Choose fontsize:
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
 
  Pokaż wiadomości
Strony: « 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 »
41  Nassim Haramein, 2012 i... zagadka "obcych" / Nassim Haramein - Przekroczyć Horyzont Zdarzeń / Ego i bakterie : Listopad 22, 2009, 00:54:14
@Mecromon,
Nie mam problemu z tym, że istnieje nieskończoność.
Kwestia odnośnie zdania Nasima to, jak on postrzega skończoność swojej nieskończoności. I czy dlatego ja tak postrzega, że przywykł do skończonego myślenia. ;-)
Czas?
To coś, co nieistnieje.


East,
Potrafisz widzieć nauczyciela nawet w dziecku. Jak już pisaliśmy o tym. Staraj się tylko nie mówić tego dzieciom. Bo czasem przewraca im się w głowie, choć i czasem mobilizuje.
Każde ego to dziecko.
Gdy jednak mówisz, znaczy to, że przede wszystkim to Ty jesteś sympatyczny i także to, że przerastasz to – co widzisz.
Och! Niebezpieczna uwaga – lecz nie dla osób skromnych jak Ty.

Skromność jest siostrą NIEISTNIENIA EGO.
Inni powiedzą, że jest matką, bo z niej także się zradza.
Wszyscy mają rację.

Nie czytałem Eckharta, choć nadzwyczaj często spotykałem to nazwisko.
I jak widzę jego „NIE JESTEŚ SWOIM UMYSŁEM” jest w zgodzie z tym, co często pisałem o umyśle.
Zresztą kto pierwszy zobaczył drzewo? :-))
Bez sensu. Drzewa są i widzi je każdy – kto wchodzi do lasu.
Już pisma wedyjskie uczą, iż umysł jest jednym ze zmysłów.
Ta zgodność obserwacji jest piękna – dlatego, że pozwala opisywać w takim samym sensie to, czego na co dzień ludzie nie oglądają.
Zgodność jest wspaniałym świadectwem i potwierdzeniem, że to nie są fantazje, czy doktryny – jak niektórzy uwielbiają je nazywać.

Gdybyś przeczytał wnikliwie to, co dzisiaj napisałem, zrozumiałbyś jaki mam stosunek do umysłu i ego. Użyłem porównania do rękawic.
Nikomu nie napiszę: Nie używaj rękawic! Ale napiszę: Odrzuć mniemanie, że jesteś rękawicą!
Stawiam na to, że Eckhart pisząc o nie odrzucaniu umysłu i ego miał to samo na myśli, co ja o rękawicach :-)
Co potwierdzasz pisząc, że nazwał je narzędziami.
Widzisz teraz skąd biora się nieporozumienia, gdy ludzie słuchają o tych rzeczach. Znajdą w tym nawet sprzeczności.
Jeden powie: Odrzuć!
Drugi: Nie odrzucaj.
Tylko każdy ma cos innego na uwadze.
Nie darmo Jezus mawiał:
„Tu potrzebna jest mądrość.”
Tymczasem ludzie zamiast cierpliwie szukać i badać, wnikać i drążyć, już mają się za mądrych i krytykują.
To nie do Ciebie. Tylko tak często bywa.

Drogi Eaście, a do czego nam tu ta matematyka?
:-)
Poza tym skoro ego jest rękawicą, czy mniejszym narzędziem, to jakie podasz proporcje między np. młotkiem, a człowiekiem?
Aleś przywiązany intelektualnie do tego ego…

Twierdzisz, że wszystko jest doskonałe na swój sposób.
Gdyby tak było moralność byłaby sprawą zbędną.
No i musiałbyś stwierdzić, że złoty podział jest do bani ;-)
Bowiem czym się wyróżnia?
Skoro inne proporcje też są doskonałe na swój sposób.
A i sam z pewnością nie zakochujesz się w każdej kobiecie :-)
Napiszesz: Inni się zakochują.
Zakochują, bo coś znajdują w nich, co niekoniecznie musi mieć związek z formą bryły.
Każdy zaś w czymś wyraża fraktalność, którą ktoś dostrzeże, a gdy „ftraktuje” z czymś w nim samym, to stopień „fraktacji” określi siłę atrakcji przerodzonej w miłość ludzką.

Ego takie ma być – lecz jak długo jest niezbędne?
Gdy dopłyniesz łodzią do lądu to tez mówisz:
Łódź po to jest, by na niej siedzieć i wiosłować.
I próbujesz nią płynąć po lądzie?
Czy raczej zmieniasz środek transportu?

Nie nawołuję nikogo do odrzucenia umysłu, ani ega.
Bo bym zgrzeszył.
Jednak czym innym jest podanie informacji, co jest niezbędne na określonym etapie, a czym innym namawianie do tego.
Zatem, gdy piszę: Odrzuć ego – mam na myśli gotowych do tego.
Kto nie jest gotowy, a odrzuci – zwariuje.
A ludzie nierozumieja dlaczego niektóre nauki były tajemne.
Osobiście znałem 3 osoby głęboko interesujące się naukami duchowymi, które autentycznie straciły kontakt z rzeczywistością. Jedna z nich w końcu źle skończyła. Dwie lekarze doprowadzili do ładu.

Dlatego dobrze, że niczego nie robisz na siłę. Trzeba kierować się tym, co się czuje wewnątrz. To zapewnia ochronę – bo płyniesz nie wbrew samemu sobie. Nagłe ruchy łamią nogi i umysły…

Oczywiście, że póki mamy te ciała, to ega są niezbędne jak bakterie.
Tylko żywiąc się nie myślimy o żywieniu bakterii ;-)
Najwyżej dostarczamy samych bakterii.

