Choose fontsize:
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
 
Strony: 1   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Nauka jest tworem irracjonalnym  (Przeczytany 7688 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Michał-Anioł
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Wiadomości: 669


Nauka jest tworem mistycznym i irracjonalnym


Zobacz profil
« : Marzec 27, 2010, 00:15:27 »

Nasza wiedza o otaczającym Świecie jest taka jak "Nauka" która ją wyprodukowała tzn. zmienna.

LUC BÜRGIN
BŁĘDY NAUKI

Gdy w 1946 roku w Filadelfii w niektórych domach nagle spadło napięcie, ponieważ po wieloletnich przygotowaniach w pobliskim laboratorium uniwersyteckim uruchomiono wreszcie pierwszy komputer, ENIAC, badacze wpadli w euforię. Mimo że monstrum to zajmowało powierzchnię 140 metrów kwadratowych i ważyło 30 ton, nic nie było w stanie zmącić radości jego twórców. Bądź co bądź mózg elektronowy potrafił wykonać pięć tysięcy operacji dodawania na sekundę, co w owych czasach było prędkością wprost niewyobrażalną...

„Opracowując ENIAC zdobyto doświadczenia, które pozwolą w przyszłości konstruować mniejsze i prostsze maszyny", napisał w dzienniku „Prisma" zachwycony Paul Bellac, kontynuując równie entuzjastycznym tonem: .,Ale nigdy nie uda się zbudować elektronicznych maszyn liczących, które byłyby szybsze od ENIAC-a". Po pięćdziesięciu latach kwitujemy te historyczne słowa pobłażliwym uśmieszkiem.

Ludzie mają widocznie skłonność do przedwczesnego i negatywnego oceniania perspektyw rozwojowych pewnych dziedzin nauki. Niektóre rewolucyjne odkrycia lub idee przez lata bojkotowano i zwalczano tylko dlatego, że dogmatycznie nastawieni luminarze nauki nie umieli odrzucić swych ulubionych, choć przestarzałych i skostniałych idei i przekonań. Jednym słowem: „Niemożliwe!" hamowali postęp nauki, a przykładami można dosłownie sypać jak z rękawa:

• Gdy w XVIII wieku Antoine-Laurem de Lavoisier zaprzeczył istnieniu „flogistonu" – nieważkiej substancji, która wydziela się w trakcie procesu spalania i w którą wierzyli wszyscy ówcześni chemicy – i po raz pierwszy sformułował teorię utleniania, świat nauki zatrząsł się z oburzenia. „Observations sur la Physique", czołowy francuski magazyn naukowy, wytoczył przeciwko Lavoisierowi najcięższe działa, a poglądy uczonego upowszechniły się dopiero po zażartych walkach.

• Gdy Werner von Siemens, twórca elektrotechniki, zaprezentował przed Scientific Community teorię ładunku elektrostatycznego przewodów zamkniętych i otwartych, wywołał falę gwałtownych sprzeciwów. „Początkowo nie wierzono w moją teorię, ponieważ była sprzeczna z obowiązującymi w tamtych czasach poglądami", wspominał Siemens w autobiografii wydanej pod koniec XIX wieku.

• Podobnych przeżyć doświadczył William C. Bray z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley, gdy w 1921 roku poinformował o zaobserwowaniu oscylującej okresowo reakcji chemicznej. W 1987 roku w fachowym czasopiśmie „Chemical and Engineering News" ukazał się artykuł R. Epsteina, który napisał, że amerykański uczony został wyśmiany i wyszydzony, bo reakcja taka wydawała się niepodobieństwem. I choć odkrycie Braya potwierdzono w teorii i w praktyce, to musiało upłynąć pięćdziesiąt lat, nim uznano znaczenie jego pracy.
Studenci rzadko mają okazję zetknąć się z podobnymi przykładami, ponieważ naukowcy, jak wszyscy inni ludzie, przejawiają osobliwą skłonność do zapominania o rozmaitych „wpadkach", z jakimi na przestrzeni lat musiała się uporać ich dyscyplina wiedzy. Z dumnie wypiętą piersią sprzedają uczniom historię nauki jako pasmo nieustających sukcesów. Wstydliwie przemilczają opowieści o walkach, które poprzedzają wielkie przełomy.


