Choose fontsize:
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
 
Strony: 1 2 »   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: TOŻSAMOŚĆ - więzienie, czy sposób na realizacje siebie ?  (Przeczytany 21850 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
MEM HEI SHIN
Aktywny użytkownik
***
Wiadomości: 224


Zobacz profil Email
« : Kwiecień 18, 2010, 23:03:32 »

no tak bou, co tu kryć, jawi się przed nami praca u podstaw Uśmiech

 No to spróbujmy się przyglądnąć, co możemy zrobić ?

Oznaką naszej świadomości i tego, że wreszcie wzięliśmy odpowiedzialność za swoje własne życie  jest brak zmartwień o przyszłe życie. Nawet o przyszły tydzień. Zbyt cieszymy się chwilą obecną, aby się o cokolwiek martwić. Prawo przyczyny i skutku, czyli karma  zachodzą,  tylko i wyłącznie poza chwilą obecną.

TERAZ -  jesteśmy całkowicie wolni!

Ale trzymamy się zbyt uporczywie przeszłości, jak i przyszłości.Widać to na każdym kroku, nawet w każdym słowie,  nawet w każdej wypowiedzi.
Wszystko co udało  mi się ostatnio przeczytać  na internetowych stronach, to nic innego tylko wnoszenie rozmaitych  traum z przeszłości w TERAŹNIEJSZOŚĆ.

Nawet jesteśmy  dumni z przeszłych osiągnięć ( i to nawet nie swoich, lecz cudzych) i są one dla nas o wiele ważniejsze niż to, co sami robimy TERAZ – przez to stajemy się więźniami iluzji czasu i przestrzeni... Smutny
 

 Żal, smutek, ból, rozczarowanie, szukanie winnych, podziały, poszukiwania sprawiedliwości,  oznacza zrozumienie, że byliśmy w błędzie, ale my sami w sobie nie jesteśmy przecież błędem. Ciągły lament i rozgoryczenia nad różnymi rzeczami z  przeszłości jest ciagłym udziałem społeczeństw, które  trzyma go wciąż i bez końca w zamknięciu.W zamknięciu  w przeszłości.
Czy tylko na tyle nas stać ?

Zeszły tydzień jak i przyszły miesiąc nie istnieją – w chwili obecnej są tylko wspomnieniem lub antycypacją. Usiłowanie życia w nich jest przyczyną iluzji i niezdrowych przywiązań, prowadzi do konfliktu i smutku.

 Tymczasem szczęście jak i Wszystko istnieje TERAZ, albo Nigdy.

I tu pozwolę sobie przypomnieć swój wątek, który tu kiedyś napisałem, a dotyczący TERAZ.


http://www.swietageometria.darmowefora.pl/index.php?topic=352.msg1446#msg1446

I co Ty na to Tijavar ?



Pytam, bo jesteś ostatnią osobą, dzięki której chce mi się tu być.

Nie mam już czasami  po prostu siły czytać, pisać, komentować wciąż tego samego o nazwie ludzkie iluzje i projekcje, pytając samego siebie o granice tego wszystkiego.
Życie zmusza mnie wciąż do wielkich wyzwań, a nie do powielania  schematów myślenia z  wczoraj -  następnego dnia.




 
« Ostatnia zmiana: Kwiecień 19, 2010, 05:51:26 wysłane przez MEM HEI SHIN » Zapisane

Świat potrzebuje nowej wiedzy, dzięki której nauczylibyśmy się wsłuchiwać w ciszę swego serca.....
east
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Wiadomości: 620


To jest świat według Ciebie i według mnie


Zobacz profil
« Odpowiedz #1 : Kwiecień 19, 2010, 01:38:40 »

MHS napisał
Cytuj
"szczęście jak i Wszystko istnieje TERAZ, albo Nigdy. "
Teraz jesteśmy TU, w tej czasoprzestrzeni.
Ludzie przyciągają do siebie to , co emitują i odpowiedzialność za to spada na tego, który emituje. My możemy uczyć świat , jak cierpieć godnie, ale sami powinniśmy nauczyć się od świata jak cieszyć się radośnie , godnie , w poszanowaniu każdego życia.
« Ostatnia zmiana: Kwiecień 21, 2010, 18:31:23 wysłane przez east » Zapisane

..  " wszystkie te istnienia, które Cię otaczają są w Tobie " naucza   Mooji -  " są w Twoim umyśle, są w  Twojej świadomości . Wydaje Ci się , że patrzysz na inne ludzkie umysły , ale wszystkie te umysły egzystują w Tobie ponieważ Ty jesteś tym, który je postrzega. TO JEST ŚWIAT WEDŁUG CIEBIE "
konserwa
Aktywny użytkownik
***
Wiadomości: 196