Oma ji /mantra/
42  Nassim Haramein, 2012 i... zagadka "obcych" / Nassim Haramein - Przekroczyć Horyzont Zdarzeń / Odp: Co mi w duszy gra... : Listopad 21, 2009, 23:02:09
... problem pozbywania się ego. Nie da się . Natomiast można z nim stworzyć symbiozę. Ile tej symbiozy , w jakiej proporcji ?  ... tak , zgadłeś .. 1,618 Mrugnięcie

hehehe
Jednak nie zgadłem. Zgaduję jednak, że nieźle kombinujesz - to cecha ego ;-)
Analogicznie ktoś może kombinować z proporcją Szatana i Boga...
Nic to nie da. Tak samo jak nie będziesz odnosił jabłka do głazu.
Kombinowanie w zbawieniu nie pomoże.

Skoro Ty mówisz o sobie - to i ego może mówić o sobie :-)

Piszesz o swojej kreacji...
Co jednak wiesz o sobie?
To - co wiesz - ten, którego znasz - nie kontroluje owej kreacji!!!
Zatem to - czym jesteś wg siebie - nie jest KREATOREM.
I ja nie jestem - zobacz, rozejrzyj się - świat nad nami panuje...
Kolejny raz napiszę: PRAKTYCZNOŚĆ
Jeśli zatem ciagle tkwimy w ograniczeniu, to nie udawajmy, że jesteśmy kimś więcej.
Nawet jeśli jesteśmy - to nie teraz.
I nie odwołujmy sie do TERAZ, gdy panuje nad nami "teraz". ;-)

W drodze duchowej rozsądek także jest niezbędny.
Jest bardziej nawet potrzebny, niż w sprawach przyziemnych.

No i masz - czytam teraz Twoje pytanie:
"Czy  stwierdzisz, że nie masz w sobie ego  ? "
I widzę, że szczęśliwie odpowiedź dałem wyżej.




Ego musi być odrzucone jako podmiot.
Nie musisz mi wierzyć. Poczytaj nauki największych nauczycieli.

Postawiłeś parę pytań odnośnie obserwatora.
Obserwator nie ma przypadkowych myśli, bo jest jedynie obserwatorem.
Co się dzieje, gdy je dostrzega? Cieszy się, że ma co obserwować ;-)
Jednak nie wiąże się z tym, gdy ma ważniejsze zadania.
Zatem zależy wiele od tego - kto obserwuje ;-)
Wnikanie? Bywa rózne.
Jest wnikanie z utożsamieniem - życie obserwowanym.
I jest wnikanie z rozpoznawaniem - też tu jest życie, lecz nie obserwowanym, ale z obserwowanym. Zatem większa perspektywa - dystans - mniej subiektywizmu.
Ma związek z analizą - poznaniem i ... ciekawe zjawisko sie pojawia, bo dzięki rozpoznaniu pojawia sie szersze widzenie - sprawia to, że życie obserwowanym jest bliskie pełności tak bardzo, że jest jakby pełne, co równa się zrozumieniu obserwowanego bardziej - niż ono samo siebie rozumie. Dlatego mozna powiedzieć, że w tym sensie żyje się bardziej nim niz ono sobą - lecz nie ma w tym przywiązania. Jest zrozumienie.
Rozumienie jeszcze dodatkowo potęguje uwolnienie od przywiązania - gasi ono wszelkie jego korzenie. Gasi, lecz nie ugasza. Jest to bowiem początek drogi. Proces gaszenia.
Na tym etapie one już nie przepływają przez niego /piszę tu nie tylko o myślach.../, lecz obok niego. I nigdzie nie odchodzą - okazuje się, że ich nie ma.
Nie ma, lecz mogą być. Jeśli obserwator zechce. Nie leka się ich. Nie potrzebuje ich odejścia, ani nieodejścia. Pozwala im żyć własnym życiem. Staje się prawdziwym obserwatorem. Wolnym od ego. Stopniowo.
________________________________

Zdarzenie z samochodem.
Świetny przykład. Z życia wzięty.
Miałem to samo ponad 2 lata temu. Zbita przednia szyba i wgnieciony dach /samochód stał na parkingu/.
Dlatego rozumiem, co czułeś. I tu się przydaje ego :-)
Mogę się z Tobą komunikować i łączyć w bólu jakiego doznałeś.
A sam problem? U mnie nie był pierwszy i nie jest ostatni. Dawno nazwałem to KOSZTA ŻYCIA, w tym konkretnym przypadku: koszt naprawy.
Na wiatr sie nie gniewamy, ani na grad. A na ludzi?
Ega działają na takiej samej zasadzie jak wiatr, czy grad.
Myślenie: Dlaczego spadł tu? - nie dotyczy gradu. Grad jest tylko maszyną przyrody.
Ego też.
Nie musiałem w sumie tego pisać, bo poradziłeś sobie znakomicie.

Znakomicie też umiesz uczyć się ze wszystkiego. To bardzo cenna cecha.
To sztuka czerpania korzyści z każdego zdarzenia.
To - co jest na naszej drodze - jest przecież naszą drogą.

Bardzo miło było spotkać taką osobę jak Ty.

43  Różne koncepcje świata i człowieka / Świadomość, percepcja, rozwój wewnętrzny, tradycje "duchowe" / Taka sobie gadka : Listopad 21, 2009, 21:53:13
Ale po co ?
Po co  to wszystko ?
Jaki jest cel, dokąd zmierzamy?
Tyś jest bogiem,  jam jest bogiem, wszystko jest bogiem,kim jest bóg?
 i po co?

