Choose fontsize:
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
 
Strony: 1   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Agentura i agent wpływu  (Przeczytany 5765 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Leszek
Administrator
Ekspert
*****
Wiadomości: 1391



Zobacz profil WWW Email
« : Maj 21, 2009, 20:39:18 »

Filmik na dobry początek (tylko w j. angielskim)

SPREAD THE WORD this is a must see, about the CFR
<a href="http://www.youtube.com/v/NxMayaeHd6I&amp;hl=pl&amp;fs=1" target="_blank">http://www.youtube.com/v/NxMayaeHd6I&amp;hl=pl&amp;fs=1</a>
http://www.youtube.com/watch?v=NxMayaeHd6I

Może ktoś go przetłumaczy?



Kim jest agent wpływu

Agenci wpływu mają za zadanie prowadzenie dywersji ideologicznej.
Dywersja ideologiczna może być prowadzona poprzez wojskowe jednostki specjalne zajmujące się wojną psychologiczną albo za pomocą propagandy.
Takie działania prowadziły tylko największe służby specjalne świata, ale złoty medal trzeba tu przyznać ZSRR.
Dywersja ideologiczna (jakkowiek by to śmiesznie brzmiało) to:
1. działania mające doprowadzić do demoralizacji narodu czyli głównie podważanie wartości o które się walczy, zasiewanie wątpliwości
- podważanie wiary w siebie i wyznawane przez siebie wartości
- zaszczepienie poczucia winy - to głownie domena propagandy
- przekonanie przeciwnika o jego osamotnieniu i braku poparcia ze strony międzynarodowej opinii publicznej
- ośmieszanie, wyszydzanie, wykazywanie rzekomego braku logiki w działaniu
- podważanie wiary w swoje siły zbrojne i jednoczesne przekonywanie o potędze armii państwa na rzecz którego agent wpływu działa
- przekonanie o bezcelowym przedłużaniu się walk
- przekonywanie, że przeciwnik jest twardy, zdecydowany i gotowy na wszystko

2. Dyskredytowanie władzy, jej zwolenników i obrońców, przedstawicieli i innych osobistości państwowych

3. Zneutralizowanie mas, żeby nie wystąpiły spontanicznie w obronie istniejącego porządku w państwie

4. Neutralizowanie wolnych wyborów i bojkotownie każdej jej formy

5. Dążenie do rozbicia dużych grup społecznych, gdzie istnieje dość skuteczna ochrona przed propagandą

6. Wprowadzać rozróżnienie między przywódcami a resztą i atakować przywódcę a chwalić resztę

7. Przewrotnie wykorzystywać wyznawane przez atakowanych wartości

8. Lansowanie postaw nagannych z punktu widzenia moralnego np: chciwości, rozwiązłości

9. Podsycanie wzajemnej nieufności w społeczeństwie

10. wykorzystanie tzw. grup kluczowych dla uczynienia z nich grup- taranów do rozbijania istniejącego systemu

Źródło:
http://polska.mil.pl/forum/viewtopic.php?t=246&sid=10638cb8da492a778c9ceafb2ff8b4de
« Ostatnia zmiana: Maj 21, 2009, 21:07:26 wysłane przez Leszek » Zapisane

miłość radość piękno
Leszek
Administrator
Ekspert
*****
Wiadomości: 1391



Zobacz profil WWW Email
« Odpowiedz #1 : Maj 21, 2009, 20:42:32 »

Agentura wpływu. Najniebezpieczniejsza broń mocarstw.

Autor: Ryszard Świętek

Rzeczpospolita - 20.01.1996r
 

Nowoczesny wywiad ukształtował się na przełomie XIX i XX wieku. Zmienił się wówczas zakres działań wywiadowczych. Rozpoznanie sięgnęło głęboko w sferę militarną, polityczną i gospodarczą przeciwnika. Ostatecznym celem każdego wywiadu stała się dokładna znajomość sytuacji panującej u wroga, aby rozpoznać wszelkie dyspozycje przed ich wykonaniem. Potrzebne dane mógł zebrać i opracować szeroko rozbudowany aparat wywiadu, korzystający z rozległej sieci konfidentów. Nie mógł ich dostarczyć agent, działający w pojedynkę, bo znał tylko wycinek rzeczywistości.

