Choose fontsize:
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
 
  Pokaż wiadomości
Strony: « 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 »
21  Nassim Haramein, 2012 i... zagadka "obcych" / Nassim Haramein - Przekroczyć Horyzont Zdarzeń / Odp: Polscy przewodnicy : Grudzień 03, 2009, 11:00:44
Wątek o CZASIE przeniesiony tu:
http://www.swietageometria.darmowefora.pl/index.php?topic=472.0

Tam także przeniosłem tę odpowiedź Easta której nie dało sie rozbić na dwie, a która w większej części dotyczyła czasu.
Zaś fragment odnoszący się do tematu tutaj i będący odpowiedzią na poprzedni post Michała brzmiał jak cytuję:

Świetne spostrzeżenie Michale , wspaniały tekst.  Innymi słowy  - z Mistrzów trzeba czerpać garściami, ale niekoniecznie zamykać się w ich świecie.

22  Nassim Haramein, 2012 i... zagadka "obcych" / Nassim Haramein - Przekroczyć Horyzont Zdarzeń / Czas : Grudzień 03, 2009, 00:59:27
Czas jest tylko linijką stworzoną w umyśle. Umysł jej potrzebuje, gdyż lubi wszystko segregować. Linijka czasu dokonuje pomiaru. Jest ta linijka jedynie tworem umysłu.

Można mentalnie spróbować żyć poza czasem. I zapewniam, że nie jest to nudne. Jest obfitsze w wolność. Choć z pewnością przymus czasu, niczym domina ;-) może dla wielu czynić życie ciekawszym.
Dlaczego na poczatku tylko mentalnie - pisałem to już w innym miejscu - tu napiszę to inaczej, bardziej zakumufluję :-) Dlatego, że ciało leży dalej.

Doświadczamy rzeczy i zjawisk i formułujemy je w przebieg czasu. Wcześniej sformułowaliśmy swoje przywiązania - one umacniają nasze poczucie czasu, z powodu swojego wpływu na nasz odbiór rzeczywistości.
Jesli zatem czasu nie ma, jak możemy w nim być?
Z powodu naszych uwarunkowań - to one są naszym czasem. One tworzą czas.
Tkwimy w czasie, bo go stwarzamy posiadanymi uwarunkowaniami.
Bóg jest wolny od uwarunkowań - w tym tkwi Jego natura.
Dlatego jest także wolny od czasu, gdyż go nie stwarza sam sobie.

Np. potencjalna istota dwuwymiarowa nie wierzy w większą wolność i niezależność istoty z trzech wymiarów. Podobnie człowiek nie wyobraża sobie życia poza czasem.
Wszystkie uwarunkowania przecież są wynikiem ograniczeń. Przywiązań.

Przyszłość i przeszłość to twory umysłu. Wystarczy odrzucić pamięć, a znikną. Wówczas będą istnieć tylko zdarzenia.
Oczywiście gdy jesteś wroną wśród wron także kraczesz.
Podobnie człowiek rodząc się w środowisku mentalnego czasu by umieć współistnieć z innymi działa podobnie do nich. Czas w świecie ludzkim jest istotnym elementem, lecz już np. prorocy i jasnowidzące osoby miały problem z ustalaniem "czasu" "przyszłych" wydarzeń.

Jeśli komuś pomogły te wyjaśnienia w zrozumieniu pojęcia wiecznego TERAZ to słowa nie padły nadaremno :-)
Zresztą ten sam sens przedstawiony został w słowach Easta.
Czasem jednak inny opis tego samego poszerza perspektywę rozumienia.

P.s.
Czy rzeczywiście East odczuwasz większą ciszę na bezdechu, niż na wdechu?
Tu drobna uwaga: Poczatkowo odczucia mogą być indywidualne, bowiem wdech nie jest taki sam u każdego. Z wdechem związana jest praca czakramów. One oraz ich stan decydują o jakości wdechu. Także w każdym czakramie jest odczuwalny inny rodzaj ciszy. Jak i miłości.
Oczywiście ktoś może napisać, że dokonuję to podziału istoty na czakramy itp. postawić "zarzuty". Zanim jednak to zrobi niech najpierw przestanie jeść, pić, oddychać, odrzuci serce i nerki - choćby tylko to. Bo niestety podróżnik musi wiedzieć, gdzie znajduje się na drodze. Zamiast fantazjować /proszę nie mylić z wizualizacją i wiarą w cel/, że już jest u celu.
23  Nassim Haramein, 2012 i... zagadka "obcych" / Nassim Haramein - Przekroczyć Horyzont Zdarzeń / Słowo : Grudzień 02, 2009, 14:28:56
Jeśli w sobie widzisz mistrza, a nie w innych, to wszystko w porządku.
Czym jednak jest prawdziwe widzenie mistrza w sobie?
Jest ono raelizowaniem bycia mistrzem - staraniem się o byciem doskonałym.
Kto zaś ma się za doskonałego /czy za mistrza/, traci staranie o doskonałość i już nie jest doskonały.
Kto przywiązuje się do opinii tylko dlatego, że są jego opiniami, także się zatrzymuje - stojąc zaś jak może zmierzać do doskonałości? Opinie nie należą do człowieka - istnieją poza nim. Niczym geometryczne wzory. Bywają jednak częściowe odbicia wzorów lub zniekształcone niewłaściwymi pragnieniami.
Prawdziwy mistrz nie jest nauczycielem słowa, lecz słowa są jego mistrzami. Znaczy to, że słowo stawia ponad siebie. I sam wiecznie uczy się od słowa.
Nie ma mistrzów zewnętrznych - którzy  by mieli nas zbawić jakimkolwiek słowem. Bo nie mistrz zbawia, lecz przyjete słowo. Każdy sam wybiera słowa ze świata. I może się nimi dzielić z innymi - bo wziął ze świata to światu oddać powinien.
Jeśli kogoś nazywano mistrzem, to nie ze względu na jego indywiduum, lecz ze względu na słowo jakie dawał. Można także powiedzieć, że ze względu na Ducha - jakiego przyjął.
Powie ktoś może, że ze względu na uczynki - i też będzie mieć rację, lecz wówczas należy zadać pytanie:
Z jakiego powodu ludzie badający uczynki ukrzyżowali Jezusa?
Ktoś powie: Nie ukrzyżowali.
Nie zaprzeczy jednak, iż wielu Jezusa potępiało.
Czy z powodu uczynków? Albo czy z powodu Jego słów?
To ludzkie osądy bezduszne Go potępiały.
Jednak będzie im to odpuszczone, gdy potępienie dotyczyło tylko człowieka - kto jednak potępił właściwe słowo, nie będzie mu odpuszczone.
Co zaś jest właściwym słowem?
Każdy sam musi szukać tego we własnej mądrości, nie zaś w swoim mniemaniu.