„Podstawową cechą naukowego dyskursu jest to, że sprzeciw wobec jakiejś nowej tezy staje się tym gwałtowniejszy, im bardziej odbiega ona od obowiązujących doktryn ", stwierdziła kiedyś Evelyn Fox, historyk ż filozof. 1 rzeczywiście, świat nauki często reaguje na nowe idee i odkrycia bardzo nerwowo, a nawet nienawistnie, ponieważ uczone autorytety nie chcą się zmienić i sprzedają nam swoje spekulacje ż ideologie jako „definitywnie udowodnione fakty".

„Długa historia odkryć pełna jest objawów arogancji i nietolerancji, które doprowadzały do nieustannego wydawania błędnych opinii i odpowiadają za to, że w konfrontacji z nowymi i genialnymi ideami nasze naukowe autorytety nieomal zawsze się kompromitują".

Rolf Schaffranke, inżynier

Niewielkie ukłucia, olbrzymie działanie

„Zaburzenia snu można leczyć akupunkturą skutecznie i bez wystąpienia skutków ubocznych". To zaskakujące stwierdzenie nie pochodzi z ogłoszenia zachwalającego kontrowersyjną medycynę alternatywną. Zaczerpnąłem je z komunikatu dla prasy wydanego 17 czerwca 1996 roku przez Szwajcarski Fundusz Narodowy, którego celem jest między innymi popieranie badań naukowych.

Fundusz Narodowy przejął patronat nad badaniami w grupie czterdziestu ochotników cierpiących na bezsenność. Oddajmy głos kierującemu projektem dr. Hamidowi Montakabowi: „Pacjentów podzielono na dwie grupy. Pierwszą poddawano terapii akupunkturą. W trakcie trzech do pięciu seansów terapeuta stymulował igłami wybrane punkty na meridianach (kanałach energetycznych, w których, według medycyny chińskiej, gromadzi się w ciele energia życiowa). Punkty na meridianach określano indywidualnie dla poszczególnych pacjentek i pacjentów. Osoby z drugiej grupy nakłuwano w punktach »obojętnych«, obok meridianów".

Oto wynik eksperymentu: Reakcja pierwszej grupy na tę wykpiwaną przez oficjalną medycynę metodę leczenia była bardzo pozytywna. U wielu pacjentów bezsenność ustąpiła. W drugiej grupie nie odnotowano korzystnych zmian. „Nawet złudne przekonanie chorych, że są poddawani fachowej akupunkturze, nie przywróciło im snu", podsumował Montakab.

Przeprowadzone pod kierunkiem Montakaba badania są częścią programu Szwajcarskiego Funduszu Narodowego dotyczącego „medycyny komplementarnej". „Niedoceniana przez naukę i władze medycyna komplementarna musiała całymi latami funkcjonować w cieniu", podsumował przedstawiciel Funduszu dr François Kästli, który zauważył konieczność propagowania programu medycyny alternatywnej. „Obecnie jest ona tolerowana, ale na pewno nie akceptowana". Można jedynie mieć nadzieję, że dzięki intensywnym staraniom nauki lepiej zrozumiemy kompleksowe metody leczenia.

Ta pomyślna, choć spóźniona decyzja to ukłon w stronę filozofii pewnego lekarza, który prawie pięćset lat temu za sprawą porywczego temperamentu i bezkompromisowego podejścia do zawodu musiał na łeb na szyję uciekać ze Szwajcarii. Nieprzejednanie bronił ścisłego powiązania wiedzy książkowej z przekazywaną ustnie tradycją medycyny ludowej, a poza tym sam ją skutecznie praktykował. A to bardzo się nie podobało jego przywiązanym do tradycji kolegom po fachu...
Tajemniczy gość
Zakonnik przeciera szlaki

Gregor Mendel (1822-1884), zakonnik, który uprawiał groch, przeszedł do historii. Chyba każdy wie, że dokonując niezliczonych selekcji grochu jako pierwszy sformułował podstawowe zasady dziedziczności, których uczy się obecnie na lekcji biologii nieomal każdy uczeń.