Jako dziecko wiedziałem więcej, bo czułem więcej.
Jako młodzieniec szukałem sensu i celu wszystkiego.
Jaki jest sens picia piwa?
Odpowiedź: Picie piwa.
Po co szukać rzeczy poza nią samą?
Zatem nauczyłem się dostrzegać to - co jest.
Podobnie jak oddychasz - po prostu oddychasz.
To wszystko.
Delektuj się.
Oddech jest czymś tak wspaniałym - ilu ludzi doznaje ciagłej rozkoszy z oddychania?
Przeważnie nawet go nie zauważają.

Teraz właściwa odpowiedź na to, co napisałeś.
To - czym jesteś teraz, w sensie tego, co przejawiasz - nie jest Bogiem.
Zatem nie ulegaj iluzjom.
Natomiast podobne stwierdzenie, choć odmiennej treści do tego - co napisałeś - jest znane w świecie i wielu wybitnych mędrców z najwyższego poziomu stwierdziwszy, że wszystkie istoty w swej najgłebszej istocie są zbawione, pogrążali się w ekstazie. Nie zajmując się zupełnie takimi światami jak ziemski.
Jednak sama Najwyższa Istota powoływała ich z tego stanu do misji, by szli nauczać.

Wydawać się może to dziwne... bo kogo nauczać?
Skoro świat z natury jest cały oświecony.
Dawałem wcześniej na tym forum /dzisiaj/ przykład z rękawicami.
Innymi słowy:
To, że masz rękawice, nie oznacza, że nie masz już ręki.
Ręce są. Ktoś tylko powinien powiedzieć, że ręce są ważniejsze od rękawic.
To tylko przenośnia.
Dalsze jej rozwijanie doprowadzi do błędów.
_________________________________________

To, co odpisał Ci @East jest właściwe.
Dzisiaj idąc po ziemi wśród krzewów, drzew i roślin doświadczzyłem, że bardziej jestem nimi. Najbardziej zaś samym piaskiem. Jak zatem mogę umrzeć? Skoro będę trwał także jako choćby doniczkowa ziemia. Zapyta ktoś o ducha? Są poziomy, gdzie istnieje widzenie różnic. Są gdzie nie widzi się jej.
Uprzedzam, iż wielu straciło zmysły. Nastąpiło mieszanie się poziomów, a trzeba wiedzieć co jest gdzie. Jak zachować się na salonach, a jak w knajpie.  ;-))
Jednak i w knajpie przyda się wiedzieć o istnieniu salonów.
Tak samo w salonach o istnieniu knajpy.

Mogę utożsamiać się z ziemią, ale i umieć wyrażać sie jako istota ludzka - bez przywiązania. Mogę też koncentrować się na duchu.

Mogę widzieć jedność (piszę bezosobowo) i różność - lecz nie w sensie wrogości i walki.
Tu ważne jest przestrzenne widzenie.
Umysł ma zbyt mało tej przestrzeni.
Ćwiczenia ją poszerzają - poprzez poznawanie wypowiedzi początkowo zróżnicowanych - później okaże się, iż różnic nie ma.

Nie należy początkowo przyjmować żadnej prawdy jako prawdy - by poznać ich cały ogrom.
Nie należy mieć żadnych autorytetów wiedzy, poza moralnymi.
Konieczzna jest elastyczność umysłu i intelektu.
Konieczna jest uwaga na logikę, by nie zwiodła,
Jest bowiem jedną z oszustek - przy ludzkim zakresie pojęć.
________________________________________

@East
Nie spotkałem się z wypowiedziami Mooji.
Poznałem je dzięki Twojemu ich opisowi. I widzę, że są w nich bardzo stare nauki.
Wiele podobnych wypowiedzi znalazłbyś na moim forum, lecz szerzej i głębiej objaśnionych. Wynika to pewnie z tego, że głównym moim celem jest objaśnienie. Zatem nie mam pośpiechu. W rozmowie istnieje coś takiego jak umysł słuchacza, który narzuca ograniczenia tłumaczącemu. (Powinienes to rozumieć, bowiem napisałeś: " jeśli znajdę się w otoczeniu większej liczby osób o zbliżonych poglądach, wówczas nasza wizja rzeczywistości") Dodatkowo są kwestie których nie da się wyjaśnić w mowie liniowej.

Jeśli chodzi o 1,618 - to nie tyle ważna jest ta liczba, lecz zjawisko z którego ona wynika. Chodzi o proporcję i podobieństwo. I oto, by jedno będąc oddzielnym od drugiego przejawiało tę samą naturę względem siebie wzajemnie. Dlatego zostało to nazwane złotym podziałem.
Dostrzegamy tu harmonię. Harmonia jest pięknem i miłością.
Czyż nie kochamy pięknych i harmonicznie zbudowanych kobiet? ;-)
/Panie jakoś tu nie pisują...?.../
I czy mężczyzna zauroczony piekną dziewczyną zastanawia się: Czy to ma sens? ;-)

Podsumowując:
ELASTYCZNOŚĆ i PRAKTYCZNOŚĆ.
Kto się tego trzymać będzie - ten nie zwariuje :-))
Wyjaśniając odrobinę:
Praktyczność pod kątem duchowości, by Bogu sprawiać co boskie.
Praktyczność pod kątem ziemskim - bo skoro tu jesteś, to graj dobrze ;-)
A co z ateistami począć?
Niech stają się humanitarni ofiarowując humanitaryzm humanitaryzmowi.
I też niech grają dobrze.