P.s.
Opcję "Podpisy" mam wyłączoną :-)
24  Nassim Haramein, 2012 i... zagadka "obcych" / Nassim Haramein - Przekroczyć Horyzont Zdarzeń / Odp: Co mi w duszy gra... : Grudzień 02, 2009, 12:43:01
Prawdziwa wrażliwość jest empatią. Inna jest tylko budowaniem własnego ego.
Gdzie pojawia się niezadowolenie innych z powodu mowy należy milczeć.

Jedni nazywają coś zacietrzewieniem, inni milczeniem, rzeczywistość może być jeszcze inna.
Czy może być przykrość z powodu braku odpierania ataków na forum?
By inni nie myśleli o lekceważeniu kogokolwiek, albo doswiadczać wrażenia, że mogą wyglądać na lekceważonych - wyjaśniam tutaj, że Tobie Igmano, Michałowi-Aniołowi, jak i do Easta, posłałem odpowiedzi na priv. Zgodnie z tym, o czym napisałem we wcześniejszym poście, że wg mojego zdania ten wątek nie był powołany do tego, by jedni zajmowali się drugimi. Wogóle jakiekolwiek uczenie - dość często jest rzeczą niezwykle niewdzięczną. Nawet jeśli jest tylko dzieleniem się. Uczenie innych uchodzi za największe przekleństwo. A co dopiero mówić o pouczaniu kogoś w kwestii niego samego.
Samo wyrażanie opinii światopoglądowych nigdy nie jest naruszaniem czyjejś przestrzeni. Pod warunkiem, że nie są to opinie o osobach, ani opinie ośmieszające opinie innych.
Osobiście nie jestem w stanie niczego dać komukolwiek. Próby dawnia nie są bowiem aktem dawania. Bez biorcy nie ma dawania. Zresztą cóż można dawać, gdy wokół panuje zamożność, przepych i bogactwo? Skoro wszyscy mają się za bogaczy albo nawet bogów. /Doskonałość nie polega na tym, że się ją ma - lecz na tym, że jest ona w bliskim zasięgu. Od człowieka zależy, czy z niej czerpie./
To biorca określa istnienie daru. Konsument powoduje zaistnienie towaru. Bez popytu na określone dobra nie są one przejawiane. Zaś same dobra nie należą do producenta. Jest tylko wytwórcą tego, co i tak istnieć może bez niego. I kiedyś być wytworzone przez innych producentów.

Jedyną moją szansą jest cisza. Co często podkreślam.
I co podkreślił East w stosunku do Ciebie, że milczysz. Wolno zatem i mnie milczeć.
25  Nassim Haramein, 2012 i... zagadka "obcych" / Nassim Haramein - Przekroczyć Horyzont Zdarzeń / Odp: Co mi w duszy gra... : Grudzień 01, 2009, 18:18:17
Wypowiadaj się nie naruszając prawa.
Dobrze wiesz dlaczego dałeś ten cytat akurat w kontekście powyższej dyskusji.
Sam przyznajesz, że w sposób obraźliwy podsumowałeś dyskusję obrażając w ten sposób osoby dyskutujące.
Nie ma nigdzie takiej swobody wypowiedzi, która by naruszała prawa innych osób, choćby do ich dobrego imienia.
Możesz wyrażać swobodnie swoje poglądy odnośnie różnych kwestii, lecz nie obrażaj ani osób, ani ich wypowiedzi. Bowiem każdy ma prawo do własnych światopoglądów. Ty zaś nie wypowiadasz się merytorycznie. Jedynie atakujesz rozmówców.

Apropo cytatu: Nie jest zbyt dobry z wielu powodów:
1. Kto spaceruje po schronisku dla obłąkanych oprócz nich?
2. Jeśli wiara ma jakiś zwiiązek z tym schroniskiem, to już samo schronisko czegoś dowodzi.
3. Dowiedziono, że wiekszość pacjentów w takich schroniskach znajduje się tam tylko na wskutek wiary psychiatrów.
4. Jeśli ktoś wierzy, że czegoś dokona w życiu, to czy jego ewentualne dokonanie niczego nie dowodzi?
5. Wiara nie musi z natury swojej niczego dowodzić - bowiem jest twórcza, a jej dowodem są jej efekty.
6. Dowiedziono naukowo, że chorzy wierzący w swój powrót do zdrowia zdrowieją szybciej i liczebniej, niż chorzy nie wierzacy w wyzdrowienie.

P.s.
Rozumiem, że poglądy Fryderyka Nietzsche cytujesz jako jego poglądy i ewentualnie jako poglądy Michała, bo je cytujesz. No chyba, że wierzysz w to, że opisują prawdę.
26  Nassim Haramein, 2012 i... zagadka "obcych" / Nassim Haramein - Przekroczyć Horyzont Zdarzeń / Bez dyskusji : Grudzień 01, 2009, 06:53:16
Nie odpowiadałem, gdyż moje ego nie miało takiej potrzeby.
Nie istniała też zasadność odpowiedzi względem Easta, ani względem Igmany. Ponieważ oni wierzą w to, co napisali. W takiej sytuacji żadne argumenty nie mają racji bytu.
Pozostaje tylko uszanować czyjąś wiarę i przekonanie. Wiąże się to z szacunkiem do wolnej woli innych.
Także akceptacją czyjegoś punktu widzenia - nawet jeśli dotyczyłby niepoprawnego rozumienia.
Można go bowiem akceptować, gdy nikomu nie przynosi szkody.
I mogę akceptować także wtedy, gdy szkodzi dla mnie - zgodnie z prawem mojej wolnej woli pod warunkiem, że nie szkodzi to innym.


Jednak na wskutek mojego milczenia pojawił się obraźliwy pod moim adresem post Michała-Anioła. Obecnie go nie ma, gdyż został usunięty.
Przypuszczałem, że zawsze znajdą się jakieś postacie, które moje milczenie uznają za brak argumentów.
Nie jest to jednak mój problem.
Lecz z powodu pojawienia się wpomnianego postu Michała-Anioła daję tę odpowiedź.


