Choose fontsize:
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
 
Strony: « 1 2 3 4 5 6 »   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: ZDROWIE - odzyskiwanie i umacnianie  (Przeczytany 97675 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Barbarax
Nowy użytkownik
*
Wiadomości: 33


Zobacz profil Email
« Odpowiedz #20 : Styczeń 29, 2010, 17:20:16 »


Zbigniew Ogrodnik  -  "Zdrowie w przyprawach. 88 przypraw znanych i mniej znanych"

Przyprawy ziołowe oprócz niekwestionowanych walorów smakowych i zapachowych mają olbrzymią moc leczniczą, którą warto poznać i świadomie wykorzystać.
Odpowiednio preparując przyprawy możemy uczynić z nich znakomite lekarstwo, które z powodzeniem będzie chroniło przed atakiem choroby, wzmocni organizm i poprawi samopoczucie.
Dodając szczyptę aromatycznej przyprawy, dodajemy pełną garść zdrowia do naszych posiłków.


http://www.lideria.pl/Zdrowie-w-przyprawach-88-przypraw-znanych-i-mniej-znanych-Zbigniew-Ogrodnik/sklep/opis?nr=11898


Renate Volk, Fridhelm Volk -  "Zioła w kuchni"   

Bazylia, mięta, szałwia! Zioła są smaczne, zdrowe i... piękne!
Jak przyprawiać potrawy ziołami:
- duży wybór przypisów na znakomite przystawki, zupy i sałatki,
- dania główne z mięsem i bezmięsne,
- sosy, oliwy, octy i masła ziołowe.
Czy znasz zioła?
- portrety ponad 50 najważniejszych i najpopularniejszych w kuchni ziół,
-możliwości wykorzystania w kuchni i właściwości lecznicze,
- składy mieszanek ziołowych.
Dobre rady, jak uprawiać zioła i jak je przechowywać:
- terminy zbioru, sposoby uprawy,
- wskazówki na temat zbioru,
- zastosowania i konserwowania.
http://www.lideria.pl/Ziola-w-kuchni-Renate-Volk-Fridhelm-Volk/sklep/opis?nr=125870


Gabriele Lehari -  "Zioła w kuchni"

Książka adresowana jest do miłośników kuchni i roślin.
W jasny i przejrzysty sposób opisuje wszystkie zioła stosowane w kuchni, ich właściwości smakowe i lecznicze.
W książce przedstawiono wiele praktycznych wskazówek i porad dotyczących uprawy ziół na balkonie, parapecie i w ogrodzie. Świeże, bogate w witaminy i zdrowe zioła dodane do potraw gwarantują sukces kulinarny.
http://www.lideria.pl/Ziola-w-kuchni-Gabriele-Lehari/sklep/opis?nr=82053


Barbara Schroter, Hans Joachim Kruse  - "Zioła i sałaty w ogrodzie i na balkonie"

40 najważniejszych ziół z całego świata na Twoim parapecie lub za oknem! Teraz bez trudu wyhodujesz okazały tymianek, rozmaryn, szałwię lub rukolę. Naprawdę warto – zwłaszcza jeśli masz ochotę na zupę z rzeżuchy, sznycle z sosem szczawiowym lub zapiekaną cykorię.
Znajdziesz tu prezentacje roślin, złożone ze zdjęcia, informacji o zasadach uprawy, zbioru i konserwowania, zastosowaniu w domowym leczeniu i w kuchni.
Sprawdź, które zioła pasują do ziemniaków i ryb lub dobrze smakują w likierze! Dowiedz się, jak poradzić sobie z przeziębieniem, zaburzeniami trawienia i niedoskonałościami skóry. A może zechcesz sprawdzić, czy słynny lubczyk rzeczywiście podnosi temperaturę uczuć?
http://www.kdc.pl/ziola-i-salaty-w-ogrodzie-i-na-balkonie_p3267499.html


Praca zbiorowa  - "Zioła w kuchni"

? leksykon ziół, poradnik zielarski i książka kucharska ? wybór, uprawa, przechowywanie, przeznaczenie ? przepisy na dania z dodatkiem ziół
Wszystko o ziołach w kuchni. Od charakterystyki najpopularniejszych ziół (smak, aromat, zastosowanie), przez sposoby ich przygotowywania, po przepisy na zupy, drugie dania i sałatki, które nie mogą się obejść bez odpowiednich przypraw.
http://www.lideria.pl/Ziola-w-kuchni-Praca-zbiorowa/sklep/opis?nr=181676


Irena J. Amsel - "Przyprawy korzenne"

Podręczny leksykon przypraw i ziół dostępnych na polskim rynku, pełniący jednocześnie rolę poradnika dla miłośników dobrej kuchni.
Autorka omawia w nim walory smakowe i lecznicze poszczególnych przypraw, podaje informacje o ich miejscu występowania i sposobach uprawy w warunkach domowych.
Prezentuje też najważniejsze zastosowania danego surowca, przytaczając receptury ciekawych dań
http://www.lideria.pl/Przyprawy-korzenne-Irena-J-Amsel/sklep/opis?nr=150105


Katherine Khodorowsky, Gilles Choukroun - "Świat przypraw"

Anyż, imbir, gałka muszkatołowa, wanilia, cynamon, kardamon, kurkuma, papryka, pieprz - wystarczy przywołać kilka takich nazw, by otworzył się przed nami świat pełen barw i zapachów. Na kartach tej książki Katherine Khodorowsky zabiera nas w podróż śladem odkrywców i zdobywców odległych ziem, opowiada o nieznanych zaletach przypraw oraz magicznych właściwościach przypisywanych im na całym świecie.Tę fascynującą opowieść dopełnia 60 przepisów autorstwa młodego kuchmistrza Gilles'a Choukrouna.
http://www.lideria.pl/Swiat-przypraw-Katherine-Khodorowsky-Gilles-Choukroun/sklep/opis?nr=71415


Philippe Delacourcelle -  "Kuchnia z bukietem przypraw"
   
Prawdziwa sztuka kulinarna jest jak poezja i muzyka, a przyprawy w niej to coś więcej niż ornament. Przeistaczają one potrawy uwypuklając smaki, wysubtelniając aromaty. Philippe Delacourcelle, poeta połączeń aromatycznych przedstawia oryginalną, jedyną w swoim rodzaju subtelną sztukę kulinarną, będącą dziełem umiaru i wrażliwości. Zastosowanie przypraw, indywidualnie lub w zestawach, nosi znamię jego głębokiej wiedzy i umiejętności. Propozycje autora są przemyślane, zainspirowane nowymi pomysłami. Jego kuchnia jest pomysłowa, subtelna, lekka i nastrojowa. Rozmiłowany w swoim zawodzie szef kuchni, uzbrojony w kulinarną filozofię zebraną w licznych podróżach na Daleki Wschód, w swojej książce interpretuje od nowa klasyczne dania bogatej francuskiej tradycji gastronomicznej w prostych, ale godnych największych smakoszy przepisach. I tak aromat świeżej trawy cytrynowej miesza się przepysznie z zapachem gotowanej ryby, woń gałki muszkatołowej osadza delikatnie na risotcie z kasztanami i podgrzybkami, anyż gwiazdkowaty przekazuje swoją zmysłowość potrawce z jagnięcia, a czekoladowe akcenty knedelków harmonijnie komponują się z kwiatowymi tonami jaśminowej herbaty.
http://www.lideria.pl/Kuchnia-z-bukietem-przypraw-Philippe-Delacourcelle/sklep/opis?nr=73297


Kotter Engelbert - "Zioła w kuchni"

Trudno wyobrazić sobie nowoczesną kuchnię bez ziół. To właśnie one nadają charakter potrawom i wspomagają trawienie.
Poradnik zawiera informacje o uprawie, pielęgnacji i zastosowaniu różnych ziół.
http://www.lideria.pl/Ziola-w-kuchni-Kotter-Engelbert/sklep/opis?nr=38803


Przyprawy i diety z boskiej apteki
Agencja wydawnicza MZ

Poradnik zdrowego żywienia. Przepisy i diety podzielone na poszczególne grupy krwi.
Licznik kalorii oraz opis, zastosowanie i właściwości przypraw najczęściej używanych w naszej kuchni.
http://www.lideria.pl/Przyprawy-i-diety-z-boskiej-apteki/sklep/opis?nr=139326


Wanda Jackowska - "Nie ma potrawy bez przyprawy"

Książka zawiera przepisy z kuchni dalekich krajów, które można z powodzeniem wypróbować w polskim domu. Jeden warunek: trzeba mieć pod ręką pieprz i odrobinę fantazji. Zebrane tu receptury potraw mniej lub bardziej pikantnych i wykorzystują egzotyczne przyprawy świeże, suszone, zmielone, a także warzywa, sosy, grzyby, kiełki... Dodając fantazję, połączymy nasze dotychczasowe doświadczenia kulinarne ze smakami popularnymi w innych stronach świata.
http://www.lideria.pl/Nie-ma-potrawy-bez-przyprawy-Wanda-Jackowska/sklep/opis?nr=81497


Oda Tietz  - "Dekorowanie potraw"

Je się także oczami! Chcesz opanować sztukę oryginalnego dekorowania potraw, które będą zachwycać już samym swym wyglądem?
Dekoracje z warzyw, kwiatów i owoców nie są zbyt trudne do wykonania, a oczarują niejednego smakosza i zachęcą każdego niejadka! Naukę rozpoczniesz od poznania narzędzi kuchennych potrzebnych przy pracy. Następnie zaznajomisz się z tajnikami dekorowania marchwią i rzodkiewką, ziemniakami, kalarepką i selerem, pomidorami, papryką i awokado, cukinią, ogórkiem i dynią, grzybami i warzywami cebulowymi, ziołami, kwiatami oraz owocami. Odkryjesz też, jak garnirować masłem, jajami i ciastem. Poznasz wiele sprawdzonych przepisów!
Efekt Twojej pracy będzie urzekający - któż jest w stanie oprzeć się myszce z rzodkiewek, muchomorkom z jajek i pomidora oraz roladzie maślanej z ogórecznikiem?
http://www.kdc.pl/dekorowanie-potraw_p3319514.html
« Ostatnia zmiana: Styczeń 30, 2010, 19:29:25 wysłane przez Barbarax » Zapisane
Barbarax
Nowy użytkownik
*
Wiadomości: 33


Zobacz profil Email
« Odpowiedz #21 : Luty 04, 2010, 19:12:10 »


PLASTRY OCZYSZCZAJĄCE ORGANIZM

Kinotakara jest najnowszym, japońskim, całkowicie naturalnym produktem zdrowotnym, opartym o trwające 26 lat badania naukowe nad siłą życia drzew i ich zdolnością przetrwania w najtrudniejszych warunkach, oraz testy laboratoryjne. Jego nazwa oznacza "skarb lasu".

Kinokatara składa się z wyciągu z octu drzewnego oraz innych aktywnych składników i posiada naturalną zdolność pochłaniania toksyn z organizmu oraz przyczynia się do jego oczyszczania.
Naturalne składniki umieszczone w małych okładach, przyklejonych specjalnym plastrem pod stopy. Podczas krążenia krwi, Kinotakara pochłania toksyny i w ten sposób polepsza stan zdrowia. Zarówno wschodnia, jak i zachodnia medycyna uznają, że podeszwy stóp są obrazem stanu naszych organów wewnętrznych i często traktuje je się jako nasze drugie serce.
Umieszczenie plastra Kinotakary na podeszwie stopy powoduje stymulacje znajdujących się tam punktów refleksologicznych. Może to łagodzić zdenerwowanie, pobudzić krążenie krwi, zmniejszyć ból i opuchliznę oraz poprawić stan zdrowia.
Kinotakara przeznaczona jest do użytku zewnętrznego - przyklejania na bolące miejsca, lecz na nieuszkodzoną skórę. w takim przypadku plaster musi być umieszczony na bolącym miejscu przez 24 godziny.
Jedno opakowanie Kinotakary składa się z 10 okładów pielęgnacyjnych i 10 plastrów. Okłady należy umieszczać pod stopami za pomocą plastra, przez 5 nocy i potem zrobić przerwę na okres 2 nocy przed rozpoczęciem stosowania w następnym tygodniu.
Stosowanie alternatywne:
1-sze opakowanie - codziennie dwa plastry na noc.
2-gie opakowanie - co drugi dzień dwa plastry na noc.
3-cie opakowanie - co trzeci dzień dwa plastry na noc.
Jeżeli okłady są czyste, to stosujemy dwa plastry co 7-14 dni, jeżeli są brudne to kolejne opakowania stosujemy jak opakowanie 3-cie.

Skład Kinotakary

1. Turmalin
Naturalny minerał odkryty w Brazylii charakteryzujący się dużą zawartością jonów i
emitujący promieniowanie podczerwone. Wpływa na poprawę krążenia.
2. Chitosan
Otrzymywany jest z muszli kraba znalezionego u wybrzeży Hokkaido. Zawiera
mikrocząsteczki które w sposób charakterystyczny wpływają na utrzymanie ciepła i
odmładzanie organizmu.
3. Ocet drzewny
Otrzymywany z żywicznej substancji drzewa Buk, Wiśnia japońska i Dąb. Doskonały
jako środek leczniczy na schorzenia i do odżywiania organizmu.
4. Proszek Perłowy
W formie wulkanicznego szkła. Wpływa na utrzymanie równowagi energetycznej
organizmu i poprawia zdolność energetyczną organizmu.
5. Czysta Krzemionka
Wysokiej jakości krzemionka pozyskiwana z gąbki siliceus, ma dobry i istotny wpływ na
usuwanie wolnych rodników z układu krążenia.
6. Dekstryna
Rozpuszczalny węglowodan, który przyśpiesza wymianę wody w organizmie i
przyśpiesza wchłanianie innych składników.

Korzyści z Kinotakary
1. Detoksykacja
2. Reumatyzm
3. Podagra
4. Artretyzm
5. Łagodzi bóle stawów i mięśni
6. Zmniejsza obrzęki i reguluje wode
7. Poprawia krążenie krwi
8. Wzmacnia system odpornościowy
9. Poprawia jakość snu
10. Pobudza ważne organy
11. Łagodzi obrzęki u osób z problemami nerek
12. Zapobiega krwawieniu dziąseł
13. Gwarantuje właściwe nawilżenie organizmu etc, etc, etc

Kinotakara jest najbardziej skutecznym i zaawansowanym naturalnym sposobem odtrucia organizmu, poprzez stosowanie plastrów zawierających esencjonalny wyciąg żywicy drzewnej.
Jak interpretować różne kolory zanieczyszczenia plastrów stosowanych w procesach detoksykacji organizmu:
Zielony - wątroba , woreczek żółciowy i pęcherz
Czerwony - serce, jelito cienkie i przewód pokarmowy
Żółty - śledziona,, system immunologiczny ,żołądek oraz układ trawienny
Biały - płuca, jelito grube,
Czarny - nerka, pęcherz moczowy
Nie ma żadnych przeciwskazań ani ubocznych efektów biorąc jednocześnie leki.
Jednakże czasami może się zdarzyć gorsze samopoczucie podczas procesu odtruwania, które może trwać około 14 dni. Z pewnością po tym okresie samopoczucie będzie wspaniałe.
Proces oczyszczania organizmu przebiega od 3 tygodni do 3 miesięcy w zależności od ilości toksyn znajdujących się w organizmie, stopnia zawansowanej choroby. Np. przy przewlekłych schorzeniach reumatycznych może się pojawić wzmożony ból należy więc przerwać terapie na 3 dni. Jeżeli jest to tylko chwilowa kontuzja czasami wystarczy 3 dni.
Wskazane jest spożycie 1,5 litra wody nie gazowanej, przyspieszającej procesy filtracji i oczyszczenia organizmu.
Podczas stosowania detoksykacji organizmu istotny jest styl życia. W przypadku jedzenia niezdrowej żywności ,zanieczyszenia środowiska , intensywnego stylu życia, stresów, palenia papierosów, używania alkoholu itd. procesy detoksykacji będą przebiegały wolniej.
Japońscy badacze odkryli dobroczynną moc substancji żywicznych pochodzących z drzew. Dzięki zaawansowanej technologii, przetworzona żywica oraz inne składniki naturalnego pochodzenia umieszczone zostały w specjalnych saszetkach. W ten sposób to rewolucyjne odkrycie jest dziś dostępne dla każdego. Dla wielu ludzi jedna noc wystarcza, aby poczuli cudowne działanie tego produktu.
Kinotakara to nowy przełom w dziedzinie wellness. Produkt jest tak opracowany aby, przebudzić Twoje ciało, umysł i ducha do zdrowszego, szczęśliwszego i bardziej energicznego życia.
Kinotakara jest produktem całkowicie naturalnym.
Wykorzystanie Kinotakary jako produktu prozdrowotnego jest potwierdzone wieloletnimi badaniami naukowymi oraz testami laboratoryjnymi.
Oczyszczanie - usuwanie szkodliwych toksyn w celu uzyskania czystego i harmonijnego ciała.
Równoważenie - regulacja i odnowa właściwych funkcji trawiennych, zapewnienie zrównoważonego i wystarczającego odżywienia organizmu.
Aktywizowanie - zapewnia właściwe przyswajanie składników odżywczych w celu aktywowania i wzmocnienia funkcji ciała.
Ochrona - proces oczyszczania, równoważenia i aktywizacji jest powtarzany przez 3-6 miesięcy aby umożliwić naszemu organizmowi ustanowić silną ochronę przeciw chorobom.