To tyle o głupocie ;-)
Tylko co jest głupotą?
Zamknięte umysły.
Otwarty umysł nie jest już umysłem.
Zatem to umysł jest głupotą.
Czyż nie powiedział tego Bóg o mądrości ludzkiej?
Zatem nie mówię sam z siebie.
I nic nie mówię.
Nie mając nic do powiedzenia od siebie.
Ty przeczytałeś?
A jeśli nic nie było napisane?
Co czytałeś?
Siebie?
Gdyby Cię nie było nie czytałbyś.
Ty jesteś tym.
Nie jesteś bowiem tylko tym - co postrzegasz jako własne wnętrze.
Czy jest możliwe określenie wewnętrznego?
Co zdołasz zupełnie oddzielić od siebie?
Bum,,,,,,,,,,,,,,,,

__________________________________

W trakcie wysyłania pojawiła sie odpowiedź @Bezimiennego
To - co napisałeś Bezimienny - jest wspaniałe.
Obyśmy ogladali to codziennie zamiast lusterka /np. przy goleniu/

Serdecznie wszystkich uczestników tej komunikacji pozdrawiam pozostając w szacunku
44  Nassim Haramein, 2012 i... zagadka "obcych" / Nassim Haramein - Przekroczyć Horyzont Zdarzeń / Światło Jezusa : Listopad 21, 2009, 20:27:01
Moje zdanie nie zaprzeczyło Twojemu. Użyłem tylko tej samej nazwy dla obu rzeczy.
Bardziej w formie żartu. Co wyraziłem odpowiednim znakiem.

Czyżbyś swoim wywodem chciał wykazać, że pole energii nie jest wibracją?
Bo pomijając samą treść wywodu inaczej czemu miał służyć?
Skoro zaś treść wywodu potwierdza, co napisałem, że wszystko jest wibracją, to co miałeś na myśli chcąc wydzielać jakieś pole poza wibrację?

Z tą percepcją, zmysłami i umysłem jesteś OK. Wyraziłeś się jasno.
Moja wina, bo traktuję umysł jako jeden ze zmysłów.
/Nie tylko ja na tym świecie./
Stąd błędnie odczytałem sens Twojego rozumowania.
Czy rozumiesz naturę umysłu?
Twierdząc, że zdoła on sam z siebie to objąć?

Zrozumienie płynie spoza umysłu i jedynie fragmenty jego są rzucane na umysł, który szybko je zapomina. To wszystko przekracza możliwości umysłu.
Oświeceni nie działają z umysłu, lecz wyrażają działania także przez umysł.
Oświecenie leży poza umysłem. Choć stopniowo odbija sie w nim - w miarę tego jak staje się coraz czystszy. Umysł w sensie przegrupowania na pełny potencjał oświecenia, to nie tylko intelekt, pamięć, świadomość mózgu, lecz znacznie więcej. Dotyczy to także DNA. Zatem tym bardziej każdej komórki ciała.
Czego życzę sobie - Tobie - i każdemu pozytywnie zainteresowanemu.
45  Nassim Haramein, 2012 i... zagadka "obcych" / Nassim Haramein - Przekroczyć Horyzont Zdarzeń / Odp: Co mi w duszy gra... : Listopad 21, 2009, 15:29:21
Wg tego, co napisałeś, to wibracją w wibracji ;-)
Pole energii przecież także jest wibracją.

Zatem jest wg Ciebie poza zasięgiem, czy ociera się o możliwości?

Uwarunkowania decydują o wszystkim - gdy są.
Nałóż grube rękawice, a uwarunkujesz dodatkowo zmysł czucia.
Mimo, że ręce są te same.
A duch odział się w tyle rzeczy...
Niektórzy poznają któreś jego "rękawice" i twierdzą, że poznali siebie.
I nie widzą potrzeby ich zdejmowania.
Przyzwyczajenie stało się ich zastępczą naturą.
46  Nassim Haramein, 2012 i... zagadka "obcych" / Nassim Haramein - Przekroczyć Horyzont Zdarzeń / Odp: Co mi w duszy gra... : Listopad 21, 2009, 15:09:15
Najpierw koniecznością jest rozpoznanie czym jest owe "kim" za które się uważamy.
Następnie poznanie jak ono powstaje i na wskutek czego powstało. Dlaczego jest zmienne i przemijające.
Następnie szukanie stałego oparcia - tego KTÓRE wiecznie trwa i jest NAMI prawdziwie.

Tworzenie wychodzi z postrzeganego źródła.
Dzieła są przypisane widzianemu.
Widziane rejestruje to i stwarza z tego /pamięci/ siebie.

