, spokój w głowie.

(..)

Już się zbliża wielka rzeka, bo szum fali w uszach brzmi,
Więc już nie śni się człowieku, nie zatrzyma rzeki nikt.

Nikt już fali nie powstrzyma wielkiej fali ludzkich serc,
Takiej siły nigdzie nie ma, jestem pewny,
Dziś to wiem, dziś to wiem.
(..)

Daab
Fala ludzkich serc


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Michał-Anioł Grudzień 08, 2009, 10:31:29
O stronie  |  Blog
illuzia.net
Sen

Nie wiemy, czy śpimy, czy nie. Każdy człowiek, który postrzega tylko świat materialny, uznawany jest za pogrążonego we śnie. Świat pojmujemy za pomocą porównywania: jasny – ciemny, słodki – gorzki. Porównanie, kontrast dwóch przeciwstawnych sobie rzeczy. Nie możemy odczuć jednego bez drugiego.

Dopóki nie jesteśmy w stanie odczuć innego świata, nie potrafimy po prostu rozpoznać, czy istniejemy, czy pogrążeni jesteśmy we śnie. Żyjemy na jawie, czy we śnie?

Jedynie po przebudzeniu bylibyśmy w stanie stwierdzić, że śniliśmy. Ażeby się przebudzić, musielibyśmy zacząć odczuwać wyższy poziom, przedostać się do kolejnego wymiaru, a wtedy porównując oba poziomy istnienia, moglibyśmy sobie uświadomić, że nie są one doskonałe. Porównując je i łącząc razem, odnajdziemy nasze prawdziwe życie.

http://www.youtube.com/v/v2KdmqBqYmU&hl=pl_PL&fs=1&"></param><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/v2KdmqBqYmU&hl=pl_PL&fs=1&" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="560" height="340"></embed></object>


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Michał-Anioł Grudzień 08, 2009, 10:36:17

O stronie  |  Blog
illuzia.net
Mój świat

W rzeczywistości, nie ma nic dookoła nas. Nic! Tylko biel. Odbicia, które dostrzegamy na zewnątrz, znajdują się tak naprawdę wewnątrz nas samych. Wszystkie nasze właściwości, uczucia, myśli pojawiają się w nas, a potem zostają wyświetlone na tym białym tle, tak jak na białym ekranie w kinie.

Tylna część naszego mózgu wyposażona jest w ekran, który odzwierciedla nasze wewnętrzne dane. Innymi słowy, widzę świat nie takim, jakim on jest, lecz takim, jakim ja go widzę. Jest to zupełnie subiektywne, lecz musimy postrzegać tę rzeczywistość.

Fizyka kwantowa stwierdza to jasno. Powtarza ona, że świat jest absolutnie subiektywny, a siły, które go kształtują istnieją poza nim.



http://www.youtube.com/v/f9boIvpT8Go&hl=pl_PL&fs=1&"></param><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/f9boIvpT8Go&hl=pl_PL&fs=1&" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="560" height="340"></embed></object>


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: east Grudzień 08, 2009, 13:13:23
Cytuj
Fizyka kwantowa stwierdza to jasno. Powtarza ona, że świat jest absolutnie subiektywny, a siły, które go kształtują istnieją poza nim.

Też tak to odczuwam. Bardzo rezonuje ze mną pogląd, że to Obserwator pozycjonuje elektron.

Jakże mógłbym odczuwać inaczej, skoro jest to świat według mnie ?
Czyli siły , które kształtują wszechświat istnieją tak na prawdę wewnątrz mnie. .Działają tak samo w skali mikro, jak i makro.  Bo wszechświat jest fraktalny .


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Michał-Anioł Grudzień 19, 2009, 16:12:32
Philip K. Dick - Natura Rzeczywistości
Polecam jego książki szczególnie "ubic"

http://www.youtube.com/v/7xjaLaJnx0Q&hl=pl_PL&fs=1&"></param><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/7xjaLaJnx0Q&hl=pl_PL&fs=1&" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="560" height="340"></embed></object>


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: east Grudzień 19, 2009, 22:22:55
Właściwie racja. Żyjemy ciągle w TERAZ . Zawsze żyjemy w tej chwili , zaś wszystkie rzeczy , które nas otaczają to gadżety .


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Michał-Anioł Styczeń 02, 2010, 13:59:16
Ludzki, związany z mózgiem umysł nie jest w stanie postrzegać całej nieskończonej obiektywnej rzeczywistości na raz. Zatem nasze mechanizmy percepcji interpretują tę nieskończoną pełnię na skończone przyrosty, które są przetwarzane sekwencyjnie i odnosimy się do nich *poprzez* filtr naszej małej ludzkiej jaźni. Innymi słowy, normalna ludzka percepcja jest subiektywizującym procesem interpretacji, a nie procesem bezpośredniej percepcji obiektywnej.