W ogrodzie klasztoru w Brnie (Czechy) dzień po dniu obserwował wzrost roślin. Każdy szczegół starannie notował, w nadziei, że w ten sposób uda mu się ustalić czynniki regulujące dziedziczność kształtu nasion grochu i kolorów kwiatów.

Niestrudzenie zbierał owoce swoich badań, a potem ręcznie je przebierał i sortował. Była to monotonna, drobiazgowa praca, ale w końcu udało mu się wyodrębnić określone, powtarzające się wzory liczbowe. Dokonując dalszych krzyżówek i selekcji doszedł do wniosku, że muszą istnieć jakieś czynniki dziedziczne, które warunkują określone cechy rozwojowe roślin. W ten sposób, zupełnie nieświadomie, Mendel odkrył istnienie genów.

Świat ówczesnej nauki nie wiedział, co począć ze spostrzeżeniami zakonnika. Większość wysłanych przez niego do różnych naukowców egzemplarzy pracy, w której opisał wyniki prób krzyżowania roślin, wylądowała nie przeczytana w koszu na śmieci. Również wykład wygłoszony przez Mendla w 1865 roku przed Towarzystwem Przyrodniczym w Brnie nie wzbudził entuzjazmu obecnych.

Dopiero na przełomie wieków, gdy mikroskop pomógł biologom wytropić we wnętrzu komórek chromosomy i w ten sposób powołać do życia nową dziedzinę wiedzy – genetykę – przypomniano sobie o hodującym groch zakonniku i jego pionierskim odkryciu.

W tym samym czasie brytyjski przyrodnik i psycholog Francis Galton (1822-1911) zaczął się zastanawiać nad procesami dziedziczenia i nad możliwością wpływania na rozwój „gorszych" ludzi dla dobra rasy ludzkiej, na jej doskonalenie. Galton nazwał tę dziedzinę wiedzy „eugeniką" i zyskał wielu zwolenników wśród genetyków.

Eugenicy uważają, że ich zadaniem jest wybieranie ze społeczeństwa „jednostek gorszych biologicznie" i opracowywanie możliwości uzyskania i wspomagania „wartościowszego życia". Wielu badaczy nie przejmowało się, że do ich pracy zaczynają się wkradać uprzedzenia, i w ten sposób na przestrzeni lat nowa dziedzina wiedzy nabrała cech rasistowskich.

Profesor Hansjakob Müller jest genetykiem, kieruje Zakładem Genetyki Medycznej Szpitala Dziecięcego w Bazylei. W 1995 roku poprosiłem go przez telefon o wyjaśnienie kilku interesujących mnie spraw, między innymi niektórych aspektów biografii Barbary McClintock.

„McClintock ustaliła kilka zjawisk, które nie zgadzały się z wiedzą klasycznej genetyki. Jej obserwacje przeczyły obowiązującym wówczas poglądom. W rezultacie świat nauki niejako z góry programował, czy też przewidywał, jakie problemy mogą się pojawić w ramach pewnej dziedziny wiedzy.

– Odkrycia Avery'ego też przecież nikt nie świętował... – przerwałem. – To prawda. W przypadku Avery'ego i jego poprzedników sprawa wyglądała podobnie. Bez wątpienia jest to godne ubolewania, ale nie wolno nam zapominać, że odszyfrowanie substancji dziedzicznej było długotrwałym procesem poznawczym, który trwał kilkadziesiąt lat. A tam, gdzie ludzie realizują jakiś proces myslowy, zdarzają się błędy. Znam to z własnego doświadczenia. W czasie studiów musiałem czerpać wiedzę z podręczników zawierających stwierdzenia, które okazały się później kompletną bzdurą.

