Pozdrawiam WszystkichNie wiedzia³em, ¿e bêdê produkowa³ jakie¶ my¶li tutaj.
Po prostu jestem zmêczony rozmowami.
Produkowanie my¶li jest mêcz±ce. Choæ nie tyle mo¿e my¶li – co relacje z lud¼mi powstaj±ce na bazie my¶lowej.
@East, dziêkujê Ci, za zaproszenie do kontynuacji rozmowy tutaj. Nie dlatego, ¿e pragnê rozmawiaæ, lecz dlatego, ¿e w jaki¶ sposób okaza³em siê u¿yteczny.
Cisza i spokój s± najwspanialszym do¶wiadczeniem. Rozmowy i relacje z lud¼mi s± za¶ ró¿norodne. Relacja oznacza zawsze jakie¶ po³±czenie, czyj±¶ reakcjê – przyci±gaj±c± lub odpychaj±c±.
Cz³owiek posiada ego, te za¶ z w³asnej natury potrzebuje ró¿nicowania, które pozwala by do¶wiadczaæ odrêbno¶ci – utrzymania statusu ego. Ró¿nicowanie zazwyczaj powoduje odpychanie. W ¶wietle tego staje siê jasne dlaczego mi³o¶æ powoduje przyci±ganie :-) oraz to, ¿e ego staje siê zdolne do ofiarowania siebie w imiê do¶wiadczanej mi³o¶ci.
Drogi @East, w zasadzie rozmowê tam chyba zakoñczyli¶my. Tyle wa¿nych rzeczy zosta³o tam napisane przez tyle osób, które powa¿am. Masz jednak te¿ racjê /w chêci kontynuacji/, ¿e s± to tematy na miliony lat :-)
One ci±gle siê tocz±…
Stoj± ponad nami – ponad naszymi egocentryzmami.
Ju¿ mêdrcy w lesie Najmiszaranja prowadzili te rozmowy. By³y one na bardzo wysokim etycznym poziomie, o którym zawsze marzy³em, aby sta³ siê poziomem rozmów miêdzy lud¼mi dzisiaj – szczególnie lud¼mi omawiaj±cymi tematykê zwi±zan± z duchowym rozwojem cz³owieka.
Etyka rozmowy, dyskusji, polega na rozumieniu tego – co mówi rozmówca. Nie tyle intelektualnym, co chocia¿ na emocjonalnej akceptacji zjawiska jakim jest s³yszany pogl±d wraz z tym wszystkim, co go spowodowa³o. Wiedz±c o tym nie napada siê na rozmówcê, lecz dostarcza mu siê nowych przes³anek by, je¶li zechce, móg³ rozszerzyæ swój baga¿ wiedzy.
Niech Bóg sprawi, abym pisz±c – nic nie pisa³ i pozosta³ wewnêtrznie wolny od wszelkiej my¶li. Natomiast to, co zostanie napisane, niech bêdzie jedynie najlepszym przetworzeniem tego, co wypowiedzieli inni.
Zatem pozostajê wolny od dzie³a – od pracy.
Oczywi¶cie, kto¶ mo¿e napisaæ tu: Kogo to obchodzi?
I bêdzie mia³ racjê – wzglêdem swojej pozycji.
Rzeczywi¶cie to nie by³o do takiej osoby.
Ufam jednak, ¿e znajdzie siê chocia¿ jedna istota, której przyda siê to, i¿ dzielê siê tym, czego do¶wiadczam. Niektórzy wol± to, ni¿ teoriê. Zarzut teoretyzowania postawiono mi kilka razy :-) Nic nie wiedz±c o mnie. To jest takie „ludzkie”.
Teoria jednak jest wa¿na. Na pocz±tku jest podstaw± dla wielu ras. Gdyby tak nie by³o – nie by³oby pism ¶wiêtych. Nikt by o tych sprawach nie pisa³. Umys³ ludzki najpierw potrzebuje teorii. Od niej zaczyna siê nauka. S³owo i tu jest na pocz±tku. :-)
Dlaczego o tym tu piszê? To za³o¿ony temat sam siê tu pisze.