Uważam, że wszystkie posty zawierające jakiekolwiek osobiste osądy, a już szczególnie te zawierające sformułowania obraźliwe, nie tylko co do osób, ale i wobec wyrażanych przez nich opinii, powinny być usuwane. Można je co prawda zmodyfikować, jednak usuwanie jest prostsze i wymusi lepszą samokontrolę piszących.
Oczywiście w przypadku bardziej wartościowych wypowiedzi warto dokonać jedynie modyfikacji. Szczególnie w wypadku, gdy zawierają informacje ważne ze względu na sam profil forum.
To forum ma szczególny charakter i mam pewne przesłanki, by przypuszczać, iż jego założyciel pragnie, aby zawierało treści merytoryczne, a już napewno nie jakiekolwiek osobiste przytyki, czy wytykanie komuś jego poglądu.
Jeśli komuś się czyjś pogląd nie podoba, niech przedstawi jaki on ma pogląd. Każdy czytelnik ma własny rozum i niech każdy sam ocenia, zaś ocenę poglądów innych zachowa dla siebie.
Oczywiście merytoryczne wykazanie jakichś luk w opisanej przez kogoś np. doktrynie czy idei, jest jak najbardziej pożądane. Powinno się to jednak odbyć na poziomie godnym szlachcica, a nie na poziomie prostackim. :-)

Bardzo bym chciał, by Leszek napisał, co o tym myśli.

Przez prostactwo rozumiem brak szacunku do rozmówcy. Nawet najbardziej wyszukana terminologia nie świadczy o braku prostactwa.
O naszym poziomie świadczy jedynie nasz stosunek do innych ludzi.
Znamienne jest to, że na ile mamy rozwinietą epokę techniczno-naukową, to jednak kultura tej epoki, w zakresie komunikacji międzyludzkiej, pozostaje daleko w tyle za dawniejszymi epokami.

Ludzie zatracili w ogromnym stopniu umiejętność szanowania innych.
Lubują się we wzajemnym atakowaniu się.
Jeden przed drugim chce wykazać swój "wyższy poziom".
Ego, ego i ego.

Osobiście nie mam potrzeby atakowania kogokolwiek. Nie mam też potrzeby wyrażania kontrargumentów w przypadku, gdy ktoś dąży do konfrontacji. Bowiem kłótnie nie leżą już w mojej naturze. Dlatego zamilkłem, bowiem kolejne moje wypowiedzi tutaj nie wniosłyby nic nowego do świata. Odpowiedzi te już świat ma. Niektórzy natrafią na nie w swoim życiu. Inni zapomną o co chodziło i pogrążą się w światowych odmętach.

Jeśli ktoś jednak będzie potrzebował jakichś wyjaśnień już teraz, nie chcąc czekać, aż życie go pouczy - to służę na priv lub na swoim forum. Tutaj bowiem dalsza kontynuacja dialogu w duchu jaki się pojawił byłaby podtrzymywaniem złego tonu.

Oczywiście i dziś tzw. "dobra mina" nawet z wyrazami "miłości" jest na topie.
Ma to jednak taką samą wartość jak sztuczny uśmiech.
Ja osobiście wolę szczery smutek, niż sztuczny uśmiech - ale to mój pogląd wynikający z moich przeżyć.
27  Nassim Haramein, 2012 i... zagadka "obcych" / Nassim Haramein - Przekroczyć Horyzont Zdarzeń / "Ciemność - widzę ciemność" ;-) : Listopad 29, 2009, 14:05:10
Duży uśmiech Duży uśmiech Duży uśmiech Duży uśmiech

Witaj Igmano.


Publiczne zarzuty wymagają publicznej odpowiedzi.

Czekałem ponad rok myśląc kiedy Ty wreszcie /na tyle Cię znam/- lub ktoś inny - zada te wręcz modelowe pytania  Duży uśmiech
I pewnie myślisz, że są one Twoim myśleniem  Duży uśmiech
Z pewnością dokonały się one w Tobie - byłaś jednak tylko jakby chemiczną próbówką, która przyjęła określone substancje myślowe, połączenie których z dodatkiem ego, wytworzyć musi takie pytania.
Oczywiście odpowiedni rezultat procesu wymaga ścisłych warunków, tymi zaś jest właściwa koncentracja umysłu, aby żadne inne procesy nie rozpraszały tego istotnego. Dlatego nie u każdego wynik jest taki sam.
Typowe wyniki procesów - lub zbliżone - są jednak do przewidzenia. Gurdżijew często demonstrował efekty ludzkich procesów swoim uczniom.

Można tu zatem postawić podobne pytanie - jedno z tych, które mi zadałaś - Tobie:
Czy to Ty piszesz i myślisz - czy jakiś proces w Tobie tworzy to?
Jeśli proces to, dlaczego miałabyś mniemać, że tylko w Tobie on może przebiegać?
Jeśli zaś mógłby i w innych - gdzie w tym Ty jesteś?
Skoro jesteś jedynie naczyniem.

Jeśli więc "ja" "zapieram" się siebie - to gdzie jest owo "siebie"?
Jeśli np. Ty mnie gdzieś widzisz - np. w moich myślach - to wg tego będę tak długo żył, jak długo będą żyły myśli, które mi przypisujesz. I jeśli nawet znikną w świecie i znowu będą w kimś pomyślane - to "ja" będę owym FENIKSEM, który w nich się odrodzi Duży uśmiech

Czym zatem jest ja? Gdzie je znajdziesz?
Oczywiście wskazać je można w dowolnym punkcie, np. w ciele - co zwykli robić ludzie.
Czasem myśli płynące z tej próbówki jaką jestem nawiązują do tego - i Ty o to pytasz: Czemu to ma służyć?
Odpowiedź jest niezwykle prosta: Można się obejść bez tego.
Tak samo jakbyś w życiu nie smakowała jabłka - także byś żyła Duży uśmiech
Czemu zatem służy jabłko? Skoro mogłabyś obejść się bez niego.
Podejrzewam jednak - że mimo tego, jabłka jadasz ;-)
I nie pytasz sprzedawcy jabłek: Czemu to ma służyć, że Pan sprzedaje jabłka?
No tak - tu automatyczna jest odpowiedź dobrego robota: Sprzedawca zarabia pieniądze - bo robot pominął szczegół, że ktoś jabłka daje też za darmo. I jaką wtedy wartość ma odpowiedź robota?
Robotom trzeba zadawać bardziej szczegółowe pytania:
Czemu służy to, że ktoś daje jabłka?
Niech robot szuka wtedy motywu dającego.

Nie ma w powyższym, czynienia sugestii wobec żadnej osoby. Osoby przecież nie mogą być robotami :-)

Czy ja gdzieś stwierdziłem, że przeze mnie myśli Bóg?
Nawet nigdy takie myśli nie biegły w tej próbówce mentalnej jaką jestem.
Gdy zaś twierdzę - że nie myślę - to nigdy u mnie nie miało to skojarzenia, że myśli we mnie Bóg.
Tym bardziej, że często powtarzam, iż Bóg nie myśli Duży uśmiech

Te inne "problemy", które poruszyłaś w swoim poście, a na które nie udzielam tu odpowiedzi, nie są niczym nowym. Wszystkie je już omówiłem jakiś czas temu w swoich innych wypowiedziach. Co można znaleźć na www.boga.fora.pl
Które to forum jest poświęcone Bogu.