W biotopie lasu znane sa nam drzewa długo zyjace, potrafiace nad wyraz skutecznie ekstrahować skladniki odzywcze z ich otoczenia. Ta pełna tajemnic energia i sila zyciowa drzew zainspirowala dr. Kawase Itsuko do zbadania owych tajemnic
Po 26 latach ustawicznych badan naukowych dr Takao Matsuhita i dr Kawase dokonują pionierskiego odkrycia: ocet drzewny występujący w niektórych drzewach pomaga człowiekowi pozbyć sie nie strawionych części materii i innych szkodliwych substancji i w ten sposób wzmocnić witalność organów. Dalsze badania doprowadziły do stworzenia "Kinokatary" - plastra odnowy i pielęgnacji (wellness) - który szybko i trwale potrafi oczyścić organizm.
Wszystko zaczęło sie od "ponownego odkrycia" pozytywnego oddziaływania lasu.
Las jest największym źródłem tlenu. Dlatego drzewa i rośliny dostarczają wiele różnych substancji, które można pozytywnie wykorzystać dla ludzi. W potędze drzew ukryte sa inteligencja i tajemnica obdarzone archaiczna siła.
Dr. Kawase Itsuko, która wynalazła KINOTAKARA Plastry-Wellness wysunęła następująca hipotezę: jeśli drzewa osiągają mityczny wiek bez niczyjej pomocy, to niech będzie to możliwe także dla człowieka, jeśli wykorzysta on tajemnice potęgi i wieku drzew.
Dr. Kawase obserwowała juz od dzieciństwa drzewa i ich otoczenie, w którym rosły. Szczególną jej uwagę przykuły drzewa z gęstych lasów, które rosły do ogromnych rozmiarów bez żadnej obcej pomocy. Trudne warunki i zmiana por roku nie miały żadnego wpływu na ich dobre samopoczucie.
Dr. Kawase Itsuko odkryła, ze substancje żywiczne zawarte w occie drzewnym niektórych drzew oraz siłą absorpcji tego octu drzewnego może mieć pozytywny wplyw na wiele procesów, jakie maja miejsce w organizmie.
KINOTAKARA najlepiej umieścić na podeszwie stopy; a wiec tam, gdzie znajduje sie ponad 60 z 360 punktów refleksowych całego ciała. Wschodni i zachodni naukowcy sa jednego zdania: dobre samopoczucie może być znacznie poprawione właśnie poprzez punkty refleksowe na stopach.
To wyjaśnia, dlaczego masaże stop są tak lubiane; w czasie masażu pobudza sie nerwy i krążenie krwi, co również przyczynia sie do poprawy samopoczucia. Problemem, a raczej warunkiem takiego masażu jest profesjonalizm osoby go wykonującej oraz dostateczna ilość czasu do dyspozycji.
Tych ograniczeń nie ma przy stosowaniu KINOTAKARY. Jeśli Kinotakara zostanie umieszczona na podeszwie stopy, to z jednej strony mamy masaż a z drugiej kuracje dla ciała.
KINOTAKARA może być stosowana według potrzeby. Pierwsze stosowanie zaleca sie przez 20 do 40 dni, w zależności od obciążeń nabytych w życiu. Po tej kuracji wystarcza odświeżanie co 7 lub 14 dni, aby uzyskać trwale doskonale samopoczucie.
Naturalnie można umieszczać KINOTAKARE bezpośrednio na dotkniętych obszarach ciała, n.p.: łokieć, kolano, nerki i tak dalej.
KINOTAKARA może pomoc w poprawie samopoczucia, ma działanie uspokajające i witalizujące - a to wszystko bez większych zabiegów, ponieważ odbywa się podczas snu.
http://www.uroda-zdrowie.pl/product_info.php/products_id/144

http://www.vitalmarket.pl/product_info.php/products_id/371
http://www.noni.zdrowe.com.pl/plastry-oczyszczajace.html
http://gadzetomania.pl/2009/09/30/plastry-oczyszczajace-z-toksyn/
http://www.kinotakara-mlm.pl/index_produkty.php
http://www.faceci.com.pl/detoksykacja.html
http://www.faceci.com.pl/receptory_mapa.html
http://www.detoxpatch.pl/?strona=dzialanie
http://www.ibg.pl/opis.php?id=1060
http://www.eko-styl.com/tanoki-plastry-oczyszczajace-p-722.html
http://www.nokaut.pl/szukaj/plastry-oczyszczajace.html
http://www.allegro.pl/5396_preparaty.html?gclid=CJGapbaDq58CFQe7ZwodET3x1g
Zapisane
Barbarax
Nowy użytkownik
*
Wiadomości: 33


Zobacz profil Email
« Odpowiedz #22 : Luty 07, 2010, 09:27:06 »


Thalassoterapia

Ta tajemniczo brzmiąca nazwa pochodzi od greckiego słowa thalassa (morze) i therapea (pielęgnować, dbać) i określa lecznicze wykorzystanie wody morskiej, jak również wykorzystanie innych morskich dóbr.

Pierwsze spisane badania wody morskiej podjął francuski badacz i lekarz, Rene Quinton, dopiero w końcu wieku XIX i początkach XX. Quinton przebadał skład surowicy krwi człowieka i porównał go z mineralnym składem wody morskiej. Odkrył, że substancje te są niemal identyczne: wprawdzie woda morska ma większe zasolenie, ale pierwiastki i proporcje, w jakich występują - są bliźniaczo podobne. Rodzinne podobieństwo łączy też wodę morską i płyny owodniowe, czyli środowisko, w którym rozwija się płód w łonie matki.

Dlatego też klasyczne zabiegi thalassoterapii zapoczątkowano we Francji, ok. 1900 roku. Jest to rodzaj zabiegów wykorzystujących m.in. sól, lecznicze błoto, wodę morską z nieskażonych rejonów oraz wyciągi z alg. Ich zbawienne dla samopoczucia właściwości można odczuć wyjeżdżając nad morze, odwiedzając salon odnowy biologicznej lub stosując w domu.

Magiczne składniki

Spośród stosowanych w thalassoterapii substancji pochodzenia morskiego szczególnie interesujące są produkty z Morza Martwego. To położone na pograniczu Izraela i Jordanii jezioro jest najniżej położonym zbiornikiem wodnym na Ziemi – około 400 m ppm. Gorący klimat, największe na świecie zasolenie wody i niepowtarzalne warunki geologiczne przyczyniają się do systematycznego kurczenia się Morza Martwego. Na wyschniętym obszarze rozwinął się przemysł wydobywczy, który pozyskuje sole krystaliczne i czarne błoto.

Black Mud

Black Mud, czyli lecznicze czarne błoto z Morza Martwego, z dodatkiem ekstraktów roślinnych jest jednym z najcenniejszych produktów naturalnych wykorzystywanym w lecznictwie i kosmetyce. Dzięki wysokiej zawartości minerałów zasługuje na miano eliksiru młodości, ponieważ w zdumiewającym tempie powoduje szybką regenerację komórek skóry, przeciwdziałając jej starzeniu. Preparat ten reguluje wilgotność skóry do oczekiwanego poziomu. Dzięki mikroskopijnym ziarenkom piasku i wysokiej chłonności muł działa jako peeling, głęboko oczyszcza i ściąga pory skóry oraz reguluje łojotok. Tłusta, z rozszerzonymi porami cera, mająca skłonność do zanieczyszczeń i wągrów, dzięki błotnej maseczce zostaje wygładzona i oczyszczona.

Maseczka błotna do twarzy z powodzeniem wspomaga również leczenie trądziku młodzieńczego, najczęstszej choroby skóry, na którą choruje ok. 95% chłopców i ponad 80% dziewcząt w wieku dojrzewania.

Black Mud może być aplikowany na ciało w formie zabiegu body wrap (owijanie ciała pokrytego błotem w specjalną folię) lub w formie maseczek na ciało, twarz i włosy. Czarne błoto z Morza Martwego stosuje się z powodzeniem w leczeniu pęknięć skóry stóp (pięty), pęknięć skóry rąk (dłonie), w kuracjach antycellulitowych oraz jako środek wspomagający terapię odchudzającą.

Doskonałe efekty uzyskuje się stosując maseczki błotne na skórę głowy (maseczki na włosy). Stosowanie maseczek błotnych na włosy i skórę głowy przynosi nadzwyczajne wręcz efekty w walce z łupieżem, którego przyczyną jest często nadmierne wydzielanie się łoju (łojotok) i łuszczenie się naskórka. Często sytuacjom takim towarzyszą stany zapalne skóry głowy. Wydzielany przez skórę głowy łój zasadniczo chroni włosy, jednakże nadmierna jego ilość może powodować zapalenia skóry głowy, a w efekcie tzw. łupież tłusty (łuszczenie się naskórka). Należy podkreślić fakt, że łupież tłusty może być główną przyczyną łysienia.

Zastosowanie maseczki błotnej z morza Martwego na włosy i jednocześnie skórę głowy powoduje (podobnie jak w przypadku maseczki na twarz przy cerze tłustej i mieszanej) zwężenie porów skóry, zmniejszenie wydzielania łoju oraz przesuszenie skóry głowy.

Sól z Morza Martwego

Drugim nie mniej cennym źródłem zdrowia i urody z głębi mórz jest lecznicza sól z Morza Martwego. W soli, podobnie jak w błocie, występuje wysoka koncentracja związków mineralnych. Oprócz chloru i sodu zawiera ona jeszcze 80 innych cennych pierwiastków (siarkę, miedź, fluor, tytan, stront, mangan itp.), z czego aż 21 (min. magnez, potas, wapń, cynk, żelazo, krzem, fosfor, jod) mają istotne znaczenie dla procesów życiowych organizmu, wzmacniając i regenerując skórę.

Skład soli morskiej jest tak skomplikowany, że nie sposób jest go odtworzyć w warunkach laboratoryjnych, dlatego najlepiej kupować ją w sklepach ze zdrową żywnością zamiast sztucznie otrzymywanej soli warzonej.

Składniki chemiczne zawarte w soli z Morza Martwego - opis działania:

* brom: silny aseptyk niszczący drobnoustroje chorobotwórcze na skórze, reguluje rogowacenie skóry, co sprzyja jej odnowie;
* jod: aseptyk, pomaga w procesie gojenia się ran, tarczyca potrzebuje jodu do prawidłowej produkcji hormonów (duży niedobór jodu występuje w górach, ale należy pamiętać, że nawet nad morzem duże nasycenie tego pierwiastka występuje tylko w pasie 500 metrów od linii wody). W wyniku niedoboru jodu skóra staje się wysuszona i zaczyna się łuszczyć;
* potas: reguluje gospodarkę wodną organizmu, pobudza przemianę materii w komórkach, przyczynia się do prawidłowego funkcjonowania serca;
* magnez: ważny składnik komórek skóry, przyczynia się do opóźnienia procesów starzenia skóry i reguluje proces jej łuszczenia, działa antystresowo;
* sód i chlor: regulują gospodarkę wodną organizmu, dbają o magazynowanie wody w komórkach, pobudzają krążenie krwi w skórze;
* fosfor: odgrywa ważna rolę w tworzeniu tkanek kości i zębów, jest istotnym składnikiem błony komórkowej;
* siarka: niezbędna do tworzenia białek endogenicznych, obecna w witaminie B, która bierze udział w tworzeniu warstwy rogowej chroniącej skórę, siarka jest antyseptykiem, reguluje wilgotność skóry.

Algi

Algi oczywiście nie żyją w Morzu Martwym. Są pozyskiwane ze specjalistycznej hodowli, gdzie dorastają w optymalnych warunkach w krystalicznie czystej wodzie bogatej w składniki odżywcze. Związki białkowe obecne w algach, tak zwane są źródłem energii dla komórek skóry i nie dopuszczają do jej wysuszenia. Licznie występujące w algach witaminy i beta-karoten zapewniają ochronę przed szkodliwym wpływem środowiska, dzięki czemu zapobiegają przedwczesnemu starzeniu się skóry. Kwas gamma-linolenowy regeneruje skórę, hamując utratę wody przez skórę oraz wzmacnia ochronę przed promieniowaniem UV oraz pobudza ukrwienie skóry. Algi zawierają ponadto śluz, który pomaga w utrzymaniu wilgotności skóry. Natomiast jod zawarty w algach stymuluje przemianę materii, pobudza spalanie tłuszczów w tkance, rozpuszcza zatory tworzone przez limfę i poprawia ukrwienie.

Wskazania do thalassoterapii

Zabiegi thalassoterapii są bardzo skuteczne, a jej efekty w postaci odnowionej skóry i oczyszczenia ciała z wszelkich toksyn zadowolą najbardziej wymagających. Pomagają zremineralizować organizm, wzmacniają układ odpornościowy, pobudzają do naturalnej odnowy i relaksują. Thalassoterapia polecana jest szczególnie osobom przemęczonym, przepracowanym, żyjącym w ciągłym stresie.

Istotnym elementem thalassoterapii jest też dobroczynne działanie samego morza. Nad każdym morzem znajdzie się zaciszna plaża, na której można zaszyć się na kilka chwil i zapomnieć o wszystkim co nam doskwiera. Łagodne kołysanie fal i szum wody ukoją nerwy i pozwolą każdemu uwolnić się od codziennych trosk. Dla wielu osób to prawdziwa psychoterapia. Już po kilku minutach takiego relaksu maleje napięcie mięśni, zwalnia i pogłębia się oddech.

Fale uderzając o brzeg nasycają powietrze kropelkami wysokozmineralizowanej wody, która nawilża śluzówkę nosa i ułatwia jej regenerację. Spacer na świeżym powietrzu ma więc zbawienny wpływ na drogi oddechowe. Szczególnie poprawi się komfort oddychania u osób przebywających w pomieszczeniach klimatyzowanych, przesuszonych, u mieszkańców terenów o zanieczyszczonym powietrzu. Osoby te mają zazwyczaj wyniszczoną, cienką śluzówkę a nasycone mikroelementami wilgotne powietrze ułatwia jej odbudowę. Ulgę odczują także cierpiący na niedoczynność tarczycy, reumatyzm, łuszczycę i inne choroby skóry.

Ponieważ wiatr często wieje od strony morza nie ma w nim tak dużo pyłków roślin. Z tej przyczyny nad morzem alergicy czują się dużo lepiej. Jeśli w czasie spaceru stopy będa bose zafundujemy im relaksujący masaż i naturalny peeling. Spacery takie są zalecane jako profilaktyka płaskostopia. Pływanie w morzu to doskonały masaż całego ciała. Przy okazji rozciąga i trenuje wszystkie mięśnie, pobudza krążenie i przyspiesza przemianę materii, ułatwiając oczyszczanie organizmu z toksyn. Osoby cierpiące na otyłość w wodzie łatwiej wykonają wiele ćwiczeń, które pozwolą kształtować sylwetkę i pozbyć się nadmiaru kilogramów. Dodatkowo kąpiel w słonej wodzie ma właściwości antybakteryjne, przeciwwirusowe i przeciwgrzybicze. Z thalassoterapii możemy korzystać także w domu i salonach piękności. Wiele firm kosmetycznych posiada kremy, szampony, maseczki i odżywki na bazie produktów pochodzących z mórz a salony kosmetyczne oferują zabiegi wykorzystujące dobroczynne działanie soli, błota i alg.

Woda morska znajduje tu wszechstronne zastosowanie – zarówno w różnych formach kąpieli jak i natrysków. Podgrzewana jest do 34-38°C tak, aby jej temperatura była identyczna z temperaturą ciała, a skóra lepiej wchłonęła cenne związki aktywne. Doprowadzana jest z ujęć głębinowych, co zapewnia jej nieskazitelną czystość.

Główne zabiegi:

* kąpiele – kąpiele w morskiej wodzie wzbogaconej algami lub olejkami eterycznymi. Wanna z hydromasażem sprawia, że woda masuje całe ciało ujędrniając uda, brzuch, pośladki, rozluźniając nasze napięte mięśnie. Wprawianie wody w ruch ma też inny ważny dla organizmu skutek - mikroelementy i sole wchłaniane są przez skórę w sposób przyśpieszony,
* prysznic strumieniowy – (tzw. bicze szkockie) – masażysta kieruje silnie masujący strumień wody na wybrane partie ciała. Zabieg ma charakter relaksujący, a zarazem jest jednym z bardziej intensywnych zabiegów wyszczuplających.
* „opakowanie” w algi – sproszkowane algi wymieszane z wodą morską tworzą papkę, którą nakłada się na całe ciało, po czym owija się je folią termiczną w tzw. kopertę. Zabieg o działaniu ujędrniającym, silnie wyszczuplającym, antycelulitowym.
* zraszanie ciała strumieniami wody morskiej spływającymi z kilku pryszniców - delikatny „deszcz” z wody morskiej często towarzyszy masażowi,
* gimnastyka wodna – ćwiczenia w basenie z morską wodą , wykonywane pod okiem fizykoterapeuty.
http://www.doz.pl/czytelnia/a1277-Thalassoterapia
Zapisane
Barbarax
Nowy użytkownik
*
Wiadomości: 33


Zobacz profil Email
« Odpowiedz #23 : Luty 12, 2010, 01:03:48 »


„Leczenie homeopatyczne we współczesnej medycynie”

Ponad dwustu lekarzy z całej Polski wzięło udział w Międzynarodowej Konferencji Naukowej „Leczenie homeopatyczne we współczesnej medycynie”. Przez dwa dni uczestnicy Konferencji poznawali możliwości zastosowania leków homeopatycznych oraz współpracy lekarzy w ramach medycyny głównego nurtu i medycyny komplementarnej. Eksperci z Polski, Europy i Stanów Zjednoczonych przedstawili najnowsze hipotezy i badania naukowe dotyczące specyfiki działania wysokich rozcieńczeń leków homeopatycznych oraz wyzwania stojące w tej dziedzinie przed współczesną nauką. Organizatorem konferencji był Polskie Towarzystwo Homeopatii Klinicznej.

Konferencja „Leczenie homeopatyczne we współczesnej medycynie” odbyła się w Warszawie, 27-28 listopada 2009 r. Jej celem było przedstawienie stanu aktualnej wiedzy dotyczącej terapii homeopatycznej, w tym badań doświadczalnych, klinicznych oraz ich implikacji praktycznych. W trakcie spotkania zaprezentowane zostały również aspekty prawne praktyki w Polsce oraz formy kształcenia lekarzy w zakresie stosowania homeopatii w Unii Europejskiej i Stanach Zjednoczonych.

„To bardzo ważne, aby każdy lekarz miał możliwość przekonania się, że homeopatia to integralna część medycyny opierająca się na nowoczesnej nauce, chociaż przez nią niewyjaśniona.” mówiła Ewa Wojciechowska, Prezes Polskiego Towarzystwa Homeopatii Klinicznej, organizator Konferencji. „Spotkania takie jak dzisiejsze, dostarczają wiedzę, dzięki której lekarze mogą w pełni korzystać z możliwości wszystkich gałęzi medycyny, nie tylko z jej głównego nurtu” dodaje Wojciechowska.

Konferencja umożliwiła uczestnikom pogłębienie umiejętności nie tylko poprzez wysłuchanie wykładów lecz również aktywny udział w dyskusji w gronie naukowców, teoretyków i praktyków, specjalistów w zakresie leczenia homeopatycznego.