Zobacz profil
« Odpowiedz #2 : Kwiecień 19, 2010, 10:12:22 »

niezależnie od okoliczności
tu i teraz jest zawsze najważniejsze

sztuka/technika manipulacji zawsze opiera się na stworzeniu umysłowej koncepcji zagnieżdżenia/skoncentrowania uwagi na przeszłości lub przyszłości
katalizatorem tego procesu jest zawsze emocjonalne warunkowanie - strachem (czasami "szczęściem" dla stworzenia iluzji nirvany, do której potem się odwołujemy w tęsknocie, co do życia w przeszłości sprowadza się...)

zatem kluczem są dla mnie emocje tzn, ich kontrola - rozumiem to w ten sposób jak Don Juan: wojownik żyje strategicznie
fragment "Odrębnej rzeczywistości"

Cytuj
Powiedziałem, że kontrolowanie się przez cały czas jest dla człowieka niemożliwe. Don Juan
twierdził uparcie, że dla wojownika nic nie pozostaje poza jego kontrolą. Jako argumentu użyłem
pojęcia wypadku mówiąc, że to, co przydarzyło mi się przy kanale z wodą, można z pewnością
określić mianem wypadku, ponieważ ani nie chciałem, ani też nie byłem świadomy swojego
niewłaściwego zachowania. Rozmawialiśmy o różnych ludziach doświadczających nieszczęść, które
można nazwać wypadkami. Szczególnie rozwodziłem się nad Lucasem, bardzo miłym starym
Indianinem Yaqui, który został ciężko ranny w wypadku, kiedy wywróciła się prowadzona przez niego
ciężarówka.
– Myślę, że uniknięcie wypadku jest niemożliwe – powiedziałem. – Żaden człowiek nie jest w stanie
kontrolować wszystkiego dookoła.
– To prawda – powiedział ostro don Juan. – Lecz nie wszystko jest wypadkiem nie do uniknięcia.
Lucas nie żyje jak wojownik. Gdyby tak żył, wiedziałby, że czeka i wiedziałby, na co czeka, no i nie
prowadziłby ciężarówki po pijanemu. Rozbił samochód o skałę przy drodze, ponieważ był pijany i
niepotrzebnie kaleczył swoje ciało.
Dla wojownika życie jest ćwiczeniem ze strategii – ciągnął don Juan. – Ty za to chcesz odkryć
sens życia. Wojownik nie dba o sens. Gdyby Lucas żył jak wojownik – a miał taką szansę, jak wszyscy
– żyłby strategicznie. Gdyby nie mógł uniknąć wypadku, w którym połamał żebra, znalazłby sposób na
wyrównanie swych szans albo uniknąłby jego konsekwencji, albo też walczyłby z nimi. Gdyby Lucas
był wojownikiem, nie siedziałby w swoim obskurnym domku, umierając z głodu. Walczyłby do końca.
Przedstawiłem don Juanowi alternatywę, używając go jako przykładu i pytając, co by było, gdybyon sam stał się ofiarą wypadku i miał poturbowane nogi.
– Gdybym nie mógł nic na to poradzić i stracił nogi – powiedział – nie mógłbym już dłużej być
człowiekiem, więc dołączyłbym do tego, co czeka tam na mnie.
Zrobił ręką gest wskazujący to, co znajdowało się dookoła.
Kłóciłem się dalej twierdząc, że mnie nie zrozumiał. Chciałem wykazać, że niemożliwe jest, żeby
człowiek był w stanie przewidzieć wszystkie zmienne wchodzące w skład jego codziennych działań.
– Mogę ci tylko powiedzieć – stwierdził don Juan – że wojownik nigdy nie staje się dostępny, nigdy
nie stoi na drodze i nie czeka, aż go coś zniszczy. W ten sposób Zmniejsza do minimum wszystkie
nieprzewidziane możliwości. Tego, co ty nazywasz wypadkami, można przeważnie bardzo łatwo
uniknąć, chyba że jest się żyjącym bezładnie głupcem.
– Nie można żyć strategicznie przez cały czas – powiedziałem. – Wyobraź sobie, że ktoś czeka na
ciebie z karabinem z celownikiem optycznym. Może dokładnie cię namierzyć z odległości pięciuset
jardów. Co byś zrobił?
Don Juan popatrzył na mnie z niedowierzaniem, p0 czym wybuchnął śmiechem.
– Co byś zrobił? – nalegałem.
– Gdyby ktoś czekał na mnie z karabinem z celownikiem optycznym? – spytał, przedrzeźniając
mnie.
– Gdyby ktoś schował się i czekał na ciebie. Nie miałbyś szans. Nie potrafisz zatrzymać kuli.
– Nie. Nie potrafię. Ciągle jednak nie rozumiem, o co ci chodzi.
– Chodzi mi o to, że ta cała twoja strategia nic nie pomoże w takiej sytuacji.
– Ależ owszem. Jeśli ktoś będzie czekał na mnie z karabinem z celownikiem optycznym, po prostu
tam nie pójdę.