Cieszę się Igmano, że jesteś już zbawiona.
Nie musisz zatem szukać Edenu, ani myśleć o 2012 ;-)

Napisałaś, że przypominam coś w "Przypomnieniu".
Równie dobrze mogłaś pomyśleć, że przypomniano dla mnie.

Piszesz, że umysły tworzą niedoskonałość - i akcentujesz to na moim umyśle.
Jednak sama to napisałaś także poprzez umysł.

Po czym jednak rozpoznać niedoskonałość?
Po sianiu zgorszenia.
Jeśli czyjś umysł nie sieje zgorszenia - nie ma w nim niedoskonałości.
Kto z nas Igmano sieje większe zgorszenie?
Czy ja nie odrzucając żadnych dobrych nauk i szanując tych - co przede mną byli i dobre nauki siali?
Czy Ty wynosząca się ponad nich z tego powodu, że oni byli ludźmi?
Czy ja postrzegający siebie jako Twojego sługę, oraz sługę innych ludzi, którzy mają jeszcze dobre intencje?
Czy Ty mieniąca się bogiem i która karmisz się wynoszeniem nad innych - przy tym udając głoszenie miłości.
Bo jest to TRENDY i by za to Cię podziwiano?

Odbieram Ci boskość i ludziom?
Tak - odbieram boskość każdemu niedoskonałemu wyrazowi.
Podkreślając jednak, że doskonałość jest do wyrażenia w każdym.
Ten potencjał jest jedyną boskością jaką Igmano posiadasz.
Jak i każdy.
O czym zresztą tyle już napisałem.
Jednak samo czytanie to najwyraźniej zbyt mało.
Podstawą jest mądrość.
Twoje zdania wyglądają interesująco, lecz wiedz, że sztuka budowania zdań nie zawsze jest mądrością.
Przebiegłość umysłu także nią nie jest.
Ludzie są przebieglejsi nawet od aniołów, lecz nie mądrzejsi.

Niedawno na http://www.boga.fora.pl/swiadomosc-umysl,25/2-czastkowa-swiadomosc-a-swiadomosc,152.html
dałem pewien fragment z „Dusza – zwodnicze słowo”. Pozwól Igmano, że zamieszczę go też tu, gdyż wskazuje on na różnice między Twoim widzeniem pewnych zagadnień, a tym jak wyraża je moja próbówka.
____________________________________

w Nrisioihottaratapanija Rozdz.9 /Upaniszady/ najpierw jest napisane o Atmanie, że to „rozkosz sama”, a dalej że to „niewypowiedziane, nie do wzięcia ... nie mogące być rozkoszą”. Sprzeczność jest tu czymś zewnętrznym, gdyż najpierw chodzi o przybliżenie Atmana jako czegoś najwyższego, a później ukazuje się Go jako przekraczającego owe znane najwyższe. Ukazuje się więc Go jako samą rozkosz, by potem skoczyć wyżej w to, czym jest naprawdę ... i przekroczyć nawet rozkosz, szczęście i doskonałość /!/, także stałość i zmienność. Choć upaniszadowy opis Atmana dotyczył Atmana nie jako duszy, lecz jako najwyższej duszy i rdzenia wszystkiego co istnieje, to jednak nie przypadkiem Atman oznacza też indywidualną duszę, a nawet ciało. Wszystko bowiem jest Atmanem. „ON tobą jest, ty jesteś NIM.”/Kaiwalja 16, Upaniszady/ I by było jeszcze jaśniej czytamy:
„Nie zna różnicy tutaj żadnej.
Od jednej śmierci idzie w drugą
Kto mniema, iż tu różność widzi.” /Upaniszady: Kathaka Ks.4 Brahm..4 w.22/
Zaś o Atmanie: „Nie smuci GO ani dobro, ani zło, czy spełnił je. czy poniechał” /tamże w.27/
Kto jednak uzna to za wiedzę zachowując swoje ego i swoje przywiązania, a wiedzą tą tłumaczyć będzie swoje grzechy i dawną – obecnie działająca – głupotę; kto nie będąc wolnym od przywiązań i czynów, uzna swoje czyny za wolne od grzechu, tego czeka gorszy los od tych, którzy mając ego i przywiązania nie maja „takiej wiedzy”. Dlatego zostało napisane:
„W ciemności głuche ci wstępują,
Którzy składają hołd niewiedzy,
Lecz w większą jeszcze ciemnię idą,
Ci, co do wiedzy przywiązani.”
/Upaniszady, Brihad-Aranjaka. Iśa 9/

Prawdziwą wiedzą jest wolność od ego i przywiązań. Nie jest to niewiedza, bo nie ma już fałszywego ego. I nie jest to wiedza, bo wolność od fałszywej indywidualności jest poza wiedzą. Przekracza bowiem wiedzę. Wiedzy zaś potrzebuje tylko ego. Gdzie jest wiedza, tam jest owe ego. A gdzie jest to ego, tam jest niewiedza. Dlatego mądrość fałszywego ego zawsze jest i będzie głupotą.
______________________________________

Czyż nie jesteś Igmano przywiązana do wiedzy?
Przywiązanie jest funkcją ego. I choć prawda opisana w Kathaka Ks.4 Brahm..4 w.22 jest faktem - nic ten fakt nie ma wspólnego z ego. Gdy ego łączy się z tym - samo sobą temu przeczy. I wstępuje w ciemności głuche. Razem ze swoją wiedzą o tym.

Ty Igmano głosisz jedynie swój umysł. Ja nie głoszę żadnego umysłu.
To - co głoszę - głosili też inni przede mną - by to ukazać cytuję ich często i gęsto Duży uśmiech
Ty tu stwierdzisz, że to też były tylko umysły, lecz czy nie zastanawia Cię to, że wszyscy wyrażamy to samo?
Nie zmyślam. Ani nie zwodzę grą słów i pięknym brzmieniem dla łechtania ludzkiego ega.

Jeśli stawiasz mi zarzuty - powinnaś dać dowody w postaci cytatów, bo inaczej Twoje zarzuty są jedynie Twoimi błędnymi interpretacjami tego - o czym czytałaś. Zatem w rzeczywistości stawiasz zarzut wobec niedoskonałości własnego umysłu.