Gościem specjalnym Konferencji był Louis Rey, profesor Uniwersytetu California w Los Angeles, autor i współautor 16 książek i ponad 130 artykułów naukowych, specjalizujący się w badaniach nad właściwościami wysokorozcieńczonych roztworów. Prowadzone przez niego badania stanowią niezwykle cenny wkład naukowy dla współczesnej medycyny. Wykorzystanie w badaniach zjawiska emisji świetlnej (termoluminescencji) dostarczyło środowisku naukowemu informacji o strukturze molekularnej wysokorozcieńczonych roztworów i przybliżyło naukowców do poznania mechanizmu działania leków homeopatycznych. „Wiele spójnych fizycznych pomiarów wykazało, że substancje o wysokim stopniu rozcieńczenia są selektywnymi, złożonymi płynami, które przenoszą o wiele więcej informacji niż można by oczekiwać.” mówi prof. Rey i dodaje „Takie odkrycie zapewnia solidną, pozytywną naukową podstawę dla homeopatii.”

Wyniki badań prof. Rey’a podważają radykalne założenie przyjęte przez tradycyjnych akademików, mówiące iż przy bardzo wysokich rozcieńczeniach każdy roztwór jest taki sam i nie jest niczym więcej, jak tylko rozpuszczalnikiem. Tak postawiona teza może być również obalona przez ponad dwustuletnie obserwacje oraz wyniki badań klinicznych prowadzonych przez lekarzy na całym świecie.

Badania kliniczne leków homeopatycznych są prowadzone od kilkudziesięciu lat. Do końca listopada 2008 r. opublikowano 138 randomizowanych i kontrolowanych badań klinicznych oceny skuteczności leków homeopatycznych w różnych wskazaniach. Zostały one zrealizowane zgodnie z zasadami obowiązującymi we współczesnej medycynie. Dr Peter Fisher, Dyrektor medyczny Królewskiego Szpitala Homeopatycznego w Londynie, osobisty lekarz Królowej Elżbiety II, ekspert, członek zespołu roboczego przygotowującego raport o homeopatii dla Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), przedstawił uczestnikom Konferencji wyniki najnowszych badań, a także podsumował wyniki dotychczasowych badań naukowych nad homeopatią. „Chcąc w pełni ocenić zasadność stosowania leczenia homeopatycznego musimy brać pod uwagę wyniki wszystkich badań” mówi dr Fisher i dodaje „Jeżeli przyjrzymy się wynikom badań klinicznych leków homeopatycznych opublikowanym w międzynarodowych czasopismach medycznych, to zauważymy, że spośród 138 randomizowanych i kontrolowanych badań klinicznych aż 44% badań było dla homeopatii pozytywnych, podczas gdy tylko 7% z nich oceniało skuteczność leków homeopatycznych negatywnie. W 49% analiz badacze nie sformułowali jednoznacznego wniosku co do ich wyniku.”

Wyniki badań klinicznych i naukowych znajdują swoje odzwierciedlenie w coraz większej popularności leków homeopatycznych. W krajach Unii Europejskiej leki te są stosowane nie tylko w leczeniu ambulatoryjnym, ale również komplementarnie w leczeniu szpitalnym. W wielu krajach homeopatia jest wykładana na uczelniach medycznych.

W 8 z 27 krajów członkowskich Unii Europejskiej (Belgia, Dania, Bułgaria, Niemcy, Węgry, Irlandia, Portugalia, Wielka Brytania) obowiązują narodowe programy medycyny komplementarnej
i alternatywnej, w tym homeopatii (Complementary and Alternative Medicine – CAM). W Rumunii i na Litwie obowiązują regulacje prawne dotyczące stosowania homeopatii, natomiast w Niemczech, Austrii, Szwajcarii i na Łotwie homeopatia jest oficjalnie uznaną umiejętnością medyczną.

Również w Stanach Zjednoczonych homeopatia ma bardzo długą tradycję. Już w 1844 roku powstał Amerykański Instytut Homeopatii (American Institute of Homeopathy). Obecnie jest to najstarsze działające stowarzyszenie medyczne w tym kraju. Kolejnym krokiem było prawne uregulowanie w 1938 roku zasad produkcji leków homeopatycznych, dające gwarancję wysokiego standardu ich wytwarzania. Stosowanie leków homeopatycznych przez lekarzy jest dozwolone w każdym ze stanów na zasadach ustalanych lokalnie. „W ciągu ostatnich czterdziestu lat leczenie homeopatyczne bardzo zyskało w USA na znaczeniu i powoli doczekuje się akceptacji w środowiskach lekarzy medycyny akademickiej.” mówił R. Charles Dumont, profesor Katedry i Kliniki Pediatrii w Loyola University Medical Center w Chicago i dodawał „Biorąc pod uwagę, że co roku przybywa nowych lekarzy przeszkolonych w homeopatii, można się spodziewać, że tendencja ta będzie się utrzymywać.” Podobne wnioski można wysnuć z wyników badań opinii publicznej, zgodnie z którymi szacuje się, że obecnie 66 proc. Amerykanów korzysta z medycyny komplementarnej, w tym także z homeopatii, a większość pacjentów wolałaby, aby ich lekarz rodzinny nadzorował leczenie oparte na CAM, oraz życzyłaby sobie, aby praktyki medycyny komplementarnej i alternatywnej stały się dostępne
w szpitalach.

W Polsce, pomimo niechęci samorządu lekarskiego, leki homeopatyczne cieszą się coraz większym zainteresowaniem środowiska medycznego i społeczeństwa. 56 proc. Polaków uważa, że homeopatia jest skuteczną metodą leczenia, a 30 proc. ją stosuje. 77 proc. uważa lekarzy przepisujących te leki za godnych zaufania. Zgodnie z polskim prawem leki homeopatyczne mogą być stosowane przez lekarzy w praktyce tak, jak każdy produkt leczniczy dopuszczony do obrotu.
http://www.poradnikmedyczny.pl/mod/archiwum/8269_leczenie_homeopatyczne_wsp%C3%B3%C5%82czesnej.html
Zapisane
Fado
Nowy użytkownik
*
Płeć: Kobieta
Wiadomości: 8


Zobacz profil
« Odpowiedz #24 : Luty 12, 2010, 01:12:33 »

"Mikstura oczyszczająca nie jest lekiem, bowiem sama żadnych chorób nie leczy, natomiast po pierwsze zapobiega im, a po drugie – stwarza systemowi odpornościowemu warunki, by już istniejące choroby mógł usunąć samodzielnie. Jak to jest możliwe? Otóż, jak wiadomo, przyczyną wszystkich chorób są toksyny, przede wszystkim te wnikające do organizmu z przewodu pokarmowego przez nieszczelności jelit - nadżerki czyli niewidoczne gołym okiem, widoczne tylko pod mikroskopem w badaniu histopatologicznym mikrourazy nabłonka jelitowego. I to jest główne zadanie Mikstury oczyszczającej – systematyczne likwidowanie nadżerek.

Skład Mikstury oczyszczającej
Miksturę oczyszczającą tworzą trzy składniki: środek blokujący wchłanianie (olej), środek gojący nadżerki (alocit – wodny roztwór soku z aloesu albo ekstraktu z pestek grejpfruta) oraz środek rozpuszczający złogi (sok z cytryny).

Każdy ze składników ma do spełnienia konkretne zadanie:
1. Olej dobrze łączy się ze śluzem wyściełającym błonę śluzową, dzięki czemu na około pół godziny blokuje wchłanianie pozostałych składników Mikstury oczyszczającej, już w początkowym odcinku przewodu pokarmowego. Tym sposobem umożliwia im dotarcie aż do jelita grubego.
2. Dzięki temu, że nie łączy się z wodą, olej nie pokrywa wodnistych nadżerek, lecz odsłania je na gojące działanie alocitu.
3. Alocit jest wodnym roztworem jednego z dwóch preparatów znanych z niezwykłych właściwości gojących – soku z aloesu albo ekstraktu z grejpfruta, spełnia więc rolę środka gojącego nadżerki istniejące w błonie śluzowej przewodu pokarmowego, a także zapobiega powstawaniu nowych.
4. Sok z cytryny wykazuje doskonałe właściwości rozpuszczające, toteż jego zadaniem jest rozpuszczenie patologicznego śluzu obklejającego ściany jelita cienkiego, kamieni kałowych w jelicie grubym, a także złogów zalegających w przewodach żółciowych oraz trzustkowych.  

Przygotowanie Mikstury oczyszczającej
Wieczorem do szklanki z ciemnego szkła lub porcelanowego (albo glinianego) kubka wlać w dowolnej kolejności trzy składniki:
10 ml oleju + 10 ml alocitu + 10 ml soku z cytryny
Przykryć i pozostawić w temperaturze pokojowej, na przykład na parapecie lub (dla wygody) gdzieś przy łóżku. Wypić rano na czczo. Nie jeść ani nie popijać przez co najmniej pół godziny, a jeszcze lepiej przez godzinę – może być oczywiście dłużej.

Uwagi
1. Mikstura oczyszczająca nie jest lekiem jako takim i nie koliduje z żadnymi lekami – chemicznymi czy naturalnymi.
2. Jeśli stosujemy jakieś leki, które zgodnie z zaleceniem należy przyjmować na czczo, to przyjmujemy je pół godziny, a hormony tarczycy dwie godziny po wypiciu Mikstury oczyszczającej.
3. Ze względu na to, że wątroba może nie być w stanie wydalić zbyt dużej ilości toksyn uwalnianych w trakcie samooczyszczania organizmu, Mikstury oczyszczającej nie należy stosować jednocześnie z innymi metodami oczyszczania, by się na siebie działanie tych metod nie nałożyło. Inaczej mówiąc: nie należy poganiać organizmu do zdrowienia.
4. Aby uniknąć zbyt gwałtownej reakcji organizmu na początku, kurację lepiej jest rozpocząć od ¼ zalecanej dawki, następnie po tygodniu, dwóch (gdyby wystąpiły gwałtowne reakcje to później, po ich ustąpieniu), można zwiększyć ilość składników do ½ pełnej dawki. Następnie, stosując te same środki ostrożności, można zwiększyć ilość składników do ¾ pełnej dawki. Dopiero gdy ta ilość nie wywoła zbyt gwałtownych reakcji (albo miną), można zastosować pełną zalecaną dawkę.
5. W początkach kuracji, gdy istnieje jeszcze możliwość wystąpienia gwałtownych reakcji, składniki Mikstury oczyszczającej odmierzamy skrupulatnie, tj. 2,5; 5; 7,5 i 10 ml. Ale gdy Miksturę oczyszczającą stosujemy już tylko profilaktycznie, to śmiało ilości te możemy odmierzać w przybliżeniu („na oko”).
6. Mikstury oczyszczającej nie należy mieszać. Nie dlatego, żeby to w czymś szkodziło, ale po prostu nie ma takiej potrzeby.
7. Składniki do sporządzenia Mikstury oczyszczającej należy przechowywać w chłodnym miejscu lub w lodówce.  

Olej jako składnik Mikstury oczyszczającej
Do Mikstury oczyszczającej używamy jeden z trzech olejów:
Olej z oliwek (oliwę) w pierwszym 3-miesięcznym etapie stosują osoby cierpiące na schorzenia żołądka i/lub dwunastnicy, nadkwaśność lub kamicę żółciową. Osoby, które tych schorzeń nie mają – pomijają ten etap.
Olej z kukurydzy w drugim 3-miesięcznym etapie stosują osoby, które skończyły bądź pominęły etap pierwszy i cierpią na choroby trzustki i/lub wątroby, i/lub mają podwyższony cholesterol. Osoby, które tych schorzeń nie mają – pomijają ten etap.
Olej z pestek winogron jest dla tych, którzy zakończyli bądź pominęli poprzednie dwa etapy i nie mają objawów nieprawidłowego funkcjonowania górnych odcinków przewodu pokarmowego.

Alocit jako składnik Mikstury oczyszczającej
Słowo „alocit” zostało stworzone na potrzeby Mikstury oczyszczającej z pierwszych członów słów „aloes” i „citrosept” w celu jasnego przedstawienia jednego z jej składników. Alocitu kupić nie można, lecz należy wykonać go samemu. W ramkach na następnej stronie przedstawione są obydwa warianty wykonania alocitu: z soku z aloesu i z ekstraktu z grejpfruta.

Alocit z soku z aloesu wykonujemy w ten sposób, że sok z aloesu rozcieńczamy wodą w stosunku 1:1, czyli do półlitrowej butelki z ciemnego szkła wlewamy 1/4 litra soku z aloesu i 1/4 litra wody. Wodę wcześniej należy przegotować i schłodzić do temperatury pokojowej.

Alocit z soku z pestek grejpfruta wykonujemy w ten sposób, że półlitrową butelkę z ciemnego szkła napełniamy wodą i dodajemy 35 kropli Citroseptu. Wodę wcześniej należy przegotować i schłodzić do temperatury pokojowej.

Po półrocznej kuracji roztworem soku z aloesu na początku, należy co trzy miesiące zmieniać rodzaj środka gojącego (na ekstrakt z grejpfruta i odwrotnie). Te zmiany uzasadnione są faktem, że po pewnym czasie organizm „przyzwyczaja się” do każdego środka gojącego i przestaje na niego reagować. Teoretycznie można byłoby stosować tylko jeden z środków gojących i robić przerwy, ale nie jest to dobre wyjście, ponieważ nasze środowisko zatruwane jest nieprzerwanie, więc nawet krótka przerwa w profilaktyce może spowodować niepowetowane szkody w zdrowiu.

Sok z cytryny jako składnik Mikstury oczyszczającej
Cytrynę należy cienko obrać z żółtej skórki, wycisnąć z niej sok, zaś pozostałość użyć do koktajlu błonnikowego.
Sok z cytryny to około 10 ml soku, czyli ilość soku, jaką można uzyskać z połówki małej albo 1/3 średniej, albo 1/4 dużej cytryny.
Osoby uczulone na owoce cytrusowe, na początku kuracji w ogóle nie powinny dodawać soku z cytryny do Mikstury oczyszczającej. Dopiero po trzech miesiącach można dodawać jedną kroplę i jeśli ta ilość nie wywoła reakcji uczuleniowej, po tygodniu dodać po dwie krople, i tak dalej – aż do pełnej dawki soku z cytryny.

Mikstura oczyszczająca dla dzieci
Dawki Mikstury oczyszczającej dla dzieci są mniejsze od dawek zalecanych dorosłym i wynoszą (w zależności od wagi ciała): 1/4 do 20 kg; 1/2 do 40 kg i 3/4 do 60 kg. " 
http://www.bioslone.pl/oczyszczanie/mikstura

Koktaj blonnikowy
"Wykonanie koktajlu
Wykonanie koktajlu nie jest ani trudne, ani pracochłonne – przy odrobinie wprawy nie pochłania więcej czasu, jak trzy minuty. Cały proces jest rozłożony na trzy kroki:

Krok pierwszy: Do młynka do mielenia nasion (lub młynka do kawy) wsypujemy po łyżce stołowej:
niełuskanych pestek dyni,
niełuskanych pestek słonecznika,
siemienia lnianego.
Następnie całość mielemy na drobny proszek.

Krok drugi: Zmielone nasiona wsypujemy do miksera, zalewamy niewielką ilością wody (by przykryła zmielone nasiona), dodajemy miód oraz owoce bądź warzywa. Całość miksujemy około minuty, aż mikser będzie wydawał jednostajny dźwięk świadczący o uzyskaniu jednolitej papki.

Krok trzeci: Na koniec dolewamy taką ilość wody, by uzyskać 250 - 300 ml napoju, i przez kilkanaście sekund miksujemy, do uzyskania klarownego płynu.

Po zmieleniu i rozdrobnieniu, zawarte w koktajlu czynne związki organiczne zostają gwałtownie uaktywnione. Ponieważ w naszym interesie jest, by to uaktywnienie wykorzystać w przewodzie pokarmowym i organizmie (nie w mikserze czy innym naczyniu), to koktajl należy wypić stosunkowo szybko – w ciągu powiedzmy kwadransa od jego przyrządzenia.

Szczegółowy opis pierwszego kroku wykonania koktajlu

Niełuskane pestki dyni i słonecznika, a także siemię lniane, są bazą koktajlu błonnikowego, decydującą o jego właściwościach, więc powinny się w nim znaleźć. Niemniej jednak ich ilość możemy dość dowolnie zmieniać, kierując się efektami, jakie chcemy uzyskać po wypiciu koktajlu. Gdy na przykład mamy problem z zaparciami, do koktajlu stosujemy dwie łyżki siemienia lnianego i po pół łyżki pestek dyni i słonecznika, gdy zaś jest na odwrót, bo naszym problemem są zbyt rzadkie stolce, postępujemy na odwrót – do koktajlu stosujemy dwie łyżki pestek dyni i po pół łyżki siemienia lnianego i pestek słonecznika.

Oprócz trzech składników podstawowych, do koktajlu można dodać jeszcze jeden – czwarty składnik wymagający zmielenia. Choć wybór jest tutaj duży, to jednak w pierwszym kroku nie dodajemy więcej składników, niż cztery. Najlepsze efekty uzyskuje się dodając nasiona ostropestu albo orzechy – laskowe lub włoskie."
http://www.bioslone.pl/odzywianie/koktajl

Opis diety prozdrowotnej: http://www.bioslone.pl/odzywianie/dieta-prozdrowotna
Zapisane
Barbarax
Nowy użytkownik
*
Wiadomości: 33


Zobacz profil Email
« Odpowiedz #25 : Luty 12, 2010, 08:43:32 »


Witaminy naturalne, a syntetyczne

Syntetyczne witaminy "To strata pieniędzy" - twierdzi prof. Rory Collins z Uniwersytetu Oksfordzkiego, szef zespołu, który przez pięć lat badał 20 tys. osób w wieku od 40 do 80 roku życia, faszerujących się preparatami witaminowymi.

Sztuczne witaminy to zwykle krystaliczna nieorganiczna substancja obca dla organizmu. Wchłania się ona do organizmu z trudnością, lub też nie jest w ogóle przyswajana, a szczególnie jeśli mają miejsce zaburzenia jelitowe. Łatwo się o tym przekonać obserwując mocz po spożyciu witamin. Zmienia on kolor i wręcz przyjmuje zapach spożytych witamin. Nierzadko po spożyciu sztucznych witamin mają miejsce różne formy nietolerancji organizmu, a w szczególności mdłości, osłabienie, swędzenie . Przeciążane są nerki i wątroba, oraz naruszana równowaga i proporcje składników mineralnych w organizmie. Nie przeszkadza to wielu firmom sprzedawać takie suplementy ...