Normalna ludzka percepcja umieszcza nas lekko poza doczesną synchronizacją z rzeczywistością obiektywną. Wielkość tej niezgodności to czas, jaki jest nam potrzebny do zrobienia skończonej migawki obiektywnej nieskończoności, zinterpretowania tej migawki i zintegrowania jej z sekwencją wcześniejszych migawek. Podczas fazy interpretacji, subiektywizujemy nasze postrzeganie i tutaj percepcja bardziej dotyczy postrzegającego, aniżeli postrzeganego obiektu. Tutaj właśnie wchodzi w grę reakcja emocjonalna.

Rezultat jest taki, że traktujemy swoją subiektywną percepcję jako rzecz obiektywną, stąd też nasze pomyłki w określaniu tego, co faktycznie jest rzeczywiste.
Znając na wylot nasz subiektywizujący filtr, sprowadzamy się *bliżej* do bezpośredniego postrzegania rzeczywistości obiektywnej. Lecz jest to jak patrzenie przez przyciemnione szkło, skoro wiele innych rzeczy może, używając mojej analogii, tworzyć czerń poprzez czerwony filtr. Jedynym sposobem na bezpośrednie postrzeganie obiektywnego wszechświata jest całkowite usunięcie naszego filtru subiektywizacji. To jednak wymaga dużo więcej niż tylko związanego z mózgiem umysłu.

Aby osiągnąć obiektywną percepcję, musimy całkowicie usunąć nasz filtr subiektywizujący. Jest to miejsce dla Medytacji Środka Ciszy i środkowej pracy z WdH (takiej jak przenoszenie świadomości) - uczą nas one, jak odkładać na bok bodźce zmysłów, bodźce emocji i dialog umysłu, gdyż te rzeczy znajdują się u źródeł naszych mechanizmów subiektywnego postrzegania. Odkrywa to same surowe mentalne ciało, które jest jedyną częścią (ludzkiej) jaźni zdolną do bezpośredniego postrzegania nieskończoności.
http://franzbardon.pl/faq/misc/m12_percepcja.php


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Michał-Anioł Styczeń 03, 2010, 13:39:14
http://www.youtube.com/v/JxfIuGXdIa8&hl=pl_PL&fs=1&"></param><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/JxfIuGXdIa8&hl=pl_PL&fs=1&" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="425" height="344"></embed></object>

dla faraona   ;)


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Echnaton Styczeń 03, 2010, 16:02:28
O rany, ale bełkot...
Ledwo sie można zorientować do czego gość nawołuje. Jihad, czy inna struktura zbrojna, w każdym razie bardzo agresywna. "Walcz, walcz, walcz...", jakieś uzbrojenie, hasła, nienawiść w imię wolności i miłości (?). Nie jest to dla mnie antytezą dzisiejszego świata. Wręcz przeciwnie, komórka silnie powiązana z systemem. Trzeba więcej pieniędzy na ten system, aby unicestwiać tego typu wrogie organizacje... czyli podstawić głowę pod szafot.

Jeszcze ktoś wykłada na te jego niezrównoważone pomysły kasę. Straszne...

TA WYPOWIEDŹ DOTYCZYŁA ZUPEŁNIE INNYCH FILMÓW ZAMIESZCZONYCH WYŻEJ.
NIE WIEM JAKI ZAMIAR MA MICHAŁ-ANIOŁ ZMIENIAJĄC TEMATYKĘ O 180 STOPNI


PS. warto by było uniemożliwić zmian w poście po np. 24 godz. od jego napisania.



Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Michał-Anioł Styczeń 03, 2010, 20:26:35
Jak widać jest więcej graczy  ;)


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: east Styczeń 06, 2010, 11:28:12
Ponieważ jest to temat przyklejony do Nassima Harameina chciałbym zwrócić Waszą uwagę na pewien fragment wykładu Nassima, a szczególnie na jedno, wyróżnione kapitalikami , pojęcie, które wydaje się kluczowe do współczesnego nie-zrozumienia świata .

0:42:30:Może przestrzeń jest nieskończonością,|a granice są skończoną strukturą;| pole jest skończoną strukturą.
0:42:41:Zacząłem to widzieć w swojej głowie|i bardzo się tym podekscytowałem.
0:42:44:I w późniejszym czasie studiowałem |próżnię i rozumienie teorii kwantowej|i zdałem sobie z czegoś sprawę.
0:42:54:Zdałem sobie sprawę z czegoś bardzo ważnego|dla ewolucji myśli jakie miałem. Odkryłem że:
0:43:01:/...dzisiejsza teoria pola kwantowego została
0:43:04:/„usunięta przez proces RENORMALIZACJI
”|/gęstości energii w próżni,
0:43:10:/która formalnie byłaby nieskończona, gdyby|/nie została usunięta przez RENORMALIZACJĘ.
0:43:22:RENORMALIZACJA to coś,|co próbowali zrobić mi w szkole
0:43:31:Nie zadziałało za dobrze...