Jest to uproszczone przedstawienie fragmentu człowieka.
47  Nassim Haramein, 2012 i... zagadka "obcych" / Nassim Haramein - Przekroczyć Horyzont Zdarzeń / Odp: Polscy przewodnicy : Listopad 21, 2009, 13:54:21
Mam inne doświadczenia. Egzaminowali mnie już nauczyciele w szkole, później życie, następnie czas.
To szczęściarz z Ciebie, że CIę nikt /oprócz Ciebie/ nie egzaminuje. Zatem nawet pewnie się nie starzejesz?
Pozostałe kwestie świetnie ująłeś.
48  Nassim Haramein, 2012 i... zagadka "obcych" / Nassim Haramein - Przekroczyć Horyzont Zdarzeń / Jak żyć bez ego : Listopad 21, 2009, 13:36:40
Drogi East,
Jest to bardzo wartościowe, że obserwujesz i wyciągasz wnioski. Przy tym wnikając w sprawy  głęboko i w miarę szeroko.
Zawsze jednak można i to przekroczyć. Skoro tak, to trzeba zdawać sobie sprawę, iż nasze uważanie nie jest pełne i nie jest prawdziwe w sensie prawdy. Choć będzie prawdziwe w zakresie określonych subiektywnych rzeczywistości.
Człowiek zazwyczaj podlega jakiejś subiektywnej rzeczywistości, Zatem moje, czy Twoje uważanie /pogląd/ niekoniecznie musi być słuszne w sensie zbawczym, czyli w nie będzie służyć wyzwoleniu.
Dlatego w takich zagadnieniach sprawdzam swoje uważania. W taki sposób, że patrzę, jak inni - więksi ode mnie, którzy byli przede mną - uważali. Jeśli moje uważania są zgodne z ich  naukami, wówczas postrzegam je jako jakieś wskazówki dość istotne i warte wzięcia pod uwagę - jako coś prawdziwego. Z zastrzeżeniem takiego ich odczytania, że harmonizują ze sobą. Np. nie widząc sprzeczności między naukami Buddy a Jezusa. Jeśli ktoś widzi sprzeczność, znaczy to, że nie rozumie ich przekazów w pełni, ani we właściwy sposób.

Jak ja widzę sprawę ego?
Na moim forum napisałem o tym wielorako i aż może zbyt dużo, lecz z pewnością ciągle za mało. Dlatego, że są miliony ludzi, a każdy może potrzebować innej ścieżki dla zrozumienia. I nawet nie tyle zrozumienia, co sztuki dotarcia do jego zbioru osobowościowego.
Poza tym wszystko, co napisałem o ego, znajduje również odbicie w wypowiedziach wielkich nauczycieli.
Każdemu proponuję, by także stosował te metodę.
Metodę sprawdzania swojego "widzenia" z widzeniem tych, którzy są warci jako bazy odniesienia.
Oczywiście typowe dla wieku dziecięcego jest lekceważenie dorosłych ;-)
Gdy się myśli: Sam będę wiedział, co dla mnie dobre - a potem dziecko ma guza...

Osobiście wolę szanować nauki innych, gdy je zrozumiałem, szanuję jeszcze bardziej.
Widząc spójną prawdę w nich podziwiam je.
Moje uważanie wobec prawdy nie ma żadnego znaczenia.
Prawda jest prawdą.
Uważanie tylko uważaniem - próbą dotarcia do prawdy.
Przecież można sobie coś uroić. Można stworzyć jakieś fałszywe koncepcje.
Jak to sprawdzisz?
Urojenia mogą być nawet zbiorowe. Wspomnij na hipnozę zbiorową nieraz pokazywaną nawet na scenach dla publiczności.
Systemy społeczne także pełnia rolę hipnotyzera. Jest tyle grup różnorodnie zahipnotyzowanych. Każda ma swoje uważania. Przyjmując je za prawdę.
Można do nich mówić, ale oni nie są w stanie usłyszeć, gdyż są w hipnotycznym śnie.
Słyszą tylko to - co jest w zakresie ich hipnotycznego snu. Tylko to przyjmą.
Dlatego Jezus mówił: Pracy wiele, lecz robotników mało.
Do tego tak trudno jest ludzi przebudzić.
Nawet Jezus nie był w stanie pokonać wszystkich hipnotycznych systemów. Np. tam gdzie był znany od dzieciństwa nikt nie przyjął Jego nauk, ani cudów nie uczynił. Zadziałała siła zbiorowego systemu: "Czyż to nie syn cieśli?"
Nie liczyło się to - co mówił, lecz to, kim był dla nich.
Takie jest ludzkie szukanie prawdy.
Ludzie bardziej szukają wielkości, władzy, tytułów, pozycji, niż wiedzy.
Udając przed sobą, że szukają wiedzy.

Dlatego masz rację East, że ego słucha się nieodpowiednich doradców - bo jak może być inaczej, skoro same jest czymś nieodpowiednim?
Masz rację, że potrzebuje czuć się ważne - bo w ten sposób samo siebie tworzy, utwierdza.


więc nawet , jak niczego nie stwarza, lecz choć tylko uwalnia określone manifestacje uważając ,że to jEGO kreacja, to już jest na prawdę nieźle

Kto uwalnia? Zjawiska przepływają, zaś ego się przyczepia do nich. Tworząc w ten sposób siebie i swój byt. 
Świadomość OBSERWATORA zjawisk staje się obserwatorem stworzonego ego.
Zatem uważanie, że coś jest MOJĄ kreacją jest podstawowym źródłem uwarunkowania.
Dlaczego zatem uważasz, że to "nieźle"?

