Choose fontsize:
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
 
Strony: « 1 2 3 4   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Czas i przestrzeń - wykraczając poza teorię Einsteina  (Przeczytany 36319 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Michał-Anioł
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Wiadomości: 669


Nauka jest tworem mistycznym i irracjonalnym


Zobacz profil
« Odpowiedz #30 : Czerwiec 05, 2010, 19:14:20 »

Skalowanie Wszechświata od wymiaru Plancka czy strun do  całego znanego wszechświata , niesamowite,jest to podróż przez Punkt odniesienia naszej percepcji poza to co jesteśmy w stanie dostrzec naszymi zmysłami,prosta forma lecz pełen przekaz ,  jak by dało rade to wrzucić na forum  Co?

http://uploads.ungrounded.net/525000/525347_scale_of_universe_ng.swf

Trzeba chwile poczekać aż sie załaduje
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 05, 2010, 19:21:19 wysłane przez Michał-Anioł » Zapisane

Wierzę w sens eksploracji i poznawania życia, kolekcjonowania wrażeń, wiedzy i doświadczeń. Tylko otwarty i swobodny umysł jest w stanie odnowić świat
Leszek
Administrator
Ekspert
*****
Wiadomości: 1391



Zobacz profil WWW Email
« Odpowiedz #31 : Czerwiec 05, 2010, 23:34:04 »

Wrzuca się tak samo jak filmiki. Kopiujesz tylko link z przeglądarki, tzn.
http://uploads.ungrounded.net/525000/525347_scale_of_universe_ng.swf
i dajesz w "nawiasy" flasha.
Pozdrawiam!

<a href="http://uploads.ungrounded.net/525000/525347_scale_of_universe_ng.swf" target="_blank">http://uploads.ungrounded.net/525000/525347_scale_of_universe_ng.swf</a>
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 05, 2010, 23:40:30 wysłane przez Leszek » Zapisane

miłość radość piękno
Michał-Anioł
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Wiadomości: 669


Nauka jest tworem mistycznym i irracjonalnym


Zobacz profil
« Odpowiedz #32 : Czerwiec 18, 2010, 23:58:23 »

Ponieważ czas i przestrzeń nie są bezpośrednio dostępne naszym zmysłom zmuszeni jesteśmy poznawać je pośrednio poprzez zjawiska rozgrywające się w nich. Takiego uzasadnienia, właściwego dla substancjalisty, uznającego niezależne od świata materialnego istnienie czasu i przestrzeni, nie potrzebują relacjoniści i zwolennicy atrybutywizmu negujący substancjalność czasu i przestrzeni i sprowadzający je do relacji pomiędzy zdarzeniami­­­­[1] (w pierwszym przypadku) lub też do własności lokalizacji czasoprzestrzennej zdarzeń (w drugim). Dla nich konieczność odwołania się do zjawisk fizycznych w celu badania własności czasoprzestrzennych naszego świata jest naturalną konsekwencją przyjętych założeń ontologicznych.

Jednym z ciekawszych zjawisk, mogących dostarczyć nam informacji na temat własności czasu i przestrzeni, jest zjawisko ruchu. Poszukiwanie właściwej teorii opisującej ruch pomaga nam w zrozumieniu, jaką naturę posiadają czas i przestrzeń, jakie są relacje pomiędzy nimi i w jakie struktury są wyposażone. W pracy niniejszej chciałbym przeanalizować to zagadnienie najpierw w ramach fizyki nierelatywistycznej, potem w fizyce relatywistycznej. Na zakończenie zaś chciałbym omówić wnioski, jakie wynikają z analizy zjawiska ruchu, dla problemu ontologicznego statusu czasu i przestrzeni.

Problemem, który nie będzie rozpatrywany w niniejszym artykule, jest problem odwracalności w czasie zjawisk fizycznych. Wszystkie znane teorie ruchu są odwracalne w czasie, ale problem odwracalności w czasie zjawisk fizycznych nie może być dyskutowany wyłącznie w oparciu o analizę zjawiska ruchu.

Jeżeli chcemy opisywać ruch, musimy zdecydować się na pewne zasadnicze wybory. Musimy mianowicie zdecydować się na to, względem czego chcemy opisywać ruch oraz jakie cechy chcielibyśmy mu przypisać. Ostatni ze wspomnianych wyborów dotyczy symetrii czasoprzestrzennych zamierzonej teorii ruchu, pierwszy zaś tego, czy chcemy opisywać ruch relacyjnie, odnosząc ruchy ciał do siebie, czy też absolutnie, odnosząc ruch do czasu i przestrzeni (ew. czasoprzestrzeni). Każdy z tych wyborów zakłada pewne własności czasu i przestrzeni, zaś adekwatność uzyskanej teorii ruchu (przez adekwatność teorii rozumiem tutaj zdolność teorii do wyjaśniania i przewidywania zjawisk fizycznych) mówi nam o tym, czy przyjęte założenia są właściwe, czy też nie, dostarczając tym samym poszukiwanych informacji na temat czasu i przestrzeni.

Chciałbym omówić teraz dokładniej alternatywne drogi, jakimi można postępować, chcąc stworzyć jakąś teorię ruchu. Rozpocznę przy tym od prezentacji relacjonistycznej i absolutystycznej koncepcji ruchu. Stanowisko relacjonistyczne można precyzyjniej wyrazić w następujący sposób:

                Każdy ruch jest względnym ruchem ciał lub też odbywa się względem pewnej

                 struktury, np. inercjalnej, która to struktura jest jednoznacznie wyznaczona przez       

                 rozkład materii we Wszechświecie.

Tezę powyższą należy rozumieć w ten sposób, że, zdaniem relacjonisty, adekwatna teoria ruchu powinna zawierać w swoich równaniach wyłącznie wielkości takie jak względne odległości ciał, względne prędkości ciał czy względne przyspieszenia ciał, lub też powinna odwoływać się do pewnej struktury, np. tworzonej przez klasę układów inercjalnych, jednoznacznie wyznaczonej przez rozkład materii we Wszechświecie.

            Relacjonistycznej koncepcji ruchu  (REL) odpowiadają zatem dwie alternatywne strategie. Pierwsza z nich jest strategią klasyczną, przedstawioną konsekwentnie dopiero w pismach Huygensa a nie, jak można by sądzić, Leibniza[2]. Drugą z możliwych strategii rozważał już sam Newton we wczesnej pracy De Gravitatione, napisanej około roku 1668, ale odrzucił ją jako niemożliwą do przyjęcia. Idea ta została potem podjęta przez Berkeleya (1752) i Macha (1883) a sprowadza się ona do tego, aby wyjaśniać istnienie bezwładnościowych efektów ruchu niejednostajnego przez odnoszenie ruchu do gwiazd stałych. Ze względu na to, że strategia taka wcielałaby w życie zasadę Macha, zgodnie z którą lokalne układy inercjalne zdeterminowane są przez rozkład materii we Wszechświecie, można by ją nazwać strategią machowską. Dopiero Ogólna Teoria Względności (OTW) dała zwolennikom zasady Macha szansę na realizację tej strategii. Na ile nadzieje te były uzasadnione spróbuję pokazać w dalszej części pracy.