I zwróć uwagę na to, że sama "grzmiąc" o doskonałości wspominasz o oczyszczeniu umysłu, a przecież doskonałe nie ma potrzeby się oczyszczać :-)

Na doskonałości trzeba się koncentrować, by pozwolić jej w nas rosnąć.
Nie chodzi o to, by uznać za boskie nasze wady i trwać w nich, bo są przecież "boskie".
Niby "drobna" różnica, lecz odległość astronomiczna.

Myślę, że w tym - co jest tu napisane - znajdziesz odpowiedź na swoje ostatnie pytania niewłaściwie skierowane i poza tym, pytania niewłaściwe. Są bowiem tak płytkiej treści, że można je wykorzystać w dowolny sposób. Np. Powiesz mordercy, że jest światłem, on uzna swoje mordercze skłonności za światło i będzie dalej mordował - lecz już w imieniu światała i nauki Igmany. Zaś każdą inną myśl uzna za "jedynie myśl ciemną tworzącą zasłonę".

Wybacz Igmano, gdy odpowiedź ta sprawi wrażenie pisanej pod kątem Twojej osoby.
Jednak skoro osobowo zwróciłaś się do mnie tu na forum, to musiałem jako krytykowana próbówka wykazać, iż procesy w Twojej próbówce są takie jakie są.

Serdecznie pozdrawiam życząc dalszych przekształceń "chemicznych" :-)
Bliscy są mi ludzie tacy jak Ty - bo mają dobre intencje
Ale martwię się kierunkiem tych intencji, gdy jest nim ego.

28  Nassim Haramein, 2012 i... zagadka "obcych" / Nassim Haramein - Przekroczyć Horyzont Zdarzeń / Odp: Co mi w duszy gra... : Listopad 26, 2009, 13:51:43
hehehehe

Witaj @Konserwa
O to właśnie chodzi ;-)
By więcej wiedzieć w tym celu - aby nie wiedzieć
:-)
29  Nassim Haramein, 2012 i... zagadka "obcych" / Nassim Haramein - Przekroczyć Horyzont Zdarzeń / Jedynie przypomniałeś : Listopad 26, 2009, 13:35:54
Muszę przyznać, iż nie spodziewałem się, że jeszcze będę coś tu pisać.
Bo cóż ja mogę więcej napisać?
Nie mam nic do napisania.
Kiedyś mój umysł przewędrował po paru zagadnieniach.
Wyraził je - jakoś tam - i trwa w niewiedzy.
Siedzę zatem w spokojnej niewiedzy.
Znowu jednak zostałem wezwany do tańca.
I muszę się poddać wirom znaczeń.
____________________________


Drogi East.

Nie. Nie przyznaję. :-)
Mogę się przyznawać do winy ;-)

Wszystko zależy od perspektywy odniesienia.
Zwrot: "w zupełni innej formie" niekoniecznie oznaczać musi formę geometryczną.
Chciałbyś wizualizować "Przyjście Królestwa"?
Jezus powiedział, że nie będzie to dostrzegalne.
hehe
Zatem nawet tego nie dostrzeżesz jak będzie się dziać!
A Ty chcesz wizualizować?
Może zwróciłeś uwagę, jak w którejś ze swoich wypowiedzi pisałem o procesie?
I właśnie przyjście jest procesem.
To jak podgrzewanie wody. Woda ciągle jest jeszcze wodą - mimo podgrzewania.
Ale proces zamiany w parę cząsteczki wody odbędzie się nagle. "W oka mgnieniu."

Słowo Ojciec w znaczeniu Bóg wg Ciebie jest archaizmem?
Zatem i archaizmem jest słowo świat.
Bo które słowo jest wg Ciebie starsze?
Do tego słowo Ojciec nie wyszło z użycia.
Dlaczego zatem nazywasz je archaizmem?
Ciekawe, który językoznawca to stwierdził?

Już sobie wyobrażam jak Drogi Eaście przybywasz do archaicznego Królestwa Bożego i stwierdzasz: "Przecież tu są same archaizmy!" ;-) "Wszystko jest cały czas takie same. A na ziemi juz dawno tego nie ma."


Chcesz odpowiedniej terminologii dla epoki superkomputerów i fizyki kwantowej?
Ilu ludzi ją zrozumie?
Ale jak chcesz wszystko możesz zrobić.

Podoba Ci się za to buddyjski zwrot: "oczyszczenie umysłu", lecz może z kolei będzie zbyt banalny dla sprzątaczek?
Tu nie chodzi o wydziwianie, lecz o zrozumienie.
Zajmując się słowami w ten sposób zgubisz samo sedno.
Napisałeś, że niektórych takie słownictwo odpycha.
A co? Jest wulgarne?
Nie jest.
Jeśli zatem odpycha z innych powodów - to ja się cieszę.
Bo takie jest jego zadanie. Pełni to także rolę sita.
Ludzie muszą być przesiani.
Bo wiedz, że to nie w opisach jest zbawienie, nie w formie, lecz w uchwyceniu sedna tego - co przekazują.
Kto prawdziwie szuka - ten ma "miarkę" w sercu, a nie w umyśle.
Każdy mierzy tym, czym się stał.
Stał się umysłem - szuka umysłem i będzie błądził nie wiedząc o tym.
Ma dostęp do czystej cząstki serca w sobie - to i znajdzie tę samą prawdę i poza sobą. Umiejąc ja wydobyć z każdego miejsca, w którym ona się wyraża, bez względu na "archaizmy".
Nie ma do Nieba dróg przestarzałych i nie ma nowoczesnych. Zawsze jest jedna i ta sama.

Piszesz o skojarzeniach... A gdzie wtedy rozum? Nie potrafi rozróżnić znaczeń? Nie wie, iż niektóre słowa oznaczają odmienne rzeczy?
Oczywiście w niektórych przypadkach miałbyś rację. Jednak w cytowanym przez Ciebie przykładzie gdzie widzisz problem? Np. nie podoba Ci się zwrot "kamienne serce"?
W odbiorze przez pryzmat znaczeniowy pojęć mojego umysłu jest doskonały :-)
Wyraża sobą tak wiele.

Następnie zadajesz szczegółowe pytania o naturę "przyjścia królestwa".
Co miałbym napisać tutaj napisałem już tu:
http://www.boga.fora.pl/przypomnienie,8/3-wstep,10.html
Polecam także:
http://www.boga.fora.pl/przypomnienie,8/28-zbawienna-roza-archetypy,47.html

Cytuj
W zbiorze tym mogą istnieć liczne mniejsze zbiory. I istnieją. Niektóre z nich wyodrębniają się  (...) jednak inne mogą się wyodrębnić znacznie, a nawet zupełnie oddzielić -  i będzie to odbywać się w poza świadomej sferze umysłu.