Praca wywiadu polegała odtąd na żmudnym i drobiazgowym gromadzeniu wyrywkowych informacji, które dopiero po pewnym czasie układały się w logiczną całość. Ośrodek dyspozycji operacyjnej dla całej machiny wywiadu znajdował się w jego centrali, realizującej zadania, w odpowiedzi na zlecenia najwyższych ośrodków decyzyjnych w państwie i w armii. Na sukces wywiadowczy nakładały się działania wszystkich ogniw zdobywania, ewidencji i analizy danych. Agentura dostarczała informacje podstawowe. Tysiące takich informacji docierało do central wywiadu, gdzie systematyzowano je i opracowywano. Jeżeli wciąż brakowało jakiegoś fragmentu układanki, zlecano właściwej filii wywiadu zdobycie uzupełniających danych. Wszystkie informacje uznawano za wiarygodne tylko wówczas, gdy znajdowały potwierdzenie w niezależnych źródłach.

Działania tajnych służb wojskowych wspomagał wywiad polityczny. Starano się utrudnić i zdezorganizować mobilizację przeciwnika. Przygotowywano na dużą skalę dywersję i sabotaż. Carska ochrana upowszechniła

system prowokacji politycznej,

opierający się na własnej agenturze i olbrzymich subwencjach finansowych.

W okresie rewolucji 1905 roku Japończycy wprowadzili do operacji wywiadowczych motyw dywersji politycznej o cechach agentury wpływu, jako czynnika destrukcji na wrogim terenie. Wywiad japoński starał się włączyć do współpracy dywersyjno-wywiadowczej radykalną opozycję w Rosji, wspomagając ją finansowo i udzielając jej pomocy technicznej. W Szwajcarii zorganizowano kursy sabotażowo-dywersyjne dla przyszłych dowódców oddziałów terrorystycznych. Pieniądze szły przede wszystkim na zakup broni i materiałów wybuchowych oraz akcje propagandowe. Zakładano, że wystąpienia rewolucjonistów i mniejszości narodowych wstrząsną podstawami państwa carów, co miało spowodować zamęt w armii rosyjskiej i osłabić potęgę militarną Rosji na Dalekim Wschodzie, a przynajmniej mogły przeszkodzić mobilizacji wojsk, które miały być wysłane z europejskiej części imperium do Mandżurii.

Dla realizacji tych celów Japończycy nawiązali kontakt m. in. z Polską Partią Socjalistyczną, której przewodził Józef Piłsudski. Podjęta przez Polaków współpraca z wywiadem japońskim była aktem luźnego porozumienia o świadczeniu wzajemnych usług, bez zobowiązań politycznych ze strony Japonii. Piłsudski zgodził się dostarczać Japończykom wiadomości polityczne oraz współpracować w organizowaniu dywersji i akcji zbrojnych na terytorium Rosji. W ograniczonym zakresie PPS została zobowiązana do dostarczania informacji o charakterze wywiadowczym ze swych obserwacji wojskowych. Na zorganizowanie sabotażu na kolei transsyberyjskiej i rozciągnięcie sieci wywiadowczej wewnątrz Rosji, a przede wszystkim za podjęcie dywersji politycznej przeciwko caratowi, Japończycy udzielili PPS dość znacznej pomocy finansowej (obecnie byłaby to kwota ok. ośmiu i pół miliona dolarów). Piłsudski zamierzał nadać współpracy wywiadowczej o wiele głębszy charakter, ale Japończycy nie mogli, albo nie chcieli wiązać się pomocą polską, głównie przez wzgląd na interesy Niemiec i Austro-Węgier, gdzie z wielką ostrożnością odnoszono się do irredenty polskiej. Odmówili więc podpisania z Piłsudskim ściślejszej umowy wywiadowczej. Przywódca PPS sądził, że umowa taka będzie umożliwiała realizację celów politycznych ruchu polskiego w Rosji. Chociaż wyszedł z inicjatywą stworzenia własnej agentury na potrzeby Kempeitai, to Japończycy nie widzieli w nim swojego agenta.

Ochrana dość szybko wpadła na trop wywrotowej działalności Japończyków. Efektem podjętych czynności operacyjnych była publikacja w 1906 r. części zdobytych dokumentów: "Rewolucja od podszewki: zbrojne powstanie w Rosji za pieniądze japońskie". Autorzy broszury dotykali zaledwie istoty zagadnienia, co i tak w swej treści wydawało się wtedy niewiarygodne. Niemal powszechnie odrzucano ogłoszone rewelacje, traktując je jako kolejną próbę prowokacji ochrany.