Zwolennik absolutystycznej koncepcji  ruchu, taki jak np. Newton, będzie oczywiście negował  (REL)  twierdząc,  że 
     
         Każda adekwatna teoria ruchu musi zawierać w swoich równaniach co najmniej jedną

          spośród absolutnych (odnoszących się do czasoprzestrzeni, a nie do innych ciał)

          wielkości, takich jak położenie, prędkość czy przyspieszenie.

To, które z tych wielkości będzie chciał absolutysta wykorzystać w swojej teorii ruchu, będzie zależało od własności czasoprzestrzennych - mówiąc językiem fizyki symetrii czasoprzestrzennych - które zechce przypisywać ruchowi. Ponieważ żądanie, aby teoria ruchu była relacjonistyczna, narzuca również pewnego rodzaju symetrie na wielkości czasoprzestrzenne występujące w takiej teorii, spór o naturę ruchu pomiędzy relacjonizmem i absolutyzmem jest powiązany z drugim rozważanym problemem dotyczącym tego, jakiego typu symetrie czasoprzestrzenne powinny obowiązywać w teoriach ruchu.

W przypadku pierwszej nowożytnej teorii ruchu, jaką była teoria Galileusza, o
wyborze symetrii czasoprzestrzennych zdecydowało ważne spostrzeżenie, jakiego dokonał jej
twórca:
Zamknijcie się z jakimś przyjacielem w możliwie najobszerniejszym ze znajdujących się pod pokładem pomieszczeń jakiegoś wielkiego okrętu, zabierzcie ze sobą muchy, motyle i inne podobne latające stworzenia, weźcie również spore naczynie z wodą, w którym pływają rybki, i powieście pod pułapem jakieś wiaderko, z którego kropla po kropli spadać będzie woda w wąską gardziel innego naczynia, podstawionego u dołu. Gdy okręt jeszcze stoi, przypatrujcie się uważnie, jak skrzydlate stworzenia z jedną i tą samą prędkością latają w różne strony kajuty. Rybki również będą pływały bez żadnej dostrzegalnej różnicy we wszystkich kierunkach, a kapiące krople spadać będą wszystkie do podstawionego naczynia. (...) Niech następnie okręt porusza się z dowolną prędkością: o ile tylko ruch ten będzie równomierny i nie będzie podlegał kołysaniu tam i z powrotem, nie zobaczycie wówczas najmniejszej zmiany we wszystkich wyżej wspomnianych zjawiskach i nie zdołacie na podstawie żadnego z nich wywnioskować, czy okręt płynie, czy też stoi nieruchomo.
Spostrzeżenie to doprowadziło do ważnej zasady fizycznej, zwanej zasadą względności
Galileusza, a mówiącej w swoim klasycznym sformułowaniu, iż zjawiska mechaniczne, czy
teŜ prawa dynamiki, nie wyróżniają żadnego z układów inercjalnych, poruszających się
względem siebie ze stałą prędkością. Zasada ta wraz z postulatem absolutności czasu,
uznawanym za pewnik przed powstaniem teorii względności, wiodła wprost do transformacji
Galileusza (GAL), czyli grupy symetrii czasoprzestrzeni, w której obowiązuje dynamika
newtonowska.
W ramach fizyki newtonowskiej nie ma Ŝadnej możliwości, aby związać strukturę
inercjalną z rozkładem materii we Wszechświecie, w związku z czym musimy przypisywać ją
czasoprzestrzeni. Zatem przyspieszenie pojawiające się w drugiej zasadzie dynamiki jest
przyspieszeniem absolutnym (odniesionym do czasoprzestrzeni) a dynamika newtonowska
stanowi absolutystyczną teorię ruchu. Fakt ten najwyraźniej uszedł uwadze polemistów
Newtona i niektórych ich komentatorów; Berkeley i Mach krytykując odnoszenie przez
Newtona ruchu do przestrzeni absolutnej nie zaproponowali równocześnie żadnej teorii, która
pozwalałaby na związanie struktury inercjalnej z rozkładem materii we Wszechświecie.

Wspomniane symetrie informują nas o ważnych własnościach czasu i przestrzeni w
fizyce newtonowskiej. Są nimi jednorodność czasu i przestrzeni (wyrażające się
niezmienniczością obiektów absolutnych mechaniki newtonowskiej względem przesunięć w
czasie i przestrzeni), izotropowość przestrzeni (wyrażająca się niezmienniczością tej
mechaniki względem obrotów przestrzeni) oraz symetria względem odbić przestrzennych.
Warto tu jeszcze dodać, że na mocy twierdzenia Noether każdej symetrii - w szczególności
symetriom czasoprzestrzennym - odpowiada pewne prawo zachowania. I tak z symetrii
względem przesunięć w czasie wynika prawo zachowania energii, z symetrii względem
przesunięć w przestrzeni wynika prawo zachowania pędu, a symetria względem obrotów w
przestrzeni pociąga za sobą prawo zachowania momentu pędu.

Mechanika newtonowska jest zatem absolutystyczną teorią ruchu przez to, że jej
równania  odnoszą ruch do inercjalnej (lub afinicznej) struktury czasoprzestrzeni.
Sam jej twórca rozumiał jednak tą absolutność inaczej. Newton nie rozróżniał absolutności
ontologicznej (substancjalności) przestrzeni oraz absolutności w sensie istnienia absolutnego
(wyróżnionego) układu odniesienia i sądził, że absolutność ruchu sprowadza się do istnienia
takiego absolutnego układu odniesienia:
Ruch absolutny jest przemieszczeniem z jednego absolutnego miejsca do innego; a ruch względny jest przemieszczeniem z jednego miejsca względnego do innego. Tak więc na żeglującym statku [...] względny spoczynek jest trwaniem ciała w tej samej części statku lub jego wydrążeniu. Natomiast rzeczywisty absolutny spoczynek jest trwaniem ciała w tej samej części nieruchomej przestrzeni, w której sam statek, jego wydrążenie i wszystko, co zawiera, porusza się. (Newton 1979, s. 7)
Jest rzeczą zaskakującą, Ŝe Newton wierzył w istnienie takiego układu oraz w to, że absolutny
ruch polega na zmianie absolutnego położenia w tym układzie, chociaż jednocześnie zdawał
sobie sprawę, że nie potrafi wskazać takiego układu.