Początkowo , podobnie jak wielu z nas, wyraz ten rozumiałem potocznie, tak, jak większość Polaków go rozumie po przeżyciach za socjalizmu.
Z tym  , że w ustach fizyka wyraz ten ma znacznie większe znaczenie, o czym Nassim, tkwiąc w świecie fizyki , nie mógł wyraźniej powiedzieć , nie mógł tego dokładniej wytłumaczyć . Na ten sam wyraz natknąłem się w książce Pole Lynne McTaggart. Jest tam ciekawy fragment na końcu jednego z rozdziałów odnoszący się do renormalizacji.

cyt "Współcześni fizycy zatrzymali człowieka na wiele dziesięcioleci . Ignorując efekt pola punktu zerowego , zanegowali możliwoć  istnienia głębokich połączeń i związków między ludźmi i ich otoczeniem, a także uniemożliwili wyjaśnienie wielu zdarzeń niezwykłych. To, co robili , dokonując RENORMALIZACJI swych równań , można by porównać do odejmowania Boga. "

Fragment ten ,podobnie jak u Nassima , odnosi się do zabiegu IGNORANCJI , który  fizycy dokonali  na POLU . Pole to u Nassima zostało określone mianem kwantowe, ale to bardzo ogólne twierdzenie. W książce dokładniej o tym mowa jako o polu punktu zerowego.
Zatem RENORMALIZACJA, to inaczej IGNORANCJA . Na takim założeniu "pływa " cała współczesna fizyka.  Nieżle.  ;)

 


Tytuł: szklana kula
Wiadomość wysłana przez: Michał-Anioł Styczeń 13, 2010, 23:36:09
Życie  jest szklaną  kulą, z twoją duszą zatopioną w środku.
Przez CAŁY CZAS ,próbujesz  z niej wyjść .
Lecz gdy to zrobisz ,to dojrzysz.
Jesteś znowu w środku.


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: east Luty 22, 2010, 12:14:07
Świetnie się czyta książki Eckharta Toolle`a . Również jego wykładów na YT warto posłuchać.
Na swojej stronie  http://www.eckharttolletv.com/enter Eckhart wyraźnie wspomina o globalnej świadomości, świadomości zbiorowej  i o tym jak ważne jest, aby się na nią otworzyć.
Jak dla mnie sama strona http://www.eckharttolletv.com/enter  zalatuje komercją i z lekka również sekciarsko. Wprowadzenie opłat za subskrypcje sugeruje,że wiedza mistrza jest dla wybranych. Wybranym jest każdy kto zapłaci prawie 45 zł /mies. Zapłaci za dostęp do mistrza. Bo nie wyobrażam sobie ,że za bycie świadomym mogłyby kiedykolwiek być pobierane jakieś opłaty. Chociaż oczywiście za dostęp do internetu również płacimy. De facto płacimy za utrzymanie infrastruktury , która możliwa surfowanie. W przypadku świadomości infrastrukturę od chwili narodzin podtrzymujemy sami ( nasze ciała , umysły, ) a właściwie, to globalna świadomość podtrzymuje je wszystkie.
Wracając do mistrza Eckharta uważam,ze padł on ofiarą ludzi , którzy się pod niego podczepili. Skomercjalizowanie wykładów, a tym samym limitowanie dostępu do mistrza to pierwszy krok ku przemienieniu go w maszynkę do robienia pieniędzy. Tak sprzedaje się świadomość. Niesmaczne , ale jakże życiowe.

Chociaż z drugiej strony idea globalnej świadomości sama w sobie wydaje się nie do zbrukania. Moim zdaniem to potężna moc, coś jak kwantowy internet,  a przy tym to bardzo inteligentny system sam w sobie. Sam siebie i swoich użytkowników cenzuruje. "błogosławieni cisi gdyż oni dostąpią królestwa .."  (królestwo = globalna świadomość )
Warto się zatem wyciszyć i czasem zanurzyć w tą ciszę ...


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: radoslaw Luty 22, 2010, 15:09:35
Hej East!

Tolle jest świetny!