Kilka lat później sytuacja powtórzyła się przy opisywaniu współpracy kierownictwa polskiego ruchu niepodległościowego z przedstawicielami wywiadu Austro-Węgier, szykującego się do wojny z Rosją. Pisano o "wielkim spisku przeciwko Rosji", "szkole powstańczej w Krakowie", "uprawianiu szpiegostwa" przez Związek Walki Czynnej itd. Oskarżenia wydawały się absurdalne. "Szpiclowskie brednie" -- odpowiadał "Naprzód" w maju 1910 r. Po interwencji dyplomatycznej Rosji władze austriackie podjęły oficjalne śledztwo, które nie przyniosło efektów. Kompetentne czynniki wywiadu zwyczajnie kłamały, zaprzeczając wszystkiemu. Służby specjalne rządzą się bowiem swoimi prawami i niemożliwe jest wyjawienie współcześnie prawdy o uwidocznionych przypadkowo powiązaniach oraz kontaktach operacyjnych. Dopiero z perspektywy czasu, mając dostęp do właściwych dokumentów, można potwierdzić lub zaprzeczyć wcześniejszym "przeciekom". Teraz wiemy, że doniesienia o współpracy wywiadowczej polsko-austriackiej były prawdziwe, oddawały istotę zagadnienia, ukazywały wierzchołek "góry lodowej".

Wywiady Austro-Węgier i Niemiec zamierzały wykorzystać doświadczenia japońskie przy podjęciu współpracy z grupami rewolucyjnymi, które występowały przeciwko caratowi. Wypracowaną przez Japończyków formułę prowadzenia agentury zbiorowej uzupełniono o elementy wspomagania politycznego i logistycznego podejmowanych przy jej pomocy akcji specjalnych, jako podpory właściwych działań rozpoznawczych wywiadu oraz planowanych operacji militarnych. Główne założenia planu zrewolucjonizowania Rosji na wypadek wojny powstały w Berlinie.

Fazę wykonawczą tego planu w zakresie spraw polskich przejął wywiad austriacki. W latach 1908--1914 służby wywiadu Austro-Węgier i Niemiec tworzyły więc praktyczne możliwości działania ruchowi niepodległościowemu, jako swoiście pojmowanej dywersji rewolucyjnej. Pomoc dla politycznych i wojskowych poczynań Piłsudskiego i reprezentowanych przez niego ugrupowań wynikała również z konieczności kontroli jego postępowania i trzymania w ryzach polskich dążeń wolnościowych. Sam Piłsudski używał powiązań wywiadowczych jako narzędzia działania politycznego.

Wspieranie zbrojnego ruchu Piłsudskiego, wykorzystywanie go do celów wywiadowczych i dywersyjnych, było świadomie zaplanowaną operacją, prowadzoną przez centralę wywiadu w Wiedniu. W księgach ewidencyjnych wywiadu austriackiego pod kryptonimem "Konfident R" występowała zbiorowa agentura całej organizacji militarno-politycznej, oddanej przez Piłsudskiego do dyspozycji wywiadu Austro-Węgier. Był to jednocześnie kryptonim operacji. "W zależności od intensywności działań wywiadowczej służby pokojowej lub jej rozbudowy przekazywane będą przeze mnie środki pieniężne  konfidentowi - pisał w raporcie oficer prowadzący kontakt z "Konfidentem R" o zawartej w grudniu 1912 r. umowie wywiadowczej z Piłsudskim - dzięki czemu posiadam odpowiednią możliwość nacisku". Formowane przez Austriaków w Galicji oddziały paramilitarne miały stać się zaczynem ruchów rewolucyjnych w Królestwie Polskim po wybuchu wojny i świadczyć o tendencjach powstańczych Polaków przeciw Rosji. W zakresie działań bezpośrednich instrukcje mobilizacji wywiadu określały "ustalenie zasad niszczenia kolei, dróg i telegrafów w Rosji przez 'R' ". Ostatnia umowa wywiadowcza z 30 lipca 1914 r. przewidywała "zorganizowanie band", a następnie "napad na tereny Dąbrowy Górniczej, aby rozpętać ruch rewolucyjny". Cytowane fragmenty najlepiej ukazują zaplecze akcji strzeleckiej w sierpniu 1914 r. i intencje jej sponsorów.