Fizyka relatywistyczna
Tworząc STW, Einstein przyjął dwa podstawowe założenia. Po pierwsze, uznał, Ŝe światło
ma tę samą prędkość we wszystkich inercjalnych układach odniesienia. Po drugie zaś założył
obowiązywanie zasady względności, zwanej obecnie szczególną zasadą względności, a
mówiącej, iż prawa fizyki (w tym również równania elektrodynamiki) mają tę samą postać we
wszystkich układach inercjalnych. Opierając się na tych założeniach Einstein wykazał, iż
newtonowskie pojęcie równoczesności absolutnej powinno zostać zastąpione
równoczesnością względną (tzn. zrelatywizowaną do układu odniesienia) oraz wyprowadził
wzory na przekształcenia wiążące ze sobą czas i przestrzeń w różnych układach inercjalnych.
Wzory te okazały się być identyczne ze wzorami znalezionymi przez Larmora i Poincarégo,
co oznaczało, iż elektrodynamika maxwell-owska spełnia szczególną zasadę względności.
Przekształcenia znalezione przez Larmora, Poincarégo i Einsteina w swojej najogólniejszej
postaci zwane są przekształceniami Poincarégo.
Elektrodynamika Maxwella była pierwszą teorią spełniającą nową szczególną zasadę
względności. Mechanika newtonowska spełniała ją tylko w przybliżeniu, przy założeniu, że
prędkości są małe w porównaniu z prędkością światła. Einstein już w pierwszych swoich
pracach poświęconych STW zaproponował jednak nową mechanikę, niezmienniczą
względem (POINC).
Przekształcenia (POINC) tworzą grupę i wprowadzają do czasoprzestrzeni pewną
czterowymiarową geometrię, od nazwiska jej twórcy zwaną geometrią Minkowskiego.
Minkowskiemu udało się poprzez wprowadzenie czterowymiarowego rachunku tensorowego
zaproponować taki formalizm, dzięki któremu sama postać praw gwarantuje niezmienniczość
względem (POINC). Rachunek ten jest odpowiednikiem trójwymiarowego rachunku
wektorowego i tensorowego dla zwykłej przestrzeni.
Czasami uważa się, że to dopiero STW wprowadziła czterowymiarową
czasoprzestrzeń. Pojęcie czterowymiarowej czasoprzestrzeni wprowadzić jednak można
również do fizyki newtonowskiej tyle tyko, że hiperpowierzchnie jednoczesności (czyli
trójwymiarowe momentalne przestrzenie, na których ulokowane są zdarzenia jednoczesne
względem siebie) są wówczas absolutne (niezależne od wyboru układu odniesienia) i
czterowymiarowy sposób patrzenia na czasoprzestrzeń nie narzuca się jako konieczny. W
przypadku czasoprzestrzeni Minkowskiego czasu i przestrzeni nie da się w ten sposób
oddzielić. Musimy je odtąd uważać za jeden obiekt - czterowymiarową czasoprzestrzeń - i
zgodnie z zaleceniem Minkowskiego zrezygnować z poglądu, że czas i przestrzeń są
niezależne od siebie.

STW nie podobała się Einsteinowi z dwóch powodów12. Po pierwsze, nie dawało się
do niej włączyć w zadowalający sposób teorii grawitacji. Po drugie zaś - i tu zaznaczył się
wpływ Macha - STW wprowadzała odpowiednik newtonowskiej przestrzeni absolutnej w
postaci klasy układów inercjalnych. Układy inercjalne mianowicie wpływają na ruch ciał
same nie doznając wpływów z ich strony. Wyeliminować taką przestrzeń absolutną można
było w dwojaki sposób. Można było w konstruowanej teorii potraktować strukturę inercjalną
czasoprzestrzeni jako element dynamiczny, zależny od rozkładu mas (chociaż nie
zdeterminowany przez niego). Można też było starać się zrealizować w przyszłej teorii
bardziej ambitny postulat wysuwany przez Macha, a mówiący, iż bezwładność ciał opierać
się musi na oddziaływaniu mas. Postulat ten w innym swoim sformułowaniu głosi, że lokalne
układy inercjalne zdeterminowane są przez rozkład materii we Wszechświecie i tej właśnie
postaci pojawił się już  jako tzw. zasada Macha. Einstein wybrał drugi ze wspomnianych wariantów.
Warto w tym miejscu zwrócić uwagę na to, że oba omawiane wyżej postulaty,
wysuwane wobec przyszłej teorii, mimo pewnych zachodzących pomiędzy nimi podobieństw,
zakładają zasadniczo odmienne podejścia filozoficzne do czasoprzestrzeni. Pierwszy postulat
mówi, iż materia we Wszechświecie tylko wpływa na strukturę inercjalną czasoprzestrzeni, a
ponieważ mamy również wpływ czasoprzestrzeni i jej struktury inercjalnej na obiekty
materialne (chociażby w zjawisku ruchu) podejście to zakłada równorzędność ontologiczną
czasoprzestrzeni oraz świata materialnego.
Punktem wyjścia dla Einsteina w jego pracy nad równaniami OTW było
spostrzeżenie, iż równość masy grawitacyjnej i bezwładnej pociąga jako swoją konsekwencję
to, że lokalnie siły grawitacji, występujące w układzie inercjalnym, nie są odróżnialne od sił
bezwładności występujących w układzie odniesienia przyspieszającym względem układu
inercjalnego. Układy takie są zatem sobie fizycznie równoważne. Wynikało stąd, że
postulowana w STW niezmienniczość praw fizyki względem transformacji Poincarégo jest za
wąska i należy postulować także niezmienniczość praw względem nieliniowych transformacji
współrzędnych. Powstała w ten sposób nowa, ogólna zasada względności. Zasada ta, wraz z
założeniem mówiącym, iż poszukiwane równania pola grawitacyjnego powinny przechodzić
w granicy nierelatywistycznej w równania newtonowskiej teorii grawitacji, doprowadziły
Einsteina do znalezienia nowych równań pola grawitacyjnego.
Jak wynika z powyższych rozważań, poprzez zmianę statusu metryki z obiektu
absolutnego na dynamiczny udało się Einsteinowi zrealizować słabszy z dwóch omawianych
wcześniej programów anty absolutystycznych. Pierwotnym jego zamiarem była jednak
realizacja drugiego programu, bardziej ambitnego, wyraŜającego się zasadą Macha. Czy ten
plan mu się powiódł?
Fiasko zasady Macha sprawiło, że nie da się lokalnych układów inercjalnych oraz całej
struktury afinicznej jednoznacznie związać z rozkładem materii we Wszechświecie i musimy
ją wiązać z czasoprzestrzenią. Jest to zatem absolutystyczna teoria ruchu.
Jak wynika z powyższych rozważań, w teorii względności, zarówno szczególnej jak i
ogólnej, ruch jest absolutny. Nie wyklucza to jednak istnienia innej teorii, obowiązującej dla
wszystkich możliwych prędkości, w której ruch mógłby być relacyjny.


Przyjmijmy, że substancjalizm jest poglądem głoszącym substancjalność czasoprzestrzeni, rozumianą w następujący sposób:

SUB    Punkty czasoprzestrzeni są indywiduami zaś czasoprzestrzeń jest teoriomnogościowym zbiorem takich punktów.