Akurat dziś rano badając historię swojego życia obserwowałem jak powstaje ego.
Refleksja zaczęła się od wyjaśnienia ewentualnych nieporozumień dotyczących terminu BEZPRAGNIENIOWOŚCI.
Bezpragnieniowość nie oznacza, że trzeba być betonem - że człowiek nie doświadcza radości. W stanie 
bezpragnieniowości trwa życie, doświadczanie, spontaniczność, reakcje, cieszenie się każdym pięknem. Rzecz polega tylko na nie pragnieniu ich. Na nie przywiązywaniu się do nich. Na nie planowaniu ponownego posiadania obiektów, które radowały. W bezpragnieniowości wszystko jest wolnością. Obiekty są także wolne.
W momencie, gdy powstanie jakiekolwiek pragnienie, chęć, czy dążenie - powstaje ego.
Jak zatem z naprawianiem świata?
Odpowiedź jest już w buddyzmie, gdzie mówi się nie o naprawianiu świata, lecz o właściwym działaniu. Oznacza to zamiar względem własnej realizacji przejawu istnienia - właściwego istnienia.
ISTNIEĆ WŁAŚCIWIE. Ego jest tu zbędne. Jednak przywykliśmy działać poprzez ego i wydaje się początkowo, że nie da się inaczej.


Odnosząc się do Twojego ostatniego zdania:
Jeśli nie będzie ego - kto słucha naszej prawdziwej istoty?
Jeśli zaś ego jej zacznie słuchać - ego zniknie. Zatem masz rację - niech ego jej słucha.

W zapomnieniu  tego - co napisałem.
Nic bowiem nie jest moje.
Wszystko należy do świata.
I zawsze trwa w świecie.

49  Nassim Haramein, 2012 i... zagadka "obcych" / Nassim Haramein - Przekroczyć Horyzont Zdarzeń / CZYSTOŚĆ : Listopad 21, 2009, 02:16:08
Witaj East
Czytam Twoją wypowiedź i widzę, że w zasadzie i w dużym stopniu odpowiedziałem Ci na nią już tutaj http://www.swietageometria.darmowefora.pl/index.php?topic=321.new#new

Masz rację, że w ciszy pojawia się często miłość. Opisałem tam to.
Z moich doswiadczeń i z mojej wiedzy wyłącznie spontanicznie.
Wiesz dlaczego spontanicznie?
Dlatego, że one zawsze w nas są.
Tylko nasze ega je blokują.
Ego ich nie stworzy. Tak jak nie stworzy ziarnka piachu z niczego.
Naszymi odpowiednimi działaniami możemy spowodować, by mogły one zamanifestować się.
Wówczas możesz mniemać, że Tyś je stworzył.

Czy można tym zarazić?
A czym? Skoro to jest w każdym.
Zjawisko przebiega inaczej. To ludzie wzajemnie narzucają sobie programy blokad. Równie dobrze mogą wzajemnie je z siebie zdejmować - wówczas pojawi się OCZEKIWANE będące dobrem dla wszystkich.

Wiele serdeczności
50  Różne koncepcje świata i człowieka / Świadomość, percepcja, rozwój wewnętrzny, tradycje "duchowe" / Odp: Życie to proces przebudzenia : Listopad 21, 2009, 02:02:13
Pozdrawiam Wszystkich
Nie wiedziałem, że będę produkował jakieś myśli tutaj.
Po prostu jestem zmęczony rozmowami.
Produkowanie myśli jest męczące. Choć nie tyle może myśli – co relacje z ludźmi powstające na bazie myślowej.
@East, dziękuję Ci, za zaproszenie do kontynuacji rozmowy tutaj. Nie dlatego, że pragnę rozmawiać, lecz dlatego, że w jakiś sposób okazałem się użyteczny.
Cisza i spokój są najwspanialszym doświadczeniem. Rozmowy i relacje z ludźmi są zaś różnorodne. Relacja oznacza zawsze jakieś połączenie, czyjąś reakcję – przyciągającą lub odpychającą.
Człowiek posiada ego, te zaś z własnej natury potrzebuje różnicowania, które pozwala by doświadczać odrębności – utrzymania statusu ego. Różnicowanie zazwyczaj powoduje odpychanie. W świetle tego staje się jasne dlaczego miłość powoduje przyciąganie :-) oraz to, że ego staje się zdolne do ofiarowania siebie w imię doświadczanej miłości.

Drogi @East, w zasadzie rozmowę tam chyba zakończyliśmy. Tyle ważnych rzeczy zostało tam napisane przez tyle osób, które poważam. Masz jednak też rację /w chęci kontynuacji/, że są to tematy na miliony lat :-)
One ciągle się toczą…
Stoją ponad nami – ponad naszymi egocentryzmami.
Już mędrcy w lesie Najmiszaranja prowadzili te rozmowy. Były one na bardzo wysokim etycznym poziomie, o którym zawsze marzyłem, aby stał się poziomem rozmów między ludźmi dzisiaj – szczególnie ludźmi omawiającymi tematykę związaną z duchowym rozwojem człowieka.
Etyka rozmowy, dyskusji, polega na rozumieniu tego – co mówi rozmówca. Nie tyle intelektualnym, co chociaż na emocjonalnej akceptacji zjawiska jakim jest słyszany pogląd wraz z tym wszystkim, co go spowodowało. Wiedząc o tym nie napada się na rozmówcę, lecz dostarcza mu się nowych przesłanek by, jeśli zechce, mógł rozszerzyć swój bagaż wiedzy.
Niech Bóg sprawi, abym pisząc – nic nie pisał i pozostał wewnętrznie wolny od wszelkiej myśli. Natomiast to, co zostanie napisane, niech będzie jedynie najlepszym przetworzeniem tego, co wypowiedzieli inni.
Zatem pozostaję wolny od dzieła – od pracy.

Oczywiście, ktoś może napisać tu: Kogo to obchodzi?
I będzie miał rację – względem swojej pozycji.
Rzeczywiście to nie było do takiej osoby.
Ufam jednak, że znajdzie się chociaż jedna istota, której przyda się to, iż dzielę się tym, czego doświadczam. Niektórzy wolą to, niż teorię. Zarzut teoretyzowania postawiono mi kilka razy :-) Nic nie wiedząc o mnie. To jest takie „ludzkie”.