Jest stosunkowo dużo dowodów na to, że syntetyczne witaminy nie działają tak jak można by od nich oczekiwać, aczkolwiek fakty na ten temat nie są powszechnie znane, a wręcz utajniane. Ponieważ jest to wbrew interesom ogromnemu lobby farmaceutycznemu, dokładają oni wiele starań, aby nie dokonywano wiarygodnych badań i nie udostępniano wyników już przeprowadzonych badań. Jeżeli by znaczna część społeczeństwa poznała te informacje, oznaczałoby to w ewidentny sposób dochody tych firm.

Tymczasem, takowe badania istnieją i każdy kto o nich wie i chce się z nimi zapoznać ma takową możliwość. Kilka przykładów:

Amerykański Instytut Badań nad Rakiem przeprowadził badanie znane w świecie medycznym jako ATBK. Grupie mężczyzn w wieku powyżej 49 lat podawano syntetyczny betakaroten, innej grupie sztuczną witaminę E, grupie kontrolnej nie podawano żadnych witamin. W pierwszej grupie - palaczy, gdzie spodziewano się zmniejszenia ilości chorób, a w szczególności chorób nowotworowych efekt doświadczenia był zaskakujący. Zachorowalność na raka płuc wzrosła o 18 %. W grupie, w której podano sztuczną witaminę E (alfatokofertol) nieco rzadziej zdarzały się nowotwory prostaty, jelita grubego i zawały serca, jednakże stwierdzono ewidentnie więcej przypadków raka pęcherza moczowego i kilku innych nowotworów. W grupie, której podawano syntetyczny beta-karoten śmiertelność wzrosła o 8 %.

Inne badanie, przeprowadzone 2 lata później, upowszechniane w piśmiennictwie medycznym jako Caret, dokonane na grupie ponad 18.000 osób palących papierosy, które paliły, lub pracowały przy azbeście, polegało na podzieleniu na dwie grupy. Jednej podawano syntetyczny beta-karoten, oraz sztuczną witaminę E, druga grupa otrzymywała placebo. Założono okres trwania badań na 8 lat, lecz zaistniała konieczność ich przerwania znacznie wcześniej , ponieważ u przyjmujących syntetyczny betakaroten ilość przypadków zachorowania na raka płuc wzrosła o 28%, a śmiertelność ogólna zwiększyła się o 17%. Podano również, że tenże betakaroten spowodował wzrost zawałów serca o 26%.

Opublikowane w 2000 r. wyniki badań na grupie 573 ochotników, którym podawano 500 mg. sztucznej witaminy C przez okres 12-18 miesięcy. Zaobserwowano zwiększoną szybkość postępowania zmian miażdżycowych, a szczególnie większą szybkość zawężania się tętnic szyjnych. Dodatkowo, u palaczy tytoniu proces ten postępował nawet 5 razy szybciej.

Sztuczna witamina C, może prowadzić do powstawania substancji uszkadzających DNA - wynika z badań opublikowanych w znanym naukowym miesięczniku "Science". Tenże kwas askorbinowy, był przedmiotem badań biologów molekularnych badających wpływ antyutleniaczy na DNA. Nasz materiał genetyczny jest niezwykle wrażliwy na działanie tzw. wolnych rodników, które przyczyniają się do powstawania uszkodzeń w DNA i w konsekwencji do mutacji. Następstwem mutacji może być zapoczątkowanie różnych procesów chorobowych, takich jak np. nowotwory. Takie wnioski wynikają z opublikowanych tamże naukowców amerykańskich z Center for Cancer Pharmacology – Uniwersytetu z Filadelfii, kierowanych przez Iana Blaira wykazały, witamina C może przyczyniać się do powstawania niezwykle szkodliwych dla DNA substancji - tzw. genotoksyn. Niekoniecznie więc witaminy musi oznaczać zdrowie .

Po drugiej stronie naszej planety inny wybitny znawca ludzkiego organizmu, G.P Małachow w sposób bardzo prosty i jednoznaczny stwierdza:

„Aktywność witamin zależy w wielkiej mierze od składnika białkowego. Bez tej drugiej połowy nie są one efektywne i w ogóle w procesie wyprodukowania ich w sposób sztuczny z formy organicznej przechodzą w krystaliczną, która w swojej istocie jest formą nieorganiczną i w takiej postaci nie jest przyswajana. Takie "leczenie" obciąża wątrobę i nerki, naruszając niezbędny bilans w organizmie, wprowadzając chaos zamiast struktur uporządkowanych. Gdy zażywamy witaminy naturalne w większej ilości niż jest to nam potrzebne, drobnoustroje rozkładają i wyprowadzają zbędne z nich z organizmu. Praktycznie nie jest możliwe przedawkowanie witamin naturalnych, inaczej się dzieje z witaminami sztucznymi. Znam osobiście przypadek, gdy dziecko zjadło paczkę takich "witamin” i umarło. Jako przykład szkodliwego oddziaływania dużych dawek witamin sztucznych. proponuję fragment artykułu: "witamina C ma reputację preparatu nieszkodliwego. Jednak ostatnio lekarze coraz częściej zaczęli wykrywać u ludzi skutki uboczne zażywania zbyt dużych dawek witaminy C. Wszystkie wirusowe choroby układu oddechowego, grypa i niektóre inne schorzenia, przebiegają i powstają częściej u ludzi, którzy biorą 4-6 a nawet 10 g na dobę witaminy C przy normie 100 mg." Uczeni wielu krajów są solidarni w swojej opinii, że zażywanie witaminy C nie zwiększa odporności organizmu"na przeziębienia, a zbyt wielkie dawki tej witaminy zdecydowanie utrudniają leczenie niektórych schorzeń zakaźno-alergicznych, np. reumatyzmu. Najbardziej niebezpiecznym skutkiem przedawkowania witaminy C jest zwiększona krzepliwość krwi, na skutek, czego powstają skrzepliny. Zbyt duże ilości witaminy C podrażniają błonę śluzową układu żołądkowo-jelitowego, z czym wiążą się mdłości, wymioty, zgaga, biegunki. Olbrzymia salaterka surówki z kapusty, marchwi, pietruszki, zawierająca furę naturalnej witaminy C, nie spowoduje niczego podobnego. Oto, dlaczego amatorzy "sztucznych witaminek" miewają często zapalenie żołądka, wrzody żołądka i dwunastnica, Witamina C może sprzyjać tworzeniu się kamieni w nerkach, pęcherzu z soli kwasów szczawiowego i moczowego. Chorzy na cukrzycę powinni wiedzieć, iż duże ilości witaminy C hamują produkowanie insuliny przez trzustkę i podnoszą poziom cukru w moczu i krwi. Najświeższe badania wykazały, że duże dawki witaminy C zwalniają przekazywanie impulsów nerwowo-mięśniowych, wskutek czego powstaje zmęczenie w mięśniach, narusza się koordynacja odruchów wzrokowych i nerwowych. Wniosek jest jednoznaczny: zażywajcie tylko naturalne witaminy”

Przeskoczmy znowu na drugą półkulę i spójrzmy co mówi gr. Joel Wolles, nominowany do nagrody Nobla w dziedzinie medycyny:
Wykładając na uniwersytecie w stanie Michigan, poznałem człowieka, który jest właścicielem przenośnej ubikacji. Opowiedział, co w nich znajduje wśród nie strawionych przez ludzki żołądek resztek. Zawartość pojemnika przenośnej toalety, zanim zostanie wpuszczona do kanału przechodzi przez filtry, na których zatrzymują się rzucane przez dzieci do muszli kamienie oraz wszelkie nie rozpuszczone sokami żołądkowymi substancje. Mój rozmówca zaprowadził mnie do swojego warsztatu i pokazał stertę czegoś, co nazwał witaminami i minerałami. Zapytałem go skąd on to wie, że to witaminy. Odpowiedział, że na tym jest przecież napisane np. multiwitamina. Wiele firm produkuje witaminy, które źle rozpuszczają się zarówno w wodzie, jak i w soku żołądkowym
Obserwacje mieszkańców Los Angeles wykazały, że u osób, które zażywały megadawki syntetycznej witaminy C, złogi w tętnicach szyjnych powstawały 2,5 razy szybciej niż u ludzi nie stosujących żadnych witamin. Jeszcze gorzej na przyjmowaniu preparatów witaminowych wyszli palacze papierosów - miażdżyca rozwijała się u nich aż pięciokrotnie szybciej niż u innych. "Takiej zależności nie zaobserwowaliśmy jedynie u tych, którzy dbali o dietę bogatą w warzywa i owoce" - twierdzi dr James H. Dwyer z Uniwersytetu Karoliny Południowej.

Syntetyczna witamina C zakwasza organizm, a nasze organizmy zwykle i tak są zbyt mocno zakwaszone.

Z jakiego powodu medycyna akademicka, a w szczególności firmy farmaceutyczne bardzo nie chcą, aby znane były fakty dotyczące witaminy C i towarzyszących jej bioflawonoidów (naturalnych suplementów)? Z bardzo prostego powodu: informacje są dość skutecznie skrywane przed opinią publiczną, ponieważ każdy myślący człowiek szybko dochodziłby do wniosku, że skoro naturalna witamina C w otoczeniu bioflawonoidów może leczyć nawet zachorowania spowodowane wirusem Ebola, polio, ptasią grypę, gorączkę zachodniego Nilu, hemofilię, szkorbut, gościec stawowy, zapalenie nerek, to co może zdziałać w przypadku innych, nieco mniej niebezpiecznych patologii w rodzaju przeziębienia ...

Jedno z najważniejszych czasopism w dziedzinie farmakologii "Trends in Pharmacological Science" doniosło, że "Naturalne flawonoidy wykazują silne działanie antyalergiczne, przeciwzakaźne, i przeciwwirusowe. Zazwyczaj substancje te występują w codziennym pożywieniu, co sugeruje, że pełnią one ważną rolę w modyfikowaniu reakcji organizmu na naturalne, biologiczne substancje."

Zwolennik medycyny naturalne, lekarz, który tysiące pacjentów yleczył metodami nieinwazyjnymi, a poprzez swe książki pomógł kolejnym tysiącom, o witamonach syntetycznym mówi tak:

Syntetyczne witaminy jest to krystaliczna, nieorganiczna substancja obca dla organizmu. Jest z trudnością przyswajana przez organizm, albo wręcz nie jest w ogóle przyswajana (szczególnie w zaburzeniach metabolizmu).

A więc jedyny sensowny wybór

Preparaty naturalne

Więcej  na ten temat można poczytać w publikacji "Witaminy Minerały Suplementy". Poradnik Polskiego Konsumenta.
http://www.eioba.pl/a73842/witaminy_naturalne_a_syntetyczne
Zapisane
Barbarax
Nowy użytkownik
*
Wiadomości: 33


Zobacz profil Email
« Odpowiedz #26 : Luty 14, 2010, 12:00:43 »


W obronie witamin   

Budowany przez 100 lat wspaniały gmach wiedzy o witaminach wydawał się monolitem. Zajmował poczesne miejsce zarówno w medycynie oficjalnej, jak i naturalnej. Tymczasem od kilku lat rozgłasza się coraz częściej i śmielej wiadomości o niekorzystnych działaniach witamin, a ostatnio kwestionuje się nawet ich przydatność w lecznictwie.

Odkrycie Funka
Witaminy są związkami działającymi głównie jako koenzymy. Katalizują one lub aktywują reakcje chemiczne zachodzące w całym organizmie, a bez ich udziału życie nie jest możliwe. Niektóre witaminy mają również właściwości podtrzymywania wielu procesów biochemicznych, ochrony przed rodnikami tlenowymi i toksynami, przywracania homeostazy wewnątrzustrojowej (w tym równowagi kwasowo-zasadowej) i odporności.

Początek ery witamin nastąpił u progu XX w., gdy polski biochemik Kazimierz Funk wyizolował w roku 1912 związek zaliczany później do grupy witamin B, który nazwał witaminą.

Drugim ważnym wydarzeniem było odkrycie w 1928 r. przez węgierskiego biochemika Alberta Szent-Gyorgyi (1893-1986) obecności w materiale roślinnym kwasu organicznego nazwanego kwasem askorbinowym i uznanego za witaminę C. Za pracę tę autor otrzymał w 1937 r. nagrodę Nobla w dziedzinie fizjologii i medycyny. Nastąpiła fala badań i świetnych odkryć nowych związków, głównie roślinnych, o charakterze witamin, których niedobór lub brak w organizmie powoduje wiele ciężkich objawów, czyli awitaminozę
Na przykład niedobór witaminy A (retinol) powoduje zaburzenia widzenia, m.in. ślepotę zmierzchową, przyspieszone rogowacenie nabłonków. Niedobór witaminy B1 (tiamina) powoduje chorobę beri-beri i zespół zapalenia wielonerwowego; witaminy B2 (ryboflawiny) - zapalenie skóry i wrastanie naczyń w rogówkę; witaminy B3 (PP, niacyna) - pelagrę (rumień ostrozapalny); witaminy B5 (kwas pantotenowy) - osłabienie zdrowotności skóry i jej odporności; witaminy B6 (pirydoksyna) - obniżenie czynności układu krwiotwórczego i skóry; witaminy B12 (kobalamina) - niedokrwistość megaloblastyczną i zaburzenia neurologiczne; witaminy C (kwas askorbinowy ) - szkorbut; witaminy D (kalciferol) - krzywicę i rozmiękczenie kości; witaminy E (tokoferol) - zaburzenia procesów rozrodczych i oxydoredukcyjnych; witaminy H (biotyna) - łuszczenie skóry, łojotok; wiaminy K (filochinon) - obniżone krzepnięcie krwi; witaminy H (kwas foliowy) - niedokrwistość.

Wiedza o zdrowotnym znaczeniu witamin szybko się rozszerzała, dzięki aktywności i zdobyczom naukowców rożnych specjalności, pracujących w ośrodkach badawczych na całym świecie. Rezultaty ich pracy zawarte są w około 200.000 publikacji [!] zamieszczonych w poważnych czasopismach, a także w wielu książkach. Prócz tego w czasopismach popularnonaukowych i w gazetach zamieszczano krótkie artykuły, notatki i wzmianki o postępie badań i znaczeniu witamin dla ludzi i zwierząt. Również radio i telewizja włączyły się do rozpowszechniania informacji o witaminach. Liczne firmy farmaceutyczne podjęły produkcję leków zawierających witaminy w różnej postaci - pojedynczo i w zestawach multiwitaminowych - inicjując we własnych laboratoriach opracowanie nowych technologii oraz metod analitycznych. Uczelnie i instytuty weterynaryjne uwzględniły w swych programach badawczych stosowanie witamin dla ochrony zdrowia zwierząt domowych i hodowlanych, ich racjonalnego żywienia i poprawy produkcji. Również wytwórnie kosmetyków wprowadziły do swoich wyrobów witaminy, szczególnie antyoksydacyjne.

Przetwórczy przemysł spożywczy, rozwijający się żywiołowo w krajach "zachodniego dobrobytu", zastosował technologie, które dawały atrakcyjne produkty (olej rafinowany, biała mąka, cukier krystaliczny), lecz były one pozbawione całkowicie lub częściowo niezbędnych dla organizmu składników, szczególnie witamin. Dopiero po wielu latach stwierdzono, że rosnąca ilość przypadków chorób degeneracyjnych, zwanych cywilizacyjnymi, ma ścisły związek z odżywianiem się produktami niepełnowartościowymi. Obecnie następuje zwrot ku produktom wzbogaconym, tzw. nutraceutykom.

Antyutleniacze
Odkrycie istnienia w organizmie wolnych rodników tlenowych i szkodliwości ich nadmiaru (tzw. patologia wolnorodnikowa) przyczyniło się do wydzielenia grupy witamin i soli mineralnych neutralizujących i "wymiatających" te rodniki. Witaminy - poza zapobieganiem groźnej awitaminozie - okazały się niezwykle cenne w regulowaniu wielu procesów biochemicznych, zachodzących we wszystkich narządach organizmu, umożliwiających zachowanie homeostazy ogólnoustrojowej, czyli zapewnienie pełnej zdrowotności. Czytelnikom bardziej zainteresowanym tą tematyką polecam nadal aktualną książkę "Witaminy i mikroelementy" (wyd. Prószyński i sp., Warszawa 1997).

Szkodliwe?!
Budowany przez 100 lat wspaniały gmach wiedzy o witaminach i ich praktycznym zastosowaniu wydawał się trwałym monolitem; zwłaszcza, że zajmował poczesne miejsce zarówno w medycynie oficjalnej, jak i naturalnej.
Tymczasem od kilku lat rozgłasza się coraz częściej i śmielej wiadomości o niekorzystnych działaniach witamin w większych dawkach, o ich interakcjach z lekami syntetycznymi, o "wątpliwych korzyściach" w zapobieganiu niektórym chorobom, a ostatnio kwestionuje się nawet ich przydatność w lecznictwie. W Polsce krytykę witamin podjął tygodnik "Wprost", ogłaszając kilka artykułów na ten temat.
W artykule "Witaminoholicy" (nr 46/1997, ss. 78-79) czytamy, że specjaliści z Health Action International twierdzą, iż "suplementacja witaminowo - mineralna uspokaja tylko nasze sumienia. Pieniądze, przeznaczone na te drogie leki, wydaj lepiej na owoce i warzywa, mleko i jego przetwory oraz na produkty zbożowe". "Nadmierna ilość poszczególnych witamin może działać na organizm jak trucizna, zwłaszcza że nie wiemy, jak po dłuższym czasie zaadaptuje się on do syntetycznego jedzenia" - uważa prof. Ziemiański z Instytutu Żywności i Żywienia, uznany ekspert od spraw żywieniowych. "Specjaliści ostrzegają przede wszystkim przed suplementacją witaminami rozpuszczalnymi w tłuszczach A, D, E i K. Związki te mają tendencję do kumulowania się w organizmie i mogą być szkodliwe" - ostrzega dr Ewa Marcinkiewicz z Krakowa.
W artykule "Mit witamin" (nr 42/1998, ss. 66-67) omówiono francuski program badawczy wzbogacania żywności w antyoksydacyjne witaminy dla zabezpieczenia przed nowotworami, chorobami układu krążenia i dla określenia zależności między odżywianiem a zdrowiem. Badania mają trwać osiem lat, ale już po czterech latach ogłoszono, że "cel programu raczej nie został osiągnięty, gdyż w przeciwnym razie głośno by się mówiło o rezultatach". Autorka artykułu sugeruje: "Może organizm nie umie wykorzystać nadmiaru witamin i soli mineralnych? Potrzebuje tylko pewnej, określonej ich ilości. Gdy dostaje ich za mało, zaczyna chorować, a nadmiar po prostu wydala".
W artykule "Ofiary witamin" (nr 16/1999, ss. 79-80) cytuje się czasopismo "Nature". Opisano tam badania wykonane na uniwersytecie w Leicester. Wykazały one - czytamy - że podawanie 0,5 g witaminy C dziennie może mieć skutki odwrotne od zamierzonych. Zbyt duża dawka tej substancji wpływa na powstawanie wolnych rodników, a nie na ich neutralizację. "Rola antyutleniaczy w zapobieganiu nowotworom jest jedną z większych legend XX wieku. Jedynie na podstawie teoretycznych rozważań wyciągnięto wnioski, że związanie wolnych rodników w substancje nieaktywne wystarczy, aby ochronić człowieka przed tymi chorobami" - dowodził dr Józef Meszaros z Zakładu Farmakologii Akademii Medycznej w Warszawie. Cytowane czasopismo "New Scientist" ostrzega: "Coraz więcej badań dowodzi, że megadawki witamin mogą poważnie szkodzić zdrowiu. Nikt tylko nie wie, gdzie należy postawić granice bezpieczeństwa".
Artykuł "Nabici w witaminy" (nr 33/2002, ss. 77-78, podtytuł "Witaminy złudzeń") informuje, że ponad 650 mln zł płacimy w aptekach za "iluzję zdrowia". "Gwarancja zdrowia w pigułce to fikcja i strata pieniędzy". W części zatytułowanej "Podstępny zabójca, czyli megwitamina C" czytamy: 'Moda na witaminy w pigułkach pojawiła się przed kilkunastu laty, gdy wysunięto hipotezę, że witaminy antyoksydacyjne (C, E, beta-karoten) chronią przed tzw. wolnymi rodnikami. Wzorem do naśladowania był prof. Linus Pauling, laureat Nagrody Nobla, nazwany "papieżem witamin". Uczony zalecał je na raka. Niestety, dotychczas nie w pełni potwierdzono tę tezę". Dr Lucjan Szponar, dyrektor Insttutu Żywności i Żywienia, informuje: "Radykalnie zmieniły się poglądy w kwestii zapobiegania chorobom układu krążenia. Ogromny entuzjazm, jaki towarzyszył zażywaniu witamin, przekształcił się w skrajny pesymizm".