Jako uzupełnienie powyższej definicji oraz przedstawionych poniżej pozostałych stanowisk ontologicznych zakładam realizm naukowy, zgodnie z którym należy uznawać istnienie tych bytów, do których w nieeliminowany sposób odnoszą się nasze najlepsze teorie naukowe. Przez relacjonizm będę rozumiał stanowisko określone przez dwie tezy, z których pierwsza jest negacją ontologicznej tezy substancjalizmu (SUB), druga zaś głosi, że punkty czasoprzestrzeni nie są własnościami lokalizacji zdarzeń. Tego typu podział nie jest dychotomią, możliwe jest bowiem stanowisko pośrednie pomiędzy substancjalizmem i relacjonizmem - atrybutywizm - zgodnie z którym punkty czasoprzestrzeni są własnościami lokalizacji zdarzeń. Atrybutywizm, jako stanowisko pośrednie, posiada pewne cechy wspólne z oboma pozostałymi stanowiskami. Z relacjonizmem łączy go negowanie substancjalności czasoprzestrzeni, z substancjalizmem zaś odrzucenie możliwości ograniczenia się w opisie zjawisk do relacji (dwu- lub więcej członowych) pomiędzy zdarzeniami lub ciałami.
http://www.etiudafilozoficzna.pl/Tematy/czip/rpczgol.html

Poszerzenie tematu dla tych dociekliwszych :
http://www.etiudafilozoficzna.pl/Tematy/czip/sporonatczipgol.html
Zapisane

Wierzę w sens eksploracji i poznawania życia, kolekcjonowania wrażeń, wiedzy i doświadczeń. Tylko otwarty i swobodny umysł jest w stanie odnowić świat
Michał-Anioł
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Wiadomości: 669


Nauka jest tworem mistycznym i irracjonalnym


Zobacz profil
« Odpowiedz #33 : Sierpień 07, 2010, 23:45:27 »

W trakcie tej rozmowy chciałbym trochę pospekulować na temat rozwoju życia we wszechświecie, w szczególności zaś - rozwoju inteligentnego życia. Włączę do tego również rodzaj ludzki, nawet mimo tego, że większość jego zachowań w całej historii było dość głupich i bynajmniej nieobliczonych na przetrwanie gatunków. Chciałbym omówić dwa pytania, pierwsze to, “Jaka jest możliwość, że gdzieś jeszcze we wszechświecie istnieje życie?", drugie zaś brzmi "Jak życie może się rozwinąć w przyszłości?".

Często zdarza się, że rzeczy, wraz z upływem czasu, stają się coraz bardziej nieuporządkowane i chaotyczne. Tą obserwację można przenieść na grunt statusu prawa, tak zwanej Drugiej Zasady Termodynamiki. Mówi ona, że całkowita ilość nieporządku lub entropii we wszechświecie zawsze wzrasta z upływem czasu. Zasada ta odnosi się jednak tylko do całkowitej ilości nieporządku. Porządek w jednym ciele może wzrosną, o ile ilość nieporządku w jego otoczeniu wzrośnie bardziej od niego. Proces taki następuje w żywym ciele. Ktoś może zdefiniować życie jako uporządkowany system, który może oprzeć się tendencji do nieporządku i który może sam siebie reprodukować. To znaczy, że może tworzyć podobne, lecz niezależne, uporządkowane systemy. Aby tego dokonać, system musi przemienić energię w jakiejś uporządkowanej postaci, takiej jak jedzenie, światło słoneczne lub energia elektryczna, w energię nieuporządkowaną pod postacią ciepła. W ten sposób system może spełnić warunek zwiększania całkowitej ilości nieporządku, przy jednoczesnym zwiększaniu porządku wewnątrz siebie i swojego potomstwa. Żywa istota zwykle posiada dwa elementy: zestaw instrukcji, które mówią systemowi, jak przetrwać i dokonać reprodukcji samego siebie, oraz mechanizm do wykonywania tych instrukcji. W biologii te dwie części zwane są genami i metabolizmem. Warto jednak podkreślić, że nie musi w nich być nic biologicznego. Przykładowo, wirus komputerowy to program, który będzie wykonywał kopie samego siebie w pamięci komputera i będzie się rozprzestrzeniał na inne komputery. Stąd wypełnia on definicję żywego systemu, którą podałem. Podobnie jak wirus biologiczny, jest to raczej postać zdegenerowana, ponieważ zawiera jedynie instrukcje lub geny i nie posiada żadnego własnego metabolizmu. Zamiast tego, przeprogramowuje on metabolizm komputera-nosiciela lub komórki. Niektórzy ludzie poddawali w wątpliwość to, czy wirusy należy uznać za życie, ponieważ są one pasożytami i nie mogą istnieć niezależnie od swoich nosicieli. Jednak większość form życia, w tym my, to pasożyty właśnie, ponieważ żywimy się i jesteśmy zależni od przetrwania innych form życia. Myślę, że wirusy komputerowe należy uznać za życie. Być może coś o ludzkiej naturze mówi to, że jedyna forma życia, jaką do tej pory stworzyliśmy, jest czysto destruktywna. Porozmawiajmy o tworzeniu życia na nasze podobieństwo. Do elektronicznych form życia powrócę później.

    Zasada Antropiczna. Gdyby warunki nie były przyjazne dla życia, nie pytalibyśmy, dlaczego ono jest takie, jakie jest



To, o czym zwykle myślimy jako o "życiu", jest oparte na łańcuchach węgla, połączonych z kilkoma innymi atomami, na przykład azotu lub fosforu. Można spekulować, że coś może posiadać życie oparte na innej podstawie chemicznej, na przykład na silikonie, węgiel jednak wydaje się być pierwiastkiem najbardziej sprzyjającym, ponieważ posiada najbogatszą chemię. Aby atomy węgla mogły w ogóle istnieć i posiadać takie właściwości, jakie posiadają, niezbędne jest idealne dostosowanie stałych fizycznych takich, jak skala QCD, ładunek elektryczny, a nawet wymiar czasoprzestrzeni. Gdyby te stałe posiadały wyraźnie różne wartości, wówczas jądro atomu węgla nie byłoby stabilne albo elektrony rozbijałyby się na jądrze. Na pierwszy rzut oka wydaje się oczywiste, że wszechświat jest tak dokładnie dostrojony. Być może dowodem na to jest to, że wszechświat został specjalnie zaprojektowany do stworzenia gatunku ludzkiego. Należy jednak uważać na takie argumenty z uwagi na coś, co nazywane jest Zasadą Antropiczną. Jest ona oparta na samosprawdzającej się prawdzie, że gdyby wszechświat nie był odpowiedni dla życia, nie pytalibyśmy, dlaczego jest on tak dokładnie zaprogramowany. Można zastosować Zasadę Antropiczną lub jej Silną lub Słabą wersję. Przy Silnej Zasadzie Antropicznej przypuszcza się, że istnieje wiele różnych wszechświatów, z czego każdy posiada odmienne wartości stałych fizycznych. Przy małej ilości wartości te pozwolą na istnienie takich obiektów, jak atomy węgla, które mogą działać jako budulce żywych systemów. Ponieważ musimy żyć w jednym z tych wszechświatów, nie powinniśmy być zaskoczeni tym, że stałe fizyczne są tak dokładnie zestrojone. Gdyby tak nie było, nie byłoby nas. Silna postać Zasady Antropicznej nie jest zbyt zadowalająca. Jakie znaczenie operacyjne można nadać istnieniu wszystkich pozostałych wszechświatów? A jeśli są one odseparowane od naszego wszechświata, to w jaki sposób to, co się wewnątrz nich dzieje, wpływa na nasz wszechświat? Zamiast tego, zastosuję coś, co znane jest jako Słaba Zasada Antropiczna. To znaczy, że wezmę wartości stałych fizycznych, jak podano. Zobaczę jednak, jakie wnioski można wyciągnąć z faktu, że życie istnieje na tej planecie na tym etapie historii wszechświata.