Teoria jednak jest ważna. Na początku jest podstawą dla wielu ras. Gdyby tak nie było – nie byłoby pism świętych. Nikt by o tych sprawach nie pisał. Umysł ludzki najpierw potrzebuje teorii. Od niej zaczyna się nauka. Słowo i tu jest na początku. :-)

Dlaczego o tym tu piszę? To założony temat sam się tu pisze.
„Życie to proces przebudzenia” – stało się odpowiednim ziarnem i rośnie.

Muszę jednak uszanować sprawy ludzkie, czyli wolę Leszka, który wcześniej napisawszy do mnie na priv zaakcentował właśnie to, o czym na wstępie napisał MEM HEJ SHIN, iż to forum ścisłe tematycznie.
Dla zaistnienia takich tematów założyłem forum na www.boga.fora.pl

Kierując się wolą Leszka  nie zakładałem tu takich tematów. Widzę jednak, że wątek istnieje już od czerwca i Leszek nie wyraził wobec niego sprzeciwu. Potraktuję zatem to miejsce jako taki azyl. :-) Choć jak widzę Leszek jest bardzo tolerancyjny, bo także sam zaproponował, gdy spontanicznie pojawiła się duchowa tematyka, abyśmy założyli dla niej oddzielny wątek pt.: „Co mi w duszy gra”. Tam właśnie między innymi były rozmowy o których łaskawie wspomniał @East. Oto link:
http://www.swietageometria.darmowefora.pl/index.php?topic=444.0
Uzbierało się już tam 9 stron :-)
Obawiam się Leszku – jeśli to czytasz – że nie unikniesz tego zjawiska. Szczególnie w tematyce związanej ze świętą geometrią.
Jako przykład historyczny :-) niech Ci posłuży wcześniejsze forum Cheopsa, które także w założeniach miało być forum tematycznym.

Każdy z Was we wszystkim, co pisze ma rację z jakiejś perspektywy.
Także MEM HEJ SHIN pisząc na wstępie, że pisze z pobudek chęci pomocy innym.
To jest prawda. Bardzo ważna prawda.
Jednak znając tę prawdę dobrze jest też mieć świadomość, by ta pomoc innym nie wynikała z samej chęci uczynienia świata lepszym. Choć na początku tak jest u większości. Jeśli jednak przy tym zostaną – wówczas wielu w imię czynienia świata lepszym czynią go gorszym…
To ja mam być doskonały, a świat niekoniecznie.
Właściwe działanie musi przepływać przeze mnie. I nie chodzi tu o mnie, czy o Ciebie – chodzi o właściwe działanie. Królestwo Boże zaczyna się od własnego wnętrza, następnie od własnych działań. Nauczanie, czyli dzielenie się, jest po drodze,
Doskonała istota może nawet znaleźć się w piekle, które zweryfikuje siłę jej doskonałości.
Oczywiście dążący do doskonałości żyją bardziej tym, co zewnętrzne, dlatego nie będą w stanie tego pojąć.
Kto jednak ma całe wnętrze przeniknięte doskonałością – tego cierpienia własne nie złamią.
Zatem siła ducha jest tu bardzo istotna i znane są, oraz opisane, przypadki, gdy demony miały większą siłę ducha, niż niektóre istoty boskie.
Nie wspominam o tym jako o ciekawostce. Jest ważne by to wiedzieć. By uświadomić sobie jak ważna jest wiedza o stopniu swojej siły. Ważna jest praca nad zdobywaniem tej siły.
A zdobywa się tę siłę inaczej, niż siły ziemskie. Bo jest inną siłą.
Inną jest także siła ducha demona, a inną siła ducha istoty boskiej.

Oczywiście dla wielu z Was takie określenia nie są „naukowe” – czyli nie pasują do współczesnej religii, jaką jest nauka. Niech więc sobie zamienią je na jakieś odpowiedniki odpowiadające współczesnej psychologii ;-)

MEM HEJ SHIN  napisałeś o przebudzeniu i jasności, oraz że narzędziem ku temu jest technika oddychania.
Twoja rada dla wielu może okazać się skuteczna, ale nie dlatego, że zlikwidują bezdech, lecz dlatego iż zajmą się koncentracją. Sam bezdech /owa przerwa pomiędzy wdechem i wydechem jest zupełnie dobry – produkujesz mniej wolnych rodników i masz głodówkę od szkodliwego tlenu/ jest w porządku.
Poza tym statystycznie tego typu koncentracje na przedmiotach nie przynoszą zazwyczaj wielu pożytków, a jeśli to jest to bardzo powolny proces rozwojowy. Działają na takiej zasadzie, że lepiej koncentrować się na np. oddechu, niż na własnej złości. Zawsze to jakaś metoda. Jednak są to sztuczne techniki rozwojowe.
Naturalne techniki rozwojowe były podawane od wieków jako zasady moralne, etyczne, miłość, pokój, życzliwość i chęć bycia pomocnym dla innych.
Niektórym się wydaje, że duchowość to NIE WIADOMO CO, a to zwyczajne bycie dobrym.
Bycie dobrym w sposób naturalny – płynące z czystego serca.
Płynące z miłości.
Płynące z potrzeby pokoju - spokoju.