Nie podejmuję polemiki z konglomeratem błędnych, niepełnych, nie sprawdzonych i pokrętnych twierdzeń spreparowanych przez kilku dziennikarzy, którzy dla uwiarygodnienia swoich słów posłużyli się wybranymi fragmentami wypowiedzi kilku profesorów.

Dziennikarze ci postawili się w pozycji oceniających i zaprzeczających osiągnięciom tysięcy znakomitych badaczy, z laureatami Nagrody Nobla na czele, którzy stworzyli aktualne, naukowe podstawy wiedzy o witaminach. Najbardziej atakowane są witaminy antyoksydacyjne, masowo kupowane i stosowane (ich dobroczynne skutki odczuły miliony ludzi). Dołączam tu moje skromne osobiste doświadczenie - leczenie początków zaćmy (vide Piśmiennictwo, poz. 9).
Gdzie tkwią korzenie tych ataków? Kto i dlaczego jest inicjatorem i sponsorem akcji deprecjonowania leczniczych walorów witamin?

Witaminy to biznes

W 1962 r. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO - World Health Organization) utworzyła Komisję Kodeksu Żywieniowego Narodów Zjednoczonych (United Nations Codex Alimentarius Commision), której zadaniem było m.in. ustalenie norm w zakresie maksymalnych dawek witamin i biopierwiastków.

W marcu 2002 r. ustawodawcza grupa 626 przedstawicieli z 15 krajów Unii Europejskiej zakończyła pracę nad „Dyrektywą o Suplementach Żywieniowych”. Zmienia ona klasyfikację witamin ze składników pożywienia na preparaty lecznicze.

Witaminy mają być wytwarzane przez dominujące wytwórnie farmaceutyczne i sprzedawane tylko na receptę lekarza. Wprowadzenie tych zmian ma nastąpić po wprowadzeniu trzyletniego okresu przejściowego, czyli poczynając od 2005 r. Komisja uzasadnia swoją dyrektywę następująco: "W celu osiągnięcia wysokiego stopnia ochrony nabywców i ułatwienia im wyboru, produkty wprowadzane do sprzedaży muszą być bezpieczne i muszą mieć odpowiednie etykiety".

Przyczyną ataków na witaminy (i na wszystko co jest naturalne) nie jest troska o bezpieczeństwo nabywców, lecz narastający niepokój o własne dochody wielkich międzynarodowych koncernów farmaceutycznych, wytwarzających drogie leki syntetyczne, podlegające patentowaniu na 20 lat i zapewniające ogromne zyski.

Witaminy i mikroelementy, także zioła i ich przetwory, są pochodzenia naturalnego, dlatego nie mogą być patentowane, Wytwarzają je masowo w różnych postaciach farmaceutycznych małe i średnie laboratoria po relatywnie niskich cenach. Na przykład witamina C jest produkowana przez ponad 75 wytwórni i ma około 60 nazw producenckich.

Rozwój medycyny naturalnej sprawił, że w krajach zachodnich znaczna część ludności korzysta z porad lekarzy naturalistów i nabywa leki naturalne, zwłaszcza witaminy i biopierwiastki, z przekonaniem o ich skuteczności, wysokim bezpieczeństwie i możliwości stosowania przez długi okres czasu jako profilaktyczne.

O wiarygodności tych informacji świadczą roczne dane statystyczne ogłoszone przez American Assotiation of Poison Control Center. Podają one, że niepożądane, uboczne działania witamin antyoksydacyjnych A, C i E nie spowodowały ani jednego przypadku śmiertelnego, natomiast preparaty syntetyczne były przyczyną 106.000 zgonów, zaś błędy lekarzy w szpitalach spowodowały 7.000 zgonów. Dane te odnoszą się tylko do USA (niespełna 300 mln ludności). Gdy uwzględni się ilość zgonów w pozostałych krajach Zachodu, to liczbę tę należy co najmniej podwoić. Oto wprost przerażające żniwo śmierci tam, gdzie inicjuje się ataki na lecznictwo i preparaty naturalne! Pozostaje tylko powiedzieć: Medice, cura te ipsum!
http://www.panacea.pl/print.php?what=article&id=85
« Ostatnia zmiana: Luty 14, 2010, 12:09:42 wysłane przez Barbarax » Zapisane
Barbarax
Nowy użytkownik
*
Wiadomości: 33


Zobacz profil Email
« Odpowiedz #27 : Luty 16, 2010, 23:56:30 »


Nieżywi lekarze nie kłamią

Artykuł dr Joel Wolles nominowanego w 1991 roku do Nagrody Nobla w dziedzinie medycyny....

    Tym wszystkim, którzy urodzili się lub mieszkali przez dłuższy czas na farmie muszę powiedzieć, że jesteście ludźmi mojego pokroju. Ja właśnie urodziłem się i wychowałem na farmie. Moi rodzice prowadzili hodowlę bydła rzeźnego. Jak wiecie zapewne, by móc zarobić na hodowli, należy produkować własną żywność. W związku z tym uprawiali kukurydzę i soję. Raz w tygodniu przyjeżdżał do nas na farmę specjalny samochód z urządzeniem, które rozdrabniało siano, kukurydzę i fasolkę. Do tego dodawaliśmy odpowiednią dawkę witamin i minerałów i dopiero taką mieszanką przez okres 6 miesięcy karmiliśmy nasze bydło, a następnie sprzedawaliśmy je do rzeźni. Ciągle zastanawiało mnie wtedy, dlaczego bydło, które karmione jest wyłącznie naturalną paszą, dostaje suplementy witaminy i minerały, a ludzie nie. Kiedy zapytałem o to mojego ojca otrzymałem wielce naukową odpowiedź: - Nie gadaj tyle, tylko bierz się do roboty. Pytanie to jednak nie dawało mi spokoju. Po ukończeniu szkoły średniej poszedłem na uniwersytet i skończyłem specjalizację żywienia zwierząt.
Na weterynarii, znalazłem wreszcie odpowiedź na moje pytanie.

    - To proste. Rolnicy nie mają dodatkowych specjalnych ubezpieczeń medycznych dla zwierząt i nie stać ich na kosztowne leczenie i operacje. Stosują więc niezwykle tani, prosty i skuteczny zabieg. Mianowicie podają zwierzętom odpowiednie suplementy. Dowiedziałem się, że podając witaminy i minerały zapobiegamy ewentualnym chorobom hodowlanych.

    Po skończeniu weterynarii pracowałem w Afryce przy leczeniu różnych zwierząt, również tych wielkich, jak słonie, żyrafy i nosorożce. Po dwóch latach takiej pracy, otrzymałem telegram z St.Luise z zapytaniem, czy nie chciałbym pracować jako weterynarza w tamtejszym ZOO. Otrzymało ono bowiem 4,5 miliona dolarów, od rządu na przeprowadzenie specjalnych badań na zwierzętach, które zdechły w sposób naturalny. Chodziło o to, aby odkryć przyczynę ich śmierci.

    Przyjąłem tę posadę i zacząłem pracować w różnych ogrodach zoologicznych w USA. W swoich badaniach miałem zwracać szczególną uwagę na zwierzęta, które były wyczulone na zmiany zachodzące w środowisku naturalnym. W latach 50 dopiero zaczęliśmy się uczyć o wpływie zanieczyszczonego środowiska na organizmy żywe.
    W ciągu 12 lat przeprowadziłem 17,5 tysiąca sekcji zwierząt 450 różnych gatunków, a także uczestniczyłem w sekcjach ponad 3 tysięcy ludzi żyjących wcześniej w okolicach interesujących mnie ogrodów zoologicznych. Dzięki tym badaniom dokonałem odkrycia, że wszystkie zwierzęta i wszyscy ludzie, którzy umarli w naturalny sposób, umarli z braku podstawowych składników odżywczych, jakimi są witaminy i minerały. Pomimo że napisałem na ten temat wiele rozpraw naukowych oraz książkę, oraz referowałem ten temat na wielu spotkaniach, nie mogłem wzbudzić należnego zainteresowania i właściwych w tym względzie reakcji. W latach 50 nikt nie ekscytował się sprawami żywienia. Zrozumiałem wtedy, że powinienem zostać lekarzem, aby wiedzę uzyskaną przy leczeniu zwierząt móc wykorzystać do właściwego leczenia ludzi. Ukończyłem więc studia medyczne i przystąpiłem do pracy jako lekarz. Pracowałem w tym zawodzie przez 12 lat. Dzisiaj chcę państwu opowiedzieć, w jaki sposób zastosowałem prawidłowe żywienie do leczenia pacjentów, a przede wszystkim do zapobiegania chorobom. Jeśli z tego co przeczytacie, weźmiecie choćby tylko w 10%, to zaoszczędzi Wam to mnóstwa problemów, bólu i pieniędzy, co wiąże się z chorobami i ich leczeniem. Będziecie mogli korzystać z życiowego potencjału przez długie lata, ciesząc się dobrym zdrowiem i kondycją.

    Genetyczny potencjał życia człowieka wynosi bowiem od 120 do 140 lat. Obecnie żyje pięć grup ludzi, gdzie średnia życia wynosi 120-140 lat. Jedną z takich grup są narody Tybetu i Zachodnich Chin. Inni żyją w Pakistanie, Gruzji i Azerbejdżanie. W 1973 r. Nationale Geografic poświęcił cały numer pisma długowiecznym. Jest ich około 35, w tym dwunastu z Azerbejdżanu. Mieszka tam m.in. kobieta, która ma 136 lat. Na zdjęciu siedzi ona z wielkim kubańskim cygarem i szklanką wódki, a wokół niej tańczą dzieci, które mają 110-120 lat. Ta kobieta nie leży w przytułku dla starców, nie musi płacić za opiekę nad nią, jest pełna energii i radości. Inne ze zdjęć pokazało Armeńczyka zbierającego tytoń na polu. Miał on wtedy 167 lat i był wtedy najstarszym człowiekiem na świecie. W południowym Peru, nad jeziorem Titicaca, żyje plemię indiańskie o takiej samej nazwie. Średnia długość życia wynosi u nich 120-140 lat.
    W maju 1995 roku najstarszą osobą w USA była Margaret Smyth, która umarła w wieku 115 lat. Okazało się, że przyczyną jej śmierci było niewłaściwe odżywianie się, czyli brak odpowiednich składników w dostarczanym organizmowi pokarmie, a szczególnie wapnia. Doprowadziło to do osłabienia kości i w rezultacie złamania nogi. Poza tym podążyły inne choroby. Córka zmarłej powiedziała, że matka przed śmiercią miała chorobę łaknienia, podobnie jak kobiety w ciąży, tzw. zachcianki. Wódz ludów Nigerii miał 126 lat. Jedna z jego licznych żon opowiadała, że w tym wieku miał wszystkie swoje własne zęby. Można przypuszczać, że inne narządy też miał na swoim miejscu i też sprawne. Inny człowiek w Syrii umarł w wieku 136 lat. On też znalazł się w Księdze Rekordów Guinnessa. Ale nie z powodu długowieczności, lecz dlatego. że ożenił się ponownie w wieku stu pięciu lat i potem spłodził jeszcze dziewięcioro dzieci.

    W listopadzie 1993 roku wyszła na powierzchnię grupa ludzi, która spędziła dwa lata pod ziemią w odpowiednio przygotowanych warunkach sanitarnych oraz w zakresie tlenu, oświetlenia i pożywienia. Trzy małżeństwa biorące udział w eksperymencie zostały następnie poddane wszelkim możliwym badaniom na uniwersytecie w Kalifornii które wykazały, że gdyby nadal odżywiali się w ten sposób i przebywali w tak zdrowym środowisku, mogliby dożyć 160 lat. Obecnie średnia długość życia Amerykanów wynosi 75,5 roku, w tym lekarzy tylko 57 lat. Z tego można wyciągnąć prosty wniosek, że jeśli ktoś chce żyć przeciętnie 20 lat dłużej, niech podaruje sobie studia medyczne i zawód lekarza.

    Jeżeli chcecie dożyć 120-140 lat, są tylko dwie podstawowe rzeczy, które musicie zrobić:
    - Po pierwsze chronić się przed wypadkiem, nadmiernym piciem i paleniem, przed rosyjską ruletką oraz przed lekarzami. Tak, do tej wielkiej grupy niebezpiecznych rzeczy zaliczam również wizyty u lekarzy.


    To bardzo mocne oświadczenie pragnę podeprzeć raportem grupy ludzi ze stycznia z 1993 roku, w którym ogłoszono wyniki specjalnych badań prowadzonych przez trzy lata w szpitalach amerykańskich nad przyczynami zgonów pacjentów. Pozwolę sobie zacytować fragment tego raportu: "...300 tysięcy ludzi było rocznie mordowanych w szpitalach amerykańskich, z powodu źle wykonywanej pracy lekarzy...". Raport nie twierdzi, że zgony były przypadkowe, że ktoś się gdzieś przewrócił, udusił itp. Nie twierdzi, że były one wynikiem zaniedbania bezpieczeństwa. Podaje jednoznacznie: " Było mordowanych ". Jeśli oni używają słowa mordowani, to rozumieją to dosłownie. W tym są np. te przypadki, kiedy lekarz pomylił przecinki, umieścił niewłaściwą dawkę lekarstwa lub w ogóle podał złe lekarstwo, postawił złą diagnozę itd. Raport oświadcza jednoznacznie - 300 tysięcy ludzi zostało zamordowanych. Jeśli porównamy to z liczbą tych, którzy zginęli w czasie wojny wietnamskiej, gdzie strzelano, bombardowano, używano napalmu, liczba będzie przerażać jeszcze bardziej. W ciągu 10 lat wojny w Wietnamie zginęło 56 tysięcy ludzi, czyli rocznie ginęło przeciętnie 5600. I wtedy tysiące ludzi demonstrowało przeciwko wojnie. Dziś 300 tysięcy jest mordowanych, jak orzeka raport i przyjmujemy to jako normalne. Nikt nie protestuje przeciwko temu. Nikt nie urządza demonstracji. Nikt nie wznosi haseł, nie taszczy transparentów z napisami: - Boże chroń nas przed lekarzami i współczesną medycyną.

    - Drugą sprawą jest robienie rzeczy pozytywnych. Zaliczam do nich przede wszystkim dostarczanie organizmowi odpowiednich suplementów, witamin i minerałów.
    Nasz organizm potrzebuje dziennie 90 składników odżywczych, które powinien pobierać z codziennego pożywienia. W tym powinno się znajdować: 60 minerałów, 16 witamin, 12 podstawowych aminokwasów i 3 podstawowe tłuszcze. Dłuższy niedobór któregoś z tych składników może prowadzić do różnego typu chorób. Nie wszystkie z nich, pożywienie dostarcza organizmowi w optymalnych ilościach.

    W trakcie studiów i później, w trakcie wielu badań, pytałem ludzi, czy zażywają jakieś witaminy. Wielu zapytanych odpowiadało, że tylko witaminę C. Innych najczęściej nie znali. Sprawą prawidłowego odżywiania nie interesują się lekarze, zajęci leczeniem chorób wywołanych często niedoborem witamin i minerałów. Na co dzień, zajmują się tym reklamy w środkach masowego przekazu, które karmią nas najczęściej zwykłym śmieciem lub wręcz truciznami.

    6 kwietnia 1992 roku w miesięczniku Time ukazał się artykuł zatytułowany "Potęga witamin". Przedstawione zostały w nim najnowsze badania naukowe, które wykazują potężny wpływ witamin, jeśli chodzi o zapobieganie chorobom serca, nowotworom oraz szybkiemu starzeniu się. Jest tam aż sześć stron poświęconych temu tematowi, i wśród nich, tylko jedna negatywna wypowiedz lekarza, którego autor tekstu zapytał, co sądzi o wypełnianiu naszej diety witaminami i minerałami. Odpowiedz brzmiała: "...branie dodatkowo witamin i minerałów nie robi nic dobrego dla Twojego organizmu...". Wszystkie potrzebne składniki możemy pozyskać z normalnego pożywienia. Jeśli będziemy je przyjmować dodatkowo, będziemy mieli tylko droższy mocz. Ludzie z Missouri powiedzieliby po prostu: "Nie ma potrzeby sikać dolarami". Czy ta wypowiedź jest prawdziwa? Muszę wam powiedzieć, że po tych moich 17,5 tysiącach sekcji na zwłokach zwierząt i ludzi, osobiście jestem gotów każdego dnia wysikiwać pół, czy dolara dziennie, gdyż jest to i tak najtańsze ubezpieczenie, jakie można sobie wyobrazić.