a więc nie łaźmy tam, gdzie czeka nas nas typ z karabinem Mrugnięcie
Zapisane
tijavar
Gość
« Odpowiedz #3 : Kwiecień 19, 2010, 20:44:07 »

MHS hmm hmm, pewne doświadczenia, zwłaszcza „walka z wiatrakami” jak czasem postrzegamy tą rzeczywistość, bywają męczące i zniechęcające, racja, ale tylko cierpliwość i wytrwałość przyniosą nam owoce i satysfakcję z wykonanej pracy. Ludzie "wiedzący" przybierają czasem postać rodzica, którego do szału doprowadzają kolejne etapy rozwoju świadomości dzieci. Rodzica, którego irytuje, że dziecko nie widzi/rozumie, lub wręcz nie chce zrozumieć oczywistości, i pcha się tam, gdzie rodzic, w swej mądrości, nigdy by się nie zapędził. Warto jednak czasem pobiec za tym dzieckiem by doświadczyć czegoś nowego.

Bazując na własnych doświadczeniach, wypracowałam sobie pewien mocno stąpający po ziemi optymizm. I ten optymizm, któremu stopa procentowa oczywiście czasem się waha, pozwala mi spojrzeć na te wspomniane wcześniej wiatraki z innej perspektywy. Perspektywy czasu, w którym, wspomniane przez Ciebie, TERAZ gra kluczową rolę.

Ziarno, zanim przebije się przez otoczkę i wygrzebie na powierzchnie gleby, potrzebuje określonego przedziału czasowego. W TERAZ, w miarę naszych możliwości, możemy mu jedynie zapewnić odpowiednie warunki do zdrowego, optymalnego wzrostu. Tym samym, na „śpiących” należy spoglądać oczami przyjaciół, którzy mają na uwadze ich dobro, aby podczas „chodzenia we śnie” nie zrobili sobie krzywdy, a budząc się, nie doznali szoku stykając się bezpośrednio z prawdą.

Za każdym razem, gdy dopadają nas wątpliwości i zniechęcenie, zwróćmy się w stronę natury i tego, jak ona świetnie radzi sobie z własnymi procesami. Można by rzec, że w krainie fauny i flory panuje wieczna harmonia – jeśli nie znajdzie się jakiś „ambitny” człowiek, który myśli sobie tę harmonię podrasować.

 Jak słusznie zauważyłeś cały czas coś przerabiamy, i jest to KAWAŁ historii, jeśli weźmiemy również pod uwagę genezę ludzkości Sitchin’a. Nie dzieje się to bez przyczyny. Usilnie pragniemy bowiem przejrzeć się w tym Zwierciadle Czasu i zrozumieć, kim naprawdę jesteśmy. Ze zrozumienia bowiem wypływa przebaczenie, a tym samym uzdrowienie, na które długo nie mogliśmy się zdobyć, i które długo nie było możliwe. Dopiero obecna świadomość może próbować sobie z tym poradzić, stąd te ciągłe historyczne wynurzenia.

Jeśli TERAZ uzdrowimy i wyjaśnimy zaprzeszłości (sięgające zarania dziejów), to podarujemy sobie możliwość tworzenia nowej rzeczywistości w oparciu o harmonię światła. Wszystko bowiem zostanie oczyszczone, a tym samym wzrośnie nasza "przepustowość".

Najpierw jednak musimy odzyskać swoją tożsamość, która podzielona została na małe kawałeczki układanki i rozproszona. Proces uzdrawiania trwa, wspierajmy go na tyle, na ile TERAZ potrafimy. Nie znaczy to, że mamy się poddawać propagowanemu przez media szaleństwu, raczej sami musimy stwarzać możliwości do szerzenia nowej wiedzy w środowisku jej i nam sprzyjającym.

Z tego, co widzę, rozwinęłam trochę szerszą perspektywę niż się spodziewałam, mam jednak nadzieję, że  ubraną w zrozumiałe myśli i pojęcia Mrugnięcie

Pozdrawiam serdecznie  Uśmiech
Zapisane
east
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Wiadomości: 620


To jest świat według Ciebie i według mnie


Zobacz profil
« Odpowiedz #4 : Kwiecień 20, 2010, 01:34:29 »

Droga tjavar  ,
Niezwykle cenię sobie Twoje posty. Jest w nich wielka empatia dla wszystkich ludzi. Nie znaczy to, że nie będę z Tobą polemizował.