    Silna Zasada Antropiczna. Istnieje wiele wszechświatów posiadających różne wartości stałych fizycznych



Około 15 miliardów lat temu, gdy w wyniku Wielkiego Wybuchu powstał wszechświat, nie było jeszcze węgla. Było tak gorąco, że cała materia miała postać cząstek zwanych protonami i neutronami. Na początku istniała równa ilość protonów i neutronów. Ponieważ jednak wszechświat rozszerzał się, następowało również jego schłodzenie. Około minuty po Wielkim Wybuchu temperatura spadła do około miliarda stopni, a więc temperatury słońca pomnożonej razy sto. W takiej temperaturze neutrony zaczynają się rozpadać i tworzyć większą ilość protonów. Gdyby to było wszystko, co się stało, wówczas cała materia we wszechświecie skończyłaby pod postacią najprostszego pierwiastka, wodoru, którego jądro składa się z pojedynczego protonu. Niektóre z neutronów zderzały się jednak z protonami i sklejały się z nimi, tworząc kolejny najprostszy pierwiastek, hel, którego jądro składa się z dwóch protonów i dwóch neutronów. W najwcześniejszym okresie istnienia wszechświata nie powstały żadne cięższe pierwiastki, takie jak węgiel czy tlen. Trudno wyobrazić sobie, by możliwe było zbudowanie żyjącego systemu jedynie z wodoru i helu, poza tym wczesny wszechświat wciąż był zbyt gorący dla atomów, by te mogły łączyć się w cząsteczki.

    Słaba Zasada Antropiczna. Otrzymując stałe fizyczne, co możemy wywnioskować z faktu, że życie istnieje tu i teraz?



Wszechświat w dalszym ciągu rozszerzał się i ochładzał. Niektóre jego regiony posiadały jednak gęstość większą od pozostałych. Grawitacyjne przyciąganie dodatkowej materii w tych regionach mogło spowolnić ich rozszerzanie, a czasami całkowicie ją zatrzymywało. Zamiast tego, począwszy od około dwóch miliardów lat po Wielkim Wybuchu zaczęły się one rozpadać i tworzyć galaktyki i gwiazdy. Niektóre z wczesnych gwiazd mogły być cięższe od naszego słońca. Były one gorętsze od słońca i mogły spalać pierwiastki począwszy od oryginalnego wodoru i helu po cięższe pierwiastki, takie jak węgiel, tlen czy żelazo. Trwało to zaledwie kilkaset milionów lat. Po tym okresie niektóre z gwiazd eksplodowały jako supernowe i rozrzuciły ciężkie pierwiastki spowrotem w kosmos, tworząc surowy materiał dla kolejnych pokoleń gwiazd.

Inne gwiazdy są zdecydowanie zbyt daleko od nas, byśmy mogli sprawdzić bezpośrednio, czy posiadają one krążące wokół nich planety. Jednak niektóre gwiazdy, zwane pulsarami, emitują regularne impulsy fal radiowych. Obserwujemy niewielką zmienność częstotliwości niektórych pulsarów, co oznacza, że są one zakłócane przez okrążające je planety wielkości Ziemi. Jest mało prawdopodobne, aby na planetach okrążających pulsary istniało życie, ponieważ wszystkie znajdujące się na nich żyjątka zostały zabite przez eksplozję supernowej, która doprowadziła do przemiany gwiazdy w pulsar. Fakt, że przy kilku pulsarach zaobserwowano planety, sugeruje jednak, że pewien ułamek spośród stu miliardów gwiazd znajdujących się w naszej galaktyce również może posiadać planety. Stąd warunki planetarne niezbędne dla naszej formy życia mogły istnieć już około czterech miliardów lat po Wielkim Wybuchu.

    Cztery kwasy nukleinowe znajdujące się w DNA, ułożone według par:
    Tymina - Adenina
    Cytozyna - Guanina



Nasz układ słoneczny powstał około czterech i pół miliarda lat temu lub około dziesięciu miliardów lat po Wielkim Wybuchu, z gazu wymieszanego z pozostałościami wcześniejszych gwiazd. Ziemia została uformowana głównie z cięższych pierwiastków, w tym węgla i tlenu. Jakimś sposobem niektóre z tych atomów zostały połączone w postaci cząsteczek DNA. DNA posiada postać podwójnej spirali, co zostało odkryte przez Cricka i Watsona w chacie niedaleko New Museum w Cambridge. Łącząc dwa łańcuchy w spiralę, otrzymamy parę kwasów nukleinowych. Istnieją cztery rodzaje kwasu nukleinowego - adenina, cytozyna, guanina i tymina. Adenina w jednym łańcuchu jest zawsze połączona z tyminą w drugim łańcuchu, guanina zaś - z cytozyną. Stąd sekwencja kwasów nukleinowych w jednym łańcuchu definiuje unikalną, uzupełniającą sekwencję w drugim łańcuchu. Dwa łańcuchy mogą się następnie odłączyć i każdy z nich będzie działał jako szablon do budowy kolejnych łańcuchów. Dlatego cząsteczki DNA mogą kopiować informację genetyczną zakodowaną w ich sekwencjach kwasów nukleinowych. Fragmenty sekwencji mogą być również używane do budowy protein i innych związków chemicznych, które mogą przenosić zakodowane w sekwencji instrukcje i gromadzić surowy materiał do kopiowania DNA.

Nie wiemy, jak pojawiły się pierwsze cząsteczki DNA. Szanse przeciwko powstaniu cząsteczki DNA w wyniku przypadkowych wahań są bardzo małe. Dlatego niektórzy ludzie sugerują, że życie przybyło na Ziemię z innego miejsca i że istnieją ziarna życia przepływające przez galaktykę. Wydaje się jednak nieprawdopodobne, by DNA mogło przetrwać długi czas w panującym w kosmosie promieniowaniu. Zresztą, nawet gdyby tak było, tak naprawdę nie pomogłoby nam wyjaśnić pochodzenia życia, ponieważ czas, który upłynął od powstania węgla, jest równy zaledwie podwojonemu wiekowi Ziemi.