Gwałtowny rozwój służb wywiadowczych nastąpił w okresie dwóch wojen światowych, głównie za sprawą ogólnego postępu technicznego. Ze struktur operacyjnych wyodrębniono ostatecznie działania specjalne. Organa bezpieczeństwa i wywiadu Związku Radzieckiego tworzyły w tym zakresie całe struktury operacyjne, które były powiązane z aparatem władzy Kremla. Agentury komunistyczne instalowano w krajach, gdzie ZSRR chciał mieć swoje wpływy i możliwość destrukcji politycznej. Czynnik ideologiczny stał się stopniowo elementem gry o władzę w rękach służb wywiadowczych. Anglicy upowszechnili przy tym zasady kontroli informacyjnej w układzie podwójnych agentów, jako metodę dezinformacji przeciwnika. System agentów wpływu uformował się w końcu w odrębną kategorię operacyjną tajnych służb, łącząc w sobie elementy pracy wywiadowczej i kontrwywiadowczej.

Współczesne wywiady mają specjalne kontakty, które nie mieszczą się w kanonie zwykłych agentur. Są to

kontakty wyższego rzędu,


szczególnego znaczenia i pod specjalnym nadzorem. Należą do sfery rzeczywistości trudno uchwytnej dla postronnego obserwatora, gdzie decyzje, przyporządkowane instytucjonalnie różnym ciałom i organizacjom poza wywiadem, udaje się dostrzec dopiero w fazie wykonania. Oficer wywiadu, prowadzący operacyjnie "kontakt" specjalny, działa zwykle według słownych instrukcji i na podstawie bezpośrednich uzgodnień z agentem, przeważnie bez śladu dokumentacyjnego. Ta kategoria tajnych współpracowników nie ma ścisłego określenia. Oddanie łącznej, grupowej charakterystyki tej struktury utrudnia duże zróżnicowanie i zindywidualizowanie operacji wywiadowczych, odmienność lokalnych warunków działania oraz różnorodność motywów podejmowanej współpracy. W przeszłości najliczniejszą grupę stanowili agenci, działający z pobudek ideowych, ale korzystający z materialnego wsparcia tajnych służb, głównie dla utrzymania organizacyjnych form reprezentowanego ruchu i jego propagandy. Później zastąpili ich płatni agenci. Z takich właśnie związków rozwinął się w drugiej połowie XX w. wywiad polityczny i agentury wpływów.

Agent wpływu politycznego działa w interesie własnym, osobistym lub grupowym oraz w interesie służb specjalnych, z którymi jest powiązany. Wykonuje zadania specjalne przy pomocy organizacji, które funkcjonują poza wywiadem. W razie konieczności otrzymuje wspomaganie aparatu klasycznego wywiadu. Jest to agent wpływu wyższego rzędu, podejmujący osobiście decyzje z wysokiego poziomu władzy w strukturach państwa lub wpływowej organizacji, albo działający bezpośrednio przy osobie lub kierowniczej grupie osób, na które skoncentrowane są wysiłki służb specjalnych dla zdominowania i przejęcia kontroli nad reprezentowaną formacją lub układem politycznym.

Nie ma jednego wzorca agentury wpływu politycznego. Można mówić jedynie o założeniach ogólnych i właściwościach rozwijanej sieci wywiadowczej, która w zderzeniu z rzeczywistością przybiera określony kształt, właściwy dla indywidualnych cech i uwarunkowań politycznych. Agentura wpływu jest strukturą ściśle powiązaną z polityką państwa lub państw, kontrolujących ją za pośrednictwem aparatu klasycznego wywiadu. Przy budowie agentury wybiera się na początku ugrupowanie, reprezentujące określoną opcję polityczną, które może być nośnikiem wspólnego programu, a w dłuższej perspektywie zabezpieczyć własne interesy polityczne. Przez polityczne i materialne wsparcie doprowadza się następnie do rozbudowy obserwowanego ugrupowania i jego bazy, osłabiając jednocześnie konkurencyjne grupy polityczne i wprowadza się "swoich" ludzi w elity rządzące. Pierwsze kontakty inicjowały związki o charakterze czysto wywiadowczym przedstawicieli ruchu, przez których prowadzono potem operacyjnie agenturę.