A u nas jakto bywa w Azji - Potęga Teraźniejszości online:

http://smn.klm.net.pl/index.php?nr=Potega_terazniejszosci_1 (http://smn.klm.net.pl/index.php?nr=Potega_terazniejszosci_1)
Cytuj
Strona zgłoszona jako dokonująca ataków!
Strona smn.klm.net.pl została zgłoszona jako strona stanowiąca zagrożenie.
Tego rodzaju strony mogą próbować instalować oprogramowanie wykradające poufne dane, używające komputera do pośredniczenia w atakach lub uszkadzające system.
Niektóre szkodliwe strony celowo rozpowszechniają niebezpieczne oprogramowanie, ale większość z nich działa na serwerach, na które nastąpiło włamanie.

Kanał użytkownika z paroma wykładami po polsku:

http://www.youtube.com/v/dv95rROqYTk&hl=en_US&fs=1&"></param><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/dv95rROqYTk&hl=en_US&fs=1&" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="560" height="340"></embed></object>

pozdrawiam


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: east Luty 22, 2010, 17:22:19
Hej radosław !
Niekiedy, gdy słucham Eckharta Toolla , to aż chciałbym obok niego postawić Nassima.
Jak dla mnie  to  Eckhart operuje bardzo prostym , a jednocześnie bardzo głęboko filozoficznym językiem , pojęciami , które ( i dobrze ) trzeba poczuć , aby zrozumieć. Ale to wcale nie oznacza, że ten język jest gorszy.
Jeśli porównamy go z tym, co mówi Amit Goswami http://www.youtube.com/watch?v=Ez59mtxvkAk  , albo choćby Nassim , to wiele kwestii się poukłada w logiczną całość.
Chociaż Eckhart nie chce się identyfikować z nauką twierdząc,że to nakładka na rzeczywistość taką , jaka jest, to mimo wszystko nauka w wydaniu Goswamiego niesie te same treści, a nawet idzie o krok dalej. Nie trzeba się zanurzać w "stilness point " , aby tam doświadczać czegoś uduchowionego, nieziemskiego. Samo bycie świadomym istnienia globalnej świadomości , bycia jej częścią transformuje nasze ego, nasze "ja" do sfery świętości, powodujesz, że ego się podporządkowywuje tej sferze, gdyż i ono , ostatecznie, z niej pochodzi.


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: east Marzec 16, 2010, 19:07:49
Wracam na chwilę do Pani   Lynne McTaggart, o której wspominałem wcześniej w kilku miejscach w postach. Jej książka pt  POLE  wydawała mi się po prostu jedną więcej pozycją, aczkolwiek bardzo ciekawą.  Jakież jest moje zdziwienie, kiedy znalazłem tą Panią na pewnym blogu razem z  Gregiem Bradenem oraz innymi osobami określającymi siebie  "Evolutionary Leaders" z ruchu , który sami nazywają "a call for Consciousness " . http://www.care2.com/greenliving/a-call-for-conscious-evolution.html

W każdym razie owa Pani Lynn Mc Taggart  jest animatorką  ruchu świadomości w którym, odbywają sie między innymi takie eksperymenty jak ten :
  LYNNE MCTAGGART’S BLOG 

The Lake Biwa Clean Water Experiment

As I’ve told you in earlier weeks, we will be taking our Intention Experiment live to Japan on March 22 for the first ‘live’ Clean Water Experiment.

But I also have some really exciting news. If you cannot join us in Lake Biwa, you can still join us in the world’s largest Water Intention Experiment — right in front of your own computer. "

http://www.theintentionexperiment.com/


Tytuł: Odp: Co mi w duszy gra...
Wiadomość wysłana przez: Leszek Sierpień 25, 2010, 15:45:53
Prosimy Was o pisanie nowych postów w tym temacie w nowej lokalizacji.

Tutaj: http://forum.swietageometria.info/index.php/topic,134.msg1167.html#msg1167

Wątki przekopiowane do nowej lokalizacji będą tutaj zamykane i z podaniem linka do nowej lokalizacji - jak wyżej.
(Jest to zawsze link do OSTATNIEGO posta, który widzisz w wątku na starym forum)

Przepraszamy za mały kłopot, bo trzeba się zarejestrować ponownie w nowej lokalizacji. Mogę (jako admin) zrobić to za każdego, który sobie tego zażyczy i przesłać mu na e-maila nowe hasło (z nowego forum), które sam  łatwo sobie zmieni w zakładce PROFIL/Ustawienia dotyczące konta.  Wyślę wszystkim instrukcję jak to zrobić.

Wszystkich poinformuję w środę/czwartek o powodach przenoszenia forum.
Wyślę wówczas wszystkim forumowiczom wiadomość na PW.

Przepraszamy za tą niedogodność. Liczymy na wyrozumiałość.

Pozdrawiamy! :)

Zespół Forum


Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

piecfrakcji isztar 3wojna pln drzewcehalabardy