Choose fontsize:
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
 
Strony: 1   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Budda, kwanty i hologram  (Przeczytany 13504 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Michał-Anioł
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Wiadomości: 669


Nauka jest tworem mistycznym i irracjonalnym


Zobacz profil
« : Sierpień 14, 2010, 19:36:49 »

Fizyka jest pełna metafizyki. Współcześnie okazuje się, iż to szkiełko i oko daje wgląd poza naskórkową warstwę rzeczywistości. Laboratorium dostarcza strawy dla ducha, której nie potrafi zapewnić świątynia, snująca antropomorfizowane, trącące infantylną naiwnością narracje religijne. Świat opisywany przez naukę już dawno stracił kontakt z obserwowalną oczywistością. Żyjemy w czasach, gdy do eksperymentalnego potwierdzenia fizycznych teorii niezbędne jest budowanie tytanicznych maszyn mielących strukturę rzeczywistości, supernowoczesnych akceleratorów, według prasowej nomenklatury służących zabawie w boga. To nie jest już ta epoka, gdy spadający z jabłoni owoc mógł natchnąć dociekliwego badacza do sformułowania odkrywczej syntezy. I choć co prawda te pierwociny naukowego myślenia dały początek ujmowania rzeczywistości przez pryzmat matematyki, to jednak idę o zakład, że efekt zaskoczyłby pionierów. Najpierw nadeszła einsteinowska teoria względności, która już była gwałtem zadanym ludzkiej intuicji. Zaraz za nią ze świetlistych bezkresów racjonalności wyłoniła się fizyka kwantowa. Jej osobliwy urok można by umieścić gdzieś pomiędzy abstrakcyjnym malarstwem a dadaistyczną poezją. Stworzono język, w którym opowiada się człowiekowi o jego świecie jak o odległej, nieznanej krainie.

Historia, którą chciałbym tu opowiedzieć jest związana z jednym z ontologicznych młynów współczesnej nauki. We wsi Ruthe w Niemczech znajduje się detektor fal grawitacyjnych zwany GEO 600. To wyrafinowana konstrukcja, którą w niewybaczalnym uproszczeniu można opisać jako dwa sześciuset metrowe ramiona połączone z precyzyjną aparaturą pomiarową. Ukryte pod powierzchnią ziemi cudo techniki szuka zmarszczek czasoprzestrzeni wywoływanych przez supergęste obiekty astronomiczne takie jak czarne dziury. Detektor od momentu uruchomienia odbierał zakłócenia. Badacze nie potrafili wyjaśnić ich natury. Na początku 2008 roku otrzymali list od Craiga Hogana. Naukowiec pytał czy ich maszyna przypadkiem nie rejestruje zagadkowych szumów. Uzyskawszy potwierdzenie stwierdził, że przyczyną hałasu jest ziarnista struktura wszechświata. Innymi słowy: GEO 600 doświadczał wpływu elementarnych jednostek z jakich zbudowana jest nasza rzeczywistość. To może być zaskoczeniem, ale na superhiperbipermikropoziomie czasoprzestrzeń nie jest ciągła, lecz dzieli się na elementarne części, których absolutnie minimalne parametry opisuje się stałymi Plancka.

To nie koniec niespodzianek w tej opowieści. Takie planckowskie ziarno czasoprzestrzeni nie mogłoby być zaobserwowane, gdyż jest zbyt małe. Jednak, jak wyjaśnił Hogan, GEO 600 rejestruje je, ponieważ żyjemy w hologramie, który jest jedynie projekcją pierwotnej, ontologicznej płaszczyzny. To takie niemodne, ale ta płaszczyzna jest dwuwymiarowa. Najprawdopodobniej jest sferą, w której zawiera się nasz wszechświat. Jej powierzchnia składa się właśnie z takich wzmiankowanych planckowskich ziaren. Każde ziarno zawiera jeden bit informacji. Detektor wyczuwa obecność tego podstawowego budulca, ponieważ hologram jest nieco rozmyty względem oryginału, a więc hologramowa jednostka Plancka jest większa od oryginalnej, dwuwymiarowej jednostki Plancka. Zaskakujące, wstrząsające, fascynujące. Pozostaje tylko zadać pytanie: panie Hogan – skąd taki pomysł?