„¯ycie to proces przebudzenia” – sta³o siê odpowiednim ziarnem i ro¶nie.
Muszê jednak uszanowaæ sprawy ludzkie, czyli wolê
Leszka, który wcze¶niej napisawszy do mnie na priv zaakcentowa³ w³a¶nie to, o czym na wstêpie napisa³
MEM HEJ SHIN, i¿ to forum ¶cis³e tematycznie.
Dla zaistnienia takich tematów za³o¿y³em forum na
www.boga.fora.plKieruj±c siê wol±
Leszka nie zak³ada³em tu takich tematów. Widzê jednak, ¿e w±tek istnieje ju¿ od czerwca i Leszek nie wyrazi³ wobec niego sprzeciwu. Potraktujê zatem to miejsce jako taki azyl. :-) Choæ jak widzê Leszek jest bardzo tolerancyjny, bo tak¿e sam zaproponowa³, gdy spontanicznie pojawi³a siê duchowa tematyka, aby¶my za³o¿yli dla niej oddzielny w±tek pt.: „Co mi w duszy gra”. Tam w³a¶nie miêdzy innymi by³y rozmowy o których ³askawie wspomnia³
@East. Oto link:
http://www.swietageometria.darmowefora.pl/index.php?topic=444.0Uzbiera³o siê ju¿ tam 9 stron :-)
Obawiam siê Leszku – je¶li to czytasz – ¿e nie unikniesz tego zjawiska. Szczególnie w tematyce zwi±zanej ze ¶wiêt± geometri±.
Jako przyk³ad historyczny :-) niech Ci pos³u¿y wcze¶niejsze forum Cheopsa, które tak¿e w za³o¿eniach mia³o byæ forum tematycznym.
Ka¿dy z Was we wszystkim, co pisze ma racjê z jakiej¶ perspektywy.
Tak¿e
MEM HEJ SHIN pisz±c na wstêpie, ¿e pisze z pobudek chêci pomocy innym.
To jest prawda. Bardzo wa¿na prawda.
Jednak znaj±c tê prawdê dobrze jest te¿ mieæ ¶wiadomo¶æ, by ta pomoc innym nie wynika³a z samej chêci uczynienia ¶wiata lepszym. Choæ na pocz±tku tak jest u wiêkszo¶ci. Je¶li jednak przy tym zostan± – wówczas wielu w imiê czynienia ¶wiata lepszym czyni± go gorszym…
To ja mam byæ doskona³y, a ¶wiat niekoniecznie.
W³a¶ciwe dzia³anie musi przep³ywaæ przeze mnie. I nie chodzi tu o mnie, czy o Ciebie – chodzi o w³a¶ciwe dzia³anie. Królestwo Bo¿e zaczyna siê od w³asnego wnêtrza, nastêpnie od w³asnych dzia³añ. Nauczanie, czyli dzielenie siê, jest po drodze,
Doskona³a istota mo¿e nawet znale¼æ siê w piekle, które zweryfikuje si³ê jej doskona³o¶ci.
Oczywi¶cie d±¿±cy do doskona³o¶ci ¿yj± bardziej tym, co zewnêtrzne, dlatego nie bêd± w stanie tego poj±æ.
Kto jednak ma ca³e wnêtrze przenikniête doskona³o¶ci± – tego cierpienia w³asne nie z³ami±.
Zatem si³a ducha jest tu bardzo istotna i znane s±, oraz opisane, przypadki, gdy demony mia³y wiêksz± si³ê ducha, ni¿ niektóre istoty boskie.
Nie wspominam o tym jako o ciekawostce. Jest wa¿ne by to wiedzieæ. By u¶wiadomiæ sobie jak wa¿na jest wiedza o stopniu swojej si³y. Wa¿na jest praca nad zdobywaniem tej si³y.
A zdobywa siê tê si³ê inaczej, ni¿ si³y ziemskie. Bo jest inn± si³±.
Inn± jest tak¿e si³a ducha demona, a inn± si³a ducha istoty boskiej.