/.../ wytłumacz co to znaczy , ze niektóre zbiory WYODRĘBNIAJĄ SIĘ , a nawet mogą SIĘ WYODRĘBNIĆ ?
I to poza świadomą sferą umysłu.
Wygląda na to,  że te zbiory obdarzone są rodzajem wolnej woli. Istnieją we mnie, jak ten wspomniany przez Ciebie legion ( cyt " Chrystus z opętanego wypędzał cały legion demonów" ) ?

Napisałem: "wyodrębnić znacznie". Chodzi o różne skale wyodrębnienia. Ostateczna skala to zupełne oddzielenie, a nawet przejęcie kontroli nad ciałem. Dokonywano takich rzeczy nawet sztucznie. Mózg jest sterowany energiami umysłu. Można także wpłynąć na mózg elektrycznością płynącą z elektrody. Wiesz, że władza zależy od mocy. Im większa moc - tym większa władza.
Większość tych zjawisk zawsze odbywa się poza świadomością. Najpierw trzeba byłoby w ogóle uściślić termin świadomość. Odrobinę o tym znajdziesz tutaj: http://www.boga.fora.pl/swiadomosc-umysl,25/

A wolna wola zbiorów?
Tu znowu kwestia znaczenia pojęcia: wolna wola.
Tak naprawdę to i my nie mamy pełni wolnej woli.
Jesteśmy kontrolowani przez tyle zjawisk...
Wiesz, że pisma wedyjskie nazywają Najwyższego Boga - Najwyższym Kontrolerem?
Domyślasz się już dlaczego.

Czyli samouczący się program ? Przypuśćmy , że spotka się z miłością ? Skoro nie miałby on poczucia własnej tożsamości, to zetknąwszy się z miłością włączyłby ją do swojego programu. Ponieważ miłość jest zsynhronizowana harmonicznie z najdoskonalszą wibracja, wówczas taki konstrukt od razu uległby przeprogramowaniu. Chyba, że ma on firewalla , który automatycznie odcina wirusa miłości  Mrugnięcie  W każdym razie ciekawy temat wart rozwinięcia ..

Kwestia tożsamości...
Czym jest Twoja tożsamość, gdy doświadczasz cierpienia?
A czym, gdy doświadczasz szczęścia?
Jedynie pamięć łączy Ci te zjawiska - tożsamość swoją opierasz zatem na pamięci.
Jednak nie twierdzisz pewnie, że pamięć RAM komputera jest jakąś tożsamością?
Choć, gdy wstrzymasz system i uruchomisz go ponownie - dzięki RAM zachowasz wszystkie prace jakie miałeś w ich stanie - jakby w ich tożsamości.
Jednak nawet jak wyłączysz RAM - wiele może zostać na twardym dysku - tu nie ma reguł, zależy od system i i oprogramowania. Jednak nawet jak zniszczysz komputer. Znikną tylko dane w tym komputerze w danej formie. Gdzieś w świecie pojawią się te same dane, albo już są - choć niekoniecznie w jednym zbiorze i w takiej organizacji jak w zniszczonym komputerze.
Gdzie umiejscowisz tożsamość?
Znajdujesz ją i postrzegasz tylko w danej skali - wychodzisz poza tę skalę i... znika owa tożsamość.
Samoorganizujący się program ma dla swojej skali też swoją tożsamość. Np. program ma swoje "umiejętności". Fakt, że zaprogramowane. Lecz człowiek ucząc sie np. tańczyć - też się programuje.
A gdy czegoś zapomnisz... co wtedy z tożsamością? Na czym ją opierasz?
Na ciele. Coś w Twoim ciele coś zrobiło, czyli Ty zrobiłeś. Ciało jest tu skalą.
Ciało umiera - znika skala ciała...
Demon samozrodzony - w zasadzie zrodzony z jakichś działań umysłu - ma swoje preferencje. One są właśnie jego tożsamością. Jakąś tożsamością. Ma bowiem także inne oparte na innym systemie. Np. na systemie związanym z przetrwaniem jego formy. Podobnie jak formą przetrwania człowieka jest jego ciało. W pewien sposób człowiek bez ciała to bardziej duch, niż człowiek ;-)
Czyż zatem tożsamość jest prostą rzeczą?
Można podsumować też to w taki sposób, że CEL określa tożsamość :-)
Jeśli więc jakikolwiek demon przejawia jakiekolwiek potrzeby - możemy przyjąć, że to jest jego tożsamość. I w jakiś sposób jest, bo dlatego lubi demony o takiej samej tożsamości jaka on posiada. To samo obserwuje się wśród ludzi. Czyż nie lubimy osób mających takie poglądy jak my? ;-) Tożsamości doznają tu zgodnej realizacji. Jeśli wyrażają się tak samo. Sposób wyrażania się także jest bowiem istotną składową. Inaczej nie byłoby dyskryminacji. Choć sama ta przyczyna nie spowodowałaby jej.
Powstaje pytanie: Czy demon zrodzony na bazie określonego celu i stanu może doświadczyć miłości?
Nie. Dlatego, że ma inny cel i nieodpowiedni stan. To on jest zatem tym firewallem.

Ufffff....... aż oczy bolą... a muzyka dalej gra...

Ależ nie trzeba nikogo hipnotyzować

Nie napisałem, że to konieczne :-) Jednak lepiej obrazuje zjawisko, niż półkule mózgu i asymetryczność twarzy.
Cieszę się, że sam to skojarzyłeś. Jednak ten argument jako samodzielny dowód... watpię by był sam w sobie przekonujący.
A jak już to poruszyłeś, to można powiedzieć, że złożono nas z kilku światów...
W nas one się jednoczą.
"Trąc się" tworzą trzecią skalę - w której się zjednoczą.
Zatem mamy COŚ w sobie? Czy tworzymy to?
Można iść do kościoła, ale można wcześniej pójść do kina.

" nie przywiązywać się do JAKIEJKOLWIEK koncepcji  siebie samego jako ostatecznej " .

Święta prawda. Jednak pod warunkiem przywiązania do doskonałości. Nie w nas, lecz jako podstawy świata.
Polega to na stawianiu doskonałości ponad samego siebie.
Doskonałym tego i bliskim naszym czasom przykładem był kardynał August Hlond, który wyżej niż samego siebie stawiał to - co jest właściwe. Jako Polak i ksiądz nie przystał na "propozycje" Niemców będąc świadom, że przypłaci to życiem. Rzeczywiście gestapo podjęło decyzję o zamordowaniu go - jednak po interwencji Watykanu powstrzymali się od tego. Oczywiście ludzi, którzy wyżej niż siebie cenili inne wartości było wielu. Szczególnie w naszej Polsce. Nazywamy ich często bohaterami. Wymieniłem tu byłego prymasa Polski Hlonda, gdyż oprócz tego był on niezwykle mądrym człowiekiem. Cześć Jego pamięci.
___________________________________


Cytuj
dopiero musi pracować, by go związać w bazie swojego umysłu. (..)