@trzysz  słusznie zwrócił uwagę na PERSPEKTYWĘ. Trzeba jednak mieć także perspektywę do samej perspektywy ;-)
Mądrość stoi ponad perspektywą.
Perspektywa oznacza także otwartość, lecz otwartość bez czujności nie będzie mądrością.
Dlaczego zaś perspektywa może spowodować błędy? Dlatego, iż wielu przestępców z własnej perspektywy było ludźmi w porządku…
Powtarzam zatem za Jezusem: Tu potrzebna jest mądrość.

Nie ma wielu mądrości  jak napisał @trzysz.
Madrość to mądrość.
Poza tym Budda niczego nie stworzył. Niczego nie odkrył. Znalazł to, co istnieje od zawsze. Każdy może znaleźć to samo. Sam lub z pomocą innych. Nie ma tu ograniczeń.
„Niesiesz w sobie” – jak zacytowałeś. Mówił o tym tez Jezus.
Jednak rzecz w tym, że mało kto chce wziąć się za łopatę i kopać, by znaleźć skarb. Większość tylko lubi gadać o nim. Gadanie jednak jest także przydatne, bo niektórzy gadający kiedyś biorą tę łopatę… mimo niechęci wobec łopaty ;-)

W zasadzie droga jest jedna – nie w sensie religii, systemu, metody. Tych jest tysiące. One w zasadzie prowadzą do drogi. Tej drogi prawdziwej. I ta prawdziwa droga w rzeczywistości jest czymś najbardziej zwyczajnym i pospolitym. Pospolitym w tym sensie, że nie kojarzy się jej z salonami, czy rzeczami niezwykłymi. Choć jest niezwykła dzięki własnemu pięknu.

Bardzo dobrze wkomponowałeś @east do tematu istotę CISZY.
Ona zawiera przecież w sobie także bezpragnieniowość o której głośno ;-) w buddyzmie.
Bezpragnieniowość to uwolnienie od ego – stracenie samego siebie – o czym nauczał Jezus.
Co nie znaczy śmierci. To jest największa tajemnica, że ego i tak umrze naturalnie, lecz jeśli duch sam zabije ego, wówczas narodzi się TO NOWE – które zyska nieśmiertelność.
Żadne oddechy tego nie dokonają. Oddechy jedynie są środkami przygotowującymi właściwy grunt ku temu. Co wcale nie oznacza osiągnięcia celu – o czym nie jeden zawiedziony praktykujący się przekonał.
Właściwe narzędzie, czy metoda, powinny działać na wszystkich. Nie działają, bo nie one są źródłem sukcesu u tych, którzy go osiągnęli. One tylko pomogły stworzyć im podstawy. I równie dobrze mogły pomóc inne metody.
@east, ja nie użytkuję pustki, to ona użytkuje mnie. I niczego innego nie pragnę.
Jednak ta pustka nie jest pusta. Jest pusta jedynie od znanego. Zatem jest wolnością.
Jest ciszą w której dopiero rozkwita niczym niezakłócona miłość.
To jak w seksie – musisz się poddać fali. Gdy zaczniesz myśleć nad techniką, albo nad tym jak to robić, albo czy Ci wyjdzie … ;-) To fala odejdzie i Ty nie zrobisz tego lepiej od niej.
Kunszt w seksie osiągają Ci, którzy mogą powiedzieć o sobie:
Nie ja uprawiam seks – to seks mnie uprawia.
Oczywiście obserwacja fali czasem, szczególnie na początku, jest przydatna. Dlatego powstał tantryzm. Jednak w tantryźmie nie chodzi o tworzenie fali i panowanie nad nią. Chodzi o pozbycie się magnetyczno-społecznościowych zależności, by fala mogła zaistnieć zgodnie ze sobą, a nie wg społecznych programów ograniczających ją.

Poglądy?
To tylko gry, które zawsze czemuś służą.
Wystarczy być w CISZY i znikają wszystkie poglądy.
Jednak w świecie poglądów wartościowe są poglądy niosące pożytek innym.
Warto zatem oceniać je pod względem przydatności.
Są jednak dwojakiego rodzaju kryteria przydatności. Kryterium duchowe i kryterium materialne. Niektórzy wymieniliby kryterium teistyczne i ateistyczne.
Istnieje jednak duchowość ateistyczna, gdy odrzucający istnienie Boga dąży do świętego postępowania. Wynikać to może z kilku rzeczy. I zawsze z istniejących negatywnych fobii. O ile zatem człowiek taki idzie w dobrym kierunku, to jednak nie osiągnie pełni.
Wynika to także z określonych pułapek-mechanizmów psychologicznych zastawionych przez Boga, by tylko prawdziwie czyści mogli osiągnąć pełnię.
Dążący do świętości ateiści będą u Boga zawsze w stanie szansy.

Spójrzmy na to inaczej:
Nawet jeśli ateista uważa, że jedyna boskość tkwi w człowieku, to jak ją zdoła osiągnąć – skoro neguje jej istnienie?
Negując istnienie Boga neguje się istnienie boskości.
Boskość zaś to doskonałość, dobroć i piękno.
Wiele o tym napisałem na swoim forum. Jeśli będzie więcej osób zainteresowanych to dam tam więcej materiałów. Jednak zainteresowanie jest znikome.
Co mnie chyba powinno cieszyć, bo wygląda na to, że ludzie już wiedzą co trzeba.

Piszmy w ciszy.

P.s.
Kto mi to podyktował? ;-)

Strony: « 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 »
Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap
BlueSkies design by Bloc | XHTML | CSS

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

sparta blume-treu zipcraft oszuscistop magicznydom