Jedna z możliwości jest taka, że powstanie czegoś takiego jak DNA, które byłoby w stanie samo się kopiować, jest ekstremalnie nieprawdopodobne. Jednak we wszechświecie zawierającym bardzo dużą, lub nieskończoną, ilość gwiazd można się spodziewać wystąpienia DNA w kilku systemach gwiezdnych, byłyby one jednak silnie od siebie odseparowane. Nie jest jednak zaskoczeniem czy nieprawdopodobieństwem fakt, że życie powstało na Ziemi. Jest to jedynie zastosowanie Słabej Zasady Antropicznej: jeśli życie pojawiło się akurat tutaj, zamiast na innej planecie, będziemy pytać, dlaczego to się tutaj stało.

Jeśli pojawienie się życia na danej planecie było bardzo mało prawdopodobne, można by oczekiwać, że zajmie to dużo czasu. Mówiąc precyzyjniej, można by się spodziewać, że życie pojawi się właśnie w czasie dalszej ewolucji do inteligentnych istot, takich jak my, że nastąpi przed odcięciem spowodowanym czasem życia słońca. Jest to około dziesięciu miliardów lat, po których słońce rozrośnie się i wchłonie Ziemię. Inteligentna forma życia mogłaby opracować technikę podróży w kosmosie i być zdolna do ucieczki na inną gwiazdę. W innym jednak wypadku życie na Ziemi przestałoby istnieć.

Istnieją dowody w postaci skamieniałości potwierdzające, że około 3,5 miliarda lat temu na Ziemi istniała jakaś forma życia. Mogło to nastąpić zaledwie 500 milionów lat po tym, jak Ziemia ustabilizowała się i ochłodziła na tyle, by mogło się na niej rozwinąć życie. Życie jednak potrzebowało siedmiu miliardów lat, by się rozwinąć, i wciąż pozostawia czas takim istotom, jak my, które zapytałyby o pochodzenie życia. Jeśli prawdopodobieństwo rozwinięcia się życia na danej planecie jest bardzo małe, dlaczego stało się to na Ziemi, i to w ciągu 1/14 dostępnego czasu?

Wczesne pojawienie się życia na Ziemi sugeruje, że istnieje duże prawdopodobieństwo spontanicznego powstania życia w sprzyjających warunkach. Być może istniała jakaś prostsza forma organizacji, która stworzyła DNA. Gdy pojawiło się DNA, mogło ono działać tak skutecznie, że całkowicie zastąpiło wszystkie poprzednie formy życia. Nie wiemy, czym te poprzednie formy mogły być. Jedną z możliwości jest RNA. Jest ono podobne do DNA, ale raczej prostsze i nie posiada struktury podwójnej spirali. Małej długości RNA mogły kopiować się jak DNA, mogły też w końcu zbudować DNA. Nie da się wytworzyć kwasów nukleinowych w laboratorium, z nie-żywych materiałów, pozostaje więc RNA. Minęło jednak 500 milionów lat i większość Ziemi pokrywały oceany, istnieje więc duże prawdopodobieństwo istnienia RNA, które powstało przez przypadek.

Gdy DNA się kopiowało, mogły powstać przypadkowe błędy. Wiele z tych błędów było szkodliwych, i one zanikły. Niektóre były neutralne. To znaczy, że nie wpływały one na funkcję genu. Takie błędy doprowadziły do powstania stopniowego genetycznego dryfu, który wydaje się występować u wszystkich populacji. Kilka błędów mogło sprzyjać przetrwaniu gatunków. Zostały one wybrane przez darwinowską naturalną selekcję.

Proces biologicznej ewolucji był z początku bardzo powolny. Minęło dwa i pół miliarda lat, zanim najwcześniejsze komórki wyewoluowały do wielokomórkowych zwierząt, a kolejny miliard lat trwała ewolucja przez ryby i gady do ssaków. Nagle jednak ewolucja zdała się przyspieszyć. Rozwój począwszy od wczesnych ssaków do nas trwał zaledwie około sto milionów lat. To dlatego, że ryby posiadają większość ważnych dla człowieka organów, ssaki zaś - dokładnie wszystkie. Wszystkim, co było potrzebne do wyewoluowania od wczesnych ssaków, takich jak lemury, do człowieka, było precyzyjne dostrojenie.

    DNA = 100 000 000 bitów
    Biblioteka uniwersytecka = 10 000 000 000 000 bitów



Z gatunkiem ludzkim ewolucja osiągnęła jednak punkt krytyczny, porównywalny pod względem ważności z rozwinięciem się DNA. Był to rozwój języka, szczególnie jego formy pisemnej. To znaczy, że informacja może być przekazywana z pokolenia na pokolenie, inaczej niż w sposób genetyczny, czyli poprzez DNA. W ciągu tysiąca lat zapisanej historii nie nastąpiła wykrywalna zmiana w ludzkim DNA spowodowana ewolucją biologiczną. Ilość wiedzy przekazywanej z pokolenia na pokolenie wzrosła jednak ogromnie. Ludzie DNA zawiera około trzech miliardów kwasów nukleinowych. Większość informacji zakodowanej w tej sekwencji jest jednak zbędna lub nieaktywna. Całkowita ilość użytecznej informacji znajdującej się w naszych genach wynosi prawdopodobnie około stu milionów bitów. Jeden bit informacji stanowi odpowiedź na pytanie typu "tak lub nie". W porównaniu z tym, spisana na papierze opowieść może zawierać dwa miliony bitów informacji. Człowiek odpowiada więc pięćdziesięciu romansom typu "Mills and Boon". Główna biblioteka narodowa może zawierać około miliona książek lub około dziesięć trylionów bitów. Ilość informacji spisanej w książkach jest więc sto tysięcy razy większa, niż w DNA.

Ważniejszy nawet jest fakt, że informacja zawarta w książkach może być zmieniana i aktualizowana dużo szybciej. Wyewoluowanie od małp zajęło nam kilka milionów lat. W tym czasie użyteczna informacja w naszym DNA zmieniła się prawdopodobnie w ilości zaledwie kilku milionów bitów. Szybkość ewolucji biologicznej u ludzi wynosi zatem około jednego bita na rok. W porównaniu z tym, każdego roku publikowanych jest w języku angielskim około 50000 nowych książek, zawierających uporządkowane sto miliardów bitów informacji. Oczywiście, ogromna większość tej informacji to głupoty nieprzydatne żadnej formie życia. Ale nawet jeśli tak jest, ilość użytecznej informacji może być liczona w milionach, jeśli nie miliardach, razy większej, niż ta zawarta w DNA.