– Najnowszym przedsięwzięciem genetyki jest Projekt Genom, koordynowany przez Jamesa Watsona, współodkrywcę podwójnej spirali DNA. Czego możemy się po nim spodziewać?

– Badanie anatomii naszego genomu nabrało tempa. We wszystkich krajach badacze zajmują się identyfikowaniem genów, wpisywaniem ich w zestaw chromosomów i odszyfrowywaniem sekwencji zasad. Za dziesięć lat będziemy pewnie znali wszystkie geny, co przyczyni się do olbrzymiego postępu w medycynie.

– Tak, ale coraz więcej ludzi obawia się tego odkrycia.

– Nie ma wątpliwości, że lęki związane z inżynierią genetyczną trzeba traktować poważnie. Z drugiej strony nie wolno zapominać, że na rynku pojawia się coraz więcej leków, których ostateczne oddziaływanie na nasz organizm nie jest szczegółowo zbadane. Projekt Genom to olbrzymia nadzieja dla ludzkości, ponieważ dzięki niemu będzie można w przyszłości świadomie ingerować w organizm na płaszczyźnie biologicznej, co przyniesie nam decydujące korzyści zdrowotne".

„Najnowszy stan wiedzy" został poddany ostrej krytyce przez publicystę Hansa-Joachima Ehlersa, który od wielu lat walczy z traktowaniem po macoszemu odkryć z dziedziny techniki i nauki. Twierdzi on, że cała wiedza została podzielone na poszczególne konkretne dziedziny, którymi niepodzielnie władają „koryfeusze nauki".

Jak obliczył, w samych tylko Niemczech można znaleźć dwieście „nieomylnych autorytetów". Ich współpraca z przemysłem jest równie ścisła jak z prawnikami i politykami, którym służą jako rzeczoznawcy. Ehlers wyraził się o tym następująco: „Jednym z ich zadań jest decydowanie o finansowaniu tych, a nie innych projektów badawczych. Mówią sędziom, co uważają za naukę, a co za czystą szarlatanerię. W świecie ekspertów może funkcjonować tylko coś, co odpowiada ich naukowemu rozumieniu rzeczywistości. A słowo „funkcjonować" oznacza uzyskanie patentu, ochrony i szansy uplasowania się na rynku".
LUC BÜRGIN
BŁĘDY NAUKI

Wszystko to jednak było tylko preludium do odkryć mechaniki kwantowej. Zasada nieoznaczoności Heisenberga prowadzi bezpośrednio do wniosku, że — by posłużyć się słowami fizyka Dietricha Schroeera — „obserwatora nie można oddzielić od Eksperymentu" , a podczas gdy słuszność tego zda­nia na ogół uznaje się w odniesieniu do zjawisk mi­krokosmicznych, to istnieją dowody, iż jest ono słusz­ne także w odniesieniu do makrokosmosu. „By wyrazić się bez ogródek — powiada Henry Margenau — nauka nie zawiera już prawd absolutnych" . Sam fakt obserwacji i sama jej intencja ingerują w obser­wowany przedmiot.
« Ostatnia zmiana: Marzec 27, 2010, 00:26:36 wysłane przez Michał-Anioł » Zapisane

Wierzę w sens eksploracji i poznawania życia, kolekcjonowania wrażeń, wiedzy i doświadczeń. Tylko otwarty i swobodny umysł jest w stanie odnowić świat
Michał-Anioł
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Wiadomości: 669


Nauka jest tworem mistycznym i irracjonalnym


Zobacz profil
« Odpowiedz #1 : Marzec 30, 2010, 18:55:37 »