Mechanizm ten rozwinął się obecnie w tym kierunku, że operacyjne kontakty wywiadowcze utrzymywane są z reguły poza podstawową strukturą danego ugrupowania, którego kierownictwo może nawet nie zdawać sobie sprawy z "prowadzenia" go z zewnątrz, przez obcy wywiad, albo organa bezpieczeństwa własnego państwa i faktycznego źródła pochodzenia środków materialnych, otrzymywanych na bieżące prace. Tajne służby mogą w ten sposób wpływać od wewnątrz na działalność organizacji lub ruchów politycznych, mając na celu wszczepienie im obcych poglądów lub koncepcji ideologicznych, jeśli odbiegały one od przyjętych założeń. Agentury wpływu instaluje się również dla samej kontroli poczynań organizacji, bez modyfikacji jej działań od zewnątrz. Współpracowników wywiadu o skrywanej tożsamości zastępują agenci o podwójnej tożsamości.

Podstawą działalności wywiadu pozostaje wszędzie agentura. Stanowi ona o sile i skuteczności wszystkich działań specjalnych. Tajnych współpracowników klasycznego wywiadu agenturalnego uwidacznia się w wewnętrznej ewidencji konfidentów. Natomiast współpracownicy agentur wpływu są wprowadzani do sieci konfidencjonalnej pod postacią agentury zbiorowej, przez jej trzon albo kontakt operacyjny, na hasło lub kryptonim operacji wywiadowczej. Kryptonim operacji stanowi kod identyfikacyjny agentury. Poza nazwą własną kryptonim ten może określać organizację albo osobę, pod którą prowadzi się wydzieloną akcję. Toteż zdobycie wyrywkowych danych osobowych z ewidencji agentury jest w tym wypadku często mylące. Informacje te nie dają rzeczywistej wiedzy na temat zasięgu sieci agenturalnej, mogą zaświadczyć jedynie o poziomie penetracji wywiadowczej na szczeblach władzy państwowej lub w innych organizacyjnych strukturach politycznych. W aktach operacyjnych zostaje odnotowywany sam kontakt, a współpracownicy agentury pozostają niewidoczni dla zwykłej ewidencji. Ich tożsamość jest skrywana, na zasadach podwójnego rejestru konfidentów. Za jedną lub kilkoma osobami, wprowadzonymi w bezpośredni kontakt wywiadowczy, stoi nieraz cały zastęp świadomych lub nieświadomych współpracowników, tworzących anonimową dla ewidencji agenturę wpływu. Zwykle tylko przywódcy organizacji, która korzystała z zewnętrznego wsparcia obcego wywiadu, orientowali się w charakterze tych związków, działając w imię wspólnych interesów politycznych.

Wszystko to sprawia, że agenci wpływu należą do osób o najściślej strzeżonej tożsamości w ewidencji wywiadu. Działają w określonym systemie powiązań, często o charakterze publicznym. Wobec tych osób nie ma zastosowania określenie superagenta, profesjonalisty, pracującego w samotności, jak to może mieć miejsce w wypadku klasycznego wywiadu. Agent wpływu politycznego nigdy nie działa w pojedynkę, funkcjonuje w określonym systemie zależności i powiązań wywiadowczych i służbowych, z racji oficjalnie pełnionych obowiązków, oraz prywatnych koneksji i znajomości. W tym sensie agentura wpływu jest pojęciem umownym, oznaczającym bardziej

system politycznej kontroli informacyjnej,

niż konkretną osobę lub krąg osób, pozostających ze sobą w nieformalnym układzie i powiązaniach wywiadowczych. Nie można przy tym mówić o dążeniu do absolutnej kontroli informacyjnej, wyłączając z tego jedynie systemy totalitarne. Z reguły chodzi o działania stymulujące wydarzenia o szerszym zakresie, albo sprzyjanie lub wspomaganie naturalnych politycznych tendencji rozwojowych w miejscach zainteresowań tajnych służb. Agentury wywiadowcze działają stale, ale wyłonione z nich agentury wpływu mogą być uaktywniane czasowo, w okresach ważnych rozstrzygnięć politycznych, w formie jednorazowych akcji specjalnych, które zostają wyodrębnione z innych operacji, prowadzonych w dłuższej perspektywie czasowej. Zdarza się, że centrale wywiadowcze prowadzą "podwójną" i nieszczerą grę wobec podległych agentur, które wbrew własnym intencjom i dążeniom stają się narzędziem destrukcji politycznej na swoim terenie działania.