To oznacza, że wkroczyliśmy w nową fazę ewolucji. Najpierw ewolucja następowała poprzez dobór naturalny z przypadkowych mutacji. Ta darwinowska faza trwała około trzy i pół miliarda lat, i stworzyła nas, istoty, które rozwinęły język, by wymieniać informację. W ciągu ostatnich około dziesięciu tysięcy lat znajdowaliśmy się jednak w czymś, co można nazwać fazą transmisji zewnętrznej. W tej fazie wewnętrzny zapis informacji przekazywanej kolejnym pokoleniom w DNA nie zmienił się znacząco. Zapis zewnętrzny jednak, pod postacią książek i innych długotrwałych postaci przechowywania, ogromnie wzrósł. Niektórzy używają określenia "ewolucja" tylko dla wewnętrznie przekazywanego materiału genetycznego i sprzeciwiają się stosowaniu tego określenia do informacji zapisywanej na zewnątrz. Myślę jednak, że jest to zbyt wąski pogląd. Jesteśmy tym, co zebraliśmy przez ostatnie dziesięć tysięcy lat, w szczególności zaś przez ostatnie trzysta. Myślę, że warto przyjąć szerszy pogląd i umieścić zewnętrznie przekazywaną informację wraz z DNA w ewolucji gatunku ludzkiego.

Skala czasowa ewolucji w okresie transmisji zewnętrznej jest skalą czasową akumulacji informacji. Zwykle wynosi ona setki, a nawet tysiące lat. Obecnie jednak ta skala czasowa skurczyła się do około 50 lat lub mniej. Z drugiej strony, mózgi, dzięki którym przetwarzamy tą informację, ewoluowały tylko w darwinowskiej skali czasowej, wynoszącej setki lub tysiące lat. W tym miejscu zaczynają się problemy. W XVIII wieku mówiono, że żyje człowiek, który przeczytał wszystkie napisane książki. Dziś jednak, gdybyś czytał po jednej książce dziennie, przeczytanie wszystkich pozycji znajdujących się w Bibliotece Narodowej zajęłoby ci 15 tysięcy lat. W tym czasie powstałoby jeszcze więcej książek.

To znaczy, że nikt nie może być specjalistą w zakresie więcej niż małego kawałka ludzkiej wiedzy. Ludzie specjalizują się w coraz węższych dziedzinach. Prawdopodobnie będzie to główne ograniczenie w przyszłości. Nie możemy tak działać przez dłuższy czas z wciąż rosnącą szybkością wzrostu wiedzy, jaką mieliśmy przez ostatnie trzysta lat. Większym nawet ograniczeniem i zagrożeniem dla przyszłych pokoleń jest to, że wciąż posiadamy instynkty, w szczególności zaś agresywne impulsy, które posiadaliśmy jeszcze w czasach jaskiniowców. Agresja, pod postacią podbijania lub zabijania innych ludzi oraz zabierania im pożywienia i kobiet, do dziś dnia ma zdecydowaną, przetrwaniową zaletę. Obecnie jednak może ona zniszczyć cały rodzaj ludzki i większość z reszty życia na Ziemi. Wojna nuklearna wciąż stanowi pilne zagrożenie, jednak istnieją jeszcze inne, takie jak wypuszczenie genetycznie zaprogramowanego wirusa lub niestabilność efektu cieplarnianego.

Nie ma czasu, by czekać na darwinowską ewolucję, która uczyni nas bardziej inteligentnymi i łagodniej usposobionymi. Wkraczamy jednak obecnie w nową fazę, którą można nazwać samozaprojektowaną ewolucją, w której będziemy w stanie zmieniać i ulepszać nasze DNA. Istnieje już nowy projekt zmapowania całej sekwencji ludzkiego DNA. Będzie on kosztował kilka miliardów dolarów, są to jednak grosze jak na projekt o takim znaczeniu. Gdy przeczytamy księgę życia, zaczniemy wprowadzać do niej poprawki. Najpierw zmiany będą obliczone na naprawienie wad genetycznych, takich jak mukowiscydoza czy dystrofia mięśniowa. Są one kontrolowane przez pojedyncze geny, są też bardzo łatwe do zidentyfikowania i poprawienia. Inne cechy, takie jak inteligencja, są przypuszczalnie kontrolowane przez dużą ilość genów. Znaleźć je i zidentyfikować zachodzące między nimi relacje będzie dużo trudniej. Niemniej, jestem pewien, że w ciągu następnego stulecia ludzie odkryją, jak modyfikować zarówno inteligencję jak i instynkty, takie jak agresja.

Zostaną wprowadzone prawa zakazujące genetycznej modyfikacji ludzi. Niektórzy ludzie jednak nie będą mogli oprzeć się pokusie poprawienia ludzkich cech, takich jak rozmiar pamięci, odporność na choroby czy długość życia. Gdy pojawią się tacy superludzie, staną się oni głównym problemem politycznym, ponieważ niepoprawieni ludzie nie będą w stanie konkurować. Przypuszczalnie poumierają lub staną się zupełnie nieznaczący. Zamiast nich, będzie istniał gatunek samoprojektujących się istot, które będą się ulepszać na niespotykaną skalę.

Jeśli ten gatunek dąży do przeprojektowania siebie, zmniejszenia lub wyeliminowania ryzyka samodestrukcji, prawdopodobnie rozprzestrzeni się i skolonizuje inne planety i gwiazdy. Długa podróż przez kosmos będzie jednak trudna dla opartych na chemii formach życia, takich jak DNA. Naturalna długość życia dla takich istot jest krótka w porównaniu z czasem potrzebnym na podróż. Według teorii względności nic nie może się przemieszczać szybciej niż światło. Tak więc zwykła podróż do najbliższej gwiazdy zabrałaby osiem lat, a do środka galaktyki - około stu tysięcy lat. W filmach science-fiction bohaterowie obchodzą ten problem, załamując przestrzeń lub podróżując między dodatkowymi wymiarami. Nie sądzę jednak, by było to kiedykolwiek możliwie, nie ważne jak inteligentne stanie się życie. W teorii względności jeśli coś może się przemieszczać szybciej od światła, może również cofać się w czasie. Mogłoby to spowodować problemy z ludźmi wracającymi do przeszłości i ją zmieniającymi. Można by się również spodziewać wielu turystów z przyszłości, wyglądających dziwnie jak na nasz osobliwy, staroświecki sposób.


Może się okazać możliwe zastosowanie inżynierii genetycznej w celu stworzenia życia opartego na DNA, które przetrwałoby nieokreśloną ilość czasu lub przynajmniej sto tysięcy lat. Prostszym sposobem, który prawie znajduje się w zakresie naszych możliwości, byłoby jednak wysłanie maszyn. Byłyby one zaprojektowane do działania wystarczająco długo dla podróży międzygwiezdnej. Gdyby zjawiły się w pobliżu nowej gwiazdy, mogłyby wylądować na odpowiedniej planecie i wydobyć na niej materiał do produkcji kolejnych maszyn, które można by wysłać na następne gwiazdy. Takie maszyny stanowiłyby nową formę życia, opartą raczej na składnikach mechanicznych i elektronicznych aniżeli na cząsteczkach. Mogłyby w końcu zastąpić życie oparte na DNA, podobnie jak DNA zastąpiło wcześniejszą formę życia.