<a href="http://www.youtube.com/v/dAzJy_DECyQ&amp;hl=pl_PL&amp;fs=1&amp;&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowFullScreen&quot; value=&quot;true&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowscriptaccess&quot; value=&quot;always&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;embed src=&quot;http://www.youtube.com/v/dAzJy_DECyQ&amp;hl=pl_PL&amp;fs=1&amp;&quot; type=&quot;application/x-shockwave-flash&quot; allowscriptaccess=&quot;always&quot; allowfullscreen=&quot;true&quot; width=&quot;480&quot; height=&quot;385&quot;&gt;&lt;/embed&gt;&lt;/object&gt;" target="_blank">http://www.youtube.com/v/dAzJy_DECyQ&amp;hl=pl_PL&amp;fs=1&amp;&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowFullScreen&quot; value=&quot;true&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowscriptaccess&quot; value=&quot;always&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;embed src=&quot;http://www.youtube.com/v/dAzJy_DECyQ&amp;hl=pl_PL&amp;fs=1&amp;&quot; type=&quot;application/x-shockwave-flash&quot; allowscriptaccess=&quot;always&quot; allowfullscreen=&quot;true&quot; width=&quot;480&quot; height=&quot;385&quot;&gt;&lt;/embed&gt;&lt;/object&gt;</a>
Zapisane

Wierzę w sens eksploracji i poznawania życia, kolekcjonowania wrażeń, wiedzy i doświadczeń. Tylko otwarty i swobodny umysł jest w stanie odnowić świat
Michał-Anioł
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Wiadomości: 669


Nauka jest tworem mistycznym i irracjonalnym


Zobacz profil
« Odpowiedz #2 : Kwiecień 04, 2010, 14:56:46 »

Począwszy od drugiej połowy XX w.  nauka jest pod nadzorem ,  politycznym lub(a raczej w większości) korporacyjnej , Pomyślcie bazujemy na fizyce newtonowskiej choć wiemy że to tylko jeden punkt odniesienia ,gdy wynaleziono bobę atomową rozpowszechnianie wiedzy zostało zatrzymane a zarazem jej nie skrępowany rozwój  a jakie nowe technologie powstały by za ich pomocą badać to co nas otacza np.mamy możliwość przeprowadzania badań w nieważkości (czyli zmiany punku odniesienia itp).I co i nic cisza mówi się o zimnej fuzji ale za wiele się nie dzieje.  Jak widać stoimy technologicznie w miejscu ,jedyne co udało nam sie zrobić to doprowadzić  do perfekcji technologie powstałe w czasie rewolucji przemysłowej .Od rewolucji przemysłowej stoimy w miejscu.
co patrząc na rozwój fizyki kwantowej czy astronomii jest co najmniej dziwne.


Fizyka już od czasów starożytnych nie poddawała się żadnym definicją była ona i tylko ona zawierała wszystko co człowiek wiedział o tym co go otacza, o wszystkim co jest na zewnątrz,   reszta to Metafizyka czyli wiedza o hmm .......reszcie?.
Fizyka zawierała w sobie wszystkie dziedziny wiedzy jakie istnieją dziś nawet te które wydaje na się że powstały współcześnie.Powtórne Nią zainteresowanie potwierdziły tylko tezy wysnute przez Starożytnych myślicieli, i co ciekawe dochodzono do podobnych wniosków jak współcześnie jaki różnice postrzeganiu rzeczywistości  naznaczone były różnymi światopoglądami.

Ludzie którzy po wiekach zaczynali odkrywać Prawa  Natury nie byli związani z jakimiś organizacjami czy uczelniami , byli wolni od dogmatów ówczesnej nauki czy religii sami szukali odpowiedzi na nurtujące ich pytania .
Newton twórca współczesnej nam Fizyki ,to dzięki niemu weszliśmy na ścieżkę industrializacji, dzięki której z kolei nastąpił rozwój narzędzi badawczych z których pomocą był możliwy kolejny przeskok .Tenże  Newton nie ograniczał swoich zainteresowań tylko do zagadnień stricte fizycznych  wręcz większość swego czasu poświęcał na badanie swego ciała ,przyrody zajmował się alchemią i ezoteryką   co nie było dość kontrowersyjne w tam tych czasach.