Albert Einstein choć znajduje się w gronie ojców mechaniki kwantowej, nigdy nie zaakceptował tej teorii. Był jej nieprzejednanym krytykiem, ponieważ nie mógł przyjąć pewnych następstw jakie wynikały z jej założeń. Jedną z takich konsekwencji była konieczność uznania, że wszechświat nie jest lokalny. W mechanice kwantowej istnieją stany, których nie da rady opisać w rozbiciu na ich składowe elementy. Einstein wraz z Podolskim i Rosenem zaproponowali eksperyment myślowy w ich przekonaniu wykazujący niezupełność mechaniki kwantowej. Istnieją pary cząstek pozostające w stanie splątanym, tj. gdy dokonujemy pomiaru jednego z parametrów cząstki A, dla cząstki B parametr ten przyjmuje odwrotną wartość. Trzeba tu nadmienić o pewnej fundamentalnej właściwości wielkości kwantowych – nie mają one ustalonych wartości aż do momentu dokonania pomiaru. Wiem - dziwne, niezrozumiałe, ale naprawdę da radę to przełknąć i wpisać w rutynę codziennej monotonii. Po prostu, jak w słynnym przykładzie Schrödingera z kotem w pudełku – zanim pudełko otworzymy kot nie jest ani martwy, ani żywy, albo raczej martwy i żywy naraz, bo istnieje jako chmura możliwych stanów. Otwieramy pudełko i wtedy dopiero chmura możliwości przyjmuje jeden z określonych stanów. Prawda, że intuicyjne?

Podobnie sprawa ma się z omawianymi cząstkami z paradoksu EPR. Na uwadze mamy ich właściwość zwaną spinem. Wyobraźmy sobie, że Agatka i Piotruś są w posiadaniu splątanej pary cząstek AB. Każde z nich ma jedną z cząstek zamkniętą w pudełku od zapałek. Dzieciaki wskakują do rakiet i lecą w przeciwległe kąty wszechświata. Agata otwiera pudełeczko i widzi, że spin jej cząstki jest taki i owaki. W tym samym momencie spin cząsteczki, którą ma Piotruś przyjmuje odwrotną wartość (jest więc taki i siaki). To co jest tu paradoksalne to fakt, iż spin drugiej cząstki zostaje zdeterminowany natychmiast, niezależnie od odległości. Wymaga to przyjęcia założenia, że informacja wędrowała szybciej niż światło. To zaś jest wykluczone przez teorię względności – nic nie może wędrować szybciej niż światło.

Jedną z prób rozwiązania tego paradoksu było uznanie, że wszechświat nie jest lokalny. Jego korpuskularność jest pozorna. Cząstki widzimy jako oddzielne całości, ponieważ mamy ograniczony wgląd w rzeczywistość – postrzegany fragment większej całości uznajemy za odrębny byt. Wyobraźmy sobie, że istotę nie znającą luster zamykamy w pokoju o ścianach ze zwierciadeł. Istota taka będzie przekonana, iż widzi dookoła siebie mnóstwo innych istot, a do tego szybko zauważy związki pomiędzy ich i swoimi ruchami. Te obserwacje mogą stać się podstawą do zbudowania jakiejś teorii wyjaśniającej korelacje. Bohm posłużył się inną metaforą – porównał nas do obserwatorów akwarium. Z tym, że akwarium obserwujemy przez dwie kamery, ustawione w różnych miejscach, ujmujące zbiornik z różnych kątów. Nie wiedząc, iż patrzymy na jeden zbiornik, ale w dwóch rzutach, doszlibyśmy do przekonania, że zachowania pewnych rybek z jednego pojemnika są ściśle związane z zachowaniami innych rybek z drugiego pojemnika.

Wynikający ze splątania kwantowego paradoks EPR został potwierdzony eksperymentalnie w 1982 roku przez Aspecta i w 1997 roku przez Gisina. Tropiąc inspiracje Hogana warto jeszcze dorzucić pewne spostrzeżenie, jakie poczyniono przy okazji zgłębiania niezgłębionych tajemnic czarnych dziur. Hawking wskazał na istnienie paradoksu – promieniowanie czarnych dziur nie zawiera żadnych informacji o ich wnętrzu, a jedynie o ich powierzchni. Zatem wychodziłoby na to, iż cała informacja zawarta w gwieździe, której kollaps utworzył osobliwość, zniknie wraz ze zniknięciem tejże osobliwości. To zaś łamie zasadę, że informacja nie może być zniszczona. Inny fizyk, Bekenstein, wpadł na to, iż zawartość informacyjna czarnej dziury jest proporcjonalna do jej powierzchni, a nie objętości. Ot i wszystko. Hogan poskładał to w kupę i wyszło mu, że życie, wszechświat i cała reszta są zapisane na powierzchni 2D, a świat jest trójwymiarową, holograficzną projekcją tej inskrypcji.
Aby móc posunąć się dalej w opowieści o iluzorycznym wszechświecie, potrzebne jest ustalenie czym jest hologram. Jest to sposób kodowania przestrzennego obrazu. Pominę tu techniczne szczegóły, nie wnikając w to jak i gdzie należy błysnąć jaką wiązką światła i jak ją poszatkować, by stała się nośnikiem trójwymiarowego wizerunku. Istotne jest, że hologram jest bardzo efektywną metodą zapisu danych.