Piszesz
Cytuj
"Najpierw jednak musimy odzyskać swoją tożsamość, która podzielona została na małe kawałeczki układanki i rozproszona. Proces uzdrawiania trwa,(..) "

Pozwól, że nie zgodzę się z w tym miejscu. Według mnie tożsamość jest właśnie tym, co nas dzieli .I w pewnym sensie jest to dla nas dobre.  Każdy ma swoją tożsamość dzięki czemu różnimy się od siebie. Jesteśmy podzieloną na kawałeczki Jednią , która doświadcza samej siebie w procesie tego wielkiego podzielenia. Na tym codziennym poziomie naszych codziennych zdarzeń ciągle ze sobą konkurujemy w ten czy inny sposób. Ale można na to spojrzeć z wyższego poziomu , na którym właśnie brak jest tożsamości. To moje i Twoje  "NIE WIEM"  to poczucie braku tożsamości właśnie. W wewnętrznej pustce bez żadnych myśli, ocen czy różnic , bez niczego, co nas mogłoby rozdzielić łączymy się jako jedna Świadomość. Nie jest to  świadomość czegoś.. W TERAZ dokonujemy obserwacji tego co jest. Jam Jest. Procesem uzdrawiania nazwałbym   umiejętność równoczesnego przebywania w "nie wiem" bez żadnej tożsamości, jak i doświadczania swojego kawałeczka układanki jednocześnie. Uzdrawianie polega na dłuższym jakościowym przebywaniu we wspólnym obszarze naszej osobliwej pustki, owym  "stilness point" jak mawia Nassim Haramein, czyli w strefie wspólnej dla wszystkich ciszy własnego wnętrza, kosztem właśnie TOŹSAMOŚCI , której każdy aspekt się różni od wszystkich innych , co wynika z indywidualnej przeszłości oraz wyobrażeń na temat przyszłości. Jedynie w TERAZ wszystko jest takie, jakie jest.
Zapisane

..  " wszystkie te istnienia, które Cię otaczają są w Tobie " naucza   Mooji -  " są w Twoim umyśle, są w  Twojej świadomości . Wydaje Ci się , że patrzysz na inne ludzkie umysły , ale wszystkie te umysły egzystują w Tobie ponieważ Ty jesteś tym, który je postrzega. TO JEST ŚWIAT WEDŁUG CIEBIE "
MEM HEI SHIN
Aktywny użytkownik
***
Wiadomości: 224


Zobacz profil Email
« Odpowiedz #5 : Kwiecień 20, 2010, 01:46:41 »

TERAZ gra kluczową rolę.


    Nie wiem, czy ktoś wogóle prowadzi jakieś rzetelne badania socjologiczne, ale można postawić zasadną hipotezę, iż w świadomości społecznej nie wiele się zmienia.
Można też napisać naukową rozprawę i ją z łatwością udowodnić, że zawsze  tak było (( z niewielkim zmianami).
Stąd moja stopa procentowa się waha, wobec tego co na zewnątrz, ale rośnie wobec samego siebie.
Krótko mówiąc łączy nas tutaj wszystkich obsesyjne poszukiwanie sensu, czy nawet ''lekarstwa'' na bezmiar różnych frustracji i ztąd i z tego powodu łaczą się ludzie, tudzież na internetowych forach.
Więc przychodzą i mówią (jestem zagubiony, zagubiona)
Co niektórzy szukają tutaj  też dobra. Problem w tym, że zapomnieli, że największym dobrem są oni sami, a poszukiwanie pestki poza jabłkiem mija się z celem.
Na temat dobra w sensie społecznym niech piszą tutaj przedstawiciele nauk społecznych, a ja w tej sprawie raczej mam nie wiele do powiedzenia, bo jestem przedstawicielem nauk technicznych.

Ostatnie ''narodowe''  wydarzenia są w moim odczuciu potwierdzeniem, że plastrem na skołataną duszę Polaka może być cokolwiek : śmierć Papieża, prezydenta RP, czy Małysz, oby tylko wysoko latał. Sukces narodu per procura, który  przynosi chwilową ulgę. Ale  jest to tylko efekt placebo.

 Każdy z nas jest inny, a szukanie generalizacji może się okazać szukaniem przesądów. Z pewnością to nie żaden przypadek, że urodziliśmy w kraju o  imponującej historii klęsk. Martyrologia naszego społeczeństwa jest tak ogromna, że łatwiej nam przyznawać się do największych nieszczęść i wynosić je na piedestały,  niż do największych sukcesów. Sukcesy trzeba udowadniać, a postawa  ''ofiary''  mówi sama za siebie zgodnie z  jej definicją  -  pozwól mi pozostać ''ofiarą''  w rękach obcych sił i okoliczności pozostających poza moją kontrolą''.