Źródło: http://niniwa2.cba.pl/agentura-wplywu.htm
Zapisane

miłość radość piękno
Leszek
Administrator
Ekspert
*****
Wiadomości: 1391



Zobacz profil WWW Email
« Odpowiedz #2 : Maj 22, 2009, 14:21:05 »

Agenci SB byli nawet w kółku tanecznym
Rozmawiał Tomasz Kurs 2007-06-28, ostatnia aktualizacja 2007-06-28 17:50:15.0

Renata Gieszczyńska i Paweł Warot, historycy z olsztyńskiego IPN-u, twórcy głośnej już wystawy "Twarze olsztyńskiej bezpieki", opowiedzieli w "Gazeta Cafe", jak szukali materiałów do ekspozycji, a także o kolejnych projektach badawczych instytutu.

Tomasz Kurs: Jakie są reakcje po otwarciu wystawy, czy zgłaszają się ludzie?

Renata Gieszczyńska: Wystawa spotkała się z dużym zainteresowaniem. Kilka osób, które ją obejrzały, było bardzo zaskoczonych, gdy zobaczyło na fotografiach swoich sąsiadów. Niektórzy upominali się o wystawę "twarzy olsztyńskich komunistów". Reakcje? Jedni chcą oglądać takie ekspozycje i uważają je za potrzebne, inni zupełnie negują naszą pracę. Wystarczy zajrzeć na fora internetowe, żeby dostrzec, że społeczeństwo jest podzielone.

Czy po otwarciu wystawy odezwał się jakiś skruszony funkcjonariusz?

R.G: - Nie mieliśmy jeszcze do czynienia ze skruszonym esbekiem. I nie liczyłabym, że taki się znajdzie. Ci ludzie kiedyś zobowiązali się do pracy w SB i ciągle trzymają się razem. Tłumaczą, że ich praca była legalna, a oni wykonywali rozkazy. Mamy do czynienia z solidarnością grupową. Wyłamanie się z niej traktowane by było jako zdrada ideałów formacji.

Przy zdjęcia funkcjonariuszy są tylko krótkie notki biograficzne, nie ma opisu ich działalności. Dlaczego nie przedstawili Państwo, co mają na sumieniu poszczególni esbecy? Czy aż tak trudno dotrzeć do materiałów na ten temat?

R.G.: - Zamysł wystawy polega na tym, że pokazujemy kadrę kierowniczą. Dodatkowe treści sprawiłyby, że ekspozycja przestałaby być czytelna. Gdyby opisywać także konkretne sprawy, zabrakłoby na nie miejsca. Liczyliśmy także, że równocześnie wyjdzie publikacja, która poszerza informacje z wystawy. Zostanie jednak wydana nieco później.

Co znajdziemy w książce "Twarze olsztyńskiej bezpieki"?

R.G.: - Ktoś kto spodziewa się fabuły, będzie zawiedziony. Przede wszystkim będzie tam więcej sylwetek pracowników służby bezpieczeństwa i informacje o strukturze bezpieki. Nie było możliwe i nie jest naszym zadaniem pisanie, kto jest odpowiedzialny np. za czyjąś śmierć.

Trudno było dotrzeć do dokumentów?

R.G.: - Po wojnie była większa rotacja w szeregach służby. Dokumentacja powstawała w języku polskim, rosyjskim, dokumenty były także pisane szwabachą, wielu brakowało. Potem w dokumentach panował już większy porządek.

Czy są ślady "czyszczenia" archiwów, jak skutecznie to robiono?

R.G.: - Akta często były niekompletne, czasem znajdowaliśmy tylko okładki. Trudno powiedzieć, czy ktoś celowo usuwał dokumenty, czy wynikało to z chaosu organizacyjnego.

Paweł Warot: - Dotychczas nie spotkałem się jednak z przypadkiem, że coś zniszczono bez śladu. Zwykle zostają inne dokumenty, z których można się dowiedzieć, co i dlaczego zostało wyczyszczone.

Jak zmieniała się bezpieka?