    Jeśli nie zainwestujesz w swoje zdrowie i zdrowie naszych bliskich, będziecie musieli wydać duże pieniądze na leczenie siebie i swojej rodziny u lekarzy takich, jak cytowany powyżej.

    Będziecie spłacać domy, mercedesy, wakacje swoich lekarzy i firm ubezpieczeniowych
. Bierzcie przy tym pod uwagę, że z tych pieniędzy ani jeden cent nie pójdzie na badania, lecz wszystkie do prywatnych kieszeni. Owszem, władzę każdego kraju wydają dużą ilość pieniądze na badania medyczne, ale idą one z budżetu, który zasilany jest przecież naszymi podatkami. Rząd amerykański wydaje obecnie około 1,3 biliona dolarów rocznie na badania zdrowotne. Przy okazji chcemy Was uświadomić, że gdybyście tych samych ubezpieczeń i systemu medycznego używali dla zwierząt, to jeden hamburger kosztowałby 250 dolarów. Gdyby natomiast odwrócić tę sprawę, to wtedy miesięczne ubezpieczenie na pięcioosobową rodziny kosztowałoby tylko 10 dolarów. Poprzez system ubezpieczeń medycznych, bardzo dużo agentów ubezpieczeniowych i lekarzy uczyniliśmy bardzo bogatymi ludźmi. To jest dług, który oni powinni kiedyś nam spłacić. Może powinni zrobić to, co producenci samochodów robią w stosunku do właścicieli samochodów i samych aut. Zdarzało się kilkakrotnie, że firmy samochodowe ściągały z całego kraju sprzedaną partię aut, gdyż odkryto w nich poważną usterkę. Tak było np. z Fordem, który kilka lat temu umożliwił pełną przebudowę, naprawę lub zwrot samochodu Pinto, bowiem wypuszczono je z istotną wadą. Tu zabija się 300 tysięcy ludzi rocznie i nie słyszymy nawet słowa - Przepraszam.

    Wielu lekarzy powinno wezwać swoich pacjentów i naprawić to, co zepsuli. W zasadzie powinni wezwać tych, których leczyli z wrzodów żołądka. Prawdopodobnie wszyscy albo prawie wszyscy ludzie, w tym również lekarze, twierdzą. że głównym powodem chorób wrzodowych jest stres. Weterynarze już 50 lat temu wiedzieli, że wrzody są wywołane bakterią znaną dobrze specjalistom. Rolników nie stać na kosztowne leczenie zwierząt hodowlanych, kosztowne operacje i dlatego swoje bydło i trzodę leczą i chronią zupełnie inaczej, a przy tym znacznie taniej i skuteczniej. Weterynarze już dawno wiedzieli, że wrzody żołądka są leczone szczątkowymi ilościami minerałów, z dodatkiem odpowiedniego antybiotyku. Takie lekarstwo leczy wrzody natychmiast. Leczenie wrzodów żołądka świni kosztuje dzięki temu 5 dolarów, a nie setki czy tysiące, jak u ludzi. W 1974 roku Amerykański Instytut Zdrowia podał oficjalnie, że wrzody żołądka nie są wywoływane stresem, lecz bakterią, dokładnie tą samą, która już dawno była leczona u zwierząt. Podano również, że mogą być leczone przy pomocy takiego samego lekarstwa. Można się więc wyleczyć za 5 dolarów, albo pójść na bardzo drogą operację.

    Jedną z chorób powodujących dużą liczbę zgonów u ludzi jest obecnie rak. Łącznie z rachunkiem za leczenie raka, lekarze powinni dawać Wam kopię artykułów na temat nowotworów. We wrześniu 1993 r. Nationale Country Instititute prowadził, wraz z Uniwersytetem w Harvardzie, badania nad problemem nowotworów. Dzięki nim odnaleziono sposób odżywiania się, który zapobiega tej chorobie. Obiektem badań NCI i Uniwersytetu Harwardzkiego były rejony Chin, w których odnotowano szczególną zachorowalność na nowotwory. Do badań przystąpiło 29 tysięcy ludzi. Podawano im przez pięć lat różnego typu witaminy i minerały, sprawdzając wpływ tych suplementów na stan ich zdrowia. Pacjentom tym podawano dawki dwa razy większe, niż są przewidziane dziennie dla człowieka. W grupie która zażywała witaminy E, C i beta karoten, aż 13% ludzi uciekło ze szponów raka. Jeśli chodzi o typ raka, który powodował największą śmiertelność w tej prowincji, czyli rak żołądka, poprawa była jeszcze większa, bo aż 21 %. 21 % z tych którzy mieli umrzeć - żyło. Są to bardzo dobre wyniki, biorąc pod uwagę, że w tej dziedzinie za dobrą uważa się poprawę o pół procenta. Uważam że każdy lekarz, powinien wysłać do swojego pacjenta kopię wyników tych badań..

    Dwukrotny laureat Nagrody Nobla w dziedzinie medycyny Rohn Spohring twierdzi, że jeśli chcemy zapobiegać powstawaniu raka oraz go leczyć, musimy przyjmować 10 000 mg witaminy C dziennie. Noblista ma dzisiaj 94 lata, cieszy się dobrym zdrowiem i świetną kondycją. Pracuje po 14 godzin dziennie na uczelni w San Francisco i na swojej farmie. Lekarze, którzy wyśmiewali się kiedyś z diagnozy noblisty, zmarli 35 lat temu. Komu będziesz wierzyć? Tym, którzy umarli? Wybór należy do ciebie.
    Prawie co druga osoba w wieku powyżej 70 lat choruje dzisiaj na chorobę Alzheimera. Weterynarze i rolnicy już od 50 lat dokładnie wiedzieli jak chronić przed tą chorobą zwierzęta. Wystarczy podać im witaminę E, by przeciwdziałać chorobie. W sierpniu 1992 roku Uniwersytet w San Diego wydał artykuł, w którym napisał między innymi, że witamina E obniża zaniki pamięci.
Zadajmy sobie wobec tego pytanie: - Czy mamy leczyć się u weterynarzy?

    Lekarze przyjmujący pacjentów z kamieniami nerkowymi, w pierwszej kolejności zalecają zaprzestanie spożycia mleka i jego przetworów. Czyli zmniejszają dostarczaną organizmowi dawkę wapnia. Lekarze sądzą, że te kamienie nerkowe to odkładające się wapno pochodzące z jedzenia. Kiedy brakuje w pożywieniu wapnia i magnezu nasz organizm pobiera wówczas te składniki z kości, które wtedy rzeszotują się, gdyż jest na niego duże zapotrzebowanie i odkłada go w nerkach. Już tysiąc lat temu wiedziano, że aby zapobiec kamicy nerkowej u zwierząt podaje im się zwiększoną ilość wapnia i magnezu. Krowy i owce przy kamieniach nerkowych po prostu zdychają. A my? My zwijamy się z bólu.

    Jakieś 5 lat temu postanowiłem zbierać wyniki sekcji zwłok lekarzy i prawników. Przyjrzyjmy się temu. Przeciętna długość życia lekarzy jest 57 lat, podczas gdy przeciętnego Amerykanina wynosi 75,5 roku. Właśnie ta grupa krótko żyjących ludzi uczy nas, co wolno, a czego nie wolno. Jednocześnie obok nas żyją ludzie do 120-140 lat, a my ich nie zauważamy i nie pytamy o receptę na długowieczność. Kto powinien być dla ciebie autorytetem ? Krótko żyjący lekarz, czy 140-latek cieszący się dobrym zdrowiem i kondycją?

    Wiele chorób i zaburzeń w pracy organizmu spowodowanych jest niedoborem miedzi. Np. siwienie włosów, powstawanie zmarszczek, .obwisła skóra, rozszerzenie żył, które prowadzi często do zgonu. W wielu przypadkach można rozwiązać czasowo te problemy idąc na operację plastyczną, ale czy nie jest o wiele taniej i bezpieczniej zażywać suplementy zawierające miedź.

    Warto jest zadbać o swoje serce, którego wymiana kosztuje 750 tysięcy dolarów. Jeśli go nie zabezpieczysz, bo nie chcesz mieć drogiego moczu, może czekać cię przygoda za cenę życia.

    Rolnicy dobrze znają chorobę łaknienia. Objawia się ona bowiem u zwierząt bardzo często. Np. krowy oddając mleko pozbawiają się dużych ilości wapnia i magnezu, i liżą wtedy ziemię, kamienie, mury obory wybielone wapnem. Dobry rolnik wie, że należy podać im wtedy dodatkowo minerały, bo jeśli tego nie uczyni to musi liczyć się z budową nowej obory. U ludzi widzimy tę chorobę równie często. Choroba łaknienia czegoś z powodu niedoboru pewnych substancji w organizmie widoczna jest szczególnie u kobiet w ciąży. Potrafią one np. zbudzić się w środku nocy i ku zdziwieniu męża wysłać go do nocnego sklepu po lody śmietankowe. Brakuje im wtedy składników mineralnych, pobieranych z ich organizmu, przez organizm dziecka. Niejednokrotnie można zaobserwować dziecko zjadające ziemię lub tynk ze ścian. Nie jest ono psychicznie chore, lecz po prostu odczuwa niedobór minerałów.
    Jeśli zobaczycie u siebie tzw. kwitnienie paznokci lub plamy na skórze to otrzymaliście sygnał, że wasz organizm potrzebuje selenu. Nie czekajcie na atak serca, ale zaaplikujcie sobie jego dodatkową dawkę. Po 3-4 miesiącach plamy znikną i oddalicie od siebie groźbę ataku serca.

    Przyczyną zwiększonego poziomu cukru we krwi jest niedobór wanadu i chromu. Kiedy te braki pogłębiają się, stajemy w obliczu zachorowania na cukrzycę.
    Oznaką braku cynku jest łysienie. Pogłębianie się tych braków prowadzi do utraty słuchu. Pierwszymi oznakami braku cynku jest utrata poczucia zapachu i smaku.
    Aby dostarczyć organizmowi potrzebnych składników musielibyśmy spożywać żywność z odpowiednio czystych ekologicznie plantacji i zjadać je w wielkich ilościach. Codziennie musielibyśmy spożywać kilka kilogramów mieszanki składającej się z 15-20 różnych roślin, owoców, produktów zbożowych i białka. W praktyce jest to wręcz niemożliwe. Niektórzy myślą, że jeśli zjedli paczkę chipsów ziemniaczanych, lub torebkę popcornu, to zjedli warzywa. Teoretycznie jest możliwe, aby wszystkie potrzebne nam dodatki, otrzymywać z naszego codziennego pokarmu. W praktyce jest inaczej. Jeśli twoje życie ma dla ciebie taką wartość jak moje dla mnie, to powinieneś się upewnić, czy pobierasz z pożywienia to wszystko, co jest potrzebne twojemu organizmowi, i czym prędzej uzupełnić dietę suplementami: witaminami i minerałami w tabletkach. Gwarantuje! Gwarantuje, że nie będziecie żyli do 120 czy 140 lat pozostając ciągle w dobrej kondycji, jeśli nie będziecie spożywać odpowiednich ilości i jakości dodatków spożywczych.

    Obecnie mamy tragiczna sytuacje jeśli chodzi o minerały. Witaminy są wytwarzane przez rośliny, minerały - niestety, nie. Pobierane są one przez rośliny z gleb i wód. Bardzo często jednak ich tam nie ma, bowiem gleby są wyjałowione, zanieczyszczone ołowiem, innymi metalami ciężkimi i radioaktywnymi.
    W 1936 roku Senat Amerykański na II sesji 74 Kongresu wydał dokument nr 264 stwierdzający, że ziemia w USA jest bardzo uboga, wręcz pozbawiona minerałów. Tak, niestety, dzieje się na całym świecie. Czy sytuacja od 1936 roku poprawiła się? Raczej nie. Wręcz przeciwnie. Podczas sztucznego nawożenia dostarczamy glebie tylko trzy podstawowe składniki: azot, fosfor i potas. Są to składniki potrzebne do wzrostu roślin, co jest szczególnie ważne dla rolników, gdyż żaden rolnik nie zarabia na zawartości witamin w swoich plonach, lecz na ich ilości. Wystarczy 5-10 lat aby przy braku odpowiedniego nawożenia całkowicie wyjałowić glebę z wszystkich znajdujących się tam składników. Jeśli z gleby wyciąga się 60 składników a dostarcza tylko trzy, to ten bilans jest całkowicie zachwiany. Możesz to porównać z twoim kontem w banku. Pomyśl, co stanie się, jeśli będziesz z niego więcej wyciągał niż wkładał. Musimy zatem uzupełniać nasze pożywienie witaminami i minerałami spożywanymi w innej postaci. Dawniej ludzka dieta bazowała tylko na płodach ziemi, której nie nawożono sztucznymi nawozami. Robiła to za nich natura. Ludzie żyli wśród wielkich rzek, nawadniali swe pola wodami spływającymi z gór. Starożytni modlili się nie tylko o deszcz, ale i o powódź, gdyż dzięki temu gleba była wzbogacana minerałami.
    W dalszej części pragnę państwu uświadomić jakie spustoszenie w organizmie powoduje niedobór minerałów. Brak wapnia może spowodować, czy choćby mieć wpływ na powstawanie aż 140 chorób. Jedną z nich jest reumatyzm. Reumatyzm jest na 10 miejscu wśród chorób powodujących śmierć w USA. W bardzo ciężkich przypadkach wymieniane są pacjentom stawy. Zabieg ten kosztuje a Ameryce około 35 tysięcy dolarów. Ludzie boją się śmierci, więc gotowi są płacić ogromne sumy za leczenie. A przecież wystarczy dostarczyć organizmowi odpowiednią dawkę łatwo przyswajalnego wapnia w tabletkach produkowanych przez firmę zajmującą się dodatkami żywieniowymi. U zwierząt nie ma reumatyzmu. Dlaczego? Bo farmer nie ma 35 tysięcy dolarów, aby zapłacić za operację jednego kolana krowy: Załóżmy, że rolnik wzywa do chorego zwierzęcia specjalistę, czy weterynarza. Ten po zbadaniu stwierdza reumatyzm i mówi: - Jeśli chcesz, to ja ci go zoperuję za 120-140 tysięcy dolarów. W tym momencie farmer wyciąga broń i strzela do byka, czy krowy. Ale tak naprawdę to rolnik nie dopuści do reumatyzmu u swoich zwierząt, dając im po prostu codziennie do paszy wapń. To go kosztuje parę groszy, których niestety człowiek żałuje, aby kupić wapń dla siebie. Również wszelkie bóle kręgosłupa są spowodowane w 90% brakiem wapnia w organizmie. Lekarze przepisują wtedy środki przeciwbólowe, które oszukują ból, ale nie leczą przyczyny. Wyobraź sobie taką sytuację, że dokręciłeś korek wlewu oleju w swoim samochodzie. W czasie jazdy cały olej został wychlapany, a w aucie zapaliła się czerwona lampka. Ponieważ światełko w pewnym sensie zaczyna cię denerwować, więc odcinasz kabelek doprowadzający prąd tej lampki. Jak daleko w ten sposób dojedziesz? Czy nie przypomina ci to sytuacji z tabletkami przeciwbólowymi?

    Inną niebezpieczną chorobą, mającą przyczynę w braku wapnia, jest wysokie ciśnienie. Pierwszą rzeczą, którą zaleci lekarz, jest wyeliminowanie z pożywienia soli. A co robią farmerzy hodujący bydło i leśnicy w takich wypadkach? Zawieszają bryły soli kamiennej przy paśnikach. Gdyby farmer tego nie zrobił, to nie wypłaciłby się weterynarzowi. Z badań nad grupą 5 tysięcy nadciśnieniowców, którym na okres 20 lat wyeliminowano z diety sól wynika, że u 99,7% badanych nie miało to wpływu na zmianę ciśnienia. Ciągła obawa, czy przedawkujemy soli wywołuje stres. który znacznie bardziej podwyższa ciśnienie niż mogłaby to uczynić właśnie sól. Drugiej grupie, 5 tysięcy nadciśnieniowców, podawano przez okres 6 tygodni zwiększoną dawkę wapnia i w tym okresie u 86% badanych ciśnienie spadło i uregulowało się. Czy komukolwiek z Was, lekarz przysłał sprostowanie dotyczące zalecenia w sprawie diety? Czy naprawił swój błąd? Czy zalecił zażywanie soli?

    Następną chorobą, wynikającą z braku wapnia jest insania. Objawia się ona tym, że człowiek wstaje bardziej zmęczony, niż gdy kładł się spać. Lekarze tradycyjnie przepisują wtedy pigułki nasenne, aby zapewnić mocny, głęboki sen. Około 10 tysięcy ludzi umiera rocznie na skutek przedawkowania środków nasennych. Także nocne skurcze mięśni, to skutek niedoboru wapnia, problemy kobiet w czasie miesiączki, bóle w dolnej części kręgosłupa, na które uskarża się 80% Amerykanów. Jeśli przeanalizujemy choćby te wyżej wymienione choroby, to widzimy, że do ich leczenia potrzebujemy około 15 specjalistów. Ludzie wydają rocznie od 25 do 250 tysięcy dolarów na leczenie, zabiegi i operacje, gdy w większości przypadków można by było to zastąpić stosując odpowiednią dietę bogatą w witaminy i minerały.

    Cukrzyca jest w USA chorobą nr 3 jeśli chodzi o przyczynę zgonów. Wywołuje ona jeszcze wiele innych schorzeń i niedomagań, jak ślepota, czy problemy wątrobowe, łącznie z koniecznością transplantacji całego organu. Cukrzycy znacznie krócej żyją. W 1957 roku dowiedziono, że chrom i wanad, występujące jako minerały śladowe, zapobiegają i leczą cukrzycę. W czerwcu 1959 roku miesięcznik Nationale Help przedstawił światu te dwa wyżej wymienione minerały. Według szczegółowych badań Uniwersytetu Medycznego w Vancouver wynika, że w dużym stopniu mogą one zastąpić insulinę. Oczywiście cukrzycy, nie mogą całkowicie porzucić insuliny. Trwa to stopniowo od 4 do 6 miesięcy. Pozytywne skutki oddziaływania tych minerałów odnotowano u tysięcy ludzi chorych na cukrzycę.

    Zwróćcie uwagę na fakt, że kiedy zapytacie firmę produkującą karmę dla zwierząt, jakie są w tym jedzeniu suplementy, to okaże się, że jest tam ponad 40 składników odżywczych, witamin i minerałów. W jedzeniu przygotowywanym dla szczurów jest 28 takich składników. Zakładam się z każdym z Was, że nie znajdziecie dziś formuły, jeśli chodzi o zestawy spożywcze dla dzieci, która zawierałaby więcej niż 11 ważnych dla organizmu. suplementów. To wręcz kryminał !!!