W kontekście poruszanego tu tematu jest to wiadomość kluczowa. Ma ona dwa aspekty. Po pierwsze: holografia pozwala na zapis informacji gęstością daleko przekraczający to, co oferują chociażby obecnie używane przez nas nośniki. Po drugie: każda część hologramu zawiera światło z całej zapisanej sceny. Oznacza to, iż dowolny jego kawałek koduje w sobie kompletny obraz (choć ukazany z perspektywy danego punktu). Wszystko jest związane ze wszystkim. Na tym właśnie etapie opowieści, całkiem niespodziewanie, w holograficzno-kwantowym obłoku pojawia się Budda z wzniesionym wskazującym palcem i tryumfującym stwierdzeniem „A nie mówiłem”.

W buddyzmie zakłada się, że cały świat w swej pierwotnej, podstawowej naturze stanowi jedność. Wszelki dualizm, rozczłonkowanie rzeczywistości na poszczególne, przeciwstawiające się sobie elementy to budowana przez ego iluzja, ułuda zwana Mają. Stan oświecenia jest tożsamy z uzyskaniem świadomości tego złudzenia, z pojęciem, czy poczuciem, iż wszystko istnieje i staje się współzależnie. Pokrewieństwo buddyjskiej kosmologii z holograficzną koncepcją wszechświata jest duże. Translacja jednej z tych narracji na drugą przy użyciu niezbyt ścisłej, literackiej terminologii nie jest zbyt wymagającym zadaniem.

Holograficzny paradygmat został też wykorzystany do wyjaśnienia drugiego z elementów w parze świat-ego. Neuropsycholog Karl Pribram uznał, że mózg jest hologramem. Na tę myśl naprowadziły go głównie trzy tropy. Pierwszy z nich to wspomniana już wyjątkowa gęstość zapisu informacji, która tłumaczyłaby niebywałą pojemność naszej pamięci. Drugi to fakt, że nie tracimy wspomnień wraz z utratą obszarów mózgu. Wskazywałoby to na to, iż wszelkie zdobywane przez nas w toku życia dane są zapisane raczej jako jakiś rodzaj procesu dziejącego się w obrębie czaszki, niż że są zakodowane statycznie i bezpośrednio w tkance. Wspomnienia nie są zawarte w neuronach, ale w impulsach nerwowych krzyżujących się w obrębie mózgu dokładnie tak samo jak promienie lasera generujące hologram.

W końcu trzeci trop Pribrama, najbardziej interesujący – prędkość z jaką kojarzymy i przypominamy sobie informacje wskazuje na ich ścisłe, wzajemne powiązanie. Specjalnie dla tych, którzy zaczęli już zapadać w drzemkę, tudzież myślami odpłynęli ku lazurowym wybrzeżom, pozwolę sobie przywołać wzmiankowaną cechę hologramu: każda część zawiera obraz całości. Stąd w holograficznym mózgu dowolny element naszej wiedzy jest jednocześnie punktem dojścia do całej pamięci.

Jak się więc sprawy mają? Świat to obłok częstotliwości. Umysł to holograficzne urządzenie. Wybiera on z tego obłoku niektóre aspekty i interpretuje je jako to co zwiemy danymi zmysłowymi. Materia jest zatem dziełem świadomości. Psycholog Keith Floyd w iście psychologicznym stylu zauważył następujący truizm: to nie mózg stanowi źródło świadomości, ale świadomość stwarza mózg. Podobnie jest kreowane całe otoczenie.

Tego typu twierdzenia są oczywiście mile widziane przez praktykujących medycynę niekonwencjonalną opartą na technikach wizualizacji (w skrócie: wyobraź sobie, że jesteś zdrowy, a staniesz się zdrowy). Pozostając jeszcze na gruncie praktyk wykraczających poza główny nurt racjonalności, tych paramedycznych, paranaukowych i paraszanowanych przez ogół ekspertów, suma poczynionych tu na bazie holograficznego paradygmatu ustaleń świetnie może służyć tłumaczeniu zjawisk takich jak telepatia, telekineza, jasnowidzenie.

Gwoli intelektualnej uczciwości muszę nadmienić, że te wszystkie ustalenia są bardzo dyskusyjne i często opierają się na założeniach, które mocno chyboczą się pod presją krytyki. Są to daleko idące ekstrapolacje pewnych interesujących hipotez, o ściśle podstawowym ontologicznym znaczeniu. Pomysły te sięgają tak daleko i w głąb rzeczywistości, iż nie wiadomo czy kiedykolwiek zostaną potwierdzone lub zaprzeczone obserwacyjnie. Zatem wszystko albo większość z powyżej powiedzianego to historia z gatunku ‘A co by było gdyby…?’. Wyszło na to, że byłby idealizm, a może i nawet spirytualizm, prymat ducha nad materią (choć przyznać trzeba, iż holograficznie ujęty duch ludzki jest już kompletnie nieludzki). O tym zbudowanym przez jaźń świecie Bohm napisał:

    „W przeciwieństwie do powszechnie wyznawanych poglądów – znaczenie jest właściwą i istotną częścią całej rzeczywistości, a nie tylko eteryczną abstrakcją istniejącą jedynie w umyśle. Innymi słowy, w naszym życiu znaczenie jest istnieniem.[…] Poniekąd możemy stwierdzić, że jesteśmy sumą naszych znaczeń.” (David Bohm, tłum. Michał Tempczyk, Ukryty porządek, Warszawa 1988; cyt. za Tybetańska księga życia i umierania, Sogjal Rinpocze, tłum. Adam Kozieł, Warszawa 2001)

Poruszony w ostatnich wpisach temat, czyli ujęcie rzeczywistości jako holograficznej projekcji czegoś odległego i odmiennego od naszych intuicji, nakierował moje myśli na zagadnienie rzeczy samej w sobie. Cóż za klasyczny wątek racjonalności. Nie tykałem go od niepamiętnych czasów, jako że stracił dla mnie znaczenie. I nie chodzi tu o bagatelizowanie fundamentalności tematu, lecz raczej o tej fundamentalności zaprzeczenie. Nie przymierzając – jest to powtórzenie kantowskiej negacji sensu mówienia o noumenie.

Mój umysł został ukształtowany na takich treściach, że problem istnienia rzeczy samej w sobie nie ma dla mnie dużej wagi. Świat znam jedynie jako strumień danych. Nie widzę dobrego uzasadnienia postulatu poszukiwania ich źródła. To dlatego, że, znowu po kantowsku, nie może być ono uchwycone aparatem poznawczym ukształtowanym w obrębie fenomenalnej rzeczywistości oraz że nie jest zasadnym stawianie pytania o rzecz samą w sobie.

Być wychowanym w epoce rewolucji informatycznej, gdy przekaz i interpretacja ujawniły swoją wszechobecność i totalność, to wiedzieć, iż zjawisko jest wszystkim co nam dane. Niewykluczone, że jest to ułomność – głupotą byłoby uzurpować sobie prawo do ponadczasowości sądów – w końcu myślimy symbolicznie i to otaczający nas świat jest źródłem metafor, za pomocą których wyjaśniamy także sami siebie. Stąd obecnie dominuje porównanie do maszyny przetwarzającej informacje, figura ludzkiego umysłu jako analogu komputera i oprogramowania. Znalazło to wyraz w kulturze masowej, chociażby w filmie eXistenZ czy Matrix.

Wynikająca z tego postawa poznawcza koresponduje w pewien sposób z machowskim empiriokrytycyzmem, epistemiczną uczciwością, która nakazuje uznać, iż poza wrażeniami nie ma nic o czym moglibyśmy orzekać, że istnieje. Aż prosi się tu o przywołanie Berkeley i za duże ułatwienie w wywodach uważam możliwość powtórzenia za nim – być oznacza być postrzeganym (esse=percipi). Problem istnienia rzeczy samej w sobie to trup starego paradygmatu. Dla tych, którzy jej istnienie uważają za święty pewnik i nigdy by od tej tezy nie odstąpili, podsunąć można rozwiązanie kompromisowe – niemożliwość poznania noumenu. Nie mamy zmysłu do tego przeznaczonego. Chyba, że matematyka jest szóstym zmysłem.

Matematyka konstruuje świat, którego idealność skłania do nadawania mu mocnego statusu ontologicznego. To stary spór – czym są elementy opisywane przez matematykę? Źródłem czy emanacją rzeczywistości? Paradoksalnie więc, paradygmat matematycznego myślenia, który leży u podstaw pozytywistycznego nastawienia wobec świata, ma w sobie potencjał mistyczny. Zawraca ludzką racjonalność na stare, zdawałoby się do cna wyeksplorowane szlaki. Okazuje się, iż jak mocno ludzki rozum nie starałby się przeskoczyć samego siebie i uniknąć pułapek swej ułomności, zawsze trafi do punktu wyjścia. Tym punktem jest metafizyka.

Można uznać, że pierwotna droga ludzkiego rozumu do koncepcji rzeczy samej w sobie wiodła przez rozdzielanie poszczególnych jakości. Analityczne spojrzenie na przedmiot prowadzi do rozłożenie go na czynniki pierwsze. Racjonalnie wykrajamy sobie kształt, kolor, wagę, zapach i nie zostaje nam nic, a przecież coś było. Same jakości, uchwycone przez rozum jako własności danego obiektu, nie są niczym istniejącym odrębnie. Ich status ontologiczny jest wątpliwy. Tymczasem zaczęliśmy analityczną pracę na czymś konkretnym, fizycznym i nie budzącym wątpliwości. Nieuniknione jest pytanie – gdzie zniknęło to coś po oddzieleniu jakości? Odpowiedzią była rzecz sama w sobie.