Pytanie co dalej ?
Takie pytanie zadają ''ofiary'', które padły ''ofiarą'' społecznego zaprogramowania.
Niektórzy  pytają nawet co po śmierci ?

 TERAZ, to wszystko co istnieje, alby nigdy.

Są to ''najświętrze słowa'', jakie można przelać na papier.

Tudzież mogę wysnuć swoją uwagę p.Winterowi i Nassimowi, którzy wobec
wielu swoich imponujących  teorii, nie potrafili pokazać nawet jednego prostego narzędzia, którym jest TERAZ, czyli nauka bycia w rzeczywistości, która nią jest.

JEST - TERAZ, czyli, to co stanowi klucz do samego siebie, klucz do duszy, klucz do swojej prawdy, swojego świadectwa, całego wszechświata......

Podróż tylnymi drzwiami do własnego Domu i bocznymi torami do celu, może jest i piękna, ale nie dla każdego.


pozdrawiam


« Ostatnia zmiana: Kwiecień 20, 2010, 02:41:23 wysłane przez MEM HEI SHIN » Zapisane

Świat potrzebuje nowej wiedzy, dzięki której nauczylibyśmy się wsłuchiwać w ciszę swego serca.....
east
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Wiadomości: 620


To jest świat według Ciebie i według mnie


Zobacz profil
« Odpowiedz #6 : Kwiecień 20, 2010, 09:42:25 »

MHS moim zdaniem Nassim właśnie "odsłonił się" w wywiadzie po CASYS 09. W 3 ciej części wywiadu mówi dosłownie o tym jak w praktyce wykorzystać nasze TERAZ.
Oto w tym fragmencie na przykład :
Pytająca : Spędzamy większość naszego czasu na tej krawędzi.
Nassim :   Zgadza się. W tym wirze ! Ale gdy znajdziemy czas każdego poranka by połączyć się z tą ciszą/bezruchem to przynajmniej będziemy wiedzieli jak tam powrócić. Więc jeśli doświadczymy wiru w trakcie dnia,wtedy możemy dojść do: „O, ja wiruje!” , „Dajcie mi  minutkę”. Wiesz... w trakcie nudnego spotkania: „Przepraszam muszę wyjść do toalety” I po prostu, nieco powrócić do tego punktu osobliwości. Wrócić do tego punktu o nieskończonym potencjale. Powrócić do tego połączenia z wszechświatem, z CAŁYM wszechświatem, z KAŻDYM atomem, CAŁĄ energią wszechświata, która stale cię wspiera. A z tego punktu ponownie powracamy do kontroli, do centrum. A wtedy możemy znowu kontynuować nasz dzień. Ale jeśli nie monitorujemy tego gdzie jesteśmy, w relacji do tego środka, jeśli nie wiemy gdzie jest to centrum, to nie posiadamy skali, aby wiedzieć jak daleko jesteśmy w wirze.

Poza tym Nassim pięknie przyciąga "techniczne" umysły ( do której to grupy i ja się zaliczam )  choćby takimi wypowiedziami :

Nassim -(..)  To referat, który mówi,że każdy atom jest mini czarną dziurą,że posiada nieskończoną gęstość, ma nieskończony potencjał, że wszystko posiada osobliwość w swoim centrum. Referat na kilku pierwszych stronach opracowuje i wykazuje matematycznie,  że energia próżni, sama struktura próżni łączy, czy też splata wszystkie protony jako składowe jądra atomowego, że wszystkie jądra atomów są splątane, ponieważ taka jest struktura próżni. Struktura, która sprawia, że próżnia nie jest pasywną, lecz aktywną próżnią, odgrywającą rolę w tworzeniu świata materialnego, ale również strukturą, która łączy wszystkie rzeczy.  W zasadzie jest to matematyczna interpretacja koncepcji, że wszystko jest jednym. Tak więc, jest to rzeczywiście matematycznie udowodnione.

I do mnie to przemawia.
Nie ma potrzeby tworzenia dodatkowych tożsamości. Wystarczy , że i tak jest ich bez liku włączając w to tożsamość społeczną, narodową,  a nawet pod "tożsamość " podciągając potrzebę przynależności do czegoś. I tak każdy z nas jest "JAKIŚ", jest określony , ale jednocześnie - co wynika z wypowiedzi Nassima, jesteśmy połączeni beztożamościową siecią  Osobliwości, które nieszczęśliwie nazywamy "czarnymi  dziurami". Określenie  "czarna dziura" (jak rozumiem ) dotyczy tu wyłącznie czegoś pozbawionego tożsamości .
« Ostatnia zmiana: Kwiecień 21, 2010, 18:37:25 wysłane przez east » Zapisane