To ludzie o tak szerokich horyzontach i wolnych umysłach czynią rewolucje w nauce .
Gdybyśmy patrzyli tylko na to co jest powszechnie przyjmowali jako prawda obiektywna to gdzie byśmy byli dziś?
« Ostatnia zmiana: Kwiecień 04, 2010, 15:25:12 wysłane przez Michał-Anioł » Zapisane

Wierzę w sens eksploracji i poznawania życia, kolekcjonowania wrażeń, wiedzy i doświadczeń. Tylko otwarty i swobodny umysł jest w stanie odnowić świat
Michał-Anioł
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Wiadomości: 669


Nauka jest tworem mistycznym i irracjonalnym


Zobacz profil
« Odpowiedz #3 : Kwiecień 30, 2010, 20:57:21 »

Światopogląd, pieniądze i prestiż, a nie dążenie do prawdy, zdominowały współczesną naukę. Autorytet nauki słabnie z roku na rok. Wielu naukowcom brakuje uczciwości i odwagi. Na szczęście wciąż są też tacy, którzy idą pod prąd.

Współczesne Sokratesowi „autorytety” skazały go na śmierć, bo niepokojąco oryginalnie myślał. Religijna elita pozbyła się Jezusa, bo burzył ich zakłamany świat. Na stosie spłonął Giordano Bruno, bo widział inny niż „oficjalny” porządek rzeczy. Zaszczuty przez medyczne środowisko wiedeński położnik Ignaz Sommelweis umarł samotnie w domu dla obłąkanych, bo zanim odkryto zarazki, kazał swym kolegom myć ręce przed zabiegami chirurgicznymi. Dziś stosuje się podobne środki, choć nie buduje się już stosów. Tych z drewna. Naukowców, którzy idą pod prąd, się zniesławia, podważa ich wiarygodność, wyrzuca z pracy, zabiera środki na prowadzenie badań.

 

„Nie” dla neodarwinizmu

Spór ewolucjonistów z kreacjonistami jest sztandarowym przykładem spychania tych drugich poza margines. Ten, kto ośmieli się podnieść rękę na świętą krowę współczesnej nauki, jest zazwyczaj piętnowany jako religijny fanatyk. Następnie odmawia się mu zdolności myślenia, nierzadko możliwości publikacji w liczących się periodykach. Potem przychodzi czas na odbieranie grantów, a w końcu bywa, że śmiałkowie tracą posady czy katedry. I przyjaciół. We wstrząsający sposób opowiada o tym film Expelled (Wyrzuceni), ukazując tragedię naukowców, którzy odważyli się skrytykować teorię ewolucji. Musi być jednak coś magnetycznego w takim heroizmie, bo liczba sceptycznych naukowców rośnie, a nie maleje. Słynną deklarację kwestionującą ewolucjonizm podpisało już ośmiuset naukowców z całego świata, włączając w to najbardziej prestiżowe uczelnie (jeszcze kilka miesięcy temu było ich siedmiuset). Głośnym echem odbiło się ostatnio porzucenie neodarwinizmu przez Stanleya Salthe’a, autora i redaktora trzech książek, w tym podręcznika, dotyczących ewolucyjnej biologii, oraz Giuseppe’a Sermontiego, redaktora „Rivista di Biologia” — jednego z najstarszych specjalistycznych czasopism poświęconych biologii teoretycznej. Ewolucjonizm określili jako modernistyczny mit pochodzenia i doktrynę politycznej poprawności obowiązującą w nauce. Na liście sceptycznych naukowców widnieje też nazwisko pięciokrotnego kandydata do Nagrody Nobla w dziedzinie chemii kwantowej — prof. Henry’ego Schaefera, dyrektora (jeszcze) Center for Computational Quantum Chemistry na Uniwersytecie Georgia, który wprost wyrzuca kolegom naukowcom: „Niektórzy obrońcy ewolucjonizmu przyjmują takie standardy oceniania dowodów na ewolucję, których w innych okolicznościach nigdy by jako naukowcy nie zaakceptowali”. Zawzięty ewolucjonista (jak sam siebie nazywa) prof. Michael Ruse przyznaje otwarcie w swej książce How evolution became a religion: „Ewolucjonizm jest propagowany przez ewolucjonistów jako coś więcej niż tylko nauka. Jest rozpowszechniany jako ideologia, świecka religia — dojrzała alternatywa dla chrześcijaństwa, dająca sens i moralność. Jestem zawziętym ewolucjonistą i byłym chrześcijaninem, ale muszę przyznać, że (...) odbierający to literalnie mają rację. Ewolucjonizm jest religią. Było to prawdą o ewolucjonizmie na początku i jest prawdą o ewolucjonizmie dzisiaj”. Tylko w jednym Ruse się myli — ewolucjonizm nie jest alternatywą pełną sensu i moralności.
„Nie” dla braku etyki