    Chcę wam jeszcze opowiedzieć o bardzo ciekawym zdarzeniu. Otóż kiedyś, w czasie wykładów w stanie Michigan, poznałem człowieka, który jest właścicielem przenośnych ubikacji. Opowiedział, co w nich znajduje wśród rzeczy nie strawionych przez ludzki żołądek. Zawartość pojemnika przenośnej toalety, zanim zostanie wypuszczona do kanału przechodzi przez filtry, na których zatrzymują się rzucane przez dzieci do muszli kamienie oraz wszelkie nie rozpuszczone sokami żołądkowymi substancje. Mój rozmówca zaprowadził mnie do swojego warsztatu i pokazał stertę czegoś, co nazwał witaminami i minerałami. Zapytałem go skąd on to wie, że to witaminy. Odpowiedział, że na tym jest przecież napisane np. multiwitamina (takiej to, a takiej firmy).
    Wiele firm produkuje witaminy, które źle rozpuszczają się zarówno w wodzie, jak i w soku żołądkowym. Jeśli na opakowaniu przeczytacie np. tlenek żelaza Ferryn Acide, czyli po prostu rdza, to nie zawracajcie sobie głowy takimi suplementami i nie obciążajcie nimi żołądka. To nie jest przyswajalne. Lepiej będzie wtedy polizać jakiś zardzewiały płot lub samochód. Właściwą formą żelaza jest Ferrum Ferrudineus. Podobnym przykładem jest Calcium Lacte, czyli wapń, który możemy kupić bardzo tanio w każdej aptece. Jest to źle przyswajalna forma wapnia. Prawidłową formą jest Calcium Magnesium, czyli wapń z udziałem magnezu, który wpływa na prawidłową przyswajalność potrzebnego nam składnika.

    Ktoś może uważać, że te składniki możemy zdobywać w sposób naturalny. Są przynajmniej cztery powody, dla których nie możemy asymilować wszystkich potrzebnych składników z pożywienia:
    - Musielibyśmy spożywać bardzo duże ilości warzyw i owoców, produktów zbożowych i białka, przy założeniu, że zawierają one właściwe ilości suplementów. Kupowane w sklepach produkty są bardzo ubogie w składniki mineralne, a wręcz pozbawione ich, na co wpływa wiele czynników, m.in.:
    - Transport i przechowywanie. Produkty spożywcze często pokonują daleką drogę między producentem a twoim stołem. Podczas tej podróży mogą utracić część zawartych w nich witamin.

    - Mycie i gotowanie. Wiele witamin rozpuszczalnych w wodzie jest wrażliwych na działanie wysokiej temperatury, kwasów i związków alkalicznych. Na przykład brokuły mogą utracić 40% witaminy C podczas pierwszych 10 minut gotowania.
    - Przetwarzanie. Ceną, jaką płaci nasz organizm za wygodę korzystania z przetworzonej żywności jest gorszy stan odżywienia. Mrożone warzywa często zawierają do 50% mniej witaminy C niż świeże. Mielone ziarno zbóż może utracić do 90% zawartych witamin. Produkty mogą być skażone substancjami rakotwórczymi, co w dobie tak dużego zanieczyszczenia jest wręcz oczywiste. Sklepy ze zdrową żywnością nie zawsze oferują pełnowartościowe produkty. Nie raz są one niewiadomego pochodzenia.
    Witaminy i minerały to nie antybiotyk, który bierzesz przez tydzień, gdy jesteś chory, a potem przestajesz. Jeśli chcesz cieszyć się dobrym zdrowiem i kondycją przyjmujesz je stale. Suplementację kończysz, gdy kończy się zapotrzebowanie twego organizmu na tlen.

    Jeśli Twoje życie jest dla ciebie ważne, zadbaj o swój organizm, dostarczając mu potrzebnych składników produkowanych przez najlepsze, sprawdzone firmy.
    Jest ich bardzo dużo, ale niewiele produkuje naturalne, niesyntetyczne suplementy. Niech cię nie zwiedzie napis na opakowaniu, czy zapewnienie sprzedawcy, że produkt jest w 100% naturalny, bo w USA, Kanadzie i wielu innych państwach jest prawo umieszczania takich napisów, jeśli tylko jeden składnik jest naturalny. Zdarza się również tak, że główne składniki takiego suplementu są naturalne w 100%, ale aby je połączyć w tabletkę używa się chemicznego lepiszcza, które w dużym lub zupełnym stopniu dyskwalifikuje dany produkt jako naturalny. Podobnie ma się sprawa z barwnikami chemicznymi, dodatkami zapachowymi lub kolorystycznymi. Warto zwrócić na to uwagę przed zakupem, i zażywaniem suplementu. Należy też sprawdzić też, czy dana firma posiada własne plantacje, gdzie one się znajdują oraz w jaki sposób są prowadzone uprawy. Firmy, które swoje suplementy produkują z roślin, warzyw i owoców pochodzących z obcych plantacji, nie mają kontroli nad procesem produkcji. Należy poznać historię rozwoju danej firmy i tradycje, jej zaplecze badawcze, system kontroli jakości i wielkość produkcji oraz rynek odbiorców.
    Często się słyszy, że zdrowie w naszym życiu jest najważniejsze, ale tak naprawdę niewiele dla niego robimy. Efekty nieprawidłowego odżywiania się, czyli braku odpowiednich witamin i minerałów, dadzą się na pewno odczuć z opóźnieniem kilku lat. Dzisiaj możesz się przed tym ustrzec. Dobre suplementy, witaminy i minerały to najlepsze i najtańsze ubezpieczenie. Dlatego jeszcze dziś powinieneś zacząć zażywać je sam, polecić swojej rodzinie i znajomym. Szczególnie, właśnie dzisiaj przy dużym zanieczyszczeniu środowiska i niewłaściwym odżywianiu się. Chciałbym Wam na zakończenie powiedzieć bardzo ważną rzecz:
    Jeżeli Twój lekarz uważa, że dodatkowe zażywanie suplementów nie jest ci potrzebne, lub że znajdziesz je w codziennym pokarmie, szybko zmień lekarza.
    Im szybciej tego dokonasz - tym większą masz szansę cieszyć się długim życiem, w zdrowiu i dobrej kondycji.
http://newworldorder.com.pl/artykul.php?tytul=Nie%C5%BCywi+lekarze+nie+k%C5%82ami%C4%85+&id=1500
Zapisane
Barbarax
Nowy użytkownik
*
Wiadomości: 33


Zobacz profil Email
« Odpowiedz #28 : Luty 19, 2010, 20:08:42 »


Gdzie chowa się zdrowie?

Kiedy witamina C znika z naszego organizmu, nie czyni rewolucji. Dlatego na początku oznaki jej niedoboru są niewyraźne i mylące. Najpierw pojawiają się uczucie ogólnego zmęczenia, bóle w stawach i utrata apetytu. Dopiero później występują obrzmienia i krwawienia z dziąseł i błon śluzowych. Wyraźnie pogarsza się także szybkość gojenia ran i stajemy się podatniejsi na jesienne infekcje.

Nie od dzisiaj docenia się wpływ witaminy C na odporność naszego organizmu, szczególnie w okresach przeciążenia fizycznego. Wprawdzie nie zapobiega ona bezpośrednio infekcjom, ale może skrócić czas trwania zaziębienia czy zakażenia.
 
Średnie dzienne zapotrzebowanie dziecka na witaminę C wynosi 40 - 75 mg, a osony dorosłej 75 - 100 mg.
 
Kiedy cierpimy na jej niedobór, nie mamy innego wyjścia i sięgamy po farmakologiczne specyfiki. Jednak w myśl zasady, że lepiej zapobiegać, niż leczyć, wprowadź do swojej diety produkty bogate w tę witaminę. Przeczytaj poniższy artykuł i dowiedz się, w jakich produktach ukryta jest największa „cytrynowa" moc.
 
Moc drzew i krzewów
 
Wielkim źródłem naturalnej witaminy C w przyrodzie jest owoc róży. Temu symbolowi młodości, od wieków przypisywano znakomite właściwości lecznicze. Wyhodowane przez polskiego badacza - Jana Milewskiego, gatunki wysokowitaminowe zawierają aż 15 razy tyle witaminy C co czarne porzeczki lub nać pietruszki, a 100 razy więcej niż miąższ pomarańczy, cytryn lub grejpfrutów. Tylko 1/4 szklanki soku (wyciągu) ze świeżych owoców róży polskiej, wypita przez dzieci, a 1/2 szklanki konsumowana przez osobę dorosłą, uzupełnia całkowicie naszą codzienną dietę w naturalną witaminę C.
 
Nieodłącznym elementem polskiego krajobrazu są drzewa i krzewy, których jesienne owoce mienią się paletą barw. Z jarzębiny dzieci robią korale, berberys i rokitnik wykorzystuje się do jesiennych bukietów. Nawet jeśli wiemy, które z owoców są jadalne, to często nie mamy pojęcia, jak je przyrządzać. Tymczasem są one wyjątkowo wartościowe. Obfitują w witaminy, zwłaszcza C. Medycyna ludowa od stuleci wykorzystuje ich zdrowotne właściwości. Owoce zbierajmy za miastem, w miejscach oddalonych od zakładów przemysłowych i ruchliwych szos. Zwracajmy uwagę, by nie były przejrzałe lub mokre, bo takie łatwo pleśnieją. Owoce dziko rosnące zazwyczaj nie nadają się do jedzenia na surowo, ale można z nich zrobić przetwory.
 
Weźmy na przykład berberys. Ten kolczasty krzew rośnie niemal wszędzie. Wydłużone lub okrągłe owoce zawierają 10 razy więcej witaminy C, niż cytryna (3 owoce pokrywają dzienne zapotrzebowanie), a także E, A, K, B1, B2. Działają moczopędnie i wzmacniająco w przypadku grypy i przeziębienia. Napar z owoców zaleca się przy bezsenności i ogólnym wyczerpaniu. Owoce wchodzą w skład mieszanek ziołowych o działaniu wykrztuśnym i wzmacniającym. Nadają się też do wyrobu win, konfitur, sosów do dziczyzny, także wódek i likierów, które przyjemnie rozgrzewają w zimne, słotne wieczory.
 
Rokitnik z kolei ma bardzo kwaśne owoce, o lekko ananasowym aromacie. Są bardzo ważnym źródłem witaminy C (aż 200 - 250 mg w 100 g). Warto zwrócić uwagę na to, że witamina C zawarta w owocach rokitnika jest bardzo trwała. Świeże owoce rokitnika wprawdzie są niejadalne, ale świetnie nadają się na przetwory: soki, dżemy, marmolady i galaretki.
 
Bogatym źródłem witaminy C są również owoce kaliny i żurawiny. Kalina to duży krzew rosnący nad brzegami rzek, o szkarłatnych owocach, które zawierają dużo pektyn i witaminy C. Z owoców można zrobić galaretkę, sok, wino i nalewkę. Natomiast soczyste owoce żurawiny zawierają witaminę C (10 - 30 mg w 100 g), sporo wapnia i fosfor, a także miedź i jod. Podawane w postaci soków i kisieli poprawiają samopoczucie przy przeziębieniu i grypie. Owoce można przechowywać długo po zerwaniu. Nadają się na przetwory - napoje, dżemy i konfitury.
 
Doskonałym źródłem witaminy C (35 - 45 mg w 100 g) i beta - karotenu jest też jarzębina, zawierająca również witaminy z grupy B, PP i K, potas, sód, magnez i miedź, kwasy organiczne, garbniki i pektyny. W medycynie ludowej wykorzystywano ją przy chorobach płuc, nerek i wątroby. Przyrządza się z niej herbatki, dżemy (do tłustych mięs), wódki i likiery. Uwaga! Owoce zbierane po przymrozkach są mniej gorzkie.
 
Jedz owoce, będziesz zdrowa
 

To prawda z brodą. Nikt bowiem nie przeczy, że głównym źródłem witaminy C są świeże oraz właściwie przetworzone owoce. Najwięcej witaminy C zawierają owoce cytrusowe. Jednak należy je spożywać z umiarem, ponieważ są one silnymi alergenami. Osoby podatne na wszelkiego rodzaju uczulenia mogą zapomnieć o zajadaniu się pomarańczami czy mandarynkami. Z podobnym problemem borykają się kobiety karmiące piersią; z jednej strony to właśnie u nich występuje największe zapotrzebowanie na witaminę C, z drugiej okres laktacji jest bezwzględnym przeciwwskazaniem dla spożywania cytrusów. Oprócz tego, owoce południowe zanim trafią do naszych sklepów muszą przebyć długą drogę. Antyseptyczne środki używane do konserwowania warzyw i owoców niszczą witaminę C. Również długie przechowywanie produktów w temperaturze pokojowej powoduje jej stopniowy rozpad - do 15% miesięcznie.
 
Trzy razy więcej witaminy C, niż cytryna posiada czarna porzeczka. Można ją mrozić oraz robić z niej galaretki i dżemy. Wartościowe są również jabłka, u których tuż pod skórką gromadzi się witamina C. Najwięcej tej witaminy mają jabłka rosnące po nasłonecznionej stronie drzewa. Wśród polskich odmian najbogatsze w nią są antonówki, grochówki i aport, a najuboższe: starting, kosztela, landsberska. W 100 gramach jabłka występuje 10 mg witaminy C.
 
Pokochaj warzywa
 
Doskonałym źródłem witaminy C są wszystkie odmiany kapusty. Zwłaszcza w okresie zimowym, kiedy jest niewielki wybór świeżych warzyw i owoców, dobrym źródłem tej witaminy jest kapusta kiszona, która w 100 gramach zawiera jej około 18 miligramów. Oprócz surówek do drugiego dania, kiszoną kapustę można kłaść sobie na kanapkę. Polecam także chleb ze smalcem, albo z żółtym serem i kiszoną kapustą na wierzchu. Pycha!
 
Mnóstwo witaminy C mają też pomidory. Dzięki temu m.in. wzmacniają odporność i przyspieszają gojenie się ran. Duży owoc (ok. 180 g) pokrywa dzienne zapotrzebowanie na tę substancję w 60 procentach.
 
Princesą wśród warzyw bogatych w witaminę C jest papryka. Wystarczy zjeść 7,5 dekagramów zielonej papryki, aby pokryć dzienne zapotrzebowanie na tę witaminę. Warto wiedzieć, że taką samą ilość tej witaminy dostarczy nam 14 dag cytryn, 12 dag kiwi i aż 17 dag grejpfruta. Koniecznie trzeba dodać, że wraz ze wzrostem papryki ilość witaminy C maleje. Jednak w nagrodę zwiększa się ilość witaminy A. Coś za coś.
 
A teraz królowie polskiej kuchni - ziemniaki, które w naszej diecie odgrywają znaczną rolę, jako źródło witaminy C. Nie dlatego, że jej zawierają dużo (w 100 g produktu znajdziemy zaledwie 12 mg witaminy C), ale dlatego, że są spożywane codziennie w dużych ilościach. Musimy jednak pamiętać, że po 3 miesiącach przechowywania ziemniaki mają o 50% mniej witaminy C, a po 6 miesiącach aż o 75% mniej. Dlatego, aby zachować jej resztki musimy należycie obchodzić się z ziemniakami. Tuż pod skórką znajdują się najcenniejsze składniki, w tym witamina C. Stare ziemniaki należy obierać cienko, a młode skrobać. Przy ręcznym oczyszczaniu ziemniaków otrzymuje się średnio 35 - 50% obierzyn, w zależności od ich jakości i pory roku. Straty witaminy C przy obieraniu wynoszą średnio 22%. A może nauczymy się gotować ziemniaki „w mundurkach"?
 
Na końcu mały wykaz warzyw i owoców wraz z zawartością witaminy C:
 
natka pietruszki 178 mg
koperek zielony 75 mg
brukselka 71 mg
szczypiorek 60 mg
szpinak 64 mg
porzeczki czarne 177 mg
truskawki 63 mg
poziomki 60 mg
jabłka 7 mg
kapusta kiszona 16 mg
ogórki kwaszone 4 mg
http://www.w-spodnicy.pl/Tekst/Zdrowie/527966,1,Witamina-c--zrodla-witaminy-c--w-czym-wystepuje-witamina-c.htm
Zapisane
Barbarax
Nowy użytkownik
*
Wiadomości: 33


Zobacz profil Email
« Odpowiedz #29 : Luty 21, 2010, 11:54:04 »


Program "8 x O"

Ciągły pośpiech, nerwówka w pracy i w drodze do pracy, nadmiar obowiązków, to wszystko wpływa niekorzystnie na nasze zdrowie. Powoduje, że żyjemy w ciągłym, wyniszczającym nas stresie. Powstał program, który uczy jak poradzić sobie z negatywnymi skutkami stresu. Jak zabezpieczyć organizm przed przedwczesnym wypaleniem.
Stres nas otacza, przygnębia, czasem tłamsi i odbiera skutecznie chęć życia. Jest wszechobecny, bo czai się i w pracy i w domu i nawet na wakacjach. Jest obciążeniem , presją i przyczyną wielu chorób, zwłaszcza tych najgroźniejszych. Przebywanie w permanentnym stresie może nawet zabić.
Psychoterapeuta, trener i doradca biznesu Wojciech Eichelberger, współzałożyciel Instytutu Psychoimmunologii, który zajmuje się m.in. profilaktyką przeciążenia i wypalenia stresem, opracował Program Odnowy.
Program Odnowy nazywany „Osiem razy O" może nas nauczyć jak radzić sobie ze stresem i tak zarządzać własnymi zasobami energetycznymi, żeby dodawały nam pozytywnego „kopa".
Program Odnowy Wojciecha Eichelbergera obejmuje, zgodnie z nazwą, osiem rozdziałów, a każdy z nich opowiada, jak zadbać o poszczególne nasze drogi energetyczne:

1. prawidłowe oddychanie (świadome, pogłębione i przeponowe),
2. obecność w rzeczywistości, a nie w subiektywnym jej obrazie (chodzi o realne ocenianie sytuacji, bo rzeczywistość nigdy nie jest tak zła, jak nasze wyobrażenia o niej)
3. właściwe odpoczywanie (w rytmie dziennym, dobowym, tygodniowym i rocznym),
4. oparcie w sobie (czyli dobry kontakt z ciałem i mocne stanie na nogach),
5. odreagowywanie negatywnych emocji,
6. odpuszczanie (czyli umiejętność mówienia słów: nie, nie mogę, nie dam rady, wystarczy, dosyć, nie chcę),
7. prawidłowe odżywianie się,
8. opiekowanie się sobą, czyli mądre troszczenie się o siebie.