/.../ nie chodzi o to, by świadomość wikłała się w walkę z demonem/.../ Wówczas stanie się tak , jak piszesz, że :

Cytuj
Świadomość nasza jest jednak w pełni zależna od "podświadomości".

Poruszyłeś bardzo istotny temat. Zwraca się na niego uwagę często buddyźmie.
Jednak ja nie napisałem, że trzeba walczyć. Prawda?
Poza tym słowo walka w duchowości ma dwa znaczenia. Odnosi się ono bowiem do pokonania przeciwnika.
Pewnie znasz taką wypowiedź Bruce Lee: "Walka bez walki".
Jedni zatem ucząc o walce mają na myśli właśnie taką walkę bez walki - mówi się zaś o walce, bo chodzi o pokonanie przeciwnika.
Zatem szaman Matus mówił to samo.
Jeśli zaś chodzi o związanie - to nie będzie ono ostatecznym pokonaniem.
Jednak jest etapem istotnym.
W Biblii mówi się o związaniu Szatana na 1000 lat. Potem będzie wypuszczony, by rozegrała się ostateczna walka.
Oczywiście to wg Ciebie archaizm. Cóż Tobie znaczy mądrość z przeszłych czasów?
Zwrócę Ci jeszcze uwagę, że wynik tej walki po wypuszczeniu jest z góry przesądzony.
Pomyśl: Dlaczego dopiero wtedy? Do czego służy te związanie?
Na te pytania każdy niech sobie sam odpowie.
Odpowie wtedy - gdy dokona procesu.
Wtedy to zrozumie.

Czy to znaczy, że ja rozumiem?
Może przelotnie. Jestem tylko słabym człowiekiem.
Siła pochodzi z ćwiczeń, modlitw i medytacji.
Mantrowanie jest dobrym ćwiczeniem.
Najlepszym trudy życiowe.
Życie - największym duchowym mistrzem.
Każdemu da w kość.
Nic nie wiemy do końca - i tu jest początek mądrości.
Jak coś wiesz - już jesteś głupi.
W ogromie wszechświata nie wyrazisz wszystkiego swoją mową.
Nawet mówiąc o doskonałości - bo czy każdy wie, o czym mówisz?
Spróbujesz wyjaśnić?
Czasem się uda - gdy czyjeś serce już to ma w sobie.
Nic, zatem nie wyjaśniłeś.
Jedynie przypomniałeś.

30  Nassim Haramein, 2012 i... zagadka "obcych" / Nassim Haramein - Przekroczyć Horyzont Zdarzeń / Odp: Co mi w duszy gra... : Listopad 25, 2009, 18:44:15

[Fraktalność ta jest jak fale światła wysyłane ze Słońca, więc już tu są

Tak - są tu – a nawet coś więcej jest - i tę nowinę właśnie głosił Jezus.
Jednak mówił mimo tego: "Przyjdź Królestwo Twoje".
Znaczy to, że są tu w zupełnie innej formie, niż Tam.
Można użyć Twojego zwrotu, że rzecz polega w dostrojeniu do nich.
W buddyzmie mówi się o oczyszczeniu umysłu.
Powiedzmy, że... z tego co niefraktalne.
Z Nowego testamentu dowiadujemy się, by odrzucić to, co w nas nazwano starym człowiekiem, i przyodziać się w nowego.
W Starym Testamencie była mowa o zastąpieniu kamiennych serc żywymi sercami.
Mnóstwo symboli wyraża tę jedną prawdę.
W tym sensie nie ma wielu dróg. Proces jest jeden. Tylko różne drogi do niego prowadzą. Do owej drogi głównej.

Czy musimy, czy nie musimy?
To zależy - co kto chce osiągnąć?
Kto chce zdobyć życie - ten musi.
Kto nie chce - nie musi.
Rzecz polega na tym jednak, że ci - którzy je szczerze zdobywają - zdobędą je nie wiedząc nawet jak je zdobyli. Nie myśląc nad tym, co musieli, a co nie musieli - kierowali się bowiem potrzebą serca.
By jednak to mogło mieć miejsce - człowiek musi albo mieć czyste serce, albo oczyszczać je myślą, słowem i uczynkami. I tu jest przydatna wiedza. Im ktoś jest bardziej kamienny - tym więcej wiedzy potrzebuje.