Takie mechaniczne życie będzie mogło również samo się projektować. Dlatego wydaje się, że okres ewolucji polegającej na transmisji zewnętrznej będzie tylko bardzo krótkim interludium pomiędzy fazą darwinowską a fazą samoprojektowania biologicznego lub mechanicznego. Zostało to ukazane na następnym diagramie, którego nie da się przeskalować, ponieważ nie da się pokazać okresu dziesięciu tysięcy lat na tej samej skali, co miliardy lat. To, jak długo potrwa okres samoprojektowania, jest kwestią otwartą. Może on być niestabilny, a życie może sam siebie zniszczyć lub dobiec końca. Jeśli nie, powinno ono być w stanie przeżyć śmierć słońca, która nastąpi za około 5 miliardów lat, przenosząc się na planety okrążające inne gwiazdy. Większość gwiazd wypali się w ciągu około 15 miliardów lat, a wszechświat, zgodnie z Drugim Prawem Termodynamiki, zacznie wchodzić w stan całkowitego nieporządku. Freeman Dyson pokazał jednak, że pomimo tego życie będzie potrafiło się dostosować nawet do szybko malejącej ilości uporządkowanej energii i dlatego, z zasady, będzie istniało wiecznie.

Jakie są szanse na to, że podczas przemierzania galaktyki natkniemy się na jakąś obcą formę życia? Jeśli argument mówiący o skali czasowej dla pojawienia się życia na Ziemi jest prawdziwy, powinno być wiele innych gwiazd, których planety posiadają formy życia. Niektóre z tych układów gwiezdnych mogły powstać 5 miliardów lat przed Ziemią. Dlaczego więc galaktyka nie raczkuje w dziedzinie samoprojektujących się mechanicznych lub biologicznych form życia? Dlaczego nie odwiedziły one ani nawet nie skolonizowały Ziemi? Pomijam kwestię tego, czy pojazdy UFO zawierają istoty z kosmosu. Myślę, że jakiekolwiek wizyty obcych byłyby dużo bardziej oczywiste, a być może również dużo bardziej nieprzyjemne.

Dlaczego nikt nas jeszcze nie odwiedził? Jedna z możliwości jest taka, że argument mówiący o pojawieniu się życia na Ziemi jest błędny. Być może prawdopodobieństwo spontanicznego powstania życia jest tak niskie, że Ziemia jest jedyną planetą w galaktyce lub w obserwowalnym wszechświecie, na której to się zdarzyło. Inna opcja mówi, że istniało uzasadnione prawdopodobieństwo powstania samokopiujących się systemów, takich jak komórki, ale żadna z tych form życia nie rozwinęła inteligencji. Zwykliśmy myśleć o inteligentnym życiu jako nieuniknionej konsekwencji ewolucji. Zasada Antropiczna powinna nas jednak ustrzec przed takimi argumentami. Bardziej prawdopodobne jest to, że ewolucja jest procesem przypadkowym, w którym inteligencja jest jednym z bardzo wielu możliwych wyników. Nie jest jasne, czy inteligencja posiada jakąkolwiek długoterminową wartość przetrwaniową. Bakterie i inne jednokomórkowe organizmy przeżyją, jeśli przez swoje działania zniszczymy wszystkie inne istniejące na Ziemi formy życia. Popierany jest pogląd, że inteligencja dla życia na Ziemi oznaczała mało prawdopodobny rozwój, biorąc pod uwagę chronologię ewolucji. Minęło bardzo dużo czasu - dwa i pół miliarda lat - by przejść od pojedynczych komórek do organizmów wielokomórkowych, które były niezbędnym prekursorem dla inteligencji. To dobry kawałek całego dostępnego czasu, zanim słońce wybuchnie. Byłoby to więc spójne z hipotezą, że prawdopodobieństwo by życie rozwinęło inteligencję jest niewielkie. W tym wypadku możemy oczekiwać znalezienia w galaktyce wielu innych form życia, jest jednak nieprawdopodobne, że znajdziemy inteligentne życie. Życie mogłoby również nie zdążyć rozwinąć inteligencji, gdyby w planetę miała uderzyć asteroida lub kometa. Właśnie zaobserwowaliśmy kolizję komety Schumacher-Levi z Jowiszem. Wytworzyła ona serie ogromnych ognistych kul. Uważa się, że uderzenie raczej małego ciała niebieskiego w Ziemię około 70 milionów lat temu było odpowiedzialne za wymarcie dinozaurów. Przetrwały bardzo małe ssaki, jednakże stworzenie wielkości człowieka zostałoby prawie całkowicie starte z powierzchni Ziemi. Trudno powiedzieć, jak często następują takie kolizje, jednak według uzasadnionego przypuszczenia następuje to, co mniej więcej dwadzieścia milionów lat. Gdyby to stwierdzenie było prawdziwe, mogłoby to oznaczać, że inteligentne życie na Ziemi rozwinęło się tylko z powodu szczęśliwego trafu, że w ciągu ostatnich 70 milionów lat nie było większych kolizji. Inne planety w galaktyce, na których rozwinęło się życie, mogły nie mieć wystarczająco długiego okresu wolnego od kolizji, by mogły na nich powstać inteligentne istoty.

Trzecia możliwość wygląda tak, że istnieje uzasadnione prawdopodobieństwo, że życie powstało i wytworzyło inteligentne istoty w fazie transmisji zewnętrznej. W tym miejscu jednak system staje się niestabilny, a inteligentne życie niszczy samo siebie. To byłoby bardzo pesymistyczne podsumowanie. Mam wielką nadzieję, że to nieprawda. Wolę czwartą wersję wydarzeń: prócz nas istnieją też inne formy inteligentnego życia, ale my je przeoczyliśmy. Istnieje projekt o nazwie SETI, poszukujący pozaziemskiej inteligencji. Polega on na skanowaniu częstotliwości radiowych by sprawdzić, czy będziemy w stanie odebrać sygnały od obcych cywilizacji. Myślałem, że projekt ten był wart wsparcia, został jednak zarzucony z powodu braku środków finansowych. Powinniśmy jednak być ostrożni zanim odpowiemy, do momentu aż się trochę bardziej rozwiniemy. Spotkanie z bardziej zaawansowaną cywilizacją na obecnym etapie naszego rozwoju mogłoby trochę przypominać spotkanie rdzennych mieszkańców Ameryki z Kolumbem. Nie sądzę, by byli na to przygotowani.

To wszystko, co mam do przekazania. Dziękuję za uwagę.

Profesor Stephen Hawking
Tłumaczenie i opracowanie: Ivellios
http://paranormalium.pl/zycie-we-wszechswiecie-wyklad-profesora-stephena-h,290,39,artykul.html
« Ostatnia zmiana: Sierpień 08, 2010, 14:35:13 wysłane przez Michał-Anioł » Zapisane

Wierzę w sens eksploracji i poznawania życia, kolekcjonowania wrażeń, wiedzy i doświadczeń. Tylko otwarty i swobodny umysł jest w stanie odnowić świat
Strony: « 1 2 3 4   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap
BlueSkies design by Bloc | XHTML | CSS

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

chopin planszowanie super-krasnale szczurypustyni konie-i-ludzie