Powyższa próba zrekonstruowania wędrówek ludzkiego umysłu dotyczyła pierwocin racjonalności. To z czym mamy do czynienia obecnie wbrew pozorom nie różni się zbytnio jeśli chodzi o podstawowe mechanizmy. Matematyka pozwala obdzierać z rzeczywistości kolejne warstwy i tak jak pierwotnie odarto ją z jakości, tak teraz proces postępuje dalej. Liczby są językiem opisu coraz odleglejszych abstraktów. Jak się wydaje – efekt jest ten sam. Znowu otrzymaliśmy rzecz samą w sobie. Tym razem w postaci hiperstrun, zwiniętych wymiarów czy dwuwymiarowej płaszczyzny będącej źródłem holograficznej projekcji.
Autor: Maciej Jurgielewicz
http://absurdonomikon.blogspot.com/2010/04/budda-kwanty-i-hologram-1.html
Zapisane

Wierzę w sens eksploracji i poznawania życia, kolekcjonowania wrażeń, wiedzy i doświadczeń. Tylko otwarty i swobodny umysł jest w stanie odnowić świat
Michał-Anioł
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Wiadomości: 669


Nauka jest tworem mistycznym i irracjonalnym


Zobacz profil
« Odpowiedz #1 : Sierpień 22, 2010, 13:08:32 »

Jeśli czujesz, że myślisz, to się mylisz


Od czasu do czasu, gdy trafiam na szczególnie mocno ufortyfikowane bastiony bezmyślności, za łudzącymi szańcami pozornej dyskusji ze zdziwieniem ponownie odkrywam tego samego potwora. Jest to rodzaj wynaturzenia racjonalności, które najkrócej mógłbym określić jako mylenie emocji z myśleniem. Sprawa jest prosta, więc sądzę, iż w miarę łatwo i bezboleśnie uda mi się ją wyłożyć.

Zacznę klasycznie, od krótkiego zdefiniowania podstawowych pojęć, tak by jasne było o co mi się tutaj rozchodzi, co z czym i na jakiej podstawie ze sobą zestawiam. I tak myślenie to proces kojarzenia i wnioskowania przeprowadzany na elementach ludzkiej pamięci. Z kolei emocja to stała predyspozycja poznawcza i behawioralna. Uznałbym ją za swego rodzaju skrót w myśleniu, bardzo funkcjonalny mechanizm służący jako gotowy schemat zachowania wobec czegoś, zazwyczaj wyrobiony na podstawie uprzednich doświadczeń lub ewentualnie wpojony przez otoczenie. Stąd nawet chwacki łobuz z najgłębszych mateczników puszczy, który nigdy nie miał do czynienia z czarnoskórą osobą może już mieć wyrobioną opinię na temat takich osób i ustaloną wobec nich postawę.

Zjawiskiem o tyle nieuniknionym, co niebezpiecznym jest mieszanie emocji z myśleniem. Sądzę, iż na rzeczy jest tu społeczna natura człowieka, która skłania go do komunikowania się z innymi i wyrażania swojej postawy, nawet jeśli jest to niczym nie uzasadniona wrogość, złość czy niezrozumiałe uprzedzenie. Operowanie językiem jest czynnością racjonalną, sam komunikat też musi być racjonalny. Werbalne wykroczenie poza poziom porykiwań i ćwierkań wymusza na użytkownikach języka uruchomienie intelektualnych funkcji analizujących informacje i pośredniczących w procesie akcja-reakcja. Efektem jest to, że tak często ktoś racjonalnie próbuje nas przekonać o czymś co kompletnie nie jest racjonalne. Bardzo jaskrawym przykładem będzie tu stronnicza matka broniąca racji swojego dziecka.

Ilustracją tej tezy może być każda inna sytuacja, w której ktoś próbuje racjonalizować postawę emocjonalną. Mówiąc swoim emocjom nadaje pozory rozumowego wywodu, tj. argumentuje, choć w rzeczywistości mógłby do komunikacji użyć prostych odgłosów oddających jego nastroje. Wprowadza to mylne wrażenie, iż konflikt rozgrywa się na poziomie racjonalnym, że da radę go przedyskutować. Problemu nie da rady jednak rozwiązać rozmową dopóty, dopóki obydwaj dyskutanci nie będą operowali czysto racjonalnymi argumentami. Dialog u którego podłoża leżą nieujawnione emocje, emocje pomylone z myślami, ma bardzo duże prawdopodobieństwo na przeistoczenie się w otwarty konflikt, wciąż jeszcze werbalny lub już pozawerbalny. W gruncie rzeczy nie jest to 'przeistoczenie' lecz raczej przepoczwarzenie, osiągnięcie dojrzałej formy, eksplozja.