Oczywi¶cie dla wielu z Was takie okre¶lenia nie s± „naukowe” – czyli nie pasuj± do wspó³czesnej religii, jak± jest nauka. Niech wiêc sobie zamieni± je na jakie¶ odpowiedniki odpowiadaj±ce wspó³czesnej psychologii ;-)
MEM HEJ SHIN napisa³e¶ o przebudzeniu i jasno¶ci, oraz ¿e narzêdziem ku temu jest technika oddychania.
Twoja rada dla wielu mo¿e okazaæ siê skuteczna, ale nie dlatego, ¿e zlikwiduj± bezdech, lecz dlatego i¿ zajm± siê koncentracj±. Sam bezdech /owa przerwa pomiêdzy wdechem i wydechem jest zupe³nie dobry – produkujesz mniej wolnych rodników i masz g³odówkê od szkodliwego tlenu/ jest w porz±dku.
Poza tym statystycznie tego typu koncentracje na przedmiotach nie przynosz± zazwyczaj wielu po¿ytków, a je¶li to jest to bardzo powolny proces rozwojowy. Dzia³aj± na takiej zasadzie, ¿e lepiej koncentrowaæ siê na np. oddechu, ni¿ na w³asnej z³o¶ci. Zawsze to jaka¶ metoda. Jednak s± to sztuczne techniki rozwojowe.
Naturalne techniki rozwojowe by³y podawane od wieków jako zasady moralne, etyczne, mi³o¶æ, pokój, ¿yczliwo¶æ i chêæ bycia pomocnym dla innych.
Niektórym siê wydaje, ¿e duchowo¶æ to NIE WIADOMO CO, a to zwyczajne bycie dobrym.
Bycie dobrym w sposób naturalny – p³yn±ce z czystego serca.
P³yn±ce z mi³o¶ci.
P³yn±ce z potrzeby pokoju - spokoju.
@trzysz s³usznie zwróci³ uwagê na PERSPEKTYWÊ. Trzeba jednak mieæ tak¿e perspektywê do samej perspektywy ;-)
M±dro¶æ stoi ponad perspektyw±.
Perspektywa oznacza tak¿e otwarto¶æ, lecz otwarto¶æ bez czujno¶ci nie bêdzie m±dro¶ci±.
Dlaczego za¶ perspektywa mo¿e spowodowaæ b³êdy? Dlatego, i¿ wielu przestêpców z w³asnej perspektywy by³o lud¼mi w porz±dku…
Powtarzam zatem za Jezusem: Tu potrzebna jest m±dro¶æ.
Nie ma wielu m±dro¶ci jak napisa³
@trzysz.
Madro¶æ to m±dro¶æ.
Poza tym Budda niczego nie stworzy³. Niczego nie odkry³. Znalaz³ to, co istnieje od zawsze. Ka¿dy mo¿e znale¼æ to samo. Sam lub z pomoc± innych. Nie ma tu ograniczeñ.
„Niesiesz w sobie” – jak zacytowa³e¶. Mówi³ o tym tez Jezus.
Jednak rzecz w tym, ¿e ma³o kto chce wzi±æ siê za ³opatê i kopaæ, by znale¼æ skarb. Wiêkszo¶æ tylko lubi gadaæ o nim. Gadanie jednak jest tak¿e przydatne, bo niektórzy gadaj±cy kiedy¶ bior± tê ³opatê… mimo niechêci wobec ³opaty ;-)
W zasadzie droga jest jedna – nie w sensie religii, systemu, metody. Tych jest tysi±ce. One w zasadzie prowadz± do drogi. Tej drogi prawdziwej. I ta prawdziwa droga w rzeczywisto¶ci jest czym¶ najbardziej zwyczajnym i pospolitym. Pospolitym w tym sensie, ¿e nie kojarzy siê jej z salonami, czy rzeczami niezwyk³ymi. Choæ jest niezwyk³a dziêki w³asnemu piêknu.
Bardzo dobrze wkomponowa³e¶
@east do tematu istotê CISZY.
Ona zawiera przecie¿ w sobie tak¿e bezpragnieniowo¶æ o której g³o¶no ;-) w buddyzmie.
Bezpragnieniowo¶æ to uwolnienie od ego – stracenie samego siebie – o czym naucza³ Jezus.