Dziś nauka nie tylko potrafi błądzić, potrafi być nieetyczna. Kiedyś zbyt rewolucyjne odkrycia bojkotowano dlatego, że godziły w autorytety uznane wcześniej za nieomylne. Doświadczył tego nie tylko wspomniany Sommelweis. Antoine-Laurent de Lavoisier został oceniony jako idiota przez czołowy francuski magazyn naukowy „Observations sur la Physique”, a jego teoria utleniania za kpinę. Twórca teorii ciepła i szeregów trygonometrycznych Jean-Baptiste Joseph de Fourier poniósł porażkę przed Paryską Akademią Nauk, gdy ówcześni guru wyśmiali jego analizę. Odkryte przez Wilhelma Roentgena promienie X uznano za sprytne oszustwo. Odkrywcę Helicobakter pylori Barry’ego Marshalla, zanim przyznano mu rację, wyśmiano w prestiżowych periodykach medycznych, bo przecież „wiadomo”, że żadna bakteria nie przeżyje w żołądku... Twórca teorii kwantów Max Planck po przeżyciach związanych z doktoratem napisał: „To doświadczenie pozwoliło mi poznać nowy, zadziwiający, jak sądzę, fakt: nowa prawda naukowa nie triumfuje dlatego, że przekonuje swoich oponentów, ale raczej z tego powodu, że jej  przeciwnicy wymierają i rośnie nowe pokolenie zaznajomionych z nią badaczy”.

Dziś mechanizmy wydają się dużo groźniejsze. Świat spodlał, a nauka stała się dla wielu biznesem. Tym bardziej nie pozwólmy „heretykom” zamykać ust.

Katarzyna Lewkowicz-Siejka

 

[Artykuł został opublikowany w miesięczniku „Znaki Czasu” 4/2010].

Wiecej: http://www.eioba.pl/a125857/heretycy_nauki#ixzz0mbyJeewK


Zapisane

Wierzę w sens eksploracji i poznawania życia, kolekcjonowania wrażeń, wiedzy i doświadczeń. Tylko otwarty i swobodny umysł jest w stanie odnowić świat
east
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Wiadomości: 620


To jest świat według Ciebie i według mnie


Zobacz profil
« Odpowiedz #4 : Kwiecień 30, 2010, 21:56:12 »

Ten ostatni artykuł bardzo dobry. Mam wrażenie , że dzisiejsi odkrywcy "na cenzurowanym" Dan Winter i Nassim Haramein, ale także wielu innych, mi nieznanych , przeciera mozolnie te same stare szlaki od wszechczasów.
Na szczęście mają oparcie w takich jak my, którzy nie negują, ale śledzą dokonania prekursorów z zapartym tchem. Dzisiaj niby łatwiej odebrać perkursorom oręż ( granty) , ale nie docenia się rosnącej świadomości i powszechności informacji. Każdy może na przykład wesprzeć "swojego" naukowca donacją, albo inaczej - zapraszając go na płatne wykłady. Co jakiś czas niektóre uczelnie odważnie łamią tabu i tworzą nowe katedry naukowe. Dla nich jest to szansa na zaistnienie w świecie.
Powoli świat nauki się na nowo otwiera  po okresie marazmu.
Zapisane