Przewrotny wniosek – technokratyczne, totalitarne państwo przyszłości będzie oparte na emocjach, a nie na rozumie. Uściślając: zamysł będzie racjonalny, ale wykonanie całkowicie oprze się na uczuciach. To dosyć oczywiste i mało odkrywcze, jeśli spojrzy się na systemy połykające jednostkę – faszysta krzyczący 'Hail!' razem z tysiącem kompanów nie zastanawia się czy rzeczywiście stoi po dobrej stronie. On to wie, przynajmniej tak mu się wydaje, bo w rzeczywistości – czuje, że wie. Pomieszał emocje z myślami. To samo można powiedzieć o kibolu ryczącym na stadionie lub o bojowym wyznawcy religii. Czy statystyczny wierny usilnie zastanawia nad realną wyższością swojej religii? Może i kiedyś się zastanawiał, może zastanowił się raz i na tej podstawie wytworzył trwałą predyspozycję do pozytywnego wartościowania swojego wyznania i wywyższania go ponad inne. Jednak zagadnięty będzie bronił swojej racji w taki sposób, jakby była ona wciąż odnawianą zdobyczą rozumu.

Problem pomieszania emocji i myśli jest niemal zawsze powiązany z utożsamieniem się: On ma rację, bo jest z mojego państwa! Ma rację, bo jest z mojego miasta! Bo jest moją rodziną! Bo to ja! Asymilacja z jakąś grupą, a tym samym ze stojącym za nią zespołem poglądów, wartości i interesów siłą rzeczy musi się opierać na uproszczeniach. Racjonalna integralność często jest niemożliwa do zweryfikowania, ponieważ system jest zbyt rozległy, zbyt dynamiczny lub część danych jest nam niedostępna. Jedynym wyjściem jest wytworzenie stałej predyspozycji, czyli emocji i utożsamienie się na poziomie uczuciowym. Ma to miejsce w przypadku całości opartych na jakichś twierdzeniach, np. poszczególne teorie w obrębie nauki czy zaufanie do konkretnego eksperta.

Jednak większość utożsamiania z jakim się stykamy będzie raczej bazowało na wspólnocie interesów, pod którą ewentualnie podpięty jest prosty zestaw wartości. Inne jeszcze podłoże będzie miało utożsamienie się z samym sobą. Brzmi dosyć absurdalnie, ale też jest straszliwym i niestety pospolitym błędem. W dyskusji chodzi o porównywanie poglądów i racji, w momencie, gdy zespół przekonań zbyt mocno utożsamimy ze sobą, każda perspektywa podważenia naszej opinii jawi się jako ryzyko zniszczenia naszej integralności. Efektem jest tzw. zacietrzewienie, czyli spazmatyczna walka o samego siebie, błędnie pomylonego z zespołem przekonań.

Pomieszanie uczuć i myśli jest nieuniknione. Zadanie każdorazowego przemyślenia swoich postaw i argumentów jest niewykonalne ze względów praktycznych, tym bardziej jeśli uwzględni się gatunkową niechęć ludzi do myślenia. Bez sensu jest więc łudzenie się, iż ulegnie to zmianie. Warto by było jednak wyczulić się na to, że w sytuacjach alarmowych, tj. wtedy, gdy dyskusja przedłuża się i zaognia, nieuchronnie przeistaczając się w kłótnię, należy baczniej przyjrzeć się swoim racjom, gdyż być może stoimy na błędnym stanowisku tylko poprzez emocjonalne odniesienie do głoszonych treści.
Autor: Maciej Jurgielewicz
http://absurdonomikon.blo...sie-mylisz.html
« Ostatnia zmiana: Sierpień 22, 2010, 17:51:43 wysłane przez Michał-Anioł » Zapisane

Wierzę w sens eksploracji i poznawania życia, kolekcjonowania wrażeń, wiedzy i doświadczeń. Tylko otwarty i swobodny umysł jest w stanie odnowić świat
Michał-Anioł
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Wiadomości: 669


Nauka jest tworem mistycznym i irracjonalnym


Zobacz profil
« Odpowiedz #2 : Październik 02, 2010, 22:48:45 »


Święta Geometria jest DROGĄ DO ZROZUMIENIA tego kim jesteś, skąd pochodzisz i dokąd zmierzasz. Jest to matryca stworzenia; swoisty „pomost” między tym co widzialne i niewidzialne, objawione i nieobjawione, skończone i nieskończone.

Począwszy od mozaik Środkowego Wschodu i piramid Starożytnego Egiptu, poprzez kalendarz Azteków i taoistyczne filozofie, a skończywszy na medycynie Indii, Tybetu i Chin - Święta Geometria od dawna łączyła ze sobą świat duchowy i materialny, Niebo i Ziemię. Dziś nadal odgrywa integralną rolę w sztuce, architekturze Feng Shui, geomancji, matematyce, muzyce, alchemii, nauce i najnowszej fizyce. (...)