Co nie znaczy ¶mierci. To jest najwiêksza tajemnica, ¿e ego i tak umrze naturalnie, lecz je¶li duch sam zabije ego, wówczas narodzi siê TO NOWE – które zyska nie¶miertelno¶æ.
¯adne oddechy tego nie dokonaj±. Oddechy jedynie s± ¶rodkami przygotowuj±cymi w³a¶ciwy grunt ku temu. Co wcale nie oznacza osi±gniêcia celu – o czym nie jeden zawiedziony praktykuj±cy siê przekona³.
W³a¶ciwe narzêdzie, czy metoda, powinny dzia³aæ na wszystkich. Nie dzia³aj±, bo nie one s± ¼ród³em sukcesu u tych, którzy go osi±gnêli. One tylko pomog³y stworzyæ im podstawy. I równie dobrze mog³y pomóc inne metody.
@east, ja nie u¿ytkujê pustki, to ona u¿ytkuje mnie. I niczego innego nie pragnê.
Jednak ta pustka nie jest pusta. Jest pusta jedynie od znanego. Zatem jest wolno¶ci±.
Jest cisz± w której dopiero rozkwita niczym niezak³ócona mi³o¶æ.
To jak w seksie – musisz siê poddaæ fali. Gdy zaczniesz my¶leæ nad technik±, albo nad tym jak to robiæ, albo czy Ci wyjdzie … ;-) To fala odejdzie i Ty nie zrobisz tego lepiej od niej.
Kunszt w seksie osi±gaj± Ci, którzy mog± powiedzieæ o sobie:
Nie ja uprawiam seks – to seks mnie uprawia.
Oczywi¶cie obserwacja fali czasem, szczególnie na pocz±tku, jest przydatna. Dlatego powsta³ tantryzm. Jednak w tantry¼mie nie chodzi o tworzenie fali i panowanie nad ni±. Chodzi o pozbycie siê magnetyczno-spo³eczno¶ciowych zale¿no¶ci, by fala mog³a zaistnieæ zgodnie ze sob±, a nie wg spo³ecznych programów ograniczaj±cych j±.
Pogl±dy?
To tylko gry, które zawsze czemu¶ s³u¿±.
Wystarczy byæ w CISZY i znikaj± wszystkie pogl±dy.
Jednak w ¶wiecie pogl±dów warto¶ciowe s± pogl±dy nios±ce po¿ytek innym.
Warto zatem oceniaæ je pod wzglêdem przydatno¶ci.
S± jednak dwojakiego rodzaju kryteria przydatno¶ci. Kryterium duchowe i kryterium materialne. Niektórzy wymieniliby kryterium teistyczne i ateistyczne.
Istnieje jednak duchowo¶æ ateistyczna, gdy odrzucaj±cy istnienie Boga d±¿y do ¶wiêtego postêpowania. Wynikaæ to mo¿e z kilku rzeczy. I zawsze z istniej±cych negatywnych fobii. O ile zatem cz³owiek taki idzie w dobrym kierunku, to jednak nie osi±gnie pe³ni.
Wynika to tak¿e z okre¶lonych pu³apek-mechanizmów psychologicznych zastawionych przez Boga, by tylko prawdziwie czy¶ci mogli osi±gn±æ pe³niê.
D±¿±cy do ¶wiêto¶ci atei¶ci bêd± u Boga zawsze w stanie szansy.
Spójrzmy na to inaczej:
Nawet je¶li ateista uwa¿a, ¿e jedyna bosko¶æ tkwi w cz³owieku, to jak j± zdo³a osi±gn±æ – skoro neguje jej istnienie?
Neguj±c istnienie Boga neguje siê istnienie bosko¶ci.
Bosko¶æ za¶ to doskona³o¶æ, dobroæ i piêkno.
Wiele o tym napisa³em na swoim forum. Je¶li bêdzie wiêcej osób zainteresowanych to dam tam wiêcej materia³ów. Jednak zainteresowanie jest znikome.
Co mnie chyba powinno cieszyæ, bo wygl±da na to, ¿e ludzie ju¿ wiedz± co trzeba.
Piszmy w ciszy.
P.s.
Kto mi to podyktowa³? ;-)