Cele programu 8 x O:

- Nauka radzenia sobie ze stresem;
- Nauka radzenia sobie w trudnych sytuacjach;
- Poprawa zdrowia i zapobieganie chorobom, które mogą być spowodowane przez stres;
- Likwidacja skutków przemęczenia i przeciążenia;
- Odreagowywanie napięć emocjonalnych;
- Nabycie umiejętności regeneracji sił;
- Nauka efektywnego gospodarowania czasem;
- Odkrycie źródeł wewnętrznego oparcia (oparcia w sobie);
- Nauka mądrej troski o siebie, o swój bilans energetyczny;
- Zwiększenie poczucia satysfakcji z życia;
- Zdobycie umiejętności wspierających budowanie dobrych relacji z otoczeniem.

Organizowane są różnego rodzaju kursy i szkolenia oparte na programie „Osiem razy O". Postaram się przybliżyć po kolei poszczególne rozdziały programu. Może czytając nie nauczą się Państwo wszystkiego, ale może dzięki lekturze uda się choć część stresu wyeliminować z życia.
http://www.w-spodnicy.pl/Tekst/Zdrowie/529287,1,-program-8-x-o-.html

Program "8 x O" : Oddychanie

Jest to podstawowe zasilanie organizmu - Wojciech Eichelberger

Codziennie masz za mało czasu. Wieczorem okazuje się, że jest jeszcze tyle nie załatwionych spraw. Ciągły pospiech, nerwy, brak czasu na odpoczynek to cechy życia w stresie. Tak wiele rzeczy masz na głowie, że nawet nie pamiętasz o prawidłowym oddychaniu. A przecież oddychanie to podstawa egzystencji!
"Tylko rozbitek, który uniknął śmierci na tonącym okręcie, może pojąć psychikę człowieka, który śmieje się wyłącznie dlatego, że może oddychać." by Abe Kobo
Oddychanie jest jedną z podstawowych funkcji każdego organizmu żywego, ale człowiek - ten współczesny, wykształcony, z wszech miar inteligentny, bardzo często nie docenia jak ważne jest prawidłowe oddychanie dla zdrowia. I to nie tylko fizycznego.
Osoba zestresowana - bez względu na to, czy jest to stres pozytywny, czy negatywny (choć negatywny stres to raczej błąd pojęciowy, bo równie dobrze można byłoby mówić o zdrowej truciźnie) - oddycha płytko i szybko. Jest to gwałtowny, urywany oddech, który nie ma prawa przynieść pozytywnych rezultatów. Analogicznie do szybkiego jedzenia i połykania nie pogryzionych kęsów. Więcej szkody niż pożytku z takich zachowań. Natomiast osoba zadowolona, szczęśliwa zawsze oddycha swobodnie, głęboko i wolno. Najlepiej to widać, gdy zrelaksowany człowiek leży spokojnie, a oddech podnosi jego klatkę piersiową miarowym ruchem.
Niestety ludzie w dorosłe życie przenoszą dziecięcy nawyk zamierania (czy spinania się), czyli napinania całego ciała i wstrzymywania oddechu w sytuacjach trudnych. Organizm ludzki nie rozróżnia stresu fizycznego od psychicznego i w sytuacji trudnej sam z siebie oddycha inaczej. Można to porównać do oddychania podczas wspinaczki po schodach na 10 piętro lub wysiłku, jakbyśmy wędrowali z ciężkim plecakiem po górach. Jak ułatwić naszemu ciału przejście przez sytuację trudną? Musimy nauczyć się, że im ciężej nam żyć, tym głębiej powinniśmy oddychać.

Oddychanie, według Programu Odnowy Wojciecha Eichelbergera, podstawowe zasilanie organizmu:

- działa na wszystkich poziomach: fizjologicznym, biochemicznym (tlenowym i beztlenowym), emocjonalnym, mentalnym i duchowym,
- są dwa rodzaje oddychania:
• Oddychanie brzuszne (przeponowe), które jest między innymi, podstawowym sposobem oddychania w praktyce buddyjskiej i tai-chi.
• Oddychanie piersiowe (żebrowe),
° Najczęściej oddychamy w sposób mieszany, łącząc oba typy oddychania, z tym, że oddychanie piersiowe jest częstsze u kobiet, a przeponowe u mężczyzn.
- jest podstawą w leczeniu stresu,
- świadomy oddech to lepsza praca naszego mózgu, lepsze krążenie krwi, większa kontrola naszych emocji,

Przed stresującą sytuacją trzeba koniecznie dotlenić swój organizm. Najlepiej jest wziąć od pięciu do dziesięciu głębokich i szybszych niż normalnie, przeponowych wdechów. A potem podtrzymywać pogłębione oddychanie do końca sytuacji trudnej..

Oddychanie przeponowe - ćwiczenia:

1. Medytacja oddechu:

Zawsze gdy na coś czekasz, choćby stojąc w korku, czekając na wizytę u dentysty, czekając na spóźniającego się gościa, spożytkuj ten czas na następujące ćwiczenie. Skieruj swoją uwagę na oddech. Wdech ma przypominać ziewnięcie, a wydech - westchnienie. Licz w wyobraźni kolejne wdechy, seriami po pięć.

2. Oddychanie przeponowe na siedząco:

Usiądź wygodnie i opuść ramiona. Skoncentruj się na oddychaniu przeponą. Powoli nabieraj powietrze. Wydłużaj oddech, wydychając powietrze do końca. Powoli wypuść powietrze. Odczekaj chwilę i powtórz proces pięć razy. Oddychaj przeponą, a nie klatką piersiową. Na początku ciężko jest się połapać, czy oddycha się przeponą czy nie. Żeby mieć pewność, to przesadnie wypnij brzuch, wtedy na pewno będziesz oddychać tylko przeponą.

3. Oddychanie przeponowe na leżąco:

Połóż się na plecach z nogami ugiętymi w kolanach. Oddychaj powoli przeponą, tak jakby Twój oddech był potężnym, spokojnym strumieniem. Połóż ręce na brzuchu i pozwól, aby się unosiły i opadały w rytm Twojego oddechu. Wdychaj powietrze przez nos, wydychaj ustami.

4. Oddychanie oczyszczające:

Wciągamy powietrze powoli, jednym pełnym wdechem, tak aby płuca były wypełnione do końca. Trzymamy w płucach kilka sekund. Wydychamy z wielka siłą, w kilku etapach z krótkimi przerwami, przez usta złożone jak do gwizdania ( policzki płaskie ).

Przepona jest mięśniem, który może być wyćwiczony lub całkiem słaby. Po wyćwiczeniu tego mięśnia nauczymy się oddychać głęboko w każdej sytuacji życiowej, nawet bez udziału świadomości. A co nam to daje? Choćby opanowanie stresu czy tremy przed egzaminem.
http://www.w-spodnicy.pl/Tekst/Zdrowie/529291,1,Program-8-x-o--oddychanie.html

Program "8 x O" : Obecność

- to zdolność bycia świadomym tego, co tu i teraz dzieje się w naszym życiu. Wojciech Eichelberger

Bardzo często wyobrażamy sobie, co się stanie. Zwłaszcza, ze doświadczenie życiowe nauczyło już nas, ze każdy nas czyn ma swoje konsekwencje. I tak, w piątek w pracy popełniliśmy błąd. Uświadomiliśmy to sobie w sobotę. W takiej sytuacji większość ludzi przez sobotę i niedzielę projektuje w wyobraźni, co też, z powodu tego błędu, będzie działo się w poniedziałek. Większość tworzonych przez nas wizji jest oczywiście jak najgorsza. A tak naprawdę, rzeczywistość nigdy nie jest aż tak zła, jak sobie to wyobrażamy.

"Jestem tutaj, nigdzie się nie spieszę, i to, co teraz robię, jest dla mnie najważniejsze".

Obecność - to jeden z rozdziałów programu „Osiem razy O" stworzonego przez Wojciecha Eichelbergera, psychoterapeuty zajmującego się m.in. profilaktyką przeciążenia i wypalenia stresem. Według autora programu, głównym składnikiem gnębiącego nas stresu jest autostres, czyli świadome lub podświadome angażowanie części naszej uwagi i energii w nawykowe złe myśli. Aby wypocząć od bezładnej wędrówki złych myśli musimy nauczyć się powracać świadomością do tego, co w tej chwili wokół nas się dzieje. Powracać do rzeczywistości. Obecność jest to nasze świadome funkcjonowanie tu i teraz, bez błądzenia myślami w przyszłości i wymyślania scenariuszy pt. „Co to będzie?"

Aby zacząć uczyć się obecności, musimy najpierw uwierzyć, zrozumieć i przyjąć do świadomości, że:
- „Co się stało, to się już nie odstanie", czyli nie mamy wpływu na to, co już się stało.
- To, co ma się wydarzyć w przyszłości, na pewno się wydarzy.
- To my kreujemy naszą przyszłość, więc należy pamiętać, że przyczyny przyszłych zdarzeń tworzymy zawsze tu i teraz.
- Należy unikać „złych myśli" na temat „co to będzie?"
- Należy koncentrować się na tym, co jest w tej chwili, na tym co się dzieje w rzeczywistości. Czyli na obecności.

Ćwiczenia na obecność - ćwiczenia w uważnym wykonywaniu codziennych czynności:

1. Uważne jedzenie:

Kiedy zasiadasz do posiłku, wyłącz radio, telewizor, nie czytaj, nie rozmawiaj. Potraktuj jeden posiłek dziennie jak ceremoniał. Najważniejsze jest jedzenie i Ty jedzący. Powoli, z namaszczeniem celebruj każdy kęs. Oglądaj pokarm, jego kolor, strukturę, delektuj się smakiem, zapachem. Staraj się wyłapać wszystkie niuanse. Jedz powoli, dokładnie gryź, żuj powoli i nie spiesz się z połykaniem. Poczuj, że właśnie jesz.

Podobnie możesz ćwiczyć z innymi czynnościami codziennymi, np. z myciem. Skoncentrowanie całej uwagi na wykonywanej w danej chwili czynności nie dopuści do Twojego umysłu żadnej złej mysli, a co za tym idzie - odpoczniesz od stresu.

2. Uważny spacer:

Kiedy wybierasz się na uważny spacer, komórkę zostaw w domu. Po prostu idź, oddychaj i odczuwaj. Skup się ze wszystkich sił na odczuwaniu wszystkich wrażeń. Przyglądaj się uważnie otoczeniu: gałązkom na drzewach, obdrapanym budynkom, innym ludziom. Niech Twój wzrok zamieni się w aparat fotograficzny. Słuchaj wszelkich odgłosów. Oczywiście milej jest wsłuchiwać się w trele ptasie, ale wszystkie dźwięki są dobre: pisk hamulców czy warkot silników również. Wąchaj powietrze, wyczuwaj podłoże przez podeszwy butów. Jeśli się skoncentrujesz na spacerze, nie będziesz myślał o problemach - odpoczniesz od stresu.
http://www.w-spodnicy.pl/Tekst/Zdrowie/529290,1,Program-8-x-o--obecnosc.html

Program "8 x O" : Odpoczynek

„Odpoczywanie – naturalna umiejętność regeneracji organizmu, której musimy się uczyć od nowa” Program Odnowy Wojciecha Eichelbergera

Każdy organizm żywy, jak i każde urządzenie funkcjonuje w dwóch opcjach off i on. Po wysiłku potrzebny jest odpoczynek, po pracy czas wolny, po obowiązkach relaks i rekreacja. W tym miejscu możemy odwołać się nawet do autorytetu najwyższego - po sześciu dniach pracy Bóg Ojciec zarządził odpoczynek.
Można przyjąć, że przez większość naszego życia pracujemy, ale dzięki nowoczesnej technice wzrasta ilość naszego czasu wolnego. Praca i wypoczynek są porównywalnie istotnymi elementami naszego życia, wewnętrznego rozwoju, samorealizacji. Wiążą się z nimi wysiłek i radość. I odpoczynku też trzeba się nauczyć, żeby czas wolny był owocnie wykorzystany. Żeby nasze wewnętrzne akumulatorki mogły maksymalnie się naładować o przygotować nas do dalszej pracy.
Odpoczynek jest tak samo niezbędny organizmowi do życia jak pokarm i powietrze. Nie wolno na siłę zmuszać się do pracy bez przerw koniecznych na odreagowanie.
Nasz organizm wymaga co jakiś czas znacznie większych "porcji" odpoczynku. Jednego, pełnego dnia po każdych sześciu dniach pracy oraz co najmniej dwa razy po dwa tygodnie urlopu w ciągu roku. im więcej człowiek pracuje w cyklu dobowym, tym więcej dni urlopu powinien wykorzystać jednym ciągiem, dlatego należy przyjąć, że dla pracoholików optymalny jest urlop trzytygodniowy. W pierwszym tygodniu muszą się odzwyczajać od przymusu pracowania. I nie jest to takie proste, gdy człowiek już zdążył uzależnić się od pracy. Następne siedem dni, to czas dostosowania się do rytmu życia na urlopie. Dopiero trzeci tydzień staje się wartościowym czasem urlopowym, ponieważ wtedy następuje głęboki odpoczynek fizjologiczny.

Kiedy trzeba zacząć uczyć się odpoczywać?
- wtedy, gdy od kilku dni co rano budzimy się zmęczeni, mimo że wydaje nam się, że spaliśmy dobrze i głęboko,
- wtedy, kiedy budzimy się między 3 a 5 w nocy (jest to tak zwany czas dołka energetycznego) i nie możemy zasnąć,
- kiedy mamy problem z zasypianiem, nawet po wyczerpującym dniu,
- kiedy odczuwamy niewyjaśnione bóle mięsni i stawów, świadczące o przemęczeniu,
- kiedy stajemy się wybuchowi, drażliwi, zbyt nerwowi,
- pojawiają się kłopoty z koncentracją i pamięcią,
- pojawiają się fizyczne objawy wyniszczenia organizmu: wypadają nam włosy, paznokcie stają się łamliwe, pogarsza się stan skóry, pojawiają zaburzenia łaknienia i zanika popęd seksualny.

Nie wolno bagatelizować tych objawów. Zwłaszcza, gdy zauważamy ich kilka na raz. Najlepszym sposobem jest zaaplikowanie sobie urlopu od czynnika stresogennego i aktywny odpoczynek na świeżym powietrzu. Bo choć wydaje się to trochę przewrotne, człowiek najlepiej wypoczywa, gdy się zmęczy - podczas marszobiegu, gry w tenisa czy w koszykówkę.
http://www.w-spodnicy.pl/Tekst/Zdrowie/529339,1,Program-8-x-o--odpoczynek.html

Program "8 x O" : Oparcie

"Dobry, świadomy kontakt z ciałem, mocne stanie na nogach, wewnętrzna podpora w mocnym kręgosłupie” Wojciech Eichelberger

Oparcie w sobie, to jedna z ośmiu dróg energetycznych programu „Osiem razy O", element walki ze stresem.
Najważniejszym elementem poczucia oparcia w sobie jest dobra świadomość ciała. Składają się na nią takie czynniki, jak:
- rozumienie swego ciała, czyli w pełni zaakceptowane, uświadomione własne ciało wraz z jego wadami i zaletami,
- dobre czucie się we własnym ciele, co najbardziej utrudnione jest przy wszelkiego rodzaju kompleksach, zahamowaniach,
- na budowanie świadomości naszego ciała wpływają wszelkie formy ruchu, ponieważ uprawianie sportów zmienia ułożenie naszego ciała w przestrzeni,
- umiejętność odczytywania sygnałów o zakłóceniach w jego pracy i o przeciążeniach,
- "oparcie na przeponie", którego doświadczamy przy każdym głębokim przeponowym wdechu,
- stanie, dosłownie i w przenośni, mocno nogami na ziemi. W nogach mamy najsilniejsze mięśnie, które pozwalają nam chodzić w pozycji wyprostowanej po świecie. Mięśnie nóg stworzone są do tego, aby dźwigać nie tylko ciężary fizyczne, lecz przede wszystkim ciężar życia

Pozycja testowa: opierając całe, równolegle ułożone stopy na ziemi, kucamy z rękami skrzyżowanymi na piersiach i barkami zmieszczonymi między kolanami. Trudne. Ale dla ludzi normalnie rozciągniętych i dobrze stojących na nogach jest to pozycja wypoczynkowa, możliwa do utrzymania nawet przez kilkadziesiąt minut.

Grunt to ugruntowanie (ugruntowanie to świadomy kontakt z ciałem w rzeczywistości):
- zwolnij ruch maksymalnie, aż do przesady, nie spiesz się;
- każdy ruch musi wiązać się z maksymalną koncentracją na nim samym,
- nic nie rób na siłę, ruch ma być przyjemny,
- oddychaj świadomie przeponą,
- uświadamiaj sobie siłę grawitacji,
- uświadamiaj sobie wszystkie bodźce działające na zmysły: dźwięki, zapachy, kolory, temperaturę.

Zmysłowe doznawanie

I to, jak wszystko inne można wyćwiczyć. Jeśli masz wolny czas, to poćwicz zmysłowe doznawanie. Najważniejsze - nie możesz się spieszyć. Zaparz sobie ulubioną herbatę w ładnej filiżance lub ulubionym kubku. Usiądź wygodnie i skoncentruj się na piciu herbaty. Odczuwaj temperaturę płynu, zauważaj zmiany, z każdym łykiem herbata jest chłodniejsza. Czujesz dotyk filiżanki na ustach? Cienkie ścianki zupełnie inaczej opierają się niż gruby kubek. Poczuj smak, aromat, . Poczuj herbatę w ustach, przełyku, żołądku. Widzisz kolor herbaty, może widać błyski światła na powierzchni. Wszystko jest ważne, bo nie siedzisz tu, żeby się napić, ale po to by w pełni świadomie pić powoli herbatę. Nagle okaże się, że odkrywasz nowe rzeczy w zwykłej filiżance z herbatą. A przede wszystkim możesz odkryć wewnętrzny spokój.
http://www.w-spodnicy.pl/Tekst/Zdrowie/529337,1,Program-8-x-o--oparcie.html

c.d.n.
Zapisane
Strony: « 1 2 3 4 5 6 »   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap
BlueSkies design by Bloc | XHTML | CSS

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

manunited watahawilkowmagii nautical-battles novasaecula szkoladuchow