Wszystkie działania podlegają różnym wzorcom, a Święta Geometria opisuje ich prawa za pomocą kształtów, form i proporcji. Jest to uniwersalny język czystych prawd bazujący na wewnętrznym działaniu natury.

Aby naprawdę pojąć Świętą Geometrię, musimy zrozumieć, że wszystko we wszechświecie składa się z energii, będącej w stanie nieustannej transformacji.

Energię można zdefiniować w kategoriach jej częstotliwości i harmonik. Wówczas okazuje się, że nawet struktura ludzkiego ciała opiera się na tych samych zasadach, które funkcjonują na wszystkich poziomach stworzenia.

Nasze ciała zawierają w sobie holograficznie wszystkie informacje o wszechświecie. Wiedzę geometryczną mamy „wrodzoną” i jesteśmy w naturalny sposób zestrojeni z „harmonicznymi wszechświata”, nie tylko za życia, ale również przed narodzeniem i po śmierci.

Święta Geometria daje Ci możliwość SZERSZEGO SPOJRZENIA na siebie samego oraz na miejsce, jakie zajmujesz w świecie. Gdy się ją mistrzowsko opanuje, może znaleźć zastosowanie w leczeniu, doradztwie, badaniach, nauczaniu, projektowaniu i tworzeniu POKOJU, SZCZĘŚCIA i JEDNOŚCI. "

"Święta Geometria zawiera klucz do tego, jak Duch stwarza świat przy pomocy określonych wzorów, z których każdy tworzy określoną funkcję Życia lub Świadomości. (...)

Każdy wzór w Świętej Geometrii jest jak "litera" w "świętym alfabecie". Każdy wzór tworzy określona funkcję Życia i Świadomości. Można nauczyć się czytać te "litery" (wzory) i "wymawiać słowa" za pomocą tych twórczych, boskich form. Możemy wtedy czytać księgę natury i używać języka świętej geometrii samego Ducha, aby tworzyć optymalne efekty w działaniach, których się podejmujemy.

Święta Geometria pozwala nam bezpośrednio rozumieć "geometryczny system kodowania", którego używa Duch dla zamanifestowania wszelkiego Życia i Świadomości. Daje nam ona istotny wgląd w podstawy funkcjonowania ducha i materii - wgląd, który może być użyty zarówno do celów duchowych jak i naukowych. Pozwala nam uzdrowić bolesne rozdzielenie między duchowością i racjonalnym, naukowym rozumowaniem, które przenika współczesne społeczeństwo i życie naszej własnej duszy.

Świętej Geometrii nauczano przez tysiąclecia adeptów rozwoju duchowego różnych tradycji duchowych całego świata z ważnego powodu: może być ona zastosowana do przemiany naszej życiowej energii, świadomości i świata wokół nas w najbardziej korzystny dla nas sposób.

Jednym z powodów, dla którego niegdysiejsze sekretne nauki Świętej Geometrii są dzisiaj upubliczniane jest fakt iż wiedza ta może być zastosowana, aby pomóc nam samym i naszej planecie."


LECZĄCA MĄDROŚĆ ŚWIĘTEJ GEOMETRII:
Gdzie nauka i dusza spotykają się
by Robert J. Gilbert, Phd.
©March 2003

„ (...)Święta Geometria to studiowanie archetypowych, duchowych wzorców, które stwarzają wszystko w materialnym świecie. Święta Geometria uzdrawia sztuczny podział między nauką i tym co duchowe.

Wielkie szkoły duchowe z całego świata uznawały Święta Geometrię za uniwersalny klucz do poszerzania ludzkiej świadomości, uzdrawiania fizycznego ciała, regulowania problemów energetycznych oraz świadomego doświadczania i komunikowania się z duchowymi istotami, siłami i… dużo więcej.

Święta Geometria zaczęła się wraz z inicjacyjnym nauczaniem w starożytnych duchowych tradycjach, które instruowały „studentów” odnośnie wzajemnych związków między światem fizycznym i światami duchowymi. Święta Geometria stała się podstawą zrębów nauki, którą znamy dzisiaj, ale także świętej nauki Egiptu (…) i nauk Pitagorejskich o wibracjach energetycznych w Grecji. (…)

Święta Geometria jest powszechną główna nauką, dzięki której człowiek może zarówno zrozumieć i bezpośrednio czerpać z Boskich mocy. Na każdym poziomie egzystencji. – od poziomu subatomowego, poprzez formy ludzkiego ciała aż po poziom galaktyk – te same kluczowe wzorce powołują wszystko do istnienia.