Poruszyłeś bardzo istotną, i ciekawą, kwestię o człowieku i demonach.
I tu znowu sprawa nie jest prosta jak by ktoś chciał.
Bo to tak, jak by ktoś zadał pytanie: Dokąd jeżdżą pociągi? I oczekiwał w odpowiedzi nazwy jednego miasta, bo marzyłaby mu się prosta odpowiedź. Takie właśnie są oczekiwania ludzi w sprawach duchowych.
To - co napisałeś o demonach jest częścią tego zagadnienia.
By to łatwiej zrozumieć dobrze jest spojrzeć na wszystko jako na zbiory.
I oto mamy człowieka z jego cechami - zatem mamy określony zbiór. Każda cecha jest swoistym ośrodkiem energetycznym jako element tego zbioru. W zbiorze tym mogą istnieć liczne mniejsze zbiory. I istnieją. Niektóre z nich wyodrębniają się w sposób nie tak znowu znaczny dla psychiki i sprawiają, że wydaje się ona ludziom być całością. Jednak inne mogą się wyodrębnić znacznie, a nawet zupełnie oddzielić -  i będzie to odbywać się w poza świadomej sferze umysłu. Czasem w taki sposób powstaje demon zrodzony w samym człowieku. Są chwile, że zdobywa panowanie nad ciałem i wyraża się przez nie. Staje się w ogromnym stopniu niezależny psychicznie od tego, co wcześniej przejawiało się w człowieku. To podobny proces jak dominujące działanie jakiegoś ośrodka w mózgu. Jeśli zostanie silnie pobudzony dominuje nad innymi w danym czasie. Czasem ludzie nazywają nawet to opętaniem. Jednak ośrodek mózgu jest w głowie i nie wyjdzie :-) Zaś to, co jest zbiorem energii psychicznej, może wyjść. Jako zupełnie niezależne od głównego zbioru - w którym powstało.
Tu pewnie niektórym nasunie sie pytanie, czy to coś ma w sobie ów boski pierwiastek jaki jest w człowieku z którego wyszło. Jako jego dziecko. Z tym jest różnie. Mamy tu zatem narodziny demona, który może przyciągnąć podobny sobie zbiór z duchem, albo i nie i egzystować jako typowy energetyczny demon. Niczym złożony program komputerowy. Najodpowiedniejsze porównanie dla niego to Linux ;-) gdyż rozwija się pod wpływem tego z czym się zetknie.
Nie chcę tu pisać żadnej pracy na ten temat - celem moim było tylko wskazanie na złożoność wielu zjawisk.
Oczywiście kto ma życzenie może to nazwać bajką.
Dla osób interesujących się wypędzaniem demonów, czy psychiatrycznym oddziaływaniem na nie, wiele to wyjaśni, gdy obserwując liczne przypadki będą o tym pamiętać.
Tu tylko przypomnę jak Chrystus z opętanego wypędzał cały legion demonów. Czy myślicie, że był to legion diabłów?
Były to zdegenerowane twory psychiczne tego człowieka. Plus kilku na gościnie. Działały podobnie do roju pszczół lub os. Pamiętacie, że wszystkie świnie rzuciły się i utopiły w wodzie? Skąd u takiej liczby takie zgodne działanie? Było to działanie roju.
Podobne efekty można osiągnąć w czasie hipnozy, gdy rozdzieli sie osobowość i stworzy drugą. Każdej z nich można przydzielić inną stronę ciała. Jednej lewą, drugiej prawą. Odpowiednio do tego każda strona twarzy będzie zupełnie inaczej wyrażać się.
W buddyzmie mówi się o wielu składnikach umysłu. Nasze decyzje wypływają z tych składników. Świadomość jest pod ich wpływem, a jednocześnie może aktywnie wywierać stopniowo wpływ na transformację owych składników.
Gurdźijew mawiał, że w człowieku żyje wiele różnych ja.
Zobaczcie zatem jak te rzeczy razem tworzą jedną całość. Trzeba tylko nie przywiązywać się do którejś z nich jako ostatecznej koncepcji.
Kilku kosmitów po jednym lądowaniu na ziemi kłóciło się. Jeden twierdził, że na ziemi żyją żółci ludzie. Drugi, że czarni. Trzeci, że czerwoni, itd. ;-)
Tak mało nasze zmysły pozwalają nam zobaczyć...
Dobra... rozpisałem się i będzie ślinotok.

Nawiązałeś do ego, że jest demonem. Niekoniecznie.
Nie przesadzajmy.
Co prawda w Apokalipsie czytamy, że liczba bestii to ta sama, co liczba człowieka. Co wskazuje na to, że oprócz Królestwa Bożego w nas, posiadamy także w sobie bestię - która póki co statystycznie najbardziej się przejawia. Dlatego to Szatan - bestia owa - rządzi tym światem. I nie tylko owa bestia jest w ludziach. Także poza nimi. O czym też mamy w Nowym Testamencie. I widzicie, że te nauki sprawiają wrażenie sprzecznych, a wcale nie są. Wskazują jedynie liczne aspekty tego samego zjawiska, jakim jest Zbiór Bestii.
Pisma wedyjskie z kolei opisują inny aspekt tego zagadnienia. Mówią o dwóch grupach ludzi. Jedną określając jako posiadającą naturę boską. Drugą naturę demoniczną.
Były to duże uproszczenia. Zawsze jednak wskazywały na jakieś aspekty.
Chrystus w jednej swojej wypowiedzi jeszcze szerzej przedstawił kwestie ludzi. Jako tych, którzy już z urodzenia są ukierunkowani na boską naturę. Tych, którzy dadzą sie ukierunkować przez innych ludzi. I tych, którzy tacy się nie urodzili i których nikt z ludzi nie zdoła ukierunkować, chyba że sami zechcą się zmienić.
O tym zdaje się pisałem też w Przypomnieniu.
Cóż - musimy mieć oczy szeroko otwarte.

[Mimo tego demona, każdy może  zmienić punkt widzenia. W każdej sprawie.

East - świadomość wcale nie jest taka wolna od demona, gdy on już jest. Zresztą po tym, co napisałem wyżej, powinieneś juz to wiedzieć. Świadomość będąca w takiej sytuacji dopiero musi pracować, by go związać w bazie swojego umysłu. Pisma Święte z całego świata pełnią tu ogromnie pomocną rolę, lecz nie dla każdego. Tylko dla tych, dla których stanowią jakąś rzeczywistą wartość duchową. Niestety dla większości kapłanów od wieków były głównie środkiem do życia tutaj. Kto jednak chciał szczerze korzystać, to mu nie przeszkodziło zbytnio.
Był bowiem albo na odpowiednio czystym poziomie, albo już na odpowiednio wypracowanym poziomie, i dobre nauki harmonizowały z nim - dlatego umiał wydobywać właściwe skarby.

"Dobry człowiek wydobywa z dobrego skarbca dobre rzeczy, a zły człowiek wydobywa ze złego skarbca złe rzeczy."
(Mat. 12:35, BW)


Moim zdaniem jest to kwestia tego czym postrzegamy. Za pomocą demona, czy  wolnej od niego świadomości ?

Właśnie. Świadomość nasza jest jednak w pełni zależna od "podświadomości". Mówi się "pod", a tymczasem owe "pod" rządzi jak żona mężem ;-) Kręci jak chce, czyli rządzi w taki sposób, że rządzony myśli, iz sam rządzi :-)
Tu bardzo pomocne mogą być inne, zewnętrzne, świadomości (inne osoby)- które pomogą w tworzeniu nowych sił w "podświadomości" - sił przyjaznych odrodzeniu. Choć Jezus nazywał to także narodzeniem z Ducha.

East - przeszkadza Ci to w czymś, że często powołuje się na Jezusa?
Zresztą nie wiesz czy tylko powołuję się na Jezusa.
Dla mnie nie jest ważne kto mówi, albo kto naucza.
Mnie interesują same nauki.
Jednak, by ktoś nie pomyślał, że coś zmyślam, przytaczam że inni - więksi od nas - widzieli to tak samo.
I cenię tych większych za to - co się przez nich przejawiło.

P.s.
Na swoim forum cytuję nawet cenne wypowiedzi uczestników różnych for. Są one tak samo cenne jak słowa Jezusa.
Napisałeś: "postaci obłożone estymą nabożnej czci"? - East, ja nie mam tego problemu.

Strony: « 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 »
Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap
BlueSkies design by Bloc | XHTML | CSS

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

devils proskills watahapolnocnejciszy zagroda-slonca fox