P.W.: - Po wojnie stosowano najostrzejsze metody, a funkcjonariusze mieli największe uprawnienia. Zwykli ludzie nawet to wykorzystywali, podając się za ubeków. Film "Pułkownik Kwiatkowski" [bohater podszył się za wysokiego funkcjonariusza UB - przyp. red.] pokazuje, jakie służba miała wówczas możliwości. Zmieniło się to trochę po ucieczce na Zachód Józefa Światły [z-cy komendanta UB w Olsztynie, a później wysokiego funkcjonariusza ministerstwa bezpieczeństwa publicznego - przyp. red.], którego biogram też jest na naszej wystawie i po odwilży 1956 r. Doszło do sytuacji, że tajni współpracownicy nie chcieli donosić, bo mieli w pamięci wydarzenia na Węgrzech. Tam społeczeństwo samo wymierzało kary donosicielom.

R.G.: - W latach 80. można mówić o drugim okresie świetności służb. Liczba tajnych współpracowników była największa w historii, przekraczała nawet tę z lat 50.

Jak wyglądała typowa kariera w SB. Co to byli za ludzie, czym się kierowali, jaką mieli mentalność?

R.G.: - Przeważnie służbę w SB ludzie ci traktowali jako szansę na awans społeczny, wstępowali też, by się dorobić. Zdarzało się, że zaczynali jako wartownicy, a kończyli, będąc generałami. Jednak wśród funkcjonariuszy olsztyńskiej SB byli także ludzie już wykształceni, absolwenci przedwojennych uniwersytetów. Wielu kończyło w trakcie służby prestiżowe uczelnie.

PW: - Był też wypadek, że w jednym z miast urząd bezpieczeństwa przestał niemal istnieć, gdy wyrzucono z pracy funkcjonariuszy, którzy kupili sobie świadectwa maturalne. Wielu esbeków było bardzo przywiązanych do służby. Mamy dokumenty mówiące, że przechodzący na emeryturę esbek chciał jeszcze przyjąć pracę portiera w hotelu, żeby tylko móc dalej donosić.

Jak wyglądała specyfika pracy bezpieki na Warmii i Mazurach?

R.G.: - Specyfika wynikła z tego, że przed wojną nie było tu państwa polskiego. Działaniom służb sprzyjała dezintegracja tutejszej społeczności.

PW: - Ja to porównuję z sytuacją w Nowej Hucie, gdzie władze starały się od zera budować społeczeństwo socjalistyczne. Służba bezpieczeństwa najpierw zwalczała u nas werwolf [niemiecką partyzantkę - przyp. red.], potem objęła inwigilacją autochtonów. Pod obserwacją byli Niemcy, Warmiacy, Mazurzy. Kolejną ważną grupę do rozpracowania stanowiła mniejszość ukraińska - wydziały inwigilujące przesiedleńców działały bardzo prężnie. Także wszyscy cudzoziemcy odwiedzający nasz region dostawali "obstawę" 24 godz. na dobę. Niemal każdy nadawał się do rozpracowania.

Jaka była skuteczność olsztyńskiej SB w rozpracowywaniu środowisk: naukowego, kulturalnego i innych?

R.G.: - Trudno to jeszcze ocenić. Prowadzimy projekt badawczy dotyczący inwigilacji środowiska naukowego. Zakończymy go w 2009 r. Będziemy publikować częściowe wyniki badań. Werbowano jednak nie tylko naukowców i ludzi kultury. Równie cenni dla służb mogli być mechanik w PGR-rze czy portier w hotelu. Agenci byli nawet w kółku tanecznym.

P.W.: - Są też materiały obciążające samych esbeków, np. notatki mówiące o tym, że szef powiatowego SB zadzwonił po milicję, a ta spałowała do nieprzytomności szefa restauracji, który mu "podpadł".

Rozmawiał Tomasz Kurs\

http://miasta.gazeta.pl/olsztyn/1,86633,4264409.html
Zapisane

miłość radość piękno
Leszek
Administrator
Ekspert
*****
Wiadomości: 1391



Zobacz profil WWW Email
« Odpowiedz #3 : Sierpień 30, 2010, 18:05:28 »

Przeniesiony:
http://forum.swietageometria.info/index.php/topic,247.msg1498.html#msg1498
« Ostatnia zmiana: Sierpień 30, 2010, 18:30:13 wysłane przez Leszek » Zapisane

miłość radość piękno
Strony: 1   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap
BlueSkies design by Bloc | XHTML | CSS

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

magiaslonca foxlive chopin dogworld car-o