Święta geometria nie jest jedynie kwestią wiedzy posiadanej przez starożytnych. Najważniejsze i przełomowe odkrycia naukowe nowoczesnego (modern) świata zostały dokonane przez naukowców odkrywających na nowo te same sekrety myśli, które istniały od dawna w szkołach duchowych. Zdumiewający przykład pochodzi z greckich Szkół Tajemnic sprzed 2500 lat, które nauczały, że istnieje pięć doskonałych trójwymiarowych form – Bryły Platońskie -, które są podstawą wszystkiego w fizycznym świecie. Współcześni naukowcy wyśmiewali tą ideę, aż do roku 1980, kiedy to profesor Emeritus Robert Moon (uczestnik Projektu Manhattan - L.) z Uniwersytetu w Chicago dowiódł, że cała Tablica Okresowa Pierwiastków – dosłownie wszystko w fizycznym świecie – opiera się na tych samych pięciu formach! Faktycznie we współczesnej fizyce, chemii i biologii wzory tworzenia opisane w świętej geometrii są odkrywane na nowo, niestety bez większego zrozumienia ich duchowego znaczenia, które chroni przed nadużyciem tej wiedzy.

Święta Geometria – w skrócie – dostarcza istotnej wiedzy dla każdej ludzkiej aktywności wyjaśniając naturalne wzory, na których opiera się świat. W przeszłości szkoły duchowe strzegły ściśle sekretów Świętej Geometrii – w wielu przypadkach wymagając od inicjowanych, aby prędzej oddali życie niż zdradzili sekrety osobom nie inicjowanym. Jednak wraz z ponownym odkryciem tych wzorów przez współczesną naukę, to co było tajne stało się dostępne dla każdego. Każdego z nas dotkną skutki zrozumienia bądź niezrozumienia przez ludzkość Świętej Geometrii materii i duszy. Każda indywidualna próba stosowania wiedzy o świętej geometrii w świecie – w Lecznictwie, Środowisku, Rozwoju Duchowym, Medycynie, Psychologii, Sztuce, Edukacji, Fizyce, Metafizyce, etc – jest konstruktywnym aktem leczącej mądrości.”

"TA RZECZYWISTOŚĆ NIE JEST FIZYCZNA TYLKO WYDAJE SIĘ TAKĄ BYĆ.
Jedynym miejscem, gdzie ten najwyraźniej trójwymiarowy świat, na który teraz patrzę istnieje, jest w moja głowa, mój umysł.
Jeśli spojrzycie na pięć zmysłów - czym one są?
Są one procesem przejmowania pól wibracyjnych, zmienianiem ich w sygnały elektryczne, przekazywaniem ich do mózgu, który dekoduje to na holograficzny świat, o którym myślimy, że jest na zewnątrz nas, ale który w tej formie istnieje tylko w naszych głowach.
Jest z tym bardzo podobnie jak z przekazem telewizyjnym. W tej przestrzeni, w której teraz stoję, mamy wszystkie stacje telewizyjne, które nadają do Avebury.
I one nie są świadome siebie nawzajem, ja nie jestem świadomy ich, ale jeśli mamy telewizor ustawiony na jeden z tych kanałów, odbierze on go i nagle to co było - czym? - niczym, staje się telewizyjnym obrazem na ekranie.
Jedynym miejscem, w którym istnieje telewizja tak jak ją rozumiemy, (programy jako takie) jest tylko ekran. Wszędzie indziej są tylko elektryczne obwody i częstotliwości nadawane z nadajników.
Tak więc na zewnątrz nas, jeśli wolicie, wszystko jest polem energii. Jest to energetyczno - wibracyjna konstrukcja.
Na kolejnym poziomie jest to cyfrowo - matematyczna konstrukcja, bardzo podobna do Matrycy w filmach "Matrix"."

Ta "cyfrowo - matematyczna" konstrukcja, "organizująca" energetyczno - wibracyjne pola energii opisywana i tłumaczona jest językiem stworzenia zwanym świętą geometrią.


"Święta Geometria (sacred geometry) to nauka starożytna. Jest kluczem do zrozumienia rozwoju wszechświata. Jest mapą wędrówki świętego ducha od czystej energii ku materii - fizycznemu światu takiemu, jaki znamy. Jest językiem stworzenia, podstawą wszelkiego życia. Wciąż powtarzające się geometryczne wzory stanowią podstawowe elementy budowy naszego ciała, wszystkich zwierząt, roślin, planet, układów słonecznych i galaktyk.

Zgłębianie Świętej Geometrii odkrywa cudowny dar: pamiętamy, że jesteśmy częścią żyjącego, posplatanego, inteligentnego (...) wszechświata.(...)."

źródło
http://reikivi.org/index.php?option=com_ccboard&view=postlist&forum=18&topic=41&Itemid=68
« Ostatnia zmiana: Październik 03, 2010, 21:53:02 wysłane przez Michał-Anioł » Zapisane

Wierzę w sens eksploracji i poznawania życia, kolekcjonowania wrażeń, wiedzy i doświadczeń. Tylko otwarty i swobodny umysł jest w stanie odnowić świat
Strony: 1   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap
BlueSkies design by Bloc | XHTML | CSS

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

devils watahapolnocnejciszy skandynawistyka neverdie watahafernflower