..  " wszystkie te istnienia, które Cię otaczają są w Tobie " naucza   Mooji -  " są w Twoim umyśle, są w  Twojej świadomości . Wydaje Ci się , że patrzysz na inne ludzkie umysły , ale wszystkie te umysły egzystują w Tobie ponieważ Ty jesteś tym, który je postrzega. TO JEST ŚWIAT WEDŁUG CIEBIE "
tijavar
Gość
« Odpowiedz #7 : Kwiecień 20, 2010, 14:54:14 »

Każdy ma własną tożsamość, każdy jest pewnym kompletnym obrazem, wspaniałą i niepowtarzalną indywidualnością, a jednocześnie posiada w swym jestestwie to miejsce określone przez Ciebie east „nie wiem”. To „nie wiem” to wg mnie miejsce pozwalające nam na doświadczanie, przyłączanie kolejnych elementów „układanki”, poszerzanie percepcji. Dzięki temu wciąż się rozwijamy. Działa to na zasadzie układania puzzli. Każdy kawałek jest pewnym skończonym obrazem, jednak w kolejnej perspektywie okazuje się on elementem czegoś większego i bardziej złożonego choć też kompletnego, i tak dalej w nieskończoność. Sam element w sobie posiada indywidualną tożsamość, przyłączony do innych posiada tożsamość zbiorową, nie znaczy to, że ta indywidualna jest eliminowana na rzecz zbiorowej.

Streszczając się, jeśli każda świadomość indywidualna, zacznie robić to, co przytoczyłeś w swoim poście:

Cytuj
po prostu, nieco powrócić do tego punktu osobliwości. Wrócić do tego punktu o nieskończonym potencjale. Powrócić do tego połączenia z wszechświatem, z CAŁYM wszechświatem, z KAŻDYM atomem, CAŁĄ energią wszechświata, która stale cię wspiera

to wpłynie na stan świadomości zbiorowej w swojej aktualnej rzeczywistości, co wpłynie na jej potencjał, a co z kolei będzie miało wpływ na każdą inną jednostkową świadomość, która się w niej znajduje przez co na jej rozwój. Wszyscy na siebie oddziałujemy.

Jako uzupełnienie wklejam ciekawy "Manifest etnopluralistyczny":

Cytuj
TOŻSAMOŚĆ

Manifest etnopluralistyczny

I. Człowiek ma naturalną potrzebę identyfikacji z jakąś grupą. Jedynie część swojej osobowości jesteśmy w stanie wytworzyć sami, resztę przejmujemy od innych ludzi w formie kultury. Człowiek wykorzeniony, tj. wyrwany z kultury charakterystycznej dla swojej społeczności, jest zagubiony w świecie, a taka akulturacja zubaża jego osobowość. Nie mając oparcia w kulturze - zbiorowej tożsamości - może być łatwo manipulowany przez władzę i bezmyślnie ulega modom.

II. Wolność człowieka wyraża się w prawie do zachowania swojej tożsamości i odmienności. Różnorodność rodzaju ludzkiego, manifestująca się we wszystkich sferach jego egzystencji, jest faktem, który nie podlega dyskusji. Bogactwo bytu wynikające ze zróżnicowania ludzkości jest jedną z podstawowych wartości godnych obrony.

III. Prawo do zachowania zbiorowej tożsamości kulturowej wynika więc niejako z prawa każdej jednostki do zachowania swej tożsamości indywidualnej; tożsamość zbiorowa jest zarazem wartością samoistną jako niezbędne spoiwo solidarności społecznej. Nieograniczona swoboda zmieniania tożsamości wprowadza chaos w życie grupy, osłabia jej spoistość i ułatwia asymilację zbiorowości małych przez wielkie. Wybór tożsamości nie powinien więc być wyłącznym prawem jednostki - jej opcja winna być też akceptowana przez innych.

IV. Tożsamości zbiorowe (kultury) mogą się tworzyć na różnych fundamentach, ale najbardziej rozpowszechnioną formą grupowej tożsamości jest tożsamość etniczna (narodowa, plemienna, regionalna). Broniąc jej, bronimy zarówno bogactwa i różnorodności otaczającego nas świata, jak i realnej wolności grupy (zbiorowość nie może być wolna, jeśli nie jest świadoma swojej odrębności). Co więcej, będąc zakorzenionymi w jakiejś kulturze, tym bardziej uwrażliwieni jesteśmy na odmienność innych kultur. Dla człowieka wykorzenionego wszystkie kultury są jednako obce i obojętne, nie można więc mówić w jego przypadku o "tolerancji", tylko o braku własnej tożsamości.