..  " wszystkie te istnienia, które Cię otaczają są w Tobie " naucza   Mooji -  " są w Twoim umyśle, są w  Twojej świadomości . Wydaje Ci się , że patrzysz na inne ludzkie umysły , ale wszystkie te umysły egzystują w Tobie ponieważ Ty jesteś tym, który je postrzega. TO JEST ŚWIAT WEDŁUG CIEBIE "
Michał-Anioł
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Wiadomości: 669


Nauka jest tworem mistycznym i irracjonalnym


Zobacz profil
« Odpowiedz #5 : Lipiec 31, 2010, 16:13:20 »

Zespół doktora Willa Castelmana z Pacific Northwest National Laboratory odkrył grupy atomów, które naśladują właściwości innych pierwiastków. Naukowcy nazwali te grupy "superatomami". Zachowują się one jak pojedyncze atomy innych pierwiastków. Superatomy mogą posłużyć do tworzenia nowych materiałów, które będą tańszymi i skuteczniejszymi katalizatorami w procesach chemicznych.

Castelman wraz z zespołem wykazali, że pewne kombinacje atomów charakteryzują się takim ustawieniem elektronów, które imituje ustawienie innych pierwiastków. Dowiedziono przy okazji, że by przewidzieć, jakie pierwiastki mogą się naśladować, wystarczy rzucić okiem na tablicę okresową.



"Pracę rozpoczęliśmy z tlenkiem tytanu i zauważyliśmy, że TiO jest izoelektronikiem (czyli ma bardzo podobną konfiguracją elektroniczną) do niklu. Zdziwiło nas to, ponieważ TiO zachowywał się jak nikiel. Myśleliśmy, że to przypadek" - mówi Castelman. Uczeni postanowiliśmy przyjrzeć się innym materiałom i odkryli, że tlenek cyrkonu jest izolelektronikiem do palladu, podobnie zresztą jak węglik wolframu.

Okazało się też, że wystarczy tablica okresowa i nieco arytmetyki, by określić, jak będzie wyglądało podobieństwo pierwiastków. Na przykład tytan ma cztery elektrony na zewnętrznej powłoce, a tlen atomowy ma ich sześć. Wystarczy zatem w tablicy okresowej obliczyć sześć pierwiastków w prawo od tytanu, by trafić na nikiel, który jest izoelektronikiem dla tlenku tytanu. Na razie schemat ten sprawdził się w przypadku niektórych metali przejściowych. Nie wiadomo, czy jest on ważny dla całej tablicy.

Można zadać sobie pytanie, po co szukać zastępników dla istniejących materiałów. Odpowiedzią może być np. cena. Pallad, który jest katalizatorem w silnikach odrzutowych kosztuje 100 USD za gram. Tlenek cyrkonu, który może go zastąpić, kosztuje 0,02 USD za gram. Jest zatem 5000 razy tańszy.

Inny powód to chęć uzyskania jakiegoś materiału o właściwościach innych niż typowe dla niego.

http://kopalniawiedzy.pl/superatom-klaster-atomy-nasladownictwo-Pacific-Northwest-National-Laboratory-Will-Castelman-10992.html
Zapisane

Wierzę w sens eksploracji i poznawania życia, kolekcjonowania wrażeń, wiedzy i doświadczeń. Tylko otwarty i swobodny umysł jest w stanie odnowić świat
Michał-Anioł
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Wiadomości: 669


Nauka jest tworem mistycznym i irracjonalnym


Zobacz profil
« Odpowiedz #6 : Wrzesień 18, 2010, 20:15:29 »

Prosimy Was o pisanie nowych postów w tym temacie w nowej lokalizacji.
http://forum.swietageometria.info/index.php/topic,2.new.html#new
Zapisane

Wierzę w sens eksploracji i poznawania życia, kolekcjonowania wrażeń, wiedzy i doświadczeń. Tylko otwarty i swobodny umysł jest w stanie odnowić świat
Strony: 1   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap
BlueSkies design by Bloc | XHTML | CSS

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

magicznestworzenia tnt chomikk polski-deliver-truck masterjayz-games