V. Kultury wytworzonych w toku przemian dziejowych wspólnot naturalnych opierają się na TRADYCJI. Zerwanie z tradycją prowadzi nieuchronnie do utraty własnej tożsamości kulturowej, a to jest równoznaczne z alienacją jednostek i dezintegracją zbiorowości. Dlatego, nie pragnąc bynajmniej stagnacji ani nie tęskniąc za petryfikacją status quo, domagamy się zrewidowania bałwochwalczego stosunku do Postępu, który bynajmniej nie jest dobry sam przez się. Lepsze są sprawdzone tradycyjne formy niż eksperymentowanie na żywym organizmie: społeczeństwo musi się rozwijać, ale zmiany muszą mieć charakter ewolucyjny i niewymuszony, nie mogą doprowadzić do zerwania ciągłości kulturowej.
__________________________________________________________________________

Abstrahując od powyższego, ktoś może mi wyjaśnić jak mogło dojść do „wyparowania” 20 ciał z samolotu? Stan szczątek (dosłowne poszatkowanie, roztarcie, plus rozprzestrzenienie) uniemożliwia ich identyfikację.. Pomijam wszelkie inne „dziwności”, ale co z tą 20?  Jest na to jakieś zjawisko fizyczno - chemiczne? Wyczerpałam wszelkie możliwości, moja mama jest fizykiem i też sobie głowie łamie, być może mamy zbyt mało danych, ale może komuś coś już zaświtało?

Dziękuję i pozdrawiam.
« Ostatnia zmiana: Kwiecień 20, 2010, 19:04:45 wysłane przez Leszek » Zapisane
MEM HEI SHIN
Aktywny użytkownik
***
Wiadomości: 224


Zobacz profil Email
« Odpowiedz #8 : Kwiecień 20, 2010, 23:53:07 »

Sam element w sobie posiada indywidualną tożsamość, przyłączony do innych posiada tożsamość zbiorową, nie znaczy to, że ta indywidualna jest eliminowana na rzecz zbiorowej.



   Bardzo stara i nieprawdziwa wiedza.
W istocie pomieszanie pojęć tożsamości z utożsamianiem, czyli identyfikacją z czymś lub kimś.
 To tak dawniej uczono nawet na uniwersytach psychologii, że : dla ludzi niezmiernie ważne jest poczucie przynależności społecznej, kulturowej, obyczajowej, religijnej itd... Jednak warto zrozumieć i stwierdzić samemu, że nikt nie musi do niczego przynależeć, z niczym się utożsamiać i z niczym identyfikować.

Jak na razie w procesach przemiany świadomości, obserwujemy odejście od tzw. zbiorowej tozsamości religijnej, z resztą nieco gorzej.

Kolejny temat pod rozprawę naukową.

Po pierwsze to :

Mając potrzebę przynależności, (tożsamości zbiorowej) pozwalamy, by społeczeństwo kontrolowało nas i manipulowało nami za pomocą tzw. gry "zaakceptuję albo odrzucę".
W tą grę bawi się cała ludzkość. Grze polegającej  w identyfikację z grupą, przekonaniem, ideą, ideologią, lub jakąś inną etykietką. ...? ...!

Nie potrzebujemy nigdzie przynależeć, nie potrzebujemy aprobaty, niczego nie potrzebujemy.

 Naszym naturalnym stanem jest miłość i wolność i nie ma znaczenia, czy ''plemię'' o nazwie społeczeństwo nas zaakceptuje, czy nie.

 Jesteśmy wolni !


Ten cały manifest jest nieporozumieniem.
Ktoś go napisał wcześniej zadając pytanie?

 A jaki będzie mój związek ze światem, jeśli nie będę się z niczym utożsamiał, nie będę posiadał tzw.drugiej tożsamości ?

No właśnie! Nasza społeczna edukacja nie pozwala nam na taką wolność na tym etapie naszej świadomości.
 Ciągle, więc  potrzebujemy ''usypiających tabletek'' : tradycji, zasad, etykiety, norm społecznych, kodeksów moralnych, prawa  itd...itp. - jednym słowem – warunkowania.
Więc dla większości z nas jak na razie ( o czym świadczy ten manifest)
identyfikacja, lub tzw.(druga tożsamość) jak na razie jest tylko interesującą teorią.

Cytat :

  UTOŻSAMIANIE ( IDENTYFIKACJA)  JEST PRZYCZYNĄ WSZELKIEGO CIERPIENIA.

Tracimy samych siebie, utożsamiając się z różnymi rzeczami – swoimi opiniami, reputacją, grupą socjo-ekonomiczną, narodowścią, obyczajowością,kulturowością,  religijnością.  Robimy to w celu zdobycia poczucia bezpieczeństwa.

Kolejny Cytat :

Porzucenie swej tożsamości (identyfikacji) jest zbyt przerażającą perspektywą dla większości ludzi. Ludzie odczuwają je jako zagrożenie dla samej swej egzystencji, ponieważ tak mocno utożsamiają się ze swymi rolami, funkcjami, stanem posiadania, że traktują je jako część siebie, a to jest przyczyną lęku, nieświadomości i zgubienia drogi do Domu.

Nie ma czegoś takiego jak tożsamość zbiorowa.
Jest to tylko kolejna wizja i kolejny scenariusz ludzkich nieprawidłowych wyobrażeń
na temat samego siebie i otaczającego świata.
Jak głoszą mistyczno- gnostyczne tradycje, proces dezidentyfikacji z czymkolwiek ! następuje w momencie otwierania się czakry Trzeciego Oka.
Wówczas zaczynamy poznawać swoją prawdziwą (naturę) tożsamość, która nie zależy od niczego i ma na imię moja własna prawda, moje własne istnienie, w którym zawiera się dosłownie wszystko.

Proszę poczytać co mówili i mówią o tym różni ''wielcy'' tego świata jak ważny jest proces dezidentyfikacji, jeżeli chcemy uczynić wielki krok naprzód !

Ma to tym bardziej przegromne znaczenie właśnie TERAZ, w obliczu nadchodzących  zmian w procesach świadomości.
Ewentulanie odsyłam do fachowej literatury na ten temat, która jest w programie nauczania dzisiejszych szkół psycholgii, czy wielkich szkół osobistego rozwoju.

pozdrawiam

Ps. Wątek do przeniesienia East, ale poniekąd sam zacząłeś  temat dotyczący (tożsamości), który się rozwinął. Mrugnięcie

« Ostatnia zmiana: Kwiecień 21, 2010, 00:28:08 wysłane przez MEM HEI SHIN » Zapisane

Świat potrzebuje nowej wiedzy, dzięki której nauczylibyśmy się wsłuchiwać w ciszę swego serca.....
tijavar
Gość
« Odpowiedz #9 : Kwiecień 21, 2010, 01:22:37 »

MHS, za dużo chcesz przekazać na raz i powiem szczerze, że pogubiłam się w Twym przekazie. Próbuję się ustosunkować, ale w sumie to nie wiem do czego...Miałam nawet myśl, że chyba mówimy o czymś zupełnie innym. Może w tym mój błąd, have no clue.

Wydziergałam jednak momenty, które podsunęły mi następujące odpowiedzi, odnieś je do czego czujesz:

Miłość i wolność to kwestia stanu ducha, bez względu na czynniki zewnętrzne. To jest prawdziwa wolność, której szukasz.

Ograniczenia wynikają z braku wiedzy.


I coś od siebie, bo sobie trochę pomyślałam nad swoją fizyczną istotą. Jestem człowiekiem pro społecznym i identyfikuję się z ludźmi, którymi się otaczam. Czy przez tę identyfikację utożsamiam się z ich poglądami, przekonaniami, wierzeniami? Jakoś dotąd wychodziło, że nie koniecznie. Czy potrzebuję przynależeć do tej społeczności? Jak najbardziej, dzięki niej mam środki do życia, świetne towarzystwo i sporo motywacji do dalszej eksploracji świata. Czy liczę się z czyjąś aprobatą? Pewnie, zawsze mile jest być pogłaskanym, nie znaczy to, że tylko dla niej się staram być dobrym człowiekiem, fachowcem, dzieckiem, przyjacielem.

Potrzebuję swojej społeczności, mam potrzebę do niej przynależeć, kocham ludzi, kocham się nimi otaczać, kocham ich obserwować i czerpać z nich inspirację. Potrzebuję ich, aby móc doświadczać. Czy pozwalam przez to, aby społeczeństwo mnie kontrolowało? Myślę, że gdyby tak było, to by mnie tu nie było. Poddałabym się na pierwszym zakręcie, bo przynależność do społeczeństwa Ziemi, w Polsce, jest trudne. Czy się z nimi identyfikuję? W pewien sposób tak. Przynależymy do jednego rodzaju. Czy zatracam w ten sposób cząstkę swojej indywidualności? A jak myślisz? 

To wszystko jest zbyt ważne i zbyt głębokie, aby ubrać je w kilka postów. Ludzie potrzebują poczucia bezpieczeństwa, są gatunkiem stadnym, rozwijającym się poprzez współdziałanie. "Przynależność do grupy" w obecnym etapie świadomości ziemi jest czymś naturalnym bowiem, nie rozwinęli jeszcze w sobie tej szczególnej zdolności do wewnętrznego zadumania. Wciąż szukają bodźców na zewnątrz, ale i to się wkrótce zmieni...

Oddałam to, co w tej kwestii czułam. Pozdrawiam serdecznie Uśmiech
Zapisane
Strony: 1 2 »   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap
BlueSkies design by Bloc | XHTML | CSS

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

watahanowiu zagroda-slonca kolospawalniczeswc skandynawistyka proskills